czwartek, 4 czerwca 2015

Trudna rozłąka cz 32

- Mogę? - kilka minut po tym jak weszłam do pokoju, do moich drzwi zapukała mama. Widząc jej twarz w uchylonych drzwiach, naprawdę miałam ochotę powiedzieć jej, żeby zostawiła mnie samą.
- Zależy co chcesz - czułam złość na nią, może niekoniecznie dlatego, że sprowadziła sobie jakieś faceta, to raczej był czynnik poboczny. Chodziło mi raczej o to, jak skrzywdziła babcię i gdy wróciwszy do domu, spojrzałam na jej twarz, poczułam, że wróciło wszystko o czym rozmawiałam z babcią, wrócił ból, który wylewał się z jej ust, każda uroniona przez nią łza.
- Przepraszam cię, powinnam była uprzedzić, że będziemy miały gościa - mama weszła do środka i oparła się o zamknięte drzwi. Jej twarz była lekko rozbawiona, może odrobinę szczęśliwa. W duszy cieszyłam się, że kogoś poznała, bo to oznaczało, że będzie miała dla mnie mniej czasu, a ja będę miała większą swobodę.
- To twój gość i lepiej do niego wracaj, to trochę niekulturalne, zostawiać gościa samego - nie patrzyłam na mamę, mój wzrok był utkwiony w książce, którą miałam w rękach. Wcale jej nie czytałam, musiałam tylko mieć jakiś punkt odniesienia, który pozwoliłby mi uniknąć patrzenia w jej kłamliwe oczy.
- Jesteś zła? Tomek to tylko kolega - mama oparła się o ramę łóżka i głośno westchnęła, jakby z nutą irytacji.
- Szkoda, myślałam, że się zakochasz i dasz mi spokój - dziwiło mnie, że po czterech dniach mojej nieobecności, jedyne co mama miała mi do powiedzenia, to, że Tomek był jej kolegą. Nie interesowało ją co robiłam u babci, jak spędziłam te kilka dni w towarzystwie starszej kobiety.
- Jesteś moją córką, jak mogłabym dać ci spokój? Jesteś dla mnie najważniejsza - kiedy usłyszałam te słowa, już dłużej nie mogłam ignorować tego co słyszałam. Odłożyłam książkę i z całą zaciętością spojrzałam na mamę. - Iza, stało się coś? - przerażenie jakie malowało się na twarzy mamy, oznaczało tylko jedno. Musiała sobie przypomnieć, że przecież wróciłam od babci. Tylko, czy przerażało ją to, czego jeszcze mogłam się dowiedzieć, czy to, co ja mogłam powiedzieć babci?
- Już nigdy nie mów mi, że jestem dla ciebie najważniejsza, nie mów, że mnie kochasz. Nie uwierzę w żadne twoje słowo,  ani tym bardziej w uczucia, rozumiesz? Nienawidzę cię i nigdy nie wybaczę ci tego co zrobiłaś babci. W dupie mam to, jak mnie skrzywdziłaś. Ale to, co zrobiłaś babci, jest po prostu świństwem. Jesteś naprawdę złym człowiekiem - każde słowo, które wychodziło z moich ust, było owiane nienawiścią, goryczą i ogromną zaciętością. Nie mogłam już dłużej tego tłumić w sobie. Tak bardzo nienawidziłam swojej matki, że żałowałam, że mnie urodziła. Gdyby nie moje pojawienie się na świecie, wszystko byłoby dobrze, nikt nikomu nie zniszczyłby życia.
- Iza... nie mów tak, jestem twoją mamą i kocham cię. Wszystko co robiłam, robiłam dla ciebie, dlaczego tego nie rozumiesz? Babcia ci czegoś naopowiadała, tak?
