Po wczorajszym męczącym dniu zasnęłam od
razu. Byłam wykończona nie tylko emocjonalnie, ale i fizycznie. Opieka nad
dzieckiem, to nie była wcale taka łatwa sprawa, szczególnie gdy dziecko miało
energii jak za pięciu.
Dzisiaj nie chciało mi się wstawać do
szkoły i odczuwałam ogromną niechęć przed pojawieniem się w budynku. Korciło
mnie by zrobić sobie wolne, natomiast ze względu na brak sensownego
wytłumaczenia, musiałam się przemóc. Po wyszykowaniu się, zeszłam do jadalni,
gdzie tato już na mnie czekał.
- Cześć – uśmiechnęłam się do niego i
obdarowałam buziakiem w policzek.
- Hej. – tato nie podniósł głowy znad
gazety. Dopiero po chwili odłożył prasę i spojrzał na mnie wymownie – Dyrektor
do mnie dzwonił. Nie wiesz czemu mam się dzisiaj zjawić w szkole? – szczerze?
Nie spodziewałam się, że tata zostanie wmieszany w całą tą sprawę z moim
angielskim. Jedyne co mogłam zrobić, to przeciągnąć go na swoją stronę, a to z
pewnością łatwe nie będzie.
- Niestety, tak się składa, że wiem –
trochę z wstydem to powiedziałam. Największy żal do siebie miałam za to, że nie
dowiedział się tego ode mnie, ale od dyrektora. – Chciałam ci o tym powiedzieć,
ale wczoraj tyle się działo… - starałam się wytłumaczyć i sprawić, by tato mnie
zrozumiał.
- Wyjaśnisz mi co zaszło? Nie chcę wyjść
na idiotę – tata przeważnie stawał po mojej stronie, ale nie miałam żadnej
pewności, czy tak będzie i tym razem,
natomiast postanowiłam mu wszystko opowiedzieć, bez zbędnego kolorowania.
- Wczoraj na angielskim… - powoli
wszystko wyjaśniałam, starając się niczego nie pominąć. Taty mimika niczego nie
zdradzała, a ja czułam się naprawdę niepewnie.
- Jest możliwość byś chodziła na
angielski do innej grupy? – widziałam, że tata szukał jakiegoś rozwiązania tej
całej sytuacji i byłam mu za to bardzo wdzięczna. – Nie chcę by stało się tak,
że ona nie dopuści cię do matury – tata powiedział coś, o czym wcześniej w
ogóle nie pomyślałam. Wyleciało mi to z głowy, a to już nie była błahostka.
- Jedynie mogłabym chodzić do słabszej
grupy – w tym bloku, w którym mieliśmy
zajęcia angielskiego, nie było drugiej takiej grupy jak moja, były tylko
słabsze poziomem.
- Nie, to nie wchodzi w grę. Na pewno
powiedziałaś mi całą prawdę i niczego nie ominęłaś? – tata miał jakiś plan,
którym ewidentnie nie chciał się ze mną podzielić, czego bardzo żałowałam, bo
nie powiem, trochę zaczęłam się tym martwić.
- Tak, przysięgam – popatrzyłam na niego
z wielką pewnością i sama byłam świadoma, że zrelacjonowałam mu wszystko jak na
spowiedzi.
- To zbieraj się do szkoły, załatwimy
to. – tato nie uśmiechał się do mnie, ale czułam, że to była gra pozorów. Z
tatą nie było polemiki i na marne wyszłoby mi dopytywanie o szczegóły,
pozostawało mi, jedynie mu zaufać.
Będąc w szkole, poszłam na lekcje a tato
udał się do dyrektora. Jako pierwszy czekał na mnie wf, gdzie spotkałam
Martynę. Dzisiaj był ostatni dzień w którym miałam zwolnienie z wf, nad czym
bardzo ubolewałam.
- Hej – przywitałam się z przyjaciółką,
która akurat przebierała się w szatni.
