poniedziałek, 20 października 2014

The experience cz 182

Hej! Trochę się naczekaliście na tą część, a przecież obiecałam, że będzie niedługo. Niestety życie bywa przewrotne. Ta część miała ukazać się w czwartek, ale w środę spontanicznie wyszłam z znajomymi na piwo od razu po zajęciach, wróciłam późno i niestety nie zdążyłam przygotować posta. W czwartek poszłam na urodziny koleżanki, a w piątek od razu po zajęciach pojechałam do domu, gdzie padł internet i bazowałam jedynie na tym w telefonie. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie, ponieważ czuję się okropnie, że tydzień musieliście czekać na posta. Chciałabym Wam to wynagrodzić długością tej części. Także, miłego czytania i do usłyszenia w komentarzach!  

Następnego dnia obudziłam się dosyć późno i szczerze powiedziawszy byłam zdziwiona, że nikt mnie nie obudził, chociażby na obiad, ale chyba moi bliscy uznali, że powinnam była odespać zarwaną noc. Jak już wstałam to zrobiłam sobie kanapki i siedziałam w swoim pokoju starając się uczyć. Wychodziło mi to może przez pierwsze dwie godziny a później już miałam dosyć. Stwierdziłam, że po prostu byłam nad ambitna. W przerwie od nauki wzięłam prysznic i zrozumiałam, że bardzo potrzebowałam porozmawiać z Kamilem. Po przemyśleniu swojego wczorajszego zachowania w drodze powrotnej, doszłam do wniosku, że mógł poczuć się urażony i stwierdzić, że zrobił coś nie tak, a przecież tak nie było.
Ubrałam się więc w dresy i postanowiłam przebiec się do niego. Gdy zeszłam do kuchni napotkałam tatę, który był zaskoczony moim wyglądem.
- A ty gdzie się wybierasz? - spojrzał na mnie znacząco kiedy zakładałam adidasy.
- Do Kamila, muszę z nim porozmawiać – nie podnosiłam wzroku na niego, tylko dalej wykonywałam swoją czynność. Nie chciałam marnować czasu na jakeś wyjaśnienia i tłumaczenia zaistniałej sytuacji.
- W tym stroju?
- Mam ochotę pobiegać – Kamil pokazał mi, że bieganie to nawet fajna sprawa a mnie trochę ruchu by się przydało, więc postanowiłam, że postaram zakochać się w tym sporcie.
- Ale jest już ciemno i nie za ciepło – tato jak zwykle był nadopiekuńczy, ale byłam już do tego przyzwyczajona.
- Rozgrzeję się biegnąc, a miasto jest dobrze oświetlone. Nie martw się tak o mnie – dałam mu buziaka w policzek i tyle mnie było. Włożyłam słuchawki do uszu i zaczęłam biec w kierunku domu chłopaka. Nie powiem, że było lekko i że nieustannie biegłam, bo tak nie było, co chwilę musiałam robić przerwę, a mojego biegu nie można było nazwać biegiem, tylko wolnym truchtem. No, ale wszystko było dobrze do momentu w którym nie zaczął padać deszcz, a do domu Kamila pozostało mi jakieś dwadzieścia minut drogi. Co najgorsze, to nawet nie miałam przy sobie pieniędzy na taksówkę czy nawet na autobus. Na początku schroniłam się na przystanku autobusowym, ale deszcz w ogóle nie przestawał padać, więc nie pozostało mi nic innego, jak tylko wziąć się w garść i dalej biec. Na szczęście jakoś w miarę szybko udało mi się dotrzeć na miejsce, co nie zmieniło faktu, że byłam mokra i to doszczętnie. Zdzwoniłam domofonem w odpowiedni numer i od razu usłyszałam głos Kamila.
- Tak? - chyba nikogo się nie spodziewał a ja wtedy pomyślałam, co by było gdyby nie było go w domu? Padłabym chyba ze wściekłości.
- Cześć tu Gosia, wpuścisz mnie? - chciałam jak najszybciej znaleźć się w ciepłym pomieszczeniu i czymś się rozgrzać, bo już czułam, że zimno mną przesiąkało.
- Gosia? Jasne, wchodź – chłopak pospiesznie otworzył drzwi a ja poszłam na drugie piętro gdzie znajdowało się jego mieszkanie. Kamil już czekał na mnie na klatce schodowej – Matko, dziewczyno, co ci się stało? – był przerażony moim widokiem, a ja zrozumiałam, że musiałam wyglądać jak ofiara losu.
