czwartek, 18 czerwca 2015

Trudna rozłąka cz 34


Hej! 
Dziękuję za komentarze pod poprzednim postem. Strasznie ucieszyła mnie ich ilość i z wielką przyjemnością je czytałam, chociaż z drugiej strony było mi przykro, że nie mogę Wam się odwdzięczyć. Przepraszam, że tak długo kazałam Wam czekać na tego posta, ale obecnie trwa sesja, a ja jestem jeszcze przed 3 egzaminami, także całą swoją uwagę koncentruję na nauce. Bardzo chciałam wstawić Wam posta z podziękowaniem w moje urodziny, które miałam dwa dni temu, ale niestety po raz kolejny nauka wygrała. Bardzo Wam dziękuję za wszystkie życzenia i ciepłe słowa, które mi wysłaliście, jesteście cudowni, a post z podziękowaniem pojawi się jak tylko skończy się sesja. Zapraszam Was na nowego posta i proszę o cierpliwość do 25 czerwca. 

Rano strasznie bolała mnie głowa, czułam jakby zaraz miała wybuchnąć. Leżałam na wznak w łóżku i myślałam nad wydarzeniami minionej nocy. Zachowałam się iście dziecinnie i strasznie niedojrzale. Było mi wstyd za swoje zachowanie a co gorsza, nie miałam nawet odwagi by sprawdzić czy Przemek próbował się ze mną jeszcze kontaktować. Dosyć niechętnie wstałam z łóżka i udałam się do kuchni po jakieś środki na ból głowy. W domu panowała ogłuszająca cisza i był on w takim samym stanie w jakim go wczoraj zostawiłam wychodząc na imprezę. Mama musiała nocować poza domem, co nigdy przedtem jej się nie zdarzało. Pierwsze co przyszło mi na myśl to, że musiała nocować u Tomasza. Jakoś nie wywołało to u mnie większych uczuć, więc pozostawiłam ten temat nierozwiązany i skupiłam się na aktualnym stanie mojego życia. Gdy wzięłam tabletki, skuliłam się na kanapie pod kocem i próbowałam zasnąć. Cieszyłam się, że byłam sama i nic ani nikt nie zagłuszał mojego spokoju. Podczas gdy sen nie mógł przyjść, rozmyślałam nad tym, co się wydarzyło w mojej głowie i w moim sercu. Nie mogłam winić siebie za to, że najprawdopodobniej zakochałam się w swoim przyjacielu. To się po prostu stało i musiałam dalej z tym żyć. Wierzyłam, że byłam wystarczająco silna by móc to pokonać. A co do Kaśki, to wybór należał do Przemka, jeżeli chciałby z nią być, to przecież nie mogłam mu tego zabronić, ale odsuwając się w kąt, automatycznie zmniejszałam swoje szanse. Zastanawiało mnie jego wczorajsze zachowanie. Był wobec mnie naprawdę czuły i moment w którym mnie obejmował, był magiczny. Nigdy jeszcze tak bardzo intymnie nie było między nami. Oczywiście wcześniej np. spaliśmy razem w jednym łóżku, przytulaliśmy się jak przyjaciele, ale wczoraj... Sama nie wiem jak to odpowiednio nazwać. Po prostu czułam iskry i były one na tyle silne, że nie mogłam uwierzyć, że on tego nie czuł. Tłumaczyłam sobie jego postawę tym, że może po prostu chciał być wobec dziewczyny kulturalny. Bo gdyby coś jej się stało, wtedy winił by za to siebie. Zachował się jak dżentelmen, a on właśnie taki był - bardzo dobrze wychowany.
Potrzebowałam czasu dla siebie i dlatego cały dzień nie odzywałam się do Przemka. Sprawdziłam na telefonie wiadomości od chłopaka i prosił bym odezwała się do niego, bo wszystko da się wyjaśnić, a najgorsze co możemy zrobić, to nieodzywanie się do siebie. Odnalazłam także sms od mamy w którym informowała mnie, że wyjechała na weekend z Tomkiem i wróci w poniedziałek. Ta wiadomość bardzo mnie zdziwiła, ale przede wszystkim sprawiła, że ucieszyłam się z dwóch powodów. Miałam całe mieszkanie dla siebie, a mama w tym czasie angażowała się w swoje życie uczuciowe. Ona też zasługiwała na szczęście i mimo, że nie umiałam tego okazać, to bardzo cieszyłam się jej szczęściem.
Cały dzień spędziłam w pidżamie i siedziałam pod kocem z opakowaniem lodów i oglądałam przeróżne filmy, od komedii przez dramaty po horrory. Siedziałam jak zaczarowana by tylko nie myśleć o tym, co działo się w mojej głowie. Około dwudziestej usłyszałam dźwięk domofonu i szczerze powiedziawszy wiedziałam kogo przywiało. Nie miałam ochoty rozmawiać z Przemkiem, jeszcze nie teraz. Niestety przez zapalone światło w domu nie mogłam udać, że mnie nie było. Na miękkich nogach podeszłam do domofonu i uniosłam słuchawkę.
- Tak?
- Otwórz - głos chłopaka był twardy i nie było w nim nawet szczypty sympatii. Przeczuwałam kłopoty i wiedziałam, że byłam na przegranej pozycji. Bez słowa wpuściłam chłopaka do środka i od razu także podeszłam do drzwi by je otworzyć. Gdy ujrzałam Przemka, poczułam to samo ciepło w środku co wczorajszego dnia. Tylko, że tym razem nie mogłam zgonić swojego stanu na alkohol. Przez chwilę staliśmy przypatrując się sobie i niebezpiecznie mierząc się wzrokiem.
- Wejdź - odsunęłam się od drzwi i udałam się do salonu dając tym samym przyzwolenie chłopakowi by wszedł do środka. Zatrzymałam lecący film i próbowałam ogarnąć bałagan panujący na sofie. - Napijesz się czegoś? - siliłam się na normalny ton głosu i na naturalne zachowanie, ale dobrze zdawałam sobie sprawę z tego, że Przemek się na to nie nabierze.
- Nie, dzięki. Czemu nie odpowiedziałaś na moje smsy i telefony? - chłopak stał w przejściu i nie musiałam na niego patrzeć by wiedzieć, że dokładnie śledził moje ruchy.
- Chciałam, ale... nie wiem, przepraszam - oparłam się dłońmi o blat kuchenny i nawet nie wiedziałam jak miałam mu  wytłumaczyć swoje zachowanie.  
- Iza, nie przepraszaj. Musimy ze sobą rozmawiać - chłopak podszedł do mnie i położył swoje dłonie na moich ramionach. Tak bardzo potrzebowałam poczuć jego ciepło, poczuć, że pomiędzy nami nic się nie zmieniło, że wyprostowałam plecy i świadomie oparłam się nimi o klatkę piersiową chłopaka.
- Wiem. Tylko, że...
- Było ci przykro? - cieszyłam się, że chłopak wyszedł mi na przeciw i pomagał mi otworzyć się przed nim, chociaż nigdy wcześniej nie miałam z tym żadnych problemów. Dodatkowym ułatwieniem było to, że nie musiałam patrzeć mu w oczy.
- Tak - mój głos przypominał szept bo najzwyczajniej w świecie wstyd było mi się do tego przyznać. Przemek obrócił mnie w swoją stronę i nasze ciała znajdowały się niebezpiecznie blisko siebie. Nie mogłam oderwać wzroku od jego pięknych oczu, które wpatrzone były we mnie jak w jedyną osobę na tym świecie.
- Iza nie chowaj się przede mną, proszę. Jesteśmy przyjaciółmi i musimy być wobec siebie szczerzy. Jak mam z tobą rozmawiać, skoro nie wiem czemu przede mną uciekasz? Chodzi o Kaśkę, prawda? - nie miałam na tyle odwagi by na głos się do tego przyznać, więc tylko skinęłam głową - To koleżanka, tylko i wyłącznie. I w żadnym wypadku nie jest ważniejsza od ciebie, po prostu nie mogłem kazać jej iść samej do domu. Lubię ją i tylko tyle.
- Nie musisz się przede mną tłumaczyć - czułam się głupio słuchając jego wyjaśnień, bo tak naprawdę mógł robić co tylko chciał, a ja nie miałam prawa być o to zazdrosna.
