piątek, 31 października 2014

The experience cz 184

Wczorajszy zły nastrój przeszedł mi zaraz po tym jak położyłam się spać. Musiałam to po prostu odespać i wszystko wróciło do normy. Odtrącenie Bartka było najlepszą rzeczą jaką mogłam zrobić i musiałam być konsekwentna w swoich decyzjach. Skoro po dwóch miesiącach moja złość na niego nie przeszła, to widocznie tak musiało być.
W szkole było jak to w szkole, nudno aż do momentu, w którym przyszła pora na angielski. Ku naszemu zaskoczeniu nie było nauczycielki i mieliśmy spędzić godzinę na samotnym siedzeniu na auli. Stroniłam od patrzenia w kierunku Bartka, ale było to niemożliwe, głównie dlatego, że obok chłopaka znajdowała się Martyna. Patrząc na nią nabrałam ochoty na rozmowę. Postanowiłam więc podejść do dziewczyny i zażegnać naszą kłótnię.
- Możemy porozmawiać? – jako, że stała ona obok Bartka, to chłopak podniósł wzrok, myśląc, że to do niego skierowałam swoje słowa. – Martyna?- wolałam doprecyzować swoją wypowiedź by nie robić chłopakowi zbędnych nadziei. My już nie mieliśmy o czym rozmawiać.
- Jasne – Martyna najpierw przepraszająco spojrzała na Bartka, a po chwili nasze oczy spotkały się ze sobą. Odeszłyśmy na drugi koniec auli, tak by nikt nam nie przeszkadzał.
- Nie wiem jak zacząć – nie miałam przygotowanej żadnej mowy ani niczego w tym stylu. Tyle chciałam powiedzieć, ale nie znajdowałam odpowiednich słów by wyrazić to, co czułam.
- Przepraszam Cię, nie chciałam byś pomyślała, że to, co zrobiłam, to była zdrada. Ja po prostu chciałam byś była szczęśliwa… Masz prawo do swoich decyzji i wyborów i tylko ty wiesz co podpowiada ci serce – Martyna patrzyła na mnie ze współczuciem i widziałam też wstyd w jej oczach.
- Ja też nie powinnam była się tak wściekać, ale znasz mnie… Ja chcę żyć na nowo, bez Bartka i myślałam, że to zrozumiałaś – moim największym marzeniem było zapomnieć o przeszłości i żyć tak, jakby każdy dzień miałby być tym ostatnim. Naprawdę brakowało mi odwagi i energii, ale obecnie moim napojem energetycznym był Kamil.
- Rozumiem i obiecuję to uszanować – po tych słowach rzuciłyśmy się sobie w ramiona i nagle poczułam wielką ulgę. Byłyśmy przyjaciółkami i ta więź była naprawdę cenna, nie warto było kłócić się o chłopaka.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się do dziewczyny a później opowiadałyśmy sobie o wydarzeniach sprzed ostatnich dni. Martyna znowu była szczęśliwa z Filipem, chociaż chłopak na początku miał do niej żal, że weszła w intrygę z Bartkiem. Ja zdawkowo opowiedziałam jej o Kamilu, niczego nie zapeszając ani nie wyolbrzymiając. My byliśmy tylko kolegami, chociaż robiło się coraz milej, natomiast ja nadal nie byłam gotowa na poważne związki. Chciałam się z nim spotykać, tak na luzie, bez stresowania się czy coś z tego wyjdzie, czy nie, a czas miał to wszystko zweryfikować.
Po lekcjach od razu udałam się przed szkołę, gdzie zobaczyłam Kamila a wokół niego grupkę ludzi. Na początku nie wiedziałam co się działo, natomiast po chwili moim oczom ukazał się cudowny samochód. To było piękne czerwone sportowe porsche. Nie wierzyłam własnym oczom, ponieważ to było jak sen. Nie wiedziałam co Kamil robił z tak drogim samochodem.
- Co to ma być?! – wskazałam ręką na samochód a jednocześnie uśmiechałam się do chłopaka. Byłam naprawdę w ogromnym szoku, bo wszystkiego bym się spodziewała, ale nie tego. Nie leciałam na drogie samochody, ale po prostu lubiłam szybką jazdę i ten samochód właśnie to oferował. Poza tym, robił on naprawdę ogromne wrażenie i nie potrafiłam oderwać wzroku od tego auta.
