wtorek, 14 października 2014

The experience cz 181

Szykując się na dzisiejsze wyjście bardzo się stresowałam. Niby nic takiego się nie działo, miałam być tylko osobą towarzyszącą dla Kamila, natomiast od śmierci Maćka, czyli już prawie od 9 miesięcy, nie byłam na żadnej imprezie, ani też nie tańczyłam. Miałam wiele obiekcji, ale Maciek zawsze pchał mnie do przodu i wiedziałam, że nie chciałby, abym odmówiła Kamilowi tylko z powodu żałoby.
Ubrałam się w czarną sukienkę na grubych ramiączkach, która miała delikatny dekolt w kształcie V, była opięta na górze, odcinana w talii i szersza ku dołowi z długością przed kolana. Do tego założyłam czarne szpilki. Włosy skrzętnie ułożyłam i zrobiłam lekki makijaż i w sumie byłam gotowa już przed czasem. Kamil miał przyjechać po mnie około 18, więc miałam jeszcze dobre pół godziny. Zeszłam do salonu, gdzie akurat siedział tata z Marcinem, którzy oglądali jakiś film akcji.
- Jak wyglądam? - postanowiłam zaczerpnąć ich opinii na temat mojego wyglądu, bo miałam jeszcze szansę się przebrać, gdyby coś nie pasowało.
- No no  no, gdybym nie był twoim bratem, to zabrałbym cię do łóżka – słowa Marcina zszokowały mnie i roześmiałam się chyba najgłośniej jak tylko potrafiłam.
- Marcin! - od razu skarciłam go za te słowa, po czym rzuciłam w niego poduszką, która znajdowała się na sofie.
- No co? Sorry, ale masz taka zgrabną figurę, że całe życie powinnaś chodzić tylko w sukienkach – brat próbował się bronić, ale marnie mu to wychodziło. Na moje nieszczęście zaczęłam się rumienić i peszyć i to  przed własnym bratem! Nie należałam do dziewczyn z dużą świadomością i akceptacją własnego ciała.
- Bardzo ładnie wyglądasz,  na pewno spodoba się Kamilowi – tata próbował ratować sytuację, a raczej ratować poczynania Marcina, który robił to co zawsze, czyli starał się mnie przekonać, iż byłam atrakcyjną dziewczyną.
- Mam nadzieję – zaraz po tych słowach podeszłam do drzwi, bo rozległo się pukanie. Otóż nadeszła moja godzina zero. - Cześć – uśmiechnęłam się promiennie, kiedy ujrzałam Kamila. W dłoniach miał nieduży bukiet róż, ale był tak piękny, że cieszyłam się, iż będzie mi podarowany.
- Dzień dobry, to dla ciebie – chłopak wszedł do środka, przywitał się z moimi domownikami, a ze  mną buziakiem w policzek i podał wyżej wspomniane kwiaty.
- Dziękuję, są śliczne. Wstawię je do wody i możemy jechać – zawróciłam do kuchni i wstawiwszy kwiaty do wazonu, wzięłam kurtkę i byłam gotowa wychodzić. - To my lecimy – podeszłam do taty, który dał mi całusa w policzek a do ucha powiedział „Jestem z ciebie dumny”. Zaraz po tym wyszliśmy i wsiedliśmy do samochodu.
 - Czemu tak mi się przyglądasz? - zaskoczyło mnie milczenie chłopaka oraz to, że co chwilę na mnie zerkał. Zazwyczaj dużo mówił a dzisiaj dziwnie ucichł.
- I tak mi nie uwierzysz – nasze oczy się spotkały  i w jego nie widziałam nic złego, a cały czas czułam, że nie był sobą.
- Zaryzykuj – miałam dobry humor i nie potrafiłam przestać się uśmiechać. Oczywiście, że się stresowałam, ale jakoś mobilizowało mnie to.
- Wiesz, że pięknie wyglądasz? Oczywiście wiedziałem, że jesteś ładną dziewczyną, ale gdybym dzisiaj minął cię na ulicy, to bym ci nie poznał... Chyba właśnie się pogrążam – Kamil też miał dobry humor i ostatnie słowa jakie wypowiedział, przełamane były głośnym śmiechem.
- Trochę – ja też się zaśmiałam z jego zachowania -  ale spokojnie, wybaczam ci. Dużo osób tam będzie? - jak najszybciej chciałam zmienić temat i już nie mówić o moim wyglądzie. Powoli zaczynałam się czuć skrępowana i gdybym mogła, to zasłoniłabym swoje gołe nogi.
- Nie, około czterdziestu, może więcej. Będzie nawet sporo młodzieży, moja mama ma trójkę rodzeństwa, więc mam trochę kuzynostwa, ale nie martw się, wszyscy są bardzo fajni – zmiana tematu wyszła nam na dobre. Myślałam, że będzie tam mniej ludzi, no ale w końcu na imprezę z tańcami, nie zaproszono by dziesięciu osób.
- Nie martwię się tym, bo przecież będę tam z tobą, tylko zastanawiam się czy będę odpowiednią partnerką dla ciebie – Kamil nic nie wiedział o mojej żałobie, jak i o tym, że przez dziewięć miesięcy nie brałam udziału w żadnych imprezach. Czułam się jak zakonnica wypuszczona z zakonu.
