Zanim położyłam
się spać postanowiłam zadzwonić do przyjaciela. Trochę nawet odwlekałam tą
rozmowę, ponieważ godzinę siedziałam na łóżku i wpatrywałam się w pola za
oknem. Bałam się po prostu usłyszeć czegoś o moim tacie. Boże, jak to dziwnie
brzmiało. Może przez to, że było mi to obce i dalekie, brzmiało tak
beznadziejnie. Mój tata. Grzegorz Urbaniak. Trochę miałam wrażenie, że nie
śledziłam swojego własnego życia, ale jakąś telenowelę. Próbowałam dowiedzieć
się czegoś o ludziach, którzy o moim istnieniu nie mieli najmniejszego pojęcia.
A może właściwie nie do końca tak było, bo ogólnie rzecz biorąc, oni wiedzieli,
że moja mama miała dziecko tylko, że podążając za słowami mojej babci
"puściła się z kimś na dyskotece". Super.
Chwilę
nasłuchiwałam czy babcia położyła się już do łóżka, a kiedy tylko pod jej
drzwiami usłyszałam delikatne chrapanie, wróciłam do siebie i wybrałam numer do
przyjaciela.
- Halo? -
słysząc głos Przemka, serce zabiło mi szybciej i niekoniecznie z powodu moich
uczuć do niego. Z każdą chwilą moje zdenerwowanie wrastało i biłam się sama ze
sobą, czy naprawdę chciałam się czegoś dowiedzieć, czy byłam na to gotowa...
- Cześć
chłopaku, co robisz? - próbowałam trochę odbiec od tematu, chociaż po czasie,
zrozumiałam swoją głupotę, bo przecież nie miałam żadnej pewności, że chłopak
czegoś się dowiedział.
- Jestem u
Łukasza i grzebiemy w internecie - na te słowa, aż usiadłam na łóżku bo bardzo
dobrze wiedziałam w jakiej sprawie przeszukiwali internet.
- Macie coś? -
mój głos przypominał szept, a samej zrobiło mi się dosyć słabo.
- Tak....
- Czekaj, nie
mów, proszę - nie byłam na to gotowa, czułam, że sobie z tym nie poradzę. To
było za dużo jak na jeden dzień. Chciałam odpocząć, oderwać się od tematu taty.
Chyba za bardzo się w to wciągnęłam i z każdym krokiem dalej było trudniej.
- Iza, spokojnie.
Stało się coś? - Przemka głos stał się czulszy i gdy tylko zamknęłam oczy,
biorąc wdech czułam jego zapach, przypominałam sobie jak bezpiecznie czułam się
w jego ramionach i jak silna się wtedy czułam.
- Nie, ja...
Przemek ja chyba nie dam rady, nie dzisiaj - skuliłam się na łóżku i
wpatrywałam się panującą dookoła ciemność.
- Spokojnie, źle
się czujesz?
- Jestem
przytłoczona, przy babci staram się trzymać, ale nie jest mi łatwo. Ona tak
cierpi, chyba najbardziej z nas wszystkich - już nie potrafiłam powstrzymać łez
i już nawet nie miałam siły by to robić. Nie miałam także siły by udawać, że
wszystko dla mnie było w porządku, że tak naprawdę nic mnie to nie obchodziło i
nie dotykało.
- Tobie też nie
jest łatwo, co?- słyszałam jak chłopak zamyka drzwi i chyba postanowił zadbać
byśmy nie mieli słuchaczy.
- Tak... boję
się, że finalnie całkiem znienawidzę mamę. Nie rozumiem jak ona mogła...
Patrzyła jak rozpadała się przyjaźń mojej babci i nic nie zrobiła. Brnęła w to
wszystko dalej, jakby nie obchodziło ją to, co czują inni ludzie.... - nie
rozumiałam gdzie w tym wszystkim miała być troska o mnie czy o mojego tatę. Nie
chciała zniszczyć mu życia, a za to zniszczyła życie babci i moje. - Czy ona ją
w ogóle kocha?
