Czułam, że moje życie nagle weszło w jakąś
dziwną strefę burz i kłótni i szczerze nie wiedziałam jak sobie z tym poradzić.
Nigdy nie miałam z tym styczności. Wiadomo były jakieś kłótnie z mamą, czy ze
znajomymi, ale poza tym nic. Z Pawłem byliśmy całkowicie w sobie zakochani, pochłonięci
sobą i w głowie nam nie było, żeby się kłócić. To było niedorzeczne. Aż do
teraz.
Nie chciałam rezygnować ze swoich pasji
i całkowicie dać się podporządkować jego oczekiwaniom. Dzięki propozycji
chłopaków w końcu mogłam robić to, co kochałam. Mogłam się rozwijać, doskonalić
a przy tym dobrze się bawić i zarabiać. Dlatego też uparcie trzymałam się
swojego zdania i przekonania na ten temat.
W szkole było strasznie nudno i męcząco, ale to nie miało większego znaczenia.
Zdałam sobie sprawę, że nie tylko mój związek przeżywał kryzys, ale także moje
stosunki z przyjaciółkami. Bardzo oddaliłyśmy się od siebie, głównie przez to, że
byłam zafascynowana nowymi znajomymi i to głównie z nimi spędzałam swój wolny czas
a nie z przyjaciółkami. Było mi głupio, czułam się skruszona i chciałam
naprawić swój błąd.
- Możemy pogadać? – po lekcjach
specjalnie ociągałam się w szatni by zostać z dziewczynami sam na sam. Przykro
mi było, gdy Monika z Karoliną mnie ignorowały i rozmawiały między sobą, w
ogóle nie zwracając na mnie uwagi. – Proszę, nie traktujcie mnie tak – bolało
mnie ich zachowanie, ale byłam świadoma tego, że po prostu sobie na to zasłużyłam. – Przepraszam
– po tym słowie, dziewczyny wreszcie zwróciły na mnie uwagę.
- Coś mówiłaś? – Monika z założonymi
rękoma na piersi wpatrywała się we mnie.
- Chciałam was przeprosić – mój głos się
łamał i strasznie mnie zawodził, co powodowało, że jakbym mogła to bym się
zapadła pod ziemię.
- Za co? – słysząc te słowa Karoliny,
wątpiłam czy mi wybaczą.
- Że wystawiłam was z kinem i że
ostatnio miałam dla was tak mało czasu, naprawdę wstyd mi za swoje zachowanie –
nie chciałam tracić przyjaciół na rzecz innych. Miałam w sobie dużo dobrej woli
i wiedziałam, że przy odrobinie większych starań, uda mi się wszystko pogodzić.
- Bardzo głupio?
- Bardzo, bardzo – moje kąciki ust
uniosły się w delikatnym uśmiechu, a wtedy już wiedziałam, że wszystko będzie
dobrze.
- W takim razie za pokutę stawiasz po
ogromnych lodach
- I opowiadasz wszystko jak na spowiedzi
– głośno się śmiałam na ich słowa i poczułam, że wszystko wróciło do normy. Nie
chciałam ranić ludzi dookoła siebie. Lubiłam chłopaków, ale dziewczyny były mi
znacznie bliższe. Byłam im wdzięczna za otrzymaną szansę i że nie pastwiły się
nade mną.
- Tak jest – nie mogąc się przestać śmiać,
wszystkie trzy wyszłyśmy ze szkoły. Postanowiłyśmy udać się do mnie do domu, by
móc spokojnie porozmawiać i przy okazji chciałam im pokazać co robiłam, jak nie
spędzałyśmy razem czasu.
Jedząc lody, wszystko im opowiedziałam.
O tym jak poznałam Przemka, o zdjęciach, rozmowach, ognisku i mojej furii, jego
reakcji. Nie ominęłam także ostatniego spotkania i ich propozycji. Dziewczyny
były podekscytowane tym co słyszały i czułam, że gdyby nie zdjęcia, to pewnie
by mi nie uwierzyły. Koniecznie chciały poznać chłopaków, a ja bardzo się z
tego ucieszyłam. Fajnie byłoby połączyć moje dwie przyjaźnie w jedną. Byłam
pewna, że chłopcy przyjmą dziewczyny z sympatią. Później przeszłyśmy na temat
Pawła i trochę humor mi się popsuł, kiedy opowiadałam im o naszej ostatniej
kłótni.
