czwartek, 21 maja 2015

The new life cz 9

Nim się nie obejrzałam weekend już minął i musiałam znowu udać się na zajęcia. Te dwa dni przerwy bardzo dobrze mi zrobiły. Trochę się wyciszyłam, zrelaksowałam i poczułam się wolna. Bo „szczęście” to nie stan posiadania, ale stan umysłu i wyciszając swój umysł, pozbywając się wszelkiej złej energii, mogłam poczuć się szczęśliwa. Bałam się trochę iść na uczelnię, obawiałam się tego, co miało mnie tam spotkać, ale starałam się przynajmniej o tym nie myśleć i być nadziei, że sobie z tym poradzę. Czułam się silniejsza także przez to, że dostałam pracę. Gdy Gosia dała mi numer do knajpy, w której szukali pracownika, od razu tam zadzwoniłam, zaniosłam CV i wczoraj wieczorem dostałam telefon, że mam przyjść na okres próbny. Ta wiadomość niesamowicie mnie ucieszyła, bo tak naprawdę nie sądziłam, że pójdzie mi z tym wszystkim tak szybko. Mieszkanie znalazłam już po kilku dniach w nowym mieście, a po tygodniu prawie miałam pracę. To nic, że była to "posada" na zmywaku,  najważniejsze, że ziarenko szczęścia zostało zasiane, a ja miałam nadzieję, że wykiełkuje z niego piękny kwiat. Do nowej pracy miałam przyjść w środę i czwartek, a po tych dwóch dniach, mam się dowiedzieć czy będzie z tego coś więcej.  
Może dzięki temu wszystkiemu i wierze w siebie, lżej szło mi się na uczelnię. Oczywiście obawiałam się ponownego spotkania z grupową świtą, natomiast tliła się we mnie wiara w to, że poprzednia sytuacja była jednorazowa i już nigdy się nie powtórzy.

Pierwsze wykłady mijały strasznie wolno, szczególnie przez to, że były maksymalnie nudne, natomiast pomimo tego, nadal nic nie psuło mojego pozytywnego myślenia. Powoli też nawiązywałam znajomości z innymi osobami z roku, między innymi z Klaudią i Łukaszem. Ta dwójka była naprawdę normalna. Na przerwach bardzo luźno ze sobą rozmawialiśmy i nie wyczułam żadnego szydzenia czy uprzedzenia co do mojej osoby. Chociaż nadal byłam bardzo ostrożna w swych kontaktach z innymi ludźmi, zazwyczaj słuchałam i starałam się za dużo nie mówić.  Oczywiście cała elita, trzymała się razem i zachowywała się nad wyraz głośno, tak, że nie dało się ich nie usłyszeć. To wszystko miało miejsce do momentu w którym nie przyszła pora na ćwiczenia, na które trzeba było przeczytać tekst, przez który kilka dni temu, miałam nieprzyjemną sytuację przy feralnym ksero.
- Do sali będziecie wchodzili w kolejności w jakiej was wyczytam! Siadacie obok siebie, a przed sobą możecie mieć tylko sporządzone notatki – profesor zwrócił się do nas przed samymi drzwiami do sali i po kolei wyczytywał nasze nazwiska z listy. Zaraz po moim, czyli Kasprzak, wyczytał Kołodziej, Igor Kołodziej. Moje serce zabiło trochę mocniej, wcale nie z powodu miłości, raczej ze względu poczucia, iż nigdy nie uwolnię się od elity. Kiedy zajęłam miejsce w ławce, Igor zrobił to samo, ale w sposób jaki siedział, dał mi do zrozumienia, że w ogóle nie był zadowolony z mojego towarzystwa, jakże by inaczej. Siedział niemal bokiem do mnie, wyglądało to jakby go odrzucało ode mnie. Nie było to jakoś miłe, ale co ja mogłam? Dopiero kiedy nauczyciel wszedł do klasy, Igor usiadł prawie normalnie, zachowując jak największą odległość między nami. Czułam, że wstydził się tego, że byłam tak blisko niego. Traktował mnie jakbym była trędowata, brudna, albo śmierdząca...
- Zadam wam 3 pytania odnośnie tekstu. Obowiązuje was zasada, kto pierwszy ten lepszy. Pamiętajcie, macie tylko 3 pytania. Kto błędnie odpowie, będzie miał odjęty punkt z puli, którą uzyskacie na koniec semestru, więc skupcie się, bo bardzo dużo ryzykujecie i każdy z was ma tylko jedną szansę – wszyscy byliśmy zaskoczeni tym, co nas czekało. W końcu był to dopiero drugi tydzień zajęć, a tu taka niespodzianka. Byłam jednak w miarę spokojna, ponieważ tekst miałam przeczytany, więc pozostało mi jedynie szybko zgłosić się do pytania. Okazja nadarzyła się stosunkowo szybko, bo gdy profesor wypowiedział pierwsze pytanie, tylko moja dłoń pozostawała w górze. Odpowiedź jaką udzieliłam, była poprawna, co niesamowicie mnie ucieszyło. Drugie pytanie zostało szybko zaskarbione przez Łukasza, który także poprawnie na nie odpowiedział, lecz z trzecim pytaniem był problem. Nikt się nie zgłaszał i chociaż znałam odpowiedź, drugi raz nie mogłam się zgłosić.
- W takim razie osoby, które nie zgłosiły się do żadnego pytania, wyciągają kartki i piszą wszystko co wiedzą na temat przeczytanego tekstu. Uprzedzam, interesują mnie same konkrety, więc jak ktoś ma zamiar lać wodę, to niech lepiej nic nie pisze – wśród ludzi panował chaos i zdecydowane niezadowolenie. Przeczuwałam, że mało kto sięgnął do tego tekstu. Wtedy mimowolnie spojrzałam na Igora, który ewidentnie nie był zadowolony, a na jego czole zauważyłam kroplę potu. Chłopak wydawał się być zdenerwowany i bardzo niespokojny. Zrobiło mi się go trochę żal, sama nie wiedząc dlaczego. Powinnam była się cieszyć, że dostał „karę” od losu, chociaż i tak podejrzewałam, że nic sobie z tego nie zrobi, przecież jedno niezaliczone kolokwium niczego przesądzało.
Gdy już wszyscy zaczęli pisać, Igor nadal wpatrywał się w swoją pustą kartkę i co chwilę rozglądał się po klasie, chyba miał nadzieję, że wiedza sama do niego przyjdzie, albo wyczyta ją z ruchu długopisów innych osób. Wtedy też spojrzał na mnie, co spowodowało, że przyłapał mnie na przyglądaniu się jego osobie. Zażenowana, lekko uśmiechnęłam się do niego, a on z kamienną twarzą skinął głową na moje notatki. W pierwszej chwili nie wiedziałam co zrobić, czy mu je dać, a może zemścić się za tamto zachowanie i zatrzymać je dla siebie… Wpadłam też na pomysł, by napisać na górze wiadomość, w stylu „Pomoc od wieśniary nie uwłacza?”, ale byłam zdecydowanie zbyt tchórzliwa na takie zagrywki. Gdybym była silniejsza i bardziej pewna siebie, to pewnie bym tak postąpiła, a tak pokornie podałam mu pod stołem kartki, z których chłopak od razu zaczął korzystać. Obserwując go, pomyślałam, że może dobrze zrobiłam? Teraz będzie mi wdzięczny i razem ze swoimi znajomymi odczepi się ode mnie. Naprawdę w to uwierzyłam i w duchu, byłam zadowolona. Zrobiłam krok na przód ku swojemu szczęściu i lepszemu życiu w nowym miejscu.

