Hej! Już spieszę z wyjaśnieniami, bo przecież post miał pojawić się w
sobotę 7 lutego, tą datę zaplanowałam sobie dawno temu i robiłam wszystko by
rozłożyć to w czasie. Uwierzcie mi, że jest mi ogromnie przykro, że to wszystko
wyszło jak wyszło. Zupełnie tego nie planowałam i na pewne sprawy po prostu nie
ma się wpływu.
W zeszłą środę pojechałam z rodzicami na poszukiwanie mebli do
pokoju i w drodze powrotnej spontanicznie zajechaliśmy do mojej mamy siostry.
Na miejscu okazało się, że jej córka, która ledwie co urodziła dziecko jest w
szpitalu i ciocia musiała jechać zająć się wnuczką. Poprosiła mnie bym została
u niej na kilka dni i zajęła się domem i jej 6 letnim synem, tak więc, jak
stałam tak zostałam. Bez ubrań na zmianę, kosmetyków, ładowarki do telefonu,
czegokolwiek. Na następny dzień padł mi telefon, a że w domu były tylko
ładowarki do iphona to niestety zostałam odcięta od świata. Później przyszła
zmiana pogody i padł internet. Z początku byłam naprawdę sfrustrowana, ale
teraz wiem, że taki odpoczynek był mi bardzo potrzebny.
Odcięłam się trochę od tych wszystkich technik, zaszyłam z Kubą-
moim kuzynem, w jego pokoju, graliśmy we wszystkie gry planszowe jakie
mieliśmy, godzinami układaliśmy klocki lego, oglądaliśmy bajki, dużo czytaliśmy
i pomimo wielu obowiązków (bo później
Kuba się rozchorował i latałam z chusteczkami, herbatkami, antybiotykami i tak
się stało, że teraz sama jestem przeziębiona) naprawdę odpoczęłam. Mam
nadzieję, że teraz wiedząc to wszystko, wybaczycie mi moją nieobecność i
jeszcze raz przepraszam, że tak długo musieliście czekać na tego posta. Dla
mnie najważniejsza jest rodzina i nawet chwili nie wahałam się czy zostać u
cioci i jej pomóc. Ja się bardzo cieszę, że mogłam się przydać, a przy tym sama
zaliczyłam małe ferie.
Teraz zapraszam Was na ostatnią część The experience!
Życie
przynosi nam różne rzeczy, doświadcza nas w różne emocje, sytuacje i relacje z
innymi ludźmi. Poznajemy masę osób, a przez to poznajemy także siebie. Patrząc
na człowieka, mamy wiele wiary, że to właśnie ta osoba doświadczy nas ogromem
sympatii i ciepła. Czasem włącza się przeczucie i na jego podstawie kogoś
odrzucamy a kogoś innego przyjmujemy z otwartymi ramionami. Nigdy nie wiemy co się
tak naprawdę wydarzy, nie wiemy co nas
czeka. Zaczynając rozdział życia, który nazwałam „Doświadczenie” nie
spodziewałam się, że w ciągu tego rozdziału moje życie tak bardzo się zmieni.
Wiedziałam, że każdy dzień, tydzień, miesiąc, rok przynosi coś nowego, na nowo
się zakochujemy, poznajemy siebie. Myśląc o przyszłości kojarzą nam się tylko
pozytywne zdarzenia. Robiąc bilans tego, co się wydarzyło nie jestem w stanie
powiedzieć jaki jest wynik. Nie obchodzi mnie także, czy wydarzeń pozytywnych
było więcej czy mniej, to jest mało ważne, najważniejszy jest wynik końcowy.
Mam
swoją prawdziwą miłość, człowieka, który nie jest dla mnie całym światem, on
jest kimś więcej. Rozszerza moje horyzonty, moje spojrzenie na świat, jest
linią ratunkową. Nagle wszystko nie jest tylko czarne albo białe. Życie ma
wiele różnych odcieni. Niektóre z nich są bardziej kolorowe a inne tylko wpadają
w szarość, ale nic nie ujmuje życiu na wartości. Każda chwila z którą spotykamy
się w naszym życiu doświadcza nas w nowe zdarzenia, każda sekunda życia, czegoś
nas uczy. Życie to ciągłe podróżowanie, nie tylko w przyszłość, ale także w
przeszłość. To za sprawą wspomnień jesteśmy w stanie cofnąć się do tego, co już
miało miejsce. Nie potrzebujemy do tego wehikułu czasu. Wszystko co jest nam
potrzebne do życia mamy w zasięgu ręki. Możemy podróżować nie tylko w
przeszłość i przyszłość, ale także w głąb siebie. Każdy z nas powinien poznawać
siebie lepiej, zastanowiać się nad swoim zachowaniem, nad tym co jest
priorytetem, ale także nad swoimi wadami i błędami. Niczego nie żałuję w swoim
życiu, wiem że to co obecnie mam, jest wypadkową wielu wydarzeń. Nie byłabym w
tym miejscu gdyby nie śmierć Maćka, rozstanie z Bartkiem, wyprowadzka z domu,
pobyt w szpitalu… To wszystko doprowadziło mnie do stanu obecnego. Wtedy
największe pretensje miałam do Boga, wielokrotnie krzyczałam w jego stronę
wyrzucając z siebie to, co leżało mi na sercu, wylewając całą złość i ból,
który w sobie miałam. Teraz wiem, że nie powinnam. Nie podziękuję mu za to, że
mnie tego doświadczył, bo nigdy nie pogodzę się z tym, że zabrał mi brata, ale
już wiem jak z tym żyć. Wszystko dzięki jednej osobie.