- Nie podoba Ci się? – Kamil całkiem naturalnie zapytał podchodząc obok mnie i obecnie wspólnie przyglądaliśmy się samochodowi. Czułam, że nie był on jego, ponieważ samochód którym Kamil jeździł do tej pory był całkiem normalny, taki przeciętny, a tu takie cacko. Oczy mi się świeciły na jego widok i od razu nabrałam chęci na poprowadzenie tej maszyny.
- Żartujesz sobie?– niemal zapiszczałam i podeszłam bliżej dotykając maski samochodu. Nie mogłam przestać się uśmiechać i wyjść z podziwu, że mogłam być tak blisko tego auta. To było niesamowite uczucie, szczególnie, że ja uwielbiałam samochody. – Chcesz mnie na niego poderwać?- na te słowa postanowiłam przybrać poważniejszy ton głosu i podejrzliwie patrzyłam na chłopaka, chcąc ukryć swoją radość i wszelkie podniecenie tym widokiem.
- Chyba tak – chłopak lekko zmarszczył brwi i drobne zmarszczki pojawiły się także na jego czole, co było fajnym widokiem. Te słowa powiedział w naprawdę zabawny sposób, jakby sam się nad tym zastanawiał.
- Jeśli myślisz, że przez to na ciebie polecę, to jesteś w błędzie – już chciałam inaczej dokończyć to zdanie „to masz rację”, ale żarty żartami, umiar trzeba było zachować, chociaż wiedziałam, że Kamil zorientował się, że się zgrywałam.
- Wiesz co? Jednak zaryzykuję – chłopak podszedł bliżej mnie, zdecydowanie za blisko-  Jedziemy na przejażdżkę – po tych słowach Kamil otworzył mi drzwi od strony pasażera a ja zrobiłam smutną, zbitą minę… – Naprawdę chcesz? – Kamil spojrzał na mnie niepewnie, a ja miałam wrażenie, że tylko droczył się ze mną. On wyczuł moje intencje a ja nie przestawałam mieć nadziei. Nic nie potrafiłam odpowiedzieć, tylko uśmiechnęłam się jak najszerzej tylko potrafiłam. Boże, zachowywałam się jak dziecko. – No to pokaż na co cię stać – chłopak wyciągnął ku mnie kluczyki a ja w ferworze szczęścia szybko je złapałam i wskoczyłam na chłopaka, oplatając go nogami w pasie i  śmiejąc się najgłośniej jak tylko potrafiłam. Wydaje mi się też, że piszczałam, ale już nie pamiętam. Kamil trzymając mnie w ramionach okręcił mnie wokół swojej osi. Oboje byliśmy bardzo szczęśliwi i to było cudowne uczucie.
- Widzę, że teraz łatwo cię kupić – te słowa były niczym kubeł zimnej wody. Odwróciłam głowę w prawą stronę i ujrzałam Bartka, który miał taką dziwną minę, jakby brzydził się mną, wyśmiewał mnie i moje zachowanie, a to zabolało. Zaskoczyło mnie też zachowanie Kamila, który głośno się roześmiał. Puściłam się szyi chłopaka i stanęłam obok niego, a on obejmował mnie w pasie.
- Zazdrosny? Może też chcesz się przejechać? – Kamil odważnie zaczął mnie bronić a ja przeczuwałam kłopoty. Byłam wściekła na Bartka, że ciągle nie dawał mi spokoju.  
- Spadajmy stąd –  nie chciałam dłużej uczestniczyć w tej przepychance i odwróciłam się twarzą do Kamila, a tym samym Bartek ujrzał moje plecy. Kamil od razu mnie posłuchał i bez słowa wsiedliśmy do samochodu. Nie wracaliśmy do tego, co działo się przed chwilą, chłopak wyjaśnił mi jak ruszyć i stało się! Nie mogłam uwierzyć własnym oczom i w ogóle, miałam wrażenie, że śniłam. Niemal przez cały ten czas piszczałam i krzyczałam z radości a Kamil miał ze mnie naprawdę niezły ubaw. Czułam jak adrenalina wypełniała każdy zakątek mojego ciała, czułam ją niemalże wszędzie. Czułam jakby latała, unosiła się w przestrzeni a czas się zatrzymał. Wypełniało mnie tyle uczuć, że nie byłam w stanie ich wszystkich określić.  Pojechaliśmy za miasto, gdzie mogłam rozwinąć prędkość i czułam się jak w niebie. Naprawdę, mogłabym nawet umrzeć a byłabym najszczęśliwszym człowiekiem! Tak, to było trochę próżne, ale uwielbiałam szybkie samochody, a jeszcze bardziej szybką jazdę. Adrenalina była moim żywiołem.
