sobota, 25 października 2014

The experience cz 183

Tej nocy miałam bardzo dziwny sen, który pomimo, że miał pozytywny wydźwięk, to jakoś nie potrafiłam się z niego cieszyć. Byłam spięta, niepewna i nie wiedziałam w co wierzyć. Niektóre sny wydawały się być tak realne, że trudno je odróżnić od rzeczywistości. Maciek bardzo rzadko mi się śnił, ostatni raz miało to miejsce, kiedy miałam urodziny, czyli ponad trzy miesiące temu, a tej nocy znowu miałam zaszczyt go zobaczyć. Tym razem ten sen był bardzo specyficzny - stałam w oknie obserwując Kamila i Maćka, którzy grali w kosza. Słyszałam ich śmiechy, to jak dobrze się rozumieli i świetnie bawili. Mieli dużo wspólnych tematów i zachowywali się naprawdę jak dobrzy kumple, albo nawet jak bracia. Widać było sympatię pomiędzy nimi, co chwilę któryś z nich uśmiechał się do mnie albo machał w moim kierunku. Byłam szczęśliwa móc tak sobie na nich patrzeć, czułam, że miałam przy sobie dwa wielkie szczęścia. Dziwność tego snu polegała na tym, że chłopaki nigdy nie mieli okazji się poznać, a w moim śnie rozumieli się niemal idealnie. Dlatego właśnie po przebudzeniu byłam skołowana. To był jakiś znak i moje zadanie polegało na tym, by go dobrze zinterpretować. Nie wiedziałam czy wierzyć w to, że Maciek magicznie zesłał mi Kamila, przecież to było niemożliwe, tylko przecież ja nigdy nie wierzyłam w przypadki. Może wypadek w którym wjechałam w Kamila, nie był zwykłym zdarzeniem? Wtedy zrozumiałam to tak, że miałam nie patrzeć w tył, tylko zacząć wszystko od nowa, a może była jeszcze druga strona? Maciek od zawsze chciał dla mnie wszystkiego co najlepsze i nawet po śmierci temu nie zaprzestał. To był dodatkowy impuls, by trzymać się Kamila. Postanowiłam zaufać Maćkowi i głęboko wierzyłam, że brat trzymał na wszystkim rękę. Chciałam to przede wszystkim zrobić dla niego, dopiero później dla siebie.
Zaraz po swoich rozmyślaniach wstałam by szykować się do szkoły i jako, że ten dzień zaczął się od Maćka, to postanowiłam założyć jego ulubioną czarną koszulkę z pomarańczowymi napisami, która co prawda była za duża, ale z przodu włożyłam ją w spodnie, założyłam trampki i wyglądałam całkiem na luzie. W kuchni standardowo, jak co dzień siedział tato. Ten widok pomimo, że był dla mnie codziennością, to był taką oznaką bezpieczeństwa. Uwielbiałam ten moment.
- Tęskniłem za nią – to były pierwsze słowa, które wypowiedział na mój widok. Doskonale wiedziałam o co mu chodziło. Każdy z nas wiedział, że dla Maćka była ta koszulka była najważniejszą rzeczą w garderobie.
- Ja też – uśmiechnęłam się miło i zajęłam miejsce naprzeciwko taty.
- Naprawdę fajnie na tobie wygląda,  Maciek pewnie jest szczęśliwy – tata nie odrywał wzroku od t-shirtu a ja czułam się bardzo wyjątkowo. Chyba bliżej być Maćka nie mogłam.
- Mam taką nadzieję. A co z moim samochodem? Wiadomo kiedy będzie naprawiony bo trwa to już dosyć długo – bardzo chciałam jeździć już sama do szkoły nie prosząc nikogo o zawiezienie czy odebranie. Chciałam być niezależna.
- Marcin ci nic nie powiedział? Został sprzedany, nie opłacało się sprowadzać części itp. W weekend razem pojeździmy po salonach i coś sobie wybierzesz – tato ledwo co oderwał wzrok od gazety by poinformować mnie o tym, że mój samochód już nie był mój. Byłam w lekkim szoku, ale nie znałam się na tym, więc skoro uznali, że warto było go sprzedać, to mnie nic do tego.
- Poszukam czegoś z Kamilem, może znajdziemy coś używanego. – nie chciałam od razu brać samochodu z salonu, jakoś nie widziałam powodu, dla którego mielibyśmy przepłacać.