- Poszliśmy tam razem i powinniśmy wyjść również razem i jest mi przykro, że zawaliłem. Miałaś spać u mnie, co się zmieniło? - Przemek dotknął dłonią mojej brody i skierował ją tak, by nasze oczy znowu były w siebie wpatrzone.
- Długo cię nie było - to było niemal oczywiste, chociaż była to tylko połowa prawdy. Drugą wolałam zachować dla siebie.
- Wiem i za to cię przepraszam, po prostu musiałem coś wyjaśnić z Kaśką i to był ku temu najlepszy moment. - chłopak potarł dłonią o mój policzek i lekko uniósł kąciki ust w delikatnym uśmiechu.
- Okej, nic się nie stało. Po prostu przykro mi było i byłam zmęczona dlatego, zebrałam się do domu. Nie wiedziałam kiedy wrócisz i czy w ogóle wrócisz - wysiliłam się uśmiech i starałam się zbagatelizować tą całą sprawę.
- Jak mogłaś tak pomyśleć? Oczywiście, że wróciłem, wiedziałem, że  na mnie czekasz.
- Już mówiłam, długo cię nie było i to dlatego. Alkohol też robi swoje, chcesz herbaty? - obróciłam się plecami do chłopaka by móc wstawić wodę i już naprawdę chciałam zmienić temat naszej rozmowy i zachowywać się tak jakby nigdy nic się nie wydarzyło.
- Tak, możesz zrobić. Czyli pomiędzy nami w porządku?
- Jak najlepszym - po tych słowach Przemek wziął mnie w ramiona i mocno do siebie przytulił. Chłonęłam jego zapach jak gąbka i był dla mnie oznaką bezpieczeństwa i przede wszystkim ciepła. Chciałam go zamknąć w słoiku i móc wąchać go zawsze gdy tylko poczuję się gorzej. Wcale nie załatwiało to sprawy moich uczuć, ale nie mogłam zmusić chłopaka by poczuł to samo co ja. Byłam pewna, że gdyby i on czuł do mnie miłość, to by mi o tym powiedział czy nawet jakoś niewerbalnie zasygnalizował. Nasze czułości przerwało gotowanie się wody, po czym zrobiłam nam po herbacie i skierowaliśmy się do salonu.
- Jesteś głodny?
- W sumie możemy coś zrobić, albo zamówić. Gdzie jest twoja mama? - Przemek usiadł przy barku, a ja wróciłam do kuchni by przejrzeć zawartość lodówki.
- Wyjechała ze swoim nowym facetem gdzieś na weekend, wróci dopiero w poniedziałek. Jak chcemy coś zjeść to są jajka, szynka - zawartość lodówki nie powalała i byłam zła na mamę, że zostawiła mnie bez jedzenia i tak naprawdę bez pieniędzy - Nie, ta szynka jest już niedobra - co gorsze, to, co było w lodówce nie nadawało się do jedzenia. Wyrzuciłam szynkę i spojrzałam na chłopaka. - Musimy coś zamówić.
- No to na co masz ochotę? Pizza, makaron, japońskie, chińskie?
- Japońskie, mam ochotę na ostrego kurczaka w panierce - wyciągnęłam ulotkę z szuflady i podałam ją chłopakowi, który wziął telefon i złożył zamówienie. Czekając na jedzenie siedzieliśmy i oglądaliśmy jakieś sobotnie show telewizyjne.
- Masz jakiś alkohol? - Przemek leżał w jednym końcu kanapy a ja w drugim i trochę się nudziliśmy, a może bardziej byliśmy zmęczeni po wczorajszej imprezie.
- Nie masz jeszcze dosyć? Powinna być jakaś wódka w barku, weź wstań bo ja nie mam siły - miałam straszliwego lenia i pomimo, że cały dzień leżałam jak kłoda, to nadal było mi mało i nie miałam najmniejszego zamiaru podnosić się z kanapy.
- Też chcesz?
- Ale takiego małego i słabego - przyglądając się chłopakowi, który swobodnie czuł się w moim domu, zapragnęłam by tak było zawsze. Byśmy kiedyś zamieszkali razem i tak sobie spokojnie i leniwie żyli ze sobą.
- Jest jakiś sok?
- Pepsi powinna być w szafce koło zmywarki.
-  I co z tym nowym facetem twojej mamy? Spoko jakiś? - Przemek zajął się robieniem drinków a ja nadal nie zmieniałam swojej pozycji.
- Widziałam go tylko dwa razy, z czego raz pouczał mnie, bym odpuściła mamie i nie próbowała bawić się w sąd ostateczny i w zadawanie jej pokuty za grzechy, które kiedyś popełniła. Gadał trochę jak ksiądz, ale poza tym był nawet ok - Tomasz był dla mnie dziwnym człowiekiem i wielką zagadką. Wyglądał na dość ułożonego i bogatego faceta i dziwiło mnie, że otaczał się towarzystwem mojej mamy.
- Wiesz wydaje mi się, że mógł mieć trochę racji. Odpuść jej, niestety nie da się cofnąć czasu i tego naprawić - Przemek usiadł obok mnie podając mi szklankę z przygotowanym trunkiem.
- Wiem, sama do tego doszłam. Przykro mi, że moje pojawienie się na świecie skomplikowało tyle spraw, ale masz rację, czasu się nie cofnie. - podciągnęłam się wyżej na kanapie do pozycji siedzącej i całą swoją uwagę skupiałam na Przemku.
- Myślałaś już co zrobić z tatą? Chciałabyś się czegoś więcej o nim dowiedzieć? - przyjaciel wszedł na bardzo ciężki temat, który był tak kruchy jak kra na lodzie. Nie było dnia abym o tym nie myślała i nie umiałam wyważyć, czy lepiej byłoby to zostawić na takim etapie jak obecnie, czy próbować chociaż go zobaczyć. Wiedzieć jak aktualnie wygląda a nie opierać się tylko na zdjęciach z przeszłości.
- Powiesz mi co o nim wiesz? - szybsze bicie serca sprawiło, że od razu zaczęły mi się pocić dłonie. Musiałam się jakoś ogarnąć, przecież chodziło tylko o kilka widomości, które Przemek wyśledził w internecie.
- Jesteś pewna? - wraz z tymi słowami usłyszeliśmy dzwonek domofonu. Popatrzyliśmy na siebie jakby z ulgą i to Przemek jako pierwszy udał się do drzwi i otworzył dostawcy. Kiedy z powrotem  usadowiliśmy się na podłodze od razu zajęliśmy się jedzeniem. Byłam potwornie głodna i już prawie zapomniałam o tym, o czym wcześniej rozmawialiśmy.
- Faktycznie twoja babcia miała rację, był w Szwajcarii bo tam założył dobrze prosperującą firmę spedycyjną. - Przemek nie czekając na żadne słowa z mojej strony, zaczął zapoznawać mnie z życiem mojego taty - Od jakiś czterech lat prowadzi filię w Gdańsku i tam obecnie mieszka. - nagle zamarłam w pół ruchu i spojrzałam na chłopaka. Myśląc, że On znajdował się w Szwajcarii czułam się bezpieczniejsza, a to wszystko było odległe, ale teraz... Byliśmy tylko po przeciwnych krańcach Polski. Tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Przecież on nawet nie wiedział o moim istnieniu, a ja dopiero co odnalazłam jego.
- A babcia? W sensie jego mama? - zastanawiałam się czy kobieta żyła, czy nadal mieszkała z synem. Dzięki opowieściom mojej babci, czułam jakby ta druga babcia, wcale nie była taka obca w moim życiu.
- Nie wiem, nie mam pojęcia czy w ogóle żyje. Ale twój tata ma rodzinę, w sensie twoja babcia mówiła, że urodził mu się syn,  który wychodzi na to, że ma teraz czternaście lat, ale to nie jedyne jego dziecko. Ma jeszcze dwie córki, bliźniaczki, mają po jakieś dziesięć lat, a niedawno urodził mu się jeszcze drugi syn - byłam pod wrażeniem ile rzeczy można znaleźć w internecie. Słysząc te rewelacje straciłam apetyt i tempo wpatrywałam się w jedzenie nie mogąc się ocknąć. Miałam przyrodnie rodzeństwo, siostry i braci. - Chcesz zobaczyć zdjęcia? - słysząc głos przyjaciela podniosłam na niego wzrok i automatycznie skinęłam mu głową. Podczas gdy chłopak poszedł po laptopa, nie zmieniłam położenia swojego ciała. Nadal wpatrywałam się w przestrzeń, którą przed chwilą zajmował Przemek. Miałam siostry i braci. Mój tata był w Polsce.