Kamila
poznałam w najmniej oczekiwanym momencie swojego życia, kiedy to już straciłam
wiarę, że może mnie jeszcze coś dobrego
spotkać. Nigdy bym nie przypuszczała, że zakocham się w starszym o 5 lat
mężczyźnie i to z dzieckiem. Było to kompletnym zaprzeczeniem moich oczekiwań.
I to właśnie ta sytuacja uświadomiła mi, że to o czym marzymy, wcale nie musi
być tym, czego tak naprawdę potrzebujemy. Kamil sprawił, że nie tylko moje
życie się zmieniło, ale także ja sama. Inaczej podchodziłam do życia i
zauważałam zmianę w postrzeganiu pewnych rzeczy. Teraz nie chciałam już walczyć
ze światem, chciałam znaleźć swój złoty środek. Miałam wrażenie, że byłam
rozsądniejsza i wszystko to działo się dzięki jednemu człowiekowi. Kochałam go
całą sobą. Każdy nerw w moim ciele informował mnie, że potrzebuje jego. Kiedy
byliśmy razem czułam się kompletna, czułam, że było tak jak być powinno.
Moim
życiem nie rządził strach, ból, tęsknota. Wiedziałam, że mając przy sobie
Kamila, o nic nie musiałam się martwić. On stawał na straży mojego dobra.
Powierzyłam mu siebie, swoje życie, szczęście i dobro. Od tej pory, miałam
zapewnione maksymalne bezpieczeństwo. To było niesamowite, że kiedy patrząc w
jego oczy widziałam coś bezwarunkowego. Kiedy płakałam, nawet ze szczęścia, to
jego ciało całe się spinało, bo widok łez na mojej twarzy sprawiał mu ból.
Kiedy byłam zmęczona, zła, rozdrażniona, przytulał mnie do siebie i wtedy
działo się coś magicznego. Jego ciepło mnie uspokajało, odzyskiwałam równowagę.
Potrzebowałam go do życia. Nie wyobrażałam sobie swojej przyszłości bez jego
bezpiecznej przystani.
Co
było piękne w miłości, to to, że nie zamierzałam tylko brać, ale pragnęłam
jeszcze więcej dawać. Poczynając od prostych gestów – wiedziałam, że uwielbiał
mnie w sukienkach i spódnicach, więc kiedy tylko się widzieliśmy starałam się być właśnie w takim stroju. Wiedziałam, że
lubił jak pisałam mu sms zaraz po przebudzeniu, jak nieoczekiwanie wpadałam do
jego pracy by dać mu całusa i zaraz po tym wracałam do domu. Pomagałam mu przy
Kacprze – czasem odbierałam malca z przedszkola, czasem ugotowałam obiad dla
moich chłopaków, a czasem tylko wyręczałam Kamila w zakupach dla syna.
Widziałam uznanie w jego oczach, a to było dla mnie największą nagrodą. Jemu
bardzo zależało, abym z jego synem miała jak najlepsze kontakty i tak właśnie
było.
Te
wszystkie sytuacje sprawiały, że mogliśmy na siebie liczyć i wiedzieliśmy, że
właśnie takie było nasze przeznaczenie.
Kochałam tego faceta całym swoim sercem, byłam gotowa powierzyć swoje życie w
jego ręce. Miałam tylko jedno marzenie, by do końca życia być z nim. Codziennie
dziękowałam Bogu, za uczucie, którego doznałam przy Kamilu. Nie rozumiałam jak
przeżyłam 19 lat swojego życia nie mając tego w sobie. Teraz nie wyobrażałam
sobie jakby pewnego dnia miało mi tego zabraknąć. Może to, co teraz powiem
kogoś zdziwi, ale chociażby Kamil umarł, zabrakło go fizycznie, zawsze będę
miała w sobie to uczucie. Ono było wewnątrz mnie, głęboko zakorzenione w mojej
tożsamości. Teraz definiując siebie, określałam swoją osobę, właśnie dzięki
temu co podarował mi Kamil. To on nadał wartość mojej osobie.
Dzięki
niemu czułam się silna, czułam, że pokonam wszystko to, co zostało mi
przeznaczone. Wiele razy przypominałam sobie to, co już było za mną i
podziwiałam tą dziewczynę, która odważyła się żyć, dążyć o swoje szczęście.
