Nim się nie obejrzałam weekend już minął
i musiałam znowu udać się na zajęcia. Te dwa dni przerwy bardzo dobrze mi
zrobiły. Trochę się wyciszyłam, zrelaksowałam i poczułam się wolna. Bo „szczęście”
to nie stan posiadania, ale stan umysłu i wyciszając swój umysł, pozbywając się
wszelkiej złej energii, mogłam poczuć się szczęśliwa. Bałam się trochę iść na
uczelnię, obawiałam się tego, co miało mnie tam spotkać, ale starałam się
przynajmniej o tym nie myśleć i być nadziei, że sobie z tym poradzę. Czułam się
silniejsza także przez to, że dostałam pracę. Gdy Gosia dała mi numer do
knajpy, w której szukali pracownika, od razu tam zadzwoniłam, zaniosłam CV i
wczoraj wieczorem dostałam telefon, że mam przyjść na okres próbny. Ta
wiadomość niesamowicie mnie ucieszyła, bo tak naprawdę nie sądziłam, że pójdzie
mi z tym wszystkim tak szybko. Mieszkanie znalazłam już po kilku dniach w nowym
mieście, a po tygodniu prawie miałam pracę. To nic, że była to
"posada" na zmywaku, najważniejsze,
że ziarenko szczęścia zostało zasiane, a ja miałam nadzieję, że wykiełkuje z
niego piękny kwiat. Do nowej pracy miałam przyjść w środę i czwartek, a po tych
dwóch dniach, mam się dowiedzieć czy będzie z tego coś więcej.
Może dzięki temu wszystkiemu i wierze w
siebie, lżej szło mi się na uczelnię. Oczywiście obawiałam się ponownego
spotkania z grupową świtą, natomiast tliła się we mnie wiara w to, że
poprzednia sytuacja była jednorazowa i już nigdy się nie powtórzy.
Pierwsze wykłady mijały strasznie wolno,
szczególnie przez to, że były maksymalnie nudne, natomiast pomimo tego, nadal
nic nie psuło mojego pozytywnego myślenia. Powoli też nawiązywałam znajomości z
innymi osobami z roku, między innymi z Klaudią i Łukaszem. Ta dwójka była
naprawdę normalna. Na przerwach bardzo luźno ze sobą rozmawialiśmy i nie
wyczułam żadnego szydzenia czy uprzedzenia co do mojej osoby. Chociaż nadal byłam
bardzo ostrożna w swych kontaktach z innymi ludźmi, zazwyczaj słuchałam i
starałam się za dużo nie mówić. Oczywiście cała elita, trzymała się razem i
zachowywała się nad wyraz głośno, tak, że nie dało się ich nie usłyszeć. To
wszystko miało miejsce do momentu w którym nie przyszła pora na ćwiczenia, na
które trzeba było przeczytać tekst, przez który kilka dni temu, miałam
nieprzyjemną sytuację przy feralnym ksero.
- Do sali będziecie wchodzili w
kolejności w jakiej was wyczytam! Siadacie obok siebie, a przed sobą możecie
mieć tylko sporządzone notatki – profesor zwrócił się do nas przed samymi
drzwiami do sali i po kolei wyczytywał nasze nazwiska z listy. Zaraz po moim,
czyli Kasprzak, wyczytał Kołodziej, Igor Kołodziej. Moje serce zabiło trochę
mocniej, wcale nie z powodu miłości, raczej ze względu poczucia, iż nigdy nie
uwolnię się od elity. Kiedy zajęłam miejsce w ławce, Igor zrobił to samo, ale w
sposób jaki siedział, dał mi do zrozumienia, że w ogóle nie był zadowolony z
mojego towarzystwa, jakże by inaczej. Siedział niemal bokiem do mnie, wyglądało
to jakby go odrzucało ode mnie. Nie było to jakoś miłe, ale co ja mogłam?
Dopiero kiedy nauczyciel wszedł do klasy, Igor usiadł prawie normalnie,
zachowując jak największą odległość między nami. Czułam, że wstydził się tego,
że byłam tak blisko niego. Traktował mnie jakbym była trędowata, brudna, albo
śmierdząca...
- Zadam wam 3 pytania odnośnie tekstu.
Obowiązuje was zasada, kto pierwszy ten lepszy. Pamiętajcie, macie tylko 3
pytania. Kto błędnie odpowie, będzie miał odjęty punkt z puli, którą uzyskacie
na koniec semestru, więc skupcie się, bo bardzo dużo ryzykujecie i każdy z was
ma tylko jedną szansę – wszyscy byliśmy zaskoczeni tym, co nas czekało. W końcu
był to dopiero drugi tydzień zajęć, a tu taka niespodzianka. Byłam jednak w
miarę spokojna, ponieważ tekst miałam przeczytany, więc pozostało mi jedynie
szybko zgłosić się do pytania. Okazja nadarzyła się stosunkowo szybko, bo gdy
profesor wypowiedział pierwsze pytanie, tylko moja dłoń pozostawała w górze.
Odpowiedź jaką udzieliłam, była poprawna, co niesamowicie mnie ucieszyło.
