Szukanie wolnego miejsca w hotelu nie
zabrało nam dużo czasu, a nawet mieliśmy pokój z widokiem na morze. Ta cała
aura, jeszcze lekko świąteczna sprawiała, że otoczenie wydawało się magiczne, jakby nagle nastąpiła
teleportacja do scenografii z bajki. Oczywiście, że nie byłam żadną księżniczką
a Kamil księciem. Oboje mieliśmy swoje wady, mniejsze czy większe i co rusz zmagaliśmy się z jakimiś
przeciwnościami, tylko, że pierwszy raz w swoim życiu odnosiłam wrażenie, że
idealnie pasowałam do tego, co się działo. Byłam zaspokojona, a stawianie
nowych celów i pragnień przychodziło naturalnie. Wszystko było na sto procent,
z pełną szczerością, zaufaniem i ciągle tym samym błyskiem. To nie była miłość
od pierwszego wejrzenia, ale przeznaczenia nie można oszukać. Mogłam się
wzbraniać, być ostrożną i sceptyczną, ale i tak by mnie dopadło to, co było
pisane. Czułam się trochę jak mała dziewczynka, która miała swój świat i swoje
zabawki, a rzeczywistość pozbawiona była nienawiści, zawiści i zazdrości. Było czysto
i spokojnie.
- Nad czym tak myślisz? – rozmyślanie
nad moim obecnym miejscem w otaczającej rzeczywistości, przerwał Kamil, który
akurat wyszedł z łazienki. Usiadł obok wyciągniętego mojego ciała na parapecie
i delikatnie gładził moją nogę.
- Wiesz, że jestem szczęśliwa i to
uczucie mnie zadziwia? Tyle miesięcy tego nie czułam, a teraz…. Wydaje się to
być takie zwykłe i naturalne, a z drugiej strony jest w tym jakaś niezwykłość –
ciągle wpatrywałam się w moje prywatne lazurowe morze znajdujące się w oczach Kamila. On był moim światem i starał
się, aby było jeszcze coś poza nim.
- Dzięki temu doceniasz to, co masz i
nie marudzisz, nie wybrzydzasz, tylko bierzesz to, co daje los – Kamil był
mądrym chłopakiem i w rozmowie z nim czułam jakby był moim nauczycielem i takim
prywatnym mędrcem. Uwielbiałam patrzeć na jego uniesiony kącik ust, który
składał się na przyjemny uśmiech.
- Zastanawiasz się czasem co będzie za
kilka tygodni, miesięcy, a nawet lat? – przesunęłam się trochę na parapecie, by
chłopak również mógł wyciągnąć swoje ciało. Teraz znajdowaliśmy się idealnie
naprzeciwko siebie.
- Jak zasypiam to lubię sobie wyobrażać
nas jako rodzinę, jak w przyszłości ci się oświadczam, jak mieszkamy razem,
wspólnie spędzamy czas z Kacprem… W
każdej myśli o przyszłości widzę ciebie przy sobie i jest to bardzo miłe –
Kamil trochę spoważniał, jakby bał się jak zareaguję na jego wyznanie, ale
ciągle pozostawał pogodny i nie przestawał mnie czule głaskać.
- Nie boisz się tych wszystkich
problemów, przeciwności jakie nas czekają? – może kogoś to zdziwi, ale byłam
życiową optymistką, natomiast zawsze przeważał u mnie realizm. Nie czułam się
skrępowana szczerze rozmawiając z Kamilem. Jak miałam jakąkolwiek wątpliwość
wolałam ją z nim omówić, niż tłumić w sobie i toczyć bezsensowną, wewnętrzną
walkę.
- Czym one są przy myśli, że spędzimy
razem wiele wspaniałych chwil? – Kamil przeniósł swoje ręce na moje włosy i
delikatnie mnie głaskał, a później musnął mój policzek i oparł swoje czoło o
moje. Uwielbiałam te jego czułe, a zarazem proste gesty. – Co ci chodzi po tej
główce, co? – nie przestawał się we mnie wpatrywać, a ja nawet nie miałam
odwagi by odwrócić wzrok.
- Niedługo matura, studia… Ja… nie mogę
ci obiecać, że zostanę tutaj w mieście – bałam się tego, bałam się, że zaraz
wszystko się rozsypie, że fundament, który ledwo co został zbudowany, runie i
pozostaną po nim tylko drobne kawałki.
- Spójrz na mnie – chłopak uniósł moją
brodę bym w ten sposób spojrzała mu prosto w oczy – Pamiętasz, miało być bez
żadnych obietnic? – wtedy ujrzałam piękny uśmiech, który był zapowiedzią, że
nic złego się nie wydarzy - Będę z tobą gdziekolwiek będziesz. Nawet jak nie
będę mógł się za tobą wyprowadzić, to są weekendy, raz ty tu przyjedziesz, raz
ja do ciebie i damy sobie radę. Nie możesz rezygnować z swoich marzeń, pragnień
ze względu na mnie, a ja nie mogę wymagać od ciebie, że obiecasz mi, że tu
zostaniesz.
