Od sylwestra minęło już kilka dni, a ja
z dnia na dzień byłam coraz to szczęśliwsza i silniejsza. W głowie nieustannie odtwarzałam
to, jakimi słowami przywitałam nowy rok. Ciągle w uszach dźwięczało mi jego
„Kocham cię”, na ustach czułam jego dotyk a w oczach miałam jego widok. Ta
scena była takim tatuażem pamięci. Dokładnie pamiętałam każdy szczegół i w
tamtej chwili czułam się naprawdę wyjątkowo. To dodało mi dużo siły i odwagi by
zmierzyć się z tym, co jeszcze ciążyło mi na duszy.
Dopiero niedawno uzmysłowiłam sobie jak
bardzo za nią tęskniłam i jak bardzo chciałam naprawić popełnione błędy.
Chciałam by była obecna w moim życiu, by była przy mnie, chciałam mieć mamę.
Pamiętałam czasy kiedy pożyczałyśmy sobie ubrania, jak wspólnie chodziłyśmy do
spa, kina czy na kolację. Robiłyśmy sobie damskie wieczory i byłyśmy wtedy
naprawdę szczęśliwe. Nigdy bym nie przypuszczała, że będziemy dla siebie takie
obce. Pewne sprawy wymagały dużej dojrzałości i samej przed sobą było mi
głupio, że tyle czasu musiało minąć żebym nie tylko była na to gotowa, ale i dostrzegła
swoje błędy, które bardzo chciałam naprawić. Miałam ogromne wyrzuty sumienia,
że kilka miesięcy temu zachowałam się tak a nie inaczej. Niby się
przeprosiłyśmy i było już dobrze, ale nie wiedziałam czemu mama zrezygnowała z
kontaktu z nami, dlaczego prawie o nas zapomniała.
Nowy adres mamy znalazłam w notesie u taty na biurku, podczas gdy kiedyś szukałam numeru telefonu do lekarza.
Miałam go już od kilkunastu dni i cały czas chodził mi po głowie, myślałam czy
powinnam tam jechać, czy nie za bardzo naruszałam jej nową prywatność, ale
koniec końców stwierdziłam, że potrzebowałam mamy i że zawalczę o nią. Nie
wiedziałam czy ona także tego chciała, w sumie od kilku miesięcy nic nie
wiedziałam o jej nowym życiu i było to lekko przerażające.
Gdy wjeżdżałam na ulicę, na której
mieścił się jej nowy dom, byłam ogromnie zestresowana. Nie wiedziałam czego miałam
się spodziewać, czy mieszkała sama, czy akurat będzie w domu… Tyle pytań i
niejasności a moje serce biło jak opętane. Nikomu nic nie powiedziałam o tym,
że chciałam złożyć wizytę mamie, postanowiłam sama się z tym zmierzyć i wykazać
się swoją siłą i dorosłością.
Samochód zaparkowałam przed wskazanym
adresem, a gdy spojrzałam na budynek dostrzegłam palące się światło, co
utwierdziło mnie w przekonaniu, że jednak ktoś tam będzie. Gdy zgasiłam silnik,
powoli odpięłam pasy i wyszłam z samochodu. Moje ruchy były strasznie niepewne,
a co za tym idzie bardzo powolne. Czułam przeogromny stres i strach przed
nieznanym. Długo wpatrywałam się w dom, drzwi wejściowe, okna i dopiero po dłuższej
chwili odważyłam się zadzwonić domofonem.
- Słucham? – usłyszałam głos mężczyzny,
co lekko wtrąciło mnie z równowagi, cały czas liczyłam, że zastanę mamę i to samą.
- Zastałam może Annę Pilarz? – dukałam
jak pierwszoklasistka, która nie potrafiła złożyć zdania. Nie wiedziałam jak
zapytać, co powiedzieć…
- Proszę – ponownie do moich uszu
dobiegł głos mężczyzny a po chwili usłyszałam dźwięk otwieranej furtki.
Podeszłam bliżej domu, a moja niepewność z każdym krokiem narastała. Dawno nie
odczuwałam takiego strachu, a szczególnie, że czekała mnie tylko rozmowa z
własną mamą. – Ania zaraz będzie, jesteś jej córką prawda? – w drzwiach
wejściowych stanął mężczyzna, którego już wcześniej spotkałam z mamą na
cmentarzu podczas Wszystkich Świętych.
