wtorek, 10 lutego 2015

The experience cz 200 - Koniec.

Hej! Już spieszę z wyjaśnieniami, bo przecież post miał pojawić się w sobotę 7 lutego, tą datę zaplanowałam sobie dawno temu i robiłam wszystko by rozłożyć to w czasie. Uwierzcie mi, że jest mi ogromnie przykro, że to wszystko wyszło jak wyszło. Zupełnie tego nie planowałam i na pewne sprawy po prostu nie ma się wpływu.
W zeszłą środę pojechałam z rodzicami na poszukiwanie mebli do pokoju i w drodze powrotnej spontanicznie zajechaliśmy do mojej mamy siostry. Na miejscu okazało się, że jej córka, która ledwie co urodziła dziecko jest w szpitalu i ciocia musiała jechać zająć się wnuczką. Poprosiła mnie bym została u niej na kilka dni i zajęła się domem i jej 6 letnim synem, tak więc, jak stałam tak zostałam. Bez ubrań na zmianę, kosmetyków, ładowarki do telefonu, czegokolwiek. Na następny dzień padł mi telefon, a że w domu były tylko ładowarki do iphona to niestety zostałam odcięta od świata. Później przyszła zmiana pogody i padł internet. Z początku byłam naprawdę sfrustrowana, ale teraz wiem, że taki odpoczynek był mi bardzo potrzebny.
Odcięłam się trochę od tych wszystkich technik, zaszyłam z Kubą- moim kuzynem, w jego pokoju, graliśmy we wszystkie gry planszowe jakie mieliśmy, godzinami układaliśmy klocki lego, oglądaliśmy bajki, dużo czytaliśmy i pomimo wielu obowiązków  (bo później Kuba się rozchorował i latałam z chusteczkami, herbatkami, antybiotykami i tak się stało, że teraz sama jestem przeziębiona) naprawdę odpoczęłam. Mam nadzieję, że teraz wiedząc to wszystko, wybaczycie mi moją nieobecność i jeszcze raz przepraszam, że tak długo musieliście czekać na tego posta. Dla mnie najważniejsza jest rodzina i nawet chwili nie wahałam się czy zostać u cioci i jej pomóc. Ja się bardzo cieszę, że mogłam się przydać, a przy tym sama zaliczyłam małe ferie.
Teraz zapraszam Was na ostatnią część The experience!

