Nadszedł dzień, który od początku
wiedziałam, że będzie ciężki, bo przecież nie łatwe było wpatrywanie w pomnik
zamiast na twarz ukochanego brata. Tęskniłam za Nim i to bardzo, ale już umiałam
z tym żyć. Po tylu miesiącach żalu, smutku i frustracji, wreszcie potrafiłam
iść na przód. Czułam, że Maciek był ze mnie dumny i to było najważniejsze.
Pogoda jak na 1 listopada była naprawdę
ładna, świeciło słońce, któremu towarzyszył lekki wiatr. Ubrałam się w czarną
sukienkę, do tego botki i skórzaną kurtkę. Tak naprawdę tego dnia nic nie było
ważne, ubiór, pogoda, samopoczucie. Ten dzień należał do Niego, mojego Brata i
wszystkich tych, których Bóg wezwał do siebie.
Razem z tatą i Marcinem już o 9
pojechaliśmy na cmentarz, gdzie kłębiło się strasznie dużo ludzi. Na pomniku
Maćka stał ogrom zniczy i co chwilę ktoś pojawiał się z nowymi. Byli to ludzie
ze szkoły, znajomi, nauczyciele, współpracownicy taty oraz mamy, sąsiedzi i
szereg innych osób, które znały mojego Maćka. Było mi miło, że każda z tych
osób pamiętała o Nim i odmawiała za Niego modlitwę. Obok mnie, taty i Marcina,
stali też dziadkowie, przyszła również mama wraz z swoim nowym partnerem, co
chyba było zdecydowanie nie na miejscu i zaskoczeniem dla nas wszystkich. Gdy mama podeszła do mnie, żeby przywitać mnie
całusem w policzek, bardzo mechanicznie odsunęłam się od niej, wtulając się w
Marcina, tak jakbym chciała się schronić przed ogromnym ciosem. Brat objął mnie
ramieniem i oboje patrzyliśmy przed siebie, ignorując mamę. Nie wiem czemu tak
się zachowałam, nie chciałam jej odtrącać, ona też zasługiwała na szczęście,
ale nie w takich okolicznościach i nie w ten sposób. Mogła zrobić to na
neutralnym gruncie, po uprzedniej rozmowie i wyjaśnieniach. To miejsce nie było
odpowiednie na takie zachowania.
Później już całą swoją uwagę skupiałam
na Maćku, na wspomnieniach, na tym ile pięknych chwil nas łączyło, na tym,
czego mnie nauczył, co wniósł do mojego życia. Był dla mnie wzorem, chociaż
czasem towarzyszyło mi wrażenie, że był wyimaginowany. Bałam się tego, że
pomimo iż był mi bardzo bliski, to stawał się daleki. Jakby nasze wspólne 18
lat życia nigdy się nie zdarzyło, a było jedynie snem,
Staliśmy tam gdzieś do godziny 14, a
później pojechaliśmy na obiad do dziadków. Było czuć niezręczną atmosferę, która
podejrzewam była spowodowana zachowaniem mamy. Nie wiedziałam co ona sobie
myślała, zabierając tam ze sobą swojego nowego faceta. Denerwowało mnie to, że
postawiła siebie w centrum zainteresowania, szczególnie w tym dniu, gdzie każdy
powinien był skupić się na Maćku. Nie akceptowałam jej zachowania, ani tego, co
zamierzała przez to osiągnąć.
Później pojechaliśmy do domu, gdzie
każdy odpoczywał, bo stanie pięciu godzin każdemu dało się we znaki. Tata
poszedł się zdrzemnąć, a Marcin oglądał jakiś film w telewizji, a ja oczekując
na Piotrka, postanowiłam dosiąść się do brata.
- Nie mogę przestać myśleć o mamie… -
męczyła mnie ta sytuacja. Z jednej strony byłam na nią potwornie wściekła, a z
drugiej było mi jej żal, bo każdy się od niej odwrócił.
- Wiesz co? Mam to w dupie, mam na to kompletnie
wywalone, niech robi co chce, ja nie chce brać w tym udziału – Marcin zaskoczył
mnie swoją postawą, ponieważ zawsze stawał po jej stronie. To był znak, że ona
naprawdę go skrzywdziła, zawiodła jego zaufanie, bardzo rozczarowała. Pomimo jego
słów czułam, że było inaczej, szczególnie, że tak emocjonalnie zareagował.
- A mnie jest jej trochę szkoda... – nie
wiem skąd wezbrały się we mnie te uczucia. Na cmentarzu wyraziłam ogromną
niechęć co do jej osoby, a obecnie miałam mętlik w głowie.