- Tak – tylko na tyle było mnie stać,
ponieważ zastanawiałam się co dalej począć skoro mamy nie było w środku. Miałam
tam wejść i na nią czekać? Sam na sam z obcym mi mężczyzną?
- Wejdź proszę, Ania powinna być lada
moment – stałam tam z jakieś dwie minuty i do ostatniej chwili wahałam się jak
się zachować, ale przecież co on mógł mi zrobić? Wątpiłam, że był jakimś
gwałcicielem albo seryjnym mordercą. Wyglądał całkiem normalnie, miał ponad
czterdzieści lat, trochę zmarszczek na twarzy i lekki zarost. Trudno było mi
stwierdzić czy był przystojny, raczej gustowałam w całkiem innych mężczyznach,
zdecydowanie młodszych. Może i nie byłam obiektywna, ale dla mnie, tato był
zdecydowanie przystojniejszy i chyba młodszy od tego faceta.
- Nie chciałabym przeszkadzać – kiedy
znalazłam się w środku, miałam jakieś wewnętrzne obawy przed rozgoszczeniem się
i wejściem dalej.
- Nie przeszkadzasz, Robert jestem –
mężczyzna wyciągnął ku mnie dłoń i bez jakiegoś zawahania, od razu ją
uścisnęłam. Był bardzo miły, uprzejmy, przede wszystkim nie zestresowany tak
jak ja. Stwarzał naprawdę pozytywne wrażenie.
- Gosia – starałam się pozbyć wszystkich
skrajnych emocji. Nie czułam żalu do tego faceta, że zabrał mi mamę, albo, że
to przez niego stało się jak się stało. To była decyzja mamy i to ona była za
nią odpowiedzialna, także nikogo poza nią nie mogłam tym obarczać. Od początku
wiedziałam, że z Robertem kumplami nie będziemy, ale zwyczajną relację mogłam
mu zaoferować.
- Zdejmij kurtkę i zapraszam do salonu.
Zrobię ci herbaty bo pewnie zmarzłaś – może upadłam na głowę, ale ten facet
naprawdę wydawał się w porządku, był przyjazny i sprawiał, że zaczynałam się
czuć coraz to pewniej.
- Dziękuję – już chciałam mu odmówić, ale
postanowiłam sobie, że będę grzeczna i przecież nic mi nie szkodziło wypić tą
herbatę.
- Owocowa, zielona czy zwykła?
- Może być zielona – delikatnie
uśmiechnęłam się do mężczyzny kiedy już zostawiłam wierzchnie ubranie i weszłam
w głąb domu. Wystrój był całkiem normalny, taki zwykły, ale przy tym nadal
przyjemny.
- Proszę, rozgość się. Ania pojechała
jeszcze na zakupy do marketu, ale jak z nią niedawno rozmawiałem to już miała
wracać. – usiadłam na kanapie i starałam się rozluźnić. Na słowa mężczyzny nic
nie odpowiedziałam, bo nie wiedziałam co miałabym mu powiedzieć. Delikatnie się
tylko uśmiechnęłam i czekałam.
- Proszę – po niedługim czasie mężczyzna
postawił przede mną filiżankę z herbatą i talerz z ciastem, a zaraz po tym usiadł na fotelu obok – Mama ucieszy się, że
przyszłaś. Dużo mi opowiadała o tobie i o twoim bracie. Jesteś teraz w klasie
maturalnej, prawda?
- Tak… Myślisz, że naprawdę się ucieszy?
– dziwnie się poczułam, jak obcy mężczyzna wiedział więcej o mojej mamie niż ja
sama. Zdecydowanie przyszedł czas by to naprawić.
- Jasne, ona was naprawdę kocha.
Brakowało jej odwagi by zrobić ten pierwszy krok, ale zapewniam cię, że bardzo
za tobą tęskni – nim Robert zdążył dokończyć swoją wypowiedź, oboje
usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi i wzrokiem podążyliśmy właśnie w tym
kierunku. Gdy zobaczyłam mamę, momentalnie wstrzymałam oddech i zacisnęłam
wargi. Kiedy i ona spostrzegła się, że siedzę na kanapie stanęła w miejscu,
upuściła zakupy i wyglądała jakby nie mogła się ruszyć.
- Masz gościa – Robert podszedł do mamy
i wziął zakupy, a ja wstałam z kanapy i czekałam aż kobieta do mnie podejdzie.
Wyglądała na naprawdę zszokowaną.
