Dziękuję za Wasze propozycje tytułów do
II serii The eperience. Bardzo spodobał
mi się tytuł "The new life" i właśnie pod tymi słowami będę
zamieszczała II serię. Mam nadzieję, że ten tytuł wejdzie Wam w krew tak jak
The experience. A teraz zapraszam Was na spotkanie z Gosią.
Gdy ostatnim razem zaczynałam pisać,
byłam na etapie przeprowadzki. Wtedy moje życie bardzo się zmieniło, ale chyba
nie tak bardzo jak obecnie. Pomimo, że byłam pełna obaw jak to będzie, jak
wytrzymam rozłąkę z rodzicami, bratem, Kamilem i przyjaciółmi, to byłam
szczęśliwa i podekscytowana nowym rozdziałem w moim życiu. Zaszło wiele zmian,
chyba największa tkwiła w wyprowadzce z domu. Po zdaniu matury, która poszła mi
dobrze, zdecydowanie dzięki Kamilowi, dostałam się na jedną z lepszych uczelni,
co niosło ze sobą pewne konsekwencje. Na szczęście mój nowy dom był jedynie
oddalony o 150 km od rodzinnego miasta, więc to żadna tragedia. Byłam pewna
swojej miłości do Kamila jak i tego, że
przetrwamy, bo może ku zaskoczeniu niektórych ludzi, nadal byliśmy ze sobą i
mieliśmy się naprawdę dobrze. Nasze relacje były bardzo czyste i mocne, nie
kłóciliśmy się często, w zasadzie prawie wcale. Owszem, czasem dochodziło do
gorączkowej wymiany zdań, natomiast zawsze w porę się opamiętywaliśmy, bo
mieliśmy i nadal mamy ten sam cel – chcemy być razem. Nie mogłam sobie
wyobrazić, żebym miała z nim walczyć, nie chciałam tego, nawet jeżeli czasem
rezygnowałam z wypowiedzenia tego ostatniego słowa, pokazania swojej wyższości,
to nie czułam się umniejszona. Nadal byłam sobą, ale już nie chciałam być górą,
chciałam być z nim.
Kamil był fantastyczny, cały czas mnie
zaskakiwał, sprawiał, że czułam się kochana i niesamowicie o mnie dbał. Bardzo
mi pomógł jeśli chodzi o naukę do matury. Udzielał mi i Martynie korepetycji z
matematyki, dzięki czemu zdecydowałyśmy się zdawać rozszerzenie i udało nam się
osiągnąć zadowalający wynik. Poza tym nasze stosunki były niemal wzorcowe.
Mieliśmy plan na życie i jego się trzymaliśmy. W tygodniu z racji obfitości
nauki, spędzaliśmy ze sobą mało czasu, ale wymienialiśmy smsy, dzwoniliśmy do
siebie i widywaliśmy się na korepetycjach. Raz w miesiącu, szliśmy na randkę.
To nie było zwykłe wyjście do kina czy na kolację. Kamil zawsze przynosił mi
białą różę, a ja podekscytowana szykowałam się do wyjścia. Za każdym razem
czułam, jakbym szła na tą pierwszą randkę. Uwielbiałam te nasze wyjścia i za
każdym razem było magicznie i wyjątkowo. To był czas tylko dla nas, wieczór
niesamowitej miłości. Byłam w nim kompletnie zakochana i chciało mi się żyć. Cały
czas starałam mu się dostarczać powodów do bycia ze mną, bym mu się nigdy nie
znudziła. Czasem przyjeżdżałam do niego do pracy by jedynie dać mu całusa,
uściskać czy wyrwać się na jakiś obiad. Oboje wiedzieliśmy, że niepielęgnowana
roślina umiera, więc nieustannie coś wymyślaliśmy by pokręcić atmosferę. W
trakcie ferii zimowych zabraliśmy Kacpra i wspólnie polecieliśmy do Rzymu, do
Piotrka. Bardzo za nim tęskniłam i musiałam go zobaczyć by sprawdzić, jak sobie
tam radził. Był to też doskonały sposób na zrobienie sobie mini wakacji i było
fantastycznie. Dużo zwiedzaliśmy, nastawiliśmy się przede wszystkim na
urozmaicenie czasu Kacprowi, ale wszyscy poczuliśmy się jak dzieci i to był
cudowny czas. I co najważniejsze, w ogóle nie przeszkadzała mi obecność Kacpra,
a wręcz przeciwnie, nie mogłam sobie wyobrazić by chłopiec z nami nie poleciał.
