- Gosia,
wstawaj – to był kolejny dzień kiedy ktoś mnie budził. Gdy otworzyłam oczy
zobaczyłam Marcina, patrzyłam się na niego wbitym wzrokiem. Byłam bardzo
zmęczona i kompletnie nie miałam siły. Czułam się jak zombie, tak samo jak
ostatnio.
- Już
– nie wiedziałam co się ze mną działo. Mogłam cały czas spać a wiecznie byłam
niewyspana. Był przed ostatni dzień szkoły i mimo, że nie było lekcji a jakiś
szkolny dzień sportu, musiałam się tam pojawić. Niechętnie wstałam z łóżka i
poszłam się ubrać. Wzięłam z szafy jeansowe szorty i czarną bokserkę. Założyłam
trampki i zeszłam na dół gdzie cała moja rodzina siedziała przy stole jedząc
śniadanie.
- Siadaj,
zjedz z nami – tato spojrzał na mnie z uśmiechem na ustach. Nie miałam najmniejszej
ochoty by z nimi siedzieć jak i by coś jeść. Nie zniosłabym ani minuty przy
stole patrząc na ich uśmiechy.
- Nie,
pojadę do szkoły bo zaraz się spóźnię – próbowałam być miła lecz marnie mi to
wychodziło. Chciałam jak najszybciej wyjść z domu i nie patrzeć na panującą w
nim sielankę. Może i rodzice wszystko sobie wyjaśnili i doszli do porozumienia,
lecz miałam ogromny żal do mamy i nie potrafiłam spojrzeć na nią tak jak
kiedyś. Mój stosunek do taty się nie zmienił a wręcz jeszcze bardziej stałam za
nim.
Gdy dojechałam do szkoły to
najpierw poszłam do klasy na godzinę wychowawczą a później wszyscy poszliśmy na
boisko szkole gdzie odbywały się zawody. Kłębiło się tam pełno ludzi i wszędzie
się coś działo. Gdzie nie spojrzałam to ludzie się rozgrzewali i szykowali się
do zawodów.
- Hej – nagle stanął przede mną
Bartek, był w stroju sportowym. Zdziwiłam się gdy go zobaczyłam bo nic
wcześniej mi nie mówił, że będzie brał udział w organizowanym turnieju.
- Cześć – odpowiedziałam starając
się być najmilsza jak tylko potrafiłam. Mój plan był taki, żeby udawać, że
wszystko było w porządku. Miał dosyć moich humorów więc chciałam je przed nim
ukryć, żeby się nie męczył. Żyłam nadzieją, że niedługo przejdą mi te zmienne
nastroje i nie będę musiała udawać, że wszystko było u mnie w porządku.
Wcześniej myślałam, że powinnam była być z nim szczera ale nie mogłam sobie
pozwolić by Go utracić - Będziesz brał udział? - wskazałam ręką na Jego strój.
- No tak, będę grał w nogę.
Najpierw mamy mecz z dwiema drużynami ze szkoły a jak wygramy to będziemy grali
z nauczycielami. - objął mnie ręką i szliśmy w stronę boiska. Bartek miał
świetny nastrój więc nie chciałam mu go niczym psuć.
- Super
- Będziesz się przyglądać? -
przystanął kiedy byliśmy pod boiskiem i trzymał mnie w swoich ramionach.
