piątek, 30 stycznia 2015

The experience cz 198 2/2

Następnego dnia, od rana wszyscy, czyli ja, tata i Marcin zajęliśmy się przygotowaniami do sylwestrowego wieczoru. Mieliśmy przy tym mnóstwo zabawy i w naszym domu panowała cudowna energia. Najwięcej śmiechu mieliśmy przy dmuchaniu balonów, co rusz siebie rozśmieszaliśmy, goniliśmy po domu albo puszczaliśmy balon w kierunku wymierzonej osoby. Gdy wszystkie dekoracje były gotowe, przygotowywaliśmy przekąski. Obserwowałam swoją rodzinę i wniosek, który jako pierwszy przyszedł mi do głowy to, że byliśmy bardzo zjednoczoną rodziną i nie było pomiędzy nami barier. W swoim gronie nie odczuwaliśmy różnicy wieku czy konfliktu ról. Bawiliśmy się tak, jakbyśmy byli w gronie znajomych, a nawet może i lepiej. Ten rok był dla nas wszystkich bardzo ciężki i był pewną próbą. Zostali najsilniejsi i wytrwali. Było mi wstyd za swoją uprzednią wyprowadzkę z domu czy wylądowanie w szpitalu z powodu nie jedzenia. Traktowałam to, jako swoje dwie największe porażki, ale wyciągnęłam z tych historii odpowiednie wnioski.
Około godziny 15 wszystko mieliśmy naszykowane i wyglądało to naprawdę ładnie. Byłam dumna z naszej pracy. Salon był przystrojony, kolorowy a stół zapełniony przekąskami. Nie było tutaj oficjalnego akcentu, wszystko wyglądało jak ogromna sala zabaw.
Później zaczęłam się szykować, więzłam gorącą kąpiel a potem to już skupiłam się na szlifowaniu swojego wyglądu. Założyłam czarną sukienkę w formie trapezu, włosy wyprostowałam, zrobiłam lekki makijaż składający się z tuszu i czerwonej szminki. Kiedy byłam gotowa zeszłam do domowników i wspólnie przestawiliśmy meble, tata z Marcinem montowali xboxa, a ja poszłam naszykować łóżko dla Kamila i Kacpra, jak i Filipa i Martyny, ponieważ nie wyobrażałam sobie, żeby wracali po nocy do domu, jak u nas było wystarczająco dużo miejsca by pomieścić taką gromadkę ludzi.
Kamil z Kacprem mieli idealne wyczucie czasu, ponieważ gdy ledwo co zeszłam na dół, usłyszałam dzwonek do drzwi i od razu pospieszyłam by ich wpuścić do środka.
- Cześć – uśmiechnęłam się na widok chłopaków. Wtedy uświadomiłam sobie, że mając przed sobą Kamila z Kacprem, traktowałam ich jako „swoich chłopaków”. To było bardzo miłe. Czułam więź nie tylko z Kamilem, Kacper też stał się dla mnie bardzo ważną osobą, na której zdrowiu, szczęściu i bezpieczeństwu bardzo mi zależało.
- Hej – Kamil uraczył mnie całusem w policzek a potem od razu przeniosłam wzrok ma małego pierworodnego chłopaka.
- Cześć, jak się miewasz? – uklęknęłam, by móc zrównać się wzrostem z Kacprem, ale także pomagałam mu ściągnąć czapkę, szalik, rękawiczki.
- Dobrze, byliśmy dzisiaj z tatą na sankach a potem rzucaliśmy się śnieżkami – radość chłopca nie miała granic, dzień spędzony z tatą dawał mu dużo radości, co było widać na pierwszy rzut oka.
- Tak? I kto wygrał?
- Tata mówi, że ja, ale wiem, że dał mi wygrać. Mam coś dla ciebie – malec od razu spojrzał na tatę, który wyciągnął z kurtki jakąś tekturową kartkę.
- Dla mnie? – byłam zaskoczona tym co miało miejsce, jakoś w to wszystko nie mogłam uwierzyć.
- Tak, sam zrobiłem – chłopiec podał mi kartkę, która była laurką. Wyglądała naprawdę bardzo ładnie, pomimo, że chłopiec miał dopiero 4 lata to miał ogromny talent. Kartka była kolorowa i było na niej dużo brokatu, była choinka, prezenty no i cała nasza trójka. To był piękny prezent, nie był to tylko rysunek, dzieci bardzo często nie potrafiły słowami wyrazić tego co czuły, natomiast robiły to w postaci innych rzeczy, Kacper poprzez rysunek.
- Dziękuję, jest śliczna – byłam strasznym wrażliwcem i cała ta sytuacja sprawiła, że już miałam łzy w oczach i niewiele brakowało abym się całkowicie rozpłakała. Uściskałam malca wtulając jego głowę w swoją klatkę piersiową. Na swoich plecach poczułam dłoń Kamila, która byłam takim okazaniem wsparcia i ciepła. Byłam szczęśliwą osobą, nigdy bym sobie nie wybaczyła, gdybym kilka miesięcy temu zrezygnowała z tego, co miałam teraz. Wybierając Kamila, wybrałam największe szczęście, jakie los mi oferował.
- Chodźcie już – głos Marcina wbił się pomiędzy nasz uścisk i wtedy stanęłam na nogach wpatrując się w moich chłopaków, których wzięłam za ręce, zaprowadziłam do salonu w którym miała odbyć się dzisiejsza impreza.
- Ale tu ładnie! – Kacper był zaskoczony wszelkimi dekoracjami i od razu podbiegł do stolika na którym leżały czapki, maski i inne przedmioty, które miały nam urozmaicić wieczór, a w zasadzie to noc. Kiedy Kamil witał się z moim tatą i Marcinem, usłyszeliśmy dzwonek do drzwi i Marcin poszedł wpuścić pozostałych gości, a ja podeszłam do chłopca i pomogłam mu z czapką i maską, oraz wzięłam go na ręce. – Jesteś cudowna! Koledzy będą mi zazdrościć takiej imprezy – Kacper objął mnie mocno za szyję a zaraz potem ucałował mnie w policzek. Nie mogłam opanować swojego śmiechu, bo naprawdę byłam szczęśliwa. Radość Kacpra była zarażająca, a ja czułam nie tylko miłość do jego taty, ale także i do niego. Już byłam gotowa pójść za nim w ogień, oddać życie za niego.  
Później wszyscy wzięliśmy przykład z Kacpra i założyliśmy maski wraz z czapkami. Kacper przypatrywał się wszystkiemu co znajdowało się w salonie, Kamil rozmawiał z Marcinem, ja z Martyną, a tata z Filipem wymieniał uwagi na temat ciąży Martyny. Filip od dziecka wychowywał się bez taty, więc mój tata był dla niego powiedzmy, że zastępczym rodzicem. Wiele razy Filip przychodził do niego po jakąś radę, rozmowę, a mój tato traktował Filipa jako członka naszej rodziny.  
Naszą imprezę zaczęliśmy z xboxem i graniem w taneczne gry, przy czym czas upłynął nam naprawdę miło i zatrważająco szybko. Później wszyscy wspólnie tańczyliśmy, a raczej się wygłupialiśmy przy disco polo, jedliśmy, piliśmy… Nie było żadnego dystansu pomiędzy moim tatą a Kacprem czy pomiędzy tatą a Kamilem, wszyscy wspólnie się bawiliśmy, nie było też tak, że my młodzi się wygłupialiśmy a tato siedział z boku. Mój tato był młody duchem, osobą która miała w sobie strasznie dużo energii i werwy życia. Jemu pomimo trudów jakie spotkał na swojej drodze, a głównie śmierć syna i strata żony, chciało się żyć. Wiedział, że miał dla kogo, ale także, że czekało go jeszcze wiele dobrego. Jak patrzyłam na to, jak się wygłupiał z Kacprem to miałam wrażenie, jakby wygłupiał się ze swoim wnukiem i to był piękny widok. Wiedziałam, że tato będzie cudownym dziadkiem pomimo, że póki co nie planowałam dzieci. Kacper był naszą iskierką i kiedy przebywał u nas w domu, to każdy chyba czuł, że ten dom odżył, tak jak to było za życia Maćka. Nie tylko ja zyskałam na pojawieniu się Kamila, ale każdy członek mojej rodziny. Bawiąc się z Kacprem czuliśmy się jak duże dzieci, ale przecież każdy z nas miał coś w sobie z dziecka. Chciał rozpieszczać, dawać, sprawiać radość, bawić się jak za czasów swojego dzieciństwa. Mieliśmy tyle radości i uśmiechu dzięki jednemu dziecku i małym przygotowaniom.
Obecność Kacpra nie tylko pozytywnie wpłynęła na członków mojej rodziny, ale także na Martynę, która chyba już bardziej oswoiła się z myślą, że zostanie mamą. Nie mogła oderwać się od Kacpra, dużo z nim rozmawiała, a malec był zafascynowany tym, że w brzuchu Martyny rosło dziecko. Wiedziałam, że dziewczyna będzie cudowną mamą i chyba nie tylko ja to dostrzegłam, ona sama także to zobaczyła. A Filip, po prostu nie mógł się na nich napatrzeć. Wydawało mi się, że wszyscy oczami wyobraźni widzieliśmy ich jako prawdziwą rodzinę.