- No to możecie się rozejrzeć. O której kończysz lekcje? Jadę dzisiaj na cmentarz trochę posprzątać przed wszystkimi świętymi, może chcesz się dołączyć? – tata od razu trochę spoważniał a ja też straciłam uśmiech. Zbliżał się 1 listopada i bardzo bałam się tego dnia, to był pierwszy raz kiedy  w ten dzień mieliśmy stać nad grobem Maćka.
- Bardzo, o 14 jestem wolna – po ustaleniu z tatą, że o tej godzinie podjedzie po mnie do szkoły, oboje się zebraliśmy i ruszyliśmy do szkoły.
Przez cały dzień tak naprawdę nic się nie działo, nie miałam angielskiego, więc nie widziałam się ani z Martyną ani z Bratkiem, na wf nie ćwiczyłam, więc siedziałam sobie w bibliotece. Ten dzień płynął bardzo lekko i spokojnie. W między czasie dostałam sms od Kamila „ Jak mija dzień?”. Ucieszyłam się na tą wiadomość, bo to oznaczało, że myślał o mnie, a to akurat było bardzo miłe. Od razu mu odpisałam „Dobrze, chociaż trochę tu nudno. A jak u ciebie?”. Odpowiedź przyszła niemal natychmiast, a ja nie potrafiłam przestać się uśmiechać. „Też. Chętnie bym się z tobą zobaczył”. O dziwo, ja również chciałam się z nim zobaczyć, ale przecież byłam umówiona z tatą i nie umiałam przewidzieć ile nam to wszystko zajmie. Dawno też nie spędzałam czasu z tatą, więc tego popołudnia bardzo chciałam to nadrobić. „Dzisiaj nie dam rady, ale jutro chętnie. Kończę o 15.” To nic, że miałam naukę, byłam gotowa siedzieć po nocy by móc tylko spędzić kilka godzin z Kamilem. Z nim czas zawsze był pożytecznie wykorzystany, więc nie miałam żadnych obaw, że tym razem będzie inaczej. „Będę czekał jutro pod szkołą. Miłego popołudnia”. Uśmiechałam się do siebie jak wariatka, ale było mi z tym naprawdę dobrze. Kiedy podniosłam wzrok ujrzałam jak Bartek, który znajdował się na balkonie nad aulą, na której z kolei ja siedziałam, patrzył się na mnie. Przez chwilę przyglądałam się wyrazowi jego twarzy, ale szybko zaprzestałam tej czynności i udałam się pod klasę. To było bardzo dziwne, bo poczułam tylko delikatnie ukłucie, nic więcej…
Reszta lekcji przebiegła całkiem normalnie i na szczęście godzina 14 nadeszła bardzo szybko. Wychodząc ze szkoły szukałam samochodu taty, ale nigdzie go nie widziałam. Pomyślałam, że się pewnie spóźni i kiedy się obejrzałam zobaczyłam idącego w moim kierunku Bartka.
- Gosia, poczekaj – kiedy odwróciłam się od niego i już chciałam uciec, chłopak przyspieszył kroku. – Daj mi chwilę – stanął naprzeciwko mnie i z spokojem na twarzy patrzył się w moje oczy. Czułam, jak dokładnie mnie filtrował, jak przenikał mnie tym swoim sępim wzrokiem.
- Miałeś dać mi spokój. Czego ty znowu chcesz? – zrezygnowana i pełna zwątpienia odważyłam się odezwać. Bartek mieszał mi w głowie i zawsze pojawiał się w takich momentach, w których ja już wszystko miałam poukładane.
- Proszę, chodź ze mną. Pozwól mi siebie przekonać, daj mi chociaż spróbować – Bartek chwycił mnie za dłoń i nie przestawał wpatrywać się w moją twarz. W jego głosie było tak dużo czułości i miłości, że miałam maleńką chwilę zwątpienia, za którą momentalnie zrobiłam się wściekła na siebie.
- Ale po co?  Zastanawia mnie po kiego licho jeszcze  to robisz, co? Czy ty nie widzisz, że jestem szczęśliwa bez ciebie? Zresztą prosiłam cię byś się odczepił – byłam ostra w swoich słowach i starałam się być silna. Miałam w pamięci swoją wczorajszą rozmowę z Kamilem, oraz to, że mu ufałam i nie mogłam teraz pójść z Bartkiem. Na dodatek ten  dzisiejszy sen z Maćkiem… Nie, tych znaków było zdecydowanie za dużo, by teraz postąpić inaczej.