- Tak, jasne. Będę tu siedzieć i Ci
kibicować – dałam mu buziaka w policzek a Bartek od razu pobiegł grać z
chłopakami. Usiadłam sobie na trawie i wpatrywałam się w mojego chłopaka, który
z wielką energią walczył o zwycięstwo swojej drużyny. Gdy tak sobie siedziałam
to zastanawiałam się nad swoim życiem, jego sensem, celem ale też nad tym po co
Bóg zabrał do siebie Maćka. Jaki sens miało Jego tak krótkie życie? Jak
wyglądałoby moje gdybym nigdy Go nie
poznała? Wiedziałam, że mimo iż Bóg tak wcześnie zabrał Maćka do siebie, to
byłam mu wdzięczna, że miałam tak wspaniałego brata. Moje życia nabrało sensu
przez tą więź i to właśnie ona ukształtowała mnie i mój światopogląd. Ciężko mi
było pogodzić się z tą stratą i żyć tak jak kiedyś ponieważ nic już nie będzie
takie jak dawniej. Może to było zagmatwane ale taka właśnie byłam ja –
pokręcona z ogromnym bałaganem w głowie. To był mój główny problem, by pogodzić
się z tym co się stało i stanąć twardo na nogi i iść przez życie z podniesioną
głową. Inną sprawą, która spędzała mi sen z powiek była kłótnia mamy z tatą,
jak i moja z mamą. Przykro mi było, że mama uważała mnie za rozpieszczoną
dziewczynę. Zawsze starałam się być skromna i wśród ludzi nie wywyższać się tym
co mieli moi rodzice, uważałam, że to było ich bogactwo a nie moje, ponieważ ja
na nie nie zapracowałam. Nie chciałam się poddać i pominąć słów mamy,
zamierzałam pokazać jej, że wcale nie potrzebowałam by ona z tatą wszystko
podsuwali mi pod nos. Od tej pory miałam zamiar żyć na własny rachunek i to
dosłownie. Zbliżały się wakacje i to był dobry moment by znaleźć pracę i samej
się utrzymywać. Chciałam to wszystko zrobić sama, bez protekcji rodziców.
Planowałam nie korzystać z kart kredytowych od rodziców, sama płacić rachunki
za telefon, tankować samochód, wszystkie swoje potrzeby opłacać z własnych
pieniędzy. Tym samym chciałam udowodnić rodzicom a głównie mamie, że potrafiłam
sama zadbać o siebie, niekoniecznie wszystko od nich dostając. Oczywiście, że
nie było to łatwe ale chciałam się z tym z zmierzyć ponieważ nic nie miałam do
stracenia. W znalezieniu pracy pokładałam nowe nadzieje, nie tylko finansowe
ale także śmiałam twierdzić, że nowe zajęcie pozwoliłoby mi się oderwać od
kłopotów.
Gdy na trzeźwo spojrzałam na boisko
zauważyłam, że mecz dobiegł końca a ja kompletnie nie wiedziałam jaki był wynik
i kto strzelał bramki.
- Sorry zamyśliłam się, kto wygrał?
- postanowiłam spytać się siedzącego obok chłopaka by udawać przed Bartkiem, że
oglądałam mecz. Miałam nadzieję, że przez swój urok osobisty i sympatyczny
głos, chłopak nie odbierze mnie za wariatkę.
- W niebieskich koszulkach, 1:0.
Chłopak z 4 na plecach strzelił – siedzący obok chłopak okazał się być bardzo
miły i wyrozumiały. Musiał zauważyć, że się zamyśliłam.
- Dzięki – uśmiechnęłam się do
sąsiada, który nie zdawał sobie sprawy z tego, że uratował moją sytuację.
- Kuba – ku mojemu zdziwieniu
wyciągnął do mnie dłoń, był naprawdę uprzejmy. Nigdy wcześniej nie widziałam go
w szkole, ale nie mógł być nowy ponieważ był już koniec roku szkolnego.
- Gosia – uścisnęłam Jego dłoń i
odwzajemniłam czarujący uśmiech.
- Wiem – zaskoczył mnie swoim
słowem, skąd wiedział kim byłam? Nie przypominałam sobie, skąd moglibyśmy się
znać, ale z Jego słów wynikało, że się
nie znaliśmy, to raczej on mnie znał.
- Skąd ? - chciałam się dowiedzieć
skąd mnie kojarzył. Na moje słowa Kuba zareagował olbrzymim uśmiechem.
- Ze szkoły. Aj dziewczyno nie
można nie wiedzieć kim jesteś – odnosiłam wrażenie, że mnie czarował co było miłe
ale trochę krępujące.
- Nie rozumiem, co we mnie takiego,
że nie można nie wiedzieć? - nie uważałam siebie za popularną osobę także nie
rozumiałam jego słów.
- Co ja Ci będę mówił, jesteś ładna
to się mówi o Tobie – obróciłam głowę w drugą stronę bo strasznie chciało mi
się śmiać. Flirtował ze mną co było dziwne, nawet bardzo. Zobaczyłam jak Bartek
szedł w moją stronę i dokładnie przyglądał się mnie i chłopakowi obok.
