środa, 12 listopada 2014

Trudna rozłąka cz 10

Czułam, że moje życie nagle weszło w jakąś dziwną strefę burz i kłótni i szczerze nie wiedziałam jak sobie z tym poradzić. Nigdy nie miałam z tym styczności. Wiadomo były jakieś kłótnie z mamą, czy ze znajomymi, ale poza tym nic. Z Pawłem byliśmy całkowicie w sobie zakochani, pochłonięci sobą i w głowie nam nie było, żeby się kłócić. To było niedorzeczne. Aż do teraz.
Nie chciałam rezygnować ze swoich pasji i całkowicie dać się podporządkować jego oczekiwaniom. Dzięki propozycji chłopaków w końcu mogłam robić to, co kochałam. Mogłam się rozwijać, doskonalić a przy tym dobrze się bawić i zarabiać. Dlatego też uparcie trzymałam się swojego zdania i przekonania na ten temat.
W szkole było strasznie nudno i  męcząco, ale to nie miało większego znaczenia. Zdałam sobie sprawę, że nie tylko mój związek przeżywał kryzys, ale także moje stosunki z przyjaciółkami. Bardzo oddaliłyśmy się od siebie, głównie przez to, że byłam zafascynowana nowymi znajomymi i to głównie z nimi spędzałam swój wolny czas a nie z przyjaciółkami. Było mi głupio, czułam się skruszona i chciałam naprawić swój błąd.
- Możemy pogadać? – po lekcjach specjalnie ociągałam się w szatni by zostać z dziewczynami sam na sam. Przykro mi było, gdy Monika z Karoliną mnie ignorowały i rozmawiały między sobą, w ogóle nie zwracając na mnie uwagi. – Proszę, nie traktujcie mnie tak – bolało mnie ich zachowanie, ale byłam świadoma tego, że  po prostu sobie na to zasłużyłam. – Przepraszam – po tym słowie, dziewczyny wreszcie zwróciły na mnie uwagę.
- Coś mówiłaś? – Monika z założonymi rękoma na piersi wpatrywała się we mnie.
- Chciałam was przeprosić – mój głos się łamał i strasznie mnie zawodził, co powodowało, że jakbym mogła to bym się zapadła pod ziemię.
- Za co? – słysząc te słowa Karoliny, wątpiłam czy mi wybaczą.
- Że wystawiłam was z kinem i że ostatnio miałam dla was tak mało czasu, naprawdę wstyd mi za swoje zachowanie – nie chciałam tracić przyjaciół na rzecz innych. Miałam w sobie dużo dobrej woli i wiedziałam, że przy odrobinie większych starań, uda mi się wszystko pogodzić.
- Bardzo głupio?
- Bardzo, bardzo – moje kąciki ust uniosły się w delikatnym uśmiechu, a wtedy już wiedziałam, że wszystko będzie dobrze.
- W takim razie za pokutę stawiasz po ogromnych lodach
- I opowiadasz wszystko jak na spowiedzi – głośno się śmiałam na ich słowa i poczułam, że wszystko wróciło do normy. Nie chciałam ranić ludzi dookoła siebie. Lubiłam chłopaków, ale dziewczyny były mi znacznie bliższe. Byłam im wdzięczna za otrzymaną szansę i że nie pastwiły się nade mną.
- Tak jest – nie mogąc się przestać śmiać, wszystkie trzy wyszłyśmy ze szkoły. Postanowiłyśmy udać się do mnie do domu, by móc spokojnie porozmawiać i przy okazji chciałam im pokazać co robiłam, jak nie spędzałyśmy razem czasu.
Jedząc lody, wszystko im opowiedziałam. O tym jak poznałam Przemka, o zdjęciach, rozmowach, ognisku i mojej furii, jego reakcji. Nie ominęłam także ostatniego spotkania i ich propozycji. Dziewczyny były podekscytowane tym co słyszały i czułam, że gdyby nie zdjęcia, to pewnie by mi nie uwierzyły. Koniecznie chciały poznać chłopaków, a ja bardzo się z tego ucieszyłam. Fajnie byłoby połączyć moje dwie przyjaźnie w jedną. Byłam pewna, że chłopcy przyjmą dziewczyny z sympatią. Później przeszłyśmy na temat Pawła i trochę humor mi się popsuł, kiedy opowiadałam im o naszej ostatniej kłótni.