Był naszym promieniem, dawał nam ogrom energii i strasznie go pokochałam.
Moje relacje z Kacprem były wzorcowe.
Bardzo się lubiliśmy i coraz to więcej czasu spędzaliśmy razem. Jak skończyłam
szkołę, to w maju i czerwcu z racji wakacji, często odbierałam go z przedszkola
i wspólnie spędzaliśmy czas. Natomiast nie obyło się bez kłopotów. Największe
zamieszanie do naszego życia wprowadziła Natalia, mama Kacpra. Kobieta, a w
sumie dziewczyna, bo była ona tylko kilka lat starsza ode mnie, była zazdrosna
o mnie i o to, że „obca” dziewczyna zajmowała się jej dzieckiem. Jak dziś
pamiętam ten wieczór gdy Kamil przyszedł do mnie z zdecydowanie skwaszoną miną.
Siedzieliśmy sobie u mnie w pokoju i od samego początku, kiedy tego dnia zobaczyłam Kamila, czułam, że był
jakiś dziwny, jakby do końca nie potrafił się rozluźnić. Chwila w której akurat
wtedy się znajdowaliśmy była dla mnie bardzo magiczna i wiążąca nasze ciała.
Wprost uwielbiałam znajdować się w jego ramionach i mieć ucho przyłożone do
jego serca.
- Jesteś jakiś nieswój dzisiaj – szeptem
zwróciłam się w jego stronę, nie mogąc na niego spojrzeć, oczekiwałam
odpowiedzi, kiedy wydawało mi się, że jego serce zaczęło bić znacznie w
przyspieszonym tempie.
- Tak tylko ci się wydaje – pomimo, że
chłopak starał się zachować normalny ton głosu, nie dałam się zbyć.
- Czemu próbujesz mnie oszukać? –
czułam, że zagrałam bardzo otwarcie, ale nie chciałam by coś przede mną
skrywał.
- To nie tak, po prostu nie chcę cię tym
obarczać – chłopak delikatnie gładził mnie po plecach, ale postanowiłam
spojrzeć mu w oczy i nadal nie odpuszczać.
- Czyli jak będę miała jakiś problem to
nie muszę się nim z tobą dzielić – to nie było pytanie, ale stwierdzenie faktu.
Chciałam być obecna w jego życiu, wiedzieć co się u niego działo, a nie stać
obok.
- To tak nie działa – wydawało mi się,
że Kamil toczył jakąś bitwę ze sobą, ale całkowicie był pewien swojego zdania.
Nie rozumiałam o co chodziło.
- A jak? – byłam spokojna i w ogóle się
nie denerwowałam ani nie irytowałam tą rozmową, po prostu chciałam zrozumieć.
- Jakby to powiedzieć, żeby cię nie
urazić…. Nie sądzę żebyś mogła coś zaradzić ani ewentualnie zmienić – Kamil
lekko się do mnie uśmiechnął, czułam, że to była jedna z jego sztuczek by mnie
uspokoić.
- Ale pozwoli mi to cię wspierać,
przejść z tobą przez to – położyłam dłoń na jego policzku i pomimo jego
uspokojeń i tego uśmiechu, wiedziałam, że nie było tak w porządku jak mówił.
- Nie odpuścisz, prawda? – Kamil już
zdążył poznać moją upartość i to, że nie pozwalałam siebie zbyć. Chciałam
abyśmy równo siebie traktowali.
- Nie, bo zależy mi na tobie – tym razem
to ja się do niego uśmiechnęłam i cierpliwie czekałam na to, aż mi zdradzi co
go męczyło.
- Miałem nieprzyjemną rozmowę z Natalią
i jakoś nie może mi to wyjść z głowy – chłopak potarł dłońmi swoją twarz jakby
tym ruchem chciał zedrzeć z siebie te myśli, które krążyły mu po głowie.
- Co było tematem? – Kamil miał poprawne
stosunki z mamą Kacpra, z tego co mi opowiadał, to nie kłócili się często,
prawie w ogóle, więc tym bardziej mnie to zdziwiło.
- Kacper opowiadał jej o sylwestrze, o
tym jak świetnie się bawiliśmy, opowiadał jej dużo o tobie i poczuła się chyba
zazdrosna – ton jego głosu był niepewny, patrzył na mnie jakby nie wiedział co
się zaraz wydarzy, obawiając się mojej reakcji.
- O mnie?
- Poniekąd chyba tak, próbowałem jej
wytłumaczyć, ale nie chciała słuchać. Proszę, nie przejmuj się tym – chłopak
musiał zauważyć lekką zmianę w moim nastroju bo od razu złapał mnie za dłoń i
delikatnie ją obejmował, starając się przy tym uśmiechać.
- Nie chcę żebyś przeze mnie miał
problemy, żebym negatywnie wpływała na twoje kontakty z dzieckiem – martwiłam
się, że Natalia może mu zabronić widywać się z Kacprem, albo będzie go
nastawiać przeciwko niemu.
- Proszę, o czym ty mówisz. Dlatego nie
chciałem ci o tym mówić, bo wiedziałem, że od razu będziesz się martwić.
Załatwię to, tylko poczekam aż się uspokoi. Ja mam prawo do szczęścia i ona mi
tego nie zabroni – byłam pełna podziwu dla opanowania Kamila, mówił to tak
spokojnie, jakby naprawdę nic się nie działo.
- Ale może zabronić ci się widywać z
Kacprem… Może ja mogłabym z nią porozmawiać, wytłumaczę jej, że nie ma o co być
zazdrosna, przecież nie będę się starała być rodzicem dla Kacpra – nie chciałam
być przedmiotem kłótni, ani żeby Kamil miał przeze mnie jakieś problemy.
- Kochanie, ona niczego mi nie może zabronić.
To miłe, że chcesz mi pomóc, ale postaram się to sam załatwić, a jak to nie
pomoże to spróbujemy inaczej, dobrze? – Kamil dał mi całusa w nos i czule się
do mnie uśmiechał.
- Ciągle stosujesz na mnie swoje
sztuczki i jak mam się nie zgodzić? – Kamil wykorzystywał swój urok osobisty i
każdy jego gest był przemyślany i miał określony cel.
- Nie wiem o czym mówisz – chłopak znów
się do mnie uśmiechnął, byłam pewna, że doskonale wiedział o czym mówiłam, jak
zwykle się zgrywał.
- Jasne – dałam mu sójkę w bok i znowu
nasze usta złączyły się pocałunku.
Zakończenie tej sytuacji odbyło się w
mojej obecności, ale to nie było w żaden sposób zaplanowane, ani przeze mnie, ani przez
Kamila. Kiedy w piątek wspólnie odebraliśmy Kacpra z przedszkola, przed
budynkiem spotkaliśmy Natalię i to nie przez przypadek, ponieważ kobieta
ewidentnie czekała tam na nas. Kamil był bardzo zaskoczony tym widokiem, chciał
chronić nie tylko dziecko przed tym starciem, ale także mnie.
- Gosia weź proszę Kacpra na plac zabaw
– te słowa usłyszałam od chłopaka zaraz po tym jak zorientował się co go czeka.
Ton jego głosu był surowy i tak jakby nie znoszący sprzeciwu.
- Nie, czemu? Chcę by ona była przy tej
rozmowie – Natalia nie dała mi się poznać z dobrej strony. Poniekąd starałam
się ją zrozumieć, obca dziewczyna zajmowała się jej dzieckiem, ale
najważniejsze było chyba to, że Kacper był szczęśliwy i nic złego mu się nie
stało.