- Naprawdę ci powiedział, że zdjęcia to
głupia zabawa? – Monika nie mogła uwierzyć tym słowom, a ja nie mogłam wyzbyć
się z głowy jego głosu, którym wypowiedział te słowa.
- Tak, wcześniej myslałam, że mnie
rozumie, że wie jak bardzo to kocham a teraz… Nie chcę być z kimś kto nie
szanuje moich pasji – szukałam wytłumaczenia tego, co zaszło, ale nawet silne
emocje go nie usprawiedliwiały.
- No przestań, dam sobie rękę uciąć, że
on żałuje i jest mu głupio za to, co powiedział.
- Ale to nie zmieni tego, że on tak
myśli. On nie szanuje tego, co robię, więc jak ma mnie szanować?
- Nie powinnaś tak tego wyolbrzymiać, to
pewnie przez emocje. Był zazdrosny o chłopaków i dlatego to powiedział –
Karolina miała ten sam punkt widzenia co Monika. Były pewne, że to było
nieporozumienie.
- Kiedy macie się spotkać?
- Teoretycznie miał przyjechać teraz w
piątek – nie wiedziałam czy tego chciałam, czy to miało jeszcze jakiś sens. Byłam
strasznie rozdarta.
- No to odłóż to na piątek. Niech
przyjedzie i daj mu szansę to naprostować. Tobie nigdy nie zdarzyło się powiedzieć czegoś w co nie wierzysz? – nie
chciałam odpowiadać na to pytanie, bo to oznaczało moją klęskę, dlatego więc
milczałam.
- Sama widzisz. Nie widzieliście się
kawał czasu, dlatego tak drzecie ze sobą koty. Daj mu szansę, on cię kocha jak
nikogo innego. Wstrzymaj się do piątku, dobrze? – Monika złapała mnie za dłoń i
jej słowa, dodały mi sporo otuchy.
- Niech będzie. – naszą rozmowę przerwał
nam dźwięk telefonu a na wyświetlaczu widniało imię Przemka. – Tak słucham?
- Hej, jesteś mocno zajęta? – głos
chłopaka był wesoły, co zresztą nie było czymś zadziwiającym.
- Trochę, a o co chodzi?
- To rzuć wszystko i weź aparat – w tle
słyszałam jakieś dziwne głosy, wydawało mi się, że był z chłopakami, ale też
było słychać dźwięk samochodów z ulicy.
- Teraz? Ale nie będę sama– patrzyłam na
Karolinę i Monikę, niczego nie rozumiejąc z tego, co się działo.
- Czekamy na dole, pospiesz się –
zaskoczyło mnie, że chłopak w ogóle nie zareagował na moje słowa, ale on już
taki był. Nic już nie mówiąc rozłączyłam się i wpatrywałam się w dziewczyny.
- Zbieramy się – myślałam, że trochę więcej
czasu minie od mojej rozmowy z przyjaciółkami do momentu przedstawienia ich
chłopakom, ale w sumie nie było z czym zwlekać. Dziewczyny przeczuwając o co
chodzi, od razu się podniosły z łóżka a ja pakowałam aparat i telefon. Po
pięciu minutach byłyśmy już na dole i zastałyśmy tam Przemka, Łukasza i Tomka.
- Hej – uśmiechnęłam się do chłopaków, a
zaraz po tym dostrzegłam także białego labradora, którego Tomek trzymał na
smyczy. – To jest Karolina i Monika – chłopakom przedstawiłam dziewczyny, a oni
po kolei ściskali im ręce i się przedstawiali.
- To idziemy – Przemek znalazł się obok
mnie i rzucając uśmiech podążył w nieznanym mi kierunku.
- A dokąd?
- Tomka rodzice mają działkę
wypoczynkową za miastem, więc stwierdziliśmy, że skoro jest ładna pogoda to
można wykorzystać ją na zdjęcia – Przemek tłumaczył mi ich zamiary a ja powoli
nadążałam za tym, co mówił.
- A pies po co?
- Będzie dobrym dodatkiem do zdjęć – to
naprawdę było takie naturalne i oczywiste?
- Aha… daleko ta działka?
- Piętnaście minut i jesteśmy –
dziewczyny wymieniały zdania z chłopakami a ja idąc z Przemkiem z przodu czułam
się co najmniej dziwnie i co chwilę odwracałam się do dziewczyn by spojrzeć,
czy wszystko w porządku. Bawiły się świetnie, nie trzeba było być geniuszem by
dostrzec, że zauroczyły się chłopakami i były wniebowzięte ich obecnością.
