piątek, 30 stycznia 2015

The experience cz 198 2/2

Następnego dnia, od rana wszyscy, czyli ja, tata i Marcin zajęliśmy się przygotowaniami do sylwestrowego wieczoru. Mieliśmy przy tym mnóstwo zabawy i w naszym domu panowała cudowna energia. Najwięcej śmiechu mieliśmy przy dmuchaniu balonów, co rusz siebie rozśmieszaliśmy, goniliśmy po domu albo puszczaliśmy balon w kierunku wymierzonej osoby. Gdy wszystkie dekoracje były gotowe, przygotowywaliśmy przekąski. Obserwowałam swoją rodzinę i wniosek, który jako pierwszy przyszedł mi do głowy to, że byliśmy bardzo zjednoczoną rodziną i nie było pomiędzy nami barier. W swoim gronie nie odczuwaliśmy różnicy wieku czy konfliktu ról. Bawiliśmy się tak, jakbyśmy byli w gronie znajomych, a nawet może i lepiej. Ten rok był dla nas wszystkich bardzo ciężki i był pewną próbą. Zostali najsilniejsi i wytrwali. Było mi wstyd za swoją uprzednią wyprowadzkę z domu czy wylądowanie w szpitalu z powodu nie jedzenia. Traktowałam to, jako swoje dwie największe porażki, ale wyciągnęłam z tych historii odpowiednie wnioski.
Około godziny 15 wszystko mieliśmy naszykowane i wyglądało to naprawdę ładnie. Byłam dumna z naszej pracy. Salon był przystrojony, kolorowy a stół zapełniony przekąskami. Nie było tutaj oficjalnego akcentu, wszystko wyglądało jak ogromna sala zabaw.
Później zaczęłam się szykować, więzłam gorącą kąpiel a potem to już skupiłam się na szlifowaniu swojego wyglądu. Założyłam czarną sukienkę w formie trapezu, włosy wyprostowałam, zrobiłam lekki makijaż składający się z tuszu i czerwonej szminki. Kiedy byłam gotowa zeszłam do domowników i wspólnie przestawiliśmy meble, tata z Marcinem montowali xboxa, a ja poszłam naszykować łóżko dla Kamila i Kacpra, jak i Filipa i Martyny, ponieważ nie wyobrażałam sobie, żeby wracali po nocy do domu, jak u nas było wystarczająco dużo miejsca by pomieścić taką gromadkę ludzi.
Kamil z Kacprem mieli idealne wyczucie czasu, ponieważ gdy ledwo co zeszłam na dół, usłyszałam dzwonek do drzwi i od razu pospieszyłam by ich wpuścić do środka.
- Cześć – uśmiechnęłam się na widok chłopaków. Wtedy uświadomiłam sobie, że mając przed sobą Kamila z Kacprem, traktowałam ich jako „swoich chłopaków”. To było bardzo miłe. Czułam więź nie tylko z Kamilem, Kacper też stał się dla mnie bardzo ważną osobą, na której zdrowiu, szczęściu i bezpieczeństwu bardzo mi zależało.
- Hej – Kamil uraczył mnie całusem w policzek a potem od razu przeniosłam wzrok ma małego pierworodnego chłopaka.
- Cześć, jak się miewasz? – uklęknęłam, by móc zrównać się wzrostem z Kacprem, ale także pomagałam mu ściągnąć czapkę, szalik, rękawiczki.
- Dobrze, byliśmy dzisiaj z tatą na sankach a potem rzucaliśmy się śnieżkami – radość chłopca nie miała granic, dzień spędzony z tatą dawał mu dużo radości, co było widać na pierwszy rzut oka.
- Tak? I kto wygrał?
- Tata mówi, że ja, ale wiem, że dał mi wygrać. Mam coś dla ciebie – malec od razu spojrzał na tatę, który wyciągnął z kurtki jakąś tekturową kartkę.
- Dla mnie? – byłam zaskoczona tym co miało miejsce, jakoś w to wszystko nie mogłam uwierzyć.
- Tak, sam zrobiłem – chłopiec podał mi kartkę, która była laurką. Wyglądała naprawdę bardzo ładnie, pomimo, że chłopiec miał dopiero 4 lata to miał ogromny talent. Kartka była kolorowa i było na niej dużo brokatu, była choinka, prezenty no i cała nasza trójka. To był piękny prezent, nie był to tylko rysunek, dzieci bardzo często nie potrafiły słowami wyrazić tego co czuły, natomiast robiły to w postaci innych rzeczy, Kacper poprzez rysunek.
- Dziękuję, jest śliczna – byłam strasznym wrażliwcem i cała ta sytuacja sprawiła, że już miałam łzy w oczach i niewiele brakowało abym się całkowicie rozpłakała. Uściskałam malca wtulając jego głowę w swoją klatkę piersiową. Na swoich plecach poczułam dłoń Kamila, która byłam takim okazaniem wsparcia i ciepła. Byłam szczęśliwą osobą, nigdy bym sobie nie wybaczyła, gdybym kilka miesięcy temu zrezygnowała z tego, co miałam teraz. Wybierając Kamila, wybrałam największe szczęście, jakie los mi oferował.
