sobota, 2 listopada 2013

The experience cz 86 2/2

Gdy zjedliśmy postanowiłam iść jeszcze z tatą do kancelarii by porozmawiać z nim o porannej kłótni z mamą, Tata miał jeszcze wolne pół godziny więc zgodził się mi je poświęcić.
-   Proszę umówić tego pana na jutro – kiedy weszliśmy do kancelarii, tata od razu zwrócił się do chłopaka, który wcześniej ze mną rozmawiał, dał mu zapisany na kartce numer do Piotrka. -  Będę u siebie – tato otworzył drzwi do gabinetu i od razu za nim weszłam. Podeszłam do okna i przyglądałam się ruchowi na ulicy. Chciałam zebrać wszystkie siły, które we mnie drzemały i szczerze pomówić z tatą.  
-   Rano pokłóciłam się z mamą – nie czekałam na to aż sam zacznie pytać. To ja miałam problem, teraz chodziło o mnie a nie o ludzi, którzy mnie otaczali. - Zaspałam i nie poszłam do szkoły a ona się zdenerwowała. – zamilkłam. Zamknęłam oczy i przez chwilę nie byłam powiedzieć ani słowa więcej. Czekałam na przypływ siły - Nie zrobiłam tego specjalnie tylko tak okropnie się czułam i nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, która była godzina. Nie chciałam Was zawieść. - poczułam się słaba i powoli pękała skorupa, którą zbudowałam. Obróciłam się twarzą do taty który stał za mną. Patrzyłam na Niego zaszklonymi oczami. Było mi przykro, że ich zawiodłam. Tato przytulił mnie do siebie i jedną ręką przyciskał moją głowę do klatki piersiowej tak, że mogłam śmiało płakać.
-   Ja przepraszam, nie chciałam...
-   Cicho. Nic się nie stało. - starał się mnie uspokoić lecz ja już nie miałam siły niczego tłumić w sobie. Zaczęłam bardzo mocno płakać. Przestałam w końcu udawać, że wszystko było w porządku. Nie miałam siły by zakładać maskę i przed całym światem zachowywać się jak dawniej. To już nie byłam ja, już nie byłam tą samą dziewczyną sprzed kilku miesięcy,
-   Tato jest mi bardzo ciężko i nie potrafię radzić sobie z tym wszystkim tak doskonale jak kiedyś. Jestem za słaba na to co na mnie spadło. Tego jest za dużo i przerasta mnie to. - patrzyłam się na tatę, który chciał mi pomóc ale nie wiedział jak. Byłam z nim maksymalnie szczera i nie po to by przekabacić Go na swoją stronę. To był ten moment kiedy już brakło mi maski i musiałam być sobą.
-   Córeczko jesteśmy po to by Ci pomóc. - spokojnie mówił w moją stronę. Widziałam ból i bezradność na Jego twarzy. Było mi przykro, że ich zawiodłam, że nie byłam dostatecznie dobrą córką dla nich. Nie zasługiwałam by ich mieć. Ciągle dawałam im powody do zmartwień, rozczarowywałam ich.  
-   Ale mamę obchodzi tylko to, że nie poszłam do szkoły, tylko nauka się dla niej liczy. Cały czas mówiła, że nie taka była umowa ale czy tylko to ma znaczenie? - szukałam w tacie wsparcia i pewnego rodzaju sprzymierzeńca. Miałam nadzieję, że będzie po mojej stronie, ale przede wszystkim, że mnie zrozumie. Bardzo tego potrzebowałam, potrzebowałam Jego zrozumienia.
-   Porozmawiam z nią i nie martw się już tym. Oczywiście, że liczysz się dla nas Ty, twoje uczucia i to co leży Ci na sercu. Nie opuścimy Cię nawet gdy zawalisz szkołę. Zawsze będziemy Cię wspierać – ponownie przytulił mnie mocno do siebie, że mogłam poczuć Jego ciepło. Powoli przestawałam płakać i uspokajałam się. Jemu też nie było łatwo, chciał dla mnie jak najlepiej i cierpiał, że nie mogłam porozumieć się z mamą.
-   Kocham Cię – spojrzałam w Jego oczy a po chwil zaczęłam wycierać łzy bo rozległo się pukanie do drzwi.
-   Przepraszam, ma Pan klienta – młody chłopak zwrócił się do taty a ja zaczęłam się pospiesznie zbierać. Nie chciałam robić scen przed klientami ani robić złej renomy tacie. Mój wygląd i stan w jakim byłam nie pasował do standardu jaki tam panował.
-   Porozmawiamy w domu, dziękuję – wymuszonym uśmiechem uraczyłam tatę i dałam mu buziaka w policzek.
-   Tomek odprowadź Gosię – tato powiedział do swojego asystenta i pożegnał się ze mną.
-   Wszystko w porządku ? – chłopak spojrzał na mnie gdy szliśmy do wyjścia.
-   Tak, dziękuję – posłałam mu uśmiech i od razu poszłam do samochodu. Wzięłam kilka głębokich oddechów i odjechałam.