- Szkoda? Po co ona go tam zabierała? To
nie jego rodzina, więc nie miał prawa tam przychodzić – Marcin wzburzył się i
co rusz wyciągał mocniejsze dzieła z ust.
- Pewnie chciała by ją wspierał. Każdy
ma prawo tam przyjść, to tak jakbyś zabronił Kamilowi by poszedł tam ze mną –
Kamil też był obcą osobą dla Maćka, nie znał go, a ja chciałam by wieczorem był
tam ze mną. To było naturalne, podejrzewałam, że mama musiała czuć się bardzo
samotna i dlatego tak postąpiła.
- Kamil to inna sprawa. Tu chodzi o
mamę. Nie wierzę, że jej bronisz – Marcin robił się zły na mnie, a ja bałam
się, że zaraz się pokłócimy a nie o taki efekt mi chodziło.
- Nie bronię, ale staram się zrozumieć.
To nasza mama – złapałam brata za rękę, chcąc przekonać go do zmiany swojego nastawienia.
- Moją już nie jest, ona wybrała kogo
bardziej kocha – Marcin poderwał się z kanapy i zamknął się w swoim pokoju.
Znałam go już na tyle dobrze, by wiedzieć, że chciał być sam. Nie chciałam
dłużej zamęczać go tym tematem. Zresztą w całym domu rozszedł się dźwięk
dzwonka do drzwi, więc pospiesznie zeszłam na dół.
- Hej – uśmiechnęłam się do Piotrka,
który mocno si do mnie przytulił i przywitał całusem w policzek.
- Cześć, pięknie wyglądasz – Piotrek miał
na twarzy czarujący uśmiech i wydawało mi się, że naprawdę wyprzystojniał, o
ile można było tak powiedzieć. Miał na sobie ciemne jeansy, koszulę w kratkę i
granatową kurtkę. Do tego modna fryzura i lekki zarost, a w dłoniach trzymał
ogromny bukiet czerwonych róż.
- I kto to mówi – zaśmiałam się do niego
i nie mogłam napatrzeć nowemu Piotrkowi.
- Proszę to dla ciebie – nie przestając
się uśmiechać wyciągnął ku mnie kwiaty, które były naprawdę piękne.
- Dziękuję, z jakiej to okazji?
- Bez, po prostu zasługujesz na to by
cię rozpieszczać – Piotrek całkiem wyluzowany patrzył na mnie, co było bardzo
miłe.
–
Co chcesz do picia?
- Możesz zrobić herbatę – chłopak usiadł
na krześle w kuchni a ja zajęłam się robieniem napoju dla nas dwojga.
- Co tam słychać? Opowiadaj – byłam bardzo
ciekawa, co działo się w jego życiu, bo nie widzieliśmy się naprawdę kawał
czasu. Miałam nadzieję, że poukładał sobie wszystkie sprawy i spokojnie
zaczynał nowe życie, niemal tak samo jak ja.
- Dużo się dzieje. Znalazłem naprawdę
dobrą pracę i już nie jeżdżę na taksówce. Przeniosłem się na studia zaoczne,
więc nic mi nie koliduje. Dostałem teraz propozycję wyjazdu na staż do Rzymu na
trzy miesiące – Piotrek ze spokojem mówił o nowym życiu i widać było, że był szczęśliwy.
Byłam podekscytowana tym co mówił, naprawdę dobrze to prognozowało.
- Naprawdę, i co jedziesz? – cieszyłam
się, że otwierały się przed nim nowe drzwi i mógł się realizować.
- Nie wiem, właśnie po to chciałem się z
tobą spotkać – Piotrek wydawał się być trochę zagubiony i taki trochę rozdarty.
- Masz jakieś wątpliwości? Chłopaku, to
ogromna szansa dla ciebie, wielkie możliwości, doświadczenie. Czego się boisz?
– nie rozumiałam jego sceptycznego podejścia do tej propozycji. To była wielka
rzecz, nie wiedziałam jak można było z tego nie skorzystać.
- Tutaj jest mi dobrze, mam ciebie i
rodziców. Jestem szczęśliwy, bo wiem, że mam na kogo liczyć, a tam… Tak samo po
powrocie… - chyba zaczynałam rozumieć. On dużo przeszedł, zdecydowanie za dużo,
a przy tym zawiódł się na wielu ludziach, inni go stygmatyzowali. Chciał
pielęgnować więzi, które do tej pory zawiązał a nie wystawiać je na kolejną
próbę, ale byłam zdania, że skoro przetrwały
już tak wiele, to nic nie mogło tego zniszczyć.