Życie przynosi nam różne rzeczy, doświadcza nas w różne emocje, sytuacje i relacje z innymi ludźmi. Poznajemy masę osób, a przez to poznajemy także siebie. Patrząc na człowieka, mamy wiele wiary, że to właśnie ta osoba doświadczy nas ogromem sympatii i ciepła. Czasem włącza się przeczucie i na jego podstawie kogoś odrzucamy a kogoś innego przyjmujemy z otwartymi ramionami. Nigdy nie wiemy co się tak naprawdę  wydarzy, nie wiemy co nas czeka. Zaczynając rozdział życia, który nazwałam „Doświadczenie” nie spodziewałam się, że w ciągu tego rozdziału moje życie tak bardzo się zmieni. Wiedziałam, że każdy dzień, tydzień, miesiąc, rok przynosi coś nowego, na nowo się zakochujemy, poznajemy siebie. Myśląc o przyszłości kojarzą nam się tylko pozytywne zdarzenia. Robiąc bilans tego, co się wydarzyło nie jestem w stanie powiedzieć jaki jest wynik. Nie obchodzi mnie także, czy wydarzeń pozytywnych było więcej czy mniej, to jest mało ważne, najważniejszy jest wynik końcowy.
Mam swoją prawdziwą miłość, człowieka, który nie jest dla mnie całym światem, on jest kimś więcej. Rozszerza moje horyzonty, moje spojrzenie na świat, jest linią ratunkową. Nagle wszystko nie jest tylko czarne albo białe. Życie ma wiele różnych odcieni. Niektóre z nich są bardziej kolorowe a inne tylko wpadają w szarość, ale nic nie ujmuje życiu na wartości. Każda chwila z którą spotykamy się w naszym życiu doświadcza nas w nowe zdarzenia, każda sekunda życia, czegoś nas uczy. Życie to ciągłe podróżowanie, nie tylko w przyszłość, ale także w przeszłość. To za sprawą wspomnień jesteśmy w stanie cofnąć się do tego, co już miało miejsce. Nie potrzebujemy do tego wehikułu czasu. Wszystko co jest nam potrzebne do życia mamy w zasięgu ręki. Możemy podróżować nie tylko w przeszłość i przyszłość, ale także w głąb siebie. Każdy z nas powinien poznawać siebie lepiej, zastanowiać się nad swoim zachowaniem, nad tym co jest priorytetem, ale także nad swoimi wadami i błędami. Niczego nie żałuję w swoim życiu, wiem że to co obecnie mam, jest wypadkową wielu wydarzeń. Nie byłabym w tym miejscu gdyby nie śmierć Maćka, rozstanie z Bartkiem, wyprowadzka z domu, pobyt w szpitalu… To wszystko doprowadziło mnie do stanu obecnego. Wtedy największe pretensje miałam do Boga, wielokrotnie krzyczałam w jego stronę wyrzucając z siebie to, co leżało mi na sercu, wylewając całą złość i ból, który w sobie miałam. Teraz wiem, że nie powinnam. Nie podziękuję mu za to, że mnie tego doświadczył, bo nigdy nie pogodzę się z tym, że zabrał mi brata, ale już wiem jak z tym żyć. Wszystko dzięki jednej osobie.
Kamila poznałam w najmniej oczekiwanym momencie swojego życia, kiedy to już straciłam wiarę, że  może mnie jeszcze coś dobrego spotkać. Nigdy bym nie przypuszczała, że zakocham się w starszym o 5 lat mężczyźnie i to z dzieckiem. Było to kompletnym zaprzeczeniem moich oczekiwań. I to właśnie ta sytuacja uświadomiła mi, że to o czym marzymy, wcale nie musi być tym, czego tak naprawdę potrzebujemy. Kamil sprawił, że nie tylko moje życie się zmieniło, ale także ja sama. Inaczej podchodziłam do życia i zauważałam zmianę w postrzeganiu pewnych rzeczy. Teraz nie chciałam już walczyć ze światem, chciałam znaleźć swój złoty środek. Miałam wrażenie, że byłam rozsądniejsza i wszystko to działo się dzięki jednemu człowiekowi. Kochałam go całą sobą. Każdy nerw w moim ciele informował mnie, że potrzebuje jego. Kiedy byliśmy razem czułam się kompletna, czułam, że było tak jak być powinno.
Moim życiem nie rządził strach, ból, tęsknota. Wiedziałam, że mając przy sobie Kamila, o nic nie musiałam się martwić. On stawał na straży mojego dobra. Powierzyłam mu siebie, swoje życie, szczęście i dobro. Od tej pory, miałam zapewnione maksymalne bezpieczeństwo. To było niesamowite, że kiedy patrząc w jego oczy widziałam coś bezwarunkowego. Kiedy płakałam, nawet ze szczęścia, to jego ciało całe się spinało, bo widok łez na mojej twarzy sprawiał mu ból. Kiedy byłam zmęczona, zła, rozdrażniona, przytulał mnie do siebie i wtedy działo się coś magicznego. Jego ciepło mnie uspokajało, odzyskiwałam równowagę. Potrzebowałam go do życia. Nie wyobrażałam sobie swojej przyszłości bez jego bezpiecznej przystani.
Co było piękne w miłości, to to, że nie zamierzałam tylko brać, ale pragnęłam jeszcze więcej dawać. Poczynając od prostych gestów – wiedziałam, że uwielbiał mnie w sukienkach i spódnicach, więc kiedy tylko się widzieliśmy starałam się  być właśnie w takim stroju. Wiedziałam, że lubił jak pisałam mu sms zaraz po przebudzeniu, jak nieoczekiwanie wpadałam do jego pracy by dać mu całusa i zaraz po tym wracałam do domu. Pomagałam mu przy Kacprze – czasem odbierałam malca z przedszkola, czasem ugotowałam obiad dla moich chłopaków, a czasem tylko wyręczałam Kamila w zakupach dla syna. Widziałam uznanie w jego oczach, a to było dla mnie największą nagrodą. Jemu bardzo zależało, abym z jego synem miała jak najlepsze kontakty i tak właśnie było.
Te wszystkie sytuacje sprawiały, że mogliśmy na siebie liczyć i wiedzieliśmy, że właśnie takie było nasze  przeznaczenie. Kochałam tego faceta całym swoim sercem, byłam gotowa powierzyć swoje życie w jego ręce. Miałam tylko jedno marzenie, by do końca życia być z nim. Codziennie dziękowałam Bogu, za uczucie, którego doznałam przy Kamilu. Nie rozumiałam jak przeżyłam 19 lat swojego życia nie mając tego w sobie. Teraz nie wyobrażałam sobie jakby pewnego dnia miało mi tego zabraknąć. Może to, co teraz powiem kogoś zdziwi, ale chociażby Kamil umarł, zabrakło go fizycznie, zawsze będę miała w sobie to uczucie. Ono było wewnątrz mnie, głęboko zakorzenione w mojej tożsamości. Teraz definiując siebie, określałam swoją osobę, właśnie dzięki temu co podarował mi Kamil. To on nadał wartość mojej osobie.
Dzięki niemu czułam się silna, czułam, że pokonam wszystko to, co zostało mi przeznaczone. Wiele razy przypominałam sobie to, co już było za mną i podziwiałam tą dziewczynę, która odważyła się żyć, dążyć o swoje szczęście. Może wiele razy wyglądało to tak, jak błądzenie po omacku, albo permanentne zmęczenie z towarzyszącą nostalgią, natomiast to był sposób by przetrwać i pokonać ból. Najpierw by z czymś można było walczyć, trzeba się z tym oswoić. Teraz miałam przy sobie Kamila, który nie walczył za mnie, ale on dodawał mi energii i wiary w sens życia. Obecnie wiedziałam po co stawiamy kroki na tej ziemi, gdzie jest w tym wszystkim logika. To ja pokonywałam problemy, robiłam to sama, a Kamil tylko motywował mnie do działania.
W głowie cały czas dźwięczały mi tylko dwa słowa "Kocham Cię". Szczerze? To trudno było mi uwierzyć, że tak potoczyło się moje życie, że teraz układałam swoją przyszłość przy człowieku, który pojawił się całkiem znienacka i to w jednym z gorszych momentów mojego życia. W końcu widziałam sens swojego jestestwa i każda chwila spędzona z tym chłopakiem sprawiała, że moje serce wykonywało fikołki i pojawiał się uścisk, od którego się uzależniłam.
Ten wieczór spędzałam u Kamila, stwierdziliśmy, że przyda nam się parę chwil, które spędzimy razem. Nasze relacje znacząco się zmieniły, w końcu byliśmy stu procentową parą związaną miłością. Widziałam w nim całe swoje życie i nawet jeszcze coś więcej.
Kamil porozkładał na ziemi masę poduszek a przy pomocy krzeseł, szaf, koca i prześcieradła zbudował po środku pokoju namiot, a wokół zapalił masę świeczek, które rzucały delikatne światło. Kiedy skończyłam przygotowywać kolację, Kamil podał mi lampkę wina i usiedliśmy w naszym zamku. Czułam się dosłownie jak księżniczka, a otoczenie było rodem z bajki.
- Kocham cię całą sobą - na kolanach podreptałam do chłopaka i patrząc mu intensywnie w oczy złożyłam najnamiętniejszy pocałunek na jaki było mnie stać.

