wtorek, 27 stycznia 2015

The experience cz 198 1/2

Te kilka dni nad morzem minęło naprawdę szybko i piekielnie nie chciało nam się wracać, ale był jeden powód dla którego musieliśmy to zrobić. W sumie to nie było tak, że musieliśmy, po prostu zbliżał się sylwester i  Kamil miał go spędzić z synem.
Wracając jeszcze do tych chwil spędzonych nad morzem, to był to szczególny czas, zarówno dla mnie i dla Kamila. Żadnym zaskoczeniem nie będzie jeśli powiem, że zbliżyliśmy się do siebie, czułam, że nasza relacja stała się ciaśniejsza, co oznaczało, że była poważniejsza. Na szczęście nasz związek nie był śmiertelnie poważny i nie sprowadzał się do stanu starego małżeństwa. Nasze uczucie było wznoszące w tym sensie, że dodawało energii, zagrzewało do działania, jak i do walki o sny i marzenia, które drzemały w nas. Drugą rzeczą jaką dał nam ten wyjazd, to oczyszczenie się z złych emocji i wszelkich wątpliwości. Czułam się spokojna o swoją przyszłość, jak i miałam poczucie, że wchodziłam w nowy etap życia po uprzednim uporządkowaniu poprzedniego, przynajmniej w większej części…Niestety był jeden aspekt, który został odłożony na „przyszłość”, który nazywał się mama, natomiast wiedziałam, że już niedługo przyjdzie czas, który będzie domagał się wyjaśnienia tej sprawy.
W drodze powrotnej do domu, moja głowa nie dawała mi odpocząć i produkowała nowe pomysły, które wydawały mi się na tyle atrakcyjne bym musiała się nimi podzielić z Kamilem.
- Co zamierzacie robić w sylwestra? – popatrzyłam na chłopaka, który prowadził samochód. Byłam ciekawa co mieli z Kacprem zaplanowane na następny dzień.
- Pogramy w jakieś gry, największą atrakcją będzie piccolo i puszczanie fajerwerek. Może pojedziemy do mamy i do dziadków by razem spędzić ten wieczór – Kamil opowiadał o tym bez większego przekonania i jakiegoś takiego błysku w oku.
- Twoi dziadkowie nigdzie się nie wybierają? – nie chciałam być nazbyt wścibska, po prostu interesowało mnie jak jego bliscy planowali spędzić ten dzień.
- Organizują kolację dla siebie i swoich przyjaciół. Nic szczególnego, takie tam siedzenie przy schabowym i akompaniamencie polsatu lub dwójki – widziałam na jego twarzy lekki ironiczny uśmieszek. Nie musiał nic więcej mówić, rozumiałam z czego to wynikało.
- A co powiesz jakbym zaprosiła ciebie i Kacpra do siebie? Tata w tym roku nigdzie się nie wybiera a razem z Marcinem nie chcemy żeby został sam, więc będziemy mu towarzyszyć i byłoby fajnie gdybyście się przyłączyli – byłam w pełni przekonana, że był to dobry pomysł. Marzyło mi się spędzenie tego dnia razem z Kamilem i Kacprem, więc chciałam wdrożyć to marzenie w życie.
- To miłe z twojej strony, ale może twój tata i Marcin będą chcieli spędzić ten dzień w gronie rodziny? Nie chciałbym zabierać wam tego wieczoru – chłopak był zakłopotany i chyba nie był tak bardzo przekonany do tego pomysłu, jak byłam ja, ale przecież nie zamierzałam tak szybko odpuścić.
- Jestem pewna, że obydwoje będą zadowoleni z tego pomysłu, ale jak chcesz to zadzwonię i się upewnię. – od razu wyciągnęłam telefon i wykręciłam numer do taty. Nie miałam najmniejszych wątpliwości w to czy tacie przypadnie do gustu ten pomysł. Już głowie miałam nawet świetny plan na tą imprezę.
- Tak, słucham? – głos mężczyzny po drugiej stronie słuchawki był strasznie ciepły i wywołał uśmiech na mojej twarzy. Moja miłość do tego faceta była niedookreślenia.
- Cześć tato, my już wracamy, jesteśmy właśnie za Toruniem – zanim planowałam przejść do konkretów postanowiłam uspokoić jego ojcowską troskę.
- To dobrze, wszystko w porządku?
- Tak, nie masz się czym martwić. Dzwonię bo chciałam zapytać, czy nie miałbyś nic przeciwko gdyby Kamil z Kacprem spędzili z nami sylwestra? – nie czułam stresu, niepewności czy innych podobnych emocji. Znałam swojego tatę i wiedziałam, czego można było się po nim spodziewać, przynajmniej w tej sytuacji.
- A skąd, co ty za głupie pytania zadajesz? – nie musiałam patrzeć na tatę by wiedzieć, że uśmiech gościł na jego twarzy.
- To nie ja, to Kamil – wszystko zgoniłam na chłopaka, by odgonić od siebie wszelkie pretensje taty.
- Czyli chłopak czuje respekt, bardzo dobrze – dawno tata nie miał tak dobrego humoru i zastanawiałam się czy był on czymś uzasadniony czy tak po prostu się złożyło.
- Przynajmniej on jeden – Kamil patrzył na mnie lekko skonsternowany tą całą wymianą zdań, a w sumie tylko tym co ja mówiłam, bo tyle słyszał.
- Powinniście brać z niego przykład – tata znów zaśmiał się do mnie, a ja zrobiłam to samo. Niewiele potrzeba było do szczęścia, wszystko zależało od ludzi, którzy nas otaczali.