- Piotrek, twoi rodzice zawsze przy tobie
będą, a my jesteśmy przyjaciółmi i tak będzie na zawsze, nie ważne jak daleko
będziesz. Jako twoja przyjaciółka nakazuję ci jechać i wrócić z ogromnym fachem
w ręce. Nie pozwolę ci zmarnować tak wielkiej szansy – złapałam go za dłoń i
mocno ścisnęłam. Wiedziałam, że zrobię wszystko, by skorzystał z tego co
oferował mu los, chociażbym miała siłą go zaciągnąć na lotnisko i wsadzić do
samolotu.
- Będę potwornie tęsknił za tobą –
chłopak dał mi do zrozumienia, że podjął decyzję i pomimo, że będzie nam ciężko
to wierzyłam, że damy radę. Takie przyjaźnie przetrwają każdą próbę. Z
Piotrkiem było tak samo jak z Filipem, z niektórymi osobami po prostu nie dało się
stworzyć związku, bo to były lepsze
materiały na przyjaźnie, które niezależnie od okoliczności i partnera, zawsze
przetrwają.
- To tylko 3 miesiące, może przez ten
czas cię odwiedzę – uśmiechnęłam się miło do chłopaka, by poczuł, że będę obok,
niezależnie czy będzie oddalony o kilometr czy tysiące.
- Jesteś najlepszym człowiekiem na ziemi
– Piotrek poderwał się z krzesła i przytulił mnie mocno, na co się głośno zaśmiałam.
To było miłe, że ktoś mnie doceniał i uważał, za wartościową osobę. Nasze
„czułości” przerwał dzwonek do drzwi, a to wskazywało na to, że był to Kamil, a
ja nie zdążyłam nawet uprzedzić Piotrka o jego istnieniu.
- Poznasz kogoś teraz, ok? Ani słowa o
Bartku, miłości i związku, ok? – szybko dałam Piotrkowi wskazówki jak miał się
zachowywać, nie chciałam by z czymś wypalił.
- Ok, nowy chłopak? – Piotrek miał na twarzy wielkie rozbawienie i zanim
doszłam do drzwi, chłopak zadał jeszcze jedno pytanie.
- Tylko znajomy, serio, proszę ani słowa
– odwróciłam się jeszcze w stronę przyjaciela i pospiesznie wyjaśniłam mu osobę
Kamila i otworzyłam drzwi, bo nowy gość zaczynał się niecierpliwić. – Cześć –
uśmiechnęłam się do chłopaka i dałam mu całusa w policzek.
- Hej – Kamil wszedł do środka i
przystanął przy mnie, oboje wpatrywaliśmy się w Piotrka. Wiedziałam, że
nadejdzie trochę krępująca sytuacja, ale moc była ze mną, przynajmniej miałam
taką nadzieję.
- Piotrek – przyjaciel nie czekał aż
sama przedstawię go Kamilowi, tylko wyciągnął dłoń w kierunku Kamila.
- Kamil – ten zrobił to samo i
uśmiechnął się do chłopaka, chociaż widziałam niepewność na jego twarzy.
- To mój przyjaciel – postanowiłam
wyjaśnić Kamilowi osobę Piotrka, chociaż i tak czułam, że brzmiało to beznadziejnie.
Nigdy wcześniej mu o nim nie opowiadałam, ale w sumie o Martynie i Filipie też
mu za wiele nie mówiłam.
- Tak, znamy się jakoś od roku. Gosia ze
swoim tatą pomagała mi ostatnio – Piotrek też próbował wyjaśnić naszą
znajomość, ale nie wiedziałam z jakim skutkiem to nam wychodziło. Śmiać mi się
chciało, bo to wyglądało naprawdę komicznie.
- Idziemy na ten cmentarz? – usłyszałam
Marcina, który swobodnie schodził z góry a kiedy zobaczył naszą trójkę, głośno
się roześmiał i przystanął na chwilę –
Już nie powiem kogo mi tutaj brakuje – Marcin popadł w jakąś histerię śmiechu,
co było naprawdę frustrujące. Ja kryłam się z tym, że Piotrek był moim byłym chłopakiem,
a on puszczał taki tekst, że chyba każdy z zgromadzonych wiedział, że mówił o
Bartku. Piotrek również głośniej się zaśmiał , po czym popadł w ramiona Marcina
a ja poczułam się bezsilna.
- Tak, już idziemy, dacie nam 5 minut? –
zwróciłam się do brata i przyjaciela, a oni niemal czerwoni z śmiechu kiwnęli
twierdząco głowami – Chodź – pociągnęłam Kamila za rękę i poszliśmy do mojego
pokoju. Przez całą drogę zastanawiałam się jak mu to wyjaśnić, bo naprawdę mój
brat i przyjaciel wprowadzili nas w zakłopotanie.
