piątek, 20 lutego 2015

Trudna rozłąka cz 12

W środę, po rozmowie z Przemkiem zdałam sobie sprawę, że nie mogłam dłużej się ukrywać i unikać rozmowy z Pawłem. W piątek miał przyjechać, przynajmniej takie było pierwotne założenie, więc chciałam wiedzieć na czym stałam i pomyślałam, że Paweł także chciałby wiedzieć co się dzieje i co ma robić. Dużo mnie kosztowało by wykręcić do niego numer, myślałam, że serce wyskoczy mi z piersi i zemdleję ze względu na skok ciśnienia. Bardzo się denerwowałam, miałam wrażenie, że zaraz się rozpadnę, a moje zaciśnięte gardło nie pozwoli wydusić mi nawet jednego słowa. Paweł od razu odebrał telefon, tak jakby siedział i wpatrywał się w wyświetlacz oczekując wiadomości ode mnie.
- Halo? Iza? – gdy usłyszałam jego głos, miałam wrażenie, że dochodził do mnie zza  ogromnej odległości, jakby był strasznie daleko ode mnie, na drugim krańcu świata. – Iza, kochanie powiedz coś – Paweł wydawał mi się bardzo przejęty i zmartwiony moim milczeniem. Walczyłam sama ze sobą by móc wypowiedzieć chociażby jedno słowo. – Przepraszam… Nie chciałem cię zranić, przecież wiesz…
- Wiem – samą zaskoczyło mnie to, co powiedziałam. Czyżbym na pewno to wiedziała? Czy aby na pewno w to wierzyłam? Skąd się wzięło we mnie to słowo?
- Tak się bałem… Kocham cię i nie wiem co mi strzeliło do głowy, by wtedy tak na ciebie naskoczyć. Poczułem się zazdrosny, zagrożony…
- Nie ufasz mi – to nie było pytanie, ale podsumowanie jego słów i towarzyszących mu myśli.
- Nie, kochanie, to nie tak – Paweł szybko zareagował, a ja poczułam się pusta, pozbawiona wszelkich emocji, niezdolna nawet by się zdenerwować czy rozpłakać, jakbym była zimna i wyzbyta umiejętności do odczuwania.
- A jak? – ktoś mógłby powiedzieć, że zachowywałam zimną krew, ale to nie było to. Ja byłam zobojętniała, co mnie przerażało.
- Pozwól mi to wytłumaczyć w piątek. To za trudna rozmowa jak na telefon. Przyjadę, porozmawiamy i zobaczysz, wszystko się ułoży. Kocham Cię, pozwól mi przyjechać – ze spokojem wysłuchiwałam jego błagalnego tonu, ale nic się ze mną nie działo, nie czułam ścisku w sercu, jakiegokolwiek uczucia współczucia, nic.
- Jeżeli uważasz, że tak trzeba to jasne, przyjedź – siedziałam jak zahipnotyzowana. Zupełnie się poddałam.
- A ty jak uważasz? – na te słowa Pawła nie znajdywałam odpowiedzi. Nie rozumiałam swojego wewnętrznego głosu jak i nie rozpoznawałam swoich potrzeć.
- Paweł… nie wiem, nie odpowiem ci na to pytanie – podeszłam do okna i wpatrywałam się w ciemność, która panowałam za oknem. Czułam się strasznie, było mi ciężko stać bezczynnie wobec tego, jak rozstrzygały się losy mojego związku.
- Przyjadę, będę w piątek i zobaczysz, ułoży się. Proszę wstrzymaj się do piątku – miałam wrażenie, że on myślał, że chciałam od niego odejść, ale sama nie wiedziałam czy tego chciałam. Nawet ciężko było mi stwierdzić, czy o tym myślałam. Moja obojętność uczuciowa sprawiła, że wyglądałam jakbym się poddała i tak trochę się czułam, ale sama nie wiedziałam czego chciałam.
- Dobrze… przepraszam, ale chciałabym się położyć.
- Jasne, śpij dobrze i do piątku. Pamiętaj, że cię kocham i jesteś dla mnie najważniejsza.
- Dobranoc – zastanawiałam się czy czasem nie powinnam odpowiedzieć mu tym samym, ale cholera! Czemu miałabym powiedzieć coś, czego nie byłam pewna. Tu nie chodziło jedynie o jego słowa dotyczące fotografii, to była jedna składowa. My się mijaliśmy, żyliśmy osobnymi życiami i wykazywaliśmy się całkiem odrębnymi potrzebami. Nie znajdywałam nici porozumienia, łączącej nas więzi. Jakby to, co działo się w przeszłości zupełnie zniknęło. Postanowiłam poczekać, od piątku dzielił mnie przecież tylko jeden dzień.


3 komentarze:

  1. Wkręciłam się. :) ciekawe co będzie jak Paweł przyjedzie

    OdpowiedzUsuń
  2. cudawne fajnie sie zapowiada :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj, Paulino!
    Zostałaś nominowana do Liebster Award :) Myślę, że zasługujesz na nie w 100%
    Więcej info na http://wojowniczaraisa.blog.pl/2015/02/22/liebster-award/

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń