Tej nocy miałam bardzo dziwny sen, który
pomimo, że miał pozytywny wydźwięk, to jakoś nie potrafiłam się z niego
cieszyć. Byłam spięta, niepewna i nie wiedziałam w co wierzyć. Niektóre sny
wydawały się być tak realne, że trudno je odróżnić od rzeczywistości. Maciek
bardzo rzadko mi się śnił, ostatni raz miało to miejsce, kiedy miałam urodziny,
czyli ponad trzy miesiące temu, a tej nocy znowu miałam zaszczyt go zobaczyć.
Tym razem ten sen był bardzo specyficzny - stałam w oknie obserwując Kamila i
Maćka, którzy grali w kosza. Słyszałam ich śmiechy, to jak dobrze się rozumieli
i świetnie bawili. Mieli dużo wspólnych tematów i zachowywali się naprawdę jak
dobrzy kumple, albo nawet jak bracia. Widać było sympatię pomiędzy nimi, co
chwilę któryś z nich uśmiechał się do mnie albo machał w moim kierunku. Byłam
szczęśliwa móc tak sobie na nich patrzeć, czułam, że miałam przy sobie dwa wielkie
szczęścia. Dziwność tego snu polegała na tym, że chłopaki nigdy nie mieli
okazji się poznać, a w moim śnie rozumieli się niemal idealnie. Dlatego właśnie
po przebudzeniu byłam skołowana. To był jakiś znak i moje zadanie polegało na
tym, by go dobrze zinterpretować. Nie wiedziałam czy wierzyć w to, że Maciek
magicznie zesłał mi Kamila, przecież to było niemożliwe, tylko przecież ja
nigdy nie wierzyłam w przypadki. Może wypadek w którym wjechałam w Kamila, nie
był zwykłym zdarzeniem? Wtedy zrozumiałam to tak, że miałam nie patrzeć w tył,
tylko zacząć wszystko od nowa, a może była jeszcze druga strona? Maciek od
zawsze chciał dla mnie wszystkiego co najlepsze i nawet po śmierci temu nie
zaprzestał. To był dodatkowy impuls, by trzymać się Kamila. Postanowiłam zaufać
Maćkowi i głęboko wierzyłam, że brat trzymał na wszystkim rękę. Chciałam to
przede wszystkim zrobić dla niego, dopiero później dla siebie.
Zaraz po swoich rozmyślaniach wstałam by
szykować się do szkoły i jako, że ten dzień zaczął się od Maćka, to
postanowiłam założyć jego ulubioną czarną koszulkę z pomarańczowymi napisami,
która co prawda była za duża, ale z przodu włożyłam ją w spodnie, założyłam
trampki i wyglądałam całkiem na luzie. W kuchni standardowo, jak co dzień
siedział tato. Ten widok pomimo, że był dla mnie codziennością, to był taką
oznaką bezpieczeństwa. Uwielbiałam ten moment.
- Tęskniłem za nią – to były pierwsze
słowa, które wypowiedział na mój widok. Doskonale wiedziałam o co mu chodziło.
Każdy z nas wiedział, że dla Maćka była ta koszulka była najważniejszą rzeczą w
garderobie.
- Ja też – uśmiechnęłam się miło i
zajęłam miejsce naprzeciwko taty.
- Naprawdę fajnie na tobie wygląda, Maciek pewnie jest szczęśliwy – tata nie
odrywał wzroku od t-shirtu a ja czułam się bardzo wyjątkowo. Chyba bliżej być
Maćka nie mogłam.
- Mam taką nadzieję. A co z moim
samochodem? Wiadomo kiedy będzie naprawiony bo trwa to już dosyć długo – bardzo
chciałam jeździć już sama do szkoły nie prosząc nikogo o zawiezienie czy
odebranie. Chciałam być niezależna.
- Marcin ci nic nie powiedział? Został
sprzedany, nie opłacało się sprowadzać części itp. W weekend razem pojeździmy
po salonach i coś sobie wybierzesz – tato ledwo co oderwał wzrok od gazety by
poinformować mnie o tym, że mój samochód już nie był mój. Byłam w lekkim szoku,
ale nie znałam się na tym, więc skoro uznali, że warto było go sprzedać, to
mnie nic do tego.
- Poszukam czegoś z Kamilem, może
znajdziemy coś używanego. – nie chciałam od razu brać samochodu z salonu, jakoś
nie widziałam powodu, dla którego mielibyśmy przepłacać.