- Hej, słyszałam, że byłaś wczoraj u
dyrektora – Martyna niepewnie na mnie popatrzyła, ale wiedziałam, że pewnych
rzeczy w tej szkole nie dało się ukryć.
- Złe wieści szybko się rozchodzą. W
sumie nie było tak źle, chociaż teraz tata u niego siedzi – z lekkim uśmiechem
wypowiedziałam te słowa, a Martyna jak zaczarowana spojrzała na mnie.
- No co ty? Wezwał go? – Martyna, tak
samo jak ja, nie spodziewała się, że tata zostanie wezwany na dywanik. Tylko,
że ja wiedziałam iż tata poszedł tam walczyć, a nie po to by zostać zgromionym.
- Tak. Słuchaj, co wczoraj powiedział
Bartek jak wrócił do klasy? – byłam ciekawa tego, co chłopak powiedział
nauczycielce. Podejrzewałam, że nie przekazał tego, o co prosiłam.
- To jednak cię znalazł? – dziewczyna
była zaskoczona moimi słowami, a ja wyciągnęłam z tego odpowiednie wnioski.
- To on powiedział, że mnie nie mógł
znaleźć? – odezwałam się jakby trochę ironicznie. – Kazałam mu spadać –
wyjaśniłam Martynie co wczoraj zaszło pomiędzy mną a chłopakiem. Sama byłam zła
na niego, że nie umiał powiedzieć prawdy.
- Gośka, przecież mogłaś wrócić, nie
miałabyś tylu problemów – przyjaciółka popatrzyła na mnie z politowaniem a na
dodatek w pełni przekonana, że to co mówiła, było najlepszym wyjściem.
- Właśnie nie mogłam – nie wyobrażałam
sobie wrócić i tak nagle zasiąść w ławce. Nauczycielka na pewno robiłaby mi
dodatkowe wyrzuty a chciałam sobie tego zaoszczędzić.
- Duma, co? – dziewczyna usiadła obok
mnie i chyba powoli zaczynała mnie rozumieć, chociaż nadal nie dochodziła do
dobrych wniosków.
- Między innymi można to tak nazwać, a
teraz chodź – popędziłam ją i razem poszłyśmy się na salę. Przez całą lekcję
myślałam nad tym co mnie czekało i nawet trochę się bałam. Miałam to szczęście,
że ufałam swojemu tacie i czułam, że nie pogorszy mojej sytuacji.
Później udałam się na pozostałe lekcje,
ale cały czas oczekiwałam na jakąś wiadomość od taty. Dopiero później wysłał mi
sms’s „Wszystko załatwione, o szczegółach porozmawiamy w domu. Kocham Cię.” Nie
mogłam uwierzyć w te słowa, ale też nie wiedziałam co mnie czekało. Co
dokładnie oznaczało to, że „wszystko załatwione”?
Po skończonych lekcjach od razu
pojechałam do domu, gdzie byłam sama, ale wzięłam się za ugotowanie obiadu i
naukę. Dopiero przed 17 odezwał się Kamil.
- Hej – powiedziałam miło do słuchawki
telefonu. Byłam szczęśliwa, że chłopak dzwonił. Już nie umiałam wytrzymać ani jednego
dnia bez wiadomości od niego.
- Cześć, co tam słychać? – chłopak od
razu chciał dowiedzieć się co się u mnie działo. Nie chciałam mu opowiadać o
angielskim, to była taka błahostka, że stwierdziłam iż innym razem mu to
powiem.
- Wszystko w porządku, właśnie się uczę.
A co u ciebie? – moja wypowiedź nie była
jakoś wyczerpująca, ale nic nadzwyczajnego poza tym feralnym incydentem w
szkole się nie działo.
- Też dobrze. Słuchaj, spotkamy się
jutro? Chciałbym ci się jakoś odwdzięczyć za pomoc – z początku uznałam, że to
nie było konieczne, ponieważ tylko
wyświadczyłam mu przysługę, ale po chwili w głowie zaświtał mi szatański plan.