- Co się głupio pytasz? Nie widzisz, że deszcz pada? -  z poważną miną żartowałam z niego, omijając go i nawet nie czekając na zaproszenie, weszłam do środka.
- Widzę, ale czemu biegasz w taką pogodę? - Kamil starał zrozumieć się tą całą sytuację, ale to naprawdę nie musiało dziać się w tamtym momencie.
- Nie zadawaj głupich pytań tylko daj mi coś suchego bo zaraz zaleję ci całą podłogę – wskazałam na swoje mokre ubranie, z którego aż kapała woda. Chłopak tylko się zaśmiał i wszedł do pokoju, po chwili podając mi coś suchego. Od razu weszłam do łazienki by zdjąć z siebie moje ubrania. Ogrzałam się ręcznikiem i zdałam sobie sprawę, że nawet bieliznę miałam mokrą. Przysięgłam sobie, że już nigdy, ale to przenigdy nie będę biegać, nawet gdy będzie świeciło słońce. Ten sport był beznadziejny. Pospiesznie założyłam koszulkę, którą dał mi chłopak, była trochę za duża, ale nie tak jak te od Bartka, które spokojnie mogły robić za sukienki. Dostałam też spodnie, które maksymalnie przyciągnęłam gumką, by czasem nie spadły mi z tyłka i nie ukazały mojej pozbawionej bielizny pupy. Włosy zawinęłam w ręcznik i wyszłam z łazienki.
- Masz herbatę – chłopak podał mi kubek z gorącym napojem a ja usiadłam na ziemi przy grzejniku by się dodatkowo  ogrzać. Kamil podał mi jeszcze skarpetki i dodatkowo przykrył mnie kocem. - Możesz usiąść na łóżku, też będzie ci ciepło.
- Lubię siedzieć na ziemi – lekko uśmiechnęłam się do chłopaka i wzięłam łyk herbaty. On siedział naprzeciwko mnie i w ogóle nie spuszczał ze mnie wzroku. - Czemu mi się tak przyglądasz?
- Przybiegłaś tutaj dla mnie? - niepewnie zadał mi to pytanie. Nadal miał spokojny i troskliwy głos a ja chyba czułam do czego zmierzał.
- Do ciebie, chciałam porozmawiać – od momentu w którym wybiegłam z domu, wiedziałam, że będzie czekała nas naprawdę szczera rozmowa. Znał mnie już trochę, bo niecałe dwa miesiące, a nadal nic o mnie nie wiedział, a to na dłuższą metę było już uciążliwe.
- Spokojnie, najpierw się rozgrzej. Zrobić ci coś do jedzenia? - chłopak prawie już wstał z kanapy i chciał udać się do kuchni, ale w tym samym momencie załapałam go za dłoń, czym go zatrzymałam.
- Nie, proszę zostań – nie chciałam przedłużać tej chwili, bo tylko coraz bardziej się stresowałam. Kamil posłuchał moich słów i z powrotem usiadł naprzeciwko mnie. Puściłam jego dłoń i ponownie przeniosłam ją na kubek z herbatą. - Nie wiem od czego zacząć...  – wzięłam głęboko powietrze w płuca i postanowiłam wziąć się w garść - Pamiętasz jak na samym początku prosiłam cię, byś nie pytał o moją przeszłość? - chłopak skinął głową na znak, że doskonale to pamiętał – No właśnie… Poznałeś Marcina, ale jeszcze niecały rok temu…- zrobiłam dłuższą pauzę, nie będąc w stanie dokończyć tego zdania na jednym tchu -  miałam jeszcze drugiego brata, Maćka. Byłam z nim naprawdę mocno związana, czułam jakbyśmy mówili w tych samych językach, a nasze serca…. To był najsilniejszy rodzaj miłości, jaki kiedykolwiek doznałam. Czułam, jakbyśmy byli bliźniakami a tak naprawdę był rok starszy ode mnie. Tam gdzie byłam ja, był i on i odwrotnie. Beze mnie nie było jego. Taki pakiet, jak ktoś chciał wziąć mnie, to od razu musiał brać Maćka. Nie było dnia abyśmy się nie widzieli, każde wakacje spędzaliśmy razem, każdy wyjazd, wyjście gdziekolwiek…. Może to nie było zdrowe, ale to byliśmy my. Jak wyobrażałam sobie miłość jaką obdarzyłeś Kacpra, to właśnie myślałam o takiej, która łączyła mnie z Maćkiem. – lekko uśmiechnęłam się na to wspomnienie. Cały czas swój wzrok wbijałam w kubek z ciepłym napojem. Czułam jakąś wewnętrzną obawę przed spojrzeniem w oczy Kamila. – To on zabierał mnie do kina, na gokarty… Maciek miał wypadek…. Przez kilka dni leżał w szpitalu i umierał na moich oczach, trzymałam go za rękę, słuchałam ostatniego oddechu…. tego jak się ze mną żegnał wiedząc, że nic nie mogę zrobić.  