To było niczym czyste, pozbawione skazy powietrze, słońce przebijające się przez chmury rzucało światło na nasze twarze. Ta chwila mogła trwać i trwać, a życie mogło się zatrzymać. W takich momentach pęd ludzi i czasu przestawał mieć jakiekolwiek znaczenie. Liczysz się ty i twoja druga połowa, dzięki której razem stanowicie jedność. Osiągacie jakiś poziom szczęścia, który masz wrażenie, że zbliża was do maksymalnego, chociaż masz wrażenie, że z każdym dniem to uczucie narasta. Udaje ci się zaspokoić większość potrzeb i to, co dostajesz od drugiej osoby jest motorem do życia jak i największą wartością. Wtedy zdajesz sobie sprawę z tego, że po to te wszystkie problemy, po to cały ten trud życia, by walczyć właśnie dla takich chwil. Przecież, gdyby ciągle było tak wspaniale to, czy umielibyśmy to w należyty sposób docenić?  To wszystko przypomina wschód słońca, który wielu ludzi nie docenia i skupia się na zachodzie. Ale dla mnie piękniejszy jest wschód, kiedy słońce, symbolizujące zalety, dobro, miłość przedziera się przez chmury, traktujące jako wady, złość, nienawiść. Dobra, pozytywna masa odgania to, co złe i przynoszące smutek. I czy tak nie jest z nami i naszym życiem, w którym na zmianę pojawiają się wschody i zachody słońca? Oczywiście, nie z tą samą częstotliwością i regularnością, ale z przyjętą symboliką. Życie jest pełne porażek, smutku, bólu, ale zawsze wychodzi słońce i nie ma możliwości, że nie przedrze się  przez chmury. Wschody słońca powinny być dla nas największą nadzieją na lepsze jutro. Ta przyjęta teoria jest optymistyczna i chyba takie nastawienie do życia najbardziej mi pasuje. Człowiek przeżywa wiele upadków, doświadcza wielu ran, ale gdyby nie to, nie mielibyśmy doświadczeń i nie tworzylibyśmy hierarchii  wartości. Gdy jedno tracimy, zyskujemy drugie, czasem zmiany są gorsze a czasem lepsze, ale przez to nabieramy doświadczenia. To właśnie one są naszą historią i wyniesione z nich nauki świadczą o naszej mądrości. Tylko głupiec boi się żyć i korzystać z tego, co daje świat. Nawet jak napotykamy na kłody, to zawsze są one po coś. Wierzę, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Gdy czujesz dobro od drugiej osoby, to momentalnie zaczynasz myśleć o przyszłości i o tym, co razem dobrego i fajnego możecie stworzyć. Wiadomo, że od razu całego świata nie zbawicie, ale jesteście w stanie chociaż jego najmniejszy fragment uczynić lepszym. Wielu jest frustrowanych ludzi, którzy niszczą to, co  zbudowali inni, ale nie można się poddawać, trzeba walczyć i wierzyć. Gdy już dokonasz rzeczy, o której myślałeś, że jest niemożliwa, stawiasz sobie nowe cele i czujesz zadowolenie z siebie. A samozadowolenie i dowartościowanie siebie i bliskich, jest podstawowym elementem życia. Gdy uwierzysz, że jesteś dobry i pokochasz samego siebie to i ktoś pokocha Ciebie.



