poniedziałek, 25 listopada 2013

The experience cz 90

-  Co powiesz na przejażdżkę rowerową? - spytałam się Martyny, kiedy skończyłam opowiadać jej o tym co działo się u mnie przez ostatnie dni. Miałam wolny dzień bo rano było zakończenie roku więc miałyśmy sporo czasu.
-  Ale ja nie mam roweru i nie jestem odpowiednio ubrana – Martyna traktowała moją propozycję jako coś szalonego i abstrakcyjnego, lecz ja miałam ogromną ochotę by pojeździć na rowerze. Pogoda była idealna i aż żal było siedzieć tylko na balkonie. Chciałam się odstresować i nabrać powietrza w płuca. Lubiłam czuć wiatr we włosach i odczuwałam nieposkromioną potrzebę aktywności fizycznej.
-  Ciuchy Ci dam, a rowerów u nas nie brakuje, chodź – ponagliłam przyjaciółkę i udałyśmy się do mojej garderoby. Ubrałyśmy się podobnie, założyłyśmy jeansowe szorty i ja czarną bokserkę a Martyna białą. Pożyczyłam jej również trampki i zeszłyśmy na dół gdzie siedział Marcin.
-  A wy gdzie ? – brat spojrzał się na nas gdy zabierałam z kuchni wodę.
-  Idziemy na rowery – uśmiechnęłam się do Niego i poszłyśmy z Martyną do garażu. Ja wzięłam rower Maćka a Martyna mój i pojechałyśmy, najpierw do parku a później do lasku koło stadionu. Czułam się niesamowicie rześko jeżdżąc po świeżym powietrzu. Powoli czułam się wolną osobą, która była uwolniona od przyziemnych spraw i obowiązków. Byłam zwierzęciem wypuszczonym z klatki. Miałyśmy z Martyną przy tym dużo śmiechu i zabawy, byłyśmy jak dzieci i dobrze nam tak było. Około godziny 17 postanowiłyśmy wracać. Jako, że po drodze miałyśmy do domu Martyny, to przyjaciółka nie wracała się do mnie tylko umówiłyśmy się, że kiedy indziej odprowadzi rower, a ja spokojnie pojechałam do domu. Gdy byłam na miejscu czułam się pozytywnie zmęczona, po prostu tego mi brakowało. W domu od razu wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka, w którym od razu zasnęłam.


-  Gosia! Gosia – czułam, że ktoś mocno szarpał moje ciało i próbował obudzić lecz byłam strasznie zmęczona oraz jakbym straciła kontrolę nad własnym ciałem. Nie mogłam otworzyć oczu ponieważ powieki miałam strasznie ciężkie. Słyszałam głosy dookoła, lecz nie byłam w stanie na nie odpowiedzieć. To wszystko było bardzo dziwne. Czułam się odłączona od ciała, nie miałam nad nim żadnej kontroli. Nigdy jeszcze czegoś tak dziwnego nie przeżyłam. Rozpoznałam głos osoby, która mnie budziła, to był tata. Jego głos brzmiał tak, jakby był bardzo daleko ode mnie. - Ona ma gorączkę, jedziemy do szpitala – był bardzo zmartwiony a ja nie wiedziałam o co chodziło. Od razu do szpitala? Przecież wystarczyło żebym się wyspała. Później już nic nie pamiętałam, straciłam świadomość tego co się działo. Miałam wrażenie, że byłam w innej krainie, dotąd mi nieznanej.