- Skąd u ciebie taki samochód? – zwróciłam się do chłopaka kiedy wracaliśmy z naszej godzinnej wycieczki. Tym razem to Kamil prowadził, a ja nie mogłam nadziwić się temu wszystkiego. Chciałam by ktoś mnie uszczypnął, bo to nie mogło dziać się naprawdę.
- Dziadka znajomy na wypożyczalnię samochodów – nie tylko mnie jazda tym samochodem sprawiała przyjemność, widziałam najpiękniejszy uśmiech na twarzy mojego kolegi. Tyle radości i to przez jeden samochód.
- Jest boski, sprawiłeś mi naprawdę wielką niespodziankę!- byłam tak podekscytowana, że mogłam góry przenosić. Tu nie chodziło o to, że ten samochód był wart kilkaset tysięcy, ale o pomysłowość. Nigdy bym nie sądziła, że z Kamila był taki wariat. On był pełen sprzeczności, niby był stoją spokoju i opanowania, a tu nagle takie szaleństwo. Jeszcze bardziej go polubiłam.
- I o to chodziło. – chłopak nagle przyspieszył a mnie wciskało w fotel. Byłam w raju, uwielbiałam to uczucie. Poczułam się wolna i szczęśliwa, dosięgałam nieba i nie mogłam opanować swojego śmiechu połączonego z piskiem. Tą chwilę zapamiętam naprawdę na długo.
- Wariat!- krzyknęłam do niego kiedy nagle zahamował na widok czerwonego światła. W jego oczach widziałam diabelskie iskierki, które były bardzo pociągające.
- I tak mnie lubisz, a jak twój kolega stwierdził, lecisz na mnie – nie spodziewałam się takiego dystansu po Kamilu. Swobodnie żartował ze słów Bartka, co mnie o dziwo rozśmieszyło. Byłam wściekła na Bartka, że w ogóle się wtrącał i starał się mnie obrazić. To nie było miłe szczególnie biorąc pod uwagę to, że wczoraj błagał o szansę. Nie wiem co on w ogóle sobie myślał, że jak mi ubliży to wrócę do niego?
- Nie widać, że blachara ze mnie?- podłapałam żart chłopaka i ruszyliśmy w kierunku do mojego domu.
- I to jeszcze jaka – nie mogliśmy przestać się śmiać i to było naprawdę fajne. Zero napiętej atmosfery, zero stresu i strachu. Po około dziesięciu minutach byliśmy już u mnie, gdzie na szybko zrobiłam nam obiad, ponieważ byliśmy piekielnie głodni. Z tym wrażeń zapomnieliśmy żeby pojechać gdzieś coś zjeść. Nasze beztroskie siedzenie w moim pokoju i oglądnie przypadkowego programu przerwał dźwięk telefonu. Na wyświetlaczu widniało imię Piotrka, na co bardzo się ucieszyłam, ponieważ chłopak po ostatniej rozprawie wyjechał do rodziców, przez co trochę rozluźnił się nam kontakt.
- Halo? – powiedziałam do słuchawki chcąc jak najszybciej usłyszeć głos Piotrka.
- Cześć mała, już o mnie zapomniałaś? – nie tylko ja miałam dobry humor, ale Piotrek również. Jejku, jak mi brakowało jego szczęścia, w ogóle jego mi brakowało.
- O to samo mogłabym ciebie zapytać, kiedy wracasz? – chciałam się z nim spotkać, dowiedzieć się, co działo się w jego życiu. Marzyłam by spojrzeć w jego oczy i znowu poczuć zapach jego perfum.
- Wczoraj wróciłem, spotkamy się? – nie wiem czemu, ale mechanicznie spojrzałam na Kamila, który uważnie patrzył się na mnie.