- Chodźcie już – głos Marcina wbił się pomiędzy nasz uścisk i wtedy stanęłam na nogach wpatrując się w moich chłopaków, których wzięłam za ręce, zaprowadziłam do salonu w którym miała odbyć się dzisiejsza impreza.
- Ale tu ładnie! – Kacper był zaskoczony wszelkimi dekoracjami i od razu podbiegł do stolika na którym leżały czapki, maski i inne przedmioty, które miały nam urozmaicić wieczór, a w zasadzie to noc. Kiedy Kamil witał się z moim tatą i Marcinem, usłyszeliśmy dzwonek do drzwi i Marcin poszedł wpuścić pozostałych gości, a ja podeszłam do chłopca i pomogłam mu z czapką i maską, oraz wzięłam go na ręce. – Jesteś cudowna! Koledzy będą mi zazdrościć takiej imprezy – Kacper objął mnie mocno za szyję a zaraz potem ucałował mnie w policzek. Nie mogłam opanować swojego śmiechu, bo naprawdę byłam szczęśliwa. Radość Kacpra była zarażająca, a ja czułam nie tylko miłość do jego taty, ale także i do niego. Już byłam gotowa pójść za nim w ogień, oddać życie za niego.  
Później wszyscy wzięliśmy przykład z Kacpra i założyliśmy maski wraz z czapkami. Kacper przypatrywał się wszystkiemu co znajdowało się w salonie, Kamil rozmawiał z Marcinem, ja z Martyną, a tata z Filipem wymieniał uwagi na temat ciąży Martyny. Filip od dziecka wychowywał się bez taty, więc mój tata był dla niego powiedzmy, że zastępczym rodzicem. Wiele razy Filip przychodził do niego po jakąś radę, rozmowę, a mój tato traktował Filipa jako członka naszej rodziny.  
Naszą imprezę zaczęliśmy z xboxem i graniem w taneczne gry, przy czym czas upłynął nam naprawdę miło i zatrważająco szybko. Później wszyscy wspólnie tańczyliśmy, a raczej się wygłupialiśmy przy disco polo, jedliśmy, piliśmy… Nie było żadnego dystansu pomiędzy moim tatą a Kacprem czy pomiędzy tatą a Kamilem, wszyscy wspólnie się bawiliśmy, nie było też tak, że my młodzi się wygłupialiśmy a tato siedział z boku. Mój tato był młody duchem, osobą która miała w sobie strasznie dużo energii i werwy życia. Jemu pomimo trudów jakie spotkał na swojej drodze, a głównie śmierć syna i strata żony, chciało się żyć. Wiedział, że miał dla kogo, ale także, że czekało go jeszcze wiele dobrego. Jak patrzyłam na to, jak się wygłupiał z Kacprem to miałam wrażenie, jakby wygłupiał się ze swoim wnukiem i to był piękny widok. Wiedziałam, że tato będzie cudownym dziadkiem pomimo, że póki co nie planowałam dzieci. Kacper był naszą iskierką i kiedy przebywał u nas w domu, to każdy chyba czuł, że ten dom odżył, tak jak to było za życia Maćka. Nie tylko ja zyskałam na pojawieniu się Kamila, ale każdy członek mojej rodziny. Bawiąc się z Kacprem czuliśmy się jak duże dzieci, ale przecież każdy z nas miał coś w sobie z dziecka. Chciał rozpieszczać, dawać, sprawiać radość, bawić się jak za czasów swojego dzieciństwa. Mieliśmy tyle radości i uśmiechu dzięki jednemu dziecku i małym przygotowaniom.
Obecność Kacpra nie tylko pozytywnie wpłynęła na członków mojej rodziny, ale także na Martynę, która chyba już bardziej oswoiła się z myślą, że zostanie mamą. Nie mogła oderwać się od Kacpra, dużo z nim rozmawiała, a malec był zafascynowany tym, że w brzuchu Martyny rosło dziecko. Wiedziałam, że dziewczyna będzie cudowną mamą i chyba nie tylko ja to dostrzegłam, ona sama także to zobaczyła. A Filip, po prostu nie mógł się na nich napatrzeć. Wydawało mi się, że wszyscy oczami wyobraźni widzieliśmy ich jako prawdziwą rodzinę.
