Gdy Przemek zjawił się w moim domu, od
razu wziął mnie w ramiona i delikatnie kołysał, pozwalając mi się wypłakać.
Widziałam lekką konsternację na twarzy mamy, byłam niemal pewna, że była
zazdrosna i to ona chciała mnie tulić i zapewnić, że wszystko będzie dobrze.
Przemek nie był jakimś nieokrzesanym dzieciakiem, który wpadł do mieszkania i
zignorował całe otoczenie. Był aż przesadnie dobrze wychowany z nienagannymi
manierami. Przywitał się z mamą, zapewnił ją, że się mną zajmie i poprosił by
odpoczęła. Przy tym wszystkim zachował spokój i chociaż nie wiedział co się
działo, to nie naciskał. Dowiedziałam się, że przywiozła go jego mama i że
chłopak zostanie na noc, a jutro jak będę chciała to możemy spać u niego. Przemek
zdecydowanie za dużo mówił i początkowo pragnęłam ciszy, ale on postanowił
zająć moją głowę czymś innym. Opowiadał o tym, że dużo myślał na temat naszego
"rodzeństwa" i wpadł na pomysł byśmy w weekendy nocowali u siebie na
wzajem. To pozwoliłoby nam się lepiej poznać, spędzalibyśmy ze sobą więcej
czasu, było to też po prostu ciekawym urozmaiceniem czasu. Z pozoru byliśmy
sobie obcy i chociaż doskonale wiedziałam, że to niemożliwe, ale początkowo
chciałam by właśnie to jego tata, miał na imię Grzegorz i był moim ojcem, a my
rodzeństwem. Jednak życie to nie złota rybka i nie ma miejsca na życzenia.
Gdy już się uspokoiłam, opowiedziałam
Przemkowi o tym, czego dowiedziałam się od mamy, a głównie o tym, że poznałam
prawdę o ojcu, że widziałam jego zdjęcie, opowiedziałam mu dosłownie wszystko.
Przemek był niczym balsam na zranioną duszę, tulił mnie do siebie, słuchał,
dawał się wypłakać, a później razem usnęliśmy znużeni całonocną rozmową. Byłam
mu wdzięczna, że został ze mną. Ostatnie czego chciałam to towarzystwo mamy.
Musiałam się zdystansować i przede wszystkim poznać swoje uczucia. W tym całym
amoku, nie wiedziałam co tak naprawdę czułam. Byłam jak dziecko błądzące we
mgle, nagle wszystko zmieniło postać rzeczy i moje dotychczasowe plany zeszły
na dalszy plan. Nie w głowie była mi nauka do matury, robienie zdjęć, czy
chodzenie do szkoły.
- Śpisz? - zaspany głos Przemka dotarł
do moich uszu i początkowo chciałam udawać, że spałam, ale on był jedyną osobą
na świecie, której nie byłam w stanie oszukać.
- Nie, a ty już się wyspałeś? -
obróciłam się twarzą w jego stronę i zachęcona wyciągniętym ramieniem,
położyłam głowę na jego klatce piersiowej.
- Powiedzmy. Co chcesz dzisiaj robić?
Mamy cały dzień dla siebie, tylko najpierw muszę zadzwonić do mamy - czułam
dotyk dłoni Przemka na moim ramieniu, gdzie kciukiem zataczał przyjemne kółka.
Ta sytuacja była trochę dziwna i dopiero po czasie stwierdziłam, że pomimo iż
powinna być krępująca, wcale taka nie była. Nigdy bym nie powiedziała, że
spanie z facetem w jednym łóżku bez czułych, intymnych gestów jest możliwe, a
przede wszystkim tak miłe. Przemek mimo, że miał mnie blisko swojego ciała,
nadal zachowywał się przyjacielsko, za co byłam mu wdzięczna.
- Nie musisz iść do szkoły?
- Dzisiaj rodzice pewnie mi odpuszczą,
chociaż jutro już pewnie nie będzie szans. Więc, jakie plany na dzisiaj? - głos
Przemka był zdecydowanie pogodniejszy od mojego, ale to dobrze. Nie chciałam
spędzić kolejnego dnia na płakaniu i zadawaniu sobie coraz to różniejszych
pytań.
- Chciałabym uciec od tego miasta, pobyć
sam na sam z naturą - pragnęłam harmonii i musiałam przewietrzyć płuca.
Zdecydowanie potrzebowałam kilku godzin na świeżym powietrzu.
- Da się zrobić. W takim razie ubieraj
się, zjemy coś po drodze. A ja muszę zadzwonić do mamy - Przemek nie czekał ani
minuty dłużej, tylko poderwał się z łóżka i zaczął się ubierać, a mnie nie
pozostało nic innego, jak pójść w jego ślady.