- Jasne, może jutro? – nie chciałam zwlekać z tym spotkaniem, Piotrek był ważny w moim życiu i to nic, że przez niego posypało się w moim związku z Bartkiem, a w sumie to nie przez niego, dzięki niemu przejrzałam na oczy.
- A nie będziesz na cmentarzu? Jutro Wszystkich Świętych – Piotrek zauważył coś, o czym ja też pamiętałam, ale jedno nie wykluczało drugiego.
- Będę, ale wpadnij po południu, co? Rano pójdę z tatą i Marcinem na Mszę na 10, to nam pewnie zejdzie z kilka godzin, ale jak wpadniesz ok 17 to pogadamy i wieczorem znowu pójdziemy? O ile będziesz chciał – nie chciałam mu niczego narzucać, ale pomyślałam, że fajnie będzie jak wspólnie, być może też z Marcinem, moim tatą i Kamilem, wieczorem pójdziemy na cmentarz. Wiedziałam, że nie chciałam być tego dnia sama.
- Jasne, że tak. To wszystko gra i widzimy się jutro o 17. Buziaki – chłopak przystał na moją propozycję co mnie naprawdę ucieszyło.
- Do jutra – pożegnałam się z Piotrkiem i wbijałam wzrok w Kamila, który niby nie był poruszony moją rozmową sprzed chwili, ale jednak widziałam niepewność w jego oczach. Zastanawiałam się jak to rozegrać, by chłopak nie poczuł się odsunięty… Niby nie powinien był być zazdrosny, bo nic nas nie łączyło, ale nie do końca tak było. Nie byliśmy sobie całkowicie obojętni…
- Masz jakieś plany na jutrzejszy wieczór? – odstawiłam swój talerz i zmieniłam pozycję tak, by patrzeć Kamilowi prosto w twarz.
- Myślałem nad tym, czy nie chciałabyś bym był jutro z tobą – słowa chłopaka były dla mnie naprawdę dużym zaskoczeniem. Miał on swoją rodzinę i groby, nad którymi powinien stać, a on myślał o mnie i o Maćku. Nie musiałam mu mówić, że bałam się jutrzejszego dnia, on to po prostu wiedział.
- Będzie ze mną tata, Marcin, dziadkowie, pewnie też mama… Ale jakbyś miał ochotę wieczorem, to bardzo chętnie. Chciałabym też, abyś kogoś poznał – nie zamierzałam ukrywać przed nim Piotrka. To, że był moim byłym chłopakiem niczego nie zmieniało. To był mój przyjaciel i tyle się liczyło, nie sądziłam, żeby Kamil mógł być o niego zazdrosny.
- Dobrze, cieszę się, że mnie potrzebujesz, to miłe – chłopak również po tych słowach zmienił pozycję siedzenia. Oboje znajdowaliśmy się na kanapie, ale nie siedzieliśmy na wprost telewizora, tylko twarzami byliśmy skierowani do siebie, a chłopak delikatnie jeździł palcami po mojej ręce, co było naprawdę miłym uczuciem.
- Ja się cieszę, że jesteś przy mnie – zrobiło się trochę poważnie, uczuciowo. Chyba flirtowaliśmy ze sobą, a to o dziwo wprawiało mnie o dodatkowy dreszcz emocji. Znowu czułam się jak nastolatka.
- No to wszystko się zgadza – Kamil uśmiechnął się szeroko i znowu powrócił do dawnej pozycji, przy czym obejmował mnie ramieniem i znowu nasza uwaga była skupiona na ekranie telewizora. 


Życząc miłego weekendu, zapraszam Was także na mojego instagrama (instagram/paulina.opowiadania). Ja swój weekend spędzam w Krakowie, także mam nadzieję, że odpocznę i przygotuję dla Was jakiegoś posta ;)

4 komentarze:

  1. 184 części w dwa dni...
    Opowiadanie niesamowite, a Bartek i tak był nudny od początku, więc ta zmiana wyszła tylko na dobre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam na blogu i jestem pełna podziwu dla Twojej determinacji, przeczytać to wszystko w dwa dni! To jest niemożliwe, szkoda, że nie mogę przyznać Ci oskara za Twoją mobilizację ;)

      Usuń
  2. czuje niedosyt z powodu Bartka...powinien być z Gosią! :)

    OdpowiedzUsuń