Koniec.



Z niecierpliwością czekam na Wasze komentarze i informacje zwrotne! Jestem szalenie ciekawa jakie towarzyszą Wam odczucia, czy może czujecie się zawiedzeni a może miło połechtani. Proszę, niech każdy z Was na ten ostatni post The experience podzieli się chociaż jednym słowem.
Jako, że muszę już lecieć, to jutro bądź po jutrze, pojawi się post o tym, co będzie dalej. To, co zdradzę Wam już dzisiaj to to, że wilk będzie syty i owca cała. Do jutra!

Ps. Na pewno nie przestanę pisać, nigdy tego nie zrobię. Nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa ;)


48 komentarzy:

  1. Z góry przepraszam za mój komentarz, bo nie mam w planach nikogo urażać, po prostu wyrażam swoją opinie.
    Bardzo podobało mi się Twoje opowiadanie i wielki szacunek za pisanie. Pisałaś naprawdę super, tylko odnoszę wrażenie, że w którymś momencie to "super" prysło. Zabrakło tego "czegoś" jak dla mnie. To tak jak z gotowaniem jeśli za mało doprawimy potrawę- będzie mdła i takie wrażenie odnoszę po ostatnich częściach. Przepraszam, ale ostatniej części nie jestem w stanie przeczytać, podchodziłam do niej kilka razy, zaczynając od początku. Czegoś brakuje, mi smaku, pikanterii, lecz to co napisałam są tylko i wyłącznie moje odczucia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz za co przepraszać :) Ja szanuję każdą opinię i bardzo Ci dziękuję, że podzieliłaś się ze mną swoimi odczuciami. Myślę, że może to opowiadanie było już za długie i to mógł być czynnik, który sprawił, że czegoś już brakowało. Ja ze swojej strony mogę powiedzieć tylko tyle, że do ostatniej kropki, pisałam to z ogromną pasją i pisanie sprawiało mi ogromną radość. Włożyłam w to całe swoje serce, poświęciłam maksimum czasu, zrobiłam jak najlepiej potrafiłam. Jestem człowiekiem i zdaję sobie sprawę, że popełniłam kilka błędów, teraz z perspektywy czasu, na pewno wiele fragmentów napisałabym inaczej, ale nie chcę tego poprawiać, bo chcę widzieć swoje postępy. Sama po sobie widzę, że się rozwinęłam.
      Ta część jest specyficzna i nie każdemu może podpasować, ale bardzo chciałam podsumować te dwa lata pisania. Historia Gosi to nie tylko czyny, ale także pewne przemyślenia, które chciałabym przekazać swoim czytelnikom. Chciałabym, żeby każdy wyniósł jakieś wartości, to jest mój nadrzędny cel :)
      Dziękuję Ci za te słowa, mam nadzieję, że zmobilizują mnie one do pracy, poprzeczka jest wysoko zawieszona, ale jestem ambitna i waleczna :)
      Pozdrawiam Cię cieplutko.

      Usuń
    2. mam takie samo wrażenie, ale całość jak najbardziej na plus

      Usuń
  2. Przepraszam, że z anonima, ale (przyznaję się) jestem leniwa i nie chce mi się logować, więc napiszę ci tak...
    Cieszę się, że nie przestałaś w połowie i dokończyłaś swoje opowiadanie. Gratuluję. :)
    Nie mogę się doczekać następnej niesamowitej historii. Uwielbiam twoją twórczość! <3
    Życzę dużo weny i pozrawiam :D

    Joanna
    www.wojowniczaraisa.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo mocno :*
      Pisanie jest moją ogromną pasją, a mój charakter osoby nad ambitnej, nie pozwoliłby mi przestać pisać. I tak jestem zła na siebie, że opowiadanie "Trudna rozłąka" zaczęłam dawno, a dopiero teraz będę kończyć :)
      Dziękuję za adres bloga! Zaraz wpadam z odwiedzinami :)

      Usuń
  3. Opowiadanie jest zabójcze choć myślałam że skończy się trochę inaczej. Bardzo bym chciała aby to opowiadanie zostało tutaj i abyś go nie usuwała. Chciałabym powracać do niego i jeszcze raz przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy go nie usunę :) Sama czasem sięgam do tych dawnych części by sobie to wszystko przypomnieć :)

      Usuń
    2. Bardzo mnie to cieszy :)