- Nie oszukuj mnie, myślisz, że nie widzę? Sama starasz siebie przekonać, że nic nas już nie łączy. Zapomniałaś tylko, że naprawdę cię znam i możesz mówić cokolwiek, ale ja znam prawdę – chłopak był naprawdę pewny siebie, ale i o dziwo bardzo spokojny. To co było najgorsze, to oczywiście to, że miał rację. Kochałam go, ale już nie ufałam mu.
- Ja też ją znam, zdradziłeś mnie, zawiodłeś na każdej linii. Spieprzyłeś wszystko i to dokumentnie – zrobiłam krok do przodu, by pokazać, że byłam pewna tego, co mówiłam. Poczułam się silna i gotowa się nigdy  nie poddać, nie mogłam zawieść samej siebie.
- Pozwól mi to naprawić, chodź ze mną, proszę daj mi spróbować – Bartek nie odpuszczał i ciężko było mi patrzeć w jego oczy wiedząc, że już nic z tego nie będzie.
- Przykro mi… - spuściłam wzrok i naprawdę poczułam się strasznie, ale było tyle powodów, dla których nie mogłam tego zrobić, że musiałam mu odmówić.
- Gosia, błagam… Ten jeden, jedyny, ostatni raz… Proszę – Bartek miał łzy w oczach a to był gwóźdź do trumny. Ja sama poczułam wilgoć w swoich oczach, ale musiałam być twarda.
- Mogę ci w czymś pomóc? – obok mnie magicznie znalazł się tato, który ostrym tonem zwrócił się do Bartka, widziałam wściekłość w jego oczach, a Bartek nie przestawał się na mnie patrzeć. Tato po chwili objął mnie ramieniem, chyba widział, że powoli się rozsypywałam – No nie słyszę! – zaskoczyło mnie to, że tato podniósł głos, czego prawie nigdy nie robił. Wtedy już byłam pewna, że nie darzył Bartka nawet krztą sympatii, na dodatek widział moją smutną twarz z łzami w oczach.
- Nie – Bartek niechętnie odpowiedział, widziałam jak się poddał i z towarzyszącej mu bezsilności odwrócił wzrok spoglądając w bok. Na jego twarzy malował się wielki grymas.
- Tak myślałem, więc już nigdy więcej się do niej nie zbliżaj, zrozumiałeś? Nigdy – to było ostrzeżenie z jego strony. Czułam, że bał się, iż znowu będę cierpiała a przecież już od dłuższego czasu było ze mną dobrze. Funkcjonowałam poprawnie, nie wychylając się poza żadne ram. Prawda była taka, że tak samo jak tato, nie chciałam wrócić do poprzedniego stanu.
- Tak będzie najlepiej- widząc pytający wzrok Bartka, postanowiłam wyrazić swoje zdanie. Chłopak wysyłał mi nieme pytanie, chcąc się upewnić, czy chciałam tego samego co mój tato.
- Dla kogo? – Bartek zlekceważył tatę i tym razem zwrócił się do mnie. Patrzył z wielką nadzieją i prośbą, widziałam jak bardzo mu zależało, tylko, że za późno.
- Dla wszystkich – tym razem tato nie dał mi dojść do głosu i odpowiedział za mnie. Nie wiem czy powiedziałabym to samo co on, ale zaufałam mu, uznałam, że on wiedział co będzie dla mnie najlepsze. 
- Gosia, proszę. – Bartek wytarł łzę, która znalazła się na jego policzku i zrobił krok w moim kierunku. Czułam, że to był ostatni raz, że to była ta chwila…
- Nie Bartek, tata ma racje, to koniec – ostatni raz popatrzyłam w brązowe oczy, które zawsze kojarzyły mi się z mleczną czekoladą… Tak bardzo chciało mi się płakać, byłam zła, strasznie mnie to wszystko bolało, miałam suchość w gardle i trudno było mi oddychać, miałam wrażenie, że coś mi blokowało zaczerpnięcie powietrza. Jedyne co mogłam zrobić, to odejść i tak też zrobiłam. Nie zważałam na tatę i Bartka, poszłam w kierunku samochodu, a w nim zaczekałam na tatę, który przyszedł niemal natychmiast.
- Dobrze zrobiłaś, zobaczysz to uczucie minie. To najlepsze co mogłaś zrobić – po tych słowach taty pomyślałam, że przecież to on to zrobił, bo ja chyba sama nie potrafiłabym się tak zachować. Naprawdę czułam, że gdyby jego tam nie było, to odeszłabym z Bartkiem, pozwoliła mu spróbować, a nie tak szybko odbierać ostatnią nadzieję. Nic już tacie nie potrafiłam odpowiedzieć tylko głęboko nabrałam powietrza w usta i starając się uspokoić.