Jak dziś pamiętam te smutne oczy, tembr głosu i najgorsza jest ta świadomość, że już nigdy go nie usłyszę. Chciałam umrzeć…. – to wspomnienie było najboleśniejsze, poradzenie sobie z tym wracającym widokiem było jedną z najtrudniejszych walk w życiu, jakie stoczyłam - Wtedy był przy mnie Bartek, to on pomógł mi się z tego podnieść. Całe życie podporządkowałam jemu, lukę jaką pozostawił Maciek próbowałam zapełniać Bartkiem. W międzyczasie byłam w szpitalu, a przez kłótnie z rodzicami wyprowadziłam się z domu, przez dwa miesiące mieszkałam u dziadków. Kiedy po licznych kłótniach z Bartkiem stwierdziliśmy, że zrobimy sobie przerwę, dowiedziałam się, że rodzice pozostają w separacji. Przed tym naszym wypadkiem, widziałam się z Bartkiem, powiedział mi wtedy, że spał z inną. Rozumiesz? Kiedy ja walczyłam o niego, prosiłam by wrócił, żebrałam o miłość to on był z inną… To było kolejne piekło… Mama odeszła do innego faceta, moja przyjaciółka podstępem starała się mnie związać z Bartkiem, a on magicznie uświadomił sobie, że mnie kocha. Wczoraj pierwszy raz od dziesięciu miesięcy tańczyłam i tak naprawdę to dopiero dzięki tobie wracam do prawdziwego świata. Dlatego wczoraj było mi tak ciężko i kiedy popłakałam się w samochodzie, to było ze szczęścia, że wreszcie się przełamałam.
- Gosia, ja… przepraszam – chłopak nie dał mi dokończyć. Zmienił pozycję i teraz wraz ze mną siedział na ziemi i wycierał łzy z mojej twarzy,  mocno ściskał także moją dłoń.  
- Cii... Ja poczułam się wczoraj szczęśliwa, jakbym wracała do dawnej Gosi. Na początku było mi trudno, ale dzięki tobie jest inaczej... Ja wiem, że żałobę nosi się w sercu i tu nie chodzi o to, że zgrzeszyłam. Wczoraj poczułam, że to dzięki tobie jestem szczęśliwa. Kiedy myślałam, że już nikomu nie zaufam, że to już naprawdę nie ma sensu, że moje życie ….  nagle pojawiłeś się ty. Bałam się ciebie i tego, że mogę cię skrzywdzić czy, że sama znowu zostanę zraniona. Dzięki tobie ten strach gdzieś powoli odchodzi i zaczęłam naprawdę się śmiać i żyć. Robisz rzeczy, które są robione z myślą o mnie - kręgle, karaoke, gokarty czy bieganie.. I wiem, że robisz to dla mnie, a nie dla poklasku czy żeby mnie poderwać. Traktujesz mnie jak zwykłą dziewczynę, bez spoglądania na to, co przeszłam, ile łez wylałam i ile ran mam w sercu. Ja nie chcę by teraz cokolwiek się z zmieniło. – miałam pewne obawy, czy teraz Kamil założy okulary zwane litością. Bałam się tego, ale już dłużej nie mogłam tego wszystkiego ukrywać. On mi ufał a ja powoli zaczynałam robić to samo. Może byłam zbyt wylewna, ale Kamil zdecydowanie nie zasługiwał na to, bym mu powiedziała „Mój brat umarł, chłopak zdradził a mama odeszła do innego”. Nie chodziło mi też o ukazanie tragizmu mojego życia, tylko chciałam by poznał to, jaka byłam, by nigdy nie zarzucił kłamstwa i zatajanie czegoś.
- Chodź tutaj – chłopak mocno mnie do siebie przytulił. Widziałam łzy w jego oczach. On cierpiał razem ze mną i chciał dodać mi wsparcia, za co byłam mu wdzięczna. Mogłam się do niego spokojnie przytulić nie bojąc się, że zaraz stanie się coś złego. Kamil był moim Aniołem, ostoją, która wprowadzała mnie w stan równowagi. Nie wiedziałam  na czym polegała jego magia, ale to nie był zwykły i przeciętny chłopak. Czułam, że nie bez przyczyny pojawił się w moim życiu. Ktoś taki był mi bardzo potrzebny, szczególnie kiedy z Filipem mieliśmy ograniczony kontakt. – Nic się nie zmieni, na pewno nie na gorsze. Dziękuję, że mi o tym powiedziałaś . Jestem z ciebie taki dumny – Kamil szeptał mi te słowa do ucha, a ja powoli starałam się uspokoić. W jego postawie było wiele szacunku i uznania. Mogłam poczuć się wyjątkowa, a nie jak jedna z wielu.
