Wczorajszy zły nastrój przeszedł mi
zaraz po tym jak położyłam się spać. Musiałam to po prostu odespać i wszystko
wróciło do normy. Odtrącenie Bartka było najlepszą rzeczą jaką mogłam zrobić i
musiałam być konsekwentna w swoich decyzjach. Skoro po dwóch miesiącach moja
złość na niego nie przeszła, to widocznie tak musiało być.
W szkole było jak to w szkole, nudno aż
do momentu, w którym przyszła pora na angielski. Ku naszemu zaskoczeniu nie
było nauczycielki i mieliśmy spędzić godzinę na samotnym siedzeniu na auli.
Stroniłam od patrzenia w kierunku Bartka, ale było to niemożliwe, głównie
dlatego, że obok chłopaka znajdowała się Martyna. Patrząc na nią nabrałam
ochoty na rozmowę. Postanowiłam więc podejść do dziewczyny i zażegnać naszą
kłótnię.
- Możemy porozmawiać? – jako, że stała ona
obok Bartka, to chłopak podniósł wzrok, myśląc, że to do niego skierowałam
swoje słowa. – Martyna?- wolałam doprecyzować swoją wypowiedź by nie robić
chłopakowi zbędnych nadziei. My już nie mieliśmy o czym rozmawiać.
- Jasne – Martyna najpierw
przepraszająco spojrzała na Bartka, a po chwili nasze oczy spotkały się ze
sobą. Odeszłyśmy na drugi koniec auli, tak by nikt nam nie przeszkadzał.
- Nie wiem jak zacząć – nie miałam
przygotowanej żadnej mowy ani niczego w tym stylu. Tyle chciałam powiedzieć,
ale nie znajdowałam odpowiednich słów by wyrazić to, co czułam.
- Przepraszam Cię, nie chciałam byś
pomyślała, że to, co zrobiłam, to była zdrada. Ja po prostu chciałam byś była
szczęśliwa… Masz prawo do swoich decyzji i wyborów i tylko ty wiesz co
podpowiada ci serce – Martyna patrzyła na mnie ze współczuciem i widziałam też
wstyd w jej oczach.
- Ja też nie powinnam była się tak
wściekać, ale znasz mnie… Ja chcę żyć na nowo, bez Bartka i myślałam, że to
zrozumiałaś – moim największym marzeniem było zapomnieć o przeszłości i żyć
tak, jakby każdy dzień miałby być tym ostatnim. Naprawdę brakowało mi odwagi i
energii, ale obecnie moim napojem energetycznym był Kamil.
- Rozumiem i obiecuję to uszanować – po
tych słowach rzuciłyśmy się sobie w ramiona i nagle poczułam wielką ulgę.
Byłyśmy przyjaciółkami i ta więź była naprawdę cenna, nie warto było kłócić się
o chłopaka.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się do
dziewczyny a później opowiadałyśmy sobie o wydarzeniach sprzed ostatnich dni. Martyna
znowu była szczęśliwa z Filipem, chociaż chłopak na początku miał do niej żal,
że weszła w intrygę z Bartkiem. Ja zdawkowo opowiedziałam jej o Kamilu, niczego
nie zapeszając ani nie wyolbrzymiając. My byliśmy tylko kolegami, chociaż
robiło się coraz milej, natomiast ja nadal nie byłam gotowa na poważne związki.
Chciałam się z nim spotykać, tak na luzie, bez stresowania się czy coś z tego
wyjdzie, czy nie, a czas miał to wszystko zweryfikować.
Po lekcjach od razu udałam się przed
szkołę, gdzie zobaczyłam Kamila a wokół niego grupkę ludzi. Na początku nie
wiedziałam co się działo, natomiast po chwili moim oczom ukazał się cudowny
samochód. To było piękne czerwone sportowe porsche. Nie wierzyłam własnym
oczom, ponieważ to było jak sen. Nie wiedziałam co Kamil robił z tak drogim
samochodem.
- Co to ma być?! – wskazałam ręką na
samochód a jednocześnie uśmiechałam się do chłopaka. Byłam naprawdę w ogromnym
szoku, bo wszystkiego bym się spodziewała, ale nie tego. Nie leciałam na drogie
samochody, ale po prostu lubiłam szybką jazdę i ten samochód właśnie to
oferował. Poza tym, robił on naprawdę ogromne wrażenie i nie potrafiłam oderwać
wzroku od tego auta.