Kiedy już trochę byliśmy zmęczeni, duzi chłopcy czyli tato, Marcin, Filip i Kamil siedzieli i raczyli swe organizmy alkoholem oraz zajadali się różnymi pysznościami, a ja z Kacprem i Martyną siedziałam na drugim końcu pokoju i układaliśmy klocki lego, które dzień wcześniej kupiłam z Marcinem. Gdy przyglądałam się synowi Kamila to miałam wrażenie, że był on jego lustrzanym odbiciem. Mieli dosłownie te same oczy, kolor włosów, nos czy układ ust. Wiedziałam, że gdy malec dorośnie, będzie on dosłowną kopią swojego ojca.
- Gosia, a ty lubisz mojego tatę? – z Kacprem cały czas o czymś rozmawialiśmy, głównie o przedszkolu, jego kolegach, koleżankach, dowiedziałam się też, że Kacper miał dziewczynę i obiecał mi ją przedstawić gdy w przyszłości przyjdę po niego do przedszkola. Chłopiec opowiadał także o swoich ulubionych bajkach, o tym, że w przyszłości chciałby zostać pilotem albo kierowcą rajdowym.
- Tak, bardzo. – lekko uśmiechnęłam się do siebie na to pytanie i udzieloną przeze mnie odpowiedź. Byłam zaskoczona tym pytaniem i już chciałam dowiedzieć się dlaczego pytał, ale nie wiem czemu, zrezygnowałam z tego.
- Ładnie się uśmiechasz – mały był niezłym kokieterem, takim małym amantem. Rozczulały mnie te jego słowa i sposób w jaki ze mną rozmawiał.
- Dziękuję, na myśl o twoim tacie nie da się nie uśmiechać – może moje słowa były zbyt wylewne i przed małym chłopcem nie powinnam była tak się otwierać, ale jakoś nie umiałam się powstrzymać.
- On też ciebie lubi, powiedział mi – zaskoczona spojrzałam na chłopca, który nie odrywał wzroku od klocków. Dla niego ta rozmowa była bardzo naturalna a dla mnie była ogromnym zaskoczeniem.
- Tak? A co jeszcze mówił? – przyznam się, że  delikatnie chciałam od niego wyciągnąć w jakim kontekście Kamil rozmawiał o mnie z Kacprem. Wiedziałam co Kamil o mnie myślał, lecz bardziej zależało mi aby poznać stosunek Kacpra do mnie.
- Pytał się czy też ciebie lubię, a przecież ty jesteś taka fajna. Mój tata nigdy nie miał lepszej dziewczyny – słuchając tych słów robiłam się czerwieńsza i zrobiło mi się lżej na duszy. Po wcześniejszych zachowaniach Kacpra sądziłam, że polubiliśmy siebie nawzajem, ale wypowiedzenie tego wprost było czymś dziwnym i poczułam jakby kamień spadł mi z serca.
- Ja też ciebie lubię, wiesz? Cieszy mnie to, że mnie akceptujesz, naprawdę mi na tym zależy – złapałam go za dłoń i oboje patrzyliśmy sobie w oczy. To, co później zrobił Kacper bardzo mnie zaskoczyło, ponieważ wstał i podszedł do mnie mocno się przytulając, niemal wtulił się w moje ciało, chować swoją głowę w zagłębienie mojej szyi. To było bardzo magiczne i wiedziałam, że byłam w pełni zaakceptowana. Nie byłam ideałem, nie miałam zbyt dużego doświadczenia z dziećmi, byłam normalną prostą dziewczyną, a pomimo tego  i wielu wad, które posiadał każdy człowiek, zostałam pokochana przez dziecko, które było istotą pozbawioną zblazowania, nie było jeszcze zniszczone regułami panującymi na tym świecie.
- Dziękuję, to dla mnie bardzo ważne – słowa te wypowiedziałam z strasznie drżącym głosem, starając się powstrzymać napływające do oczu łzy. Znowu byłam wzruszona, ale nie można było nie zareagować na to, co miało miejsce. To było przyzwolenie na związek z Kamilem, ponieważ wiedziałam, że dla Kamila najważniejsze było to, by syn rozumiał się z jego partnerką. Nic nie stało nam na przeszkodzie ku pełnemu szczęściu. To była ogromna odmiana po tym co działo się w związku z Bartkiem. Tam toczyłam nieustającą walkę i to ze wszystkim, a tu mogłam swobodnie oddychać i nic mi tego nie utrudniało.
- A tu co się dzieje? – nasze czułości przerwał Kamil, który patrzył na nas trochę podejrzliwie. Pewnie niewiele rozumiał z zaistniałej sytuacji.
- Podrywam twoją dziewczynę – zanim zdążyłam otworzyć usta, Kacper pospieszył tacie z wytłumaczeniem, przy czym uśmiechał się tak cudownie, pokazując swoje małe proste ząbki.
- A twoja zazdrosna nie będzie? – Kamil ukląkł przy nas i z cudownym uśmiechem patrzył na nas. Nie trzeba było być geniuszem, by dostrzec jak jego oczy błyszczały. On też cieszył się z posiadania naszej dwójki.
- A czy musi o tym wiedzieć? – Kacper przedrzeźniał się z tatą co już do reszty mnie rozczuliło i wszyscy zaśmialiśmy się na słowa małego podrywacza, a ja potargałam mu ręką bujne włosy.
- Oj mały mały, dziewczyny to nie zabawki – patrząc na nich miałam wrażeniem, że  tworzyli zgrany duet i pomimo, że duet składa się z dwóch osób, widziałam tam też miejsce dla siebie.
- Oj tato, wiem przecież – chłopiec wrócił do układania klocków a my z Kamilem wymieniliśmy sobie znaczące spojrzenia. W tym całym ferworze sylwestrowej nocy w ogóle nie mieliśmy czasu na rozmowę w cztery oczy i na jakiś bliższy kontakt sam na sam, natomiast świadomość jego obecności, sprawiała, że czułam się bezpiecznie.
- Chodźcie, za chwilę północ! – Marcin krzyknął do wszystkich i cała nasza gromada stanęła na równe nogi i ruszyliśmy do wyjścia. Po założeniu kurtek i butów stanęliśmy na drodze przed domem, gdzie również powychodzili sąsiedzi z pozostałych domów i wspólnie odliczaliśmy do północy.
- 5! 4! 3! 2! 1! SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU – po tych słowach, niebo rozbłysło od fajerwerek i każdy pochodził do każdego składając sobie życzenia i raczyliśmy nasze organizmy szampanem. Wspólnie z Kacprem i Martyną zapaliliśmy zimne ognie, a reszta naszej ekipy odpalała race i inne petardy. Było magicznie, nagle świat stał się kolorowy i taki przyjazny. Nie potrafię opisać szczęścia, które akurat wtedy odczuwałam. To, co wydarzyło się przez ten rok tylko mnie podbudowało i nakierowało na właściwy tor. Stojąc z Kacprem u boku patrzyłam na niebo i czułam, że gdzieś tam znajdował się mój brat. Był jedną z gwiazd świecących na niebie. Moją własną gwiazdą, która rozświetlała mi drogę w trudnych momentach.
Gdy tłum zaczął się rozrzedzać na dworze, tata z Marcinem wzięli Kacpra do domu, zostawiając mnie samą z Kamilem. Chłopak stał za mną i obejmował mnie w pasie. Patrzyliśmy w tym samym kierunku, przyglądaliśmy się niebu, które powoli się uspokajało, natomiast jeszcze gdzie nie gdzie pojawiały się ślady petard.
- Jestem szczęśliwa, że ze mną jesteś – mimo, że nie widziałam wyrazu jego twarzy i błysku oczu, miałam pewność, że był równie szczęśliwy co ja. Czułam ciepło jego ciała, to jak jego serce przyciągało moje. Kamil obrócił mnie w swoją stronę i już moim oczom ukazało się moje prywatne niebo znajdujące się w jego oczach.
- Kocham cię – chłopak patrzył na mnie tak jakby się obawiał mojej reakcji i był lekko przestraszony. Nie mogłam uwierzyć jego słowom… To było piękne, móc usłyszeć to z jego słów…
- Ja też ciebie kocham, tak bardzo mocno – oczy zaszły mi łzami ze wzruszenia i ta chwila była magiczna. Nie musiałam długo czekać by nasze usta złączyły się ze sobą i pomiędzy nami naprawdę zaiskrzyło. Żar przelewał się przez nasze usta, a nasze ciała mówiły wszystko co zostało niewypowiedziane. Tą chwilę zapamiętam naprawdę na długo. Kiedy już usłyszałam z jakimi uczuciami i przejęciem powiedział pierwsze „Kocham Cię” chciałam słyszeć to częściej, chciałam starać się z całych sił, zabiegać o niego i sprawiać, by z dnia na dzień kochał mnie coraz to bardziej. Byłam szczęśliwa, że chłopak zebrał się na odwagę i pierwszy wyznał to, co do mnie czuł. Nie wiem czy byłabym w stanie pierwsza się tak przed nim otworzyć, ale właśnie on dodał mi odwagi i siły, robił to od początku naszej znajomości. Pokochałam go całym sercem i pomimo, że trochę się jeszcze bałam, bałam się rozstania, bólu, bałam się że i tym razem nie wypali, ale miłość dodawała mi siły i wiary. Kochałam go, a on mnie i to się liczyło. To było najważniejsze. – Tak bardzo cię kocham – pomiędzy pocałunkami jeszcze raz szeptem wypowiedziałam te słowa, chciałam by uwierzył, by miał pewność moich uczuć.  