- Czas oddawać kartki – mężczyzna stanął na środku sali i dał znać, że czas się skończył. Igor od razu podał mi moje notatki i wstał by oddać swoją pracę. Co mnie najbardziej zaskoczyło to, to , że gdy wrócił, wziął swoją torbę z miejsca, które przed chwilą zajmował i usiadł koło Emila. Byłam w szoku. Nawet mi nie podziękował, nie uśmiechnął się, kompletnie nic nie zrobił,  nic też nie powiedział. Kiedy ponownie na niego spojrzałam, zauważyłam, że wraz z kolegą patrzyli się w moim kierunku i…. śmiali się. To było niczym policzek. Łudziłam się, że może teraz sytuacja się zmieni, a tak naprawdę tylko ją pogorszyłam. Może gdybym mu nie dała tych notatek to… no właśnie co? Pewnie zemściłby się na mnie i było by podobnie do tego co działo się obecnie, ale wtedy nie zostałabym wykorzystana… Tak naprawdę co bym nie zrobiła, to i tak bym cierpiała. Unikałam ich wzrokiem, ale to nie przynosiło żadnego efektu, bo słyszałam ich śmiech, słyszałam półsłówka jakimi mnie obdarzali "wieśniara", "brzydula", "idiotka". Mocno zacisnęłam oczy, starając się wytrzymać to wszystko. Musiałam mocno zagryź wargę, by nie uronić żadnej łzy. 

6 komentarzy:

  1. Żal mi się zrobiło dziewczyny. Myślała że dając notatki Igor i jego świta się od niej odczepia A tu guzik. Tacy ludzie się nie zmieniają. Niestety. Mam nadzieję że Sylwia sobie z nimi poradzi. Całuski. Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czo tak krótko? ;o Generalnie takie sytuacje często się zdarzają, ludzie myślą, że opuszczając licealne mury nie spotkają już żadnych debili na studiach, a często negatywnie się rozczarowują ;/ Czekamy na nastepną część, może namieszaj trochę albo przyspiesz tempo :)
    <3 / Ingrid

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem zawiedziona ;( tyle czasu nic i taki krotki wpis ;(

    OdpowiedzUsuń
  4. Paula kiedy możemy liczyć na następny post? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czuję, że to jeszcze nie koniec tej "znajomości". Pewnie nas zaskoczysz ;>
    W oczekiwaniu na następną cześć, pozdrówki- Nieś :) ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Co z kolejnymi częściami?

    OdpowiedzUsuń