- No to możecie się rozejrzeć. O której
kończysz lekcje? Jadę dzisiaj na cmentarz trochę posprzątać przed wszystkimi
świętymi, może chcesz się dołączyć? – tata od razu trochę spoważniał a ja też
straciłam uśmiech. Zbliżał się 1 listopada i bardzo bałam się tego dnia, to był
pierwszy raz kiedy w ten dzień mieliśmy stać
nad grobem Maćka.
- Bardzo, o 14 jestem wolna – po
ustaleniu z tatą, że o tej godzinie podjedzie po mnie do szkoły, oboje się
zebraliśmy i ruszyliśmy do szkoły.
Przez cały dzień tak naprawdę nic się
nie działo, nie miałam angielskiego, więc nie widziałam się ani z Martyną ani z
Bratkiem, na wf nie ćwiczyłam, więc siedziałam sobie w bibliotece. Ten dzień
płynął bardzo lekko i spokojnie. W między czasie dostałam sms od Kamila „ Jak
mija dzień?”. Ucieszyłam się na tą wiadomość, bo to oznaczało, że myślał o
mnie, a to akurat było bardzo miłe. Od razu mu odpisałam „Dobrze, chociaż
trochę tu nudno. A jak u ciebie?”. Odpowiedź przyszła niemal natychmiast, a ja
nie potrafiłam przestać się uśmiechać. „Też. Chętnie bym się z tobą zobaczył”.
O dziwo, ja również chciałam się z nim zobaczyć, ale przecież byłam umówiona z
tatą i nie umiałam przewidzieć ile nam to wszystko zajmie. Dawno też nie
spędzałam czasu z tatą, więc tego popołudnia bardzo chciałam to nadrobić.
„Dzisiaj nie dam rady, ale jutro chętnie. Kończę o 15.” To nic, że miałam
naukę, byłam gotowa siedzieć po nocy by móc tylko spędzić kilka godzin z
Kamilem. Z nim czas zawsze był pożytecznie wykorzystany, więc nie miałam
żadnych obaw, że tym razem będzie inaczej. „Będę czekał jutro pod szkołą.
Miłego popołudnia”. Uśmiechałam się do siebie jak wariatka, ale było mi z tym
naprawdę dobrze. Kiedy podniosłam wzrok ujrzałam jak Bartek, który znajdował
się na balkonie nad aulą, na której z kolei ja siedziałam, patrzył się na mnie.
Przez chwilę przyglądałam się wyrazowi jego twarzy, ale szybko zaprzestałam tej
czynności i udałam się pod klasę. To było bardzo dziwne, bo poczułam tylko
delikatnie ukłucie, nic więcej…
Reszta lekcji przebiegła całkiem
normalnie i na szczęście godzina 14 nadeszła bardzo szybko. Wychodząc ze szkoły
szukałam samochodu taty, ale nigdzie go nie widziałam. Pomyślałam, że się
pewnie spóźni i kiedy się obejrzałam zobaczyłam idącego w moim kierunku Bartka.
- Gosia, poczekaj – kiedy odwróciłam się
od niego i już chciałam uciec, chłopak przyspieszył kroku. – Daj mi chwilę –
stanął naprzeciwko mnie i z spokojem na twarzy patrzył się w moje oczy. Czułam,
jak dokładnie mnie filtrował, jak przenikał mnie tym swoim sępim wzrokiem.
- Miałeś dać mi spokój. Czego ty znowu
chcesz? – zrezygnowana i pełna zwątpienia odważyłam się odezwać. Bartek mieszał
mi w głowie i zawsze pojawiał się w takich momentach, w których ja już wszystko
miałam poukładane.
- Proszę, chodź ze mną. Pozwól mi siebie
przekonać, daj mi chociaż spróbować – Bartek chwycił mnie za dłoń i nie
przestawał wpatrywać się w moją twarz. W jego głosie było tak dużo czułości i
miłości, że miałam maleńką chwilę zwątpienia, za którą momentalnie zrobiłam się
wściekła na siebie.
- Ale po co? Zastanawia mnie po kiego licho jeszcze to robisz, co? Czy ty nie widzisz, że jestem
szczęśliwa bez ciebie? Zresztą prosiłam cię byś się odczepił – byłam ostra w
swoich słowach i starałam się być silna. Miałam w pamięci swoją wczorajszą
rozmowę z Kamilem, oraz to, że mu ufałam i nie mogłam teraz pójść z Bartkiem.