- Coś się stało? Coś z Marcinem? – mama
była przestraszona i chyba szukała racjonalnego uzasadnienia mojej wizyty w jej
nowym domu.
- Nie, wszystko w porządku. Ja chciałam…
porozmawiać – słowa przychodziły mi z wielkim trudem, miałam strasznie
ściśnięte gardło i ledwo co mogłam oddychać.
- Zostawię was same, chyba czeka was
długa rozmowa – mężczyzna objął mamę ramieniem i ucałował ją w policzek, jakby
tym samym chciał dodać jej odwagi, a ja delikatnie się do niego uśmiechnęłam.
Byłam mu wdzięczna, że nie chciał się przysłuchiwać naszym słowom jak i dał nam
przestrzeń do swobodnej rozmowy. Kiedy Robert zniknął za schodami, mama usiadła
obok mnie i wpatrywała się we mnie. Chyba obie nie wiedziałyśmy jak zacząć tą
rozmowę.
- Mam nadzieję, że nie masz mi za złe,
że nie uprzedziłam – mógł głos nadal był bardzo drżący przez co miałam
wrażenie, że nie byłam w stanie głośno mówić. Z moich ust wydobywał się ledwie
szept.
- Skąd. Cieszę się, że przyszłaś,
zaskoczyłaś mnie bardzo.
- Ja… Chciałabym mieć cię z powrotem… -
może kogoś to zdziwi, ale jakoś specjalnie się do tej rozmowy nie
przygotowywałam. Wiedziałam mniej więcej co chciałam jej powiedzieć, ale w
tamtym momencie wszystko uciekło.
- Tęskniłam za tobą, nawet nie
wyobrażasz sobie jak bardzo – mama zrobiła coś, na co bardzo długo czekałam.
Przytuliła mnie mocno do siebie i wreszcie po tylu miesiącach, mogłam poczuć
matczyną miłość. Już zapomniałam jak smakowało to uczucie, zapomniałam o tym,
jakie ciepło dostarczała własna mama, kobieta która mnie urodziła, karmiła, przewijała, uczyła
chodzić, mówić. Była moją pierwszą przyjaciółką, jako pierwsza zobaczyła mój
uśmiech, była na mojej pierwszej
wywiadówce, była gdy szłam na pierwszą randkę, była prawie zawsze….
Kiedy siedziałyśmy przytulone na
kanapie, wszystkie emocje, które próbowałam stłumić w sobie przez te kilka
miesięcy wreszcie się uwolniły i po moich policzkach płynęły łzy. Pierwszy raz
od naprawdę dawna płakałam jak małe dziecko, a mama próbowała mnie uspokoić
poprzez delikatne głaskanie. Czułam jej miłość, wsparcie i troskę. Bardzo mi
jej brakowało, żałowałam, że straciłyśmy tyle czasu.
Po trudnym do określenia czasie mama
uwolniła mnie ze swoich ramion a wtedy i na jej policzkach dostrzegłam łzy. Nie
była z kamienia, też miała swoje uczucia i mimo jej zachowania, pewnie też to
bardzo przeżywała. Otarłam jej łzy i
starałam się uspokoić swój oddech.
- Miałam wrażenie, że…. Zapomniałaś o
nas, że nowe życie tak cię pochłonęło i ja z Marcinem do niczego potrzebni ci
nie jesteśmy – miałam w sobie dużo żalu do mamy i nie chciałam zamiatać tego
pod dywan, bo wiedziałam, że w pewnym momencie to się odezwie. Chciałam
spróbować zrozumieć, poznać jej uczucia i nie skreślać, nigdy tego nie
zrobiłam.
- Ja myślałam, że wy nie zrozumiecie.