- Tak? To super, bo nawet wiem jak to możesz
zrobić – na moich ustach pojawił się uśmiech wywołany zabawnością tej sytuacji.
Dawno nikomu nie dyktowałam, co miał robić.
- Tak? Ciekawe – chłopak nie dał się
zbić z tropu i czułam, że dostałam przyzwolenie na zaplanowanie rewanżu.
- Będziesz jutro sam, czy masz pod
opieką Kacpra? – wiedziałam, że od teraz musiałam liczyć się z tym, że Kamil
mógł mieć przy sobie Kacpra, a to był bardzo ważny czynnik.
- Sam, w ten weekend zostaje z Natalią -
na te słowa dodatkowo uśmiechnęłam się
do siebie. Oczywiście, że nie miałam nic przeciwko obecności chłopczyka,
natomiast to, co planowałam, mogło być bardzo męczące dla dziecka.
- Czyli możesz być jutro po mnie o 14? –
Kamil o tej godzinie kończył pracę, więc chciałam się jeszcze upewnić, czy
wszystko szło zgodnie z moim planem.
- Mogę – chłopak niepewnie odpowiadał mi
na każde kolejne pytanie, a mnie to bardzo rozśmieszało. W końcu to on, miał
się podporządkować.
-
To dobrze się składa, w takim razie czekam jutro o 14 pod szkołą – nie
wiem od czego to zależało, ale lubiłam jak Kamil odbierał mnie ze szkoły, to
było naprawdę miłe a ja czułam się wtedy bardzo bezpiecznie. Może fakt, iż wcześniej
Maciek zawsze to robił, przywoływało przyjemne wspomnienia i dlatego tak bardzo
to polubiłam?
- Powiesz mi na co mam się przygotować?
– wyczuwałam niepewność w jego głosie i naprawdę mu się nie dziwiłam. Tym
razem, to on był zwodzony.
- Nie – szybko, krótko i na temat mu
odpowiedziałam. To jedno słowo oboje nas tak rozśmieszyło, że słyszałam jego
śmiech w słuchawce.
- Aha, no tak myślałem – te słowa
chłopaka dodatkowo mnie rozbawiły.
- Serio? To nie możliwe – udawałam
zaskoczenie jego słowami. Lubiłam się z nim droczyć i przekomarzać. Naprawdę
sprawiało mi to radość i dostarczało wiele śmiechu.
- Prawda? – żadne z nas nie wychodziło z
swojej roli i na tym polegała magia naszych rozmów, które mogły wydawać się
głupie, durne i mało zabawne, ale na szczęście, dla nas było inaczej.
- To znaczy, że musisz mnie bardzo
dobrze znać – nadal nie odpuszczałam i nie dawałam za wygraną. Rozmowy z nim
mogły trwać wiecznie, ale przerwało to pukanie do moich drzwi.
- I to na wylot – Kamil kontynuował
naszą pogawędkę a ja skupiłam się na gościu w moim pokoju.
- Przepraszam cię, muszę kończyć.
Widzimy się jutro – widząc tatę zasiadającego na sofie, pospiesznie chciałam
się rozłączyć.
- Pa – chłopak pożegnał się ze mną, a ja
od razu odłożyłam telefon i spoglądałam na tatę.
- Nauczycielka była naprawdę wściekła na
ciebie – tato powiedział to, co było oczywiste. Poczułam się lekko
skondensowana i jakbym mogła, to nie wiem czy czasem inaczej bym się nie
zachowała.
- A ja na nią – nie chciałam dać po
sobie poznać, że czułam się niepewnie.
- Dyrektor chciał przenieść cię do innej
grupy byś nie miała problemów ze strony tej kobiety – on nadal nie przechodził
do sedna, a moje serce biło jeszcze szybciej niż przed chwilą.
- Podejrzewam, że nie chciałeś się na to
zgodzić – we wcześniejszej rozmowie, powiedział mi, że to nie wchodzi w grę,
więc czułam, że ten pomysł nie doszedł do skutku.