wtorek, 27 stycznia 2015

The experience cz 198 1/2

Te kilka dni nad morzem minęło naprawdę szybko i piekielnie nie chciało nam się wracać, ale był jeden powód dla którego musieliśmy to zrobić. W sumie to nie było tak, że musieliśmy, po prostu zbliżał się sylwester i  Kamil miał go spędzić z synem.
Wracając jeszcze do tych chwil spędzonych nad morzem, to był to szczególny czas, zarówno dla mnie i dla Kamila. Żadnym zaskoczeniem nie będzie jeśli powiem, że zbliżyliśmy się do siebie, czułam, że nasza relacja stała się ciaśniejsza, co oznaczało, że była poważniejsza. Na szczęście nasz związek nie był śmiertelnie poważny i nie sprowadzał się do stanu starego małżeństwa. Nasze uczucie było wznoszące w tym sensie, że dodawało energii, zagrzewało do działania, jak i do walki o sny i marzenia, które drzemały w nas. Drugą rzeczą jaką dał nam ten wyjazd, to oczyszczenie się z złych emocji i wszelkich wątpliwości. Czułam się spokojna o swoją przyszłość, jak i miałam poczucie, że wchodziłam w nowy etap życia po uprzednim uporządkowaniu poprzedniego, przynajmniej w większej części…Niestety był jeden aspekt, który został odłożony na „przyszłość”, który nazywał się mama, natomiast wiedziałam, że już niedługo przyjdzie czas, który będzie domagał się wyjaśnienia tej sprawy.
W drodze powrotnej do domu, moja głowa nie dawała mi odpocząć i produkowała nowe pomysły, które wydawały mi się na tyle atrakcyjne bym musiała się nimi podzielić z Kamilem.
- Co zamierzacie robić w sylwestra? – popatrzyłam na chłopaka, który prowadził samochód. Byłam ciekawa co mieli z Kacprem zaplanowane na następny dzień.
- Pogramy w jakieś gry, największą atrakcją będzie piccolo i puszczanie fajerwerek. Może pojedziemy do mamy i do dziadków by razem spędzić ten wieczór – Kamil opowiadał o tym bez większego przekonania i jakiegoś takiego błysku w oku.
- Twoi dziadkowie nigdzie się nie wybierają? – nie chciałam być nazbyt wścibska, po prostu interesowało mnie jak jego bliscy planowali spędzić ten dzień.
- Organizują kolację dla siebie i swoich przyjaciół. Nic szczególnego, takie tam siedzenie przy schabowym i akompaniamencie polsatu lub dwójki – widziałam na jego twarzy lekki ironiczny uśmieszek. Nie musiał nic więcej mówić, rozumiałam z czego to wynikało.
- A co powiesz jakbym zaprosiła ciebie i Kacpra do siebie? Tata w tym roku nigdzie się nie wybiera a razem z Marcinem nie chcemy żeby został sam, więc będziemy mu towarzyszyć i byłoby fajnie gdybyście się przyłączyli – byłam w pełni przekonana, że był to dobry pomysł. Marzyło mi się spędzenie tego dnia razem z Kamilem i Kacprem, więc chciałam wdrożyć to marzenie w życie.
- To miłe z twojej strony, ale może twój tata i Marcin będą chcieli spędzić ten dzień w gronie rodziny? Nie chciałbym zabierać wam tego wieczoru – chłopak był zakłopotany i chyba nie był tak bardzo przekonany do tego pomysłu, jak byłam ja, ale przecież nie zamierzałam tak szybko odpuścić.
- Jestem pewna, że obydwoje będą zadowoleni z tego pomysłu, ale jak chcesz to zadzwonię i się upewnię. – od razu wyciągnęłam telefon i wykręciłam numer do taty. Nie miałam najmniejszych wątpliwości w to czy tacie przypadnie do gustu ten pomysł. Już głowie miałam nawet świetny plan na tą imprezę.
- Tak, słucham? – głos mężczyzny po drugiej stronie słuchawki był strasznie ciepły i wywołał uśmiech na mojej twarzy. Moja miłość do tego faceta była niedookreślenia.
- Cześć tato, my już wracamy, jesteśmy właśnie za Toruniem – zanim planowałam przejść do konkretów postanowiłam uspokoić jego ojcowską troskę.
- To dobrze, wszystko w porządku?
- Tak, nie masz się czym martwić. Dzwonię bo chciałam zapytać, czy nie miałbyś nic przeciwko gdyby Kamil z Kacprem spędzili z nami sylwestra? – nie czułam stresu, niepewności czy innych podobnych emocji. Znałam swojego tatę i wiedziałam, czego można było się po nim spodziewać, przynajmniej w tej sytuacji.
- A skąd, co ty za głupie pytania zadajesz? – nie musiałam patrzeć na tatę by wiedzieć, że uśmiech gościł na jego twarzy.
- To nie ja, to Kamil – wszystko zgoniłam na chłopaka, by odgonić od siebie wszelkie pretensje taty.
- Czyli chłopak czuje respekt, bardzo dobrze – dawno tata nie miał tak dobrego humoru i zastanawiałam się czy był on czymś uzasadniony czy tak po prostu się złożyło.
- Przynajmniej on jeden – Kamil patrzył na mnie lekko skonsternowany tą całą wymianą zdań, a w sumie tylko tym co ja mówiłam, bo tyle słyszał.
- Powinniście brać z niego przykład – tata znów zaśmiał się do mnie, a ja zrobiłam to samo. Niewiele potrzeba było do szczęścia, wszystko zależało od ludzi, którzy nas otaczali.
- A Marcin jest w domu? – za dużo czasu na przygotowania do sylwestrowego wieczoru nie zostało, ale wiedziałam, że ze wszystkim dam sobie radę, ale oczywiście potrzebowałam jakiegoś pomocnika, miałam nadzieję, że wsparcie znajdę w osobie brata.
- Tak, dać ci go do telefonu?
- Nie, nie trzeba. Poproś go aby czekał na mnie w domu to pojedziemy na zakupy – przyjazd do rodzinnej miejscowości mieliśmy zaplanowany na godzinę 15, więc była jeszcze szansa na wybranie się do centrum i zakupienie wszystkich potrzebnych rzeczy, zarówno jedzeniowych jak i rozrywkowych.
- Dobrze, wracajcie bezpiecznie, pa – tato pożegnał się ze mną a po moim odpowiedzeniu na jego słowa, od razu poinformowałam chłopaka o przebiegu rozmowy i oboje cieszyliśmy się, że wspólnie spędzimy naszego pierwszego sylwestra. Byłam bardzo podekscytowana, i nawet Kamil, który był dosyć stonowanym i spokojnym człowiekiem, nie przestawał się uśmiechać.
- Uwielbiam twój uśmiech i te dołeczki w policzkach – oparłam głowę o zagłówek i nie mogłam przestać przyglądać się chłopakowi. Zakochałam się w nim i to chyba nie było żadnym zaskoczeniem. Patrząc na niego widziałam całe jego wnętrze, wszystkie wartości i cechy jego osobowości. Miał prawdę wymalowaną na twarzy.
- Bo się zaczerwienię – mój towarzysz próbował przybrać cienki ton głosu imitujący dziewczynę, co sprawiło, że oboje wybuchliśmy śmiechem. Idealnie nadawałby się do kabaretu.
- Mam ogromne szczęście, że cię mam, wiesz? Nie wiem co ty we mnie widzisz, ale nie chcę by to się kiedyś skończyło – zmiana tematu nastąpiła bardzo szybko, ale nie umiałam odmówić sobie powiedzenia chłopakowi co akurat siedziało mi w głowie. Chciałam by wiedział, że jest dla mnie ważny, chociaż zdawałam sobie sprawę, że już był tego świadom.
- Wiesz co w tobie widzę? Prawdę, nikogo nie udajesz, nie grasz, tak jakbyś była z innego świata. Jesteś obok tej całej zawiści, zazdrości, kłamstwa i manipulowania. Nie wiem z czego to wynika, czy z krzywd jakich doznałaś, z wychowania, czy tak po prostu masz. Nie robisz niczego pod kogoś, nie żyjesz dla czegoś tylko po coś i to może to jest ta tajemnica, która przyciąga do ciebie ludzi? – Kamil położył swoją dłoń na moim udzie a ja od razu położyłam tam swoją i mocno uścisnęłam dłoń chłopaka. Jeszcze nikt nigdy czegoś takiego mi nie powiedział, a sprawiło mi to ogromną radość. On nie postrzegał tylko mojego wyglądu i pieniędzy, czułam, że to go w cale nie interesowało.
- Nie wiem co powiedzieć, bo ja to samo myślę o tobie, dokładnie to samo… Ty jesteś normalny, zabawny, szczery…. Jesteś żywym złotem i nawet gdyby to całe dobrodziejstwo zniknęło, pieniądze, samochody, wyjazdy… To nic nie znaczy bez ciebie, to ty nadajesz temu jakąś wartość, to ty jesteś dla mnie wartością. I może to, co teraz powiem zabrzmi co najmniej dziwnie, ale wiem, że świat się na tobie nie kończy, nie w tym sensie, że jak nie ty to będzie ktoś inny, bo chcę tylko ciebie, ale chodzi mi o to, że nasz związek nie oznacza rezygnowania z czegokolwiek, jest coś poza nami. Jest rodzina, są przyjaciele, wyjścia do kina, gokarty, karaoke itd. To ty mi to pokazałeś i może  jest to coś prostego i oczywistego, ale w moim przypadku był to milowy krok – nie wiedziałam jak to ująć w słowa by przekazać to, co mi siedziało w głowie. Czułam, że moje życie było kompletne i nie byłam zamknięta w klatce, nawet jeśli była ona złota.  Pomimo, że byłam w związku to byłam wolna i mogłam z każdej strony zwiedzić świat, poznać jego zakamarki i rozkoszować się pięknem.
- Bo chyba najważniejsze jest by realizować swoje cele z niczego nie rezygnując – on szybko łapał o co mi chodziło i przede wszystkim mnie rozumiał.
- Tak, tylko często jest to odbierane jako egoizm, no wiesz, dopinanie swojego, dążenie do spełnienia, dbanie o swoją wewnętrzną równowagę – często spotykałam się z tym, że traktowane to było jako zapatrzenie w siebie i samolubstwo.
- Ludzie na okrągło mylą te dwa pojęcia i nie każdy rozumie na czym polega jedno i drugie. To pokazuje jak jeszcze tkwimy w przeszłości, przecież kto dawniej myślał o pasjach, spełnianiu marzeń, robieniu tego co się kocha a nie robieniu czegoś dla pieniędzy? To jest to co ci powiedziałem wcześniej, większość ludzi żyje dla czegoś a nie po coś. Światem rządzi zachłanność i pogoń za pieniędzmi – to była przykra prawda i cieszyłam się, że nas to nie dotyczyło. Dla nas liczyli się ludzie, to oni nadawali sens i wartość rzeczom materialnym.
- Masz rację, cieszę się, że mamy to samo spojrzenie. – miałam obok siebie idealnego partnera, który miał po kolei w głowie i nie musiałam się o nic martwić. To było  bardzo pokrzepiające.
- Koniec tych poważnych rozmów, czas na obiad – chłopak zatrzymał się w jakiejś przydrożnej knajpie i od razu pospieszyliśmy do środka. Byłam bardzo głodna i trzymając się za ręce weszliśmy do środka.