      Usuń
  4. Ja czuję nie dosyt i to duży. Spodziewałam się akcji ale nie powiem bardzo mądre zakończenie. Myślałam, że napiszesz co działo się później z Gosia i Kamilem i innymi postaciami. :-) Ale i tak całe opowiadanie zasługuje na złoty medal, jest cudowne! Gratuluje Ci. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! :* Nie chciałam kończyć tej części akcją bo postanowiłam sobie, że chcę podsumować te dwa lata, zebrać wszystkie uczucia w jedno miejsce i skłonić czytelników do przemyślenia pewnych wartości. Zdaję sobie sprawę, że powyższy post może być nieco nudny, długi, filozoficzny, na pewno nie każdemu przypadnie do gustu, ale jeżeli chociaż niektórzy czytelnicy, coś z niego wyciągną, to będę bardzo szczęśliwa :)
      Jeżeli pozostał niedosyt, to bardzo dobrze, dobrze to wróży na przyszłość :)

      Usuń
    2. hmm chcesz przez to powiedzieć że będą dalsze części? oby..i mam nadzieję że wtedy Gosia wróci do Bartka-do swojej prawdziwej miłości...

      Usuń
  5. Zakończenie godne prawdziwego pisarza, bardzo mądre, z głebią, skłania do refleksji i przemysleń, do zastanowienia się co jest w życiu ważne i wazniejsze.Co, prawda nie tak wyobrażałam sobie zakończenie, ale nie czuję się rozczarowana, bo jest ono podsumowaniem tych 200 części i tego jak kształtowała się osobowość Gosi i co wpłyneło na takie a nie inne odczucia.
    Dziękuję i pozdrawiam
    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja bardzo dziękuję!:* Moja intencja była właśnie taka, jak napisałaś. Od początku chciałam by to opowiadanie nie było tylko zlepkiem przypadkowych słów służących tylko i wyłącznie rozrywce. Jasne, to też jest ważne, to opowiadanie ma być odskocznią, natomiast chciałam przekazać coś więcej, coś co jest w nas. Nie zawsze pieniądze i wygląd są najważniejsze i to nie one gwarantują pełne szczęście. Piękno i szczęście jest w nas i staram się to własnie ludziom pokazywać, by nie oceniali drugiego człowieka tylko po wyglądzie.
      To zakończenie układało mi się w głowie bardzo długo i na ten moment nie wyobrażam sobie innego :)

      Usuń
  6. Smutno mi z powodu ze opowiadanie dobiegło konca.. Przyznam osobiscie ze spodziewałam sie czegosc innego, np. jak potoczy sie historia Filipa z Martyna, co z mama Gosi, jak potocza sie losy Marcina oraz Bartka, ktory byl spora czescia tego opowiadania, ale rozumiem Ciebie ze ta czesc miala byc podsumowaniem tych 2 lat i z niecierpliowscia czekam na jutro!
    Madzia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko ma swój powód i nic nie dzieje się bez przyczyny :)
      Ta część miała właśnie być takim rozważaniem i odniesieniem się do tego, czego oczekujemy a tego, co faktycznie daje nam radość i szczęście. Wiele razy jest tak, że czegoś przez długi czas pragniemy, a jak już to dostaniemy, to wcale nas nie cieszy.
      To opowiadanie to ogromna część mojego życia, to jest kawałek mnie i mojej osobowości, więc nie wyobrażałam sobie zakończyć inaczej :)

      Usuń
    2. Rozumiem i czekam niecierpliwie na kolejne opowiadania!

      Usuń
  7. Czytajac to, nie wiem co czulam. Balam sie zaczac bo to w glowiesiedzi mi "ostatnia czesc, juz koniec" i nie chcialam tego. Mimo to, zatracajac sie wydawalo mi sie, ze czytam jakas ksiazke. To takie glebokie, przemyslenia i uczucia ktore powinny sie pojawic, bez czego nie ma dobrego tekstu. Jestem zadowolona chociaz niedopieszczona, bo czekalam na fragment. Taki tak ten romantyczny zamek, tylko dluzszy. Jakas wstawke o marcinie czy znalazl milosc, tate czy otworzy sie na nowa zajomosc czy nawet szczesliwej nowej rodzinie z filipem na czele. Z drugiej strony ciesze sie, ze tego nie ma bo nie trafi mnie szlak, glowa nie wybuchnie od myslrnia i wyobrazania sobie dalszych sytuacji.
    Jestes niesamowita. Podziwiam cie i ty o tym wiesz. Dziekuje ci, ze mialam mizliwosc czytania tego, bo bez tej opcji moje zycie bylo by takie jakies.. puste.. dziekuje ze wytknelas mi moje bledy, chociaz nie bezposrednio a poprzez goske, w ktorej widzialam chwilami siwbie i mogalam cokolwiek zmienic. Dziekuje jeszcze raz i zycze pomyslow do kolejnych takich opowiadan bo zniecierpliwoscia bede wyczekiwac bo bez twojej tworczosci bedzie mi ciezko. PozdrawiM kochana. Buziaki! Meggi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robiłam trzy podejścia by w całości przeczytać Twój komentarz! Popłakałam się, ale sprawiłaś, że czuję się mega szczęśliwa. Dziękuję Ci za wsparcie, za to, że mi pomagasz, wysłuchasz. To opowiadanie sprawiło, że nie tylko mogłam się rozwinąć, ale dzięki niemu poznałam wiele wspaniałych osób, a Ty stałaś mi się naprawdę bliska :*