- O co chodzi? – Kamil był spokojny, a
na twarzy miał lekki uśmiech, co mi dało nadzieję, że wcale się wszystkiego nie
domyślał.
- Wiem, że to tam na dole głupio mogło
wyglądać i jeszcze ta docinka Marcina…. Chciałam byś poznał Piotrka, bo to
ważna osoba w moim życiu. On, Filip i Martyna, których mam nadzieję niedługo
poznasz to trójka moich jedynych przyjaciół, w sumie znajomych także. –
starałam się wyjaśnić istotę Piotrka w moim życiu, tak by nie dać mu do
zrozumienia, że Piotrek był kimś więcej.
- Byliście kiedyś razem, prawda? – Kamil
bardzo swobodnie zadał to pytanie. Zaskoczyło mnie to, że w ogóle się nie
krępował, ale to był ten typ człowieka, który był bardzo szczery i otwarty, a
to było w nim naprawdę fajne.
- Przez miesiąc, ale lepiej wychodzi nam
bycie przyjaciółmi – wypowiedziałam swoją spostrzegawczą myśl co do charakteru
mojej znajomości z Piotrkiem.
- Okej – chłopak podszedł odrobinę
bliżej mnie i szerzej się uśmiechnął. To spowodowało, że i na mojej twarzy
zagościła ogromna radość, ale i lekka niepewność.
- Czyli nie jesteś zazdrosny? – tym
razem to ja zrobiłam krok do przodu i patrzyłam chłopakowi w oczy, szukając
odpowiedzi.
- O byłego chłopaka? – po tym pytaniu
chłopak zrobił jeszcze jeden krok do przodu, co spowodowało, że nasze ciała
były już naprawdę blisko siebie – Też coś – prychnął śmiechem w moim kierunku,
na co zrobiłam podobnie.
- Też coś – wyminęłam go śmiejąc się
sama do siebie. To była naprawdę śmieszna wymiana zdań i taka niby szczera, ale
z dużą dozą humoru. – Chodź – wzięłam go za rękę i zeszliśmy na dół. Cała nasza
czwórka, czyli brat, były chłopak, obecny znajomy i ja, udaliśmy się Marcina
samochodem na cmentarz. Tata stwierdził, że zostanie w domu, podobno nie czuł
się najlepiej, podejrzewałam, że powodem
była mama. Byłam pewna, że zabolał go widok jej z nowym facetem. Co innego myśleć
o rozstaniu a naocznie to zobaczyć. Mnie też to bolało, bolała mnie świadomość,
że mama ma inne życie, ale to tacie obiecywała miłość, wierność, oraz że go nie
opuści aż do śmierci.
Na cmentarzu od razu poszliśmy nad grób
Maćka. Kamil nie przestawał trzymać mnie
za rękę, co było bardzo miłe i pokrzepiające. Na szczęście przez panujący mrok
mogliśmy uniknąć wzroku Marcina z Piotrkiem. Największe zaskoczenie miało
miejsce wtedy, gdy w ciszy całą naszą czwórką
staliśmy sobie nad grobem Maćka i nagle zjawił się Bartek... Najpierw lustrował
nas wzrokiem, a dopiero po chwili zapalił znicza. Nigdy nie podejrzewałabym, że
się tam zjawi. Już mniej byłam zaskoczona widokiem partnera mamy, niż jego.
Czułam się strasznie głupio, niespokojnie i jakbym traciła grunt pod nogami. Na
twarzy Marcina była złość, niemalże nią kipiał, nigdy go takiego nie widziałam,
a po jego twarzy poznałam, że miał ochotę go stamtąd wygonić, Piotrek też co
chwilę na mnie patrzył, a Kamil tylko wzmocnił uścisk. Tylko osobę z moim
szczęściem mogło spotkać coś takiego. Taki wieczorny meeting moich byłych
chłopaków, nad grobem zmarłego brata…. Jeszcze brakowało by sobie wspólnie
poszli na piwo i w ogóle się zaprzyjaźnili. To było okropnie krępujące, a
Bartek w ogóle się nie spieszył. Po zapaleniu znicza, odmówił modlitwę,
podszedł bliżej mnie, dotknął mojego ramienia i odszedł. Dopiero wtedy
wypuściłam powietrze i mogłam odetchnąć. Czułam dreszcze na całym ciele, jakby
nagle moim ciałem wstrząsnął jakiś prąd. Jeszcze chwila a doszłoby do jakiś
rękoczynów, bo Marcin ewidentnie miał na to ochotę.