Po dotarciu do domu nie miałam czasu na prysznic czy nawet odpoczynek, od razu zapakowałam się z Marcinem do samochodu i pojechaliśmy na zakupy. Na naszej, a w sumie mojej liście, było bardzo dużo rzeczy. Zależało mi na tym, by Kacper dobrze się z nami bawił pomimo, że miał spędzić ten wieczór z szóstka dorosłych ludzi, ponieważ zaprosiłam jeszcze Filipa z Martyną. Cieszyłam się, że tą noc spędzę z gronem najbliższych mi ludzi. Zadbaliśmy o balony, śmieszne maski na twarz, serpentyny, zimne ognie, fajerwerki jak i wielki baner „Szczęśliwego Nowego Roku” który postanowiliśmy zawiesić w salonie. Później przyszedł czas na zakupy spożywcze i lekko alkoholowe. Byłam tym wszystkim bardzo podekscytowana, czułam, że organizowałam imprezę, która była spełnieniem jakiś moich marzeń. Marcin też wyrażał pozytywne emocje co do tego przedsięwzięcia i chyba tak samo jak ja, przeczuwał cudowny wieczór, a raczej noc. 

sobota, 24 stycznia 2015

The experience cz 197 3/3

- Ile lat miałaś kiedy straciłaś dziewictwo? - panująca cisza tylko wyostrzyła moją reakcję. Czułam się zmieciona z powierzchni ziemi.
- Wiesz co, nie masz kultury... - oparłam się wygodnie o fotel a on z uśmiechem wpatrywał się we mnie. Czemu jemu nie zrobiło się chociaż odrobinę głupio?!
- No dalej, bo jedzenie mi ostygnie - uśmiech Kamila jeszcze bardziej mnie dobijał. Wzięłam głęboki oddech i postawiłam przełamać barierę wstydu, chociaż nie wiem czemu się wstydziłam, przecież nie było to nic strasznego, ale to była moja bariera intymna. Sex był dla mnie bardzo intymny i nie umiałam o nim otwarcie rozmawiać.
- Szesnaście - zaraz po odpowiedzi sięgnęłam po wino, a Kamil wyglądał na zamyślonego. Nie chciałam dopytywać o jego reakcję, pragnęłam jak najszybciej zmienić temat.
- Twoja największa porażka?
- To akurat proste, że nie umiałem zapewnić Kacprowi normalnej rodziny.
- Nigdy nie chciałeś wrócić do Natalii by to naprawić? - niemal jak z procy wystrzeliłam nowym pytaniem.
- Czy to twoje kolejne pytanie?
- Nie darujesz mi tego jednego pytania? - delikatnym uśmiechem chciałam sprawić, by chłopak uległ mojemu urokowi i by potraktował w sumie te dwa pytania jako jedno.
- Wykorzystam to, a co do pytania to, od razu po rozstaniu myślałem nad tym, ale dziadek utwierdził mnie w przekonaniu, że muszę też pomyśleć o sobie a wtedy moje dziecko też będzie szczęśliwe - uśmiechem podziękowałam chłopakowi za odpowiedź i wpatrywałam się w jego cudowne oczy, jednocześnie modląc się w duchu o łatwiejszy zestaw pytań. -  W takim razie, ile miałaś partnerów seksualnych?
- Zadajesz naprawdę trudne pytania - założyłam ręce na piersi i oburzona wpatrywałam się w niewzruszonego Kamila.
- Takie zasady, to nie ja je ustalałem.
- Jesteś... eh, już cię nie lubię. - nie wiedziałam skąd we mnie było tyle barier odnośnie tego tematu, przecież przy Bartku nie miałam z tym problemu. Po głośnym westchnięciu postanowiłam szybciej zamienić role - Dwóch. - znowu uraczyłam się winem, mając złudną nadzieję, że alkohol trochę rozluźni moje mięśnie.
- Całkiem nieźle. Teraz twoja kolej.
- A ty ile miałeś partnerek seksualnych? -  przede wszystkim z przekory zadałam to pytanie, odpowiedź zbytnio mnie nie interesowała, bardziej mi chodziło o zachowanie Kamila.
- Widzę, że ktoś tu się zdenerwował. Siedem - miałam ochotę zedrzeć mu ten uśmiech z twarzy a jego odpowiedź wywołała we mnie jakiś dziwny niepokój. Jasne, że Kamil był starszy ode mnie, ale nie wiem co sobie myślałam... Przecież to było normalne, że nie spotykał się tylko  z Natalią, chociaż może takiej odpowiedzi się spodziewałam?
- Najdziwniejsze miejsce kochania się? - coraz to bardziej wkurzały mnie jego pytania. Nie wiedziałam czemu one służyły i czemu tak bardzo go to interesowało. Miałam dosyć tej gry.
- Zmieniłam zdanie,  już kompletnie cię nie lubię, nie wiem co w tobie widziałam, jesteś okropny... Las - niby się tylko droczyłam z Kamilem, ale naprawdę mnie zaczynał irytować, chociaż już sama nie wiedziałam czy denerwowały mnie jego pytania czy ten jego uśmiech na twarzy.
- Przecież widzę, że na mnie lecisz... A wydawałaś mi się taką grzeczną dziewczynką, a tu proszę las... - moje odpowiedzi satysfakcjonowały Kamila, może nawet go wręcz bawiły a  moje zachowanie jeszcze bardziej go rozochocało.
- Czemu cię to tak bardzo interesuje?
- Po prostu jesteś dla mnie zagadką. Nie wiem czego sie mam po tobie spodziewać . Jesteś piękna jak się rumienisz - kiedy ja zmagałam się z purpurą na swojej twarzy, ten człek przede mną zanosił się śmiechem, jakby oglądał kabaret. Wkurzał mnie i to zdecydowanie za bardzo.
- A ty bezczelny do granic możliwości, ale wróćmy już do gry - postanowiłam się nie zrażać i odegrać się na nim tym samym.
- Teraz kolej na mnie.
- Wcale nie, teraz ja - oburzyłam się za to, że chciał mi zabrać moją kolejkę, przecież sklerozy nie miałam.
- Zapytałaś się, czemu mnie tak to interesuje - kąciki ust Kamila uniosły się do góry, a ja wpatrywałam się w niego jak na kosmitę. Nie wiedziałam co sobie wyobrażał.
- To była dygresja, a nie pytanie. - uparcie broniłam swego, przecież nie mogłam stracić kolejki i znowu dostać jakiegoś intymnego pytania.
- Pytanie to pytanie.
- Nie upewniłeś się, więc twoja strata i nie wkurzaj mnie bardziej Majewski bo będziesz spał na ziemi - mój ton głosu miał wystraszyć chłopaka, ale efekt był odwrotny. Uniósł ręce w górę, chociaż byłam pewna, że miał ubaw po pachy ze mnie.
- Dobra już dobra, nie denerwuj się moja złośnico, zjedz coś i pytaj - Kamil nachylił się nad nasze jedzenie i niby tak od zniechęcenia dotknął moich ust, ale tak naprawdę włożył w ten  przelotny pocałunek wiele uczucia, czym rozbudził we mnie pożądanie. Zgodnie z jego słowami, zajadłam się większą porcją makaronu i wycierając usta w serwetkę, oparłam się o fotel i rozmyślałam nad kolejnym pytaniem.