- Pewnie na swój
sposób tak. Weź pod uwagę, że jej też musiało być ciężko. - oczywiście, że
chłopak miał rację i to była jedyna rzecz, która jeszcze powstrzymywała mnie by
całkiem źle nie myśleć o swojej mamie.
- Wiem, ona
poświęciła się mnie i sama na wszystko zapracowała. Naprawdę ją kocham, ale nie
wybaczę jej tego co zrobiła... nie potrafię... - nie chciałam nosić w sobie
złych uczuć, a na pewno nie do niej, tylko, że nie potrafiłam. Myślałam, że
szukanie taty to zmieni, ale to pogorszyło sprawę.
- Czas leczy
rany, musisz dać sobie trochę czasu, jestem pewien, że ona zrozumie - Przemek
był moim prywatnym psychoterapeutą i jego spokój był naprawdę kojący.
- Nie wiem co
bym bez ciebie zrobiła. Możemy odłożyć nowinki o moim tacie dopóki się nie
spotkamy?
- Jasne, może
nawet tak będzie lepiej. Kiedy wracasz?
- Jutro o 19 mam
autobus, więc około 21 będę na miejscu - przez głowę przebrnęła mi nawet myśl,
czy aby nie zostać u babci na dłużej, ale nie chciałam jej też zwalać się na
głowę. A z drugiej strony tęskniłam za Przemkiem i brakowało mi jego cielesnego
wsparcia.
- Okej, w takim
razie ty odpocznij i nie myśl za dużo, ok? I widzimy się jutro.
- Jutro?
- Przyjadę po
ciebie, śpij dobrze. - byłam zaskoczona, że chłopak chciał mnie odebrać z
dworca, ale było to bardzo miłe.
- Dobranoc. - po
odłożeniu telefonu, od razu przyłożyłam głowę do poduszki i starałam się
przestać myśleć. Chciałam odpocząć i zatopić się w inny świat.
Z samego rana,
poszłyśmy z babcią na cmentarz nad grób dziadka. Wspólnie odgarnęłyśmy śnieg i
pomodliłyśmy się za niego. Tak bardzo żałowałam, że nie spędziłam z nim więcej
czasu, że miałam tylko pojedyncze wspomnienia z chwil, które spędziliśmy razem.
Przysięgłam sobie, że w stosunku do babci postaram się skorzystać z każdej
danej nam chwili.
Gdy wracałyśmy
do domu, mocno trzymałam babci pod pachą i w duchu cieszyłam się, że ją miałam.
- Obiecuję ci,
że od teraz będę najlepszą wnuczką, jaką mogłabyś mieć - chciałam by od teraz
babcia patrząc na mnie nie widziała błędu mojej mamy, ale by widziała mnie,
jako dziewczynę z pasją, przepełnioną miłością i radością życia.
- Już nią
jesteś. Szkoda tylko, że mamy tak mało czasu - może to nie była odpowiednia
chwila na tą rozmowę, ale może przez świadomość, że mróz szczypiący w nasze
twarze zapobiegnie płakaniu, poruszyłyśmy tę kwestię.
- Nie wolno ci
tak mówić, nigdzie się nie wybieram, a ty już tym bardziej. Teraz wszystko się
zmieni, w niedziele będziesz przyjeżdżała do nas na obiady, a jak nie ty do nas
to my do ciebie. Mamy przed sobą święta, ferie, wakacje. - starałam się myśleć
pozytywnie i właśnie to spojrzenie na świat chciałam zaszczepić w babci.
Chciałam tchnąć w nią radość i by pomimo bagażu doświadczeń, spojrzała na życie
przez różowe okulary.