Z tatą w milczeniu pojechaliśmy na cmentarz, gdzie zajęliśmy się sprzątaniem grobu. Pomimo, że robiłam to wiele razy i starałam się jeździć tam co tydzień, to tym razem to zadanie było znacznie cięższe niż wcześniej. Świadomość, że za dwa dni będziemy tu wszyscy stali modląc się za niego, była naprawdę przytłaczająca. Czułam, że był blisko mnie, cały czas miałam go przy sobie, nawet w postaci tatuażu, ale spotkanie się z rzeczywistością było bolesne. Będąc tam nie potrafiłam skupić swoich myśli, cały czas myślałam o tym, że gdyby był Maciek z pewnością wszystko było by prostsze i nie cierpiałabym tak bardzo. Szczególnie w takich chwilach brakowało mi brata. Nie wiedziałam co robić, oraz czy moje zachowanie do tej pory było słuszne. Bałam się kolejnych błędów, cierpienia i tego, że nie radziłam sobie ze swoim życiem.
Gdy już wszystko było posprzątanie, nadal ze sobą nie rozmawiając pojechaliśmy kupić znicze, zamówić kwiaty, zrobiliśmy też zakupy do domu…
- Gosia, proszę powiedz coś. – tato odezwał się do mnie po około trzech godzinach naszego wspólnego milczenia.
- Ale co ja mam ci powiedzieć? Że go kocham, ale nie mogę z nim być? To, że jestem słaba i o mało co bym mu nie uległa? Co chcesz usłyszeć, czego jeszcze nie wiesz?! – w końcu wybuchłam, już  dłużej nie potrafiłam tłumić tego w sobie. Porządnie się zezłościłam i byłam naprawdę zdenerwowana. Po wyrzuceniu tego z siebie, poczułam się niesamowicie podle.
- To przejdzie, uwierz mi. Teraz ci ciężko i może teraz tego nie widzisz, ale niedługo przekonasz się, że podjęłaś najlepszą decyzję – tata nie dawał się sprowokować i starał się  mnie uspokoić. On nie był niczemu winien, więc nie mogłam go tak traktować.
- Skąd masz taką pewność? Może właśnie teraz straciłam miłość swojego życia? Może to była ostatnia szansa, a ja ją zaprzepaściłam? – tego oczywiście nie dało się przewidzieć, co spowodowało, że trochę ironizowałam i nie wiadomo czemu, chciałam by tata też w to zwątpił.
-  A może jeszcze więcej zyskałaś? Pomyśl tylko ile razy cierpiałaś, ile razy zawiodłaś się na nim – tata zauważał złe strony Bartka, ale ten chłopak miał też dobre oblicza, które nie raz pokazywał, tylko, że efekt końcowy tej całej znajomości nie należał do szczęśliwych.
- Nie mówmy o tym – chciałam zakończyć temat Bartka i nie przekonywać siebie ani taty, że mogłam zrobić inaczej. Tak musiało być i czas było się z tym pogodzić, ja musiałam zagryźć zęby i żyć dalej.
- Sama widzisz – tata źle zinterpretował moją wypowiedź, jakbym chciała zapomnieć o złych czynach chłopaka, a ja chciałam tylko zakończyć ten temat. To była przeszłość i tego dnia, ten rozdział został zamknięty, a klucz leżał w nieznanym miejscu.