- Zaraz wrócę – Marcin pospiesznie
zrobił znak krzyża na klatce piersiowej i poszedł w kierunku, w którym odszedł
Bartek. Zaskoczył mnie swoim zachowaniem i po raz kolejny czułam się wbita w
ziemię. Miałam w sobie ogromny strach i szok co do zachowania brata. Patrzyłam to
na Kamila to na Piotrka, wysyłając im nieme pytanie.
- Zajmę się tym – Piotrek też odszedł w
kierunku chłopaków a ja wpatrywałam się w Kamila, który mocno mnie do siebie
przytulił.
- Chcesz tam iść? – chłopak odsunął mnie
trochę od siebie, tak żebym mogła spojrzeć mu w twarz.
- Nie, chcę zostać z tobą – szeptem odpowiedziałam na zadane mi pytanie i ponownie
wtuliłam się w chłopaka. Wierzyłam, że Piotrek wiedział co robić, więc uznałam,
że mogłam mu zaufać. Bałam się zachowania Marcina, czemu on nie chciał
odpuścić? Podejrzewałam, że mogło chodzić mu o to, co wcześniej mówił o
partnerze mamy. On uważał, że pewne osoby nie powinny były przychodzić nad grób
członka naszej rodziny. Poza tym w końcu jego frustracja sięgnęła zenitu.
Miałam żal do siebie, że w domu nie dokończyliśmy naszej rozmowy. Powinnam była
mu jakoś pomóc, pomóc by się pozbył wrogości, która w nim tkwiła.
To nie był koniec krępujących sytuacji,
dosłownie po 5 minutach przyszedł Wojtek, który był sprawcą wypadku, w wyniku
którego umarł Maciek. Widziałam niepewność na jego twarzy, ale postanowiłam mu
pomóc i lekko uniosłam kąciki ust i skinęłam mu głową. On miał prawo tam być i
zapalić znicza, wierzyłam, że było mu ciężko. Był młody i musiał zmagać się z
tak wielkim brzemię, a ja nie zamierzałam dokładać mu katuszy. Podczas wypadku
w którym poznałam Kamila, zrozumiałam, że pewne sprawy wymykają się nam spod
kontroli. Przebaczyłam Wojtkowi, wiedziałam, że do końca życia będzie miał na
sumieniu śmierć mojego brata. To była największa kara, jaka mogła go spotkać.
- Kto to był? – Kamil odezwał się
dopiero wtedy, gdy Wojtek odszedł. Widziałam niepewnym wzrok, połączony z
niemym pytaniem, czy to mój kolejny
były.
- To on był sprawcą wypadku w którym
Maciek…. – nie dokończyłam ponieważ tego nie trzeba było mówić na głos.
- Dziewczyno, ty to masz szczęście –
Kamil wzmocnił uścisk jakby znowu chciał pokazać, że nieustannie był przy mnie.
- Lepiej było nie wychodzić z domu….
- Chodźmy może już stąd, co? Zanim
ktokolwiek znowu tu przyjdzie - chłopak spojrzał na mnie bardzo czule, a ja
byłam mu niezmiernie wdzięczna, że cierpliwie to znosił. To na pewno nie było
łatwe zarówno dla mnie, jak i dla niego, ale on był tak zadziwiająco spokojny,
skupiał się na mnie a nie na tym, co działo się dookoła. Lekko uśmiechnęłam się
do chłopaka i wspólnie poszliśmy na parking, gdzie spotkaliśmy Marcina z
Piotrkiem, Bartka już z nimi nie było. Na szczęście żaden z nich nie miał oznak
bójki, więc śmiałam sądzić, że do niczego pomiędzy nimi nie doszło. Nic nie
mówiąc, wsiedliśmy do samochodu i wróciliśmy do domu. Po minie Piotrka
wiedziałam, że nic złego się nie stało, a tego dnia już nie miałam siły by
zajmować się zachowaniem Marcina. Bardzo chciałam odpocząć i przestać się
zamartwiać.
Oczami Marcina
Pomimo, że nie okazywała jak ją to
bolało, wiedziałem, że wewnątrz toczyła ze sobą ogromną walkę. Kamil był dla
niej odpowiednim partnerem, on sprawił, że ona stała się inna. Była taka jaka
kiedyś była przy Maćku i gdy pierwszy raz zobaczyłem ją taką promieniejącą, przysięgłem
sobie, że nie pozwolę nikomu zniszczyć tego, co ich łączyło i kiedy pojawił się
Bartek, poczułem, że przez jego ciągłą obecność w naszym życiu, ona nigdy nie
będzie szczęśliwa, że ciągle będzie wracała do punktu wyjścia. To dlatego nie
mogłem odpuścić kiedy Bartek pojawił się na cmentarzu. To miejsce nie było dla
każdego, a on nie miał prawa się tam zjawiać. Wydawało mi się, że Maciek też by
tego nie chciał, przecież ten chłopak tak bardzo skrzywdził naszą siostrę,
sprawił, że była pozbawiona życia, a Maciek nigdy by mu tego nie wybaczył.