- Naprawdę ci powiedział, że zdjęcia to głupia zabawa? – Monika nie mogła uwierzyć tym słowom, a ja nie mogłam wyzbyć się z głowy jego głosu, którym wypowiedział te słowa.
- Tak, wcześniej myslałam, że mnie rozumie, że wie jak bardzo to kocham a teraz… Nie chcę być z kimś kto nie szanuje moich pasji – szukałam wytłumaczenia tego, co zaszło, ale nawet silne emocje go nie usprawiedliwiały.
- No przestań, dam sobie rękę uciąć, że on żałuje i jest mu głupio za to, co powiedział.
- Ale to nie zmieni tego, że on tak myśli. On nie szanuje tego, co robię, więc jak ma mnie szanować?
- Nie powinnaś tak tego wyolbrzymiać, to pewnie przez emocje. Był zazdrosny o chłopaków i dlatego to powiedział – Karolina miała ten sam punkt widzenia co Monika. Były pewne, że to było nieporozumienie.
- Kiedy macie się spotkać?
- Teoretycznie miał przyjechać teraz w piątek – nie wiedziałam czy tego chciałam, czy to miało jeszcze jakiś sens. Byłam strasznie rozdarta.
- No to odłóż to na piątek. Niech przyjedzie i daj mu szansę to naprostować. Tobie nigdy nie zdarzyło się  powiedzieć czegoś w co nie wierzysz? – nie chciałam odpowiadać na to pytanie, bo to oznaczało moją klęskę, dlatego więc milczałam.
- Sama widzisz. Nie widzieliście się kawał czasu, dlatego tak drzecie ze sobą koty. Daj mu szansę, on cię kocha jak nikogo innego. Wstrzymaj się do piątku, dobrze? – Monika złapała mnie za dłoń i jej słowa, dodały mi sporo otuchy.
- Niech będzie. – naszą rozmowę przerwał nam dźwięk telefonu a na wyświetlaczu widniało imię Przemka. – Tak słucham?
- Hej, jesteś mocno zajęta? – głos chłopaka był wesoły, co zresztą nie było czymś zadziwiającym.
- Trochę, a o co chodzi?
- To rzuć wszystko i weź aparat – w tle słyszałam jakieś dziwne głosy, wydawało mi się, że był z chłopakami, ale też było słychać dźwięk samochodów z ulicy.
- Teraz? Ale nie będę sama– patrzyłam na Karolinę i Monikę, niczego nie rozumiejąc z tego, co się działo.
- Czekamy na dole, pospiesz się – zaskoczyło mnie, że chłopak w ogóle nie zareagował na moje słowa, ale on już taki był. Nic już nie mówiąc rozłączyłam się i wpatrywałam się w dziewczyny.
- Zbieramy się – myślałam, że trochę więcej czasu minie od mojej rozmowy z przyjaciółkami do momentu przedstawienia ich chłopakom, ale w sumie nie było z czym zwlekać. Dziewczyny przeczuwając o co chodzi, od razu się podniosły z łóżka a ja pakowałam aparat i telefon. Po pięciu minutach byłyśmy już na dole i zastałyśmy tam Przemka, Łukasza i Tomka.
- Hej – uśmiechnęłam się do chłopaków, a zaraz po tym dostrzegłam także białego labradora, którego Tomek trzymał na smyczy. – To jest Karolina i Monika – chłopakom przedstawiłam dziewczyny, a oni po kolei ściskali im ręce i się przedstawiali.
- To idziemy – Przemek znalazł się obok mnie i rzucając uśmiech podążył w nieznanym mi kierunku.
- A dokąd?
- Tomka rodzice mają działkę wypoczynkową za miastem, więc stwierdziliśmy, że skoro jest ładna pogoda to można wykorzystać ją na zdjęcia – Przemek tłumaczył mi ich zamiary a ja powoli nadążałam za tym, co mówił.
- A pies po co?
- Będzie dobrym dodatkiem do zdjęć – to naprawdę było takie naturalne i oczywiste?
- Aha… daleko ta działka?
- Piętnaście minut i jesteśmy – dziewczyny wymieniały zdania z chłopakami a ja idąc z Przemkiem z przodu czułam się co najmniej dziwnie i co chwilę odwracałam się do dziewczyn by spojrzeć, czy wszystko w porządku. Bawiły się świetnie, nie trzeba było być geniuszem by dostrzec, że zauroczyły się chłopakami i były wniebowzięte ich obecnością.
Na miejscu faktycznie byliśmy po piętnastu minutach i okolica była przepiękna. Była to dzielnica kilkudziesięciu działek letniskowych i każda była inna. Niektórzy ludzie uprawiali warzywa, owoce, sadzili kwiatki a inny mieli typowo wypoczynkowe działki i taka właśnie była działka należąca do rodziców Tomka. Znajdował się na niej piękny domek w kolorze ciemnego, wiśniowego drewna, a wokół było dużo zieleni, oczko wodne naprawdę dużych rozmiarów. Całość była ogrodzona pięknymi kwiatami, krzewami. Obok domku była huśtawka na drzewie, a także miejsce na ognisko. Było tam cudownie, pięknie, magicznie. Nie tylko ja byłam zachwycona tym co widziałam, ale także dziewczyny. Było tam jak w raju.
- Chodźcie, nie stójcie tak w przejściu – Tomek zaśmiał się na nasze osłupienie, po czym spuścił psa, który zaczął biegać jak szalony. Łukasz z Przemkiem wyciągnęli z domu deskorolki, ustawiali jakieś puszki, kamienie i inne rekwizyty, które pozwalałyby im na wykonywanie sztuczek pomimo tego, że wszędzie była trawa. Tomek wskazał dziewczynom gdzie mogą sobie usiąść, z plecaka wyciągnął piwa, jedzenie i inne smakołyki. Już wiedziałam, że nie przyszliśmy tak tylko na zdjęcia, ale także na piknik, co bardzo mi podpasowało. Tomek także puścił z głośników muzykę i już w ogóle było idealnie. Podczas gdy ja robiłam zdjęcia, dziewczyny rozmawiały głównie z Łukaszem, bo Przemek był moim asystentem a zdjęcia głównie robiłam Tomkowi, który genialnie wykonywał różne sztuczki, a pies był doskonałym pomysłem. Kiedy Tomek np. skakał, to zdarzało się, że miał pod sobą psa i to fantastycznie wyglądało na zdjęciach. Chyba każdy z nas bawił się świetnie. Czułam się w swoim żywiole i byłam szczęśliwa, że tak fajnie się wszyscy bawiliśmy.
Kiedy już się ściemniało, postanowiliśmy, że jeszcze trochę posiedzimy na działce. Tomek rozpalił ognisko a potem graliśmy w kalambury, przy czym mieliśmy masę śmiechu, że aż nas brzuchy bolały. Ten dzień zdecydowanie pozwoliło nam się zintegrować i każdemu chyba się odstresować i oderwać od problemów.  Bardzo nie chciało mi się wracać do domu, mogłabym tak siedzieć całą noc i wiedziałam, że na pewno by mi się to nie znudziło. Nie chciałam wracać do swojego świata, do codzienności, do tego co czekało mnie po przekroczeniu progu mieszkania. Będąc z chłopakami czułam się jakby rzeczywistość przestała istnieć a ja byłam w całkiem innym świecie, z innymi wartościami i regułami. Widziałam w nich swobodę, całkowitą wolność.
Do domu wróciłam odprowadzona przez Przemka, a dziewczyny przez Łukasza i Tomka.
- Dziękuję – patrząc na Przemka widziałam coś więcej niż bogatego i przystojnego chłopaka. Był bardzo wartościową osobą, dzielił się z ludźmi niesamowitym ciepłem i był przy tym całkowicie swobodny.
- Za co?
- Za wszystko, naprawdę super się dzisiaj bawiłam – słowo „super” w żadnym stopniu nie określało moich uczuć, moje wyrażało tego, co kłębiło się w moim sercu.
- Cieszy mnie to. Chociaż mam wrażenie, że byłaś dzisiaj jakaś…. Trapi cię coś? – byłam w kompletnym szoku, że Przemek cokolwiek zauważył. Bawiłam się świetnie i starałam w ogóle nie dać po sobie poznać, że ciążyła na mnie kłótnia z Pawłem.
- Nie, skąd. Czemu tak pomyślałeś? – starałam się zrozumieć po czym to poznał, ale nie chciałam opowiadać mu o swoich problemach.
- Ale ty też mi musisz powiedzieć.
- Ale co? – nie rozumiałam jego słów, ani o co mu w sumie chodziło. Jakby nie mógł mnie odprowadzić i sobie zwyczajnie pójść.
- Co się stało.
- Powiedziałam, że nic.