- Poczekaj… Ja nie wiem, czy jestem gotowa na nowy związek, ja ciągle tęsknie za Maćkiem i nie wyrzucę tego z siebie. Bartek był zazdrosny o Maćka a ja nie chcę tego samego dla ciebie, nie chcę cię skrzywdzić. Może to jest za wcześnie dla mnie – starałam się przekazać mu, że ten akt szczerości jest po coś, że ja się ciągle bałam, nie czułam się pewnie.
- Ja widzę jak ty z tym walczysz i nie myśl o tym, dobrze? – chłopak mocniej mnie do siebie przytulił i czule gładził po włosach. Był tak blisko, tak czuły… - Po prostu nie myśl.
- Dziękuję – delikatnie odsunęłam się od niego i starałam się ogarnąć twarz. Kamil miał na twarzy ukryty uśmiech i ciągle nie zmieniony spokój. Nasz twarze były blisko siebie i żadne z nas tego nie wykorzystywało. Cieszyłam się, że Kamil nie chciał zrobić kroku na przód, bo przecież nie miało się nic zmienić. Czułam, że pocałunek byłby podyktowany tymi emocjami, którymi podyktowany być nie powinien.
- Jesteś taka silna… Taka… Zasługujesz tylko na to, co najlepsze – Kamil znowu wziął mnie w ramiona i tulił niczym małe dziecko pozwalając się uspokoić i poczuć bezpieczny grunt pod nogami. - Wstawaj, zrobimy coś do zjedzenia, obejrzymy film, a później odwiozę cię do domu – chłopak wstał z ziemi i wyciągnął ku mnie dłoń, którą od razu chwyciłam.
- Dziękuję, jesteś cudownym chłopakiem, wiesz? – nie mogłam się nadziwić postawie i podejściu Kamila do życia. Był taki inny, jakby trochę z innej epoki, ale bardzo mi to odpowiadało.
- Nie robię nic specjalnego, po prostu staram się zrozumieć i uszanować to, co czujesz – chłopak nie przestawał trzymać mnie za ręce a jego oczy otulały mnie wzrokiem.
- To i tak jest dużo – jego podejście było dla mnie zupełnie nowe. Każdy chciał mnie zmieniać, oceniać, a ja nie chciałam zmieniać się na siłę.
- Ale nie dla mnie. Powinnaś odpocząć i coś zjeść. Jeszcze będzie czas na trudne rozmowy – chłopak uniósł swój prawy kącik do góry i uraczył mnie szczerym uśmiechem, który od razu odwdzięczyłam. Później poszliśmy do kuchni, gdzie wspólnie stwierdziliśmy, że zjemy pizzę. Kamil kiedyś pracował w pizzerii, więc miał doświadczenie z którego postanowiliśmy skorzystać. Bawiliśmy się przy tym świetnie, co pozwoliło trochę rozluźnić atmosferę. Jak już kolację mieliśmy gotową, wspólnie wybraliśmy film, padło na „Szybkich i wściekłych”. Zwyczajnie sobie siedzieliśmy i oglądaliśmy jedną z moich ulubionych serii filmowych. Moje myśli cały czas  krążyły wokół tego, co jeszcze nie dawno miało miejsce. Otworzyłam się przed Kamilem i czułam, że weszliśmy na wyższy szczebel naszej znajomości, a to ciągnęło za sobą bezpowrotne skutki. Teraz to ja pogrzebałam możliwość ponownego związania się z Bartkiem. Precedens tkwił w tym, że kochałam go, a jednocześnie nienawidziłam, tęskniłam i odrzucałam. To było silniejsze ode mnie, nie umiałam podnieść głowy do góry i dać mu drugą szansę. Może gdyby nie pojawił się Kami, to byłoby mi łatwiej, a tak, szłam do przodu nie patrząc wstecz. Kolejny nonsens tkwił w tym, że nie chciałam z nikim się wiązać, a sama pchałam się w ramiona chłopaka, ale przecież przy nim było mi naprawdę dobrze. Czułam spokój, bezpieczeństwo i szacunek, którego w Bartku w stosunku do mojej osoby nie widziałam. Największym pytaniem było to, czy zakocham się w Kamilu, skoro do tej pory jeszcze nie czułam miłości. Życie to jednak była ruletka i łatwo można było odpaść z gry.