- Nie, nie powiedziała mi niczego czego nie usłyszałabym od ciebie. Tylko, że to ona w tym wszystkim najbardziej ucierpiała. Ty po prostu wyjechałaś, a ona tam została, z tymi ludźmi, bez przyjaciółki....Nie wierzę...  Jak mogłaś tak bezczynnie patrzeć jak ona traciła swoją przyjaciółkę? Zniszczyłaś coś, co ona budowała przez całe swoje życie. Uwierzyłam ci, że zrobiłaś to dla mnie, może faktycznie nie chciałaś bym cierpiała, bym tęskniła. Ale do cholery, to twoja matka! Urządziłaś jej piekło. Tak naprawdę zadbałaś tylko o Niego, chciałaś by coś osiągnął w życiu, a dziecko mogło mu tylko w tym przeszkodzić. Może scenariusz wyglądałby inaczej. Po pół roku wróciłby z wymiany i może nawet wróciłby do rodzinnego domu i bylibyście razem, a ja miałabym tatę. Tylko, że ty postanowiłaś się poświęcić. Wiesz, to nawet mogłoby być szlachetne. Heroiczny czyn. Powinnam ci bić brawo, co? Ale wiesz czemu tego nie zrobię? Bo obcy facet był ważniejszy od twojej matki i ode mnie. Musiałaś go naprawdę kochać i chyba tylko jego przez całe swoje życie obdarzyłaś tym uczuciem - wstałam na równe nogi i stanęłam wprost na przeciwko mamy. Chciałam by każde moje słowo dokładnie dotarło do jej uszu. Chciałam by widziała, jak ogromny żal miałam do niej za to co zrobiła. Jak bardzo targały mną negatywne emocje w stosunku do jej osoby.
- Jak możesz tak mówić? Poświęciłam się tobie. Jesteś rozżalona, jest ci smutno i rozumiem, że jest ci przykro z powodu cierpienia babci, ale to było tyle lat temu. Każdy ruszył na przód i proszę już nie wracajmy do tego. Rozmawiałyśmy już o tym, wyjaśniłam ci, dlaczego to zrobiłam. Nie chciałam byś cierpiała i to o ciebie się najbardziej martwiłam. Moja mama zawsze lubiła dramatyzować i przecież to ja rozstałam się z Grześkiem, to nasza przyjaźń się rozpadła a nie mojej mamy z Heleną. Przecież to głupie winić rodziców za błędy dzieci. To niedorzeczne. - obojętność mamy była jakąś głupią fasadą. Nie rozumiałam dlaczego nadal nie było w niej skruchy. Jak mogło jej to nie obchodzić. Była wpatrzona w siebie i gdzieś miała uczucia innych.
- Nie, właśnie to co mówisz jest żałosne. Gdzie byłaś jak się kłóciły? Jak na wsi babcię obrażano, że urodziła dziwkę? Tata cierpiał, nie chciał przyjeżdżać do domu, a przez to cierpiała i  jego mama, a o to wszystko winiła Ciebie. To właśnie przez żal jaki miała do ciebie, nie była w stanie rozmawiać z babcią. Tylko, że ty wyjechałaś, zachowałaś się jak tchórz. Zostawiłaś ich samych z tym całym bagnem jakie zrobiłaś. Jesteś największą egoistką świata. Żałuję, że się urodziłam, że nie zdecydowałaś się mnie usunąć. To przez moje pojawienie się na świecie moje dwie babcie się skłóciły i nigdy ci tego nie wybaczę.  Teraz, zostaw mnie samą - odwróciłam się od mamy i stanęłam przy oknie z założonymi rękoma i wpatrywałam się w ciemność, jaka panowała na dworze. Chciałam zostać sama, poukładać sobie plany na przyszłość i przede wszystkim zapomnieć o mamie. Słyszałam za sobą kroki mamy, która dopiero po chwili wyszła z pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i położyłam się w łóżku z słuchawkami na uszach. Chciałam się odciąć od mamy, od tego, co mnie otaczało. Tylko, że to nie był jeszcze koniec, a dopiero początek.