Na dodatek ten dzisiejszy sen z Maćkiem…
Nie, tych znaków było zdecydowanie za dużo, by teraz postąpić inaczej.
- Nie oszukuj mnie, myślisz, że nie
widzę? Sama starasz siebie przekonać, że nic nas już nie łączy. Zapomniałaś
tylko, że naprawdę cię znam i możesz mówić cokolwiek, ale ja znam prawdę –
chłopak był naprawdę pewny siebie, ale i o dziwo bardzo spokojny. To co było
najgorsze, to oczywiście to, że miał rację. Kochałam go, ale już nie ufałam mu.
- Ja też ją znam, zdradziłeś mnie,
zawiodłeś na każdej linii. Spieprzyłeś wszystko i to dokumentnie – zrobiłam
krok do przodu, by pokazać, że byłam pewna tego, co mówiłam. Poczułam się silna
i gotowa się nigdy nie poddać, nie
mogłam zawieść samej siebie.
- Pozwól mi to naprawić, chodź ze mną,
proszę daj mi spróbować – Bartek nie odpuszczał i ciężko było mi patrzeć w jego
oczy wiedząc, że już nic z tego nie będzie.
- Przykro mi… - spuściłam wzrok i
naprawdę poczułam się strasznie, ale było tyle powodów, dla których nie mogłam
tego zrobić, że musiałam mu odmówić.
- Gosia, błagam… Ten jeden, jedyny,
ostatni raz… Proszę – Bartek miał łzy w oczach a to był gwóźdź do trumny. Ja sama
poczułam wilgoć w swoich oczach, ale musiałam być twarda.
- Mogę ci w czymś pomóc? – obok mnie
magicznie znalazł się tato, który ostrym tonem zwrócił się do Bartka, widziałam
wściekłość w jego oczach, a Bartek nie przestawał się na mnie patrzeć. Tato po chwili
objął mnie ramieniem, chyba widział, że powoli się rozsypywałam – No nie
słyszę! – zaskoczyło mnie to, że tato podniósł głos, czego prawie nigdy nie
robił. Wtedy już byłam pewna, że nie darzył Bartka nawet krztą sympatii, na
dodatek widział moją smutną twarz z łzami w oczach.
- Nie – Bartek niechętnie odpowiedział,
widziałam jak się poddał i z towarzyszącej mu bezsilności odwrócił wzrok
spoglądając w bok. Na jego twarzy malował się wielki grymas.
- Tak myślałem, więc już nigdy więcej
się do niej nie zbliżaj, zrozumiałeś? Nigdy – to było ostrzeżenie z jego
strony. Czułam, że bał się, iż znowu będę cierpiała a przecież już od dłuższego
czasu było ze mną dobrze. Funkcjonowałam poprawnie, nie wychylając się poza żadne
ram. Prawda była taka, że tak samo jak tato, nie chciałam wrócić do
poprzedniego stanu.
- Tak będzie najlepiej- widząc pytający
wzrok Bartka, postanowiłam wyrazić swoje zdanie. Chłopak wysyłał mi nieme
pytanie, chcąc się upewnić, czy chciałam tego samego co mój tato.
- Dla kogo? – Bartek zlekceważył tatę i
tym razem zwrócił się do mnie. Patrzył z wielką nadzieją i prośbą, widziałam
jak bardzo mu zależało, tylko, że za późno.
- Dla wszystkich – tym razem tato nie
dał mi dojść do głosu i odpowiedział za mnie. Nie wiem czy powiedziałabym to
samo co on, ale zaufałam mu, uznałam, że on wiedział co będzie dla mnie
najlepsze.
- Gosia, proszę. – Bartek wytarł łzę,
która znalazła się na jego policzku i zrobił krok w moim kierunku. Czułam, że
to był ostatni raz, że to była ta chwila…
- Nie Bartek, tata ma racje, to koniec –
ostatni raz popatrzyłam w brązowe oczy, które zawsze kojarzyły mi się z mleczną
czekoladą… Tak bardzo chciało mi się płakać, byłam zła, strasznie mnie to wszystko
bolało, miałam suchość w gardle i trudno było mi oddychać, miałam wrażenie, że
coś mi blokowało zaczerpnięcie powietrza. Jedyne co mogłam zrobić, to odejść i
tak też zrobiłam. Nie zważałam na tatę i Bartka, poszłam w kierunku samochodu,
a w nim zaczekałam na tatę, który przyszedł niemal natychmiast.