- Lubisz tańczyć? - chłopak podejrzliwie spojrzał na mnie, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Tak, ale...
- Nie ma żadnego „ale”. Będzie fajnie, zaufaj mi – zapewnił mnie, że moje obawy były bezpodstawne, tylko, że była druga strona medalu, ale chciałam odłożyć ją na bok. Pamiętałam słowa taty i jak najszybciej musiałam wziąć sobie je do serca.
- Dobrze. - uśmiechem zapewniłam go, że mógł na to liczyć. Niedługo po tym, byliśmy na miejscu i chłopak wyciągnął z bagażnika ogromny bukiet czerwonych róż i prezent dla dziadków. Później weszliśmy do środka, gdzie było sporo ludzi, młodych i starszych, a każdy był elegancko ubrany. Kamil również wpasował się w otoczenie, miał na sobie spodnie od garnituru, białą koszulę i szarą marynarkę. Podeszliśmy do jego dziadków, którzy byli bardzo sympatyczni i mili. Złożyliśmy im życzenia, chwilę z nimi pożartowaliśmy i szliśmy w kierunku stołów, gdzie mieliśmy zająć miejsce. Wtedy też chłopak złapał mnie za rękę i prowadził do wspomnianego miejsca. Zaskoczyło mnie jego zachowanie, ale było to przyjemne.
- Wszystko dobrze? - kiedy już usiedliśmy, chłopak uśmiechnął się do mnie i nadal trzymał za moją dłoń, która znajdowała się na jego kolanie.
- Tak, masz cudownych dziadków – nie mogłam napatrzeć się na miłość, która była pomiędzy nimi. Byli niemalże tak w sobie zakochani jakby dopiero co się poznali.
- Zakochani w sobie jak nastolatkowie, co? - nie sądziłam, że chłopak będzie miał takie samo zdanie na ten temat, co ja, ale w końcu on znał ich znacznie dłużej ode mnie.
- Tak, zazdroszczę im – naprawdę cudownie się na nich patrzyło i człowiek momentalnie pragnął takiej miłości. Po tej krótkiej rozmowie, Kamil poznał mnie ze swoimi kuzynami i kuzynkami. Wszyscy byli bardzo mili i już nie czułam się tak skrępowana jak na początku. Po obiedzie zaczęło się to, czego najbardziej się obawiałam. Pierwszy taniec oczywiście należał do dziadków chłopaka a po chwili wszyscy zostali wezwani a parkiet by zrobić kółko, a od następnej piosenki zaczęły się normalne tańce. Nie umiałam się rozluźnić i cały czas kontrolowałam swoje ruchy, bojąc się pozwolić sobie na nutkę zapomnienia, co powodowało, że poruszałam się naprawdę sztywno i co rusz moje ruchy były sprzeczne z ruchami chłopaka.
- Chodź, przewietrzymy się – gdy zakończyła się następna piosenka chłopak zaproponował nam zejście z parkietu, przez co wydawało mi się, że coś wyczuł w moim zachowaniu. Przytaknęłam mu skinieniem głowy i zaraz znaleźliśmy się przed restauracją w której miała miejsce impreza.- Poznasz kogoś – Kamil prowadził mnie do grupki osób stojących na zewnątrz, stały tam dwie kobiety i jeden mężczyzna, wszyscy byli w dojrzałym wieku. - Mamo, mogę cię prosić? – po tych słowach poczułam ogromny stres i momentalnie serce mi zamarło.
- Przepraszam was – kobieta zwróciła się do swoich towarzyszy i odeszła z nami na bok.
- To jest Gosia, moja koleżanka, a to moja mama – chłopak przedstawił nas sobie, co naprawdę było stresujące, szczególnie, że nie byliśmy parą,  natomiast to nie zmieniało faktu, że było to bardzo uprzejme z Jego strony.
- Miło mi Panią poznać – uścisnęłam dłoń kobiety, którą wyciągnęła w moim kierunku. Uśmiechałam się chcąc ukryć swoje zestresowanie i niepewność.
- Mnie również, jak się bawicie? - kobieta miała przepiękny, szczery uśmiech, co sprawiało, że budziła naprawdę sympatyczne i pozytywne odczucia, a poza tym była bardzo wyluzowana, na pewno swobodniejsza ode mnie.
- Dobrze, chociaż w środku jest bardzo gorąco – tym razem odezwał się Kamil, który już nie trzymał mnie za rękę ale obejmował w pasie.
- Oj zdecydowanie. Miło było cię poznać i wpadnij do nas kiedyś, a teraz zostawię was, pewnie chcecie pobyć sami – trochę speszyły mnie jej słowa i poczułam rumieńce na twarzy. Kobieta przytuliła mnie do siebie i weszła do środka. Stanęłam przodem do chłopaka, a nasze twarze znajdowały się dosyć blisko siebie.