Gdy otworzyłam oczy ujrzałam biało niebieską salę  a obok leżała jakaś młoda dziewczyna. Nie wiedziałam gdzie się znajdowałam i co tam w ogóle robiłam, przecież zasnęłam w swoim pokoju. Jak ja się tam znalazłam? I po co?
Nie było nikogo znajomego a ja zaczęłam się bać. Rozglądałam się dookoła by rozpoznać miejsce. Bałam się, że byłam w psychiatryku, panicznie się tego bałam. Przecież Filip obiecał mi, że nie powoli im tego zrobić. Czemu mnie zostawił? Byłam skołowana i strasznie zmęczona.
-  Obudziłaś się – spojrzałam na dziewczynę, która leżała na łóżku po mojej prawej stronie. Jej głos był aksamitny i przyjemny dla uszu. Jej słowa były dziwne, obudziłam się? Ale dlaczego tutaj a nie w swoim pokoju.
-  Co tutaj robię? –  chciałam się dowiedzieć gdzie byłam. Obawiałam się, że czarny scenariusz, jaki tworzył się w mojej głowie, mógł się sprawdzić. Przeczuwałam, że mogła to być sprawka mojej mamy ale dlaczego tato i Marcin na to pozwolili? W głowie kłębiło mi się strasznie dużo pytań, na które jak najszybciej chciałam uzyskać odpowiedź.
-  Spokojnie, zaraz zawołam lekarza – dziewczyna była bardzo uprzejma i zatroskana. Spokojnie czekałam na przyjście lekarza ale nie rozumiałam dlaczego nie było przy mnie rodziców i Marcina, już o Bartku nie wspominając. Było mi przykro, że leżałam tam sama jak palec i po obudzeniu nie było nikogo znajomego. Czułam się samotna i opuszczona.
Gdy do sali weszła dziewczyna zaraz za nią zobaczyłam młodego lekarza, był około 40, wysoki, dobrze zbudowany. Budził zaufanie i wydawał się sympatyczny. Za nim weszli rodzice i Marcin, czyli jednak byli. Niby na ich twarzach malował się uśmiech ale i tak nie wyglądali na szczęśliwych, nie wiedziałam co było grane, dlaczego tak się zachowywali.
-  Jak się czujesz? - lekarz zwrócił się do mnie a tym samym wyrywając mnie z zamyślenia. Przeniosłam wzrok na Niego, mając nadzieję, że coś wyczytam z Jego twarzy.
-  Dobrze, ale co ja tutaj robię? Jak długo tu jestem? - niepokoiłam się z powodu niewiedzy jaka mi towarzyszyła. Czułam się dziwnie nic nie wiedząc o sobie, będąc nieświadoma siebie.
-  Rodzice przywieźli Cię w nocy. - lekarz uśmiechnął się w moją stronę – Powiedz jak masz na imię?
-  Gosia – denerwowałam się bo nadal nie wiedziałam co tam robiłam. Już nie wytrzymywałam tej niepewności - To jest zwykły szpital ? - chciałam się upewnić, że rodzice nigdzie mnie nie wywieźli. Miałam świadomość, że Marcin nie pozwoliłby im mnie zamknąć ale w starciu z rodzicami nie miałby szans. Wydawało mi się, że tata też nie pozbyłby się mnie.
-  Tak. Miałaś wysoką gorączkę i jesteś odwodniona. Jesteś podłączona do kroplówki, chcemy uzupełnić braki w Twoim organizmie. Masz słabe wyniki badań, powiedz odchudzasz się? - to pytanie wbiło mnie w łóżko. Lekarz patrzył na mnie dziwnym wzorkiem a ja czułam się upokorzona. Rodzice też patrzyli na mnie jak na ufo. Nie wiem dlaczego ale po twarzach rodziców było widać, że znali odpowiedź na to pytanie ale była ona inna od tej, którą ja sama udzieliłam.
-  Nie, przecież jestem chuda. Skąd taki pomysł? - zbuntowałam się słowom wypowiedzianym przez lekarza. Uważał mnie za anorektyczkę? Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że byłam szczupła i to na pograniczu niedowagi, ale nigdy nie wpadłabym na pomysł by się odchudzać.
-  Kiedy jadłaś ostatni posiłek? - lekarz ominął moje pytanie i zadał swoje, po to bym uzyskała odpowiedź zadane wcześniej przeze mnie pytanie. Myślałam intensywnie nad odpowiedzią, analizowałam dni i szukałam odpowiedzi. Wiedziałam jaka była odpowiedź, 3 dni temu, gdy jadłam z tatą obiad. Oczywiście, że nie odwodniłam się w 3 dni, przez ostatnie dni jadłam tyle co kot napłakał a wczoraj jeszcze te rowery więc byłam wyczerpana. Nie chciałam by lekarz uznał mnie za niepoważną. Musiałam się bronić.