Na miejscu faktycznie byliśmy po
piętnastu minutach i okolica była przepiękna. Była to dzielnica kilkudziesięciu
działek letniskowych i każda była inna. Niektórzy ludzie uprawiali warzywa,
owoce, sadzili kwiatki a inny mieli typowo wypoczynkowe działki i taka właśnie
była działka należąca do rodziców Tomka. Znajdował się na niej piękny domek w
kolorze ciemnego, wiśniowego drewna, a wokół było dużo zieleni, oczko wodne
naprawdę dużych rozmiarów. Całość była ogrodzona pięknymi kwiatami, krzewami.
Obok domku była huśtawka na drzewie, a także miejsce na ognisko. Było tam
cudownie, pięknie, magicznie. Nie tylko ja byłam zachwycona tym co widziałam,
ale także dziewczyny. Było tam jak w raju.
- Chodźcie, nie stójcie tak w przejściu
– Tomek zaśmiał się na nasze osłupienie, po czym spuścił psa, który zaczął
biegać jak szalony. Łukasz z Przemkiem wyciągnęli z domu deskorolki, ustawiali
jakieś puszki, kamienie i inne rekwizyty, które pozwalałyby im na wykonywanie
sztuczek pomimo tego, że wszędzie była trawa. Tomek wskazał dziewczynom gdzie
mogą sobie usiąść, z plecaka wyciągnął piwa, jedzenie i inne smakołyki. Już
wiedziałam, że nie przyszliśmy tak tylko na zdjęcia, ale także na piknik, co
bardzo mi podpasowało. Tomek także puścił z głośników muzykę i już w ogóle było
idealnie. Podczas gdy ja robiłam zdjęcia, dziewczyny rozmawiały głównie z
Łukaszem, bo Przemek był moim asystentem a zdjęcia głównie robiłam Tomkowi,
który genialnie wykonywał różne sztuczki, a pies był doskonałym pomysłem. Kiedy
Tomek np. skakał, to zdarzało się, że miał pod sobą psa i to fantastycznie
wyglądało na zdjęciach. Chyba każdy z nas bawił się świetnie. Czułam się w
swoim żywiole i byłam szczęśliwa, że tak fajnie się wszyscy bawiliśmy.
Kiedy już się ściemniało,
postanowiliśmy, że jeszcze trochę posiedzimy na działce. Tomek rozpalił ognisko
a potem graliśmy w kalambury, przy czym mieliśmy masę śmiechu, że aż nas
brzuchy bolały. Ten dzień zdecydowanie pozwoliło nam się zintegrować i każdemu
chyba się odstresować i oderwać od problemów.
Bardzo nie chciało mi się wracać do domu, mogłabym tak siedzieć całą noc
i wiedziałam, że na pewno by mi się to nie znudziło. Nie chciałam wracać do
swojego świata, do codzienności, do tego co czekało mnie po przekroczeniu progu
mieszkania. Będąc z chłopakami czułam się jakby rzeczywistość przestała istnieć
a ja byłam w całkiem innym świecie, z innymi wartościami i regułami. Widziałam
w nich swobodę, całkowitą wolność.
Do domu wróciłam odprowadzona przez
Przemka, a dziewczyny przez Łukasza i Tomka.
- Dziękuję – patrząc na Przemka
widziałam coś więcej niż bogatego i przystojnego chłopaka. Był bardzo
wartościową osobą, dzielił się z ludźmi niesamowitym ciepłem i był przy tym
całkowicie swobodny.
- Za co?
- Za wszystko, naprawdę super się
dzisiaj bawiłam – słowo „super” w żadnym stopniu nie określało moich uczuć,
moje wyrażało tego, co kłębiło się w moim sercu.
- Cieszy mnie to. Chociaż mam wrażenie,
że byłaś dzisiaj jakaś…. Trapi cię coś? – byłam w kompletnym szoku, że Przemek
cokolwiek zauważył. Bawiłam się świetnie i starałam w ogóle nie dać po sobie poznać,
że ciążyła na mnie kłótnia z Pawłem.
- Nie, skąd. Czemu tak pomyślałeś? –
starałam się zrozumieć po czym to poznał, ale nie chciałam opowiadać mu o
swoich problemach.
- Ale ty też mi musisz powiedzieć.
- Ale co? – nie rozumiałam jego słów,
ani o co mu w sumie chodziło. Jakby nie mógł mnie odprowadzić i sobie
zwyczajnie pójść.
- Co się stało.
- Powiedziałam, że nic.