- Ale Kacper chyba nie powinien tego
słuchać, prawda? – na te słowa Natalia lekko odwróciła głowę, chyba zdała sobie
sprawę, że jej zachowanie nie było rozsądne. Dziecko nie powinno widzieć jak jego
rodzice się kłócą, ono było bezbronne i nic nikomu nie zawiniło. – No właśnie,
a poza tym Gosia też nie ma z tym nic wspólnego. Porozmawiamy innym razem –
Kamil stanowczo spojrzał na Natalię, a ja obserwowałam Kacpra, który stał
trochę zniecierpliwiony.
- W takim razie Kacper pójdzie ze mną –
Natalia wyciągnęła rękę do dziecka, a Kamil od razu zareagował i zastawił swoim
ciałem potomka.
- Nie rób scen przy dziecku. Ten weekend
spędza ze mną i nie przeszkodzisz nam w tym – stałam tam i czułam się nieswojo.
Nawet nie miałam odwagi by cokolwiek powiedzieć.
- Słusznie zauważyłeś, ma spędzić go z
tobą, a nie z twoją kochanką – Natalia w ogóle nie schodziła z tonu, a ja byłam
przerażona kierunkiem tej rozmowy.
- Gosia to moja dziewczyna i nie
będziesz jej obrażać, zresztą nie będę się z tobą licytował. Zadzwonię później
– Kamil objął mnie w pasie a drugą rękę poświęcił na trzymanie syna. Po minie
Natalii wdziałam, że nie odpuści.
- Kogo ty chcesz ze mnie zrobić? Chyba
wyraźnie mówię, że albo ze mną porozmawiacie, albo on idzie ze mną – dziewczyna
w ogóle nie dawała się zbyć i widziałam tylko jedno rozwiązanie.
- Chyba najlepiej będzie, jak ja sobie
pójdę – nie chciałam żadnych kłótni i to z mojego powodu, a ewidentnie to ja
byłam problemem. Na moje słowa Natalia lekko się uśmiechnęła, przeczuwając
wygraną.
- Nigdzie nie idziesz – Kamil wysłał
wrogie spojrzenie na dziewczynę, a ona znów triumfalnie wyciągnęła rękę do
syna, ale Kamil miał inne plany i ukucnął przy dziecku – Posiedzisz chwilę w
samochodzie? Dam ci grę, co?
- Włączysz mi te samochody? – ucieszony
chłopiec spojrzał na tatę. Cieszyłam się, że chłopiec nie odczuł naszej
rozmowy.
- Jasne – Kamil zrobił to co
zapowiedział, przy czym lekko uchylił okno by dziecku nie było za gorąco.
Później Kamil chyba chciał pokazać Natalii moją pozycję i objął mnie w pasie i
trzymał przy sobie – O co chodzi?
- O nią chodzi. Nie życzę sobie by mój
syn spędzał z nią czas – dziewczyna w ogóle nie przebierała w słowach i nie
przejmowała się moją obecnością, lekko powiedziawszy, patrzyła się na mnie z
niezbyt przyjazną miną.
- To też mój syn i też mam prawo
decydować z kim będzie spędzał czas, poza tym bardzo się lubią z Gosią i nie
masz powodów by zabraniać się im widywać – Kamil był spokojniejszy od Natalii,
czułam, że miał pod kontrolą tą rozmowę i nie dał się sprowokować.
- Myślisz, że to w porządku by Kacper co
chwilę poznawał nową ciocię? Ustatkuj się a potem zapoznawaj swoje kochanki z
dzieckiem – czułam, że byłam intruzem, niechcianą osobą, która traktowana była
jako chwilowa przygoda. Kamil tylko się roześmiał, a dla mnie ta sytuacja była
coraz to gorsza.
- Nie organizuj mi życia. Co chcesz tym
osiągnąć? Na czym ci tak naprawdę zależy, co? Może robisz to tylko po to, by
pokłócić mnie z Gosią? – Kamil mocniej mnie objął i czułam, że robił wszystko
bym nie cierpiała, swoją postawą chciał złagodzić niesmak pozostawiony przez
słowa dziewczyny.