Kiedy Przemek postawił przede mną laptopa, nadal się nie odzywałam. Patrzyłam jak tylko wpisał imię i nazwisko taty na fejsbuku i pojawiło się jego zdjęcie. To był On. Niby mój tata a całkiem obcy mi mężczyzna. 

wtorek, 9 czerwca 2015

Trudna rozłąka cz 33 3/3

3/3
W pierwszej chwili bałam się, że słyszał fragment naszej rozmowy, ale był za daleko by mogło okazać się to prawdą.
- Stęskniłeś się za nią? - akurat gasiłam papierosa, gdy chłopak stanął przed nami w altance. Uśmiechnęłam się do niego nikle i skrzyżowałam ręce na piersi.
- Jestem do niej emocjonalnie przywiązany - Przemek zrobił kilka kroków w moim kierunku a ja zastanawiałam sie nad zamiarami jego zachowania.
- To ja was lepiej zostawię - Ala puściła nam oczko i szybkim krokiem skierowała się do domu zostawiając nas samych.
- O czym rozmawiałyście? - Przemek stał już na przeciwko mnie i dzieliły nas dosłownie centymetry. Objął mnie dłońmi w pasie i stał nie spuszczając ze mnie wzorku.
- Musiałbyś mieć sutannę żebym zaczęła ci się spowiadać - nie chciałam go okłamywać bo czułam, że nie mogłabym tego zrobić. Był jedyną osobą na świecie, której nie byłam w stanie oszukać.
- Czyli mówiłyście o mnie - uśmiech nie schodził mu z twarzy, a przez to, że znajdowaliśmy się blisko siebie, było mi trochę cieplej. Czułam zapach alkoholu, który ulatniał się z jego ust, ale nie przeszkadzało mi to. Cieszyłam się jego bliskością i tylko to się wtedy liczyło.
- Równie dobrze mogłyśmy mówić o Wiktorze, niezły przystojniak z niego - powiedziałam to z całkowitą premedytacją. Chciałam sprawdzić, czy on także był o mnie zazdrosny i jakie uczucia wyzwolą w nim moje słowa.
-  Tak? Podoba ci się? - Przemek skrupulatnie maskował swoje emocje i nic nie dało się wyczytać z jego twarzy. Jego postawa także się nie zmieniła, więc  nie byłam w stanie niczego wywnioskować.
- Być może - moim celem było delikatnie mu coś zasugerować, ale niczego wprost nie powiedzieć.
- To czemu stoisz tutaj, zamiast się z nim bawić? - spokój jaki wypływał z Przemka był godny pozazdroszczenia.
- Miałam ochotę na papierosa - starałam się być równie nieugięta co on, chociaż moim ciałem targały różne emocje. Było mi ciepło, a gdy tylko poruszył swoimi palcami dostawałam gęsiej skórki. Byłam wdzięczna losowi, że miałam na sobie jego przydużawą  bluzę, która skrupulatnie maskowała moje ciało.
- Ty przecież już nie palisz.
- To wina alkoholu - starałam się nie dać mu podejść, chociaż miałam nieodparte wrażenie, że starał się mnie tak podejść, bym coś więcej mu zdradziła.
- Tylko? - dłonie Przemka powoli zaczęły się przesuwać w górę moich pleców, co wywołało kolejną falę dreszczy na mojej skórze.
- Coś sugerujesz? - w głowie ciągle powtarzałam sobie by być twardą, wytrzymać jego wzrok i niczym nie zdradzić tego, co obecnie działo się w moim sercu.
- O, tu jesteś. Wszędzie cię szukałam - słysząc te słowa oboje gwałtowanie obróciliśmy głowy w kierunku miejsca, z którego dochodziły. Na schodach zauważyliśmy Kaśkę, która stała owinięta szalikiem i powoli zmierzała w naszym kierunku. Byłam niesamowicie zła, że akurat w takim momencie nam przeszkodziła. Już było tak miło. Przemek wypuścił mnie z uścisku, a ja odwróciłam głowę w przeciwną stronę, by ukryć zawód jaki odczuwałam.
- Chyba nie miałyście okazji by się poznać. - głos Przemka nie wyrażał żadnej zmiany emocjonalnej w jego osobie. Jak mogło go to tak po prostu nie obejść?
- Kasia - gdy usłyszałam głos dziewczyny, odwróciłam się w jej stronę. Miała sympatyczny uśmiech na twarzy i gdy tak na nią patrzyłam, po raz kolejny musiałam przyznać, że była naprawdę ładną dziewczyną.
- Iza - uścisnęłam wyciągniętą dłoń w moim kierunku i starałam się być wobec niej naprawdę miła, chociaż w głowie miałam tysiące różnych myśli.
- Odprowadziłbyś mnie do domu? Jest już dosyć późno i nie chciałabym wracać sama po ciemku - dziewczyna zachowywała się naprawdę naturalnie i naprawdę robiłam wszystko by opanować złość którą odczuwałam słysząc jej słowa. Czy tak trudno było zamówić sobie taksówkę? A może iść na autobus?
- Będę w środku - nie zamierzałam być świadkiem tej rozmowy, a także chciałam oszczędzić sobie dalszej wymiany zdań pomiędzy tą dwójką. Oczywiście mogłam zostać i pilnować by  dziewczyna nie rzuciła się na Przemka ze swoimi łapami, ale co by mi to dało? Jeżeli chciał się z nią przytulać, to proszę bardzo. Nie mogłam go ograniczać. Nie miałam do tego prawa i za wszelką cenę starałam się tego trzymać. Trochę na wyraz uśmiechnęłam się do dziewczyny i wpatrywałam się tylko w drzwi balkonowe, to one były moim punktem docelowym.
- Poczekaj - głos chłopaka sprawił, że przystanęłam w miejscu, ale nie odwróciłam się do niego.
- Chcesz jeszcze zostać? Bo możemy odprowadzić Kaśkę i iść od razu do mnie, albo odprowadzę ją i za jakieś pół godziny powinienem być z powrotem. Mieszka tu niedaleko, więc nie zajmie nam to dużo czasu - wpatrywałam się w chłopaka jak w zaczarowana nie wiedząc co powiedzieć. Chciałam by po prostu został ze mną, ale wiedziałam, że proszenie o to byłoby dość egoistyczne. Przecież powinno być mi miło, że troszczył się o koleżankę, więc chciał ją odprowadzić by czasem nic złego jej się nie stało, natomiast ja gotowałam się w środku.
- Idź - starałam się przybrać normalny ton, chociaż miałam wrażenie, że słabo mi to wyszło. Ściągnęłam z siebie bluzę chłopaka i ruszyłam do środka. Miałam szczęście bo akurat wpadłam w drzwiach na Wiktora, który uśmiechnął się do mnie miło. - Zatańczymy? - targały mną od środka przeróżne emocje i najgorsze było poczucie, że nie powinnam była ich czuć. Chciałam od tego uciec, dlatego zaproponowałam Wiktorowi taniec, chociaż szczerze powiedziawszy nie miałam ku temu najmniejszej ochoty.
- Jasne - chłopak uraczył mnie swoim uśmiechem, który ewidentnie był przeznaczony jedynie dla kobiet i gdybym tylko była w stanie równowagi uczuciowej, zmiękłby mi od niego nogi. Zatraciliśmy się na parkiecie i starałam się zapomnieć o tym, co czułam, zamknęłam oczy i starałam skupić się tylko na muzyce. Wiktor był doskonałym parterem, widać było, że czuł muzykę i też umiał zatracić się w tańcu. Tańczyliśmy tak przez dosyć długi czas, a kiedy już brakło mi sił, skierowaliśmy się do stołu, gdzie stał alkohol i jedzenie.
- Gdzie Przemek? - Ala usiadła obok mnie, a Wiktor w tym czasie podał nam szklanki z drinkami.
- Poszedł odprowadzić koleżankę - skupiałam się na szklance i alkoholu, by jak najszybciej uraczyć swój organizm kolejną dawką procentów.
- Sama widzisz - po tych słowach dziewczyna wstała i udała się do swojego chłopaka, a ja tępo wpatrywałam się w przestrzeń. Na swoim ramieniu poczułam dziwne ciepło, które zmierzało w górę w kierunku szyi. Gdy spojrzałam na Wiktora, który siedział obok, zobaczyłam, że składał delikatne pocałunku na moim ciele - Przestań - wraz z tymi słowami, odsunęłam się od niego i wpatrywałam się w niego jak w kosmitę.
- Nie mów, że ci się nie podoba - chłopak był bardzo pewny siebie, a jego uśmiech zwiastował triumf, co jeszcze bardziej mnie zirytowało.
- Nie i chcę żebyś mnie zostawił - hardo spojrzałam na Wiktora, któremu trochę zrzedł uśmiech i nie czekając na rozwój akcji, wstałam z miejsca i skierowałam się do Ali, która wraz z Piotrkiem siedziała przed telewizorem i przyglądała się osobom, które grały w xboxa. Gdy spojrzałam na zegarek, dostrzegłam, że minęło około czterdzieści minut odkąd Przemek poszedł  odprowadzić Kaśkę. - Możesz przekazać Przemkowi, że wróciłam do siebie? Jestem zmęczona i chyba będę już zbierać - Alicja patrzyła na mnie z  takim współczuciem, że poczułam jak łzy zbierały mi się do oczu.
- Nie będziesz wracała sama po nocy. Piotrek, chodź zbieramy się - dziewczyna szturchnęła swojego chłopaka, który zapatrzony był w telewizor.
- Nie musicie, naprawdę poradzę sobie. Przystanek jest za rogiem, więc wrócę autobusem - siliłam się na uśmiech by czasem nie dać po sobie poznać, co tak naprawdę czułam.
- Nie ma mowy, zbieramy się - w tym momencie Piotrek wstał z miejsca i pociągnął za sobą dziewczynę. Nie zamierzałam się z nimi kłócić. Moim jedynym celem było jak najszybsze opuszczenie tego pomieszczenia. We trójkę poszliśmy po swoje kurtki, a w międzyczasie pożegnaliśmy się z Łukaszem dziękując mu za imprezę i prosząc by przekazał Przemkowi, że zebrałam się ze znajomymi.
Na zewnątrz przywitał nas dosyć spory mróz i byłam nawet wdzięczna za chłodne powietrze, które było ukojeniem dla palących mnie oczu. Tłumaczyłam sobie, że nie powinnam być zła na Przemka, nie powinnam była być zazdrosna, nie mogłam zachowywać się, jakbyśmy byli w związku. Nie był moją własnością, a co więcej, był wolnym człowiekiem.
Wchodząc do mieszkania czułam się strasznie podłamana. Byłam tak przeogromnie zła na siebie, że nie byłam w stanie obiektywnie spojrzeć na to, co się stało. Najbardziej przybiło mnie to, że Przemek miał być moim przyjacielem, był bratem, a ja byłam o niego zazdrosna jakbyśmy co najmniej przysięgali sobie miłość. Byłam zła na niego, że zostawił mnie samą, że pozwolił jej się obejmować, że ona dotykała jego ust, podczas gdy ja nie miałam do nich dostępu. Byłam zła na niego, że pozwolił jej przerwać nasze przytulanie się, co było dla mnie tak intymne, jakbyśmy leżeli nago w łóżku. Wiedziałam, że wyolbrzymiałam, że zachowywałam się naprawdę irracjonalnie, ale nie umiałam nad tym zapanować.
Załamana usiadłam na łóżku i zaczęłam tak rzewnie płakać, że czułam jak uwalniałam z siebie wszystkie emocje. Płakałam wylewając cały ból, złość, cierpienie. Chciałam pozbyć się tego zawodu i złości, że pozwoliłam sobie na takie uczucia. Jak mogłam dopuścić do takiej sytuacji, że byłam tak zauroczona Przemkiem, że chciałam mieć go tylko dla siebie? Moje zachowanie było strasznie dziecinne, chciałam być w centrum zainteresowania i ciągle być na pierwszym planie, a jak tylko zeszłam na bok, zachowywałam się jak histeryczka.
Leżąc w łóżku usłyszałam dźwięk telefonu, a na wyświetlaczu widniało zdjęcie Przemka. Pierwsza moja myśl, była taka, że dopiero teraz dzwonił. Minęła godzina odkąd wyszłam z domu Łukasza, a prawie dwie, odkąd Przemek poszedł odprowadzić Kaśkę. Spędził z nią dwie godziny podczas gdy ja byłam sama. Miał wrócić po trzydziestu minutach, a jednak został z nią na dłużej. Kiedy dzwonek ucichł, usłyszałam dźwięk przychodzącego sms "Przepraszam." To jedno słowo wprawiło mnie w osłupienie. Spodziewałam się wszystkiego, że zrobi mi wyrzut iż na niego nie poczekałam, że będzie zły za moje dziecinne zachowanie, a on po prostu przeprosił. Czyli wiedział, że zrobił coś złego. Ocierając łzy, wystukałam krótką odpowiedź "Dobranoc." Tylko na tyle było mnie stać. Nie wiedziałam, czy złość na to, że poszedł z Kaśką była większa od tej, że poczułam do niego coś więcej niż przyjaźń. "Zobaczymy się rano?" Nie umiałam mu odpisać na tego sms'a. Patrzyłam się na telefon i po prostu nie potrafiłam. Spotkanie się z nim wymagało ode mnie dużo odwagi, której póki co w sobie nie miałam. Poza tym chciałam się przespać, odpocząć, a przede wszystkim musiałam trzeźwo spojrzeć na swoje uczucia. Przemek nie odpuszczał, dzwonił jeszcze dwa razy, a potem wyciszyłam telefon i okryłam się kołdrą próbując zasnąć.