- Dobrze zrobiłaś, zobaczysz to uczucie
minie. To najlepsze co mogłaś zrobić – po tych słowach taty pomyślałam, że
przecież to on to zrobił, bo ja chyba sama nie potrafiłabym się tak zachować.
Naprawdę czułam, że gdyby jego tam nie było, to odeszłabym z Bartkiem,
pozwoliła mu spróbować, a nie tak szybko odbierać ostatnią nadzieję. Nic już
tacie nie potrafiłam odpowiedzieć tylko głęboko nabrałam powietrza w usta i
starając się uspokoić.
Z tatą w milczeniu pojechaliśmy na
cmentarz, gdzie zajęliśmy się sprzątaniem grobu. Pomimo, że robiłam to wiele
razy i starałam się jeździć tam co tydzień, to tym razem to zadanie było
znacznie cięższe niż wcześniej. Świadomość, że za dwa dni będziemy tu wszyscy
stali modląc się za niego, była naprawdę przytłaczająca. Czułam, że był blisko
mnie, cały czas miałam go przy sobie, nawet w postaci tatuażu, ale spotkanie
się z rzeczywistością było bolesne. Będąc tam nie potrafiłam skupić swoich
myśli, cały czas myślałam o tym, że gdyby był Maciek z pewnością wszystko było
by prostsze i nie cierpiałabym tak bardzo. Szczególnie w takich chwilach
brakowało mi brata. Nie wiedziałam co robić, oraz czy moje zachowanie do tej
pory było słuszne. Bałam się kolejnych błędów, cierpienia i tego, że nie
radziłam sobie ze swoim życiem.
Gdy już wszystko było posprzątanie,
nadal ze sobą nie rozmawiając pojechaliśmy kupić znicze, zamówić kwiaty,
zrobiliśmy też zakupy do domu…
- Gosia, proszę powiedz coś. – tato
odezwał się do mnie po około trzech godzinach naszego wspólnego milczenia.
- Ale co ja mam ci powiedzieć? Że go
kocham, ale nie mogę z nim być? To, że jestem słaba i o mało co bym mu nie
uległa? Co chcesz usłyszeć, czego jeszcze nie wiesz?! – w końcu wybuchłam, już dłużej nie potrafiłam tłumić tego w sobie.
Porządnie się zezłościłam i byłam naprawdę zdenerwowana. Po wyrzuceniu tego z
siebie, poczułam się niesamowicie podle.
- To przejdzie, uwierz mi. Teraz ci
ciężko i może teraz tego nie widzisz, ale niedługo przekonasz się, że podjęłaś
najlepszą decyzję – tata nie dawał się sprowokować i starał się mnie uspokoić. On nie był niczemu winien, więc
nie mogłam go tak traktować.
- Skąd masz taką pewność? Może właśnie
teraz straciłam miłość swojego życia? Może to była ostatnia szansa, a ja ją
zaprzepaściłam? – tego oczywiście nie dało się przewidzieć, co spowodowało, że
trochę ironizowałam i nie wiadomo czemu, chciałam by tata też w to zwątpił.
-
A może jeszcze więcej zyskałaś? Pomyśl tylko ile razy cierpiałaś, ile
razy zawiodłaś się na nim – tata zauważał złe strony Bartka, ale ten chłopak
miał też dobre oblicza, które nie raz pokazywał, tylko, że efekt końcowy tej
całej znajomości nie należał do szczęśliwych.
- Nie mówmy o tym – chciałam zakończyć
temat Bartka i nie przekonywać siebie ani taty, że mogłam zrobić inaczej. Tak
musiało być i czas było się z tym pogodzić, ja musiałam zagryźć zęby i żyć
dalej.
- Sama widzisz – tata źle zinterpretował
moją wypowiedź, jakbym chciała zapomnieć o złych czynach chłopaka, a ja
chciałam tylko zakończyć ten temat. To była przeszłość i tego dnia, ten
rozdział został zamknięty, a klucz leżał w nieznanym miejscu.
Wiele z Was chciało Bartka, pewnie w innej roli, ale mam nadzieję, że rozdział i tak Wam się podoba. Jestem ciekawa Waszych opinii, co Wy byście zrobiły na miejscu Gosi?
Nie wiem czy zauważyłyście, ale bardzo często odpowiadam na Wasze komentarze, więc nie zapominajcie sprawdzać!