- Zaraz wrócę – spojrzałem na siostrę i
pospiesznie poszedłem za Bartkiem. Może to nie było odpowiednie miejsce, ale musiałem
się z nim rozprawić. Już dawno powinienem był to zrobić, od dawna miałem ochotę
się z nim rozprawić. Dla mnie to był gnój, a taka osoba nie miała prawa tam
być, zarówno tam jak i w życiu Gosi.
- Marcin, zaczekaj – za sobą usłyszałem
głos Piotrka. Od razu wiedziałem, że poszedł za mną na polecenie siostry. Ona
nadal bała się o tego idiotę.. I gdybym nie był świadom, że Gośka wścieknie się
na mnie, gdybym mu coś zrobił, to chętnie bym mu porządnie przyłożył. Dogoniłem
go dopiero na parkingu, już chciał wsiadać do samochodu, gdy podszedłem bliżej
niego.
- Nigdy więcej tutaj nie przychodź! –
miałem ochotę go szarpnąć, uderzyć, przyłożyć tak, by się nigdy nie podniósł,
by już nigdy nie pojawił się w życiu mojej siostry.
- Chyba coś ci się pomyliło – Bartek
pewny siebie odwrócił się w moją stronę i cynicznie się uśmiechał. Moja złość
na niego jeszcze bardziej wzrosła.
- Nie chcę cię już nigdy tutaj widzieć!
Masz się wynieść z jej życia! – nie wytrzymałem, miałem dosyć tego idioty.
Niech sobie chodzi nad groby swojej rodziny, a naszą zostawi w spokoju.
- Grozisz mi? – założył ręce na klatce
piersiowej i nie spuszczał ze mnie wzroku. Zachowywał się jak pewien siebie
palant, już wtedy wiedziałem, że nie warto było sobie nim zajmować rąk.
- Ostrzegam. Zostaw Gosię i całą naszą
rodzinę w spokoju. – nie chciałem dać się sprowokować. Robiłem to dla swojej
rodziny, do której on już nie miał wstępu.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić –
denerwowało mnie to, jak ten cyniczny dupek zwracał się w moją stronę. Nie
mogłem uwierzyć, że w kimś takim zakochała się moja siostra.
- On ma rację, zostaw Gośkę w spokoju,
ona jest szczęśliwsza bez ciebie – Piotrek włączył się do rozmowy i na
szczęście stanął po mojej stronie. Bartek tylko się roześmiał, co chyba obu nas
zdenerwowało.
- A Ty kim jesteś? Jej kolejnym
pocieszycielem? Jeden jej nie wystarcza? To ty jesteś temu winien! – Bartek
zrobił krok na przód w kierunku Piotrka. Wydawało mi się, że bardziej go
nienawidził ode mnie.
- Stul pysk gnoju! Mnie możesz obrażać
ile zechcesz, ale na nią słowa nie powiesz! – Piotrek nie wytrzymał i czułem,
że chciał mu przywalić, już prawie sięgał po jego kurtkę a to byłby naprawdę
niezły widok, ale położyłem mu dłoń na ramieniu.
- Nie bawię się w przedszkole – po tych
słowach, Bartek wsiadł do samochodu i odjechał czym jeszcze bardziej nas
wkurzył, ale miałem nadzieję, że co nie co zrozumiał. Zamierzałem bronić Gośkę,
dbać o jej szczęście. Wiedziałem, że następnym razem, nie powstrzymam się przed
wystawieniem pięści. Byłem w stanie pogrążyć niebo i zmienię by on w końcu
zniknął z jego życia, by ona była najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, bo
zasługiwała na to jak nikt inny.
Czekam na odzew z Waszej strony. Trochę
się denerwuję zastanawiając się czy ujęcie tematu ze strony Marcina przypadnie
Wam do gustu. Proszę zostawcie chociaż jedno słowo, bardzo mi na tym zależy :)
Jednocześnie witam wszystkich nowych
czytelników! Chciałam zauważyć, że w naszym gronie mamy chyba pierwszego
mężczyznę! ;)
O ja cie krece ale sie porobilo ... Tez mysle, ze Kamil to odpowiedni chłopak dla Goski i tak powinno moim zdaniem zostać :) /Ala
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za komentarz, fajnie, że poświęciłaś chwilę na zostawienie śladu po sobie ;) Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę i pomimo, że "się porobiło" to nie stracisz chęci do czytania ;*
UsuńSuper,tylko mam niedosyt a tu teraz trzeba znowu czekać... Perspektywa Marcina. Idealnie to unelas,jest taka jaką by chciał ją widzieć Maciek,Kamil jest jejjeniolem
OdpowiedzUsuńBardzo się bałam pisząc w osobie Marcina, kompletnie nie wiedziałam czy to się sprawdzi, czy spodoba się Wam mój sposób pisania jako mężczyzny.