- Tak, bo ty nic złego nie zrobiłaś,
więc dlaczego znowu masz cierpieć? Żeby była jasność twoje zachowanie do końca
nie było w porządku, pyskowanie do nauczycieli nie leży w dobrym wychowaniu,
ale dla mnie najważniejsze było to, że w końcu pokazałaś, że jesteś silna,
zawalczyłaś o siebie. Może sposób nie był najlepszy, ale tym razem wybaczam ci
to – wziął moją dłoń w swoje i delikatnie się do mnie uśmiechnął. Nie
spodziewałam się po nim tych słów, byłam szczerze zaskoczona tym co usłyszałam.
- Więc na czym stanęło? – byłam ciekawa
tego, co mój opiekun wymyślił, bo skoro propozycja dyrektora nie przeszła, to jego
musiała się urzeczywistnić.
- Będziecie mieli innego nauczyciela, a
pani Skoczylas straci waszą grupę – takiej rewelacji się nie spodziewałam.
Byłam w szoku, ale naprawdę byłam zadowolona.
- Serio?- trudno było mi w to uwierzyć,
bo to oznaczało utarcie nosa tej kobiecie. Jaka ja byłam szczęśliwa, że już
nigdy nie będę musiała na nią patrzeć! Jasne, na jej miejsce mógł przyjść ktoś
gorszy, ale to już były skutki uboczne – A wiadomo kto ją zastąpi? – byłam
ciekawa czy ten aspekt też już uzgodnili. W sumie nie łatwo było znaleźć osobę,
która miałaby okienko w tamtym momencie.
- Tak, jakiś Pan Romaniuk, czy jakoś tak
– po tych słowach rzuciłam się tacie na szyję. O matko! Moje zadowolenie
sięgnęło zenitu! Ten mężczyzna, był wspaniałym nauczycielem, kiedyś chodziłam
do niego na kółko, gdzie przygotowywał nas do konkursu wiedzy o Wielkiej
Brytanii. A na dodatek, był bardzo, ale to bardzo przystojny.
- To jest najlepszy nauczyciel ever! – z
całej kadry, jaka była w szkole, uważałam, że to był wzór. Na nikogo lepszego
trafić nie mogliśmy. Na początku bałam się, że ludzie z grupy mogliby mieć
pretensje do mnie gdyby przyszedł ktoś gorszy, bo to była moja wina, a tak
czekały mnie laury i pokłony, oczywiście to taki mały żarcik.
- Nie zmarnuj tego i nigdy już nie
pyskuj! – tato zwrócił się do mnie niby poważnie, głośno ale cały czas w sposób
żartobliwy.
- Tak jest! – wstałam i żołnierskim
gestem złożyłam tacie przysięgę. – Dziękuję – dałam mu jeszcze buziaka w
policzek. Tak bardzo go kochałam, że ta miłość była niewyobrażalnie ważna dla
mnie. – Tato, mogę się jeszcze o coś
zapytać?
- Pytaj – tato rozsiadł się wygodnie na
kanapie i przygotował się na dłuższą rozmowę. Bardzo doceniałam takie chwile
jak tamta, kiedy mogliśmy w spokoju pobyć ze sobą i być maksymalnie szczerzy.
- Czemu mając świadomość, że moje
zachowanie nie było do końca poprawne stanąłeś po mojej stronie? Nie jeden
rodzic by się wściekł a ty…
- Jesteś moim dzieckiem i ta miłość nie
pozwala mi by ktoś cię krzywdził. Już za dużo miałaś zmartwień i nerwów, więc
jak mam dokładać ci kolejnych? Ja obserwuję cię już tyle lat i teraz, kiedy
pokazałaś swoją siłę to jestem dumny z ciebie, wiesz? W tobie jest moja krew i
jestem dumny, że mam tak mądrą i ładną córkę. Poza tym jesteś tak podobna do
mnie, że nie mogę inaczej postąpić – tata patrzył na mnie z takim podziwem, że
poczułam się kimś wyjątkowym.