Kochani!
Dziękuję za wszystkie Wasze maile, za to, że piszecie, dzielicie się ze mną swoim życiem. Każde Wasze słowo jest dla mnie motywacją i bodźcem, który sprawia, że pomimo zmęczenia i tego, że nie zawsze nasze życie wygląda tak jakbyśmy chcieli, uśmiecham się, wierzę w siebie i coraz bardziej upewniam się, że wybrałam właściwą drogę.
Swoje wiadomości możecie kierować na paulina.opowiadania@gmail.com

niedziela, 7 czerwca 2015

Trudna rozłąka cz 33 2/3

2/3
- Wszystko w porządku? - głos chłopaka był ciepły i nasączony ogromem troski.
- Ile razy będziesz o to pytał? - nie chciałam kłamać, ale to zdecydowanie nie był moment na taką rozmowę. W ogóle chyba nawet nie miałam prawa poruszać tego tematu. Byliśmy przyjaciółmi i tego postanowiłam się trzymać.
- Drink dla ciebie - chłopak podał mi szklankę z brunatnym płynem za co podziękowałam mu skinieniem głowy i od razu pociągnęłam łyk alkoholu. Potrzebowałam tego. - Idziemy zatańczyć?
- Nie mam siły, chętnie posiedzę sobie trochę - pomimo, że impreza trwała dopiero jakieś trzy godziny, to już prawie nie miałam siły w nogach. Chciałam trochę ochłonąć, chociaż zatracenie się w tańcu pomogłoby mi pewnie kompletnie przestać myśleć o swoich uczuciach.
- Ja za to chętnie zatańczę - siedząca obok chłopaka Daria, uśmiechnęła się znacząco do Przemka. O Darię nie musiałam być zazdrosna, dziewczyna była w związku z Łukaszem, który akurat wygłupiał się przed telewizorem.
- No to już masz partnerkę - znów biorąc łyk przygotowanego drinka uśmiechnęłam się do Przemka, który akurat wstał z kanapy i biorąc Darię za rękę skierował się na taneczną część salonu. Oczywiście nie mógł tak spokojnie przejść obok mnie, bo musiał mi dokuczyć, a zrobił to czochrając mi włosy.
- Jak się bawisz? - Alicja przysiadła się bliżej mnie i teraz siedziałyśmy ramię w ramię mając ogląd na bawiących się w domu ludzi.
- Dobrze, chociaż jestem już trochę zmęczona.
- Widziałam jak tańczyłaś z Wiktorem, uważaj na niego, niezły podrywacz z niego. No chyba, że ci to pasuje, to nic nie mówię - nie znałam większości osób kręcących się po pomieszczeniu i tak trochę nie ogarniałam kto kim był. Oni wszyscy znacznie lepiej się znali, chociażby z tego względu, że byli z tej samej szkoły.
- Nie mam zamiaru bawić się w żadne romanse, związki czy inne tego typu znajomości. Chcę odpocząć po dosyć nieudanym związku - Alicja należała do ekipy chłopaków, więc dobrze wiedziała jak kształtowała się moja sytuacja uczuciowo-związkowa.
- Przemek mówi dokładnie to samo i coś mi mówi, że jeszcze coś z tego będzie - figlarny uśmiech na twarzy dziewczyny był nieco przenikliwy, tak samo jak jej wzrok. Zastanawiałam się czy ona faktycznie coś więcej widziała, czy tylko bazowała na naszych podobnych przekonaniach.
- Co to, to nie. Jesteśmy przyjaciółmi, a to jest znacznie cenniejsze niż związek. Poza tym, widziałam, że on już jest na czyimś celowniku - celowo poruszyłam temat nieznajomej dziewczyny, której zachowanie wytrąciło mnie z równowagi. Miałam nadzieję, że tym sposobem uda mi się czegoś więcej o niej dowiedzieć.
- O kim mówisz? -Alicja popatrzyła się na mnie z ogromnym zaciekawieniem, a  nawet przysunęła się bliżej mnie, jakby bała się, że ktoś nas usłyszy.
- Nie wiem jak ma na imię, ale blondynka, szczupła, wysoka, w czarnej króciutkiej sukience - nigdzie nie widziałam owej dziewczyny, więc miałam nadzieję, że mój opis był wystarczająco rzetelny by moja rozmówczyni wiedziała o kogo mi chodziło.
- Czekaj, czekaj, mówisz o Kaśce? Dosyć mocny makijaż i kręcone włosy? No i niestandardowy biust?
- Dokładnie o niej - dziewczyna pomimo wyglądu, który stereotypowo wiązany był z plastikowymi lalami, była naprawdę ładna. Miała w sobie coś takiego, że człowiek nie potrafił oderwać od niej oka.
- Chodź, pójdziemy na fajkę - Ala nie czekając na moją reakcję, wstała z sofy i zabierając paczkę papierosów, udała się w stronę drzwi balkonowych. Nie zwlekałam ani chwili i sięgając po bluzę Przemka, podążyłam za dziewczyną. Rozumiałam, że nie chciała ryzykować, że ktoś mógłby nas podsłuchać. Odeszłyśmy kilka kroków od domu i schowałyśmy się pod altanką. Chcąc dotrzymać towarzystwa dziewczynie, również zapaliłam papierosa i kiedy tylko poczułam dym w płucach, czułam jak rozluźniały się wszystkie moje mięśnie.
- Kaśka to specyficzna dziewczyna, ona niby nigdy się nie narzuca, ale flirtuje i to z wieloma. Doskonale  zdaje sobie sprawę z tego jak działa na facetów i po prostu to wykorzystuje - wraz z słyszanymi słowami czułam się coraz to bardziej zagrożona, jakbym powoli traciła grunt pod nogami.
- Nie lubisz jej - to nie było pytanie, lecz luźne stwierdzenie, którego dokonałam na postawie tonu dziewczyny, z kolei który jasno wskazywał, że Ala nie pałała jakąś większą sympatią do obgadywanej przez nas Kaśki.
- Można tak powiedzieć. Bo to taka głupia cizia jak dla mnie. Wiesz, niby tu gra niedostępną, a tak naprawdę lubi otaczać się facetami. Przymila się, stwarza pozory bardzo sympatycznej osoby, tylko że za tym nic więcej się nie kryje Poza tym mam kosę z nią.
- O co wam poszło? - byłam ciekawa jaki konflikt zrodził się pomiędzy dziewczynami. Nie wiedziałam za kogo miałam uważać Kaśkę, za wroga, rywalkę czy może za drobna kłodę na swojej drodze. Na pewno nie zamierzałam pozwolić jej zabrać mi Przemka.
- Kiedyś bardzo tak bardzo jak ja, czy Daria chciała należeć do ekipy chłopaków. Chociaż nie jeździmy nie desce, to z jasnych względów trzymamy się z chłopakami (Daria była dziewczyną Łukasza, natomiast Alicja Piotrka). Kaśka też tak chciała. Już od dawna polowała na Przemka, tylko, że on zakochał się  w Poli, a Kaśka była jej najlepszą przyjaciółką. Niby usunęła się wtedy w kąt, ale wykorzystała śmierć Poli by się do niego zbliżyć. Była przy nim kiedy dziewczyna odeszła. Każdy uważał, że trzymali się razem, bo oboje czuli tą samą pustkę i ból, ale dla mnie jasne było, że ona po prostu chciała być bliżej niego. No i od tamtego czasu kręci się wokół chłopaków, a głównie wokół Przemka. - Ala paliła papierosa i widać po niej było, że po prostu nie trawiła dziewczyny - Kilka razy się z nią pokłóciłam, bo ja po prostu mam alergię na ludzi, którzy są hipokrytami. Ona aż kipi fałszywością i jak bardzo lubię Przemka, to uważam go za idiotę, że tego nie dostrzega. On po prostu twierdzi, że uwzięłam się na Kaśkę i że to ja mam z nią problem. - ciężko było mi stwierdzić kto miał rację i nie chciałam opowiadać się po żadnej ze stron, ale z drugiej strony jak Przemek mógł nie zauważyć, że dziewczyna po prostu na niego leciała? O ile faktycznie była to prawda.
- Wiesz może on ją po prostu lubi i gdzieś ma to, czy ona chciałaby coś więcej czy nie. Może też nie chce odtrącić jej ze względu na pamięć o Poli - starałam się jakoś zrozumieć chłopaka i poczułam także potrzebę usprawiedliwienia go przed dziewczyną. Uważałam go za kogoś naprawdę inteligentnego, więc nie podejrzewałam go o to, że nie dostrzegał faktycznego charakteru zachowania Kasi.
- Oo, tu jest moja bluza - nagle do naszych uszu dobiegł głos Przemka, który wyszedł z domu i zmierzał wprost do nas. 