      Usuń
  8. nie mogę się pogodzić z tym, że to już koniec. to opowiadanie było jednym z najlepszych, jakie czytałam. aż mi się łezka w oku kręci :'(
    życzę Ci oczywiście dalszej weny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo :* Ja się własnie popłakałam czytając Wasze komentarze. Mnie też jest smutno, że to koniec, ale coś się kończy a coś zaczyna. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną dalej :)

      Usuń
  9. Czuję ogromny niedosyt. Och, Paula. Jak mogłaś?! :D
    Ale wiesz co Ci powiem? Jak zakończenia są do pupy, to znaczy, że świetne opowiadanie/książka/film.
    I dziękuję za te 200 części. To jest NAJLEPSZE OPOWIADANIE, które mogłoby być dobrym materiałem na książkę. I nie piernicz, że nie, bo dobrze wiesz, że tak :D Cóż jeszcze mogę dodać. I tak z przyzwyczajenia będę wchodziła na Twojego bloga po 20 razy dziennie :D I wiem, że dalej będziesz pisać ( jest! jest! hurra!).
    Zdrowiej, bo wiem, że zdrówko coś nie ten teges. :)
    Jesteś najlepsza! :)
    Nieś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha, Twoje komentarze, mają w sobie tyle pozytywnej energii, tyle uśmiechu i radości, że chociażby dlatego będę pisać :) Jak mogłabym się pozbawić takiej dawki energii?
      Dziękuję Ci za te słowa, za to dobro, którym mnie obdarowujesz. Dopilnuję, żebyś wchodząc na tego bloga jak najczęściej napotykała nową część. :)

      Usuń
  10. Super , wstyd przyznać ale czuję duży nie dostyt zakończenia :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak jest niedosyt, to znaczy, że apetyt zaostrzony,a to dobrze :) Przyda się na przyszłość :)

      Usuń
  11. Przyznaję, ze spodziewałam się innego zakończenia, z dialogami, bardziej dynamicznego, ale to nie znaczy, że to nie przypadło mi do gusty, a wręcz odwrotnie, bo zawarte jest w nim dużo ważnych i mądrych słów. Z niecierpliwością czekam na kolejne Twoje projekty.
    Pozdrawiam
    Darka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaję sobie sprawę, że wielu zaskoczyłam tą częścią, wielu spodziewało się powrotu do Bartka, inni dialogów i akcji, jeszcze inni dalekosiężnych opowieści, ale z drugiej strony tak sobie myślę, że fajnie jest Was zaskoczyć. Nie wiem czy dobrze czy źle, ale zrobiłam tak jak podpowiadało mi serce. Do ostatniej chwili wahałam się czy nie wpleść akcji i dialogów, ale uznałam, że będę się trzymać pierwotnego zamysłu.
      Kolejne projekty już wkrótce. Jutro pojawi się post z informacją co będzie dalej. Gwarantuję, że nie będzie przestoju na blogu, ani miesięcznej przerwy. Cały czas coś będzie się pojawiać :)

      Usuń
  12. Paulino swietbe opowiadanie jestem z toba od samego poczatku i dzieki twojemu opowiadaniu wiele rzeczy sobie uswiadomilam , niestety to juz koniec tego ale przeciez kazda historia ma swoj koniec dobrze ze tego nie przedluzalas bo bylo by to juz nudne, mam nadzieje ze napiszesz nowe opowiadanie bo akurat mi trudna rozlaka sie nie spodobala, jednakze masz wielki talent malo osob tak swietnie pisze i trafia do czytelnikow :) trzymam kciuki za ciebie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za wierność i wytrwałość, jest mi niezmiernie miło, że towarzyszysz mi od początku.
      Mam nadzieję, że informacja o kontynuacji The experience Cię nie zrazi. Nie będzie to, to samo opowiadanie. Planuję wprowadzić wiele zmian, także mam nadzieję, że uda mi się przekonać Ciebie, że to wcale nie taki zły pomysł pisać dalej losy Gosi :)

      Usuń
  13. Tak wiele ciśnie mi się na usta (no...palce) a tak wolno jestem w stanie pisać :D Paulinko... Nie wiem nawet od czego zacząć. Napisałaś dokładnie to, czego się spodziewałam. Spodziewałam się nieco dłuższej części, no ale trudno. Mądre podsumowanie, w ktorym Gosia wyciąga wnioski. Z niedojrzałej emocjonalnie osoby stała się dorosłą kobieta, odpowiedzialną i jak sama nazwa opowiadania wskazuje- doświadczoną. Wiele doświadczeń w jej życiu było negatywnych, ale czerpała z nich wnioski, starała nie powtarzać się dwa razy tych samych błędów. I podejrzewam że o to ci chodziło. Brawo, byłaś wspaniała :)