- Nie podoba Ci się? – Kamil całkiem
naturalnie zapytał podchodząc obok mnie i obecnie wspólnie przyglądaliśmy się
samochodowi. Czułam, że nie był on jego, ponieważ samochód którym Kamil jeździł
do tej pory był całkiem normalny, taki przeciętny, a tu takie cacko. Oczy mi
się świeciły na jego widok i od razu nabrałam chęci na poprowadzenie tej
maszyny.
- Żartujesz sobie?– niemal zapiszczałam
i podeszłam bliżej dotykając maski samochodu. Nie mogłam przestać się uśmiechać
i wyjść z podziwu, że mogłam być tak blisko tego auta. To było niesamowite
uczucie, szczególnie, że ja uwielbiałam samochody. – Chcesz mnie na niego
poderwać?- na te słowa postanowiłam przybrać poważniejszy ton głosu i
podejrzliwie patrzyłam na chłopaka, chcąc ukryć swoją radość i wszelkie
podniecenie tym widokiem.
- Chyba tak – chłopak lekko zmarszczył
brwi i drobne zmarszczki pojawiły się także na jego czole, co było fajnym
widokiem. Te słowa powiedział w naprawdę zabawny sposób, jakby sam się nad tym
zastanawiał.
- Jeśli myślisz, że przez to na ciebie
polecę, to jesteś w błędzie – już chciałam inaczej dokończyć to zdanie „to masz
rację”, ale żarty żartami, umiar trzeba było zachować, chociaż wiedziałam, że
Kamil zorientował się, że się zgrywałam.
- Wiesz co? Jednak zaryzykuję – chłopak
podszedł bliżej mnie, zdecydowanie za blisko- Jedziemy na przejażdżkę – po tych słowach Kamil
otworzył mi drzwi od strony pasażera a ja zrobiłam smutną, zbitą minę… –
Naprawdę chcesz? – Kamil spojrzał na mnie niepewnie, a ja miałam wrażenie, że
tylko droczył się ze mną. On wyczuł moje intencje a ja nie przestawałam mieć
nadziei. Nic nie potrafiłam odpowiedzieć, tylko uśmiechnęłam się jak najszerzej
tylko potrafiłam. Boże, zachowywałam się jak dziecko. – No to pokaż na co cię
stać – chłopak wyciągnął ku mnie kluczyki a ja w ferworze szczęścia szybko je
złapałam i wskoczyłam na chłopaka, oplatając go nogami w pasie i śmiejąc się najgłośniej jak tylko potrafiłam.
Wydaje mi się też, że piszczałam, ale już nie pamiętam. Kamil trzymając mnie w
ramionach okręcił mnie wokół swojej osi. Oboje byliśmy bardzo szczęśliwi i to
było cudowne uczucie.
- Widzę, że teraz łatwo cię kupić – te
słowa były niczym kubeł zimnej wody. Odwróciłam głowę w prawą stronę i ujrzałam
Bartka, który miał taką dziwną minę, jakby brzydził się mną, wyśmiewał mnie i
moje zachowanie, a to zabolało. Zaskoczyło mnie też zachowanie Kamila, który
głośno się roześmiał. Puściłam się szyi chłopaka i stanęłam obok niego, a on
obejmował mnie w pasie.
- Zazdrosny? Może też chcesz się
przejechać? – Kamil odważnie zaczął mnie bronić a ja przeczuwałam kłopoty.
Byłam wściekła na Bartka, że ciągle nie dawał mi spokoju.
- Spadajmy stąd – nie chciałam dłużej uczestniczyć w tej
przepychance i odwróciłam się twarzą do Kamila, a tym samym Bartek ujrzał moje
plecy. Kamil od razu mnie posłuchał i bez słowa wsiedliśmy do samochodu. Nie
wracaliśmy do tego, co działo się przed chwilą, chłopak wyjaśnił mi jak ruszyć
i stało się! Nie mogłam uwierzyć własnym oczom i w ogóle, miałam wrażenie, że
śniłam. Niemal przez cały ten czas piszczałam i krzyczałam z radości a Kamil
miał ze mnie naprawdę niezły ubaw. Czułam jak adrenalina wypełniała każdy
zakątek mojego ciała, czułam ją niemalże wszędzie. Czułam jakby latała, unosiła
się w przestrzeni a czas się zatrzymał. Wypełniało mnie tyle uczuć, że nie
byłam w stanie ich wszystkich określić. Pojechaliśmy za miasto, gdzie mogłam rozwinąć
prędkość i czułam się jak w niebie. Naprawdę, mogłabym nawet umrzeć a byłabym
najszczęśliwszym człowiekiem! Tak, to było trochę próżne, ale uwielbiałam
szybkie samochody, a jeszcze bardziej szybką jazdę. Adrenalina była moim
żywiołem.