sobota, 6 czerwca 2015

Trudna rozłąka cz 33 1/3

1/3
Odcinek po odcinku oglądałam swój ulubiony serial i na kilka godzin wyłączyłam się ze świata. Ocucił mnie sms od Przemka "Widzimy się o pod domem Łukasza". Gdy spojrzałam na zegarek, dochodziła godzina 14, więc wstałam z łóżka, wzięłam prysznic i poszłam naszykować sobie coś do zjedzenia. W domu panowała kompletna cisza, więc śmiałam sądzić, że byłam sama. Pasowało mi to, bo prawdę powiedziawszy, chciałam mieszkać sama, trochę odciąć się od mamy, a przede wszystkim usamodzielnić. Na dłuższą metę nie wyobrażałam sobie życia z nią pod jednym dachem. Oczywiście kochałam ją, chciałam dla niej wszystkiego co najlepsze, ale nie umiałam przełamać tej bariery.
Wyszykowana o 17 pojechałam autobusem na miejsce imprezy, gdzie już czekał na mnie Przemek.
- Hej piękna - przytulił mnie mocno do siebie, a ja chłonąc jego zapach, wtuliłam się w jego ramiona chcąc chociaż na chwilę się w nich schować.
- Cześć bestio - gdy odsunęłam się od chłopaka, ujrzałam w jego oczach takie światełko, które sprawiało iż sama się do siebie uśmiechnęłam.
- Stało się coś? - przyjaciel odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy i złapał mnie za dłoń, na której pomimo rękawiczki, poczułam ciepło jego ciała.
- Nic, co by mogło nam popsuć imprezę. - to nie był moment na rozmowę ani o mojej mamie ani o moich zranionych uczuciach. - Mogę dzisiaj spać u ciebie?
- Jasna sprawa, zabawmy się - pociągnięta za rękę ruszyłam do środka, gdzie było już sporo ludzi. Poza znajomymi z naszej ekipy, było też sporo osób z klasy chłopaków jak i z ich rówieśniczego środowiska. Po przywitaniu się ze wszystkimi, dotarliśmy do naszego solenizanta, któremu złożyliśmy życzenia i wręczyliśmy prezent. Na początku odbyła się część oficjalna - sto lat, tort, toast, a potem zaczęła się już zabawa.
- Zatańczymy? - Przemek prawie w ogóle nie odstępował mnie na krok i pomimo, że czasem było to trochę krępujące, to z drugiej strony lubiłam mieć go obok siebie.
- Skoro muszę - odstawiłam na szafkę szklankę z drinkiem, którego wcześniej dostałam od chłopaka i trzymając się za ręce poszliśmy na środek salonu, gdzie tańczyli już inni ludzie. Kilka piosenek z rzędu było dosyć szybkich, trochę takich latynoskich, przez co tempo było naprawdę szybkie, ale zabawa była cudowna. Później wraz z innymi osobami tańczyliśmy w kółku i ta część imprezy była naprawdę super, wyluzowałam się i poczułam jak dziewczyna w swoim wieku. Już od dłuższego czasu brakowało mi takiego rozluźnienia, uwolnienia emocji i skupienia się tylko na zabawie.
- Idę zapalić, chcesz iść ze mną? - Przemek położył dłoń na moim biodrze i zatrzymując mnie w tańcu spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Nie, tam jest zimno. Poczekam tutaj -  nie chciałam opuszczać parkietu, czułam się tam jak ryba w wodzie i chciałam by ta noc należała do mnie. Nie pamiętałam kiedy ostatni raz mogłam się tak wyszaleć i nie wiedziałam także, kiedy będzie ku temu następna okazja.
- Dobra, jak coś to jestem na tarasie - skinęłam chłopakowi głową i wróciłam do tańca. Gdy przyszedł czas na wolną piosenkę i już chciałam odejść na bok, by trochę odpocząć, podszedł do mnie dosyć wysoki i przystojny chłopak, który nic nie mówiąc, wyciągnął ku mnie swoją dłoń. Patrząc w jego niebieskie oczy, nie potrafiłam odwrócić od niego wzroku, więc tylko chwyciłam się skierowanej w moim kierunku dłoni i udaliśmy się razem na parkiet. Położyłam swoją głowę na jego ramieniu i delikatnie kołysaliśmy się w rytm muzyki. Było mi przyjemnie i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie widok, na który napotkałam swoim wzrokiem, a raczej na kogo. Za drzwiami balkonowymi stał Przemek a przed nim blond piękność, która była w niego wtulona. Dziewczyna miała na sobie krótką sukienkę, a do tego kurtkę Przemka. Dziwnie to wyglądało, bo obydwoje palili papierosy, a ona jakby z powodu, że było jej zimno, wtuliła się w niego by uzyskać trochę ciepła. Nie powinno to na mnie wywrzeć większego wrażenia, ale mimowolnie poczułam ukłucie w środku. Nie mogłam oderwać od nich wzroku, a z każdą kolejną sekundą czułam się coraz to bardziej zagrożona. Kiedy dziewczyna odkleiła się od Przemka, potarła dłonią o jego policzek a następnie cmoknęła go w usta, po czym oddała mu kurtkę i weszła do środka. Gdy skończyła się piosenka, wyswobodziłam się z uścisku nieznajomego i szukałam wzrokiem miejsca w które mogłabym się udać.
- A ty gdzie? - chłopak zatrzymał mnie za łokieć i obrócił w swoją stronę. Nie był to jakiś agresywny gest, chociaż też do najczulszych nie należał.
- Do toalety, przepraszam - wymijając ludzi, chciałam jak najszybciej udać się do łazienki. Do tej na parterze była względnie długa kolejka, więc  poszłam na piętro. Moje  wszystkie modły zostały wysłuchane i na szczęście pomieszczenie było puste.
Pierwsze co zrobiłam, to zmoczyłam dłonie pod lodowatą wodą i położyłam je sobie na karku, jakby to miało mnie otrzeźwić. Nie byłam pijana, nie byłam nawet wstawiona, więc chciałam tylko otrzeźwić się z uczucia gorąca, które poczułam patrząc na Przemka i blond dziewczynę. Czego ja się spodziewałam? Że do końca życia będzie czuwał przy moim boku i te jego frazesy o nie zakochiwaniu się będą trwały w nieskończoność? Miał prawo do szczęścia, a ja nie mogłam mu tego zabronić. Nie mogłam go też ograniczać. Starałam się wmówić sobie, że to nie była zazdrość, że to po prostu było.... No co? Może po prostu bałam się, że ktoś mi go odbierze i nie będzie poświęcał mi tak dużo uwagi jak do tej pory?
Byłam nieźle skołowana i zdezorientowana, a do tego wszystkiego wytrącona z równowagi. Usiadłam na zimnych płytkach i mocno zacisnęłam powieki by czasem się nie złamać. Musiałam być silna, musiałam trzymać się w garści. Przecież to nie było nic wielkiego. Ot tak przytulił jakąś dziewczynę. Nikt mi go nie zabierał. Nie miałam powodu do paniki, a jednak panikowałam. Moje rozmyślenia przerwało pukanie do drzwi. Nie miałam ochoty wychodzić i brać udziału w dalszej zabawie.
- Zajęte! - krzyknęłam nawet nie podnosząc się z podłogi. Było mi tam naprawdę dobrze. Nie musiałam narażać swoich oczu na kolejny bolesny widok, chociaż w głębi zastanawiałam się czy czasem teraz blond piękność znowu nie była uwieszona na moim przyjacielu.
- Iza? Tu jesteś, wszędzie cię szukam - to był On. Czyli szukał mnie, myślał o mnie, a nie spędzał czas z blondyną. Pomimo, że ten fakt nieco mnie uradował to, a z drugiej strony byłam przerażona swoimi uczuciami, jak i tym, że  Przemek zobaczy mnie taką roztrzęsioną.
- Idź na dół, zaraz zejdę.
- Wszystko w porządku? - Przemek nadal nie odchodził od drzwi, przez co wiedziałam, że mój czas na ogarnięcie się był nieco ograniczony. Szybko podniosłam się z podłogi i starałam się doprowadzić do porządku, by chociaż zewnętrznie dobrze wyglądać.
- Tak, tak. Daj mi chwilę.

- Ok, załatwię nam drinki -  z politowaniem patrząc na siebie w lustrze poprawiłam włosy, starłam rozmazane smugi makijażu i biorąc kilka głębszych oddechów wyszłam z łazienki. Pech chciał, że akurat nieomal zderzyłam się z blondynką - wieszakiem na Przemku. Obie wyczułyśmy chyba niezręczność i zachowywałyśmy się tak samo - zmierzyłyśmy się wzrokiem od góry do doły, tylko, że chyba ona miała w sobie więcej pewności siebie. Nie musiałyśmy zamienić ze sobą żadnego słowa by wyczuć napiętą atmosferę. Nie znałyśmy się, a chyba już się nie lubiłyśmy. Bez słowa wyminęłam ją i zeszłam na dół w poszukiwaniu Przemka. Ludzie nadal dobrze się bawili, jedni tańczyli, drudzy stali w kółku i rozmawiali a inni grali przed telewizorem w xboxa. Przemek w towarzystwie Karola, Darii i Alicji siedział na kanapie. Gdy nasze oczy się spotkały, jego usta wykrzywiły się w szczerym uśmiechu a ja odwzajemniając gest, usiadłam obok niego.