- A Marcin jest w domu? – za dużo czasu na przygotowania do sylwestrowego wieczoru nie zostało, ale wiedziałam, że ze wszystkim dam sobie radę, ale oczywiście potrzebowałam jakiegoś pomocnika, miałam nadzieję, że wsparcie znajdę w osobie brata.
- Tak, dać ci go do telefonu?
- Nie, nie trzeba. Poproś go aby czekał na mnie w domu to pojedziemy na zakupy – przyjazd do rodzinnej miejscowości mieliśmy zaplanowany na godzinę 15, więc była jeszcze szansa na wybranie się do centrum i zakupienie wszystkich potrzebnych rzeczy, zarówno jedzeniowych jak i rozrywkowych.
- Dobrze, wracajcie bezpiecznie, pa – tato pożegnał się ze mną a po moim odpowiedzeniu na jego słowa, od razu poinformowałam chłopaka o przebiegu rozmowy i oboje cieszyliśmy się, że wspólnie spędzimy naszego pierwszego sylwestra. Byłam bardzo podekscytowana, i nawet Kamil, który był dosyć stonowanym i spokojnym człowiekiem, nie przestawał się uśmiechać.
- Uwielbiam twój uśmiech i te dołeczki w policzkach – oparłam głowę o zagłówek i nie mogłam przestać przyglądać się chłopakowi. Zakochałam się w nim i to chyba nie było żadnym zaskoczeniem. Patrząc na niego widziałam całe jego wnętrze, wszystkie wartości i cechy jego osobowości. Miał prawdę wymalowaną na twarzy.
- Bo się zaczerwienię – mój towarzysz próbował przybrać cienki ton głosu imitujący dziewczynę, co sprawiło, że oboje wybuchliśmy śmiechem. Idealnie nadawałby się do kabaretu.
- Mam ogromne szczęście, że cię mam, wiesz? Nie wiem co ty we mnie widzisz, ale nie chcę by to się kiedyś skończyło – zmiana tematu nastąpiła bardzo szybko, ale nie umiałam odmówić sobie powiedzenia chłopakowi co akurat siedziało mi w głowie. Chciałam by wiedział, że jest dla mnie ważny, chociaż zdawałam sobie sprawę, że już był tego świadom.
- Wiesz co w tobie widzę? Prawdę, nikogo nie udajesz, nie grasz, tak jakbyś była z innego świata. Jesteś obok tej całej zawiści, zazdrości, kłamstwa i manipulowania. Nie wiem z czego to wynika, czy z krzywd jakich doznałaś, z wychowania, czy tak po prostu masz. Nie robisz niczego pod kogoś, nie żyjesz dla czegoś tylko po coś i to może to jest ta tajemnica, która przyciąga do ciebie ludzi? – Kamil położył swoją dłoń na moim udzie a ja od razu położyłam tam swoją i mocno uścisnęłam dłoń chłopaka. Jeszcze nikt nigdy czegoś takiego mi nie powiedział, a sprawiło mi to ogromną radość. On nie postrzegał tylko mojego wyglądu i pieniędzy, czułam, że to go w cale nie interesowało.
- Nie wiem co powiedzieć, bo ja to samo myślę o tobie, dokładnie to samo… Ty jesteś normalny, zabawny, szczery…. Jesteś żywym złotem i nawet gdyby to całe dobrodziejstwo zniknęło, pieniądze, samochody, wyjazdy… To nic nie znaczy bez ciebie, to ty nadajesz temu jakąś wartość, to ty jesteś dla mnie wartością. I może to, co teraz powiem zabrzmi co najmniej dziwnie, ale wiem, że świat się na tobie nie kończy, nie w tym sensie, że jak nie ty to będzie ktoś inny, bo chcę tylko ciebie, ale chodzi mi o to, że nasz związek nie oznacza rezygnowania z czegokolwiek, jest coś poza nami. Jest rodzina, są przyjaciele, wyjścia do kina, gokarty, karaoke itd. To ty mi to pokazałeś i może  jest to coś prostego i oczywistego, ale w moim przypadku był to milowy krok – nie wiedziałam jak to ująć w słowa by przekazać to, co mi siedziało w głowie. Czułam, że moje życie było kompletne i nie byłam zamknięta w klatce, nawet jeśli była ona złota.  Pomimo, że byłam w związku to byłam wolna i mogłam z każdej strony zwiedzić świat, poznać jego zakamarki i rozkoszować się pięknem.
- Bo chyba najważniejsze jest by realizować swoje cele z niczego nie rezygnując – on szybko łapał o co mi chodziło i przede wszystkim mnie rozumiał.
- Tak, tylko często jest to odbierane jako egoizm, no wiesz, dopinanie swojego, dążenie do spełnienia, dbanie o swoją wewnętrzną równowagę – często spotykałam się z tym, że traktowane to było jako zapatrzenie w siebie i samolubstwo.
- Ludzie na okrągło mylą te dwa pojęcia i nie każdy rozumie na czym polega jedno i drugie. To pokazuje jak jeszcze tkwimy w przeszłości, przecież kto dawniej myślał o pasjach, spełnianiu marzeń, robieniu tego co się kocha a nie robieniu czegoś dla pieniędzy? To jest to co ci powiedziałem wcześniej, większość ludzi żyje dla czegoś a nie po coś. Światem rządzi zachłanność i pogoń za pieniędzmi – to była przykra prawda i cieszyłam się, że nas to nie dotyczyło. Dla nas liczyli się ludzie, to oni nadawali sens i wartość rzeczom materialnym.
- Masz rację, cieszę się, że mamy to samo spojrzenie. – miałam obok siebie idealnego partnera, który miał po kolei w głowie i nie musiałam się o nic martwić. To było  bardzo pokrzepiające.
- Koniec tych poważnych rozmów, czas na obiad – chłopak zatrzymał się w jakiejś przydrożnej knajpie i od razu pospieszyliśmy do środka. Byłam bardzo głodna i trzymając się za ręce weszliśmy do środka.


