W środę, po rozmowie z Przemkiem zdałam
sobie sprawę, że nie mogłam dłużej się ukrywać i unikać rozmowy z Pawłem. W
piątek miał przyjechać, przynajmniej takie było pierwotne założenie, więc
chciałam wiedzieć na czym stałam i pomyślałam, że Paweł także chciałby wiedzieć
co się dzieje i co ma robić. Dużo mnie kosztowało by wykręcić do niego numer,
myślałam, że serce wyskoczy mi z piersi i zemdleję ze względu na skok
ciśnienia. Bardzo się denerwowałam, miałam wrażenie, że zaraz się rozpadnę, a
moje zaciśnięte gardło nie pozwoli wydusić mi nawet jednego słowa. Paweł od
razu odebrał telefon, tak jakby siedział i wpatrywał się w wyświetlacz
oczekując wiadomości ode mnie.
- Halo? Iza? – gdy usłyszałam jego głos,
miałam wrażenie, że dochodził do mnie zza
ogromnej odległości, jakby był strasznie daleko ode mnie, na drugim
krańcu świata. – Iza, kochanie powiedz coś – Paweł wydawał mi się bardzo
przejęty i zmartwiony moim milczeniem. Walczyłam sama ze sobą by móc
wypowiedzieć chociażby jedno słowo. – Przepraszam… Nie chciałem cię zranić,
przecież wiesz…
- Wiem – samą zaskoczyło mnie to, co
powiedziałam. Czyżbym na pewno to wiedziała? Czy aby na pewno w to wierzyłam?
Skąd się wzięło we mnie to słowo?
- Tak się bałem… Kocham cię i nie wiem
co mi strzeliło do głowy, by wtedy tak na ciebie naskoczyć. Poczułem się
zazdrosny, zagrożony…
- Nie ufasz mi – to nie było pytanie,
ale podsumowanie jego słów i towarzyszących mu myśli.
- Nie, kochanie, to nie tak – Paweł
szybko zareagował, a ja poczułam się pusta, pozbawiona wszelkich emocji,
niezdolna nawet by się zdenerwować czy rozpłakać, jakbym była zimna i wyzbyta umiejętności
do odczuwania.
- A jak? – ktoś mógłby powiedzieć, że
zachowywałam zimną krew, ale to nie było to. Ja byłam zobojętniała, co mnie
przerażało.
- Pozwól mi to wytłumaczyć w piątek. To
za trudna rozmowa jak na telefon. Przyjadę, porozmawiamy i zobaczysz, wszystko
się ułoży. Kocham Cię, pozwól mi przyjechać – ze spokojem wysłuchiwałam jego
błagalnego tonu, ale nic się ze mną nie działo, nie czułam ścisku w sercu,
jakiegokolwiek uczucia współczucia, nic.
- Jeżeli uważasz, że tak trzeba to
jasne, przyjedź – siedziałam jak zahipnotyzowana. Zupełnie się poddałam.
- A ty jak uważasz? – na te słowa Pawła
nie znajdywałam odpowiedzi. Nie rozumiałam swojego wewnętrznego głosu jak i nie
rozpoznawałam swoich potrzeć.
- Paweł… nie wiem, nie odpowiem ci na to
pytanie – podeszłam do okna i wpatrywałam się w ciemność, która panowałam za
oknem. Czułam się strasznie, było mi ciężko stać bezczynnie wobec tego, jak
rozstrzygały się losy mojego związku.
- Przyjadę, będę w piątek i zobaczysz,
ułoży się. Proszę wstrzymaj się do piątku – miałam wrażenie, że on myślał, że
chciałam od niego odejść, ale sama nie wiedziałam czy tego chciałam. Nawet
ciężko było mi stwierdzić, czy o tym myślałam. Moja obojętność uczuciowa
sprawiła, że wyglądałam jakbym się poddała i tak trochę się czułam, ale sama
nie wiedziałam czego chciałam.
- Dobrze… przepraszam, ale chciałabym
się położyć.
- Jasne, śpij dobrze i do piątku.
Pamiętaj, że cię kocham i jesteś dla mnie najważniejsza.
- Dobranoc – zastanawiałam się czy
czasem nie powinnam odpowiedzieć mu tym samym, ale cholera! Czemu miałabym
powiedzieć coś, czego nie byłam pewna. Tu nie chodziło jedynie o jego słowa
dotyczące fotografii, to była jedna składowa. My się mijaliśmy, żyliśmy
osobnymi życiami i wykazywaliśmy się całkiem odrębnymi potrzebami. Nie
znajdywałam nici porozumienia, łączącej nas więzi. Jakby to, co działo się w
przeszłości zupełnie zniknęło. Postanowiłam poczekać, od piątku dzielił mnie
przecież tylko jeden dzień.
Wkręciłam się. :) ciekawe co będzie jak Paweł przyjedzie
OdpowiedzUsuńcudawne fajnie sie zapowiada :)
OdpowiedzUsuńWitaj, Paulino!
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award :) Myślę, że zasługujesz na nie w 100%
Więcej info na http://wojowniczaraisa.blog.pl/2015/02/22/liebster-award/
Pozdrawiam :*