Chłopak zadzwonił do mamy wyjaśniając jej sytuację i poprosił ją by pożyczyła
nam samochód. Wtedy oficjalnie ogłosiłam ją aniołem, ponieważ od razu, kazała
nam sie stawić w biurze po kluczyki. Więc zaraz wyszliśmy z mieszkania i
autobusem udaliśmy się do centrum. Kiedy mieliśmy wszystko czego chcieliśmy,
wyjechaliśmy z miasta i pojechaliśmy za miasto do małej wioski, która z racji
pory roku była opustoszona, natomiast latem był to prawdziwy kurort wczasowy.
Znajdowaliśmy się w otoczeniu lasu i ogromnego jeziora, wokół którego było
mnóstwo domków wczasowych. Przemek wyciągnął z samochodu koc i usiedliśmy na pomoście
i w ciszy wsłuchiwaliśmy się w otoczenie. Było mi cudownie, naprawdę mogłam
zdystansować się do swoich problemów i wtedy też odczytywałam swoje pragnienia.
Przemek siedział obok mnie i wpatrywał
się w krajobraz zupełnie się nie odzywając. Byłam ciekawa o czym myślał, ale w
tamtej chwili nie chciałam rozmawiać. Chciałam ciszy, uwolnienia umysłu.
- Muszę zadzwonić do Pawła - mój głos
był ściszony do brzmienia szeptu. Poczułam się skrępowana, że zagłuszę tą ciszę,
ale już dłużej nie mogłam milczeć i siedzieć bezczynnie.
- Zostawię cię samą - chłopak spojrzał
na mnie delikatnie unosząc kąciki ust do góry. Kiedy już zaczął się podnosić,
złapałam go za rękę i spojrzałam w jego oczy. - Będę blisko - pocałował mnie w
czoło, a ja odprowadziłam go wzrokiem. Pierwotnie chciałam by był blisko, ale przez
pewne rzeczy musiałam po prostu przejść sama. Chciałam sprawdzić swoją siłę i
to był idealny moment. Kiedy Przemek oddalił się na ląd i oparł się o maskę
samochodu, zwróciłam twarz w kierunku nieba, położyłam się na kocu i
wyciągnęłam telefon. Wzięłam kilka głębokich wdechów i wybrałam numer do
chłopaka.
- Iza - po kilku sygnałach usłyszałam
głos, który niemal od razu mnie zabolał. Tak dawno go nie słyszałam, a z
drugiej strony wiedziałam, że po tym co zrobię, mogę go już nigdy nie usłyszeć.
- Cześć - nieśmiało powiedziałam do
słuchawki, nie widząc co więcej miałabym powiedzieć. Nigdy nie musiałam
rozstawać się z chłopakiem i szczerze, nie wiedziałam jak to zrobić.
- Martwiłem się o ciebie, wszystko w
porządku? Rozmawiałem z twoją mamą, powiedziała mi, że rozmawiałyście o tacie.
Jak się czujesz? - natłok słów jaki wychodził z Pawła był znaczącym
utrudnieniem, ale chciałam już mieć to za sobą, chciałam w końcu żyć dla
siebie.
- Dobrze, powoli to trawię - wzięłam
głęboki wdech i zamykając oczy znów otworzyłam usta - Paweł ja chciałabym...
Muszę z tobą porozmawiać - miałam świadomość jak beznadziejnie brzmiały te
słowa, ale pomimo tego, że byłam zdecydowana, wypowiedzenie tego na głos
przychodziło mi z wielką trudnością.
- Rozmawiamy słońce, spokojnie, jestem z
tobą. Zobaczysz, ułożysz sobie to w głowie i będzie dobrze. - Paweł był czuły,
ale czułam, że to powierzchowność. Dla niego to było takie proste. Ułożyć w
głowie, a wszystko będzie dobrze. A co z gniewem na mamę? Co ze świadomością,
że mój ojciec się mnie nie wyrzekł? Co z myślami, że on nie wie, że ja
istnieję?
- Paweł ja mówię o nas - zabrzmiało to
ostrzej niż zamierzałam, ale miałam dosyć mydlenia oczu i ocierania się o
prawdę.
- Iza, zobaczymy się w weekend, przyjadę
i ....
- Nie! - nie mogłam pozwolić mu
dokończyć. Nie chciałam by przyjechał, nie chciałam by utrudniał to, co i tak
już było wystarczająco ciężkie.