- Dzięki, lecę bo mój chłopak idzie
– pożegnałam się z Kubą i wstałam z trawnika by móc podejść do Bartka. Nie
podobała mi się jego mina i sposób w jaki patrzył na mnie.
- Zmęczony ? - starałam się
zachować spokój i opanowanie, jak gdyby nic się nie stało.
- Dobrze się bawiłaś? - był taki
oschły i szorstki. Nie patrzył na mnie tylko na Kubę.
- Nie rozumiem o co Ci chodzi –
nadal byłam miła dla niego, nie chciałam się kłócić a wręcz przeciwnie,
usiłowałam złagodzić jego niezadowolenie.
- O to, że chyba już Ci się
znudziłem – ręce mi opadały przez jego zachowanie. Jak na moje oko był zazdrosny
ale nie powinien był mnie tak traktować. Nie byłam jego własnością, nie miał
mnie na wyłączność. Byłam człowiekiem i miałam prawo do kontaktów z innymi
ludźmi.
- Przestań, co Ty w ogóle mówisz?
Zazdrosny jesteś? O chłopaka z którym zamieniłam dwa zdania? - moje opanowanie
powoli malało. Nie mogłam stać spokojnie i przyjmować słowa jakie padały pod
moim adresem.
- To o czym z nim rozmawiałaś? -
był dociekliwy co mnie irytowało. Stał z założonymi rękami i patrzył na mnie
triumfująco, czego w ogóle nie byłam w stanie zrozumieć. Czułam, że swoimi
słowami chciał mi udowodnić, że miał rację.
- O meczu. W ogóle co to za
przesłuchanie? Już nie wolno mi z nikim rozmawiać? - zbuntowałam się ponieważ
nie chciałam dać się zamknąć w klatce i wykonywać poleceń „pana”. Nie miał
prawa mnie ograniczać i wskazywać z kim mogłam rozmawiać a z kim nie. To nie
było w porządku. Bartek nic nie odpowiedział tylko poszedł dalej, wyglądało to
tak jakby mnie olał. Czułam się upokorzona jego zachowaniem – Bartek! - nie
chciałam pozwolić mu tak po prostu odejść, bez słowa.
- Co? - obrócił się w moją stronę
ale nie podszedł bliżej. Tym razem to ja
postanowiłam zrobić kilka kroków ku niemu. Nie chciałam się poddać ale
też nie zamierzałam łgać o litość.
- Dlaczego się tak zachowujesz ? -
usiłowałam dowiedzieć się czym umotywowane było Jego zachowanie. Nigdy się tak
nie zachowywał, nigdy taki wobec mnie nie był. Nie wiedziałam co się zmieniło,
czym sobie na to zasłużyłam.
- Niby jak? - wychodziłam z siebie
gdy tak ze mną rozmawiał. Denerwował mnie sposób w jaki mnie traktował. Niby
widział problem ale jednak udawał, że nic się nie działo. Sam nie mógł się
zdecydować. Jeżeli się zagalopował w swych poglądach to mógł się po prostu do
tego przyznać.
- Nie rób ze mnie idiotki. Może spisz
mi listę osób z którymi mogę rozmawiać. Widocznie nie ufasz mi skoro jesteś zły
o to, że zamieniłam dosłownie dwa zdania z jakimś chłopakiem. - miałam dość tej
bezsensownej rozmowy. Tym razem to ja odeszłam bez słowa a on nawet mnie nie
zatrzymał.
Nie miałam ochoty siedzieć w szkole
więc najpierw pojechałam na cmentarz gdzie zapaliłam znicz. Posiedziałam chwilę
przed grobem Maćka starając się uspokoić i opanować szargające mną nerwy. W
drodze do domu zatrzymałam się w kiosku i kupiłam kilka gazet z ogłoszeniami.
W domu panowała cisza, nikogo nie
było więc wzięłam sok i od razu poszłam do swojego pokoju i zaczęłam przeglądać
ogłoszenia, nawet znalazłam kilka, które mnie zainteresowały. Nie zamierzałam
czekać na zbawienie więc napisałam CV i wysłałam do kilku miejsc, między innymi
kawiarni, kina, pizzerii, supermarketu. Miałam nadzieję, że coś z tego wyjdzie,
że ktoś się odezwie.