UsuńMam nadzieję, że Twój niedosyt jutro będzie w pełni zaspokojony ;*
Ale sie porobilo! Nigdy nie powiedzialabym ze bartek bedzie takim dupkiem, ze bedzie w stanie tak sie odzywac i zachowywac w stosunku do starych znajomych. Jemu chyba nie zalezy tak bardzo na gosi skoro nie da jej sokojnie zyc dalej. Obawialam sie tego spotlkania na cmentarzu i podejrzewalam ze nie bedzie to przyjemne ale to bylo jak najgorszy sen. Wiedziala. Przeczuwala to ze bedzie potrzebowala wsparcia i powiem szczerze kamil jest na idealnym miejscu. Piotrek tez zachowal sie w porzadku i wspieral ja i marcina. To swietny kumpel. Dziewczyno ten watek w ktorym pisesz ze strony marcina byl swietny. Dodal opowiadaniu takiej swiezosci i mam nadzieje ze teraz czesciej tak bedziesz robila abtsmy mogli poznac w ten sposob nie tylko uczucia goski. Zycze weny i czasu do pisania kolejnych wspanialych rozdzialow!! Pozdrawiam :* ~magda
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jeszcze czymś potrafię Cię zaskoczyć, to jest dla mnie niesamowicie ważne, szczególnie, że piszę to opowiadanie już tak długo ;) Szczerze pisząc te wydarzenia z perspektywy brata Gosi, nie planowałam robić to jeszcze kiedykolwiek, ale teraz muszę poważnie się nad tym zastanowić. Nie czuję się w tym dobra, a ta część leżała już ponad miesiąc czekając na publikację, bardzo się bałam momentu w którym przyszedł czas na jej publikację.
UsuńWena mi się przyda, chociaż jakbyś sprawiła, że doba wydłuży się chociaż o dwie godziny byłoby idealnie ;)
Ciekawy bardzo jest. Dla mnie Bartek okazał się jak ostatni cham. Fajnie ze Gosia ma na kim polegac. Jestem na kolejne. Życzę duzo weny. Pozdrawiam z lekcji religi. Ola
OdpowiedzUsuńZ lekcji religii? O matko ;) Mam nadzieję, że przynajmniej miło ją spędziłaś ;) Lepiej żebyś mnie pozdrawiała z religii niżeli z matematyki ;)
UsuńSpędziłam bardzo miło :)
UsuńZaskoczyła mnie ta część pisana przez Marcina. Pozytywnie zapomniałam dodać. Bardzo się cieszę, że Gosia ma takiego kogoś jak Kamil i może na nim polegać. Szkoda wielka szkoda że Piotrek nie przywalił Bartkowi(liczyłam na to), bo z Bartka zrobił się kawał chama.
OdpowiedzUsuńW ogóle to opowiadanie jest mega magiczne, nie można zacząć i nie dokończyć. Cholernie wciąga już od pierwszych rozdziałów.
Oby tak dalej. Oby wena Cię nigdy nie opuściła, może kiedyś wydasz książkę? :D Pozdrawiam :*
Cieszę się, że potrafię jeszcze Cię zaskoczyć. :) Też mnie kusiło by Bartkowi się oberwało, ale wiedziałam, że jak np Piotrek by to zrobił, to Bartek rzuciłby się na niego z pięściami, a to pewnie źle by się skończyło. Chciałam pokazać obojętność Bartka, tak jakby był trochę znieczulony, ale cały czas robił swoje.
UsuńKsiążka... To chyba nie dla mnie, nie jestem na takim poziomie i nie chciałabym stracić też takiej zajawki jaką mam podczas publikowania opowiadania na blogu i oczekiwania na każdy wasz komentarz :)
Kochanaa ! Jak ja Ci zazdroszczę takiego talentu ! Opowiadanie wciąga, jak mało które ! Jestem pod wrażeniem, i czekam kiedy to Gosia będzie z Kamilem :) Pozdrawiam Cię, całuję :***
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, bardzo :* Talent to pojęcie bardzo względne, sama nie czuję abym go miała. Po prostu wyrażam swoje myśli i nazbyt rozwiniętą wyobraźnię.