Kochałam waszego tatę, tworzyliśmy zgraną drużynę, ale zaczęło się między nami
naprawdę psuć i ja….. wtedy poznałam Roberta i zamiast walczyć o tatę, próbować
odbudować nasz związek, poszłam inną drogą. Pewnie pomyślisz, że ot tak
skreśliłam dwadzieścia lat małżeństwa z Andrzejem, ale tak nie jest. Dużo się
zmieniło i to co się działo w naszym domu chyba nas wszystkich przerosło. Gdy
wyprowadziłaś się z domu miałam straszne poczucie winy, męczyły mnie wyrzuty
sumienia i byłam głupia, bo uważałam, że przez to, że jestem starsza to jestem
mądrzejsza i to ty powinnaś mnie przepraszać. Był wtedy ze mną Robert, wspierał
mnie i dodawał siły. Uciekałam do niego, wolałam być tutaj z nim, a Andrzej
zamykał się w sobie. Żyliśmy obok siebie. Nie wiem w którym momencie pokochałam
Roberta, ale poczułam, że to tu się czuję dobrze, że to on mnie trzyma przy
życiu. Wiedziałam ile wycierpiałaś przeze mnie i nie chciałam dokładać ci bólu,
dlatego się nie odzywałam. Miałam wrażenie, że
raniłam ciebie i Marcina, wydawało mi się, że nie jesteście w stanie
wybaczyć mi, że zostawiłam waszego tatę dla innego mężczyzny. Ja wiem jak
bardzo kochacie tatę, on jest dla was wzorem i waszym autorytetem, a ja go
zostawiłam i to dla innego mężczyzny. Na waszym miejscu pewnie też nie potrafiłabym tego wybaczyć swojej
mamie, z pewnością miałabym do niej ogromny żal i nie chciałam wymagać od was
byście mnie poparli – byłam zdziwiona kiedy mama zaczęła wszystko opisywać i
otworzyła się przede mną. Jej punkt widzenia bardzo mnie zaskoczył i nie mogłam
uwierzyć, że właśnie tak wyglądało to z jej strony.
- Czemu nie dałaś nam samym zdecydować?
– nie chciałam jej oceniać, pragnęłam zrozumieć. Nie chodziło mi o robienie
wyrzutów, nie chciałam pogarszać naszych relacji.
- Zostaliście z tatą…
- Ale mamy też mamę, było już tak
dobrze, kiedy byliśmy we trójkę, ty ja i Marcin, na obiedzie po moich
urodzinach byłam pewna, że nasze relacje się polepszą, a potem cisza, Marcin
powiedział, że masz kogoś, a ty nic – zachowywałam pogodny ton, o ile można to
tak nazwać. Ciągle chciałam zrozumieć.
- Wiem, że nawaliłam, przepraszam. Nie
sądziłam, że cierpicie. Myślałam, że jak jesteście z tatą, to on wam da tyle
ciepła, miłości, że ja już nic więcej od siebie dać wam nie mogę – mama miała łamiący głos, z jej oczu
popłynęła łza. Ona też cierpiała i nie chciałam by chociażby przez ułamek
sekundy nosiła to uczucie w sobie.
- Nigdy w siebie nie wątp, każdy
popełnia błędy, ale jesteś mamą, cudowną mamą i niezależnie od wszystkiego,
kocham cię – uśmiechnęłam się delikatnie do mamy i wtedy jeszcze bardziej się
rozpłakała. Było mi przykro, że tak się stało, że poczuła się gorsza, nic nie
warta. Przytuliłam ją mocno do siebie, chciałam pokazać jej co do niej czułam,
w każdym geście pokazać miłość.
- Przepraszam, bardzo przepraszam – mama
szeptem kilkakrotnie powtórzyła to słowo i wiedziałam, że od tego momentu
wszystko się zmieni. Będę miała tatę i mamę.
- Ciii – starałam się ją uspokoić,
spędzić ten wieczór już nie na rozdrapywaniu ran, ale na nadrobieniu straconego
czasu. Czułam, że poszłam o kilka kroków na przód. Dzięki Kamilowi zmieniłam
podejście, trochę się wyciszyłam i uspokoiłam drzemiące we mnie emocje. Nie
straciłam temperamentu, ale nauczyłam się panować nad emocjami, nie pozwalałam
im kierować moim życiem.
- Może napijemy się wina i zamówimy coś
do jedzenia, co? – widziałam jak mama chciała osiągnąć równowagę i trochę
opanować obudzone w niej emocje.
- Jestem samochodem – delikatnie się do
niej uśmiechnęłam, przyglądając się dokładnie jej twarzy, której dawno nie
widziałam.
- To zostań na noc, miejsca jest dużo, a
będziemy miały trochę czasu by porozmawiać – ona pragnęła tego samego co ja,
nadrobić stracony czas. Chciałam wiedzieć co u niej, czy była szczęśliwa…
- Jutro idę do szkoły, ale spokojnie,
mogę zostać jeszcze parę godzin, a wina napijemy się innym razem, tylko muszę
zadzwonić do taty i uprzedzić go, że wrócę później – starałam się zachować
pogodny ton głosu, ale ta sytuacja była co najmniej dziwna. Miałam zadzwonić do
taty, że wrócę późno bo jestem u mamy…
- Jasne… Zajmę się jedzeniem. Co wolisz,
spaghetti czy sałatkę? – mama podniosła się z kanapy i ruszyła do kuchni. Na
wzmiankę o tacie zmieniła trochę wyraz twarzy, ale już nic na to nie mogłam
poradzić. Musiałam być w porządku wobec nich obojga.