Przepraszam Was, że wczoraj pozostaliście bez posta, ale niestety nieoczekiwanie musiałam jechać na wolontariat, więc to, co zamierzałam robić w dzień, musiałam przełożyć na wieczór i już po prostu nie starczyło mi czasu. Dobra wiadomość jest taka, że posty na następne dwa dni mam już napisane :) 

czwartek, 4 czerwca 2015

Trudna rozłąka cz 32

- Mogę? - kilka minut po tym jak weszłam do pokoju, do moich drzwi zapukała mama. Widząc jej twarz w uchylonych drzwiach, naprawdę miałam ochotę powiedzieć jej, żeby zostawiła mnie samą.
- Zależy co chcesz - czułam złość na nią, może niekoniecznie dlatego, że sprowadziła sobie jakieś faceta, to raczej był czynnik poboczny. Chodziło mi raczej o to, jak skrzywdziła babcię i gdy wróciwszy do domu, spojrzałam na jej twarz, poczułam, że wróciło wszystko o czym rozmawiałam z babcią, wrócił ból, który wylewał się z jej ust, każda uroniona przez nią łza.
- Przepraszam cię, powinnam była uprzedzić, że będziemy miały gościa - mama weszła do środka i oparła się o zamknięte drzwi. Jej twarz była lekko rozbawiona, może odrobinę szczęśliwa. W duszy cieszyłam się, że kogoś poznała, bo to oznaczało, że będzie miała dla mnie mniej czasu, a ja będę miała większą swobodę.
- To twój gość i lepiej do niego wracaj, to trochę niekulturalne, zostawiać gościa samego - nie patrzyłam na mamę, mój wzrok był utkwiony w książce, którą miałam w rękach. Wcale jej nie czytałam, musiałam tylko mieć jakiś punkt odniesienia, który pozwoliłby mi uniknąć patrzenia w jej kłamliwe oczy.
- Jesteś zła? Tomek to tylko kolega - mama oparła się o ramę łóżka i głośno westchnęła, jakby z nutą irytacji.
- Szkoda, myślałam, że się zakochasz i dasz mi spokój - dziwiło mnie, że po czterech dniach mojej nieobecności, jedyne co mama miała mi do powiedzenia, to, że Tomek był jej kolegą. Nie interesowało ją co robiłam u babci, jak spędziłam te kilka dni w towarzystwie starszej kobiety.
- Jesteś moją córką, jak mogłabym dać ci spokój? Jesteś dla mnie najważniejsza - kiedy usłyszałam te słowa, już dłużej nie mogłam ignorować tego co słyszałam. Odłożyłam książkę i z całą zaciętością spojrzałam na mamę. - Iza, stało się coś? - przerażenie jakie malowało się na twarzy mamy, oznaczało tylko jedno. Musiała sobie przypomnieć, że przecież wróciłam od babci. Tylko, czy przerażało ją to, czego jeszcze mogłam się dowiedzieć, czy to, co ja mogłam powiedzieć babci?
- Już nigdy nie mów mi, że jestem dla ciebie najważniejsza, nie mów, że mnie kochasz. Nie uwierzę w żadne twoje słowo,  ani tym bardziej w uczucia, rozumiesz? Nienawidzę cię i nigdy nie wybaczę ci tego co zrobiłaś babci. W dupie mam to, jak mnie skrzywdziłaś. Ale to, co zrobiłaś babci, jest po prostu świństwem. Jesteś naprawdę złym człowiekiem - każde słowo, które wychodziło z moich ust, było owiane nienawiścią, goryczą i ogromną zaciętością. Nie mogłam już dłużej tego tłumić w sobie. Tak bardzo nienawidziłam swojej matki, że żałowałam, że mnie urodziła. Gdyby nie moje pojawienie się na świecie, wszystko byłoby dobrze, nikt nikomu nie zniszczyłby życia.
- Iza... nie mów tak, jestem twoją mamą i kocham cię. Wszystko co robiłam, robiłam dla ciebie, dlaczego tego nie rozumiesz? Babcia ci czegoś naopowiadała, tak?
- Nie, nie powiedziała mi niczego czego nie usłyszałabym od ciebie. Tylko, że to ona w tym wszystkim najbardziej ucierpiała. Ty po prostu wyjechałaś, a ona tam została, z tymi ludźmi, bez przyjaciółki....Nie wierzę...  Jak mogłaś tak bezczynnie patrzeć jak ona traciła swoją przyjaciółkę? Zniszczyłaś coś, co ona budowała przez całe swoje życie. Uwierzyłam ci, że zrobiłaś to dla mnie, może faktycznie nie chciałaś bym cierpiała, bym tęskniła. Ale do cholery, to twoja matka! Urządziłaś jej piekło. Tak naprawdę zadbałaś tylko o Niego, chciałaś by coś osiągnął w życiu, a dziecko mogło mu tylko w tym przeszkodzić. Może scenariusz wyglądałby inaczej. Po pół roku wróciłby z wymiany i może nawet wróciłby do rodzinnego domu i bylibyście razem, a ja miałabym tatę. Tylko, że ty postanowiłaś się poświęcić. Wiesz, to nawet mogłoby być szlachetne. Heroiczny czyn. Powinnam ci bić brawo, co? Ale wiesz czemu tego nie zrobię? Bo obcy facet był ważniejszy od twojej matki i ode mnie. Musiałaś go naprawdę kochać i chyba tylko jego przez całe swoje życie obdarzyłaś tym uczuciem - wstałam na równe nogi i stanęłam wprost na przeciwko mamy. Chciałam by każde moje słowo dokładnie dotarło do jej uszu. Chciałam by widziała, jak ogromny żal miałam do niej za to co zrobiła. Jak bardzo targały mną negatywne emocje w stosunku do jej osoby.
- Jak możesz tak mówić? Poświęciłam się tobie. Jesteś rozżalona, jest ci smutno i rozumiem, że jest ci przykro z powodu cierpienia babci, ale to było tyle lat temu. Każdy ruszył na przód i proszę już nie wracajmy do tego. Rozmawiałyśmy już o tym, wyjaśniłam ci, dlaczego to zrobiłam. Nie chciałam byś cierpiała i to o ciebie się najbardziej martwiłam. Moja mama zawsze lubiła dramatyzować i przecież to ja rozstałam się z Grześkiem, to nasza przyjaźń się rozpadła a nie mojej mamy z Heleną. Przecież to głupie winić rodziców za błędy dzieci. To niedorzeczne. - obojętność mamy była jakąś głupią fasadą. Nie rozumiałam dlaczego nadal nie było w niej skruchy. Jak mogło jej to nie obchodzić. Była wpatrzona w siebie i gdzieś miała uczucia innych.
- Nie, właśnie to co mówisz jest żałosne. Gdzie byłaś jak się kłóciły? Jak na wsi babcię obrażano, że urodziła dziwkę? Tata cierpiał, nie chciał przyjeżdżać do domu, a przez to cierpiała i  jego mama, a o to wszystko winiła Ciebie. To właśnie przez żal jaki miała do ciebie, nie była w stanie rozmawiać z babcią. Tylko, że ty wyjechałaś, zachowałaś się jak tchórz. Zostawiłaś ich samych z tym całym bagnem jakie zrobiłaś. Jesteś największą egoistką świata. Żałuję, że się urodziłam, że nie zdecydowałaś się mnie usunąć. To przez moje pojawienie się na świecie moje dwie babcie się skłóciły i nigdy ci tego nie wybaczę.  Teraz, zostaw mnie samą - odwróciłam się od mamy i stanęłam przy oknie z założonymi rękoma i wpatrywałam się w ciemność, jaka panowała na dworze. Chciałam zostać sama, poukładać sobie plany na przyszłość i przede wszystkim zapomnieć o mamie. Słyszałam za sobą kroki mamy, która dopiero po chwili wyszła z pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i położyłam się w łóżku z słuchawkami na uszach. Chciałam się odciąć od mamy, od tego, co mnie otaczało. Tylko, że to nie był jeszcze koniec, a dopiero początek.