Może wiele razy wyglądało to tak, jak błądzenie po omacku, albo permanentne
zmęczenie z towarzyszącą nostalgią, natomiast to był sposób by przetrwać i
pokonać ból. Najpierw by z czymś można było walczyć, trzeba się z tym oswoić.
Teraz miałam przy sobie Kamila, który nie walczył za mnie, ale on dodawał mi
energii i wiary w sens życia. Obecnie wiedziałam po co stawiamy kroki na tej
ziemi, gdzie jest w tym wszystkim logika. To ja pokonywałam problemy, robiłam
to sama, a Kamil tylko motywował mnie do działania.
W głowie cały czas
dźwięczały mi tylko dwa słowa "Kocham Cię". Szczerze? To trudno było
mi uwierzyć, że tak potoczyło się moje życie, że teraz układałam swoją
przyszłość przy człowieku, który pojawił się całkiem znienacka i to w jednym z
gorszych momentów mojego życia. W końcu widziałam sens swojego jestestwa i
każda chwila spędzona z tym chłopakiem sprawiała, że moje serce wykonywało
fikołki i pojawiał się uścisk, od którego się uzależniłam.
Ten wieczór spędzałam u
Kamila, stwierdziliśmy, że przyda nam się parę chwil, które spędzimy razem.
Nasze relacje znacząco się zmieniły, w końcu byliśmy stu procentową parą
związaną miłością. Widziałam w nim całe swoje życie i nawet jeszcze coś więcej.
Kamil porozkładał na
ziemi masę poduszek a przy pomocy krzeseł, szaf, koca i prześcieradła zbudował
po środku pokoju namiot, a wokół zapalił masę świeczek, które rzucały delikatne
światło. Kiedy skończyłam przygotowywać kolację, Kamil podał mi lampkę wina i
usiedliśmy w naszym zamku. Czułam się dosłownie jak księżniczka, a otoczenie
było rodem z bajki.
- Kocham cię całą sobą -
na kolanach podreptałam do chłopaka i patrząc mu intensywnie w oczy złożyłam
najnamiętniejszy pocałunek na jaki było mnie stać.
To było niczym czyste,
pozbawione skazy powietrze, słońce przebijające się przez chmury rzucało
światło na nasze twarze. Ta chwila mogła trwać i trwać, a życie mogło się
zatrzymać. W takich momentach pęd ludzi i czasu przestawał mieć jakiekolwiek
znaczenie. Liczysz się ty i twoja druga połowa, dzięki której razem stanowicie
jedność. Osiągacie jakiś poziom szczęścia, który masz wrażenie, że zbliża was
do maksymalnego, chociaż masz wrażenie, że z każdym dniem to uczucie narasta.
Udaje ci się zaspokoić większość potrzeb i to, co dostajesz od drugiej osoby
jest motorem do życia jak i największą wartością. Wtedy zdajesz sobie sprawę z
tego, że po to te wszystkie problemy, po to cały ten trud życia, by walczyć właśnie
dla takich chwil. Przecież, gdyby ciągle było tak wspaniale to, czy umielibyśmy
to w należyty sposób docenić? To
wszystko przypomina wschód słońca, który wielu ludzi nie docenia i skupia się
na zachodzie. Ale dla mnie piękniejszy jest wschód, kiedy słońce, symbolizujące
zalety, dobro, miłość przedziera się przez chmury, traktujące jako wady, złość,
nienawiść. Dobra, pozytywna masa odgania to, co złe i przynoszące smutek. I czy
tak nie jest z nami i naszym życiem, w którym na zmianę pojawiają się wschody i
zachody słońca? Oczywiście, nie z tą samą częstotliwością i regularnością, ale
z przyjętą symboliką. Życie jest pełne porażek, smutku, bólu, ale zawsze
wychodzi słońce i nie ma możliwości, że nie przedrze się przez chmury.
Wschody słońca powinny być dla nas największą nadzieją na lepsze jutro. Ta
przyjęta teoria jest optymistyczna i chyba takie nastawienie do życia
najbardziej mi pasuje. Człowiek przeżywa wiele upadków, doświadcza wielu ran,
ale gdyby nie to, nie mielibyśmy doświadczeń i nie tworzylibyśmy
hierarchii wartości. Gdy jedno tracimy, zyskujemy drugie, czasem zmiany
są gorsze a czasem lepsze, ale przez to nabieramy doświadczenia. To właśnie one
są naszą historią i wyniesione z nich nauki świadczą o naszej mądrości. Tylko
głupiec boi się żyć i korzystać z tego, co daje świat. Nawet jak napotykamy na
kłody, to zawsze są one po coś. Wierzę, że nic nie dzieje się bez przyczyny.