- O czym ty mówisz? - pomimo dzielących
nas kilkuset kilometrów, czułam, że był zaskoczony, chociaż nie wierzyłam, że
nie czuł, iż po półtora roku związku, z każdym dniem oddalaliśmy się od siebie
coraz bardziej. Ta decyzja dojrzewała we mnie od prawie dwóch tygodni, a kres
przyszedł kiedy po kłótni z mamą odstałam od niej w policzek, a on powiedział,
że to moja wina.
- O tym, że to koniec. Ja nie chcę...
Nie wiem jak ci to powiedzieć, ale też musiałeś to czuć.
- Co czuć?! Izka! - na ten krzyk, który
wydobył się z jego ust odsunęłam telefon od uszu mocniej zaciskając oczy. Nie
chciałam tego znosić, już nigdy więcej nie chciałam słuchać tego ryku.
- Tego, że się mijamy, ty mnie nie
rozumiesz. Ja nie chcę tak żyć, nie chcę tego. - łzy napływały mi do oczu i
jasne, że pękało mi serce, kochałam Pawła, ale to był toksyczny związek i nie
chciałam dłużej być w to uwikłana. Nie chciałam czekać, aż straci nad sobą
panowanie i kiedy znowu będzie na mnie krzyczał.
- Czego? Byliśmy ze sobą tyle czasu, a
ty chcesz zerwać bo co? Poznałaś kogoś? A może to przez Przemka co?!
- Paweł...
- No powiedz! Przyprawiłaś mi rogi? -
nie poznawałam tego chłopaka, który wrzeszczał na mnie jak opętany.
- Widzisz winę tam gdzie jej nie ma. Z
nikim cię nigdy nie zdradziłam i tu nie chodzi o mnie, ale o ciebie. - wzięłam
głębszy oddech, a kiedy Paweł również zamknął usta, odważyłam się mówić dalej -
Nie ufasz mi, krzyczysz na mnie, a ja nie chcę tego znosić. Mam dość. Mam dosyć
twoich wyrzutów w moją stronę, tego, że zawsze widzisz winę we mnie. Nie chcę
tego. Chciałam byś był ze mną, a nie przeciwko mnie. Kiedy dostałam od mamy w
twarz prawie wmówiłeś mi, że to moja wina. Naprawdę twoim zdaniem dzieci same
są winne, kiedy rodzice je biją? Nawet nie zapytałeś jak poszło mi na
konkursie. Jesteś skupiony na sobie i nie mów mi, że to moja wina - byłam
spokojna, naprawdę nie chciałam się dodatkowo denerwować. Byłam pewna tego, że
chcę zakończyć ten związek, wiedziałam to już po ostatniej naszej kłótni, tylko
czekałam, aż emocje opadną by przemyśleć to na spokojnie. Nie było mi łatwo
przekreślić półtora roku swojego życia, ale ten związek mnie niszczył. Tak
naprawdę brakowało mi poczucia bezpieczeństwa i Paweł był pierwszą osobą, która
mi je dała. Był pierwszym mężczyzną w moim życiu i to dosłownie. Nigdy nie
miałam taty, dziadka, wujków, kolegów. A on dał mi silne ramię i to nowe
uczucie sprawiło, że się zauroczyłam, że wzięłam je tak zachłannie jak się
tylko dało. Może gdybym nie poznała Przemka to wszystko nadal by się toczyło.
Ale on pokazał mi, że facet może być czuły, spokojny, może być oparciem bez
darcia buzi. Nie zrywałam z Pawłem by wejść w związek z Przemkiem, z nim
łączyły mnie inne relacje, znacznie cenniejsze od tego, co mogłabym dostać w
ramach związku. Nie chciałam by kiedykolwiek coś nas poróżniło, a związek
stanowił właśnie takie niebezpieczeństwo, zazdrość, ograniczenia... Nie byłam
na to gotowa. Chciałam zająć się sobą, odpocząć, pobyć sama i nie musieć się
nikomu spowiadać. Cisza jaka trwała w słuchawce była męcząca i musiałam dać jej
kres - Wiem, że w tym wszystkim jest też dużo mojej winy, że może to ja nie
jestem gotowa na związek. Może za wcześnie się to wszystko potoczyło. Może nie
jestem odpowiednią kobietą dla ciebie. Też cię zawiodłam i przepraszam. Nie
chcę się z tobą kłócić i rozstawać w gniewie...
- Nie chrzań! - ryk, który wydostał się
ze słuchawki sprawił, że miałam dreszcze na całym ciele i bynajmniej nie były
to dreszcze podniecenia. - Kurwa! Iza! Nie chcę cię stracić, rozumiesz? Kocham
cię i powiedz mi, że mnie nie kochasz! Powiedz to!
- Paweł...