Kiedy już trochę byliśmy zmęczeni, duzi chłopcy czyli tato, Marcin, Filip i Kamil siedzieli i raczyli swe organizmy alkoholem oraz zajadali się różnymi pysznościami, a ja z Kacprem i Martyną siedziałam na drugim końcu pokoju i układaliśmy klocki lego, które dzień wcześniej kupiłam z Marcinem. Gdy przyglądałam się synowi Kamila to miałam wrażenie, że był on jego lustrzanym odbiciem. Mieli dosłownie te same oczy, kolor włosów, nos czy układ ust. Wiedziałam, że gdy malec dorośnie, będzie on dosłowną kopią swojego ojca.
- Gosia, a ty lubisz mojego tatę? – z Kacprem cały czas o czymś rozmawialiśmy, głównie o przedszkolu, jego kolegach, koleżankach, dowiedziałam się też, że Kacper miał dziewczynę i obiecał mi ją przedstawić gdy w przyszłości przyjdę po niego do przedszkola. Chłopiec opowiadał także o swoich ulubionych bajkach, o tym, że w przyszłości chciałby zostać pilotem albo kierowcą rajdowym.
- Tak, bardzo. – lekko uśmiechnęłam się do siebie na to pytanie i udzieloną przeze mnie odpowiedź. Byłam zaskoczona tym pytaniem i już chciałam dowiedzieć się dlaczego pytał, ale nie wiem czemu, zrezygnowałam z tego.
- Ładnie się uśmiechasz – mały był niezłym kokieterem, takim małym amantem. Rozczulały mnie te jego słowa i sposób w jaki ze mną rozmawiał.
- Dziękuję, na myśl o twoim tacie nie da się nie uśmiechać – może moje słowa były zbyt wylewne i przed małym chłopcem nie powinnam była tak się otwierać, ale jakoś nie umiałam się powstrzymać.
- On też ciebie lubi, powiedział mi – zaskoczona spojrzałam na chłopca, który nie odrywał wzroku od klocków. Dla niego ta rozmowa była bardzo naturalna a dla mnie była ogromnym zaskoczeniem.
- Tak? A co jeszcze mówił? – przyznam się, że  delikatnie chciałam od niego wyciągnąć w jakim kontekście Kamil rozmawiał o mnie z Kacprem. Wiedziałam co Kamil o mnie myślał, lecz bardziej zależało mi aby poznać stosunek Kacpra do mnie.
- Pytał się czy też ciebie lubię, a przecież ty jesteś taka fajna. Mój tata nigdy nie miał lepszej dziewczyny – słuchając tych słów robiłam się czerwieńsza i zrobiło mi się lżej na duszy. Po wcześniejszych zachowaniach Kacpra sądziłam, że polubiliśmy siebie nawzajem, ale wypowiedzenie tego wprost było czymś dziwnym i poczułam jakby kamień spadł mi z serca.
- Ja też ciebie lubię, wiesz? Cieszy mnie to, że mnie akceptujesz, naprawdę mi na tym zależy – złapałam go za dłoń i oboje patrzyliśmy sobie w oczy. To, co później zrobił Kacper bardzo mnie zaskoczyło, ponieważ wstał i podszedł do mnie mocno się przytulając, niemal wtulił się w moje ciało, chować swoją głowę w zagłębienie mojej szyi. To było bardzo magiczne i wiedziałam, że byłam w pełni zaakceptowana. Nie byłam ideałem, nie miałam zbyt dużego doświadczenia z dziećmi, byłam normalną prostą dziewczyną, a pomimo tego  i wielu wad, które posiadał każdy człowiek, zostałam pokochana przez dziecko, które było istotą pozbawioną zblazowania, nie było jeszcze zniszczone regułami panującymi na tym świecie.
- Dziękuję, to dla mnie bardzo ważne – słowa te wypowiedziałam z strasznie drżącym głosem, starając się powstrzymać napływające do oczu łzy. Znowu byłam wzruszona, ale nie można było nie zareagować na to, co miało miejsce. To było przyzwolenie na związek z Kamilem, ponieważ wiedziałam, że dla Kamila najważniejsze było to, by syn rozumiał się z jego partnerką. Nic nie stało nam na przeszkodzie ku pełnemu szczęściu. To była ogromna odmiana po tym co działo się w związku z Bartkiem. Tam toczyłam nieustającą walkę i to ze wszystkim, a tu mogłam swobodnie oddychać i nic mi tego nie utrudniało.
- A tu co się dzieje? – nasze czułości przerwał Kamil, który patrzył na nas trochę podejrzliwie. Pewnie niewiele rozumiał z zaistniałej sytuacji.
- Podrywam twoją dziewczynę – zanim zdążyłam otworzyć usta, Kacper pospieszył tacie z wytłumaczeniem, przy czym uśmiechał się tak cudownie, pokazując swoje małe proste ząbki.
- A twoja zazdrosna nie będzie? – Kamil ukląkł przy nas i z cudownym uśmiechem patrzył na nas. Nie trzeba było być geniuszem, by dostrzec jak jego oczy błyszczały. On też cieszył się z posiadania naszej dwójki.