- W takim razie ja też, mówię, że nie
wiem o czym mówisz – Przemek był silnym przeciwnikiem, a w sumie nie powinnam
była tak go nazywać, bo nie walczyliśmy przeciwko sobie. Byliśmy po tej samej
stronie, on tylko był czujny i spostrzegawczy.
- Dlaczego pomyślałeś, że coś się stało?
- Dlaczego mówisz, że nic się nie stało
jak widzę? – coraz bardziej błądziliśmy, a nasze głosy wcale nie były
podenerwowane, raczej powiedziałabym, że były ciche i stłumione.
- Po czym widzisz? – rozmowa składająca
się z samych pytań niczego nie wnosiła, a tylko jeszcze bardziej wszystko komplikowała.
- Iza? Czemu nie jesteś w domu? – głos
mamy był jak kubeł zimnej wody. Nie spodziewałam się tam jej.
- To ja już będę szedł. Dobranoc –
Przemek spojrzał najpierw na mnie, a potem zwrócił się ku mojej mamie.
- Pa – patrząc na jego sylwetkę, czułam,
że chciałam by został, żałowałam, że mama nas razem zastała.
- Kto to był? – kobieta sprawiła, że
oderwałam wzrok od Przemka i niechętnie na nią popatrzyłam.
- Kolega.
- Paweł wie, że masz kolegę, który po
nocach odprowadza cię do domu? – mama zaskoczyła mnie swoim tonem jak i
insynuacjami.
- Coś sugerujesz?
- Czy to nie przez niego psuje się
pomiędzy tobą a Pawłem? – słysząc kolejne słowa mamy robiłam wielkie oczy ze
zdziwienia. Nie spodziewałam się, że będzie we mnie wątpić.
- O czym ty mówisz? Nie chce mi się z
tobą na ten temat gadać – nie czekając na mamę weszłam do klatki chcąc jak
najszybciej być w swoim pokoju.
- Iza poczekaj, słyszysz co do ciebie
mówię? – postanowiłam ją ignorować i dopiero gdy byłam przed drzwiami i
wyciągałam klucz, mama mnie dogoniła – Nie podoba mi się twoje zachowanie.
- A mnie nie podoba się, że zarzucasz mi niewierność – nie patrzyłam
na nią, tylko skupiałam się by naj szybciej znaleźć się w swoim pokoju.
- Iza nie tym tonem! – te słowa
usłyszałam już jak znalazłyśmy się w domu.
- To daj mi spokój. – mój dobry humor i
magia chwil spędzonych z przyjaciółmi minęła jak za odjęciem czarodziejskiej
różdżki.
- Nie będziesz tak ze mną rozmawiać.
Masz szlaban na wyjścia w tym tygodniu, rozumiemy się?
- Nie możesz mi zabronić widywać się z
przyjaciółmi! – ostatnio nic poza tymi spotkaniami nie dawało mi radości,
dodałam w myślach.
- Może wtedy nauczysz się szacunku. –
nie chciałam już dłużej z nią się kłócić a zamknęłam się wściekła w swoim
pokoju. Miałam dosyć tego, że wszystko waliło mi się na głowę. Nienawidziłam
ograniczeń, zakazów, szlabanów i innych podobnych rzeczy. Miałam 18 lat,
chciałam być wolna, niezależna. A tym czasem czekał mnie cały tydzień
uziemienia...
Witam Was po dosyć długiej przerwie i nawet chcąc się wytłumaczyć, nie znajduję słów by przekazać to, co się obecnie dzieje w moim życiu. Mam straszne urwanie głowy na uczelni i kompletnie nie mam na nic czasu. Jako, że kolejna część The experience wymaga dużego nakładu pracy, byłam w stanie jedynie dodać kolejną część Trudnej rozłąki. Mam nadzieję, że jakoś wynagrodzi Wam to czekanie.
Piszcie co sądzicie! ;)
Twoje opowiadania są cudowne!!!! Nigdy chyba mi się nie znudzą:)
OdpowiedzUsuńNo więc przyznaje się dopiero teraz przeczytałam to opowiadanie. Podoba mi się. W sumie to wszystko mi się podoba co piszesz. Bardzo fajnie się to rozkręca. Wiem, że będzie zaskakująco😁 . Będę czytać już regularnie , ale i tak najlepsze i najukochańsze będzie the ex.. (Nie pamiętam jak się pisze):p całusy:*
OdpowiedzUsuńKiedy pojawi się kolejna część ??? Tyle już na nią czekam i nie moge sie doczekać
OdpowiedzUsuń:((.
M.