- Myślisz, że to się uda? – moje pytania
nie były oznaką mojej niewiary, po prostu chciałam mieć pewny grunt pod nogami.
- Myszko, ja jestem tego pewien. Widzę,
że się boisz, ale zaufaj mi. Proszę, nie myśl o tym, tylko mi zaufaj, pozwól mi
się tym zająć – Kamil delikatnie głaskał mnie po policzku i zaczynałam mu ufać,
bardzo chciałam by faktycznie się tym zajął.
- Dziękuję – wtedy, na przypieczętowanie
mojej zgody i zawartego paktu, nasze usta złączyły się w jedną całość. Czułam
ciepło na swoich ustach i delikatne mrowienie. Uwielbiałam kiedy pomiędzy
naszymi ustami przelewała się ta szala uczuć, kiedy czułam jego wargi na
swoich, jak delikatnie otwierał moje usta swoim językiem, uwielbiałam jego
smakować. Czułam to iskrzenie i przyciąganie, które panowało między nami, jak
moje ciało reagowało na jego dotyk, nawet ten najmniejszy.
- Wiesz, niesamowicie się cieszę, że
rozmawiasz ze mną o tym, dajesz mi możliwość poznania twoich myśli i że mogę
jakoś z nimi walczyć – widziałam uśmiech na jego twarzy, chyba naprawdę
sprawiłam mu tym radość. Natomiast ja, poczułam się lżejsza, że zrzuciłam z siebie
ten ciężar. Nie byłam z tym wszystkim sama i to dodawało mi sił i odwagi w
zmaganiu o przyszłość.
Po naszej szczerej rozmowie udaliśmy się
do restauracji na obiad, gdzie wspólnie mogliśmy się posilić i ogrzać ciepłymi
posiłkami. Potem zgodnie stwierdziliśmy, że pójdziemy na spacer. Czułam, że to
był czas tylko i wyłącznie dla nas, że mogliśmy się lepiej poznać i przede
wszystkim dotrzeć do siebie. Nie liczyło się nic poza nami, nie było niczego co
by odwracało naszą uwagę od drugiej osoby. Cieszyłam się każdym jego dotykiem,
uśmiechem, gestem, spojrzeniem… To uzależniało, ale i powodowało, że odkrywałam
nową siebie. Poznawałam swoje nowe myśli, uczucia, obawy.
Spacerując po plaży i trzymając się za
ręce, analizowałam naszą poprzednią rozmowę. Moich obaw było wiele i wiedząc
jak Kamil cieszył się, kiedy mógł je poznać, nie chciałam tłumić ich w sobie,
ale na bieżąco wyjaśniać.
- Naprawdę wyobrażasz sobie nas jako
rodzinę? – spojrzałam na chłopaka, który miał uroczo zaczerwieniony nos i
pomimo, że obojgu nam było zimno, to jakoś nie mogliśmy odmówić sobie tego spaceru.
- Tak, a ty nie? – Kamil spojrzał na
mnie porozumiewawczo, ale w żadnym bądź razie z wyrzutem.
- Nie o to chodzi, tylko… - trochę bałam
się wypowiedzieć te słowa na głos, bałam się jak zabrzmią w obliczu tych
wszystkich ciągnących się wątpliwości.
- Nie bój się – jego uśmiech zawsze
sprawiał, że nabierałam odwagi i przełamywałam pewne obawy. Ruszyliśmy przed
siebie i chyba łatwiej było mi mówić, nie patrząc się na jego twarz.
- Mówisz, że wyobrażasz sobie nas jako
rodzinę, ale widzisz wtedy jeszcze kogoś? – zacisnęłam usta i chyba z ogromnej
niepewności, ścisnęłam mocniej dłoń chłopaka bojąc się, że puści moją. Kamil
zatrzymał się, stanął na przeciwko mnie i miałam wrażenie, że wciskał we mnie
swoje oczy.
- Zastanawiasz się czy to, że mam Kacpra
nie sprawi, że nie chciałbym mieć w przyszłości więcej dzieci, prawda? – nawet
w takich okolicznościach, Kamil nie przybierał oskarżycielskiego tonu. On był
zdecydowanie wyrozumiałym chłopakiem, dzięki czemu budował bezpieczeństwo i
zaufanie co do jego osoby, już się nie bałam.
- Zdarza się, że niektórym wystarczy
tylko jedno dziecko i nie chcą więcej.... – próbowałam uzasadnić swoje zdanie i
to nie było tak, że doszukiwałam się problemów. Facet z dzieckiem nie był taką
samą kartą co przeciętny chłopak. Ta sytuacja była dla mnie nowa, nie
wiedziałam jak się zachować. A na co dzień, nie tylko w filmach czy w książkach, ale także w życiu codziennym,
można spotkać osoby, którym ciężar opieki i utrzymania jednego dziecka w
zupełności wystarczał. Chciałam budować swoją przyszłość na pewnym fundamencie,
a nie na jakiejś strzesze, która przy pierwszym podmuchu wiatru mogła runąć.