- Czy ty naprawdę uważasz, że obchodzi
mnie to z kim sypiasz? Nie chcę by moje dziecko cierpiało kiedy znudzisz się
swoją nową zabawką – Natalia wyciągała coraz to poważniejsze dzieła i coraz to
mocniej we mnie trafiało. Usłyszałam już wiele przykrych słów na swój temat, a
chyba naprawdę wolałabym żyć w błogiej nieświadomości.
- Możesz do cholery skończyć z jej
obrażaniem? Jeżeli nadal chcesz tak rozmawiać to bez niej, mam dosyć twoich
chorych uwag na temat naszego związku – Kamil kolejny raz dosadnie odpowiedział
na słowa swojej rozmówczyni i znając go już tak długi czas wiedziałam, że jego
spokój został zaburzony.
- Prawda boli? – pomimo, że na początku
nie rozumiałam jej intencji w ubliżaniu mojej osobie, to teraz rozumiałam, ona
szukała tylko zaczepki.
- Może nie powinnam się wtrącać, ale
poniekąd to dotyczy mojej osoby. Naprawdę lubię Kacpra i nie mam zamiaru go
skrzywdzić, ani zajmować twojej roli – nie chciałam dolewać oliwy do ognia, po
prostu pragnęłam wrócić do pierwotnego tematu i uświadomić Natalię, że nie
byłam dla niej żadnym zagrożeniem.
- Nie przypominam sobie, żebyśmy mówiły
sobie po imieniu – dziewczyna kolejny raz się oburzyła co było już totalną
bzdurą.
- Już od początku przestałaś zwracać uwagę
na grzeczność. – nie mogłam zachować tej uwagi dla siebie, chciałam się
najzwyczajniej w świecie odgryźć.
- Nie wiem o co ci chodzi, bo chyba to
oczywiste, że do końca życia nie będę sam. Może ty…
- Kamil – złapałam go mocniej za
dłoń i wpatrywałam się w jego oczy. Przeczuwałam
co chciał powiedzieć i tylko dlatego postanowiłam go powstrzymać, by zapobiec
pogorszeniu sytuacji – Nie wiem na jakiej podstawie wyrobiłaś sobie zdanie na
temat mojej osoby i naszego związku i naprawdę nie obchodzi mnie to. Jeżeli ci
to pomoże, to mogę cię zapewnić, że nie masz się czego obawiać. Rozumiem, że
martwisz się o syna i chcesz dla niego jak najlepiej…
- Co ty możesz o tym wiedzieć, co? –
byłam zła, że dziewczyna negowała każdą próbę załagodzenia tego konfliktu,
czułam, że nic więcej nie mogłam zrobić, że ona była zapatrzona w tylko jeden
punkt.
- Gosia, nie warto. Idź do samochodu
dobrze? Ja zaraz do was dołączę – nie czekałam na nic więcej, ale tylko
zrobiłam to, o co poprosił mnie chłopak. Nie musiałam długo czekać, minęły może
zaledwie dwie minuty, a byliśmy już w komplecie.
Już nigdy taka czy podobna sytuacja nie
miała miejsca. Kamil przepraszał mnie za to zajście, było mu głupio i czuł się
winny, ale przecież on nic złego nie zrobił. Było mi przykro, że zostałam
nazwana zabawką, przygodą, kochanką, ale starałam się racjonalnie do tego
podejść. W tamtym momencie nawet ze sobą nie sypialiśmy, więc nie mogłam być
tylko kochanką.
Kilka dni później Kamil obiecał mi, że
już nigdy nie będę narażona na coś podobnego. Podobno skutecznie załatwił to z
Natalią i spokojnie będę mogła widywać się z Kacprem.