- Mów! - jego słowa stanowiły dodatkowy
bodziec do tego by wierzyć, że on wcale nie słuchał moich słów. Ranił mnie tak
bardzo, a w ogóle nic sobie z tego nie robił.
- Dobrze wiesz, że nie mogę.
- To daj nam czas. Odpoczniemy,
przemyślimy to sobie. Ty masz teraz ciężki czas w swoim życiu i rozumiem to.
Dowiedziałaś się prawdy, że masz ojca i trudno ci jest się z tym pogodzić -
potok słów z Pawła ust był jak mamienie, on chyba sam w to nie wierzył.
- Nic nie rozumiesz i nie masz pojęcia
jak się z tym czuję. Chcę być teraz sama, od dawna jestem z tym sama, ze
wszystkim jestem sama, a ty mnie tylko obwiniasz. Gówno wiesz o tym jak mi
ciężko i nie chrzań, że rozumiesz! - puściły we mnie wszystkie hamulce, w tym
momencie, naprawdę przestałam siebie kontrolować. - Gdybyś rozumiał, nie wrzeszczałbyś na mnie
jak popieprzony! Jak możesz mnie kochać i wydzierać się na mnie jakbym była
szmatą, która nie zasługuje na szacunek? Mam dość tych krzyków, oskarżeń. Dość
tego związku.
- Jakoś jak byłaś na weekend i jak się
pieprzyliśmy to nie narzekałaś na brak szacunku!
- Właśnie do tego wszystko się
sprowadza. Umiemy tylko iść do łóżka, to wynika z naszych weekendów. Tylko, że
dla mnie najważniejsze jest to, że gdy do ciebie zadzwonię to chcę wsparcia,
zapewnienia, że jesteś ze mną - ta rozmowa trwała znacznie dłużej niż chciałam,
a na dodatek, szła w kierunku zupełnie innym od zamierzonego. Wiedziałam, że
nie będzie łatwo, ale nigdy nie sądziłam, że aż tak, będziemy drzeć koty.
- Jak możesz mówić, że nie jestem?
Zawsze....
- Nawet wtedy gdy powiedziałeś, że tamta
kłótnia z mamą była moją winą? Że nie doszłoby do tego, gdybym nie była taka
dumna? Też w przyszłości dasz swojemu dziecku w twarz i powiesz, że samo sobie
na to zasłużyło?
- Nigdy cię nie uderzyłem! - kolejny
krzyk z Pawła ust był jak brzytwa, wypalał ranę w moim ciele i wiedziałam, że
po tym wszystkim zostaną naprawdę okropne blizny.
- Wiem, ale sprawiasz, że się ciebie
boję! Tak jak teraz, wrzeszczysz na mnie nie bacząc na moje uczucia i dlatego
mam dość. Nie pozwolę byś jeszcze kiedykolwiek na mnie wrzeszczał! Masz problem
z emocjami i nie musisz ich wyładowywać na mnie. Powiedziałam, nie jestem bez
winy, nie jestem odpowiednią dziewczyną dla ciebie. Nie umiem z tobą być, może
jestem niedojrzała, nazwij mnie jak chcesz, to koniec. - po tych słowach
spotkałam się tylko z dźwiękiem przerwanej rozmowy i jedyne co poczułam to jak
kamień spadł mi z serca. Byłam wolna.
Jak to czytacie, to pewnie już jestem w górach! Życzę Wam udanej Majówki, odpocznijcie :)
jak zawsze możecie śledzić mnie na instagram/paulina.opowiadania
Bardzo fajny rozdział.
OdpowiedzUsuńFajnie, że Iza w końcu dojrzała do decyzji zerwania z Pawłem, ale mimo wszystko nie chciałabym żeby ktoś zerwał ze mną przez telefon.
Super, że ma takie oparcie w Przemku i jest świetnym przyjacielem.
Miłego odpoczynku :)
Zazdroszczę Ci tych gór, póki co leżę chora w łóżku i z moim planów majówkowych nici, ale chociaż ty masz okazję do odpoczynku :)
OdpowiedzUsuńOby góry przyniosły ci duzo weny twórczej :)
/ Ingrid
To żeśmy się wyminęły. Teraz cały tydzień leżę z zapaleniem oskrzeli :/ Także weny twórczej brak i to kompletnie...
Usuńjeeeeeeeej Paula jestem tak mega szczęśliwa z tej części że nawet nie masz pojęcia :D
OdpowiedzUsuńchyba dałaś mi kopa na całą noc :)
Witaj Paulino!!!. Dzięki za nową część opowiadania. Świetnie piszesz!!!. Udanej majówki!!!. Pozdrawiam Wiktor
OdpowiedzUsuń