Gdy czujesz dobro od drugiej osoby, to momentalnie zaczynasz myśleć o
przyszłości i o tym, co razem dobrego i fajnego możecie stworzyć. Wiadomo, że
od razu całego świata nie zbawicie, ale jesteście w stanie chociaż jego
najmniejszy fragment uczynić lepszym. Wielu jest frustrowanych ludzi, którzy
niszczą to, co zbudowali inni, ale nie można się poddawać, trzeba walczyć
i wierzyć. Gdy już dokonasz rzeczy, o której myślałeś, że jest niemożliwa,
stawiasz sobie nowe cele i czujesz zadowolenie z siebie. A samozadowolenie i
dowartościowanie siebie i bliskich, jest podstawowym elementem życia. Gdy
uwierzysz, że jesteś dobry i pokochasz samego siebie to i ktoś pokocha Ciebie.
Koniec.
Z
niecierpliwością czekam na Wasze komentarze i informacje zwrotne! Jestem
szalenie ciekawa jakie towarzyszą Wam odczucia, czy może czujecie się
zawiedzeni a może miło połechtani. Proszę, niech każdy z Was na ten ostatni
post The experience podzieli się chociaż jednym słowem.
Jako,
że muszę już lecieć, to jutro bądź po jutrze, pojawi się post o tym, co będzie
dalej. To, co zdradzę Wam już dzisiaj to to, że wilk będzie syty i owca cała. Do
jutra!
Ps. Na pewno nie przestanę pisać, nigdy tego nie zrobię. Nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa ;)
Z góry przepraszam za mój komentarz, bo nie mam w planach nikogo urażać, po prostu wyrażam swoją opinie.
OdpowiedzUsuńBardzo podobało mi się Twoje opowiadanie i wielki szacunek za pisanie. Pisałaś naprawdę super, tylko odnoszę wrażenie, że w którymś momencie to "super" prysło. Zabrakło tego "czegoś" jak dla mnie. To tak jak z gotowaniem jeśli za mało doprawimy potrawę- będzie mdła i takie wrażenie odnoszę po ostatnich częściach. Przepraszam, ale ostatniej części nie jestem w stanie przeczytać, podchodziłam do niej kilka razy, zaczynając od początku. Czegoś brakuje, mi smaku, pikanterii, lecz to co napisałam są tylko i wyłącznie moje odczucia.
Nie masz za co przepraszać :) Ja szanuję każdą opinię i bardzo Ci dziękuję, że podzieliłaś się ze mną swoimi odczuciami. Myślę, że może to opowiadanie było już za długie i to mógł być czynnik, który sprawił, że czegoś już brakowało. Ja ze swojej strony mogę powiedzieć tylko tyle, że do ostatniej kropki, pisałam to z ogromną pasją i pisanie sprawiało mi ogromną radość. Włożyłam w to całe swoje serce, poświęciłam maksimum czasu, zrobiłam jak najlepiej potrafiłam. Jestem człowiekiem i zdaję sobie sprawę, że popełniłam kilka błędów, teraz z perspektywy czasu, na pewno wiele fragmentów napisałabym inaczej, ale nie chcę tego poprawiać, bo chcę widzieć swoje postępy. Sama po sobie widzę, że się rozwinęłam.
UsuńTa część jest specyficzna i nie każdemu może podpasować, ale bardzo chciałam podsumować te dwa lata pisania. Historia Gosi to nie tylko czyny, ale także pewne przemyślenia, które chciałabym przekazać swoim czytelnikom. Chciałabym, żeby każdy wyniósł jakieś wartości, to jest mój nadrzędny cel :)
Dziękuję Ci za te słowa, mam nadzieję, że zmobilizują mnie one do pracy, poprzeczka jest wysoko zawieszona, ale jestem ambitna i waleczna :)
Pozdrawiam Cię cieplutko.
mam takie samo wrażenie, ale całość jak najbardziej na plus
UsuńPrzepraszam, że z anonima, ale (przyznaję się) jestem leniwa i nie chce mi się logować, więc napiszę ci tak...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie przestałaś w połowie i dokończyłaś swoje opowiadanie. Gratuluję. :)
Nie mogę się doczekać następnej niesamowitej historii. Uwielbiam twoją twórczość! <3
Życzę dużo weny i pozrawiam :D
Joanna
www.wojowniczaraisa.blog.pl
Dziękuję Ci bardzo mocno :*
UsuńPisanie jest moją ogromną pasją, a mój charakter osoby nad ambitnej, nie pozwoliłby mi przestać pisać. I tak jestem zła na siebie, że opowiadanie "Trudna rozłąka" zaczęłam dawno, a dopiero teraz będę kończyć :)
Dziękuję za adres bloga! Zaraz wpadam z odwiedzinami :)
Opowiadanie jest zabójcze choć myślałam że skończy się trochę inaczej. Bardzo bym chciała aby to opowiadanie zostało tutaj i abyś go nie usuwała. Chciałabym powracać do niego i jeszcze raz przeczytać :)
OdpowiedzUsuńNigdy go nie usunę :) Sama czasem sięgam do tych dawnych części by sobie to wszystko przypomnieć :)
UsuńBardzo mnie to cieszy :)
UsuńJa czuję nie dosyt i to duży. Spodziewałam się akcji ale nie powiem bardzo mądre zakończenie. Myślałam, że napiszesz co działo się później z Gosia i Kamilem i innymi postaciami. :-) Ale i tak całe opowiadanie zasługuje na złoty medal, jest cudowne! Gratuluje Ci. :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! :* Nie chciałam kończyć tej części akcją bo postanowiłam sobie, że chcę podsumować te dwa lata, zebrać wszystkie uczucia w jedno miejsce i skłonić czytelników do przemyślenia pewnych wartości. Zdaję sobie sprawę, że powyższy post może być nieco nudny, długi, filozoficzny, na pewno nie każdemu przypadnie do gustu, ale jeżeli chociaż niektórzy czytelnicy, coś z niego wyciągną, to będę bardzo szczęśliwa :)
UsuńJeżeli pozostał niedosyt, to bardzo dobrze, dobrze to wróży na przyszłość :)
hmm chcesz przez to powiedzieć że będą dalsze części? oby..i mam nadzieję że wtedy Gosia wróci do Bartka-do swojej prawdziwej miłości...
