- Mogę? - kilka minut po tym jak weszłam
do pokoju, do moich drzwi zapukała mama. Widząc jej twarz w uchylonych
drzwiach, naprawdę miałam ochotę powiedzieć jej, żeby zostawiła mnie samą.
- Zależy co chcesz - czułam złość na
nią, może niekoniecznie dlatego, że sprowadziła sobie jakieś faceta, to raczej
był czynnik poboczny. Chodziło mi raczej o to, jak skrzywdziła babcię i gdy
wróciwszy do domu, spojrzałam na jej twarz, poczułam, że wróciło wszystko o
czym rozmawiałam z babcią, wrócił ból, który wylewał się z jej ust, każda
uroniona przez nią łza.
- Przepraszam cię, powinnam była
uprzedzić, że będziemy miały gościa - mama weszła do środka i oparła się o
zamknięte drzwi. Jej twarz była lekko rozbawiona, może odrobinę szczęśliwa. W
duszy cieszyłam się, że kogoś poznała, bo to oznaczało, że będzie miała dla
mnie mniej czasu, a ja będę miała większą swobodę.
- To twój gość i lepiej do niego wracaj,
to trochę niekulturalne, zostawiać gościa samego - nie patrzyłam na mamę, mój
wzrok był utkwiony w książce, którą miałam w rękach. Wcale jej nie czytałam,
musiałam tylko mieć jakiś punkt odniesienia, który pozwoliłby mi uniknąć
patrzenia w jej kłamliwe oczy.
- Jesteś zła? Tomek to tylko kolega -
mama oparła się o ramę łóżka i głośno westchnęła, jakby z nutą irytacji.
- Szkoda, myślałam, że się zakochasz i
dasz mi spokój - dziwiło mnie, że po czterech dniach mojej nieobecności, jedyne
co mama miała mi do powiedzenia, to, że Tomek był jej kolegą. Nie interesowało
ją co robiłam u babci, jak spędziłam te kilka dni w towarzystwie starszej
kobiety.
- Jesteś moją córką, jak mogłabym dać ci
spokój? Jesteś dla mnie najważniejsza - kiedy usłyszałam te słowa, już dłużej
nie mogłam ignorować tego co słyszałam. Odłożyłam książkę i z całą zaciętością
spojrzałam na mamę. - Iza, stało się coś? - przerażenie jakie malowało się na
twarzy mamy, oznaczało tylko jedno. Musiała sobie przypomnieć, że przecież
wróciłam od babci. Tylko, czy przerażało ją to, czego jeszcze mogłam się
dowiedzieć, czy to, co ja mogłam powiedzieć babci?
- Już nigdy nie mów mi, że jestem dla
ciebie najważniejsza, nie mów, że mnie kochasz. Nie uwierzę w żadne twoje
słowo, ani tym bardziej w uczucia,
rozumiesz? Nienawidzę cię i nigdy nie wybaczę ci tego co zrobiłaś babci. W
dupie mam to, jak mnie skrzywdziłaś. Ale to, co zrobiłaś babci, jest po prostu
świństwem. Jesteś naprawdę złym człowiekiem - każde słowo, które wychodziło z
moich ust, było owiane nienawiścią, goryczą i ogromną zaciętością. Nie mogłam
już dłużej tego tłumić w sobie. Tak bardzo nienawidziłam swojej matki, że
żałowałam, że mnie urodziła. Gdyby nie moje pojawienie się na świecie, wszystko
byłoby dobrze, nikt nikomu nie zniszczyłby życia.
- Iza... nie mów tak, jestem twoją mamą
i kocham cię. Wszystko co robiłam, robiłam dla ciebie, dlaczego tego nie
rozumiesz? Babcia ci czegoś naopowiadała, tak?
- Nie, nie powiedziała mi niczego czego
nie usłyszałabym od ciebie. Tylko, że to ona w tym wszystkim najbardziej
ucierpiała. Ty po prostu wyjechałaś, a ona tam została, z tymi ludźmi, bez
przyjaciółki....Nie wierzę... Jak mogłaś
tak bezczynnie patrzeć jak ona traciła swoją przyjaciółkę? Zniszczyłaś coś, co
ona budowała przez całe swoje życie. Uwierzyłam ci, że zrobiłaś to dla mnie,
może faktycznie nie chciałaś bym cierpiała, bym tęskniła. Ale do cholery, to
twoja matka! Urządziłaś jej piekło. Tak naprawdę zadbałaś tylko o Niego,
chciałaś by coś osiągnął w życiu, a dziecko mogło mu tylko w tym przeszkodzić.