Większość nocy wierciłam się w łóżku i nie potrafiłam zasnąć, a jak już mi się to udało, to śniły mi się jakieś głupie rzeczy. Moje kłótnie z Pawłem, jak mama uderzyła mnie w policzek, jak na siebie krzyczałyśmy... Musiałam spuścić z tonu, bo przecież pewne rzeczy już się stały i nie mogłam cofnąć czasu. Nie mogłam tak bardzo się tym wszystkim przejmować. Powiedziałam mamie, to co miałam jej do powiedzenia i na tym postanowiłam zakończyć roztrząsanie tego tematu.
Jakoś po 7 wyszłam do kuchni by zrobić sobie ciepłą herbatę i ku mojemu zdziwieniu zastałam tam Tomasza, który robił kawę.
- Dzień dobry - ominęłam mężczyznę by wyciągnąć sobie kubek, a on wydawał się równie zaskoczony moją obecnością, co ja jego.
- Cześć, robię  kawę, chcesz? - w odpowiedzi na jego słowa, postawiłam obok dwóch kubków naszykowanych przez Tomka swój i wrzuciłam do niego saszetkę herbaty. Oparłam się o blat i unikałam kontaktu wzrokowego z nowym kolegą mamy. Musiałam przyznać, że Tomasz należał do facetów, którzy starzeli się z klasą. Był wysoki, miał krótko przystrzyżone czarne włosy, do tego delikatny męski zarost. Ubrany był w zwykłe spodnie dresowe i czarną koszulkę. To dało mi do myślenia, bo przecież wczoraj miał na sobie jeansy i białą koszulę, a więc musiał planować, że zostanie na noc. - Agnieszka mówiła mi, że się pokłóciłyście, ona bardzo to przeżywa - w głosie mężczyzny nie było wyrzutu, pretensji ani niczego podobnego.  Miałam wrażenie, że był szczerze zatroskany o mamę i w sumie byłam mu za to wdzięczna. Mama nie powinna być teraz sama, miałam poczucie, że ją skrzywdziłam, ale teraz nie potrafiłam z nią być, a ona jak każdy człowiek potrzebowała wsparcia.
- Dobrze, że ma ciebie, przynajmniej nie jest sama - moje słowa zabrzmiały trochę za gorzko i sama się tego nie spodziewałam. Szczerze byłam mu wdzięczna i nie byłam o niego zazdrosna. 
- Powinnyście spokojnie porozmawiać, kłótnie tylko pogarszają sprawę.
- Wiesz, nie obraź się, ja rozumiem, że chcesz dobrze i chcesz nas pogodzić, ale tak jakby nie masz pojęcia co się dzieje. - on był nowy, nie znał mnie, nie znał tej całej sytuacji. Wątpiłam czy mama pochwaliła mu się tym co zrobiła, a nawet jakby się przed nim uzewnętrzniła, to znał tylko jedną stronę medalu. Miałam prawo do swoich uczuć i poniekąd dla mnie ta sprawa była już zamknięta.
- Naprawdę chcesz być sądem ostatecznym? Każdy ma prawo do błędów i nawet jeżeli nie jesteś w stanie jej tego zapomnieć, to czy masz prawo do tego by ją karać?  Każdy w odpowiednim czasie poniesie karę za swoje grzechy. - Tomasz stał spokojnie, mówił niby rzeczowo, ale miałam nieodparte wrażenie, że czuł się wyższy.
- Nie sądzisz, że za krótko się znamy, byś mi mówił co powinnam a czego nie?
- Nie pouczam cię, chcę ci tylko pokazać, że czasem warto odpuścić. Nie sądzisz, że Agnieszka poniosła już swoją karę? Było jej w życiu wystarczająco ciężko, naprawdę chcesz jej jeszcze bardziej dokopać? - zaśmiałam się na usłyszane słowa. Był jej adwokatem? Poza tym myślałam, że to sprawa pomiędzy nami.
- Zdziwiłabym się gdybyś stanął po mojej stronie. To lojalne z twojej strony, tylko, że ja też cierpiałam, moja babcia, dziadek, druga babcia, nawet mój tato, którego mnie pozbawiła, ale  nie martw się, nie zamierzam jej już więcej linczować. - na moje szczęście, akurat zagotowała się woda i przerywając rozmowę, zrobiłam sobie herbatę i już chciałam wrócić do siebie, ale przystanęłam słysząc słowa mężczyzny.
- Kochasz ją, tak samo jak ona ciebie - w tym akurat miał rację, pomimo, że jej nienawidziłam, to ją kochałam. Była moją mamą, jedną jedyną. Na zawsze. Z kubkiem herbaty ruszyłam do pokoju i usiadłam na łóżku. W pierwszej chwili po włączeniu laptopa, chciałam wyszukać w googlach mojego taty, tylko, że nie czułam się na siłach. Poza tym, chciałam to zrobić przy Przemku. 

Możecie znaleźć mnie na snapchacie: npaulinaa

wtorek, 2 czerwca 2015

Trudna rozłąka cz 31

Hej!
Zapraszam Was na nowy post, który mam nadzieję, wynagrodzi Wam moją nieobecność. Pewnie pisałam to już z tysiąc razy, ale naprawdę się staram, by być tutaj jak najczęściej, niestety nie mam możliwości wydłużenia doby. Teraz nadchodzi długi weekend i mam nadzieję, że uda mi się zrekompensować brak postów - oprócz nauki, chciałabym codziennie wstawić Wam nowego posta. Mam nadzieję, że uda mi się tego dokonać. 