-  Możemy zostać sami? - zwróciłam się do doktora ponieważ chciałam zostać z nim sama. Rodzice patrzyli na siebie nie rozumiejąc tego o co mi chodziło, nigdy przecież nie mieliśmy przed sobą tajemnic lecz potrzebowałam intymnej rozmowy z panem, który w tamtej chwili się mną zajmował.
-  Proszę wyjść – lekarz uprzejmie zwrócił się do członków mojej rodziny. Gdy wszyscy opuścili pomieszczenie postanowiłam zagrać w otwarte karty.
-  Ja wiem jaka jest odpowiedź ale nie zrobiłam tego świadomie. Nie jestem głupia by się odchudzać i popaść w anoreksję. Przecież zdaję sobie sprawę z tego że moja waga mieści się w normach ale przy tej niskiej granicy. Po prostu nie odczuwałam głodu, może to wydawać się dziwne ale tak było. Umówiłam się do lekarza na poniedziałek ale widocznie za późno – tłumaczyłam się przed nim by mnie zrozumiał a nie oceniał. Bardzo zależało mi na tym by mi uwierzył. Potrzebowałam wiedzieć, że mi ufał i nie brał mnie za wariatkę, bardzo się przed tym broniłam. Musiałam Go przekonać, że  ciągle miałam zdrowe zmysły.
-  Czemu umówiłaś się na wizytę? - doktor usiadł na krześle obok łóżka i patrzył się na mnie chcąc dowiedzieć się więcej o  mnie i moim stanie.
-  Ostatnio byłam senna – zaczęłam wymieniać towarzyszące mi dolegliwości. Chciałam być z nim szczera i by brał mnie na poważnie. Nie zamierzałam niczego przed Nim ukrywać, zależało mi żebym szybko wyzdrowiała i mogła opuścić budynek w którym przebywałam.
-  Mówili mi rodzice – lekarz potwierdził moje słowa. Byłam pewna, że rodzice nieźle mu na mnie naskarżyli.
-  No tak, poza tym byłam rozdrażniona, miałam straszne wahania nastrojów. Widziałam, że działo się ze mną coś niedobrego. Na przykład gdy piłam coś zimnego to miałam strasznie zaciśnięte gardło, ale miałam tak też z gorącymi rzeczami. Nigdy nie odczuwałam takich rzeczy. Z trudem przychodziło mi jedzenie. A co do tej senności, ja mogłam cały czas spać, a ciągle czułam się niewyspana, zmęczona. - miałam nadzieję, że po tym co mu powiedziałam będzie w stanie określić co mi dolegało.
-  Długo tak miałaś ? - intensywnie nad czymś myślał co spowodowało, że chciałam dokładniej nakreślić mu swój stan.
-  Od tygodnia, może dwóch czułam się już tak strasznie. Ale od lutego miałam problem właśnie z jedzeniem, z tym gardłem. Ale wszystko nasiliło się jakoś w ciągu ostatnich dwóch tygodni. - gdy tak to wszystko wypowiedziałam na głos zdałam sobie sprawę z tego co się ze mną działo, wydawało mi się, że odkryłam przyczynę. - Panie doktorze, ale czy traumatyczne wydarzenie mogło mieć na to wpływ? - starałam powiązać ze sobą fakty.
-  O czym mówisz? - lekarz był zdziwiony i nie bardzo wiedział o co mi chodziło. Po jego minie widziałam, że to miało znaczenie i do duże. Myślałam, że rodzice już mu o tym powiedzieli ale widocznie przeoczyli ten fakt.
-  Mój brat zmarł w lutym. Był mi bardzo bliski – zdawkowo opowiedziałam mu o prawdopodobnej przyczynie. Wtedy przypomniało mi się również jak ostatniej nocy Maciek mi się śnił. Chciał mnie przed czymś ostrzec, już wiedziałam, że przed wylądowaniem w szpitalu. Poczułam się gorzej z tym, że go zawiodłam, że złamałam złożoną mu obietnicę.
-   Wszystko w porządku ? - doktor musiał zauważyć moje zmartwienie. Czułam się okropnie z tym co się stało. Nienawidziłam siebie za to.
-  Mogę zostać sama? - oczy napełniły mi się łzami. Potrzebowałam chwili samotności. Musiałam ułożyć sobie to wszystko w głowie.
-  Tak. Dziękuję, że mi to powiedziałaś, odpoczywaj. - lekarz opuścił salę a po chwili weszła moja „współlokatorka”. Nie miałam ochoty na rozmowę więc odwróciłam się do niej plecami co może i było niegrzeczne lecz w tamtej chwili nie dbałam o to.