Może scenariusz wyglądałby inaczej. Po pół roku wróciłby z wymiany i może nawet
wróciłby do rodzinnego domu i bylibyście razem, a ja miałabym tatę. Tylko, że
ty postanowiłaś się poświęcić. Wiesz, to nawet mogłoby być szlachetne.
Heroiczny czyn. Powinnam ci bić brawo, co? Ale wiesz czemu tego nie zrobię? Bo
obcy facet był ważniejszy od twojej matki i ode mnie. Musiałaś go naprawdę
kochać i chyba tylko jego przez całe swoje życie obdarzyłaś tym uczuciem - wstałam
na równe nogi i stanęłam wprost na przeciwko mamy. Chciałam by każde moje słowo
dokładnie dotarło do jej uszu. Chciałam by widziała, jak ogromny żal miałam do
niej za to co zrobiła. Jak bardzo targały mną negatywne emocje w stosunku do
jej osoby.
- Jak możesz tak mówić? Poświęciłam się
tobie. Jesteś rozżalona, jest ci smutno i rozumiem, że jest ci przykro z powodu
cierpienia babci, ale to było tyle lat temu. Każdy ruszył na przód i proszę już
nie wracajmy do tego. Rozmawiałyśmy już o tym, wyjaśniłam ci, dlaczego to
zrobiłam. Nie chciałam byś cierpiała i to o ciebie się najbardziej martwiłam.
Moja mama zawsze lubiła dramatyzować i przecież to ja rozstałam się z
Grześkiem, to nasza przyjaźń się rozpadła a nie mojej mamy z Heleną. Przecież
to głupie winić rodziców za błędy dzieci. To niedorzeczne. - obojętność mamy
była jakąś głupią fasadą. Nie rozumiałam dlaczego nadal nie było w niej
skruchy. Jak mogło jej to nie obchodzić. Była wpatrzona w siebie i gdzieś miała
uczucia innych.
- Nie, właśnie to co mówisz jest
żałosne. Gdzie byłaś jak się kłóciły? Jak na wsi babcię obrażano, że urodziła
dziwkę? Tata cierpiał, nie chciał przyjeżdżać do domu, a przez to cierpiała
i jego mama, a o to wszystko winiła
Ciebie. To właśnie przez żal jaki miała do ciebie, nie była w stanie rozmawiać
z babcią. Tylko, że ty wyjechałaś, zachowałaś się jak tchórz. Zostawiłaś ich samych
z tym całym bagnem jakie zrobiłaś. Jesteś największą egoistką świata. Żałuję,
że się urodziłam, że nie zdecydowałaś się mnie usunąć. To przez moje pojawienie
się na świecie moje dwie babcie się skłóciły i nigdy ci tego nie wybaczę. Teraz, zostaw mnie samą - odwróciłam się od
mamy i stanęłam przy oknie z założonymi rękoma i wpatrywałam się w ciemność,
jaka panowała na dworze. Chciałam zostać sama, poukładać sobie plany na
przyszłość i przede wszystkim zapomnieć o mamie. Słyszałam za sobą kroki mamy,
która dopiero po chwili wyszła z pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i położyłam
się w łóżku z słuchawkami na uszach. Chciałam się odciąć od mamy, od tego, co
mnie otaczało. Tylko, że to nie był jeszcze koniec, a dopiero początek.
Większość nocy wierciłam się w łóżku i
nie potrafiłam zasnąć, a jak już mi się to udało, to śniły mi się jakieś głupie
rzeczy. Moje kłótnie z Pawłem, jak mama uderzyła mnie w policzek, jak na siebie
krzyczałyśmy... Musiałam spuścić z tonu, bo przecież pewne rzeczy już się stały
i nie mogłam cofnąć czasu. Nie mogłam tak bardzo się tym wszystkim przejmować.
Powiedziałam mamie, to co miałam jej do powiedzenia i na tym postanowiłam
zakończyć roztrząsanie tego tematu.
Jakoś po 7 wyszłam do kuchni by zrobić
sobie ciepłą herbatę i ku mojemu zdziwieniu zastałam tam Tomasza, który robił
kawę.
- Dzień dobry - ominęłam mężczyznę by
wyciągnąć sobie kubek, a on wydawał się równie zaskoczony moją obecnością, co
ja jego.
