środa, 13 listopada 2013

The experience cz 88

-  Gosia, wstawaj – to był kolejny dzień kiedy ktoś mnie budził. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam Marcina, patrzyłam się na niego wbitym wzrokiem. Byłam bardzo zmęczona i kompletnie nie miałam siły. Czułam się jak zombie, tak samo jak ostatnio.
-  Już – nie wiedziałam co się ze mną działo. Mogłam cały czas spać a wiecznie byłam niewyspana. Był przed ostatni dzień szkoły i mimo, że nie było lekcji a jakiś szkolny dzień sportu, musiałam się tam pojawić. Niechętnie wstałam z łóżka i poszłam się ubrać. Wzięłam z szafy jeansowe szorty i czarną bokserkę. Założyłam trampki i zeszłam na dół gdzie cała moja rodzina siedziała przy stole jedząc śniadanie.
-  Siadaj, zjedz z nami – tato spojrzał na mnie z uśmiechem na ustach. Nie miałam najmniejszej ochoty by z nimi siedzieć jak i by coś jeść. Nie zniosłabym ani minuty przy stole patrząc na ich uśmiechy.
-  Nie, pojadę do szkoły bo zaraz się spóźnię – próbowałam być miła lecz marnie mi to wychodziło. Chciałam jak najszybciej wyjść z domu i nie patrzeć na panującą w nim sielankę. Może i rodzice wszystko sobie wyjaśnili i doszli do porozumienia, lecz miałam ogromny żal do mamy i nie potrafiłam spojrzeć na nią tak jak kiedyś. Mój stosunek do taty się nie zmienił a wręcz jeszcze bardziej stałam za nim.
Gdy dojechałam do szkoły to najpierw poszłam do klasy na godzinę wychowawczą a później wszyscy poszliśmy na boisko szkole gdzie odbywały się zawody. Kłębiło się tam pełno ludzi i wszędzie się coś działo. Gdzie nie spojrzałam to ludzie się rozgrzewali i szykowali się do zawodów.
- Hej – nagle stanął przede mną Bartek, był w stroju sportowym. Zdziwiłam się gdy go zobaczyłam bo nic wcześniej mi nie mówił, że będzie brał udział w organizowanym turnieju.
- Cześć – odpowiedziałam starając się być najmilsza jak tylko potrafiłam. Mój plan był taki, żeby udawać, że wszystko było w porządku. Miał dosyć moich humorów więc chciałam je przed nim ukryć, żeby się nie męczył. Żyłam nadzieją, że niedługo przejdą mi te zmienne nastroje i nie będę musiała udawać, że wszystko było u mnie w porządku. Wcześniej myślałam, że powinnam była być z nim szczera ale nie mogłam sobie pozwolić by Go utracić - Będziesz brał udział? - wskazałam ręką na Jego strój.
- No tak, będę grał w nogę. Najpierw mamy mecz z dwiema drużynami ze szkoły a jak wygramy to będziemy grali z nauczycielami. - objął mnie ręką i szliśmy w stronę boiska. Bartek miał świetny nastrój więc nie chciałam mu go niczym psuć.
- Super
- Będziesz się przyglądać? - przystanął kiedy byliśmy pod boiskiem i trzymał mnie w swoich ramionach.
- Tak, jasne. Będę tu siedzieć i Ci kibicować – dałam mu buziaka w policzek a Bartek od razu pobiegł grać z chłopakami. Usiadłam sobie na trawie i wpatrywałam się w mojego chłopaka, który z wielką energią walczył o zwycięstwo swojej drużyny. Gdy tak sobie siedziałam to zastanawiałam się nad swoim życiem, jego sensem, celem ale też nad tym po co Bóg zabrał do siebie Maćka. Jaki sens miało Jego tak krótkie życie? Jak wyglądałoby moje  gdybym nigdy Go nie poznała? Wiedziałam, że mimo iż Bóg tak wcześnie zabrał Maćka do siebie, to byłam mu wdzięczna, że miałam tak wspaniałego brata. Moje życia nabrało sensu przez tą więź i to właśnie ona ukształtowała mnie i mój światopogląd. Ciężko mi było pogodzić się z tą stratą i żyć tak jak kiedyś ponieważ nic już nie będzie takie jak dawniej. Może