Obojgu nam nie chciało się wracać do domu. Zgodnie stwierdziliśmy, że z chęcią zostalibyśmy jeszcze na jeden dzień i tak się stało. Oczywiście, Przemek ani słowem się nie zająknął, że jechał tu z zamiarem spania, a cała propozycja wyszła z mojej strony. Otóż chłopak z góry założył, że wrócimy dopiero następnego dnia i wziął ze sobą rzeczy na noc, a całą naszą rozmową pokierował tak, że to ja się jego zapytałam, czy zostaniemy na dłużej. Wieczorem zadzwoniłam do mamy i poinformowałam ją, że spędzę u babci jeszcze jedną noc. Nie była zadowolona i ewidentnie czuła się zaniepokojona tym, czego mogłam się dowiedzieć od babci, a co gorsza, co ja mogłam jej przekazać. Gdybym była bezwzględna, to powiedziałabym starszej kobiecie całą prawdę, ale dobrze wiedziałam, że to tylko mogło złamać jej serce. Źle się czułam, że musiałam zataić prawdę o swoim tacie, ale tak po prostu było lepiej. To, że ja rozdrapywałam stare rany, nie oznaczało, że musiałam bezwzględnie niszczyć życie innym ludziom. Już wystarczyło, że porządek w moim świecie został zachwiany.
Wieczorem wspólnie z babcią siedzieliśmy i oglądaliśmy zdjęcia - te z mojego aparatu, a także te, które miał w telefonie Przemek. Były to zdjęcia z konkursu chłopaków, naszego wspólnego ogniska, studniówki i różnych innych wydarzeń. Siedzieliśmy do późna, a babcia uraczyła nas swoją malinową nalewką. Wszyscy śmialiśmy się jak małe dzieci i częstowaliśmy się różnymi historyjkami. Przemek nawet zrobił mi wspólne zdjęcie z babcią, która potem naciskała na chłopaka, by przekonał mnie, żebym jednak wyjechała na studia i kształciła się w lepszej uczelni. W Przemku znalazła konkretnego sojusznika, ale ja twardo trzymałam się kompromisu, który wcześniej zaproponowałam babci. Dodatkowo, Przemek również zostawał w mieście, bo tutejszy wydział ekonomii prosperował naprawdę przyzwoicie, więc to był mój dodatkowy argument by nie wyjeżdżać. Nie chciałam się z nim rozstawać. Kiedyś nienawidziłam swojego miasta, a teraz było mi tutaj naprawdę dobrze. Z Przemkiem dorabialiśmy sobie u jego rodziców w biurze i pomimo, że były to dodatkowe i symboliczne pieniądze, to wystarczało na jakieś zachcianki czy wyjazdy.
Z racji, że wczoraj położyliśmy się dosyć późno, to następnego dnia także późno wstaliśmy. Oczywiście Przemek spał w oddzielnym pokoju, ale i tak zanim zasnęliśmy, poszłam do chłopaka i podziękowałam mu za to, co dla mnie robił. Początkowo jego przyjazd wbił mnie w ziemię i sama nie wiedziałam co czułam, ale teraz wiedziałam, że byłam mu po prostu za to wdzięczna. Poznał babcię, która od razu go polubiła i dzięki temu poczułam się też raźniej. Jego obecność po prostu sprawiała, że czułam się pewniej.
Po zjedzeniu śniadania, chłopak pomógł babci w napaleniu do pieca, zajął się także drewnem a potem razem zajęliśmy się odgarnianiem śniegu. Zaraz po obiedzie zebraliśmy się do powrotu. Żal było nam odjeżdżać, a kiedy doszło do pożegnania, w oczach babci widziałam łzy. Kiedy mocno ją do siebie przytuliłam sama nie mogłam powstrzymać łez.
- Kocham cię babciu - szepnęła do jej ucha, słowa, które po raz pierwszy skierowałam w jej stronę.
- Ja ciebie też. Jedźcie ostrożnie i do zobaczenia - babcia otarła łzy na mojej twarzy i szeroko się do mnie uśmiechnęła. Później przytuliła chłopaka i pomachała nam na do widzenia. Ledwo co wyjechaliśmy za bramę, a ja już tęskniłam. Bolało mnie, że musiałam ją zostawić. Nie chciałam by znowu była sama, ale póki co nie mogłyśmy tego zmienić.
- Fajną masz tą babcię - chłopak spojrzał na mnie, kiedy już trochę oddaliliśmy się od domu - chyba przypadłyście sobie do gustu, co?
- Tak. Cieszę się, że w końcu się przełamałam i trochę nadrobiłyśmy stracony czas - nie wiedziałam czemu, ale miałam trochę nostalgiczny, refleksyjny humor. Brakowało mi zastrzyku energii.
- Teraz będzie już tylko lepiej - chłopak pokrzepiająco ścisnął moją dłoń, a ja z lekkim uśmiechem również ją zacisnęłam.
- Dziękuję, że znosisz to wszystko ze mną. Samej byłoby mi naprawdę ciężko - odkąd nie byłam z Pawłem, nie załamałam się tylko i wyłącznie dlatego, że był przy mnie Przemek. Nie wiedziałam czym sobie zasłużyłam na jego pomoc i wsparcie, ale naprawdę doceniałam każdy gest, który wykonywał w moją stronę.
- Już nigdy nie będziesz sama. Masz mnie, babcie, a teraz jesteś na dobrej drodze by znaleźć ojca - Przemek poruszył kwestię, którą starałam się wymazać ze swojej głowy. Niemal odpychałam od siebie myśl o Grzegorzu Urbaniaku, który był moim biologicznym ojcem. Nie robiłam tego z powodu bólu czy żalu, ale z powodu odczuwanego strachu. Bałam się głębiej w to brnąć. Myślałam, że z każdym kolejnym krokiem będzie łatwiej, lecz było tylko i wyłącznie coraz to trudniej.
- Możemy o tym nie mówić? Tak bardzo chciałabym chociaż na chwilę uwolnić się od tego. Przerasta mnie to wszystko. Wiesz, teraz doceniam wartość powiedzenia, by nie ruszać gówna bo śmierdzi - sama nie wiedziałam co było słuszne, co powinnam zrobić, czy brnąć w to dalej, a może zostawić to wszystko na tym stadium, na którym akurat się znajdowało.
- I tak cię podziwiam, wiesz? Wiem, że nie pokazujesz tego po sobie, ale doskonale wiem ile to cię kosztuje, także mam pomysł - na twarzy chłopaka zawidniał nikły uśmiech, tak jakby jakaś kolorowa lampka zaświeciła mu nad głową.
- Jaki? - byłam ciekawa co tym razem wymyślił i do czego w sumie zmierzał.
- Nie wracajmy do domu. Pojedźmy obojętnie gdzie, wynajmiemy pokój w jakimś hotelu, pooglądamy telewizję, może kupimy jakieś karty i pogramy? Nie będziemy rozmawiać na żadne poważne tematy, nie ma żadnych smutków, co ty na to? - początkowo chciałam zaprzeczyć, przecież do grania w karty nie potrzebny był nam pokój w hotelu, wystarczyłby jego bądź mój pokój, ale wtedy, wszystko przypominałoby nam o tym, co się dookoła dzieje.
- Dobra, niech będzie - miałam po dziurki w nosie czy to było zdroworozsądkowe, czy było potrzebne. Lubiłam spędzać czas sam na sam z Przemkiem i teraz miałam do tego doskonałą okazję.
Przemek jechał na opak, w sensie nie mieliśmy żadnego konkretnego celu. Jechaliśmy tam gdzie nam się podobało. Raz ja decydowałam gdzie skręcić a za innym razem Przemek. Ostatecznie dojechaliśmy do miasta oddzielonego o 250 kilometrów od naszych domów. Wynajęliśmy pokój w normalnym hotelu, mieliśmy dwa oddzielne łóżka i gdy tylko zostawiliśmy swoje rzeczy, poszliśmy do pobliskiego sklepu gdzie kupiliśmy trochę śmieciowego jedzenia i karty, a potem wróciliśmy do pokoju gdzie postanowiliśmy się całkiem wyluzować. Oboje powiadomiliśmy rodziców o tym, że i tej nocy nie będzie nas w domach a następnie wyłączyliśmy telefony, by nikt nam nie przeszkadzał.
Z początku trochę się wygłupialiśmy śmiejąc i śpiewając piosenki, które akurat leciały w telewizji, udawaliśmy, że występujemy w teledysku do owej piosenki. Później graliśmy w karty, a na koniec opowiadaliśmy sobie różne straszne historie, które tylko przyszły nam do głowy. Finał był taki, że gdy leżałam sama, bałam się zasnąć a to przez to, że Przemek przesuwał różne przedmioty, jeździł ręką po ścianie, wszystko po to, by mnie jeszcze bardziej przestraszyć. Z początku nie wiedziałam, że to on, wydawało mi się nawet, że już spał. Dopiero później jak go zaczęłam szturchać by się obudził i gdy położyłam się obok niego, śmiechem przyznał, że to wszystko była jego sprawka. Nie umiałam być na niego zła i nawet nie mogłam być. Tyle dla mnie robił i wszystko po to bym zapomniała o trapiących mnie problemach.
Nazajutrz, około 11 zaraz po śniadaniu wyruszyliśmy w drogę powrotną.
- W piątek są urodziny Łukasza i jest impreza. Oczywiście wybierasz się z nami - jako, że chłopaków znałam dopiero od czterech miesięcy, to trochę nie ogarniałam ich dat urodzin, ale przecież zawsze mogłam liczyć na Przemka.
- Matko, to już jutro. Co ja mam mu kupić? - ten tydzień minął mi naprawdę szybko i dzisiejszy dzień także dobiegał końca, więc za wiele czasu na poszukiwanie prezentu mi nie zostało. Byłam lekko przerażona, nie miałam też żadnego pomysłu co mogłabym kupić chłopakowi, więc tym bardziej mój lęk był jeszcze większy.
-  Nie zaprzątaj sobie głowy prezentem, już o tym pomyślałem. Zamówiłem mu bluzę z jego imieniem na plecach i do tego kupiłem mu kamerkę gopro, już kiedyś wspominał, że chciałby ją kupić, więc prezent mamy gotowy - radość na twarzy chłopaka była ogromna a na dodatek pomieszana z dumą. On znał Łukasza od dobrych kilku lat, więc znał go doskonale, co zatem skutkowało łatwością w kupnie prezentu.
- Ale to jest prezent od ciebie.
- Od nas - chłopak szybko mnie poprawił i rzucił mi gromiące spojrzenie. Nie byliśmy parą, więc siłą rzeczy nie byliśmy jednością.
- Dobra, nie będę się kłócić, ale powiedz ile mam ci zwrócić. Jak ma być od nas, to wkład ma być równy - musieliśmy znaleźć jakiś kompromis, bo naprawdę Przemek był ostatnią osobą z którą chciałam się pokłócić. Chłopak chwilę milczał, ale stwierdziłam, że będę równie nieugięta i wytrzymam ciszę.
- Sześćdziesiąt złotych. Za bluzę dałem jakieś pięć dych, a za kamerę siedemdziesiąt - widziałam zwątpienie na twarzy chłopaka i na zgodę pokiwałam głową.
- Oddam ci jutro, ok? Bo nie mam tyle przy sobie.
- Iza, wiesz że mi się nie spieszy.
- Wiem i uwierz mi, że gdybym tyle nie miała, to poprosiła bym byś rozłożył mi to na raty, ale spokojnie, dzięki pracy u twoich rodziców mam wolne środki - to, że w tym tygodniu sobie odpuściłam pracę w biurze u rodziców chłopaka, nie sprawiło, że byłam bez grosza. Od jakiegoś czasu usilnie oszczędzałam i starannie odkładałam zarobione pieniądze. Czasem pozwalałam sobie na jakieś szaleństwo w postaci nowej bluzki czy kolejnych spodni, ale generalnie starałam się żyć skromnie.
- Właśnie, dobrze, że mi przypomniałaś. W sobotę rodzice chcieliby żebyśmy pomogli im posprzątać po jakiejś konferencji, która odbędzie się u nich w biurze. Pasuje ci?
- Jasne, żaden problem. Bylebyśmy tylko wstali po imprezie - jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się mieć jakiegoś ogromnego kaca i tym razem również nie zamierzałam sie spić, ale fakt faktem lubiłam sobie pospać i poleniuchować.
- Spokojnie, będziemy im potrzebni około 18, więc z pewnością będziemy już na nogach - chłopak puścił mi oczko i miło się uśmiechnął. Wiele razy powtarzałam mu, że wcale nie musi ze mną tam chodzić  i sprzątać, lecz on nadal się upierał, że chce to robić ze mną, że mnie jest raźniej, a jemu też dodatkowy grosz się przyda. To, że jego rodzice nie narzekali na brak pieniędzy, nie oznaczało, że w stosunku do Przemka ich fundusz był studnią bez dnia. Po prostu uczyli chłopaka zaradności i oszczędności, by czasem nie stał się próżny od nadmiaru pieniędzy.
Gdy byliśmy już w rodzinnej miejscowości, chłopak od razu skierował się pod mój dom. Żal mi było się z nim rozstawać i wracać do domu - do mamy, do problemów, ale przynajmniej wracałam w miarę wypoczęta i wyciszona. Jeszcze nie miałam wszystkiego poukładanego w głowie, ale na szczęście nie tkwiłam w nadmiernym chaosie.
- Dziękuję ci, pewnie odkąd się znamy dziękowałam ci już z milion razy, ale chciałabym żebyś wiedział, że doceniam wszystko co dla mnie robisz. - spojrzałam na chłopaka, który akurat parkował samochód pod blokiem i zgasił silnik.
- Wiem, cieszę się, że cię poznałem, wiesz? - Przemek ujął moją dłoń w swoje i delikatnie ją ścisnął.
- Ja też się cieszę. Dobranoc - pocałowałam chłopaka w policzek i nie przedłużając rozstania, wyszłam z samochodu biorąc swoją torbę z rzeczami. Na pożegnanie pomachałam chłopakowi i udałam się w stronę mieszkania. Nie chciałam wracać, nie chciałam przekraczać progu domu, ale nie mogłam wiecznie uciekać i spać u wszystkich znajomych po kolei.
Gdy weszłam do środka do moich uszu dotarła fala śmiechu. Nie należał on natomiast do mojej mamy, ale do jakiegoś mężczyzny. Postawiłam torbę w korytarzu i udałam się do salonu.
- Cześć - zwróciłam się do mamy, która siedziała na kolanach jakiemuś około czterdziestoletniemu mężczyźnie. Oboje obrócili głowy w moją stronę, a mama zmieszana, wstała z kolan swojego gościa i zaczęła zapinać guziki od koszuli.
- Iza, jesteś - mama wyglądała jakby zobaczyła ducha, widziałam jej konsternację i rumieńce na policzkach.
- Tomasz - mężczyzna wyciągnął dłoń w moją stronę, a ja nie odrywając wzroku od mamy podałam mu swoją.
- Iza - hardo powiedziałam swoje imię i sama nie wiedziałam czemu, ale poczułam się zła. Zła na mamę, że mnie nie uprzedziła, że będzie miała gościa,  że zapomniała, że wracam. Czułam, że im przeszkodziłam i najchętniej wyszłabym z domu, ale nie chciałam znowu zwalać się na głowę Przemkowi. - Pójdę do siebie - atmosfera była tak napięta i niezręczna, że wolałam jak najszybciej zaszyć się w swoim pokoju. Zawróciłam po swoją torbę i zniknęłam za drzwiami pokoju.