- Może być sałatka – posłałam jej
uśmiech i wzięłam telefon z torebki i z początku chciałam gdzieś wyjść, oddalić
się by móc z tatą porozmawiać, ale obawiałam się, że mama może to źle odebrać,
więc zostałam tam gdzie byłam i wykręciłam numer to drugiego rodzica.
- Halo?
- Cześć tato – trochę się denerwowałam i
co rusz spoglądałam na mamę by kontrolować sytuację.
- No hej, pewnie z Kamilem jesteś, co? –
ostatnimi czasy cały swój wolny czas spędzałam z chłopakiem, ale tym razem
musiałam go zaskoczyć.
- Nie, jestem u mamy – po tych słowach
mama spojrzała na mnie, a w słuchawce zapanowała cisza. Tata ewidentnie nie
wiedział co powiedzieć, więc postanowiłam wyjść mu naprzeciw – Wrócę trochę
później bo chciałabym z nią porozmawiać.
- Dobrze, ale wiesz, że jutro normalnie
idziesz do szkoły? – trudno było mi stwierdzić, jakie wrażenie na tacie wywarły
moje słowa, czy poczuł się zazdrosny, czy może był szczęśliwy?
- Tak wiem, wrócę za dwie czy trzy
godziny – chciałam trochę go uspokoić, by nie martwił się tak o mnie, chociaż
kosztowało mnie to naprawdę dużo siły.
- Okej… wszystko w porządku? – czułam
niepewność w jego głosie, moja wizyta u mamy musiała wywrzeć na nim ogromne
wrażenie.
- Tak, nie martw się. Kocham cię.
- Ja ciebie też kocham, pa – gdy i ja
również pożegnałam się z tatą, spojrzałam na krzątającą się po kuchni mamę.
Rzadko gotowała, co zresztą od razu dało się zauważyć bo jej ruchy były bardzo
chaotyczne.
- Pomóc ci w czymś? – podeszłam bliżej
do mamy, która uśmiechem starała się ukryć zakłopotanie.
- Wiesz co, zawołam Roberta, jemu ta
sałatka wychodzi znacznie lepsza, a jeśli możesz weź talerze i sztućce – mama
wskazała na naczynia leżące na blacie i zniknęła za schodami. Kiedy ledwo co
zdążyłam nakryć stół, mama pojawiła się ze swoim nowym partnerem. Kiedy
spojrzałam na nich i pomyślałam o nich jak o parze i było to naprawdę dziwne.
Byłam przyzwyczajona do widoku taty z mamą i widok obcego mężczyzny, którego
moja mama darzyła tak wielkim uczuciem był krępujący, trochę niesmaczny. Potrzebowałam
trochę czasu by się przyzwyczaić i oswoić z wyborem mamy. Każdy zasługiwał na
szczęście i to, że mama postąpiła tak a nie inaczej nie było powodem by ją
potępiać. Może mama swoje prawdziwe szczęście znalazła przy Robercie?
Aż ciężko mi idzie dodanie tego posta, uświadomiłam sobie, że jeszcze tylko jedna część dzieli Nas od końca rozdziału nazwanego "The experience". Już 7 lutego, oficjalnie miną dwa lata i tego też dnia, będzie 200 część.
Ja już jestem po sesji, nie jestem w 100% zadowolona, ale niestety nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli, szczególnie, że tylko jedna 3 nie jest jakąś wielką tragedią. Wróciłam już do rodzinnego domu i odpoczywam. Muszę się zregenerować i ostro biorę się za pisanie. :) Wszystkim, którzy mają ferie życzę miłego odpoczynku, a ja mam wolne do 24 lutego!