Co jeszcze się działo w moim życiu przez
w ciągu tej nieobecności? Tak naprawdę każdy dzień był inny i pewnie mogłabym
tu przywoływać wiele zdarzeń, które były wyjątkowe, ale chyba najpiękniejszy
dzień miał miejsce wtedy, gdy na początku lipca Martyna urodziła swoją córeczkę
– Zosię. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam to maleństwo poczułam, że jest ono
dla mnie bardzo ważne. Czułam ogrom miłości i gotowość do oddania życia, za to
dziecko. Pamiętam, jak pierwszy raz miałam ją w swoich rękach. Potwornie się
bałam, że zrobię jej krzywdę, ale to był tylko pierwszy strach. Przez wakacje w
sumie nigdzie się nie ruszałam, ponieważ pomagałam Martynie i Filipowi, który
świata nie widział poza swoimi dziewczynami. Najchętniej cały czas spędzałby z
nimi i gdyby mógł, to nieba by im przychylił, natomiast musiał chodzić do
pracy, by utrzymać już swoją rodzinę. Dlatego mając świadomość, że Martyny
rodzice byli w Niemczech, a Filipa mama miała też swoją pracę, nie mogłam
zostawić dziewczyny samej w tych pierwszych dniach. Miałam być przecież matką
chrzestną, więc chciałam też wypełniać swoje zadanie już od pierwszych dni.
Przychodziłam do Martyny na co najmniej pół dnia, a najczęściej kończyło się na
tym, że byłam u niej od rana i dopiero około godziny 15 Kamil po mnie
przyjeżdżał, gdzie o 16 Filip kończył pracę. Pomagałam Martynie jak tylko
mogłam, starałam się by się wysypiała, miała czas dla siebie, pomagałam jej w
prasowaniu, gotowaniu, robieniu zakupów. Robiłam wszystko by było jej lżej i by
powoli przyzwyczajała się do nowej sytuacji. Pierwsze dni były naprawdę ciężkie
i czasem sobie nie wyobrażałam, co bym zrobiła gdybym na miejscu Martyny była
sama. We dwie było nam raźniej, wszystkie obowiązki dzieliłyśmy na pół, razem
także chodziłyśmy z Zosią na spacery. Co najważniejsze, nie czułam się
przytłoczona swoją działalnością, ani razu nie zdarzyło się tak, żeby nie
chciało mi się iść do dziewczyn, czy żebym opadła z sił. Moja miłość do Zosi
była przeogromna, kochałam ją jak własne dziecko i patrząc na nią, miałam
ochotę by tak właśnie było, natomiast to jeszcze nie był odpowiedni moment.
Były dni, kiedy Martyna z Filipem szli do kina, a ja z Kamilem zajmowałam się
Zosią. Nie zapomnę, jak Kamil trzymał w swoich ramionach dziewczynkę i lekko
się do niej uśmiechał. To był piękny widok, a najpiękniejszy miałby miejsce,
gdyby Zosia była owocem naszej miłości….
Uff, trochę tego jest i to jest jedna
setna tego, co się działo przez te miesiące. Brakowało mi tego pisania,
przelewania zdarzeń na papier. Cieszę się, że wróciłam, cieszę się, że zaczynam
nowy etap.
Zajebiste. Mam nadzieję, że nie obrazisz się za takie słowa?
OdpowiedzUsuńNie, skąd :) Cieszę się, że Ci się podoba :)
UsuńMoże to wina zmęczenia, ale trochę się pogubiłam. Poprzednia częśc była o nowej bohaterce, ta jest o Gosi. To w końcu obie dziewczyny będą wystepować w opowiadaniu? :D
OdpowiedzUsuńBuziaki / Ingrid
Nie tylko ty...
UsuńTeraz będą 2 bohaterki
UsuńSuper, super, super :*
OdpowiedzUsuńAle super to wymyslilas! Genialne ! Ale dostalam nerwow czytajac ich slowna bitwe z natalia. Podziwiam ich stoicki spokoj w tamtym momencie. Co jeszcze? Czekam na wiecej i wiecej:) i dziekuje za ten rozdzial z moja ulubiona bohaterka :) pozdrawiam cudowna pisarke :) meggi
OdpowiedzUsuńNareszcie wrocilo do Nas nasze ukochane opowiadanie! <3
OdpowiedzUsuń