UsuńZakończenie godne prawdziwego pisarza, bardzo mądre, z głebią, skłania do refleksji i przemysleń, do zastanowienia się co jest w życiu ważne i wazniejsze.Co, prawda nie tak wyobrażałam sobie zakończenie, ale nie czuję się rozczarowana, bo jest ono podsumowaniem tych 200 części i tego jak kształtowała się osobowość Gosi i co wpłyneło na takie a nie inne odczucia.
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam
Ania
To ja bardzo dziękuję!:* Moja intencja była właśnie taka, jak napisałaś. Od początku chciałam by to opowiadanie nie było tylko zlepkiem przypadkowych słów służących tylko i wyłącznie rozrywce. Jasne, to też jest ważne, to opowiadanie ma być odskocznią, natomiast chciałam przekazać coś więcej, coś co jest w nas. Nie zawsze pieniądze i wygląd są najważniejsze i to nie one gwarantują pełne szczęście. Piękno i szczęście jest w nas i staram się to własnie ludziom pokazywać, by nie oceniali drugiego człowieka tylko po wyglądzie.
UsuńTo zakończenie układało mi się w głowie bardzo długo i na ten moment nie wyobrażam sobie innego :)
Smutno mi z powodu ze opowiadanie dobiegło konca.. Przyznam osobiscie ze spodziewałam sie czegosc innego, np. jak potoczy sie historia Filipa z Martyna, co z mama Gosi, jak potocza sie losy Marcina oraz Bartka, ktory byl spora czescia tego opowiadania, ale rozumiem Ciebie ze ta czesc miala byc podsumowaniem tych 2 lat i z niecierpliowscia czekam na jutro!
OdpowiedzUsuńMadzia :)
Wszystko ma swój powód i nic nie dzieje się bez przyczyny :)
UsuńTa część miała właśnie być takim rozważaniem i odniesieniem się do tego, czego oczekujemy a tego, co faktycznie daje nam radość i szczęście. Wiele razy jest tak, że czegoś przez długi czas pragniemy, a jak już to dostaniemy, to wcale nas nie cieszy.
To opowiadanie to ogromna część mojego życia, to jest kawałek mnie i mojej osobowości, więc nie wyobrażałam sobie zakończyć inaczej :)
Rozumiem i czekam niecierpliwie na kolejne opowiadania!
UsuńCzytajac to, nie wiem co czulam. Balam sie zaczac bo to w glowiesiedzi mi "ostatnia czesc, juz koniec" i nie chcialam tego. Mimo to, zatracajac sie wydawalo mi sie, ze czytam jakas ksiazke. To takie glebokie, przemyslenia i uczucia ktore powinny sie pojawic, bez czego nie ma dobrego tekstu. Jestem zadowolona chociaz niedopieszczona, bo czekalam na fragment. Taki tak ten romantyczny zamek, tylko dluzszy. Jakas wstawke o marcinie czy znalazl milosc, tate czy otworzy sie na nowa zajomosc czy nawet szczesliwej nowej rodzinie z filipem na czele. Z drugiej strony ciesze sie, ze tego nie ma bo nie trafi mnie szlak, glowa nie wybuchnie od myslrnia i wyobrazania sobie dalszych sytuacji.