- Masz wspaniałą mamę, jest śliczna i bardzo ciepła – pomimo, że dziadków mieliśmy podobnych, to nasze mamy znacznie się od siebie różniły. Naprawdę zazdrościłam mu takiej mamy.
- Dziękuję, ty za to masz dobrego ojca – nigdy z Kamilem nie rozmawialiśmy o mojej rodzinie i wtedy zdałam sobie sprawę, że on mógł myśleć, iż nie miałam mamy, albo coś w tym stylu. To nie był dobry moment na mówienie o tych sprawach, ale w najbliższym czasie chciałam z nim na ten temat porozmawiać.
- Oj tak, tata mi się udał, ale nie mówmy o tym. Przepraszam cię za swoja sztywność na parkiecie – mieliśmy dobrze się bawić, a nie mówić o przykrych sprawach. Rozmowa z jego mamą i zachowanie Kamila sprawiły, że poczułam się pewniej w tamtym otoczeniu. Byłam gotowa wrócić na parkiet i przynajmniej próbować się wyluzować.
- Nie zauważyłem – wiedziałam, że kłamał i nie chciał sprawić mi przykrości, ale znałam prawdę i nie musiał mnie oszukiwać.
- Wracajmy bo robi się chłodno – na moim ciele pojawiła się gęsia skórka, a Kamil starał się jej pozbyć poprzez gładzenie moich gołych ramion, ale na marne się to zdawało. Po wymianie uśmiechów poszliśmy na parkiet i tym razem było inaczej. Nie czułam, żeby coś mnie powstrzymywało i z Kamilem oddaliśmy się rytmowi muzyki. Mieliśmy przy tym dużo śmiechu i Kamil, jako osoba z dużym poczuciem humoru, sprawiła, że wygłupialiśmy się jak dzieci. Tańczyłam głównie z Kamilem, bo tylko przy nim potrafiłam się wyluzować. Później była krótka przerwa i poszliśmy do stołu. Ja piłam wino, a Kamil był kierowcą, więc raczył się tylko sokiem. Później znowu tańczyliśmy i tak w kółko.
Bawiłam się naprawdę dobrze i o dziwo nie towarzyszyły mi żadne wyrzuty sumienia. Kamil uczynił moje życie kompletnie innym i byłam mu za to niezmiernie wdzięczna.  Około godziny 1 w nocy wracaliśmy i wtedy nie wiem skąd, siedząc w samochodzie miałam łzy w oczach.
- Gosia, co się stało? - chłopak był zaniepokojony tym, co widział w moich oczach a ja nie umiałam mu tego sensownie wytłumaczyć. Poczułam tylko, że jeszcze bardziej chciało mi się płakać.
- Nic, to kobiece fanaberie, zmęczona jestem– wszystko zgoniłam na swoją kobiecą naturę, ale to nie było to. To było uzewnętrznienie mojego szczęścia i ponownej szansy od losu.
- Ale co się dzieje? Martwię się o ciebie – Kamil był zatroskany i bardzo niepewny tego, co widział. - Zrobiłem coś nie tak?
- Skąd, byłeś wspaniałym partnerem. Proszę nie bierz tego do siebie. Ten dzień był naprawdę ważny dla mnie – nie wiem czy był mi w stanie uwierzyć, ale ja naprawdę nie czułam się smutna. Tyle pozytywnych emocji tamtego dnia sprawiło, że nie mogłam uwierzyć w ponowną szansę od losu. Kamil był takim wygranym losem na loterii.
- To czemu płaczesz? - byliśmy już pod moim domem a ja wiedziałam, że on nie pozwoli mi odejść tak bez wytłumaczenia, na dodatek swoim kciukiem wytarł mi łzę z policzka.
- Poczułam się szczęśliwa, naprawdę, a teraz już pójdę. Dziękuję ci za zaproszenie, towarzystwo, opiekuńczość, naprawdę dobrze się bawiłam – zależało mi na tym, by przekonać go, że zrobił wszystko, bym miło spędziła ten wieczór i rzeczywiście tak było.
- To ja dziękuję i proszę, nie płacz już – chłopak ponownie wytarł łzę, która znalazła się na moim policzku i dotyk jego dłoni na moim policzku, przywiódł mnie o dreszcze,
- Dobrze, dobranoc – dałam mu całusa w policzek i wyszłam z samochodu. Kamil chyba liczył na trochę inne pożegnanie i ja sama też miałam na to ochotę, ale nie byłam jeszcze gotowa.
Będąc w domu, od razu się przebrałam w pidżamę i zmyłam makijaż. Kiedy znalazłam się już w łóżku, to nie mogłam przestać się uśmiechać do siebie. Kamil traktował mnie bardzo opiekuńczo i każdy jego gest w postaci trzymania za rękę, obejmowania w pasie, gładzenia moich rąk, poprawienia kosmyku włosów, głaskania mnie po plecach, czy otarcie łzy z policzka, powodował że znowu poczułam się ważna i akceptowana. Jeszcze tęskniłam i myślałam o Bartku, od naszego rozstania minęły trzy miesiące a ja już prawie pakowałam się w nowy związek. Czułam, że działo się to zdecydowanie za szybko, ale bałam się, że Kamil ucieknie, a ta bajka, która obecnie trwała w moim życiu, pryśnie jak bańka mydlana.