UsuńCieszę się, że to opowiadanie Ciebie wciąga, każdemu czasem należy się oderwanie od rzeczywistości :)
Również Cię całuję :*
mimo że Maciek z Bartkiem się nie lubili to Bartek też bardzo przeżył śmieć Maćka tylko nie okazywał jak bardzo to nim wstrząsnęło..to że przyszedł na cmentarz właśnie to potwierdza...niech oni do siebie wrócą z Gosią...ona dobrze wie że Bartek jest tym jedynym tylko wypiera to ze świadomości...
OdpowiedzUsuńOczywiście, że Bartek przeżył śmierć Maćka, było to dla niego ciężkie i to nie podlega dyskusji. Natomiast każdy ma prawo do swoich uczuć, Marcin właśnie takie miał.
Usuń:)
Świetne !!!! Nie mogę się doczekać kolejnej części. I nie tylko jeden mężczyzna to czyta ;) pozdrawiam Tomek
OdpowiedzUsuńKolejna część już jutro :)
UsuńChyba nie masz pojęcia jaka radość towarzyszyła podczas czytania Twojego komentarza. Tak głośno piszczałam, że aż siostra się wzdrygnęła. Bardzo cię cieszę, że w gronie moich czytelników jest coraz więcej mężczyzn :)
Dobry pomysl z pisaniem z perspektywy Marcina, mozesz czesciej wprowadzac takie rzeczy ale z udzialem takze innych osob, nie tylko skupiajac sie na Gosi :)
OdpowiedzUsuńale to nie zmienia faktu ze opowiadanie o 1 czesci jest wciaz ciekawe! Czytam je od poczatku i mam nadzieje,ze nie skonczysz pisac bo ta historia to cos pieknego ktora sie ciagnie i ciagnie, a dzieki Tobie jej tresc jest tak ciekawa ze zawsze na koncu czuje niedosyt i czekam z niecierpliwoscia na kolejna czesc! pozdrawiam Madziula
Będę musiała poważnie się zastanowić nad wprowadzeniem trochę innego punktu widzenia, od dawna chciałam spróbować, ale brakowało mi odwagi.
UsuńPóki co planuję dopisać do 200 części, a co będzie dalej sama nie wiem... Wiem, że jak dokończę The experience, będę dokańczać Trudną rozłąkę a później się okaże co dalej.
Cieszę się, że masz ochotę zaglądać po więcej, to jest bardzo miłe :*
Czy Ty ja zakonczysz w 200 czy wgl, zawsze bede tu codziennie wchodzic i sprawdzac czy jest nowa czesc, bo Twoje opowiadania maja w sobie cos takiego ze chce sie je dalej czytac:) Madziula :*
Usuńhttps://scontent-a-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-xpf1/v/t1.0-9/1236146_601936986595185_7075887970960731857_n.jpg?oh=84b14da784657b7e12b39733f14d28c0&oe=54DD9AD4
OdpowiedzUsuńNieś ;*
Hahahhaaha! Jesteś najlepsza, wiesz? Mnie też kopara opadła jak to zobaczyłam. Jesteś przekochana :*
Usuńcudo caly tydzien czekalam na tem rozdzial i po prostu wgniotl mnie z ziemie :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że opłacało się tyle czekać :) Dla mnie nie ma chyba nic piękniejszego jak Wasze zadowolenie. To jest jak piękny sen i nie chcę się z niego obudzić :*
UsuńAle sie porobiło. Bardzo mi sie podoba ta część. Polubiłam Kamila. Przez długi czas byłam przyzwyczajona do Bartka i trudno mi było przyjąć że to koniev z nim ale Kamil jest o wiele lepszy dla Gosi :) /Julka
OdpowiedzUsuńCieszę się, że podoba ci się ta część, to miłe, że pomimo zmieniającej się akcji, nie przestaje się podobać ;)
UsuńBardzo fajny rozdział !!! <3 .. Bardzo lubiłam Bartka bo tyle przeszedł z Gosią .. Ale Kamil też jest świetny ;D ♥
OdpowiedzUsuńOgromnie się cieszę, że podoba ci się rozdział. Włożyłam w niego ogrom czasu i chyba się opłacało tak go dopracować :)
UsuńNosz kurwaaaa!!! Mega ! Zajebiste części ;))) jesteś nie zastąpiona ☺
OdpowiedzUsuńOj nie, to Ty i cała reszta moich czytelników jesteście niezastąpieni. Twój komentarz ma taki szczery i radosny wydźwięk, że nie da się tego zastąpić:*
UsuńPiszesz niesamowicie, nie mogę się doczekać następnej części
OdpowiedzUsuńOgromnie się cieszę, że widzisz tutaj coś niesamowitego, to miłe, że potrafię Cię czymś przyciągnąć ;) Kolejna część już jutro ;)
Usuń