OdpowiedzUsuńJestes niesamowita. Podziwiam cie i ty o tym wiesz. Dziekuje ci, ze mialam mizliwosc czytania tego, bo bez tej opcji moje zycie bylo by takie jakies.. puste.. dziekuje ze wytknelas mi moje bledy, chociaz nie bezposrednio a poprzez goske, w ktorej widzialam chwilami siwbie i mogalam cokolwiek zmienic. Dziekuje jeszcze raz i zycze pomyslow do kolejnych takich opowiadan bo zniecierpliwoscia bede wyczekiwac bo bez twojej tworczosci bedzie mi ciezko. PozdrawiM kochana. Buziaki! Meggi
Robiłam trzy podejścia by w całości przeczytać Twój komentarz! Popłakałam się, ale sprawiłaś, że czuję się mega szczęśliwa. Dziękuję Ci za wsparcie, za to, że mi pomagasz, wysłuchasz. To opowiadanie sprawiło, że nie tylko mogłam się rozwinąć, ale dzięki niemu poznałam wiele wspaniałych osób, a Ty stałaś mi się naprawdę bliska :*
Usuńnie mogę się pogodzić z tym, że to już koniec. to opowiadanie było jednym z najlepszych, jakie czytałam. aż mi się łezka w oku kręci :'(
OdpowiedzUsuńżyczę Ci oczywiście dalszej weny :D
Dziękuję Ci bardzo :* Ja się własnie popłakałam czytając Wasze komentarze. Mnie też jest smutno, że to koniec, ale coś się kończy a coś zaczyna. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną dalej :)
UsuńCzuję ogromny niedosyt. Och, Paula. Jak mogłaś?! :D
OdpowiedzUsuńAle wiesz co Ci powiem? Jak zakończenia są do pupy, to znaczy, że świetne opowiadanie/książka/film.
I dziękuję za te 200 części. To jest NAJLEPSZE OPOWIADANIE, które mogłoby być dobrym materiałem na książkę. I nie piernicz, że nie, bo dobrze wiesz, że tak :D Cóż jeszcze mogę dodać. I tak z przyzwyczajenia będę wchodziła na Twojego bloga po 20 razy dziennie :D I wiem, że dalej będziesz pisać ( jest! jest! hurra!).
Zdrowiej, bo wiem, że zdrówko coś nie ten teges. :)
Jesteś najlepsza! :)
Nieś :)
Hahahaha, Twoje komentarze, mają w sobie tyle pozytywnej energii, tyle uśmiechu i radości, że chociażby dlatego będę pisać :) Jak mogłabym się pozbawić takiej dawki energii?
UsuńDziękuję Ci za te słowa, za to dobro, którym mnie obdarowujesz. Dopilnuję, żebyś wchodząc na tego bloga jak najczęściej napotykała nową część. :)
Super , wstyd przyznać ale czuję duży nie dostyt zakończenia :(
OdpowiedzUsuńJak jest niedosyt, to znaczy, że apetyt zaostrzony,a to dobrze :) Przyda się na przyszłość :)
UsuńPrzyznaję, ze spodziewałam się innego zakończenia, z dialogami, bardziej dynamicznego, ale to nie znaczy, że to nie przypadło mi do gusty, a wręcz odwrotnie, bo zawarte jest w nim dużo ważnych i mądrych słów. Z niecierpliwością czekam na kolejne Twoje projekty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Darka
Zdaję sobie sprawę, że wielu zaskoczyłam tą częścią, wielu spodziewało się powrotu do Bartka, inni dialogów i akcji, jeszcze inni dalekosiężnych opowieści, ale z drugiej strony tak sobie myślę, że fajnie jest Was zaskoczyć. Nie wiem czy dobrze czy źle, ale zrobiłam tak jak podpowiadało mi serce. Do ostatniej chwili wahałam się czy nie wpleść akcji i dialogów, ale uznałam, że będę się trzymać pierwotnego zamysłu.
UsuńKolejne projekty już wkrótce. Jutro pojawi się post z informacją co będzie dalej. Gwarantuję, że nie będzie przestoju na blogu, ani miesięcznej przerwy. Cały czas coś będzie się pojawiać :)
Paulino swietbe opowiadanie jestem z toba od samego poczatku i dzieki twojemu opowiadaniu wiele rzeczy sobie uswiadomilam , niestety to juz koniec tego ale przeciez kazda historia ma swoj koniec dobrze ze tego nie przedluzalas bo bylo by to juz nudne, mam nadzieje ze napiszesz nowe opowiadanie bo akurat mi trudna rozlaka sie nie spodobala, jednakze masz wielki talent malo osob tak swietnie pisze i trafia do czytelnikow :) trzymam kciuki za ciebie
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za wierność i wytrwałość, jest mi niezmiernie miło, że towarzyszysz mi od początku.