- Bałam się, że się zdenerwujesz, wiem,
że moje zachowanie nie było takie, jakiego byś oczekiwał.
- Tu nie chodzi o moje oczekiwania,
jesteś już dorosła, ale… Wiesz, powiem ci coś. Nie wiem co się zmieniło i skąd
u ciebie to zachowanie, ale przypominasz mi Gosię, jaką byłaś przy Maćku. Mam
wrażenie, że powróciłaś z naprawdę długiej podróży. Jesteś tak samo uparta i
silna jak kiedyś. Masz te same bezprecedensowe myśli, zachowania, nie martwisz
się o konsekwencje, tylko działasz. Widzę w tobie cząstkę Maćka i dziękuję, że
możesz mi ją dać – wysłuchując słów taty, miałam wrażenie, jakby właśnie odbył
najważniejszą mowę, jakby maksymalnie się przede mną otworzył. Poświata mgły w
jego oczach pokazała mi całą jego miłość do mnie i tęsknotę za Maćkiem.
- To ja dziękuję, to jest cenniejsze niż
jakieś morały, kazania i inne tego typu sytuacje, postaram się swoją siłę
pokazywać w inny sposób.
- I jak ja mam ci dawać kazania, jak ty
sama wyciągasz najlepsze wnioski?
- Kocham cię – mocno wtuliłam się w jego
klatkę piersiową i przez materiał koszuli, czułam bicie jego serca. – Wiesz, ja
też się czuję, jakbym wróciła do tamtego okresu. Tęsknię za Maćkiem, ale Kamil…
To dzięki niemu jestem szczęśliwa, to on sprawia, że czuję, jakby się nic nie
zmieniło. – może to było niewłaściwe, ale tak czułam.
- Zależy ci na nim? – byłam zaskoczona
tym, że rozmawialiśmy tak maksymalnie szczerze, ale nie było to negatywne
uczucie. Nie miałam oporów by się przed nim otworzyć.
- Bardzo. Nie chcę porównywać go do
Maćka, bo oni są inni, ale Kamil przywraca mnie do życia, sprawia, że się nie
boję i jestem gotowa stawiać wszystkiemu czoła. Nie mam tego strachu i lęku
jaki odczuwałam przy Bartku. Czuję się bezpiecznie, jakbym znowu miała swoją
przystań, a nie pływała na tratwie. – tak właśnie było. Przy Kamilu moja
objętość płuc i ochota na życie znacznie się zwiększyły.
- Lubię go, to porządny chłopak. Wiem,
że wczoraj, mówiłem coś innego, ale cieszę się, że z nim jesteś. Jesteś
szczęśliwa, to widać – tato odsunął mnie trochę od siebie i uraczył ogromnym
uśmiechem.
- Jestem i tak bardzo nie chcę go
stracić… Wiesz, jak z nim jestem to czuję, jakby poza nami nic nie istniało,
jakby nic oprócz nas nie miało znaczenia. Lubię patrzeć w jego oczy, wtedy
wiem, że on naprawdę istnieje. – byłam zaskoczona swoją szczerością i dopiero
wypowiedzenie tych słów na głos, uświadomiło mi, co tak naprawdę o nim myślałam
i co czułam do niego. – Chociaż mam wrażenie, że to wszystko szybko się dzieje,
że jeszcze niedawno byłam z Bartkiem, a już jestem z kimś innym.
- Ale czemu się tym przejmujesz?
- Nie przejmuję, dlatego nadal spotykam
się z Kamilem, chociaż wiem, jak to wygląda. Jeszcze kilka miesięcy temu, Bartek
był całym moim światem, i to może wyglądać tak, że go odstawiłam i szybko się z
kimś związałam. Jakbym w ogóle nie walczyła o Bartka.