Wiele z Was chciało Bartka, pewnie w innej roli, ale mam nadzieję, że rozdział i tak Wam się podoba. Jestem ciekawa Waszych opinii, co Wy byście zrobiły na miejscu Gosi? 
Nie wiem czy zauważyłyście, ale bardzo często odpowiadam na Wasze komentarze, więc nie zapominajcie sprawdzać! 

20 komentarzy:

  1. Rozdział świetny popłakałam się na nim brakuje Gosi Maćka zdecydowanie ja nie poradziałabym sobie na jej miejscu.A co to Bartka to szkoda ze nie chciała dać mu tej szansy nie każdy by się tak staral jak On no ale od zycia nie zawsze dostajemy to co byśmy chcieli mam nadzieje ze przynajmniej kiedyś dojdą do jakiegoś porozumienia i przynajmniej zostaną przyjaciółmi .. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, życie nie zawsze nam daje to, czego chcemy i bardzo chciałam to przekazać w opowiadaniu.
      Szczerze, to mnie też strasznie brakuje Maćka i cieszę się, że moi czytelnicy miło wspominają tego bohatera ;)

      Usuń
  2. O jeju. Z jednej strony cieszę się, że Gosia tak postąpiła, Kamil daje jej szczęście i sprawia, że znów się uśmiecha. Ale z drugiej strony przykro mi z powodu Bartka. Ciekawi mnie jedynie to, co by się stało, gdyby nie przyjechał ojciec Gosi. Może Bartek znów by ją zranił, a może byłoby zupełnie inaczej.
    Sama nie wiem, co zrobiłabym na jej miejscu.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny.
    Mroczna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* wena na pewno się przyda bo ostatnio przez natłok obowiązków brakuje mi czasu na przemyślenie losów jak i spisanie tego, co już wymyśliłam.
      Zawsze są dwie strony medalu, sama nie wiem co by wynikło gdybym pozwoliła Gosi pojechać z Bartkiem. Żyję w przekonaniu, że w życiu nie ma przypadków, a co ma się stać, to się stanie ;)

      Usuń
  3. Rozdział świetny poruszający bardzo. Nie wiem co na jej miejscu bym zrobiła bo nigdy byłam i nie chcę być w tej sytuacji, ale na pewno wiem, że Kamil ją uszczęśliwia Gośka wydaje się pełniejsza życia nie dzięki Bartkowi ale właśnie Kamilowi i dlatego kibicuje Kamilowi i Gosii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ten rozdział obudził w Tobie emocje, to dla mnie najważniejsza część pisania, gdy wiem, że to nie są tylko suche słowa, ale potrafię przekazać emocje, to jest dla mnie ogromną wartością. :)

      Usuń
  4. Chociaz chcialabym zeby Gosia byla z Bartkiem, to po tym wszystkim uwazam ze dobrze zrobila odchodzac. Rozdzial wspanialy. Juz nie moge sie doczekac kolejnego :)
    againsttheyou.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny rozdział najpóźniej będzie w piątek. I dziękuję za adres do bloga, ostatnimi czasy dawno nie wchodziłam i dziękuję za przypominajkę :)

      Usuń
  5. Ooo jaki miły prezent na imieniny :D Rozdział bardzo poruszający, ale nie zawsze jest wesoło- a szkoda...
    Darka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spóźnione, ale szczere życzenia :* Dużo dobrego!
      Pewnie wiesz, że w życiu nie zawsze jest wesoło i bardzo zależało mi na tym, by przekazać to w opowiadaniu :)

      Usuń
  6. swietny rozdzial. bym zrobila tak samo jak Gosia. Bartek juz mial swoj czas i go nie wykorzystal. jestem bardzo zadowolona ze Kamil pojawil sie w opowiadaniu. kocham te opowiadanie i Ciebie ze piszesz takie piekne cudo. Pozdrawiam Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa, to ogromne szczęście móc coś tak miłego przeczytać na swój temat, przede wszystkim po strasznie ciężkim emocjonalnie dniu, dziękuję :*

      Usuń
  7. Genialnie jak zwykle. Ten rozdzial pokazal mi ze nie tylko goska teskni za mackiem ale rowniez ja..ciekawa jestem co bedzie gdy przy grobie macka spotkaja mame z nowym facetem i co wspolnego maciek ma z kamilem.. ehh czekam na kolejny rozdzial!! Pozdrawiam :* ~magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedź na Twoje pytanie pojawi się już niedługo w kolejnym rozdziale.
      Dziękuję za miłe słowa :*