UsuńMam nadzieję, że informacja o kontynuacji The experience Cię nie zrazi. Nie będzie to, to samo opowiadanie. Planuję wprowadzić wiele zmian, także mam nadzieję, że uda mi się przekonać Ciebie, że to wcale nie taki zły pomysł pisać dalej losy Gosi :)
Tak wiele ciśnie mi się na usta (no...palce) a tak wolno jestem w stanie pisać :D Paulinko... Nie wiem nawet od czego zacząć. Napisałaś dokładnie to, czego się spodziewałam. Spodziewałam się nieco dłuższej części, no ale trudno. Mądre podsumowanie, w ktorym Gosia wyciąga wnioski. Z niedojrzałej emocjonalnie osoby stała się dorosłą kobieta, odpowiedzialną i jak sama nazwa opowiadania wskazuje- doświadczoną. Wiele doświadczeń w jej życiu było negatywnych, ale czerpała z nich wnioski, starała nie powtarzać się dwa razy tych samych błędów. I podejrzewam że o to ci chodziło. Brawo, byłaś wspaniała :)
OdpowiedzUsuńJak juz pisałam, ostatnie części mi się nie podobały. Tęskniłam za Bartkiem i podobnymi wątkami, za klubem, w którym pracuje. Polubiłam jego postać, dlatego też nie mogłam przyzwyczaić się do Kamila. No ale jakoś to zniosłam. Co moge napisać? Nie zmarnowałam tego czasu czytając to opowiadanie. A ciebie podziwiam za to, że przez tyle lat regularnie dodawałaś części. Jestes jedyną znaną mi (w tym wypadku jedynie za pośrednictwem internetu), która nie zrezygnowała. To takimi ludzmi powinniśmy być- wytrwałymi, dążącymi do celu, takimi, którzy nie zaniedbują osób, które pokładają w nas nadzieję. Stałaś się dla mnie wzorem- osobą tak wartościową, że trzeba z niej brac przykład.
I czekam na twoje kolejne wpisy, opowiadania :) Ciekawość mnie zżera :) Wspomniałaś kiedyś w odpowiedzi na mój komentarz, że może napiszesz coś oczami Bartka. Proszę, przemyśl to dokładne, bo wiele osób polubiło jego postać tak samo jak ja. Może nie koniecznie z udziałem Gosi, ale wprowadzając nowych bohaterów. Bo, uwierz mi, dla wielu osób jest on tak samo ważna postacia jak Gosia.
To jak, dasz nam przedsmak czegoś nowego?
<3 <3 <3
/ Ingrid
Dziękuję Ci za tą konstruktywną opinię, fajnie, że ludzie mają swoje własne zdanie i potrafią je przedstawić w rozsądny, wcale nie hejtujący sposób :) Bartek się jeszcze pojawi, trochę w II serii The experience, ale teraz też myślę o tym w jaki sposób wpleść i jego losy i jak zamieszczać to na blogu, by nie powstał zbytni bałagan :)
UsuńUważam, że jeżeli ktoś już mi zaufał, uraczył sympatią i poświęcił swój czas na czytanie tego, co piszę, to chciałabym się jakoś odwdzięczyć, by nie zawieść tej osoby. Nie wyobrażam sobie momentu w którym z dnia na dzień przestałabym pisać. Każdego dnia chcę dziękować Wam za to, że mnie doceniacie. Chcę to robić z całego serca i wkładam to całą siebie. Nie ma sensu czegoś robić i to na pół gwizdka, gdy nie sprawia nam to radości. Ja nauczyłam się by kroczyć za pasją i moim mottem życiowym jest to by, robić to, co kocham :)
oby do siebie wrócili..nie wyobrażam sobie The experience bez Gosia i Bartka razem. Dlatego pozostał niedosyt.
UsuńPaula ta część poszła troszkę nie po mojej myśli bo tak jak było wyżej napisane spodziewałam się więcej dialogów i akcji, lecz mimo to ta część jest piękna ukazuje Nam jak zmieniło się życie Gosi. Czytam Twoje opowiadanie od samego początku jęczy na quku i wiem ze z Twoją pasją i w pewnym sensie przyjaźnią zawarta z nami czytelnikami zrobisz wszystko aby nowe opowiadanie było równie piękne, życiowe, pokazujące wady i zalety ludzi których kochamy. Jestem wielką fanką i czekam, aż przyjedziesz do Rzeszowa :*
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że mimo wszystko ta część Ci się podoba :) Dziękuję Ci, że jestem ze mną od początku, podziwiam Cię za wytrwałość i dziękuję za obdarowanie mnie zaufaniem :)
UsuńMoich czytelników traktuję jako dobre dusze, które rozjaśniają mi twarz :) Każdy z Was jest mi bardzo bliski, kojarzę Was po nickach na blogu, po zdjęciach na instagramie, dostaję od Was dużo maili i mam wrażenie, że jesteśmy zgraną drużyną, która jest jednością :)
Do Rzeszowa bardzo chcę się wybrać, mam nadzieję, że jak zrobi się cieplej to wreszcie uda mi się tam dotrzeć. :)
zapraszam i czekam z niecierpliwością :)
UsuńWitam Paulinko... Super. Tak jak napisał Asia Lenart że mogłoby być więcej dialogów ale też się zgadzam że taki opis jest tak zwanym podsumowaniem tych dwóch lat to i tak super.. Fajna by była książka z tego i jakby sie naprawdę ukazała to z chęcią bym ją kupiła... Pozdrawiam Lena. :)