- Ile najkrócej byłeś w związku? - szczerze powiedziawszy cały czas w głowie miałam tą szóstkę partnerek Kamila i jakoś trudno było mi sobie to poukładać w głowie, dlatego też chciałam poznać częstotliwość zmieniania przez niego partnerek.
- Zależy co rozumieć pod pojęciem związek.
- No związek, albo się jest z kimś albo nie - zastanawiałam się skąd wynikała u niego ta niewiedza.
- A my jesteśmy w związku? - w tamtym momencie poznałam moje kolejne uzależnienie, jego uśmiech. Niech mnie diabli wezmą, jeżeli on nie rozpuści każdego kobiecego serca.
- To twoje pytanie? - nie chciałam dać się wyrolować, musiałam być uważna, jeżeli chodziło o potyczki słowne z Kamilem.
- O ile się nie mylę miałem jedno w zanadrzu, więc odpowiedz.
- A uważasz, że to, co jest pomiędzy nami jest czymś innym niż związek? - głupio mi było przyznać, że byliśmy w związku, chociaż byłam pewna, że gdzieś, kiedyś, między wierszami było to powiedziane.
- A czym jest dla ciebie? - nasza rozmowa dalece odbiegła od gry a poziom pytań już chyba przekroczył liczbę tych, jemu przyzwalających.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie - chciałam wrócić do sensu rozmowy a nie bawić się w podchody.
- Na które? - Kamil wystawiał moją cierpliwość na próbę i byłam pewna, że doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
- Jesteś beznadziejny - brakowało mi sił i cierpliwości do niego. On naprawdę wszystko utrudniał, a co najgorsze to miałam wrażenie, że śmiał się ze mnie.
- Już ok, sorry - Kamil zmienił miejsce i usiadł obok mnie. Początkowo chciał mnie objąć, a ja nieskutecznie go odepchnęłam, koniec końców, Kamil położył głowę na moich nogach, mając doskonały widok na moja twarz - Żebyś nie czuła się urażona, trochę szerzej odpowiem. Najkrócej byłem chyba miesiąc, może nie cały. Natomiast chciałbym żebyś wiedziała, że każdy swój związek traktuję poważnie, chociaż żaden  nie wyglądał tak jak nasz.
- Czemu?
- Bo nikt nie był dla mnie tak ważny jak ty. Jesteś najważniejsza i pamiętaj o tym. Nie ważne ile miałem partnerek. Wiem, że pewnych rzeczy cofnąć nie mogę, ale uwierz mi, że gdybym wiedział, że tak powinno wyglądać to uczucie, to wiele rzeczy zrobiłbym inaczej, albo nie wplątał się w pewne sytuacje - wraz z tymi słowami, cała złość, frustracja i irytacja ustąpiły miejsca rozczuleniu. Czułam się wyjątkowa.
- Jakie?
- Nie chciałbym zburzyć twojego idealnego obrazu o mnie - widziałam uśmiech na jego twarzy, chociaż był on trochę jakby ironiczny. Gładziłam jego włosy, a on delikatnie muskał palcami moją dłoń, co pozwalało mi się zrelaksować i złapać trochę ciepła od niego.
- Nikt nie jest idealny.
- Wiem, ale... Kiedyś, nie każda dziewczyna, z którą spałem coś dla mnie znaczyła . - udawałam, że nie wzbudziło we mnie to żadnych emocji, ale nie wiem kogo starałam się oszukać. Chyba potrzebowałam dłuższej chwili by sobie to poukładać. Najgorsze było to, że mój obraz Kamila różnił się od tego faktycznego. - Gosia to przeszłość. - czułam się jakbym się ocknęła a jednocześnie było mi głupio, że Kamil zauważył moje zmieszanie.
- Wiem, po prostu mnie zaskoczyłeś.
- Faceci czasem mają tak, że do myślenia używają innej części ciała. Byłem młody i głupi, myślałem, że zwojuję świat, odegram się na tym co mnie spotkałem. Wtedy miałem żal, że nie mam ojca, brakowało mi go i szukałem zaspokojenia gdzieś indziej. - czy to było wytłumaczenie? A może tak naprawdę nie powinien się przede mną tłumaczyć? Przecież był facetem, a ten tryb życia był przeszłością. Nie mogłam mieć do niego pretensji o to, że kiedyś żył w inny sposób. Siedem partnerek to nie tragedia.
- Mogę zadać ci ostatnie pytanie na ten temat? I w ogóle skończmy z tą grą, jest beznadziejna - nie miałam ochoty dłużej w to grać, wcale mi się to gra nie podobała.
- Nie należy do najweselszych, pytaj.
- Kiedy ostatni raz z kimś uprawiałeś sex? - nie wiem czemu chciałam poznać odpowiedź na to pytanie. Może zwyciężyła ciekawość, a może ponownie chciałam zweryfikować swoje zdanie na temat Kamila.
- Kilka miesięcy przed tym jak cię poznałem, nie wiem ile, ale coś około ośmiu, dziewięciu - z moich szybkich kalkulacji wychodziło, że Kamil od ponad roku z nikim nie był, co chyba wcale nic nie zmieniało.
- Byłeś wtedy z kimś w związku? - nigdy nie rozmawialiśmy o jego przeszłych dziewczynach, zawsze rozmowa skupiała się na mnie i moich partnerach. Szczerze to byłam szczęśliwa, że role się odwróciły.
-  Przez około rok. Chociaż nie wiem czy to był związek, Ola była dla mnie kumpelą i chyba oboje tak się właśnie traktowaliśmy. Traktowaliśmy ten związek bardzo luźno, a z drugiej strony panowała ogromna zaborczość. Nie wyszło, bo to tak naprawdę nie miało prawa się udać. - byłam wdzięczna Kamilowi za to, że nie powiedział nic więcej, chyba nic poza to, co usłyszałam nie chciałam usłyszeć. Temat byłych uznałam za definitywnie zakończony.
- Nic co usłyszałam o tobie, nie zmieniło mojego zdania o tobie, wiedz o tym - uśmiechem podziękowałam mu za szczerość a wszystko przypieczętowałam nachylając się i całując Kamila w usta. Był mi bliski i przeszłość nic nie miała do tego.
- Wiem, liczy się to, co jest tu i tera. Liczymy się my, a przeszłość... No cóż, pozostaje nam jedynie podziękować jej, że pozwoliła nam się spotkać - nie potrzebowałam już żadnych słów, tak naprawdę, potrzebowałam tylko czuć jego i dlatego znowu go pocałowałam.


Hej! Wiem, że czekaliście na tego posta trochę dłużej niż powinniście, miał się pojawić wczoraj, ale ten kto śledzi mnie na instagramie wie, że na pewne sytuacje losowe nie ma się wpływu.;) Dzisiaj natomiast pogrążyłam się w nauce. Nie mniej jednak, mam nadzieję, że długością posta wynagrodziłam Wam czekanie! Liczę na Wasze komentarze :)