Większość nocy wierciłam się w łóżku i nie potrafiłam zasnąć, a jak już mi się to udało, to śniły mi się jakieś głupie rzeczy. Moje kłótnie z Pawłem, jak mama uderzyła mnie w policzek, jak na siebie krzyczałyśmy... Musiałam spuścić z tonu, bo przecież pewne rzeczy już się stały i nie mogłam cofnąć czasu. Nie mogłam tak bardzo się tym wszystkim przejmować. Powiedziałam mamie, to co miałam jej do powiedzenia i na tym postanowiłam zakończyć roztrząsanie tego tematu.
Jakoś po 7 wyszłam do kuchni by zrobić sobie ciepłą herbatę i ku mojemu zdziwieniu zastałam tam Tomasza, który robił kawę.
- Dzień dobry - ominęłam mężczyznę by wyciągnąć sobie kubek, a on wydawał się równie zaskoczony moją obecnością, co ja jego.
- Cześć, robię  kawę, chcesz? - w odpowiedzi na jego słowa, postawiłam obok dwóch kubków naszykowanych przez Tomka swój i wrzuciłam do niego saszetkę herbaty. Oparłam się o blat i unikałam kontaktu wzrokowego z nowym kolegą mamy. Musiałam przyznać, że Tomasz należał do facetów, którzy starzeli się z klasą. Był wysoki, miał krótko przystrzyżone czarne włosy, do tego delikatny męski zarost. Ubrany był w zwykłe spodnie dresowe i czarną koszulkę. To dało mi do myślenia, bo przecież wczoraj miał na sobie jeansy i białą koszulę, a więc musiał planować, że zostanie na noc. - Agnieszka mówiła mi, że się pokłóciłyście, ona bardzo to przeżywa - w głosie mężczyzny nie było wyrzutu, pretensji ani niczego podobnego.  Miałam wrażenie, że był szczerze zatroskany o mamę i w sumie byłam mu za to wdzięczna. Mama nie powinna być teraz sama, miałam poczucie, że ją skrzywdziłam, ale teraz nie potrafiłam z nią być, a ona jak każdy człowiek potrzebowała wsparcia.
- Dobrze, że ma ciebie, przynajmniej nie jest sama - moje słowa zabrzmiały trochę za gorzko i sama się tego nie spodziewałam. Szczerze byłam mu wdzięczna i nie byłam o niego zazdrosna. 
- Powinnyście spokojnie porozmawiać, kłótnie tylko pogarszają sprawę.
- Wiesz, nie obraź się, ja rozumiem, że chcesz dobrze i chcesz nas pogodzić, ale tak jakby nie masz pojęcia co się dzieje. - on był nowy, nie znał mnie, nie znał tej całej sytuacji. Wątpiłam czy mama pochwaliła mu się tym co zrobiła, a nawet jakby się przed nim uzewnętrzniła, to znał tylko jedną stronę medalu. Miałam prawo do swoich uczuć i poniekąd dla mnie ta sprawa była już zamknięta.
- Naprawdę chcesz być sądem ostatecznym? Każdy ma prawo do błędów i nawet jeżeli nie jesteś w stanie jej tego zapomnieć, to czy masz prawo do tego by ją karać?  Każdy w odpowiednim czasie poniesie karę za swoje grzechy. - Tomasz stał spokojnie, mówił niby rzeczowo, ale miałam nieodparte wrażenie, że czuł się wyższy.
- Nie sądzisz, że za krótko się znamy, byś mi mówił co powinnam a czego nie?
- Nie pouczam cię, chcę ci tylko pokazać, że czasem warto odpuścić. Nie sądzisz, że Agnieszka poniosła już swoją karę? Było jej w życiu wystarczająco ciężko, naprawdę chcesz jej jeszcze bardziej dokopać? - zaśmiałam się na usłyszane słowa. Był jej adwokatem? Poza tym myślałam, że to sprawa pomiędzy nami.
- Zdziwiłabym się gdybyś stanął po mojej stronie. To lojalne z twojej strony, tylko, że ja też cierpiałam, moja babcia, dziadek, druga babcia, nawet mój tato, którego mnie pozbawiła, ale  nie martw się, nie zamierzam jej już więcej linczować. - na moje szczęście, akurat zagotowała się woda i przerywając rozmowę, zrobiłam sobie herbatę i już chciałam wrócić do siebie, ale przystanęłam słysząc słowa mężczyzny.
- Kochasz ją, tak samo jak ona ciebie - w tym akurat miał rację, pomimo, że jej nienawidziłam, to ją kochałam. Była moją mamą, jedną jedyną. Na zawsze. Z kubkiem herbaty ruszyłam do pokoju i usiadłam na łóżku. W pierwszej chwili po włączeniu laptopa, chciałam wyszukać w googlach mojego taty, tylko, że nie czułam się na siłach. Poza tym, chciałam to zrobić przy Przemku. 

Możecie znaleźć mnie na snapchacie: npaulinaa

2 komentarze:

  1. mam nadzieję że Przemo i nasza bohaterka Iza będą razem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja kocham to opowiadanie...
    Nieś :)

    OdpowiedzUsuń