- Skąd u ciebie taki samochód? –
zwróciłam się do chłopaka kiedy wracaliśmy z naszej godzinnej wycieczki. Tym razem
to Kamil prowadził, a ja nie mogłam nadziwić się temu wszystkiego. Chciałam by
ktoś mnie uszczypnął, bo to nie mogło dziać się naprawdę.
- Dziadka znajomy na wypożyczalnię
samochodów – nie tylko mnie jazda tym samochodem sprawiała przyjemność,
widziałam najpiękniejszy uśmiech na twarzy mojego kolegi. Tyle radości i to
przez jeden samochód.
- Jest boski, sprawiłeś mi naprawdę
wielką niespodziankę!- byłam tak podekscytowana, że mogłam góry przenosić. Tu
nie chodziło o to, że ten samochód był wart kilkaset tysięcy, ale o
pomysłowość. Nigdy bym nie sądziła, że z Kamila był taki wariat. On był pełen sprzeczności,
niby był stoją spokoju i opanowania, a tu nagle takie szaleństwo. Jeszcze
bardziej go polubiłam.
- I o to chodziło. – chłopak nagle
przyspieszył a mnie wciskało w fotel. Byłam w raju, uwielbiałam to uczucie.
Poczułam się wolna i szczęśliwa, dosięgałam nieba i nie mogłam opanować swojego
śmiechu połączonego z piskiem. Tą chwilę zapamiętam naprawdę na długo.
- Wariat!- krzyknęłam do niego kiedy
nagle zahamował na widok czerwonego światła. W jego oczach widziałam diabelskie
iskierki, które były bardzo pociągające.
- I tak mnie lubisz, a jak twój kolega stwierdził,
lecisz na mnie – nie spodziewałam się takiego dystansu po Kamilu. Swobodnie
żartował ze słów Bartka, co mnie o dziwo rozśmieszyło. Byłam wściekła na
Bartka, że w ogóle się wtrącał i starał się mnie obrazić. To nie było miłe
szczególnie biorąc pod uwagę to, że wczoraj błagał o szansę. Nie wiem co on w
ogóle sobie myślał, że jak mi ubliży to wrócę do niego?
- Nie widać, że blachara ze mnie?-
podłapałam żart chłopaka i ruszyliśmy w kierunku do mojego domu.
- I to jeszcze jaka – nie mogliśmy przestać
się śmiać i to było naprawdę fajne. Zero napiętej atmosfery, zero stresu i
strachu. Po około dziesięciu minutach byliśmy już u mnie, gdzie na szybko
zrobiłam nam obiad, ponieważ byliśmy piekielnie głodni. Z tym wrażeń
zapomnieliśmy żeby pojechać gdzieś coś zjeść. Nasze beztroskie siedzenie w moim
pokoju i oglądnie przypadkowego programu przerwał dźwięk telefonu. Na
wyświetlaczu widniało imię Piotrka, na co bardzo się ucieszyłam, ponieważ
chłopak po ostatniej rozprawie wyjechał do rodziców, przez co trochę rozluźnił
się nam kontakt.
- Halo? – powiedziałam do słuchawki
chcąc jak najszybciej usłyszeć głos Piotrka.
- Cześć mała, już o mnie zapomniałaś? –
nie tylko ja miałam dobry humor, ale Piotrek również. Jejku, jak mi brakowało jego
szczęścia, w ogóle jego mi brakowało.
- O to samo mogłabym ciebie zapytać, kiedy
wracasz? – chciałam się z nim spotkać, dowiedzieć się, co działo się w jego
życiu. Marzyłam by spojrzeć w jego oczy i znowu poczuć zapach jego perfum.
- Wczoraj wróciłem, spotkamy się? – nie
wiem czemu, ale mechanicznie spojrzałam na Kamila, który uważnie patrzył się na
mnie.