poniedziałek, 19 stycznia 2015

The experience cz 197 2/3

- Jak natychmiast nie przestaniemy, to za chwilę się nie powstrzymam – Kamil spojrzał na mnie z błogim wzrokiem i cudownie zaczerwienionymi ustami. Będąc tak blisko niego, czułam jego męskość, oraz to jak na niego działałam. Nie musiał nic więcej mówić bo to, co się działo między nami wszystko wyjaśniało. Po tych słowach oboje głośno się roześmialiśmy chwilę patrząc sobie głęboko w oczy, opierając swoje czoła o siebie i ruszyliśmy w dalszy spacer. Zastanawiałam się nad tym co przed chwilą miało miejsce, to jak mnie całował, obejmował, jak jego ciało reagowało na moja osobę to było jak odkrywanie dalekiego świata. Miałam wrażenie, że nigdy wcześniej tego nie doświadczyłam. Czułam się jak nowicjusz, jakbym nigdy nie miała chłopaka, jakbym nigdy się nie całowała ani nie uprawiała seksu. Może to było głupie, ale tak się właśnie czułam. W tamtym momencie żałowałam, że Kamil nie był moim pierwszym chłopakiem, moją pierwszą miłością, chciałam aby nikogo przed nim i za nim nie było. Był moim przypadkowo znalezionym losem na loterii, pojawił się tak nagle, niespodziewanie, w najmniej odpowiednim momencie. Nie chciałam niczego przesądzać, nie miałam żadnej pewności czy to będzie na zawsze, ale wiedziałam, że bardzo tego chciałam. Chciałam kolejne miesiące i lata spędzić przy Kamilu. Co było w nim takiego czarującego? Niesamowita szczerość, zero udawania, pozerstwa, robienia czegoś pod publikę. On żył po coś, nie dla czegoś. Kamil niczego nie ukrywał, lubił rozmawiać o uczuciach i chciał wszystko wyjaśniać by nie było żadnych nieporozumień. Dzięki niemu, ja także się taka stawałam.
- Znowu to robisz – popatrzył na mnie z uśmiechem, a w jego głosie nie było ani grama złości czy wyrzutu, a ja od razu wiedziałam do czego zmierzał.
- Po czym ty to poznajesz? – nie wiedziałam w jaki sposób mnie tak szybko rozgryzał, jak poznawał moje stany, bo za każdym razem trafiał w sedno.
- Masz taką skupioną twarz i uciekający wzrok. Czasem nie wiem czy zrobiłem coś złego, że w taki sposób uciekasz ode mnie – nigdy nie sądziłam, że moje rozmyślania Kamil będzie traktował w taki sposób, ale jakby się nad tym dłużej zastanowić, to miał trochę racji.
- Coś ty, ja już tak mam. W takich chwilach często mówię do Maćka albo sama przekonuję siebie, że chociaż w jednym procencie zasługuję na takie szczęście – nie wiedziałam co sprawiało, że pomimo iż los zabrał mi strasznie dużo, to jeszcze więcej mi dawał. Od kilku miesięcy byłam naprawdę szczęśliwa a moje życie było bezpieczne.
- A co chciałabyś mu teraz powiedzieć? – Kamil od wszystkich ludzi w moim otoczeniu wyróżniał się tym, że chciał rozmawiać o Maćku, co w ogóle mi nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, byłam z tego powodu niezmiernie szczęśliwa.
- Chciałabym się go zapytać czy właśnie o to zawsze walczył, bym się czuła tak jak teraz….
- A jak się czujesz?
- Cudownie… Tak jakby każdy element tej całej układanki był na swoim miejscu. Do tej pory miałam wrażenie, że coś mnie blokowało, powstrzymywało od spokojnego oddychania, a teraz… jest tak… jakby nic nie stało na przeszkodzie do cieszenia się życiem – nie mogłam powstrzymać uśmiechu przy wypowiadaniu tych słów. Byłam naprawdę cholernie szczęśliwym i wolnym człowiekiem.
- Coś jeszcze byś mu powiedziała? – chłopak ze spokojem słuchał moich słów, ale widziałam po nim że był szczęśliwy i zadowolony, że byłam diametralnie inną osobą niż ta, którą poznał kilka miesięcy temu.
- Chciałabym go przeprosić i prosić by mi wybaczył… to, że kiedyś nie rozumiałam po co tak walczył, czemu tak bił się z niektórymi moimi wyborami… Czuję się okropnie kiedy przypomnę sobie, że traciliśmy tyle czasu na sprzeczki, kiedy byłam zła na niego, że mnie nie rozumiał. A tak naprawdę to ja jego nie rozumiałam – to chyba był mój jedyny ciężar, który w sobie nosiłam, chociaż było to schowane gdzieś głęboko bo wiedziałam, że nic już z tym nie da się zrobić. Nie miałam możliwości pójścia do Maćka i oczekiwania odpowiedzi, nie mogłam cofnąć czasu, powiedzieć mu, że go kocham, chociaż byłam przekonana, że on to bardzo dobrze wiedział. Kamil zrobił dosyć dziwną rzecz, stanął za mną, objął mnie w pasie i spojrzał w niebo a ja podążyłam wzrokiem w tym samym kierunku.
- Myślę, że rozpiera go duma, że ma taką siostrę. Po prostu dorosłaś do pewnych spraw, a to co w tej chwili czujesz, na pewno wynagradza mu te wszystkie sprzeczki. Nie myśl o tym co złe, ani ile czasu straciliście, ale tak naprawdę zyskaliście nieprzerwaną więź i nawet to, że go tu nie ma nie sprawiło, że słabiej go kochasz ani, że przestałaś z nim rozmawiać. Śmierć was nie rozdzieliła i powinnaś być z tego dumna – to, co mówił było piękne, aż miałam łzy w oczach, bo nigdy na to w ten sposób nie patrzyłam. „Śmierć nas nie rozłączyła”… Bo prawdziwej miłości nie da się rozdzielić, ona przetrwa wszystko, nawet śmierć.
- Ja…. Nie wiem…. Jesteś…. – zaczęłam coś bez sensu mówić, jego wypowiedź całkowicie rozłożyła mnie na łopatki i nie umiałam złożyć zdania, jąkałam się jak małe dziecko.
- Ciii – Kamil obrócił mnie twarzą do siebie delikatnie zaczął mnie całkować, a nasze ciała kołysały się w tym samym kierunku. Było mi piekielnie zimno, ale ciepło jego ciała przenikało przez usta i czułam, jak od wewnątrz to uczucie do niego mnie rozpalało.