    Jak juz pisałam, ostatnie części mi się nie podobały. Tęskniłam za Bartkiem i podobnymi wątkami, za klubem, w którym pracuje. Polubiłam jego postać, dlatego też nie mogłam przyzwyczaić się do Kamila. No ale jakoś to zniosłam. Co moge napisać? Nie zmarnowałam tego czasu czytając to opowiadanie. A ciebie podziwiam za to, że przez tyle lat regularnie dodawałaś części. Jestes jedyną znaną mi (w tym wypadku jedynie za pośrednictwem internetu), która nie zrezygnowała. To takimi ludzmi powinniśmy być- wytrwałymi, dążącymi do celu, takimi, którzy nie zaniedbują osób, które pokładają w nas nadzieję. Stałaś się dla mnie wzorem- osobą tak wartościową, że trzeba z niej brac przykład.

    I czekam na twoje kolejne wpisy, opowiadania :) Ciekawość mnie zżera :) Wspomniałaś kiedyś w odpowiedzi na mój komentarz, że może napiszesz coś oczami Bartka. Proszę, przemyśl to dokładne, bo wiele osób polubiło jego postać tak samo jak ja. Może nie koniecznie z udziałem Gosi, ale wprowadzając nowych bohaterów. Bo, uwierz mi, dla wielu osób jest on tak samo ważna postacia jak Gosia.

    To jak, dasz nam przedsmak czegoś nowego?

    <3 <3 <3
    / Ingrid

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za tą konstruktywną opinię, fajnie, że ludzie mają swoje własne zdanie i potrafią je przedstawić w rozsądny, wcale nie hejtujący sposób :) Bartek się jeszcze pojawi, trochę w II serii The experience, ale teraz też myślę o tym w jaki sposób wpleść i jego losy i jak zamieszczać to na blogu, by nie powstał zbytni bałagan :)
      Uważam, że jeżeli ktoś już mi zaufał, uraczył sympatią i poświęcił swój czas na czytanie tego, co piszę, to chciałabym się jakoś odwdzięczyć, by nie zawieść tej osoby. Nie wyobrażam sobie momentu w którym z dnia na dzień przestałabym pisać. Każdego dnia chcę dziękować Wam za to, że mnie doceniacie. Chcę to robić z całego serca i wkładam to całą siebie. Nie ma sensu czegoś robić i to na pół gwizdka, gdy nie sprawia nam to radości. Ja nauczyłam się by kroczyć za pasją i moim mottem życiowym jest to by, robić to, co kocham :)

      Usuń
    2. oby do siebie wrócili..nie wyobrażam sobie The experience bez Gosia i Bartka razem. Dlatego pozostał niedosyt.

      Usuń
  14. Paula ta część poszła troszkę nie po mojej myśli bo tak jak było wyżej napisane spodziewałam się więcej dialogów i akcji, lecz mimo to ta część jest piękna ukazuje Nam jak zmieniło się życie Gosi. Czytam Twoje opowiadanie od samego początku jęczy na quku i wiem ze z Twoją pasją i w pewnym sensie przyjaźnią zawarta z nami czytelnikami zrobisz wszystko aby nowe opowiadanie było równie piękne, życiowe, pokazujące wady i zalety ludzi których kochamy. Jestem wielką fanką i czekam, aż przyjedziesz do Rzeszowa :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że mimo wszystko ta część Ci się podoba :) Dziękuję Ci, że jestem ze mną od początku, podziwiam Cię za wytrwałość i dziękuję za obdarowanie mnie zaufaniem :)
      Moich czytelników traktuję jako dobre dusze, które rozjaśniają mi twarz :) Każdy z Was jest mi bardzo bliski, kojarzę Was po nickach na blogu, po zdjęciach na instagramie, dostaję od Was dużo maili i mam wrażenie, że jesteśmy zgraną drużyną, która jest jednością :)
      Do Rzeszowa bardzo chcę się wybrać, mam nadzieję, że jak zrobi się cieplej to wreszcie uda mi się tam dotrzeć. :)

      Usuń
    2. zapraszam i czekam z niecierpliwością :)

      Usuń
  15. Witam Paulinko... Super. Tak jak napisał Asia Lenart że mogłoby być więcej dialogów ale też się zgadzam że taki opis jest tak zwanym podsumowaniem tych dwóch lat to i tak super.. Fajna by była książka z tego i jakby sie naprawdę ukazała to z chęcią bym ją kupiła... Pozdrawiam Lena. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coraz częściej piszecie mi o książce, namawiacie mnie do tego i powoli moja bariera się łamie :) Ale w tej chwili zdecydowanie nie mam na to czasu, blog i studia są dla mnie priorytetem, więc tego się trzymam. Książka wiąże się z wieloma ustępstwami, pisaniem pod kogoś (wydawnictwo) a ja chcę tworzyć coś, co będzie tylko moje i w pełni będzie odzwierciedlało moją wizję :)