- W takim razie ja też, mówię, że nie wiem o czym mówisz – Przemek był silnym przeciwnikiem, a w sumie nie powinnam była tak go nazywać, bo nie walczyliśmy przeciwko sobie. Byliśmy po tej samej stronie, on tylko był czujny i spostrzegawczy.
- Dlaczego pomyślałeś, że coś się stało?
- Dlaczego mówisz, że nic się nie stało jak widzę? – coraz bardziej błądziliśmy, a nasze głosy wcale nie były podenerwowane, raczej powiedziałabym, że były ciche i stłumione.
- Po czym widzisz? – rozmowa składająca się z samych pytań niczego nie wnosiła, a tylko jeszcze bardziej wszystko komplikowała.
- Iza? Czemu nie jesteś w domu? – głos mamy był jak kubeł zimnej wody. Nie spodziewałam się tam jej.
- To ja już będę szedł. Dobranoc – Przemek spojrzał najpierw na mnie, a potem zwrócił się ku mojej mamie.
- Pa – patrząc na jego sylwetkę, czułam, że chciałam by został, żałowałam, że mama nas razem zastała.
- Kto to był? – kobieta sprawiła, że oderwałam wzrok od Przemka i niechętnie na nią popatrzyłam.
- Kolega.
- Paweł wie, że masz kolegę, który po nocach odprowadza cię do domu? – mama zaskoczyła mnie swoim tonem jak i insynuacjami.
- Coś sugerujesz?
- Czy to nie przez niego psuje się pomiędzy tobą a Pawłem? – słysząc kolejne słowa mamy robiłam wielkie oczy ze zdziwienia. Nie spodziewałam się, że będzie we mnie wątpić.
- O czym ty mówisz? Nie chce mi się z tobą na ten temat gadać – nie czekając na mamę weszłam do klatki chcąc jak najszybciej być w swoim pokoju.
- Iza poczekaj, słyszysz co do ciebie mówię? – postanowiłam ją ignorować i dopiero gdy byłam przed drzwiami i wyciągałam klucz, mama mnie dogoniła – Nie podoba mi się twoje zachowanie.
- A mnie nie podoba się,  że zarzucasz mi niewierność – nie patrzyłam na nią, tylko skupiałam się by naj szybciej znaleźć się w swoim pokoju.
- Iza nie tym tonem! – te słowa usłyszałam już jak znalazłyśmy się w domu.
- To daj mi spokój. – mój dobry humor i magia chwil spędzonych z przyjaciółmi minęła jak za odjęciem czarodziejskiej różdżki.
- Nie będziesz tak ze mną rozmawiać. Masz szlaban na wyjścia w tym tygodniu, rozumiemy się?
- Nie możesz mi zabronić widywać się z przyjaciółmi! – ostatnio nic poza tymi spotkaniami nie dawało mi radości, dodałam w myślach.
- Może wtedy nauczysz się szacunku. – nie chciałam już dłużej z nią się kłócić a zamknęłam się wściekła w swoim pokoju. Miałam dosyć tego, że wszystko waliło mi się na głowę. Nienawidziłam ograniczeń, zakazów, szlabanów i innych podobnych rzeczy. Miałam 18 lat, chciałam być wolna, niezależna. A tym czasem czekał mnie cały tydzień uziemienia...

Witam Was po dosyć długiej przerwie i nawet chcąc się wytłumaczyć, nie znajduję słów by przekazać to, co się obecnie dzieje w moim życiu. Mam straszne urwanie głowy na uczelni i kompletnie nie mam na nic czasu. Jako, że kolejna część The experience wymaga dużego nakładu pracy, byłam w stanie jedynie dodać kolejną część Trudnej rozłąki. Mam nadzieję, że jakoś wynagrodzi Wam to czekanie. 
Piszcie co sądzicie! ;) 

3 komentarze:

  1. Twoje opowiadania są cudowne!!!! Nigdy chyba mi się nie znudzą:)

    OdpowiedzUsuń
  2. No więc przyznaje się dopiero teraz przeczytałam to opowiadanie. Podoba mi się. W sumie to wszystko mi się podoba co piszesz. Bardzo fajnie się to rozkręca. Wiem, że będzie zaskakująco😁 . Będę czytać już regularnie , ale i tak najlepsze i najukochańsze będzie the ex.. (Nie pamiętam jak się pisze):p całusy:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy pojawi się kolejna część ??? Tyle już na nią czekam i nie moge sie doczekać
    :((.
    M.

    OdpowiedzUsuń