Resztę dnia spędziłam siedząc w
samotności w pokoju, co niesamowicie pozwoliło mi odetchnąć. Wieczorem dostałam
sms'a od Piotrka z podziękowaniem za pomoc. Widocznie był u taty w kancelarii i
rozmawiał z nim. Głęboko wierzyłam, że wszystko będzie dobrze i ułoży się po
jego myśli.
Co do Bartka to nie odezwał się a
ja czułam się nazbyt urażona żeby pierwsza wyciągnąć dłoń do niego.
Nareszcie! ♥
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie jest jedynym, które mnie nigdy nie nudzi, dziękuję Ci za to, że znajdujesz czas by je pisać i za to, że z niego nie rezygnujesz, oby tak dalej! Czekam na następną :*
Uhuhu... Robi się ciekawie ;D Komentując całe opowiadanie to coś mi się nasuwa ciąża Gosi... Ale to tylko moje zdanie, natomiast zachowanie Bartka szczerze mnie samą już denerwuje ! :D
OdpowiedzUsuńIle ja się na wkurzam czytając o tym jak wymyśla te bezsensowne pretensje do Gosi... Ehh... Mam nadzieję, że ich los w kolejnych częściach opowiadania potoczy się inaczej oraz, że Gosia zapozna się bliżej z nowo poznanym Kubą.
Czekam na kolejną część ;)
W pełni się z tobą zgadzam , i też sądzę że Gosia jest w ciąży . :D .
Usuńfajne :*
OdpowiedzUsuńNiestety muszę stwierdzić, że tez mam podejrzenia, że Gosia jest w ciąży.! Czytałam dużo opowiadań i zawsze kiedy pojawiała się ciąża to już nie było to samo opowiadanie. Wolałabym, żeby jeszcze tej ciąży nie było i mam nadzieje, że nie będzie.!:) Uwielbiam jak jest dużo akcji z Bartkiem i Gosią, no i mam nadzieję, że Bartek się w końcu opanuje...;) Jednak co ci ślina na język przyniesie tak napiszesz i tak będę czytać, bo jesteś świetna.! Pozdrawiam/ grzyweczka12 ;*
OdpowiedzUsuńMam takie pytanie: czy ktoś wie że piszesz? Np: twoje koleżanki czytają twoje opowiadanie? Czy ktoś cię wspiera?
OdpowiedzUsuńtylko nie rozdzielaj gosi i bartka są fajna parą
OdpowiedzUsuńostatnio czytałam twoje opowiadanie od samego początku :-) i jak zwykle wciągneło mnie. kiedyś chciałaś aby nasunac ci kilka wątków co możesz poruszyć. zauważyłam że nie ma już nic o dziadkach gosi. nic nie wspominałas czy podobał im się remont który był przed śmiercią maćka. a przemyśl też to czy może gosia spotka przypadkiem wojtka?? też mogłoby być to ciekawe :-) albo bartek swoją pierwsza miłość o której coś tam kiedyś wspominałas :-) pomyśl nad tym :-) a ogólnie twoje opowiadanie jest najlepsze :-) i czekam na kolejne. powodzenia i pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńŚwietna cześć. Szkoda że po dłuższym czasie. Czy Gosia jest w ciąży? No te zmiany nastrojów i co znowu odwala Bartek. Nie rozdzielaj ich są fajną parą. Czekam na następną część i powodzenia na uczelni ;)
OdpowiedzUsuńNareszcie dodałaś! Jak zwykle super. ;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się że Gosia raczej nie jest w ciąży. Pamiętam jak ktoś pisał komentarze do poprzednich częściach jak Bartek i Gosia byli na tym wyjeździe coś właśnie o ciąży, i pisałaś że nie chcesz żeby Gosia była w ciąży bo uważasz że taki motyw pojawia się bardzo często w opowiadaniach czy coś takiego podobnego. :)
Sory, wyżej miało być do poprzednich części. Nie zauważyłam błędu ;)
Usuń