      Usuń
  16. Rozumiem że podsumowałaś te dwa lata pisania tego opowiadania nie zakończyło się z happy endem tak jak myślałam jest możliwość na jeszcze kolejne części

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zakończyło się happy endem? Myślę, że to, iż Gosia nie jest z Bartkiem nie jest wcale wielką tragedią :)

      Usuń
  17. Nie mogę uwierzyć, że to już koniec. Nie będzie już kolejnego postu :( do dupyy. Myslalm do samego końca, że powiesz że to taki żarcik i dalej będziesz pisać to opowiadanie. No ale cóż nie zawsze mamy co chcemy. To było najlepsze opowiadanie ever. Szkoda, że nie ma wersji książkowej i nie mogę tej książki położyć obok ulubionych. :) całusy i powodzenia :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Fajne zakonczenie podsumowujace dwa lata opowiadania i zycia Gosi. Dobrze nie przestajesz pisac dla mnie jest to najwazniejsze. Kocham jak piszesz i bede dalej czytac. Dziekuje Ci za te 200 czesc <3. Cos sie skonczy a cos sie zaczyna i teraz tak bedzie :) Dziekuje Ci za te cudowane opowiadanie :* Ola

    OdpowiedzUsuń
  19. opowiadanie było genialne do momentu rozstania Gosi z Bartkiem ..powinnaś sprawić żeby do siebie wrócili ! nie podoba mi się jak to zakończyłaś..niewiarygodne żeby Bartek zdradził Gosię a jeśli już to powinni sobie jakoś z tym poradzić a nie ona od razu go skreśliła...zawiodłaś. pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem z masz swoje zdanie ale nie powinnas/powinnes tak mowic ze zawiodla bo miom zdanie. nie opowiadanie bylo super mi sie spodoba i to bardzo i mysle ze innym tez. Ola

      Usuń
  20. Paulina ! Przede wszystkim chce Ci podziękować za te 2 lata... nie powiem bardzo zżyłam się z Gosią i jej rodziną i będzie mi ich brakować.
    Dziękuje że pokazałaś mi ze przyjaźń nie zawsze potrafi przetrwać trudne chwile ale Ci prawdziwi przyjaciele zostają na zawsze, za to że pokazałaś mi że należy wieżyc we własne możliwości i nieraz przyznawać się do własnych błędów . Twoje opowiadanie było można powiedzieć "małą szkołą życia" .
    Twoje opowiadanie na zawsze zapadnie mi w pamięć i mogę Ci powiedzieć z ręka na sercu że nigdy nie będę żałowała czasu spędzonego na Twoim blogu .
    Jeszcze raz dziękuje !

    OdpowiedzUsuń
  21. Krótko ale treściwie: nigdy nie zapomne tego co stworzyłaś, zapadnie to w moich myślach na zawsze.:* <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Krótko ale treściwie: nigdy nie zapomne tego co stworzyłaś, zapadnie to w moich myślach na zawsze.:* <3

    OdpowiedzUsuń
  23. hej ja czytałam od początku do końca opowiadanie. I przyznam się że świetne jest. Wciągnęło mnie nie mogłam się oderwać, szkoda że to już koniec


    pozdrawiam:):)

    OdpowiedzUsuń
  24. Dziekuje ci że napisalaś takie niesamowite przepełnione różnorodnymi zwrotami akcji. Dziękuję Ci po raz kolejny za to że myślałam o rzeczach o których bym nie pomyślała. Życzę Ci kariery jako pisarz bo jesteś naprawdę dobra

    OdpowiedzUsuń
  25. Daawno. .. no dobra w zeszłym roku czytałam twoje opowiadanie bardzo zawzięcie i nagle coś pryslo i coś się zepsuło :/ 3 dni temu powróciła na twojego bloga i powiem że nie spodziewałam się ze aż tak mnie wciągnie ze przeczytam całość i ze bd aż tak zawiedziona ze juz koniec :o niby 200 części a przez to ze niektóre było podzielone na części jeszcze więcej ;) a i tak jest to mało :) w prawdzie do końca opowiadania miałam żal ze gosia nie była z Bartkiem i nadal szkoda ale Kamil to tez super wybór :). Przez całe opowiadanie miałam w Sb różne emocje... w niektórych momentach łzy poleciały gdyż opowiadanie po części sprowadza lo się do mojego życia i to wcale nie do najprzyjemniejszych chwil... ale dałam rade :3 i wcale nie żałuję :)
    Ojej ale się rozpisałam :o teraz mam jeszcze większą motywację by wrócić na twojego bloga :). Można powiedzieć ze trochę tęsknię za pisaniem jednak życie mi się tak ułożyło ze wena upłynęła ale pojawiła się w inny sposób i w inny sposób się spełniam :). Pozdrawiam
    Nie wiem czy pamiętasz :p / Lovciak ;)

    OdpowiedzUsuń