Hej! 
Po statystykach widzę, że nie mogliście się doczekać kolejnej części, więc nie mogłam sobie odmówić dodania The experience. Ostatnie dni bardzo szybko mi zleciały, nawet nie wiem kiedy minęło tyle dni od ostatniego posta. Co robiłam? Postawiłam na czerpanie inspiracji. Odcięłam się od typowej muzyki, filmów, seriali. Zatraciłam się w dźwiękach fortepianu i dużo czytałam, myślałam, otwierałam umysł, by po zakończeniu The experience zaskoczyć Was nowymi pomysłami. Czuję się oczyszczona, wyciszona i pełna energii do działania. Gdy zamykam oczy, uśmiecham się do siebie na myśl tego spokoju, który panuje w mojej głowie. Polecam Wam takie dni, Polecam zamknąć oczy i posłuchać dźwięków fortepianu. Szczególnie zakochałam się w melodii granej przez Roberta Pattinsona - Kiss the rain. 
Zostawiam Was z kolejną częścią, wyrażajcie swoje odczucia i obiecuję, że już za kilka dni nowa część, również The experience.  

21 komentarzy:

  1. Niech Gosia wróci do Bartka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że poświęciłaś czas by zostawić komentarz. Dziękuję :*

      Usuń
  2. Jejku, jakie to jest świetne opowiadanie, czytać je zaczęłam jakiś tydzień temu i już nadrobiłam wszystkie części tak mnie to wciągnęło. Już nie mogę się doczekać kolejnej części The experience. Cieszę się, że Gosia poznała Kamila i dzięki niemu do jej życia wkrada się szczęście i uśmiech na twarzy jest bardzo częstym gościem. Pozdrawiam Ania :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za te słowa, jestem pełna podziwu i zaangażowania, że przez tydzień byłaś w stanie przeczytać całe opowiadanie. W głowie mi się nie mieści, jak musiałaś być zawzięta i pochłonięta :) Tym bardziej Ci dziękuję za poświęcony czas i jest mi miło Cię powitać ;)