- Niedługo
wyjedziesz na studia i będziemy jeszcze dalej do siebie - głos babci był
przygnębiony, chociaż nie było w nim żadnego wyrzutu. Tylko, że ja już nigdy
nie zamierzałam jej zostawić samej.
- Bzdura,
nigdzie się nie wybieram. Zostaję w mieście na studia - gdy byłam z Pawłem mój
plan na przyszłość był jeden, wyjechać do niego i tam studiować. Tylko, że to
były mrzonki. Teraz, gdy nasz związek się rozpadł, rozpadł się także mój cały plan
na życie i teraz musiałam zbudować go na nowo.
- Ja się nie
znam na tym, ale to nie jest chyba najlepsza uczelnia, prawda? - wzrok babci
był opatrzony miłością i troską o mnie. Uśmiechnęłam się do niej lekko i
kroczyłam dalej.
- Dla mnie wystarczająco
dobra. Pójdę na realizację obrazu, a jak jednak nie będzie to, co chciałabym
robić w przyszłości, pójdę gdzieś do pracy i odłożę sobie na studium
fotograficzne. Nie chcę wyjeżdżać, a i tak przecież mamy na to nie stać, więc
problem z głowy - wiedziałam, że mama nie mogła sobie pozwolić na to, bym
gdzieś wyjechała na studia, musiałabym wtedy iść do pracy i tak właśnie
zamierzałam zrobić gdybym tylko wyjechała do Pawła. A teraz, spokojnie mogłam
zostać na miejscu i tutaj budować swoją przyszłość.
- Mamy może na
to nie stać, ale mnie tak - kiedy usłyszałam te słowa, momentalnie przystanęłam
i wpatrywałam się w twarz babci, niczego nie rozumiejąc - Chodź, dojdziemy do
domu i porozmawiamy - kobieta pociągnęła mnie za rękę i udałyśmy się w kierunku
domu. Wiedziałam, że nie mogłam przyjąć od niej żadnych pieniędzy i nie
zamierzałam tego robić. Nie chciałam też wyjeżdżać, chciałam być tu na miejscu,
gdzie miałam jedyne ważne osoby w swoim życiu. Miałam tylko mamę, babcię, no i
Przemka.
Gdy tylko
dotarłyśmy do domu, babcia zrobiła herbatę i usiadłyśmy w salonie.
- Kiedy twoja
mama powiedziała nam, że jesteś w ciąży i że nie będziesz miała taty, z
dziadkiem postanowiliśmy zadbać o twoją przyszłość. Dziadek potajemnie pomagał
twojej mamie i pomimo, że robił to za moimi plecami, to byłam spokojniejsza
kiedy o was dbał. Co miesiąc staraliśmy się odkładać jakieś pieniądze, nawet
drobne kwoty byś miała na studia, albo na swoje wesele. Gdy twój dziadek umarł,
początkowo było mi naprawdę ciężko, musiałam nauczyć się utrzymać ze swojej
emerytury, ale udało mi się też zadbać o ciebie. Kiedy zdasz maturę, masz
wyjechać do najlepszej szkoły fotografii, a ja za wszystko zapłacę - babcia
mocno ściskała moje dłonie, a ja nie wierzyłam w to co słyszałam. Myślałam, że
ona przez tyle lat o mnie nie myślała, że niemal wykluczyła mnie z rodziny, a
tu... całe moje życie dbała o moją przyszłość.
- Ja nie mogę...
nie chcę... - łzy cisnęły mi się do oczu i wcale nie z powodu, że babcia
otworzyła przede mną furtkę do spełniania moich najskrytszych marzeń, ale z
wyrazu jej miłości co do mojej osoby. Ona musiała mnie naprawdę bardzo kochać,
a ja przez tyle lat wątpiłam w nią. Było mi naprawdę wstyd za siebie.
- Nie, musisz to
zrobić dla mnie i dla dziadka, masz pasję, chcesz tego - babcia ocierała łzy
płynące mi po twarzy, a ja mocno wtuliłam swoje ciało w jej objęcia.