- Jasne, może jutro? – nie chciałam
zwlekać z tym spotkaniem, Piotrek był ważny w moim życiu i to nic, że przez niego
posypało się w moim związku z Bartkiem, a w sumie to nie przez niego, dzięki niemu
przejrzałam na oczy.
- A nie będziesz na cmentarzu? Jutro
Wszystkich Świętych – Piotrek zauważył coś, o czym ja też pamiętałam, ale jedno
nie wykluczało drugiego.
- Będę, ale wpadnij po południu, co?
Rano pójdę z tatą i Marcinem na Mszę na 10, to nam pewnie zejdzie z kilka
godzin, ale jak wpadniesz ok 17 to pogadamy i wieczorem znowu pójdziemy? O ile
będziesz chciał – nie chciałam mu niczego narzucać, ale pomyślałam, że fajnie
będzie jak wspólnie, być może też z Marcinem, moim tatą i Kamilem, wieczorem
pójdziemy na cmentarz. Wiedziałam, że nie chciałam być tego dnia sama.
- Jasne, że tak. To wszystko gra i
widzimy się jutro o 17. Buziaki – chłopak przystał na moją propozycję co mnie
naprawdę ucieszyło.
- Do jutra – pożegnałam się z Piotrkiem
i wbijałam wzrok w Kamila, który niby nie był poruszony moją rozmową sprzed
chwili, ale jednak widziałam niepewność w jego oczach. Zastanawiałam się jak to
rozegrać, by chłopak nie poczuł się odsunięty… Niby nie powinien był być zazdrosny,
bo nic nas nie łączyło, ale nie do końca tak było. Nie byliśmy sobie całkowicie
obojętni…
- Masz jakieś plany na jutrzejszy
wieczór? – odstawiłam swój talerz i zmieniłam pozycję tak, by patrzeć Kamilowi
prosto w twarz.
- Myślałem nad tym, czy nie chciałabyś
bym był jutro z tobą – słowa chłopaka były dla mnie naprawdę dużym
zaskoczeniem. Miał on swoją rodzinę i groby, nad którymi powinien stać, a on
myślał o mnie i o Maćku. Nie musiałam mu mówić, że bałam się jutrzejszego dnia,
on to po prostu wiedział.
- Będzie ze mną tata, Marcin,
dziadkowie, pewnie też mama… Ale jakbyś miał ochotę wieczorem, to bardzo
chętnie. Chciałabym też, abyś kogoś poznał – nie zamierzałam ukrywać przed nim
Piotrka. To, że był moim byłym chłopakiem niczego nie zmieniało. To był mój
przyjaciel i tyle się liczyło, nie sądziłam, żeby Kamil mógł być o niego
zazdrosny.
- Dobrze, cieszę się, że mnie
potrzebujesz, to miłe – chłopak również po tych słowach zmienił pozycję
siedzenia. Oboje znajdowaliśmy się na kanapie, ale nie siedzieliśmy na wprost
telewizora, tylko twarzami byliśmy skierowani do siebie, a chłopak delikatnie
jeździł palcami po mojej ręce, co było naprawdę miłym uczuciem.
- Ja się cieszę, że jesteś przy mnie –
zrobiło się trochę poważnie, uczuciowo. Chyba flirtowaliśmy ze sobą, a to o
dziwo wprawiało mnie o dodatkowy dreszcz emocji. Znowu czułam się jak
nastolatka.
- No to wszystko się zgadza – Kamil
uśmiechnął się szeroko i znowu powrócił do dawnej pozycji, przy czym obejmował
mnie ramieniem i znowu nasza uwaga była skupiona na ekranie telewizora.
Życząc miłego weekendu, zapraszam Was także na mojego instagrama (instagram/paulina.opowiadania). Ja swój weekend spędzam w Krakowie, także mam nadzieję, że odpocznę i przygotuję dla Was jakiegoś posta ;)
184 części w dwa dni...
OdpowiedzUsuńOpowiadanie niesamowite, a Bartek i tak był nudny od początku, więc ta zmiana wyszła tylko na dobre.
Witam na blogu i jestem pełna podziwu dla Twojej determinacji, przeczytać to wszystko w dwa dni! To jest niemożliwe, szkoda, że nie mogę przyznać Ci oskara za Twoją mobilizację ;)
UsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńczuje niedosyt z powodu Bartka...powinien być z Gosią! :)
OdpowiedzUsuń