Spod kancelarii taty zadzwoniłam do Filipa z którym się umówiłam, że przyjedzie  do mnie do domu. Chciałam z nim swobodnie porozmawiać. Nie chciałam sama wchodzić do domu, więc gdy byłam już na miejscu to czekałam na przyjaciela przed bramą. Jako, że miałam chwilę czasu postanowiłam zadzwonić do Bartka.
-   Tak słucham? - w słuchawce rozbrzmiał głos Bartka.
-   Hej. Przepraszam za rano ale byłam zaspana. - poranna rozmowa była nazbyt burzliwa i nie należała do najmilszych. Naprawdę zależało mi, żeby pomiędzy mną a Bartkiem było wszystko w porządku. Tego dnia też odbyła się kłótnia z mamą, która była wystarczająco dotkliwa. Jedyne czego pragnęłam to spokoju.
-   Gosia wiesz, że nie chcę się z Tobą kłócić ale ostatnio masz dziwne humory. W ogóle nie umiem się z Tobą dogadać. - jeżeli myślałam, że moje zachowanie ujdzie mi na sucho to się myliłam. Łudziłam się, że zrozumiał mnie albo, że w ogóle zostawi to i nie będzie się tym przejmował.
-   Wiem, ale zrozum, że mnie obudziłeś i byłam prawie nieprzytomna. Zawsze rano jesteś rześki i od razu wszystko kojarzysz? - postanowiłam się  bronić, jakoś zareagować a nie przyznać mu rację i podporządkować się. Mój ton głosu był spokojny i starałam się racjonalnie do tego podejść.
-   To nie o to chodzi, tylko o to byś się w końcu wzięła w garść. Masz straszne wahania nastrojów, raz jest dobrze a na drugi dzień nie można się z Tobą porozumieć. Ja już nie wiem jak mam się zachowywać, jak Ciebie traktować żeby było dobrze. To jest już nie do zniesienia – Jego słowa mnie bolały i czułam się jak wariatka. Bardzo chciałam mieć cały czas dobry humor i być radosną ale żaden człowiek przez całe życie nie idzie z uśmiechem na twarzy. Każdy miewa gorsze i lepsze dni a ja właśnie miałam te gorsze, tylko czemu on tego nie rozumiał? Jeśli on nie rozumiał to kto miał mnie zrozumieć? Czy to oznaczało, że byłam niezrównoważona?
-   Możemy porozmawiać o tym później? Jak się zobaczymy? To chyba nie jest rozmowa na telefon. - nie chciałam załatwiać takich spraw przez telefon ale chciałam też mieć trochę czasu do namysłu, zastanowić się nad swoim zachowaniem.

-   Jak chcesz, do jutra – nie był przekonany do zakończenia rozmowy lecz de facto się zgodził. 

I jak, podoba się ?

10 komentarzy:

  1. fajne . wchodzę codziennie na twojego bloga i sprawdzam czy nie wstawiasz nowej części a jak nie wstawiasz to jestem zawiedziona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, że czasem opuszczasz to miejsce z poczuciem zawiedzenia, ale mam nadzieję, że udaje mi się to wynagrodzić :)

      Usuń
  2. Jeśli chodzi o opowiadanie to jak zwykle fajne, :) ale jestem ciekawa jak ty wyglądasz. Mogłabyś się opisać? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam ok 173 cm wzrostu, zielono-niebieskie oczy, jestem szatynką - chociaż obecnie mam włosy koloru ciemnego blondu :) Wydaje mi się, że niczym się nie wyróżniam poza dodatkowymi kilogramami :)

      Usuń
  3. ahaha czyżby była w ciąży *.* świetne jak zawsze :*** Pozdrawiam i dodawaj szybko next'a / Lovciak

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiesz na to 2 pytanie jak wyglądasz bo też jestem ciekawa. :)

    OdpowiedzUsuń