      Usuń
  8. Większość z Was pisze w komentarzach, że Gosia jest taka szczęśliwa z Kamilem i dobrze zrobiła nie dając szansy Bartkowi. Ja sama zawsze się zarzekałam, że nigdy nie wybaczyłabym zdrady i mam nadzieję, że nigdy nie znajdę się w takim położeniu jak Gosia, ale z perspektywy różnych życiowych doświadczeń myślę, że mogłabym dać tą ostatnią szansę. Najważniejsze do czego chciałam się odnieść to "szczęście" bohaterki przy boku Kamila. Był jeden rozdział, w którym napisałaś, że Gosia z Bartkiem nigdzie nie wychodziła, nie starał się. Już dokładnie nie pamiętam. Tak było, bo Gosia sama tego nie chciała, po śmierci Maćka. Wydaje mi się, że Bartkowi też było ciężko w tej sytuacji. Pojawił się ktoś nowy i nagle Gosia zaczyna się świetnie bawić. Na wesele do brata swojego chłopaka nie chciała iść (jak się okazało i tak wtedy już nie byli razem), a jakiś miesiąc później tańczyła na rocznicy dziadków Kamila. Bartek wiedział co przeżyła Gosia, a Kamil nie znał jej przeszłości. Dlatego zupełnie inaczej zachowywali się w stosunku do dziewczyny. Oczywiście Bartka nic nie usprawiedliwia, ale może ta zdrada uświadomiła mu jak ważna jest dla niego Gosia. Stara się ją odzyskać. Pod koniec rozdziału w rozmowie Gosi z Tatą są rozterki bohaterki, że może zaprzepaściła szansę na miłość swojego życia. Ja uważam, że Gosia powinna porozmawiać na spokojnie z Bartkiem. Może powinna poznać z jakimi emocjami się zmagał, gdy widział, jak Gosia zmieniła się po śmierci Maćka. Wina zawsze leży gdzieś po środku i ja osobiście uważam, że Bartek powinien dostać szansę. Nie ukrywam, że kibicuję tej dwójce i mam nadzieję, że na koniec opowiadania będą razem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za Twój komentarz, bardzo się cieszę, że napisałaś o swoich odczuciach i są one prawdą.
      Bardzo zależy mi by pokazać, że duży wpływ na nasze zachowanie, postępowanie, podejście do życia mają osoby którymi się otaczamy. Zawsze wina leży po dwóch stronach i tak samo było w przypadku Gosi i Bartka. Z pewnością było im obojgu ciężko po śmierci Maćka, ale wydaje mi się, że Bartek nie znalazł klucza do Gosi, że nie wiedział jak jej pomóc się z tego podnieść, jak dać ujście jej emocjom.
      Nie jest tak, przynajmniej w moim odczuciu, że nagle Gosia wpadła w ramiona Kamila i się świetnie bawi. On jej pomaga przełamać jej bariery, nie rozczula się nad nią, tylko robi wszystko by przywrócić błysk w jej oku.
      Różnica czasowa pomiędzy weselem brata Bartka a wyjściem na imprezę dziadków Kamila to dobre 2 miesiące, więc to nie jest tak nagle. Wydaje mi się, że Kamil jest takim motywatorem Gosi.
      Ale to jest moja perspektywa i nie chcę bronić Gosi ani jej tłumaczyć, każdy ma swoje odczucia i cieszę się, że podzieliłaś się swoimi. Takie komentarze są dla mnie bardzo cenne. Ja cały czas się uczę pisać i nie zawsze trafnie udaje mi się przekazać zamysł :)

      Usuń
  9. Gosia powinna dać szansę Bartkowi...to opowiadanie jest o nich, o jej miłości bo ona nadal go kocha pomimo cierpienia i chce być z nim ale nie przyjmuje tego do wiadomości...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety cierpienie jest tak wielkie, że nie stać nas na kolejną szansę, Strach przed ponownym zranieniem jest paraliżujący, a nowe jest znacznie bardziej bezpieczniejsze ;)

      Usuń
  10. O tak wreście piątek.:-D Sama nie wiem jakbym postąpiła. Ale przypuszczam,że dała bym 2 szanse. Każdy na nią zasługuje. Po Bartku na prawdę widać ,że kocha Gosię i żałuje tego co się stało. Nie wiem dlaczego ale Gosia u jego boku była inna, pewniejsza siebie. Przy Kamilu jest szczęśliwa ale brakuje tam tego " czegoś" co było w związku z Bartkiem.
    Trudna decyzja przed nią . Tylko oby później jej nie żałowała .
    Pozdrawiam i udanego weekendu
    \Eli..

    OdpowiedzUsuń