      Usuń
  3. Jejku, kopara opada z zachwytu.. Musisz coś z tym zrobić! Chcesz, żebym do kolejnej części tak siedziała zafascynowana i czytała tą część?!
    Ja pierdziele, jak Ty to robisz, sama już nie rozumiem. ZAJEBIŚCIE piszesz, talenciaro jedna ;* //Nieś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, uwielbiam Twoje komentarze, jesteś po prostu niezastąpiona :)
      Ja też nie wiem jak to się dzieje, że jestem w stanie wprawić Cię w stan takiego zafascynowania, ale jest mi niezmiernie miło, że pomimo takiego okresu czasu, jestem jeszcze w stanie to zrobić. Dziękuję Ci za miłe słowa, cieszę się, że doceniasz to, co robię i zauważasz chociaż ziarenko talentu :*

      Usuń
  4. jeeeej, już chcę następną część ! czekam czekam, pozdrawiam i całuję Pauliinka ! :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następna część już niebawem, mam nadzieję, że Twoje czekanie Cię nie znuży.
      Również Cię pozdrawiam i całuję :*

      Usuń
  5. fajnee. Mysle ze Gosia powinna opowiedziec kilka faktów o sobie. pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę, że Ci się podoba. Mam nadzieję, że kolejna część Cię nie rozczaruje ;)

      Usuń
  6. Uwielbiam a Kamil aj nie wiem co napisać Gosia jest przy nim hmm taka inna i oczywiście w dobrym znaczeniu promienieje przy nim ii blagam niech ona bd z Kamilem aż jej go zazdroszcze takiego Kamila i co tu jeszcze napisać dziękuje za to opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja Ci dziękuję, że czytasz i zostawiłaś komentarz. Cieszę się, że Ci się podoba i jestem pewna, że niedługo znajdziesz odpowiednika Kamila :)

      Usuń
  7. Gosia musi być z Kamilem :3 Oni są tacy słodcy :) Pasują do siebie. Pozdrawiam i życzę weny do kolejnych rozdziałów <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, cieszę się, że zostawiłaś komentarz. Weny na pewno mi nie zabraknie, szczególnie po tych komentarzach ;)

      Usuń
  8. Świetne. Najlepsze opowiadanie jakie czytam :) przez tyle był tylko Bartek i przyzwyczaiłam sie do niego. Kiedy byli razem to było pełno pieknych momentów i chciałabym żeby wróciły ale teraz Gosia jest szczęśliwa dzieki Kamilowi i to mi sie też podoba :) ale to zależy od Ciebie z kim bedzie Gosia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te słowa uznania, jest mi niezmiernie miło, że tak postrzegasz moje opowiadanie. Bartek był przez długi czas w tym opowiadaniu, niemal od początku, więc nie trudno było się do niego przyzwyczaić.
      Dziękuję za komentarz, naprawdę wiele to dla mnie znaczy ;)

      Usuń
  9. I jak Ciebie nie kochać? Nie wykonalne! :-) Gdy czyt inne opowiadanie brakuje w nich tego "czegoś" i czuję niedosyt. U Ciebie jest wszystko a czasami znajduję coś więcej.
    Kurcze radosna Gosia jest niesamowita. A to wszystko za sprawą jednego człowieka. :-)
    Pozdrawiam :-*
    \Eli..

    OdpowiedzUsuń
  10. Po prostu z każdym dniem kocham to opowiadanie coraz bardziej, czasem wchodzę po kilka razy dziennie żeby sprawdzić czy pojawiła się już kolejna część :). Jesteś wspaniała dziewczyno, potrafisz sprawić że choć na chwilę odpływam do innego, lepszego świata i bardzo jestem Ci za to wdzięczna :*. Oby tak dalej :)
    Pozdrawim i ściskam gorąco, Monia :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Chyba nie doczekam się kolejnej części heh

    OdpowiedzUsuń
  12. Autorka nie ma dostępu do internetu, trzeba wybaczyć :))

    OdpowiedzUsuń
  13. Możesz mnie zabić, bo nie jestem jeszcze na bieżąco z twoim opowiadaniem.
    Ale uważam, że to co robisz jest świetne i dlatego chcę Cię nominować do Liebster Blog Award.
    Jeśli wejdziesz na mojego bloga dzisiaj to z najnowszej notki dowiesz się wszystkiego, jeśli będzie to za kilka dni to będziesz musiała odnaleźć sobie tą notkę.
    Mam nadzieję, że przyjmiesz moją nominację.
    Serdecznie Cię pozdrawiam - Madzia :)

    OdpowiedzUsuń