Gdy wróciliśmy do pokoju, oboje byliśmy zmarznięci, ale wydawało mi się, że oboje mieliśmy poczucie, że było nam lżej na duszy, a ja odczuwałam to ze zdwojoną siłą. Jakbym poukładała wszystkie puzzle i wreszcie miała pewny grunt pod nogami. Zauważyłam, że zmieniłam się w szczególności jeżeli chodzi o organizację. Czułam się bezpieczniej gdy wiedziałam co mnie czekało, niestety nie miałam ochoty na kolejne zagadki.
- Co chcesz teraz robić? - Kamil popatrzył na mnie kiedy ściągnęłam kurtkę i buty i  usiadłam na łóżku.
- W sumie to nie wiem... może najpierw wezmę prysznic a potem coś obejrzymy? - tak naprawdę nie miałam pomysłu co byśmy mieli robić, a nie chciałam jeszcze iść spać. Jakoś ten spacer mnie orzeźwił.
-  A ja w tym czasie pójdę po wino i załatwię jakąś kolację, ok? - chłopak podszedł do mnie i z uśmiechem wpatrywał się w moją twarz. Nie mogłam nie odwzajemnić tego uśmiechu i nie przytulić się do niego.
- Ok - Kamil przytulił mnie do siebie i pocałował w czoło, a delikatne kołysanie naszych ciał stwarzało wrażenie, jakbyśmy płynęli. Czułam się prawdziwą sobą w jego ramionach.
- To dalej - niechętnie oderwałam się od chłopaka, a on z powrotem się ubrał i uraczając mnie całusem zniknął za drzwiami, a ja jakbym zahipnotyzowana nadal siedziałam na łóżku. Spokój i cisza, która panowała dookoła nie wzbudzała we mnie pustki, a raczej była ukojeniem. Zastanawiałam się w którym momencie znalazłam w sobie siłę by być w tym miejscu. Nie chodziło mi o to, że byłam w pokoju hotelowym na końcu polski, ale o moment swojego życia. Pokonałam tak wiele i kiedy myślałam, że los już niczym mnie nie zaskoczy, to dostałam ogromny kop w postaci Kamila.
Nie rozmyślając już więcej poszłam pod prysznic, a ciepłe strumienie wody rozluźniły moje ciało. W pewnym momencie oparłam czoło o ścianę i starałam się odczytać myśli kłębiące się w swojej głowie. Nie wiem skąd, ale czułam presję, że Kamil będzie chciał przejść na wyższy stopień naszej znajomości, a ja pomimo, że byłam pewna jego i siebie, to nie byłam na to gotowa. Bałam się... a może nie do końca. Jest to bardzo trudne do określenia, ale męczyła mnie myśl, czy wtedy ta bańka nie pęknie. Wiedziałam, że takie myśli były bez sensu i to tylko oznaczało, że po prostu nie byłam jeszcze na to gotowa. Nie chciałam się z niczym spieszyć.
Kiedy wyszłam z łazienki, Kamil przygotował nam siedzisko na ziemi - położył poduszki, przygotował wino a obok znajdowały się dwa talerze z spaghetti.
- W samą porę - Kamil podał mi dłoń i zasiadłam na przeciwko niego, a on włączył jakąś muzykę w telewizji i podał mi kieliszek.
-  Chciałbyś w coś pograć? - do głowy wpadł mi pewien pomysł jak urozmaicić sobie czas a sytuacja wydawała się być bardzo sprzyjająca.
- W rozbieranego? - zawadiacki uśmiech na twarzy chłopaka wprawił mnie w lepszy humor i było mi źle z wcześniejszymi przemyśleniami. Czemu jak tylko oddalał się ode mnie, nachodziły mnie głupie myśli?
- A już myślałam, że jesteś ideałem, a jesteś typowym mężczyzną - nie mogłam się nie roześmiać na jego wcześniejsze słowa. Miałam wrażenie, że Kamil  w jakiś magiczny sposób wyczuwał moje zmienne nastroje i za punkt honoru postawił sobie rozweselanie mnie.
- Przykro mi, że cię rozczarowałem - nie przestawał się uśmiechać ani patrzyć w moje oczy, co było cholernie hipnotyzujące.
- Jakoś będę musiała sobie dać z tym radę.
- Więc co to za gra?
- Czytałam ostatnio książkę, w której dziewczyna z chłopakiem grała w quiz kolacyjny. Zadaje się pytania  i nie możesz nic zjeść ani wypić dopóki szczerze nie odpowiesz i tak na zmianę, co ty na to? - uważałam, że to był doskonały sposób by się bardziej poznać, a było w tym coś intrygującego.
- Okej, a jak nie odpowiem na pytanie to, co wtedy?
- Umrzesz z głodu i pragnienia - z szerokim uśmiechem odpowiedziałam na zadane mi pytanie, jakbym nagle była wyższa, mądrzejsza i w ogóle nie wiadomo co jeszcze.
- Wchodzę w to - Kamil nie wzruszony oparł się o kanapę i wziął kieliszek w dłonie.
- Żadnego picia! - wystrzeliłam niemal jak z procy a chłopak się tylko zaśmiał i posłusznie odłożył trzymane przez niego szkło.
- Spokojnie - jego lekki śmiech był naprawdę rozczulający - mam jedno pytanie co do zasad.
- Tak?
- Mogą być określone pytania, czy niewygodne także? - poczułam odrobinę niepewności, ale i też adrenalinę, co było związane z tym, że Kamil wzbudzał we mnie dwojakie uczucia. Raz miałam wrażenie, że był stonowany, spokojny, łagodny a innym razem, że właśnie miał temperament i przysłowiowe "jaja", które w kontekście faceta brzmią co najmniej dziwnie.
- Pytania to pytania , pula jest otwarta - postanowiłam zaryzykować, a czułam też, że właśnie ta z pozoru głupia zabawa pozwoli nam się bardziej poznać i zweryfikować pewne przekonania o sobie.
- Proszę bardzo, panie mają pierwszeństwo - widziałam zdecydowanie pewny siebie uśmiech na twarzy chłopaka i co najgorsze momentalnie miałam pustkę w głowie.
- Jaka jest twoja najbardziej zabawna historia z dzieciństwa? - postanowiłam zagrać w bezpieczne pytania, mając nadzieję, że Kamil zaczerpnie ten pomysł ode mnie, bo jakby nie patrzeć, trochę się obawiałam pytań jakie mogłam usłyszeć z jego strony.
-  Nie wiem czy to jest najzabawniejsza, ale może się nada. Jak szedłem do pierwszej komunii to niosłem z jakąś dziewczynką dary,  no i na pewniaka wchodząc sobie po schodach przed ołtarzem, wywróciłem się, ale co było najlepsze to, że dziewczynka potknęła sie o mnie i wylała na mnie wino. Panika jaka zapanowała w kościele była oszałamiająca, niektórzy nie wiedzieli czy się śmiać czy płakać - oczyma wyobraźni widziałam całą tą historię i nie mogłam opanować swojego śmiechu.
- Niezła fajtłapa była z ciebie.
- Natomiast teraz jestem uosobieniem męstwa i odwagi - Kamil dumny z siebie naprężył mięśnie by pokazać swoje męstwo co było jeszcze zabawniejsze niż cała ta historia. -Rozumiem, że teraz mogę zjeść? - chłopak wskazał skinieniem głowy na swój talerz a ja oczekując na pytanie uśmiechnęłam się pokrzepiająco.- No dobra, w takim razie... Masz jakąś obsesję?
- Hmm... chyba odnośnie tłustych włosów, strasznie mnie obrzydzają - aż się skrzywiłam na myśl właśnie o tłustych włosach. Nigdy nie mogłam znieść widoku nieświeżych włosów u ludzi, a co dopiero u siebie.
- Dobrze wiedzieć, zapamiętam - wydawało mi się, że Kamila to śmieszyło, ale przecież to było przerażające. Nie chciałam wchodzić w polemikę z nim na ten temat, bo podejrzewałam, że i tak tego nie zrozumie.
- W takim razie teraz moja kolej - najpierw spróbowałam makaronu i w głowie szukałam jakiegoś ciekawego pytania - mhm.. smaczne. - przełknęłam posiłek i filtrującym wzrokiem spojrzałam na Kamila - Jaka była twoja pierwsza, ale taka pierwsza myśl, jak się dowiedziałeś, że Natalia jest w ciąży? - Kamil zamilkł na dłuższą chwilę, a ja postanowiłam wytrzymać tę ciszę i cierpliwie poczekać.
- No cóż... nie będę ściemniać, że szalałem z radości, byłem chyba nawet przerażony  i nie gotowy na dziecko - Kamil prawie wciskał mnie w fotel swoim wzrokiem, jakby chciał odczytać jakie emocje wzbudziły we mnie jego słowa, ale ja sama nie wiedziałam co znaczyła dla mnie jego odpowiedź. W sumie nawet go rozumiałam, chyba bardziej zdziwiłabym się gdyby szalał z radości. Może było to egoistyczne, ale w jakiś sposób połechtało to moje ego.
- Okej - nie wiedziałam co więcej powiedzieć, a Kamil od razu przepił to winem i spojrzał na mnie takim dziwnym, twardym wzrokiem. 

Czekam na Wasze opinie! 