to było zagmatwane ale taka właśnie byłam ja – pokręcona z ogromnym bałaganem w głowie. To był mój główny problem, by pogodzić się z tym co się stało i stanąć twardo na nogi i iść przez życie z podniesioną głową. Inną sprawą, która spędzała mi sen z powiek była kłótnia mamy z tatą, jak i moja z mamą. Przykro mi było, że mama uważała mnie za rozpieszczoną dziewczynę. Zawsze starałam się być skromna i wśród ludzi nie wywyższać się tym co mieli moi rodzice, uważałam, że to było ich bogactwo a nie moje, ponieważ ja na nie nie zapracowałam. Nie chciałam się poddać i pominąć słów mamy, zamierzałam pokazać jej, że wcale nie potrzebowałam by ona z tatą wszystko podsuwali mi pod nos. Od tej pory miałam zamiar żyć na własny rachunek i to dosłownie. Zbliżały się wakacje i to był dobry moment by znaleźć pracę i samej się utrzymywać. Chciałam to wszystko zrobić sama, bez protekcji rodziców. Planowałam nie korzystać z kart kredytowych od rodziców, sama płacić rachunki za telefon, tankować samochód, wszystkie swoje potrzeby opłacać z własnych pieniędzy. Tym samym chciałam udowodnić rodzicom a głównie mamie, że potrafiłam sama zadbać o siebie, niekoniecznie wszystko od nich dostając. Oczywiście, że nie było to łatwe ale chciałam się z tym z zmierzyć ponieważ nic nie miałam do stracenia. W znalezieniu pracy pokładałam nowe nadzieje, nie tylko finansowe ale także śmiałam twierdzić, że nowe zajęcie pozwoliłoby mi się oderwać od kłopotów.
Gdy na trzeźwo spojrzałam na boisko zauważyłam, że mecz dobiegł końca a ja kompletnie nie wiedziałam jaki był wynik i kto strzelał bramki.
- Sorry zamyśliłam się, kto wygrał? - postanowiłam spytać się siedzącego obok chłopaka by udawać przed Bartkiem, że oglądałam mecz. Miałam nadzieję, że przez swój urok osobisty i sympatyczny głos, chłopak nie odbierze mnie za wariatkę.
- W niebieskich koszulkach, 1:0. Chłopak z 4 na plecach strzelił – siedzący obok chłopak okazał się być bardzo miły i wyrozumiały. Musiał zauważyć, że się zamyśliłam.
- Dzięki – uśmiechnęłam się do sąsiada, który nie zdawał sobie sprawy z tego, że uratował moją sytuację.
- Kuba – ku mojemu zdziwieniu wyciągnął do mnie dłoń, był naprawdę uprzejmy. Nigdy wcześniej nie widziałam go w szkole, ale nie mógł być nowy ponieważ był już koniec roku szkolnego.
- Gosia – uścisnęłam Jego dłoń i odwzajemniłam czarujący uśmiech.
- Wiem – zaskoczył mnie swoim słowem, skąd wiedział kim byłam? Nie przypominałam sobie, skąd moglibyśmy się znać, ale  z Jego słów wynikało, że się nie znaliśmy, to raczej on mnie znał.
- Skąd ? - chciałam się dowiedzieć skąd mnie kojarzył. Na moje słowa Kuba zareagował olbrzymim uśmiechem.
- Ze szkoły. Aj dziewczyno nie można nie wiedzieć kim jesteś – odnosiłam wrażenie, że mnie czarował co było miłe ale trochę krępujące.
- Nie rozumiem, co we mnie takiego, że nie można nie wiedzieć? - nie uważałam siebie za popularną osobę także nie rozumiałam jego słów.
- Co ja Ci będę mówił, jesteś ładna to się mówi o Tobie – obróciłam głowę w drugą stronę bo strasznie chciało mi się śmiać. Flirtował ze mną co było dziwne, nawet bardzo. Zobaczyłam jak Bartek szedł w moją stronę i dokładnie przyglądał się mnie i chłopakowi obok.
- Dzięki, lecę bo mój chłopak idzie – pożegnałam się z Kubą i wstałam z trawnika by móc podejść do Bartka. Nie podobała mi się jego mina i sposób w jaki patrzył na mnie.
- Zmęczony ? - starałam się zachować spokój i opanowanie, jak gdyby nic się nie stało.