- Powiem ci coś… To, co mówią inni i jak
nas widzą, za nic się ma do tego, jak jest naprawdę. Czasem zasób sił na walkę
się wyczerpuje, walczysz już tyle razy, że kolejna batalia nie ma sensu. Ja wiem,
że on cię porządnie skrzywdził, widziałem to, widziałem także jak się starałaś
opierać Kamilowi, jak uważałaś, że to niesłuszne, niepoprawne, że nie wypada.
Ale czasem warto znieść swoje granice. Wiesz w czym tkwi magia życia? To są
zmiany, które ciągle można dokonywać. Szansa zawsze jest, tylko trzeba ją
dostrzec, nigdy nie jest za późno, tylko brakuje nam odwagi i wyjścia poza to,
co mamy w głowie - tato pocałował mnie w policzek i obdarzył mnie swoim najpiękniejszym uśmiechem,
który zmiękczał serca.
- Ciebie mama też bardzo skrzywdziła,
prawda? – byłam wdzięczna za otrzymane słowa, on miał rację, zmiany były sensem
życia, bez nich, byłoby nie warte.
- Prawda… Ale mój sens życia nie tkwi w
niej, ale w tobie i Marcinie. Kochałem twoją mamę, kiedyś nie wyobrażałem sobie
życia bez niej, a teraz… Ona dokonała zmiany, musiała nie być szczęśliwa, skoro
tak postąpiła. Może mogłem bardziej się starać, może nie potrafiłem jej
prawdziwie uszczęśliwić, ale roztrząsanie tego nie ma sensu. – uważałam, że mój tato był obłędnie
inteligentnym facetem, był autorytetem dla mnie. Podziwiałam go w każdym calu.
Miałam świadomość, że nie był ideałem i miał wady, ale najważniejsze było to,
jaką miał filozofię życia i czego mnie uczył.
- Jesteś moim najlepszym przyjacielem,
wiesz? Twoje słowa… dziękuję – czułam się bardziej pewna siebie i swoich uczuć
po tej rozmowie. Słowa taty dodały mi odwagi i sprawiły, że umocniłam się w
swoim postępowaniu.
Dziękuję Wam za słowa jakimi mnie obdarowaliście i cierpliwość. Jestem szczęśliwa, że mam Was przy sobie. Na początek weekendu chciałam dostarczyć Wam dodatkowej radości. Piszcie, jakie macie odczucia po przeczytaniu tego rozdziału ;)
Rozdział pięknyy poprostu piękny;)
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział ^.^
OdpowiedzUsuńWłaśnie zastanawiałam się, czy jest już może nowa część, wchodzę i BAM. Nawet nie wiesz jaka jestem z tego powodu szczęśliwa. Część jest idealna, zauważyłam w jednym miejscu błąd, ale teraz nie umiem go odszukać, ale to nic. Dobrze jest móc tak czasami porozmawiać szczerze z rodzicem i fajnie, że Gosia mogła porozmawiać z ojcem.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny, trzymaj się ciepło.
Pozdrawiam
Mroczna
Jak najbardziej pozytywnie. //Nieś. :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem jest to jeden z lepszych o ile nie najlepszy rozdział w tym opowiadaniu. Jest w nim dosłownie wszystko!
OdpowiedzUsuńPowodzenia życzę w prywatnym życiu. :)
swietny rozdzial. ciekawe co Gosia zaplanowala dla Kamila. Ola
OdpowiedzUsuńHej :) Chciałam Cię poinformować, że umieściłam adres twojego bloga u mnie na stronie :)
OdpowiedzUsuńInformuje o tym, aby każdy wiedział. :)
Tutaj masz adres strony:
http://opowiescjestsztuka.blog.pl/czytam/
Pozdrawiam
Co ona wymyśli dla Kamila?
OdpowiedzUsuńTy nie możesz przestać pisać bo my sie załamiemy Miś
OdpowiedzUsuńka
Ty nie możesz przestać pisać bo my sie załamiemy Miś
OdpowiedzUsuńka