OdpowiedzUsuńCoraz częściej piszecie mi o książce, namawiacie mnie do tego i powoli moja bariera się łamie :) Ale w tej chwili zdecydowanie nie mam na to czasu, blog i studia są dla mnie priorytetem, więc tego się trzymam. Książka wiąże się z wieloma ustępstwami, pisaniem pod kogoś (wydawnictwo) a ja chcę tworzyć coś, co będzie tylko moje i w pełni będzie odzwierciedlało moją wizję :)
UsuńRozumiem że podsumowałaś te dwa lata pisania tego opowiadania nie zakończyło się z happy endem tak jak myślałam jest możliwość na jeszcze kolejne części
OdpowiedzUsuńNie zakończyło się happy endem? Myślę, że to, iż Gosia nie jest z Bartkiem nie jest wcale wielką tragedią :)
UsuńNie mogę uwierzyć, że to już koniec. Nie będzie już kolejnego postu :( do dupyy. Myslalm do samego końca, że powiesz że to taki żarcik i dalej będziesz pisać to opowiadanie. No ale cóż nie zawsze mamy co chcemy. To było najlepsze opowiadanie ever. Szkoda, że nie ma wersji książkowej i nie mogę tej książki położyć obok ulubionych. :) całusy i powodzenia :*
OdpowiedzUsuńFajne zakonczenie podsumowujace dwa lata opowiadania i zycia Gosi. Dobrze nie przestajesz pisac dla mnie jest to najwazniejsze. Kocham jak piszesz i bede dalej czytac. Dziekuje Ci za te 200 czesc <3. Cos sie skonczy a cos sie zaczyna i teraz tak bedzie :) Dziekuje Ci za te cudowane opowiadanie :* Ola
OdpowiedzUsuńopowiadanie było genialne do momentu rozstania Gosi z Bartkiem ..powinnaś sprawić żeby do siebie wrócili ! nie podoba mi się jak to zakończyłaś..niewiarygodne żeby Bartek zdradził Gosię a jeśli już to powinni sobie jakoś z tym poradzić a nie ona od razu go skreśliła...zawiodłaś. pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńRozumiem z masz swoje zdanie ale nie powinnas/powinnes tak mowic ze zawiodla bo miom zdanie. nie opowiadanie bylo super mi sie spodoba i to bardzo i mysle ze innym tez. Ola
UsuńPaulina ! Przede wszystkim chce Ci podziękować za te 2 lata... nie powiem bardzo zżyłam się z Gosią i jej rodziną i będzie mi ich brakować.
OdpowiedzUsuńDziękuje że pokazałaś mi ze przyjaźń nie zawsze potrafi przetrwać trudne chwile ale Ci prawdziwi przyjaciele zostają na zawsze, za to że pokazałaś mi że należy wieżyc we własne możliwości i nieraz przyznawać się do własnych błędów . Twoje opowiadanie było można powiedzieć "małą szkołą życia" .
Twoje opowiadanie na zawsze zapadnie mi w pamięć i mogę Ci powiedzieć z ręka na sercu że nigdy nie będę żałowała czasu spędzonego na Twoim blogu .
Jeszcze raz dziękuje !
Krótko ale treściwie: nigdy nie zapomne tego co stworzyłaś, zapadnie to w moich myślach na zawsze.:* <3
OdpowiedzUsuńKrótko ale treściwie: nigdy nie zapomne tego co stworzyłaś, zapadnie to w moich myślach na zawsze.:* <3
OdpowiedzUsuńhej ja czytałam od początku do końca opowiadanie. I przyznam się że świetne jest. Wciągnęło mnie nie mogłam się oderwać, szkoda że to już koniec
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:):)
Dziekuje ci że napisalaś takie niesamowite przepełnione różnorodnymi zwrotami akcji. Dziękuję Ci po raz kolejny za to że myślałam o rzeczach o których bym nie pomyślała. Życzę Ci kariery jako pisarz bo jesteś naprawdę dobra
OdpowiedzUsuńDaawno. .. no dobra w zeszłym roku czytałam twoje opowiadanie bardzo zawzięcie i nagle coś pryslo i coś się zepsuło :/ 3 dni temu powróciła na twojego bloga i powiem że nie spodziewałam się ze aż tak mnie wciągnie ze przeczytam całość i ze bd aż tak zawiedziona ze juz koniec :o niby 200 części a przez to ze niektóre było podzielone na części jeszcze więcej ;) a i tak jest to mało :) w prawdzie do końca opowiadania miałam żal ze gosia nie była z Bartkiem i nadal szkoda ale Kamil to tez super wybór :). Przez całe opowiadanie miałam w Sb różne emocje... w niektórych momentach łzy poleciały gdyż opowiadanie po części sprowadza lo się do mojego życia i to wcale nie do najprzyjemniejszych chwil... ale dałam rade :3 i wcale nie żałuję :)
OdpowiedzUsuńOjej ale się rozpisałam :o teraz mam jeszcze większą motywację by wrócić na twojego bloga :). Można powiedzieć ze trochę tęsknię za pisaniem jednak życie mi się tak ułożyło ze wena upłynęła ale pojawiła się w inny sposób i w inny sposób się spełniam :). Pozdrawiam
Nie wiem czy pamiętasz :p / Lovciak ;)