Do usłyszenia w komentarzach!
smutno mi że już się kończy lecz jak to mówią coś się kończy coś się zaczyna :)
OdpowiedzUsuńDlaczego to już prawie koniec tego opowiadania... ja nie chcę, ja odmawiam! :( Bu :( Smutno :(
OdpowiedzUsuńMusi się to kończyć? :( ja chce 300 części :(
OdpowiedzUsuńMiłego wypoczynku, ja dopiero ferie zaczynam 24 lutego, ale i tak nici z nich bo trzeba się ostro wziąć do nauki bo za 3 miesiące matura :/
Pozdrawiam :)
Niech się nie kończy :( Niech Gosia będzie jeszcze z Bartkiem , błagam :((((
OdpowiedzUsuńDlaczego Gosia ma być z Bartkiem , ona ma być szczęśliwa :) cudowna część i przepraszam ,że mnie tyle nie było . Strasznie się cieszę ,że w końcu pogodzila się z mama , czekałam na ten moment wiele części , ale na ten , który wydarzył się w poprzedniej części bardziej. Jesteś kochana i dajesz nam tyle szczęścia tutaj , że chyba sobie nawet nie wyobrażasz , ciężko mi było wytrzymać tyle bez tego bloga:/ jesteś najlepsza ;*/ Little.lucky.girl
OdpowiedzUsuńz Bartkiem byłą szczęśliwa :) powinna walczyć o to co prawdziwe
UsuńProszę nie kończ tego, opowiadanie jest dla mnie jak tlen !
OdpowiedzUsuńCudowna czesc. Szkoda ze sie konczy sie opowiadanie ale cos sie konczy a inne zaczyna. Fajnie ze Gosia pogodzila sie z mama. Czekam na ta ostatnia czesc jestesm bardzo ciekawa co dalej. Ola
OdpowiedzUsuńKurczę nie kończ!!!! ja chce aby ona miała dziecko z Kamilem !!! ;(;(;(
OdpowiedzUsuńNie mogę uwierzyć, że to 199 część tego opowiadania. Nie kończttego to opowiadanie jest jak poranna kawa od stawia na nogi i chce się iść dalej.
OdpowiedzUsuńCzytałam to opowiadanie od samego początku i już wtedy mnie zachwycało.
Jakoś nie wyobrażam sobie, że zbliża się koniec tego opowiadania. Kochana pisz dale, robisz tto świetnie. Pozdrawiam :*
Dlaczego ? Co ja teraz zrobię ? Kocham czytać twoje "wypociny" Szkoda, że kończy się tak coś ogromnie zajebistego. W sumie rozumiem, nie chcesz żeby w pewnym momencie to zrobiło się nudne. Dla mnie to opowiadanie jest jak zajebista Książka, niestety nawet zajebista Książka musi się skończyć. Mam nadzieje, że nie kończysz z pisaniem. A i nie możesz usunąć tego bloga bo ja mam zamiar wracać do tego opowiadania i czytać je od nowa i od nowa. :p. Przepraszam za użyte słowa. Nie mam zamiaru nikogo urazić. To efekt szczerości,kofeiny i nie przesłanych nocy. Ty Paulinko na pewno to rozumiesz. Dziękuję,przepraszam,pozdrawiam:***
OdpowiedzUsuńniech się stanie cud i w 200 części Gosia wróci do Bartka....
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością na 200 część która miała się ukazać wczoraj :(
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że nic Ci się nie dzieje i jest to wynikiem braku internetu :)
Czekamy <3
OdpowiedzUsuń*o*
OdpowiedzUsuńOstatnia część miała ukazać się dzisiaj a nie jak Asia Lenart mówi że wczoraj
OdpowiedzUsuńja tez to popieram i chcę 300 części a nawet więcej to mi się nigdy nie znudzi
OdpowiedzUsuńKiedy 300 część ? ;)
OdpowiedzUsuńCoś się stało?
OdpowiedzUsuńGdzie jest ta 200 czesc, bo mi sie to bardzo spodobalo? Pozdrawiam.;)
OdpowiedzUsuńCzy 200 część nie miała pojawić się wczoraj? Kiedy sie pojawi
OdpowiedzUsuńJa sie pytam gdzie jest 200 czesc ? O.O stalo sie cos ?
OdpowiedzUsuńWitam. Całe opowiadanie jest poprostu super i naprawdę wciągające przez 2 tygodnie je czytałam w wolnych chwilach. Nie podobało mi się tylko to że musiał umrzeć Maciek :( ale tak to cudowne opowiadanie. Jestem tylko ciekawa jakby się potoczyło życie Gosi jakby żył Maciek... Proszę abyś dodała kolejną część i nie kończyła opowiadania tak szybko i dotrwała przynajmniej do 300 części. Pozdrawiam MarLena. :)
OdpowiedzUsuń