Po dotarciu do domu nie miałam czasu na prysznic czy nawet odpoczynek, od razu zapakowałam się z Marcinem do samochodu i pojechaliśmy na zakupy. Na naszej, a w sumie mojej liście, było bardzo dużo rzeczy. Zależało mi na tym, by Kacper dobrze się z nami bawił pomimo, że miał spędzić ten wieczór z szóstka dorosłych ludzi, ponieważ zaprosiłam jeszcze Filipa z Martyną. Cieszyłam się, że tą noc spędzę z gronem najbliższych mi ludzi. Zadbaliśmy o balony, śmieszne maski na twarz, serpentyny, zimne ognie, fajerwerki jak i wielki baner „Szczęśliwego Nowego Roku” który postanowiliśmy zawiesić w salonie. Później przyszedł czas na zakupy spożywcze i lekko alkoholowe. Byłam tym wszystkim bardzo podekscytowana, czułam, że organizowałam imprezę, która była spełnieniem jakiś moich marzeń. Marcin też wyrażał pozytywne emocje co do tego przedsięwzięcia i chyba tak samo jak ja, przeczuwał cudowny wieczór, a raczej noc. 

7 komentarzy:

  1. Co moge napisac? Po prostu genialne! Tak sie cudownie czyta, ze gdy dochodze do fragmentu z godzina wstawionej czesci, jestem zawiedziona, ze tak szybko to przeczytalam!�� oby tak dalej! Pozdrawiam krakowianke �� meggi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Meggi :*
      Krakowianka siedzi zasypana nie tylko śniegiem, ale i notatkami, więc ciepłe słowa się przydały!

      Usuń
  2. Tamta część była niezła, ta znowu niezbyt ciekawa :<
    Ponawiam pytanie, bo na tamto chyba mi nie odpowiedziałaś: czy Bartek chociaż raz pojawi się jeszcze w tym opowiadaniu? :)
    Pozdrawiam!
    / Ingrid

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo chętnie bym Ci odpowiedziała na to pytanie, ale przyjęłam zasadę, że nie zdradzam tego, co będzie dalej w opowiadaniu. Gdybym to zrobiła, nie byłoby to w porządku wobec osób, którym wcześniej na podobne pytania nie odpowiedziałam. Do końca opowiadania zostały nie całe dwa tygodnie, już tylko 3 posty ;)

      Usuń
    2. Rozumiem :)
      Aaa, nadal nie moge uwierzyć, że opowiadanie juz się powoli kończy :D Mam nadzieję, że napiszesz coś nowego, równie zajefajnego :)
      / Ingrid

      Usuń
  3. kiedy kolejna czesc ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie. Super. Nie umiem nic lepszego napisac, bo ta cała sesja wypompowala energię ze mnie...😔😞 ubolewam ze to już końcówka opowiadania 😭😭

    OdpowiedzUsuń