- Tak, wiem. Natalia jest taką osobą…
Natomiast jeśli chodzi o mnie, to oczywiście,
że chciałbym mieć z tobą pełną rodzinę, owoce tego, co jest pomiędzy nami, ale
chciałbym aby z nami było inaczej, w sensie, żeby wszystko było po kolei. –
delikatnie przybliżył się do mnie, nasze ciała stykały się ze sobą a jego oczy
tak delikatnie świeciły, że dodawało mi to wiary i coraz większego zaufania co
do jego osoby.
- I nie jesteś zły na mnie za te
wszystkie pytania i wątpliwości? – czasem miałam wrażenie, że zachowywałam się
jak mała dziewczynka, która była przerażona otaczającą rzeczywistością.
- Głuptas z ciebie, wiesz? Ja wiem, że
bierzesz pakiet, mnie i Kacpra i to powoduje, że masz coraz więcej obaw, ale
wiem, że robisz to by mnie nie skrzywdzić. Twój problem leży w tym, że za dużo
myślisz, ciągle w głowie toczysz jakąś bitwę i tak naprawdę to cię gubi. Wyluzj,
poczuj ten zew przyszłości, żyj. Przestań się zamartwiać, bo to jest
niepotrzebne napędzanie dziwnej machiny. Jestem przy tobie i pozwól mi stworzyć
bezpieczny świat. – Kamil trzymał rękę na moim policzku, a lewą obejmował mnie
w pasie. Może źle robiłam, że tak szybko mu ufałam, że wierzyłam w każde jego
słowo, ale nie potrafiłam inaczej.
- Dziękuję, jesteś… niesamowity. Miałam
cholerne szczęście, że cię spotkałam – tym razem to ja pierwsza zrobiłam ten
krok i musnęłam jego usta. Nie musiałam czekać ani sekundy by Kamil odwzajemnił
ten pocałunek, który stał się bardzo intensywny i namiętny. Przez chwilę
zapomniałam gdzie jesteśmy jak i o wszelkich zasadach i barierach. Naprawdę
niewiele brakowało, a byśmy zaczęli się rozbierać i kochać na plaży pełnej
śniegu.
Hej! Przepraszam, że część pojawia się tak późno, ale mimo wszystko cieszę się, że udało mi się ją zamieścić zgodnie z obietnicą, czyli w piątek. Jak możecie zauważyć, ostatnio mało mnie w komentarzach jak i na instagramie. Niestety sesja dopadła mnie już w tym momencie, więc całą swoja uwagę poświęcam nauce. Niby egzaminy powinnam zacząć 30 stycznia, natomiast tak się złożyło, że mam możliwość pozdawania wszystkiego w terminach zerowych, więc podczas gdy mam kolokwia zaliczeniowe, projekty i prezentacje, muszę się nie tylko na to nauczyć, ale także na egzaminy jak i zajęcia, które jeszcze przez dwa tygodnie normalnie trwają. Skutek jest taki, że śpię po 4 godziny i chodzę zmęczona jakbym pracowała w kamieniołomach. Czy to się opłaci, to się okaże. Trzymajcie za mnie kciuki i oczywiście piszcie jakie macie odczucia! A wszystkim studentom życzę powodzenia!
Trzymam kciuki za ciebie! Co do rozdzialu jest świetny, duzo milosci, namietnosci super poprostu ;) tylko ten kamil jest za idealny moim zdaniem. I wolalam bartka no ale potoczylo sie inaczej. Powodzenia z egzaminami ;)
OdpowiedzUsuńNo co ja mogę napisać... to co zwykle, zajebiście. Wiem pewnie Ci się znudziło to , ale coż, dziś nic z siebie nie wykrzeszę. Wracam do nauki :(
OdpowiedzUsuńRozumiem mniej więcej co przechodzisz.
Powodzonka :* trzymam kciuki :*
Ale sie oczekalam! Nawet nie zliczysz ile razy zagladalan tu czekajac na tego posta. Jestem niecierpliwa ale wiem ze brak pospiechu sie oplaci! Dziekuje za ten rozdzial, ze potrafilas na moja twarz wlozyc usmiech ktory zaginal juz wczoraj.. pozdrawiam i powodzenia krakowianko❤�� meggi
OdpowiedzUsuńkolejna niesamowita pełna uczuć część :)
OdpowiedzUsuńkochana trzymam kciuki za egzaminy :)
Trzymam kciuki z Ciebie, trzymam kciuki za tego bloga i wszystkie Twoje opowiadania! : ) // Nieś
OdpowiedzUsuńA mi niestety się nie podoba. Ostatnie części to lanie wody, nic nie wnosi, trochę nudnawe, ale gdzieś tak do 180 części było rewelacyjne <3
OdpowiedzUsuńI mam pytanko: czy do końca opowiadania pojawi się jeszcze Bartek? <3
/ Ingrid