Po skończonym filmie, Kamil odwiózł mnie do domu. Przez całą drogę oboje milczeliśmy, przez co miałam wrażenie iż atmosfera była trochę napięta.
- Wszystko w porządku?- do moich uszu poza dźwiękami lecącymi z radia, doszedł ten wydobywający się z ust chłopaka, co przerwało mi w rozmyślaniach.
- Tak, zmęczona jestem i dlatego tak spokojnie siedzę – lekko uśmiechnęłam się do Kamila, który w tamtym momencie również na mnie patrzył.
- Chciałbym żebyś wiedziała, że możesz mi wszystko powiedzieć, o swoich obawach, myślach, wszystkim co ci siedzi w głowie – wraz z tymi słowami Kamil złapał mnie za rękę i wpatrywał się w moją twarz. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, bo przecież tyle rzeczy mnie trapiło…
- Wiem, ale to już nie dzisiaj, dobrze?- postanowiłam sobie, że nie będę go oszukiwać, zwodzić, zatajać czegokolwiek. Z Bartkiem tak robiliśmy i nam nie wyszło. Tym razem chciałam żyć inaczej.
- Dobrze, a teraz leć się położyć, masz za sobą naprawdę ciężki dzień  – Kamil nie zatrzymywał mnie, ani nie  przeciągał tej rozmowy, też musiał zauważyć, że byłam wykończona, na szczęście tamten dzień już dobiegał końca.
- Dobranoc – dałam mu buziaka w policzek i wyszłam z samochodu. Marzyłam o tym, by położyć się w swoim ciepłym łóżku i zapaść w głęboki sen…

16 komentarzy:

  1. G E N I A L N I E ! ! ! Popłakałam się przy tej części. Jak Ty to robisz to nie wiem . Na Ciebie nie da się obrazić. ;-) Nie wiem co byś musiała zrobić aby tak się stało.
    Gdzie ja takiego Kamila znajdę ? Hehe... :-)
    Pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że moja nieobecność nie spowodowała obrazy ;)
      Taki Kamil gdzieś pewnie czeka na Ciebie, na każdą z nas gdzieś taki czeka ;)

      Usuń
  2. Jak zajebiście, przepraszam, ale innych słów nie znajduję. Popłakałam się ! Fajnie jeśli Gosią a Kamilem zaiskrzy.:)
    Całusy :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma dla mnie większego komplementu, niż usłyszeć, że ktoś się popłakał. Oczywiście nie cieszę się z łez, ale to pokazuje, że w moim opowiadaniu są emocje, które nie są suche, a które potrafią poruszyć. Zawsze boję się, że te emocje będą tylko na papierze, a nie będą oddziaływać.
      Dziękuję za komentarz i równiez Cię całuję :*

      Usuń
  3. Ogólnie to przysięgam sobie, że już więcej nie będę czytać Twoich opowiadań chociażby w pociągu. Dzisiaj, czytając albo śmiałam się jak głupi do placka, albo smarkałam... Miny obserwujących mnie ludzi- BEZCENNE :D Ale nie tak bardzo, jak ta część. Warto było czekać, jest odlot w kosmos <3 Nieś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha, chyba powinno być ostrzeżenie przed wejściem na bloga - "Grozi śmiechem bądź płaczem. Nie czytaj w miejscu publicznym". Plus jest taki, że w jakimś stopniu umiliłam Ci podróż :*

      Usuń
  4. mimo wszystko tęsknimy za Bartkiem.........to nie tak miało być :( ta zdrada na prawdę była niepotrzebna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W życiu dzieją się różne niepotrzebne rzeczy, a zdrada jest niestety bardzo często zjawiskiem naturalnym.
      Mam nadzieję, że dalsze części pokażą Ci drugą stronę tego zjawiska, bo nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło ;)

      Usuń
  5. A mii jakoś nie brakuje go. Gośka dopiero teraz odżyła i mnie to cieszy że to dzięki Kamilowi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie bardzo cieszy, że to zauważyłaś. Bardzo często na nasze podejście i zachowanie życiowe mają wpływ osoby z którymi się po prostu zadajemy i tak było w przypadku Gosi ;)

      Usuń
  6. Boska część! Cieszę się, że Gosia spotkała kogoś takiego. Po każdej burzy wychodzi słońce i dobrze, że jest nim Kamil. Czekam na rozwinięcie tej znajomości :) pozdrawiam naszą krakowską studentkę :* ~magda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krakowska studentka również pozdrawia i całuje :*

      Usuń
  7. Jak zawsze brak słów na opisanie twojego opowiadania uwielbiam cie i twoje opowiadania <3 kiedy następna część

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :* Cieszę się, że to opowiadanie sprawia Ci taką radość. Mam nadzieję, że będzie to trwało jak najdłużej.:)

      Usuń
  8. cudowne opowidanie. jestem ciekawa co dalej bedzie z gosia i kamielem. fajny facet z kamila. Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedź na twoje pytanie na pewno nadejdzie bardzo szybko ;)

      Usuń