piątek, 16 stycznia 2015

The experience cz 197 1/3

Szukanie wolnego miejsca w hotelu nie zabrało nam dużo czasu, a nawet mieliśmy pokój z widokiem na morze. Ta cała aura, jeszcze lekko świąteczna sprawiała, że otoczenie  wydawało się magiczne, jakby nagle nastąpiła teleportacja do scenografii z bajki. Oczywiście, że nie byłam żadną księżniczką a Kamil księciem. Oboje mieliśmy swoje wady, mniejsze czy większe  i co rusz zmagaliśmy się z jakimiś przeciwnościami, tylko, że pierwszy raz w swoim życiu odnosiłam wrażenie, że idealnie pasowałam do tego, co się działo. Byłam zaspokojona, a stawianie nowych celów i pragnień przychodziło naturalnie. Wszystko było na sto procent, z pełną szczerością, zaufaniem i ciągle tym samym błyskiem. To nie była miłość od pierwszego wejrzenia, ale przeznaczenia nie można oszukać. Mogłam się wzbraniać, być ostrożną i sceptyczną, ale i tak by mnie dopadło to, co było pisane. Czułam się trochę jak mała dziewczynka, która miała swój świat i swoje zabawki, a rzeczywistość pozbawiona była nienawiści, zawiści i zazdrości. Było czysto i spokojnie.
- Nad czym tak myślisz? – rozmyślanie nad moim obecnym miejscem w otaczającej rzeczywistości, przerwał Kamil, który akurat wyszedł z łazienki. Usiadł obok wyciągniętego mojego ciała na parapecie i delikatnie gładził moją nogę.
- Wiesz, że jestem szczęśliwa i to uczucie mnie zadziwia? Tyle miesięcy tego nie czułam, a teraz…. Wydaje się to być takie zwykłe i naturalne, a z drugiej strony jest w tym jakaś niezwykłość – ciągle wpatrywałam się w moje prywatne lazurowe morze znajdujące się  w oczach Kamila. On był moim światem i starał się, aby było jeszcze coś poza nim.
- Dzięki temu doceniasz to, co masz i nie marudzisz, nie wybrzydzasz, tylko bierzesz to, co daje los – Kamil był mądrym chłopakiem i w rozmowie z nim czułam jakby był moim nauczycielem i takim prywatnym mędrcem. Uwielbiałam patrzeć na jego uniesiony kącik ust, który składał się na przyjemny uśmiech.
- Zastanawiasz się czasem co będzie za kilka tygodni, miesięcy, a nawet lat? – przesunęłam się trochę na parapecie, by chłopak również mógł wyciągnąć swoje ciało. Teraz znajdowaliśmy się idealnie naprzeciwko siebie.
- Jak zasypiam to lubię sobie wyobrażać nas jako rodzinę, jak w przyszłości ci się oświadczam, jak mieszkamy razem, wspólnie spędzamy czas z Kacprem… W każdej myśli o przyszłości widzę ciebie przy sobie i jest to bardzo miłe – Kamil trochę spoważniał, jakby bał się jak zareaguję na jego wyznanie, ale ciągle pozostawał pogodny i nie przestawał mnie czule głaskać.  
- Nie boisz się tych wszystkich problemów, przeciwności jakie nas czekają? – może kogoś to zdziwi, ale byłam życiową optymistką, natomiast zawsze przeważał u mnie realizm. Nie czułam się skrępowana szczerze rozmawiając z Kamilem. Jak miałam jakąkolwiek wątpliwość wolałam ją z nim omówić, niż tłumić w sobie i toczyć bezsensowną, wewnętrzną walkę.
- Czym one są przy myśli, że spędzimy razem wiele wspaniałych chwil? – Kamil przeniósł swoje ręce na moje włosy i delikatnie mnie głaskał, a później musnął mój policzek i oparł swoje czoło o moje. Uwielbiałam te jego czułe, a zarazem proste gesty. – Co ci chodzi po tej główce, co? – nie przestawał się we mnie wpatrywać, a ja nawet nie miałam odwagi by odwrócić wzrok.
- Niedługo matura, studia… Ja… nie mogę ci obiecać, że zostanę tutaj w mieście – bałam się tego, bałam się, że zaraz wszystko się rozsypie, że fundament, który ledwo co został zbudowany, runie i pozostaną po nim tylko drobne kawałki.
- Spójrz na mnie – chłopak uniósł moją brodę bym w ten sposób spojrzała mu prosto w oczy – Pamiętasz, miało być bez żadnych obietnic? – wtedy ujrzałam piękny uśmiech, który był zapowiedzią, że nic złego się nie wydarzy - Będę z tobą gdziekolwiek będziesz. Nawet jak nie będę mógł się za tobą wyprowadzić, to są weekendy, raz ty tu przyjedziesz, raz ja do ciebie i damy sobie radę. Nie możesz rezygnować z swoich marzeń, pragnień ze względu na mnie, a ja nie mogę wymagać od ciebie, że obiecasz mi, że tu zostaniesz.
- Myślisz, że to się uda? – moje pytania nie były oznaką mojej niewiary, po prostu chciałam mieć pewny grunt pod nogami.
- Myszko, ja jestem tego pewien. Widzę, że się boisz, ale zaufaj mi. Proszę, nie myśl o tym, tylko mi zaufaj, pozwól mi się tym zająć – Kamil delikatnie głaskał mnie po policzku i zaczynałam mu ufać, bardzo chciałam by faktycznie się tym zajął.
- Dziękuję – wtedy, na przypieczętowanie mojej zgody i zawartego paktu, nasze usta złączyły się w jedną całość. Czułam ciepło na swoich ustach i delikatne mrowienie. Uwielbiałam kiedy pomiędzy naszymi ustami przelewała się ta szala uczuć, kiedy czułam jego wargi na swoich, jak delikatnie otwierał moje usta swoim językiem, uwielbiałam jego smakować. Czułam to iskrzenie i przyciąganie, które panowało między nami, jak moje ciało reagowało na jego dotyk, nawet ten najmniejszy.
- Wiesz, niesamowicie się cieszę, że rozmawiasz ze mną o tym, dajesz mi możliwość poznania twoich myśli i że mogę jakoś z nimi walczyć – widziałam uśmiech na jego twarzy, chyba naprawdę sprawiłam mu tym radość. Natomiast ja,  poczułam się lżejsza, że zrzuciłam z siebie ten ciężar. Nie byłam z tym wszystkim sama i to dodawało mi sił i odwagi w zmaganiu o przyszłość.
Po naszej szczerej rozmowie udaliśmy się do restauracji na obiad, gdzie wspólnie mogliśmy się posilić i ogrzać ciepłymi posiłkami. Potem zgodnie stwierdziliśmy, że pójdziemy na spacer. Czułam, że to był czas tylko i wyłącznie dla nas, że mogliśmy się lepiej poznać i przede wszystkim dotrzeć do siebie. Nie liczyło się nic poza nami, nie było niczego co by odwracało naszą uwagę od drugiej osoby. Cieszyłam się każdym jego dotykiem, uśmiechem, gestem, spojrzeniem… To uzależniało, ale i powodowało, że odkrywałam nową siebie. Poznawałam swoje nowe myśli, uczucia, obawy.
Spacerując po plaży i trzymając się za ręce, analizowałam naszą poprzednią rozmowę. Moich obaw było wiele i wiedząc jak Kamil cieszył się, kiedy mógł je poznać, nie chciałam tłumić ich w sobie, ale na bieżąco wyjaśniać.
- Naprawdę wyobrażasz sobie nas jako rodzinę? – spojrzałam na chłopaka, który miał uroczo zaczerwieniony nos i pomimo, że obojgu nam było zimno, to jakoś nie mogliśmy odmówić sobie tego spaceru.
- Tak, a ty nie? – Kamil spojrzał na mnie porozumiewawczo, ale w żadnym bądź razie z wyrzutem.
- Nie o to chodzi, tylko… - trochę bałam się wypowiedzieć te słowa na głos, bałam się jak zabrzmią w obliczu tych wszystkich ciągnących się wątpliwości.
- Nie bój się – jego uśmiech zawsze sprawiał, że nabierałam odwagi i przełamywałam pewne obawy. Ruszyliśmy przed siebie i chyba łatwiej było mi mówić, nie patrząc się na jego twarz.
- Mówisz, że wyobrażasz sobie nas jako rodzinę, ale widzisz wtedy jeszcze kogoś? – zacisnęłam usta i chyba z ogromnej niepewności, ścisnęłam mocniej dłoń chłopaka bojąc się, że puści moją. Kamil zatrzymał się, stanął na przeciwko mnie i miałam wrażenie, że wciskał we mnie swoje oczy.
- Zastanawiasz się czy to, że mam Kacpra nie sprawi, że nie chciałbym mieć w przyszłości więcej dzieci, prawda? – nawet w takich okolicznościach, Kamil nie przybierał oskarżycielskiego tonu. On był zdecydowanie wyrozumiałym chłopakiem, dzięki czemu budował bezpieczeństwo i zaufanie co do jego osoby, już się nie bałam.
- Zdarza się, że niektórym wystarczy tylko jedno dziecko i nie chcą więcej.... – próbowałam uzasadnić swoje zdanie i to nie było tak, że doszukiwałam się problemów. Facet z dzieckiem nie był taką samą kartą co przeciętny chłopak. Ta sytuacja była dla mnie nowa, nie wiedziałam jak się zachować. A na co dzień, nie tylko w filmach czy w  książkach, ale także w życiu codziennym, można spotkać osoby, którym ciężar opieki i utrzymania jednego dziecka w zupełności wystarczał. Chciałam budować swoją przyszłość na pewnym fundamencie, a nie na jakiejś strzesze, która przy pierwszym podmuchu wiatru mogła runąć.
- Tak, wiem. Natalia jest taką osobą… Natomiast  jeśli chodzi o mnie, to oczywiście, że chciałbym mieć z tobą pełną rodzinę, owoce tego, co jest pomiędzy nami, ale chciałbym aby z nami było inaczej, w sensie, żeby wszystko było po kolei. – delikatnie przybliżył się do mnie, nasze ciała stykały się ze sobą a jego oczy tak delikatnie świeciły, że dodawało mi to wiary i coraz większego zaufania co do jego osoby.
- I nie jesteś zły na mnie za te wszystkie pytania i wątpliwości? – czasem miałam wrażenie, że zachowywałam się jak mała dziewczynka, która była przerażona otaczającą rzeczywistością.
- Głuptas z ciebie, wiesz? Ja wiem, że bierzesz pakiet, mnie i Kacpra i to powoduje, że masz coraz więcej obaw, ale wiem, że robisz to by mnie nie skrzywdzić. Twój problem leży w tym, że za dużo myślisz, ciągle w głowie toczysz jakąś bitwę i tak naprawdę to cię gubi. Wyluzj, poczuj ten zew przyszłości, żyj. Przestań się zamartwiać, bo to jest niepotrzebne napędzanie dziwnej machiny. Jestem przy tobie i pozwól mi stworzyć bezpieczny świat. – Kamil trzymał rękę na moim policzku, a lewą obejmował mnie w pasie. Może źle robiłam, że tak szybko mu ufałam, że wierzyłam w każde jego słowo, ale nie potrafiłam inaczej.
- Dziękuję, jesteś… niesamowity. Miałam cholerne szczęście, że cię spotkałam – tym razem to ja pierwsza zrobiłam ten krok i musnęłam jego usta. Nie musiałam czekać ani sekundy by Kamil odwzajemnił ten pocałunek, który stał się bardzo intensywny i namiętny. Przez chwilę zapomniałam gdzie jesteśmy jak i o wszelkich zasadach i barierach. Naprawdę niewiele brakowało, a byśmy zaczęli się rozbierać i kochać na plaży pełnej śniegu.


Hej! Przepraszam, że część pojawia się tak późno, ale mimo wszystko cieszę się, że udało mi się ją zamieścić zgodnie z obietnicą, czyli w piątek. Jak możecie zauważyć, ostatnio mało mnie w komentarzach jak i na instagramie. Niestety sesja dopadła mnie już w tym momencie, więc całą swoja uwagę poświęcam nauce. Niby egzaminy powinnam zacząć 30 stycznia, natomiast tak się złożyło, że mam możliwość pozdawania wszystkiego w terminach zerowych, więc podczas gdy mam kolokwia zaliczeniowe, projekty i prezentacje, muszę się nie tylko na to nauczyć, ale także na egzaminy jak i zajęcia, które jeszcze przez dwa tygodnie normalnie trwają.  Skutek jest taki, że śpię po 4 godziny i chodzę zmęczona jakbym pracowała w kamieniołomach. Czy to się opłaci, to się okaże. Trzymajcie za mnie kciuki i oczywiście piszcie jakie macie odczucia! A wszystkim studentom życzę powodzenia!