Rozdział świetny popłakałam się na nim brakuje Gosi Maćka zdecydowanie ja nie poradziałabym sobie na jej miejscu.A co to Bartka to szkoda ze nie chciała dać mu tej szansy nie każdy by się tak staral jak On no ale od zycia nie zawsze dostajemy to co byśmy chcieli mam nadzieje ze przynajmniej kiedyś dojdą do jakiegoś porozumienia i przynajmniej zostaną przyjaciółmi .. :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, życie nie zawsze nam daje to, czego chcemy i bardzo chciałam to przekazać w opowiadaniu.
UsuńSzczerze, to mnie też strasznie brakuje Maćka i cieszę się, że moi czytelnicy miło wspominają tego bohatera ;)
O jeju. Z jednej strony cieszę się, że Gosia tak postąpiła, Kamil daje jej szczęście i sprawia, że znów się uśmiecha. Ale z drugiej strony przykro mi z powodu Bartka. Ciekawi mnie jedynie to, co by się stało, gdyby nie przyjechał ojciec Gosi. Może Bartek znów by ją zranił, a może byłoby zupełnie inaczej.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, co zrobiłabym na jej miejscu.
Pozdrawiam i życzę dużo weny.
Mroczna
Dziękuję :* wena na pewno się przyda bo ostatnio przez natłok obowiązków brakuje mi czasu na przemyślenie losów jak i spisanie tego, co już wymyśliłam.
UsuńZawsze są dwie strony medalu, sama nie wiem co by wynikło gdybym pozwoliła Gosi pojechać z Bartkiem. Żyję w przekonaniu, że w życiu nie ma przypadków, a co ma się stać, to się stanie ;)
Rozdział świetny poruszający bardzo. Nie wiem co na jej miejscu bym zrobiła bo nigdy byłam i nie chcę być w tej sytuacji, ale na pewno wiem, że Kamil ją uszczęśliwia Gośka wydaje się pełniejsza życia nie dzięki Bartkowi ale właśnie Kamilowi i dlatego kibicuje Kamilowi i Gosii :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ten rozdział obudził w Tobie emocje, to dla mnie najważniejsza część pisania, gdy wiem, że to nie są tylko suche słowa, ale potrafię przekazać emocje, to jest dla mnie ogromną wartością. :)
UsuńChociaz chcialabym zeby Gosia byla z Bartkiem, to po tym wszystkim uwazam ze dobrze zrobila odchodzac. Rozdzial wspanialy. Juz nie moge sie doczekac kolejnego :)
OdpowiedzUsuńagainsttheyou.blogspot.com
Kolejny rozdział najpóźniej będzie w piątek. I dziękuję za adres do bloga, ostatnimi czasy dawno nie wchodziłam i dziękuję za przypominajkę :)
UsuńOoo jaki miły prezent na imieniny :D Rozdział bardzo poruszający, ale nie zawsze jest wesoło- a szkoda...
OdpowiedzUsuńDarka
Spóźnione, ale szczere życzenia :* Dużo dobrego!
UsuńPewnie wiesz, że w życiu nie zawsze jest wesoło i bardzo zależało mi na tym, by przekazać to w opowiadaniu :)
swietny rozdzial. bym zrobila tak samo jak Gosia. Bartek juz mial swoj czas i go nie wykorzystal. jestem bardzo zadowolona ze Kamil pojawil sie w opowiadaniu. kocham te opowiadanie i Ciebie ze piszesz takie piekne cudo. Pozdrawiam Ola
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa, to ogromne szczęście móc coś tak miłego przeczytać na swój temat, przede wszystkim po strasznie ciężkim emocjonalnie dniu, dziękuję :*
UsuńGenialnie jak zwykle. Ten rozdzial pokazal mi ze nie tylko goska teskni za mackiem ale rowniez ja..ciekawa jestem co bedzie gdy przy grobie macka spotkaja mame z nowym facetem i co wspolnego maciek ma z kamilem.. ehh czekam na kolejny rozdzial!! Pozdrawiam :* ~magda
OdpowiedzUsuńOdpowiedź na Twoje pytanie pojawi się już niedługo w kolejnym rozdziale.