- A czy musi o tym wiedzieć? – Kacper przedrzeźniał się z tatą co już do reszty mnie rozczuliło i wszyscy zaśmialiśmy się na słowa małego podrywacza, a ja potargałam mu ręką bujne włosy.
- Oj mały mały, dziewczyny to nie zabawki – patrząc na nich miałam wrażeniem, że  tworzyli zgrany duet i pomimo, że duet składa się z dwóch osób, widziałam tam też miejsce dla siebie.
- Oj tato, wiem przecież – chłopiec wrócił do układania klocków a my z Kamilem wymieniliśmy sobie znaczące spojrzenia. W tym całym ferworze sylwestrowej nocy w ogóle nie mieliśmy czasu na rozmowę w cztery oczy i na jakiś bliższy kontakt sam na sam, natomiast świadomość jego obecności, sprawiała, że czułam się bezpiecznie.
- Chodźcie, za chwilę północ! – Marcin krzyknął do wszystkich i cała nasza gromada stanęła na równe nogi i ruszyliśmy do wyjścia. Po założeniu kurtek i butów stanęliśmy na drodze przed domem, gdzie również powychodzili sąsiedzi z pozostałych domów i wspólnie odliczaliśmy do północy.
- 5! 4! 3! 2! 1! SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU – po tych słowach, niebo rozbłysło od fajerwerek i każdy pochodził do każdego składając sobie życzenia i raczyliśmy nasze organizmy szampanem. Wspólnie z Kacprem i Martyną zapaliliśmy zimne ognie, a reszta naszej ekipy odpalała race i inne petardy. Było magicznie, nagle świat stał się kolorowy i taki przyjazny. Nie potrafię opisać szczęścia, które akurat wtedy odczuwałam. To, co wydarzyło się przez ten rok tylko mnie podbudowało i nakierowało na właściwy tor. Stojąc z Kacprem u boku patrzyłam na niebo i czułam, że gdzieś tam znajdował się mój brat. Był jedną z gwiazd świecących na niebie. Moją własną gwiazdą, która rozświetlała mi drogę w trudnych momentach.
Gdy tłum zaczął się rozrzedzać na dworze, tata z Marcinem wzięli Kacpra do domu, zostawiając mnie samą z Kamilem. Chłopak stał za mną i obejmował mnie w pasie. Patrzyliśmy w tym samym kierunku, przyglądaliśmy się niebu, które powoli się uspokajało, natomiast jeszcze gdzie nie gdzie pojawiały się ślady petard.
- Jestem szczęśliwa, że ze mną jesteś – mimo, że nie widziałam wyrazu jego twarzy i błysku oczu, miałam pewność, że był równie szczęśliwy co ja. Czułam ciepło jego ciała, to jak jego serce przyciągało moje. Kamil obrócił mnie w swoją stronę i już moim oczom ukazało się moje prywatne niebo znajdujące się w jego oczach.
- Kocham cię – chłopak patrzył na mnie tak jakby się obawiał mojej reakcji i był lekko przestraszony. Nie mogłam uwierzyć jego słowom… To było piękne, móc usłyszeć to z jego słów…
- Ja też ciebie kocham, tak bardzo mocno – oczy zaszły mi łzami ze wzruszenia i ta chwila była magiczna. Nie musiałam długo czekać by nasze usta złączyły się ze sobą i pomiędzy nami naprawdę zaiskrzyło. Żar przelewał się przez nasze usta, a nasze ciała mówiły wszystko co zostało niewypowiedziane. Tą chwilę zapamiętam naprawdę na długo. Kiedy już usłyszałam z jakimi uczuciami i przejęciem powiedział pierwsze „Kocham Cię” chciałam słyszeć to częściej, chciałam starać się z całych sił, zabiegać o niego i sprawiać, by z dnia na dzień kochał mnie coraz to bardziej. Byłam szczęśliwa, że chłopak zebrał się na odwagę i pierwszy wyznał to, co do mnie czuł. Nie wiem czy byłabym w stanie pierwsza się tak przed nim otworzyć, ale właśnie on dodał mi odwagi i siły, robił to od początku naszej znajomości. Pokochałam go całym sercem i pomimo, że trochę się jeszcze bałam, bałam się rozstania, bólu, bałam się że i tym razem nie wypali, ale miłość dodawała mi siły i wiary. Kochałam go, a on mnie i to się liczyło. To było najważniejsze. – Tak bardzo cię kocham – pomiędzy pocałunkami jeszcze raz szeptem wypowiedziałam te słowa, chciałam by uwierzył, by miał pewność moich uczuć.  