- Dobrze się bawiłaś? - był taki oschły i szorstki. Nie patrzył na mnie tylko na Kubę.
- Nie rozumiem o co Ci chodzi – nadal byłam miła dla niego, nie chciałam się kłócić a wręcz przeciwnie, usiłowałam złagodzić jego niezadowolenie.
- O to, że chyba już Ci się znudziłem – ręce mi opadały przez jego zachowanie. Jak na moje oko był zazdrosny ale nie powinien był mnie tak traktować. Nie byłam jego własnością, nie miał mnie na wyłączność. Byłam człowiekiem i miałam prawo do kontaktów z innymi ludźmi.
- Przestań, co Ty w ogóle mówisz? Zazdrosny jesteś? O chłopaka z którym zamieniłam dwa zdania? - moje opanowanie powoli malało. Nie mogłam stać spokojnie i przyjmować słowa jakie padały pod moim adresem.
- To o czym z nim rozmawiałaś? - był dociekliwy co mnie irytowało. Stał z założonymi rękami i patrzył na mnie triumfująco, czego w ogóle nie byłam w stanie zrozumieć. Czułam, że swoimi słowami chciał mi udowodnić, że miał rację.
- O meczu. W ogóle co to za przesłuchanie? Już nie wolno mi z nikim rozmawiać? - zbuntowałam się ponieważ nie chciałam dać się zamknąć w klatce i wykonywać poleceń „pana”. Nie miał prawa mnie ograniczać i wskazywać z kim mogłam rozmawiać a z kim nie. To nie było w porządku. Bartek nic nie odpowiedział tylko poszedł dalej, wyglądało to tak jakby mnie olał. Czułam się upokorzona jego zachowaniem – Bartek! - nie chciałam pozwolić mu tak po prostu odejść, bez słowa.
- Co? - obrócił się w moją stronę ale nie podszedł bliżej. Tym razem to ja  postanowiłam zrobić kilka kroków ku niemu. Nie chciałam się poddać ale też nie zamierzałam łgać o litość.
- Dlaczego się tak zachowujesz ? - usiłowałam dowiedzieć się czym umotywowane było Jego zachowanie. Nigdy się tak nie zachowywał, nigdy taki wobec mnie nie był. Nie wiedziałam co się zmieniło, czym sobie na to zasłużyłam.
- Niby jak? - wychodziłam z siebie gdy tak ze mną rozmawiał. Denerwował mnie sposób w jaki mnie traktował. Niby widział problem ale jednak udawał, że nic się nie działo. Sam nie mógł się zdecydować. Jeżeli się zagalopował w swych poglądach to mógł się po prostu do tego przyznać.
- Nie rób ze mnie idiotki. Może spisz mi listę osób z którymi mogę rozmawiać. Widocznie nie ufasz mi skoro jesteś zły o to, że zamieniłam dosłownie dwa zdania z jakimś chłopakiem. - miałam dość tej bezsensownej rozmowy. Tym razem to ja odeszłam bez słowa a on nawet mnie nie zatrzymał.
Nie miałam ochoty siedzieć w szkole więc najpierw pojechałam na cmentarz gdzie zapaliłam znicz. Posiedziałam chwilę przed grobem Maćka starając się uspokoić i opanować szargające mną nerwy. W drodze do domu zatrzymałam się w kiosku i kupiłam kilka gazet z ogłoszeniami.
W domu panowała cisza, nikogo nie było więc wzięłam sok i od razu poszłam do swojego pokoju i zaczęłam przeglądać ogłoszenia, nawet znalazłam kilka, które mnie zainteresowały. Nie zamierzałam czekać na zbawienie więc napisałam CV i wysłałam do kilku miejsc, między innymi kawiarni, kina, pizzerii, supermarketu. Miałam nadzieję, że coś z tego wyjdzie, że ktoś się odezwie.
Resztę dnia spędziłam siedząc w samotności w pokoju, co niesamowicie pozwoliło mi odetchnąć. Wieczorem dostałam sms'a od Piotrka z podziękowaniem za pomoc. Widocznie był u taty w kancelarii i rozmawiał z nim. Głęboko wierzyłam, że wszystko będzie dobrze i ułoży się po jego myśli.
Co do Bartka to nie odezwał się a ja czułam się nazbyt urażona żeby pierwsza wyciągnąć dłoń do niego.


 Przepraszam, że musiałyście tak długo czekać, sama nie spodziewałam się, że tak długo mnie tutaj nie będzie. Przez długi weekend byłam bez dostępu do internetu a teraz mam ciężki tydzień na uczelni, natomiast powoli zaczynam wracać i pisać na nowo. Mam nadzieję, że ta część Wam się spodoba a już niedługo kolejna :)

11 komentarzy:

  1. Nareszcie! ♥
    Twoje opowiadanie jest jedynym, które mnie nigdy nie nudzi, dziękuję Ci za to, że znajdujesz czas by je pisać i za to, że z niego nie rezygnujesz, oby tak dalej! Czekam na następną :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Uhuhu... Robi się ciekawie ;D Komentując całe opowiadanie to coś mi się nasuwa ciąża Gosi... Ale to tylko moje zdanie, natomiast zachowanie Bartka szczerze mnie samą już denerwuje ! :D
    Ile ja się na wkurzam czytając o tym jak wymyśla te bezsensowne pretensje do Gosi... Ehh... Mam nadzieję, że ich los w kolejnych częściach opowiadania potoczy się inaczej oraz, że Gosia zapozna się bliżej z nowo poznanym Kubą.
    Czekam na kolejną część ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pełni się z tobą zgadzam , i też sądzę że Gosia jest w ciąży . :D .

      Usuń
  3. Niestety muszę stwierdzić, że tez mam podejrzenia, że Gosia jest w ciąży.! Czytałam dużo opowiadań i zawsze kiedy pojawiała się ciąża to już nie było to samo opowiadanie. Wolałabym, żeby jeszcze tej ciąży nie było i mam nadzieje, że nie będzie.!:) Uwielbiam jak jest dużo akcji z Bartkiem i Gosią, no i mam nadzieję, że Bartek się w końcu opanuje...;) Jednak co ci ślina na język przyniesie tak napiszesz i tak będę czytać, bo jesteś świetna.! Pozdrawiam/ grzyweczka12 ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam takie pytanie: czy ktoś wie że piszesz? Np: twoje koleżanki czytają twoje opowiadanie? Czy ktoś cię wspiera?

    OdpowiedzUsuń
  5. tylko nie rozdzielaj gosi i bartka są fajna parą

    OdpowiedzUsuń
  6. ostatnio czytałam twoje opowiadanie od samego początku :-) i jak zwykle wciągneło mnie. kiedyś chciałaś aby nasunac ci kilka wątków co możesz poruszyć. zauważyłam że nie ma już nic o dziadkach gosi. nic nie wspominałas czy podobał im się remont który był przed śmiercią maćka. a przemyśl też to czy może gosia spotka przypadkiem wojtka?? też mogłoby być to ciekawe :-) albo bartek swoją pierwsza miłość o której coś tam kiedyś wspominałas :-) pomyśl nad tym :-) a ogólnie twoje opowiadanie jest najlepsze :-) i czekam na kolejne. powodzenia i pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna cześć. Szkoda że po dłuższym czasie. Czy Gosia jest w ciąży? No te zmiany nastrojów i co znowu odwala Bartek. Nie rozdzielaj ich są fajną parą. Czekam na następną część i powodzenia na uczelni ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nareszcie dodałaś! Jak zwykle super. ;)
    Wydaje mi się że Gosia raczej nie jest w ciąży. Pamiętam jak ktoś pisał komentarze do poprzednich częściach jak Bartek i Gosia byli na tym wyjeździe coś właśnie o ciąży, i pisałaś że nie chcesz żeby Gosia była w ciąży bo uważasz że taki motyw pojawia się bardzo często w opowiadaniach czy coś takiego podobnego. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sory, wyżej miało być do poprzednich części. Nie zauważyłam błędu ;)

      Usuń