- Nie chcę,
proszę nie każ mi tego robić - tak bardzo nie chciałam jej opuszczać, chciałam
być na miejscu, z nią, z mamą. Miałam tu wszystko. Nie byłam na tyle odważna by
zaczynać wszystko od początku.
- Zasługujesz na
to, zrób to i pokaż wszystkim jaki masz talent w sobie - gdy babcia tuliła mnie
przy swoim ciele, czułam się jakbym była dzieckiem a ona tuliła mnie do snu.
Tyle miałyśmy do nadrobienia a ona kazała mi ją opuścić.
- Ja chcę zostać
tutaj, z tobą, mamą. Mam tylko was - rozpłakałam się na dobre i było mi
naprawdę źle, że babcia wymuszała na mnie tą obietnicę.
- Nie będę żyć
wiecznie, a ty masz przed sobą całą przyszłość - kiedy do moich uszu dotarły
słowa babci, wyrwałam się z jej objęć i hardo patrzyłam w jej oczy.
- Nigdy tak nie
mów. Mamu przed sobą masę wspólnych chwil, tyle lat, będziesz jeszcze bawiła
prawnuki - nie lubiłam tematu śmierci i wiedziałam, że taka kolej rzeczy była
nieunikniona, natomiast ja nie mogłam jej stracić, nie teraz. Sama myśl o tym
powodowała u mnie straszne uczucie lęku. Byłam święcie przekonana, że babcia
będzie żyła jeszcze co najmniej dwadzieścia lat, więc nie rozumiałam tych
rozmów o umieraniu.
- Jasne, że tak,
nigdzie się nie wybieram. Ale pomyśl, wyjedziesz na pięć lat i później tu
wrócisz i będziemy razem. Nie możesz rezygnować ze swoim marzeń. Masz być
szczęśliwa, korzystać z życia, a nie tkwić przy starej babce.
- Jestem
szczęśliwa teraz, jak jestem tutaj z tobą, jak cię odzyskałam, proszę nie każ
mi cię znów stracić, nie uniosę tego. Pójdę tutaj na studia, a jak wszystko
będzie dobrze, to w przyszłe wakacje wyjadę na trzymiesięczną szkołę do
Londynu, dobrze? - musiałam znaleźć jakiś kompromis i przekonać babcię, że
studia w mieście wcale nie były złym pomysłem. Mogłam tutaj sprawdzić swoje
umiejętności i przy okazji nie wyrzucać pieniędzy w błoto.
- Uparta jesteś,
masz to dziadostwo po dziadku - babcia wstała z kanapy i udała się do kuchni.
Pomimo ostrego tonu, odnajdywałam w nim nutkę żartobliwości.
- A ty jesteś
najlepszą babcią na świecie - nadal siedząc w salonie zaśmiałam się w jej
stronę, a babcia tylko przecząco kręciła głową.
- I co z tego,
jak moja wnuczka mnie nie słucha?
- Za to kocha
cię całym sercem - widziałam po babci, że ona też była uparta i już wyobrażałam
sobie jakie zacięte kłótnie musiała prowadzić z dziadkiem. On był uparty, a ona
ewidentnie nie lubiła przegrywać.
- Lepiej nakryj
do stołu bo czas na obiad - czułam, że trochę podpadłam babci, ale miałam
nadzieję, że szybko mi to wybaczy.
Po obiedzie
musiałam zacząć się pakować i wcale, ale to wcale, nie chciałam wyjeżdżać. Było
mi tutaj tak dobrze, spokojnie. Czułam się tutaj lepiej niż we własnym domu.
Wszystko było takie kompletne i stwarzało klimat, który nigdy u nas w domu nie
panował. Pokój w którym spałam przez te dwa dni, był dawnym pokojem mojej mamy.
Babcia już dawno go uprzątnęła, zmieniła meble i kolor ścian, ale mimo wszystko
czułam się tutaj jakoś tak bliżej mamy. Bliżej niż u nas w domu.
- Iza! - głos
babci wyrwał mnie z zamyślenia i biegiem zeszłam po schodach, ale przy ostatnim
stopniu stanęłam jak wryta i nie mogłam się ocknąć.
- Co ty tutaj
robisz? - mój wzrok wwiercał się w Przemka, który stał w korytarzu i uśmiechał
się to do mnie, to do babci.
- Byłem w
okolicy i pomyślałem, że wpadnę - humor ewidentnie mu dopisywał, a gdy tylko
spojrzałam na babcię, zobaczyłam taki radosny uśmiech, jak u skowronka.
- Nie chrzań -
nie wiem czemu byłam zła, bo chyba nawet tak nie było. Po prostu byłam tak zaskoczona,
że widok chłopaka wmurował mnie w ziemię.
- Kochanie,
zaproś kolegę na herbatę, pewnie zmarzł - babcia udała się do kuchni, a Przemek
tylko triumfował.
- Gdzie twoje
maniery? - kiedy tak mnie podpuszczał, miałam ochotę rzucić się na tą jego
przystojną twarz. On był niemożliwy.
- A gdzie twoja
skromność? - skrzyżowałam ręce na piersi i nadal nie spuszczałam z niego
wzroku. Chłopak ciągle stał w kurtce i butach i chciałam go potrzymać trochę w
niepewności, chociaż byłam przekonana o swojej kapitulacji.
- Umarła z
tęsknoty za tobą, więc? - gdy zobaczyłam jak śmiesznie poruszył brwiami, pękłam
i podeszłam do niego.
- Zapraszam -
wskazałam ręką na salon, a chłopak zajął się porzuceniem wierzchniego odzienia.
W tym czasie babcia podała do stołu herbatę i ciepłą szarlotkę. - Czy wy się
poznaliście? - spojrzałam na babcię, która była w anielskim humorze, tylko
szkoda, że nie wiedziałam co tak naprawdę wprawiło ją w taki nastrój.
- Oczywiście,
nie wątp w moją kulturę, siostro - Przemek również miał pozytywny nastrój,
tylko chyba ja byłam pod wrażeniem jego obecności. Już prędzej spodziewałabym
się tu ducha niżeli jego.
- Jak ty się tu
znalazłeś? I skąd wiedziałeś, gdzie mieszka babcia? - zdawałam sobie sprawę, że
Przemek znał tylko nazwę wsi, a reszty adresu mu nie podawałam. Przed nim nie
dało się uciec, chyba wszędzie by mnie znalazł.
- Wstąpiłem do
kwiaciarni, kupiłem róże dla twojej babci i zapytałem się, gdzie mieszka pani
Skoczylas i tyle. Koniec przesłuchania? - już wiedziałam czym Przemek przekupił
moją babcię, chociaż nic nie tłumaczyło, dlaczego tu przyjechał.
- Nie, co ty tu
robisz?
- Oj Iza,
chciałem ci zaoszczędzić jazdy zimnym, obskurnym autobusem, więc wziąłem
samochód od taty i przyjechałem. Chciałem też poznać twoją babcię - Przemek
czarował, znałam go trochę i już potrafiłam rozpoznać jego uśmiechy, tony
głosu. Chciał wywrzeć na babci jak najlepsze wrażenie, a ona nieświadomie dała
się na to nabrać.
Kochani! Wiem, że z niecierpliwością wyczekujecie kolejnych części, natomiast uwierzcie mi, że robię wszystko co w mojej mocy by być tutaj jak najczęściej. Strasznie dużo wzięłam sobie na głowę, natomiast kondycyjnie trochę nie wyrabiam, więc czasem brakuje mi już fizycznie sił by tutaj zajrzeć. Cały czas o Was pamiętam i staram się tylko jak mogę ;)