10 komentarzy:

  1. Boże jakie piękne. Cudo po prostu. Bardzo romantycznie i tak jakoś jak z bajki. Naprawdę bardzo podoba mi sie ta część. Pozdrawiam.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow... Piękna część.. aż sama się wzruszyłam.Cieszę się,że tak się to potoczyło :)
    Buziaki // Nieś

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda że Maciek nie żyję

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne mam nadzieję że na 200 częściach się nie skończy!!! Nie myślałaś żeby wydać książkę z tego byłby naprawde dobry materiał a śmierć Maćka mistyfikacją bardzo lubiłam tego bohatera ponieważ był taki pozytywny

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam wszystkie części od samego początku, piszesz cudownie. No po prostu Cię kocham, masz talent nie zmarnuj go *-* Szczerze to nie chcę, żebyś kończyła to opowiadanie, bo naprawde wielbie xd :c Jesli chodzi o opowiadanie, to zazdroszczę Gosi takiego Kamila. Za mało takich w prawdziwym życiu, a szkoda. A jesli chodzi o komentarz wyzej... to faktycznie kiedys myslalam ze z tego bylaby swietna ksiazka i z pewnoscia bym ja kupila ♡
    Pozdrawiam i czekam na kolejną świetną część. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci :* Póki co w ogóle nie myślę nad książką, nie czuję się na siłach,a pisanie jest moją małą pasją, czymś o czym nikt wokół nie wie i chciałabym to zachować dla siebie. Nie wykluczone, że może kiedyś przyjdzie taki moment, w którym postanowię napisać jakąś książkę, ale póki co lubię pisać tak jak teraz. Kiedy mam ochotę to siadam i piszę i sama jestem sobie sterem :)

      Usuń
  6. Czytam wszystkie części od samego początku, piszesz cudownie. No po prostu Cię kocham, masz talent nie zmarnuj go *-* Szczerze to nie chcę, żebyś kończyła to opowiadanie, bo naprawde wielbie xd :c Jesli chodzi o opowiadanie, to zazdroszczę Gosi takiego Kamila. Za mało takich w prawdziwym życiu, a szkoda. A jesli chodzi o komentarz wyzej... to faktycznie kiedys myslalam ze z tego bylaby swietna ksiazka i z pewnoscia bym ja kupila ♡
    Pozdrawiam i czekam na kolejną świetną część. ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. No właśnie ja też nie chce żebyś go kończyła bo to opowiadanie jest boskie mam nadzieję że uda mam się Cie przekonać żebyś go nie kończyła

    OdpowiedzUsuń
  8. Popieram moich przedmówców aby opowiadanie miało więcej niż 200 części. Zakochałam się w tym opowiadaniu. Z niecierpliwością czekam na kolejną część opowiadania <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Dokładnie nie kończ go jest za dobre żeby skończyło się na 200 cześciach
    ale także popieram ten pomysł ze śmiercią Maćka szkoda ze w prawdziwym swiecię rzadko można spotkac takiego Kamila ~ wybita że snu

    OdpowiedzUsuń