W tej części dużo Waszych przypuszczeń się wyjaśniło. Wiele z Was obstawiało, że Gosia będzie w ciąży, ale ja już wcześniej gdzieś pisałam, że ciąża to strasznie oklepany wątek w opowiadaniach, wtedy już opowiadanie jest takie same. Bardzo mi zależy na naturalności tego opowiadania, by nigdzie nie było przerysowanie i ciągle się tego trzymam. Mam nadzieję, że Wam się podoba. 
Cieszę się, że otwieracie się przede mną, że piszecie o swoich uczuciach, zmartwieniach. Jeżeli ktoś ma ochotę na prywatną rozmowę to  piszcie na paulina.opowiadania@gmail.com

P.S.
Natalio, która zostawiłaś komentarz pod postem o moim powrocie, odezwij się do mnie, jeżeli będziesz chciała porozmawiać. :*

15 komentarzy:

  1. Matko Boska! Czy Ty naprawdę nie spałaś jeszcze o 1 w nocy? Bo z godziny, o której dodałaś tą część tak wnioskuję :) Wysypiaj się kobieto !
    Co do opowiadania, to może i lepiej, że Gosia nie jest w ciąży... I w tej części mam pewne zastrzeżenie, otóż sądzę, że powinnaś poprawić się z interpunkcją. Mam świadomość, że być może pisałaś to późno lub nie miałaś czasu na tego typu poprawki, ale brak przecinków przed wyrazami typu : że, ale, lecz, o której, jest dość rażące. I taka jedna dodatkowa uwaga. Tam, gdzie był wątek o wycieczce rowerowej Gosi i Martyny... To dwie dziewczyny, zatem POJECHAŁY, nie pojechali :)
    Poza tym opowiadanie jest dobre. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za cenne uwagi :) Nie mylisz się, pisałam to po 1 w nocy i wszystkiego nie zauważyłam. Starałam się wszystko wyhaczyć ale polonistką nie jestem :) Wiem, że przed : że, lecz, ale, który stawia się przecinki ale czasem zmęczenie bierze górę i na pewne sprawy już nie starcza uwagi :)

      Usuń
  2. Uwielbiam czytać Twoje opowiadania, gdyż są inne. :)
    Brakuje mi trochę tu Bartka:)
    Jakiś rozmów z przyjaciółmi Maćka. :)
    Wątków z Asią :)
    Chyba tyle :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram :)

      Usuń
    2. Wszystko się pojawi :) Nie jestem w stanie naszpikować każdej części rozmowami z Bartkiem, Asią, Martyną, Filipem itd :)

      Usuń
  3. Część jak zwykle mi się podoba. Może trochę mało ciekawie, ale jest ok.
    A jak tam z tym drugim blogiem? Masz czas i głowę, żeby o nim myśleć? Zaczęłaś już nad nim pracować czy sobie odpuściłaś? Podziel się tym z nami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nigdy nie odpuszczam :) Blog będzie ale podejrzewam, że dopiero po nowym roku. Gdyby nie to, że to też wymaga poświęcenia sporo czasu np na robienie zdjęć, to już bym pisała :)

      Usuń
  4. A ja mam taką może dość nietypową prośbę. Mogłabyś się nam opisać? Twój wygląd, inne zainteresowania, jakiej muzyki słuchasz itd. Być może kiedyś już to pisałaś i ja to przegapiłam, ale cóż... Będę wdzięczna, jeśli znajdziesz czas i to napiszesz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem studentką III roku pedagogiki. Mam ok 170 cm wzrostu, niebieskie oczy, włosy koloru ciemnego blondu :) Jeżeli chodzi o moje zainteresowania to przede wszystkim szeroko pojęty wizaż, głównie kosmetyki i obecnie pracuję w sklepie z naturalnymi kosmetykami :) Muzyki słucham różnej, generalnie chyba wszystkiego oprócz disco polo i metalu :) Uwielbiam Bednarka, Nickelback, Justina Timberlake, Beyonce, LemOna, Michaela Buble, Gentelmana :) Jak widzisz, wszystko z innej bajki :)

      Usuń
  5. A ja mam takie pytanie, czy prowadzisz fanpage na facebooku? Bo sadze ze mialabys duzo fanow! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy o tym nie myślałam :)

      Usuń
    2. to pomysl bo sadze ze to nie glupi pomysl :)

      Usuń
  6. Kurcze uwielbiam twoje opowiadanie jest fantastyczne, nie myślałaś aby wydać z tego kiedyś książkę? może to i troszkę szalony pomysł wiem , ale moja koleżanka właśnie na studiach wydała 2 książki i wyszły jej fantastycznie ;) zastanów się nad tym nie mówię, że to ma być od razu już jutro czy w najbliższym czasie, ale jeszcze raz proszę Cię zastanów się nad tym :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka to poważna sprawa i jak na razie nie myślę o tym. Nie chcę stracić swojego sposobu pisania, chcę zachować autonomię. Pisać wtedy kiedy mam wenę a nie pod presją :)

      Usuń
  7. Kiedy kolejna czesc zagladam tutaj codziennie i sprawdzam czy czegos nie dodalas tak mnie wciagnelo to opowiadanie swietnie piszesz ale czy mozemy prosic troche wiecej BARTKA oni musza sobie wkoncu wyjasnic te nieporozumienie no i co jest z GOSIA czyzby to bylo jakies zaburzenia jedzenia na podlozu psychiatrycznym pisz pisz:-) pozdrawiam AGA

    OdpowiedzUsuń