- Cześć, robię kawę, chcesz? - w odpowiedzi na jego słowa,
postawiłam obok dwóch kubków naszykowanych przez Tomka swój i wrzuciłam do
niego saszetkę herbaty. Oparłam się o blat i unikałam kontaktu wzrokowego z
nowym kolegą mamy. Musiałam przyznać, że Tomasz należał do facetów, którzy
starzeli się z klasą. Był wysoki, miał krótko przystrzyżone czarne włosy, do
tego delikatny męski zarost. Ubrany był w zwykłe spodnie dresowe i czarną
koszulkę. To dało mi do myślenia, bo przecież wczoraj miał na sobie jeansy i
białą koszulę, a więc musiał planować, że zostanie na noc. - Agnieszka mówiła
mi, że się pokłóciłyście, ona bardzo to przeżywa - w głosie mężczyzny nie było
wyrzutu, pretensji ani niczego podobnego.
Miałam wrażenie, że był szczerze zatroskany o mamę i w sumie byłam mu za
to wdzięczna. Mama nie powinna być teraz sama, miałam poczucie, że ją
skrzywdziłam, ale teraz nie potrafiłam z nią być, a ona jak każdy człowiek
potrzebowała wsparcia.
- Dobrze, że ma ciebie, przynajmniej nie
jest sama - moje słowa zabrzmiały trochę za gorzko i sama się tego nie spodziewałam.
Szczerze byłam mu wdzięczna i nie byłam o niego zazdrosna.
- Powinnyście spokojnie porozmawiać,
kłótnie tylko pogarszają sprawę.
- Wiesz, nie obraź się, ja rozumiem, że
chcesz dobrze i chcesz nas pogodzić, ale tak jakby nie masz pojęcia co się dzieje.
- on był nowy, nie znał mnie, nie znał tej całej sytuacji. Wątpiłam czy mama
pochwaliła mu się tym co zrobiła, a nawet jakby się przed nim uzewnętrzniła, to
znał tylko jedną stronę medalu. Miałam prawo do swoich uczuć i poniekąd dla
mnie ta sprawa była już zamknięta.
- Naprawdę chcesz być sądem ostatecznym?
Każdy ma prawo do błędów i nawet jeżeli nie jesteś w stanie jej tego zapomnieć,
to czy masz prawo do tego by ją karać?
Każdy w odpowiednim czasie poniesie karę za swoje grzechy. - Tomasz stał
spokojnie, mówił niby rzeczowo, ale miałam nieodparte wrażenie, że czuł się
wyższy.
- Nie sądzisz, że za krótko się znamy,
byś mi mówił co powinnam a czego nie?
- Nie pouczam cię, chcę ci tylko
pokazać, że czasem warto odpuścić. Nie sądzisz, że Agnieszka poniosła już swoją
karę? Było jej w życiu wystarczająco ciężko, naprawdę chcesz jej jeszcze
bardziej dokopać? - zaśmiałam się na usłyszane słowa. Był jej adwokatem? Poza
tym myślałam, że to sprawa pomiędzy nami.
- Zdziwiłabym się gdybyś stanął po mojej
stronie. To lojalne z twojej strony, tylko, że ja też cierpiałam, moja babcia,
dziadek, druga babcia, nawet mój tato, którego mnie pozbawiła, ale nie martw się, nie zamierzam jej już więcej
linczować. - na moje szczęście, akurat zagotowała się woda i przerywając
rozmowę, zrobiłam sobie herbatę i już chciałam wrócić do siebie, ale
przystanęłam słysząc słowa mężczyzny.
- Kochasz ją, tak samo jak ona ciebie -
w tym akurat miał rację, pomimo, że jej nienawidziłam, to ją kochałam. Była
moją mamą, jedną jedyną. Na zawsze. Z kubkiem herbaty ruszyłam do pokoju i
usiadłam na łóżku. W pierwszej chwili po włączeniu laptopa, chciałam wyszukać w
googlach mojego taty, tylko, że nie czułam się na siłach. Poza tym, chciałam to
zrobić przy Przemku.
Możecie znaleźć mnie na snapchacie: npaulinaa
Możecie znaleźć mnie na snapchacie: npaulinaa
mam nadzieję że Przemo i nasza bohaterka Iza będą razem :)
OdpowiedzUsuńJak ja kocham to opowiadanie...
OdpowiedzUsuńNieś :)