UsuńDziękuję za miłe słowa :*
Większość z Was pisze w komentarzach, że Gosia jest taka szczęśliwa z Kamilem i dobrze zrobiła nie dając szansy Bartkowi. Ja sama zawsze się zarzekałam, że nigdy nie wybaczyłabym zdrady i mam nadzieję, że nigdy nie znajdę się w takim położeniu jak Gosia, ale z perspektywy różnych życiowych doświadczeń myślę, że mogłabym dać tą ostatnią szansę. Najważniejsze do czego chciałam się odnieść to "szczęście" bohaterki przy boku Kamila. Był jeden rozdział, w którym napisałaś, że Gosia z Bartkiem nigdzie nie wychodziła, nie starał się. Już dokładnie nie pamiętam. Tak było, bo Gosia sama tego nie chciała, po śmierci Maćka. Wydaje mi się, że Bartkowi też było ciężko w tej sytuacji. Pojawił się ktoś nowy i nagle Gosia zaczyna się świetnie bawić. Na wesele do brata swojego chłopaka nie chciała iść (jak się okazało i tak wtedy już nie byli razem), a jakiś miesiąc później tańczyła na rocznicy dziadków Kamila. Bartek wiedział co przeżyła Gosia, a Kamil nie znał jej przeszłości. Dlatego zupełnie inaczej zachowywali się w stosunku do dziewczyny. Oczywiście Bartka nic nie usprawiedliwia, ale może ta zdrada uświadomiła mu jak ważna jest dla niego Gosia. Stara się ją odzyskać. Pod koniec rozdziału w rozmowie Gosi z Tatą są rozterki bohaterki, że może zaprzepaściła szansę na miłość swojego życia. Ja uważam, że Gosia powinna porozmawiać na spokojnie z Bartkiem. Może powinna poznać z jakimi emocjami się zmagał, gdy widział, jak Gosia zmieniła się po śmierci Maćka. Wina zawsze leży gdzieś po środku i ja osobiście uważam, że Bartek powinien dostać szansę. Nie ukrywam, że kibicuję tej dwójce i mam nadzieję, że na koniec opowiadania będą razem.
OdpowiedzUsuńPopieram! :)
UsuńDziękuję za Twój komentarz, bardzo się cieszę, że napisałaś o swoich odczuciach i są one prawdą.
UsuńBardzo zależy mi by pokazać, że duży wpływ na nasze zachowanie, postępowanie, podejście do życia mają osoby którymi się otaczamy. Zawsze wina leży po dwóch stronach i tak samo było w przypadku Gosi i Bartka. Z pewnością było im obojgu ciężko po śmierci Maćka, ale wydaje mi się, że Bartek nie znalazł klucza do Gosi, że nie wiedział jak jej pomóc się z tego podnieść, jak dać ujście jej emocjom.
Nie jest tak, przynajmniej w moim odczuciu, że nagle Gosia wpadła w ramiona Kamila i się świetnie bawi. On jej pomaga przełamać jej bariery, nie rozczula się nad nią, tylko robi wszystko by przywrócić błysk w jej oku.
Różnica czasowa pomiędzy weselem brata Bartka a wyjściem na imprezę dziadków Kamila to dobre 2 miesiące, więc to nie jest tak nagle. Wydaje mi się, że Kamil jest takim motywatorem Gosi.
Ale to jest moja perspektywa i nie chcę bronić Gosi ani jej tłumaczyć, każdy ma swoje odczucia i cieszę się, że podzieliłaś się swoimi. Takie komentarze są dla mnie bardzo cenne. Ja cały czas się uczę pisać i nie zawsze trafnie udaje mi się przekazać zamysł :)
Gosia powinna dać szansę Bartkowi...to opowiadanie jest o nich, o jej miłości bo ona nadal go kocha pomimo cierpienia i chce być z nim ale nie przyjmuje tego do wiadomości...
OdpowiedzUsuńNiestety cierpienie jest tak wielkie, że nie stać nas na kolejną szansę, Strach przed ponownym zranieniem jest paraliżujący, a nowe jest znacznie bardziej bezpieczniejsze ;)
UsuńO tak wreście piątek.:-D Sama nie wiem jakbym postąpiła. Ale przypuszczam,że dała bym 2 szanse. Każdy na nią zasługuje. Po Bartku na prawdę widać ,że kocha Gosię i żałuje tego co się stało. Nie wiem dlaczego ale Gosia u jego boku była inna, pewniejsza siebie. Przy Kamilu jest szczęśliwa ale brakuje tam tego " czegoś" co było w związku z Bartkiem.
OdpowiedzUsuńTrudna decyzja przed nią . Tylko oby później jej nie żałowała .
Pozdrawiam i udanego weekendu
\Eli..