Drugie pytanie zostało szybko zaskarbione przez Łukasza, który także poprawnie
na nie odpowiedział, lecz z trzecim pytaniem był problem. Nikt się nie zgłaszał
i chociaż znałam odpowiedź, drugi raz nie mogłam się zgłosić.
- W takim razie osoby, które nie
zgłosiły się do żadnego pytania, wyciągają kartki i piszą wszystko co wiedzą na
temat przeczytanego tekstu. Uprzedzam, interesują mnie same konkrety, więc jak
ktoś ma zamiar lać wodę, to niech lepiej nic nie pisze – wśród ludzi panował
chaos i zdecydowane niezadowolenie. Przeczuwałam, że mało kto sięgnął do tego
tekstu. Wtedy mimowolnie spojrzałam na Igora, który ewidentnie nie był
zadowolony, a na jego czole zauważyłam kroplę potu. Chłopak wydawał się być
zdenerwowany i bardzo niespokojny. Zrobiło mi się go trochę żal, sama nie
wiedząc dlaczego. Powinnam była się cieszyć, że dostał „karę” od losu, chociaż
i tak podejrzewałam, że nic sobie z tego nie zrobi, przecież jedno niezaliczone
kolokwium niczego przesądzało.
Gdy już wszyscy zaczęli pisać, Igor
nadal wpatrywał się w swoją pustą kartkę i co chwilę rozglądał się po klasie,
chyba miał nadzieję, że wiedza sama do niego przyjdzie, albo wyczyta ją z ruchu
długopisów innych osób. Wtedy też spojrzał na mnie, co spowodowało, że przyłapał
mnie na przyglądaniu się jego osobie. Zażenowana, lekko uśmiechnęłam się do niego,
a on z kamienną twarzą skinął głową na moje notatki. W pierwszej chwili nie
wiedziałam co zrobić, czy mu je dać, a może zemścić się za tamto zachowanie i
zatrzymać je dla siebie… Wpadłam też na pomysł, by napisać na górze wiadomość, w
stylu „Pomoc od wieśniary nie uwłacza?”, ale byłam zdecydowanie zbyt tchórzliwa
na takie zagrywki. Gdybym była silniejsza i bardziej pewna siebie, to pewnie
bym tak postąpiła, a tak pokornie podałam mu pod stołem kartki, z których
chłopak od razu zaczął korzystać. Obserwując go, pomyślałam, że może dobrze
zrobiłam? Teraz będzie mi wdzięczny i razem ze swoimi znajomymi odczepi się ode
mnie. Naprawdę w to uwierzyłam i w duchu, byłam zadowolona. Zrobiłam krok na
przód ku swojemu szczęściu i lepszemu życiu w nowym miejscu.
- Czas oddawać kartki – mężczyzna stanął
na środku sali i dał znać, że czas się skończył. Igor od razu podał mi moje notatki
i wstał by oddać swoją pracę. Co mnie najbardziej zaskoczyło to, to , że gdy wrócił,
wziął swoją torbę z miejsca, które przed chwilą zajmował i usiadł koło Emila.
Byłam w szoku. Nawet mi nie podziękował, nie uśmiechnął się, kompletnie nic nie
zrobił, nic też nie powiedział. Kiedy
ponownie na niego spojrzałam, zauważyłam, że wraz z kolegą patrzyli się w moim
kierunku i…. śmiali się. To było niczym policzek. Łudziłam się, że może teraz
sytuacja się zmieni, a tak naprawdę tylko ją pogorszyłam. Może gdybym mu nie
dała tych notatek to… no właśnie co? Pewnie zemściłby się na mnie i było by
podobnie do tego co działo się obecnie, ale wtedy nie zostałabym wykorzystana…
Tak naprawdę co bym nie zrobiła, to i tak bym cierpiała. Unikałam ich wzrokiem,
ale to nie przynosiło żadnego efektu, bo słyszałam ich śmiech, słyszałam
półsłówka jakimi mnie obdarzali "wieśniara", "brzydula",
"idiotka". Mocno zacisnęłam oczy, starając się wytrzymać to wszystko.
Musiałam mocno zagryź wargę, by nie uronić żadnej łzy.
Żal mi się zrobiło dziewczyny. Myślała że dając notatki Igor i jego świta się od niej odczepia A tu guzik. Tacy ludzie się nie zmieniają. Niestety. Mam nadzieję że Sylwia sobie z nimi poradzi. Całuski. Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńCzo tak krótko? ;o Generalnie takie sytuacje często się zdarzają, ludzie myślą, że opuszczając licealne mury nie spotkają już żadnych debili na studiach, a często negatywnie się rozczarowują ;/ Czekamy na nastepną część, może namieszaj trochę albo przyspiesz tempo :)
OdpowiedzUsuń<3 / Ingrid
Jestem zawiedziona ;( tyle czasu nic i taki krotki wpis ;(
OdpowiedzUsuńPaula kiedy możemy liczyć na następny post? :)
OdpowiedzUsuńCzuję, że to jeszcze nie koniec tej "znajomości". Pewnie nas zaskoczysz ;>
OdpowiedzUsuńW oczekiwaniu na następną cześć, pozdrówki- Nieś :) ;*
Co z kolejnymi częściami?
OdpowiedzUsuń