piątek, 16 stycznia 2015

The experience cz 197 1/3

Szukanie wolnego miejsca w hotelu nie zabrało nam dużo czasu, a nawet mieliśmy pokój z widokiem na morze. Ta cała aura, jeszcze lekko świąteczna sprawiała, że otoczenie  wydawało się magiczne, jakby nagle nastąpiła teleportacja do scenografii z bajki. Oczywiście, że nie byłam żadną księżniczką a Kamil księciem. Oboje mieliśmy swoje wady, mniejsze czy większe  i co rusz zmagaliśmy się z jakimiś przeciwnościami, tylko, że pierwszy raz w swoim życiu odnosiłam wrażenie, że idealnie pasowałam do tego, co się działo. Byłam zaspokojona, a stawianie nowych celów i pragnień przychodziło naturalnie. Wszystko było na sto procent, z pełną szczerością, zaufaniem i ciągle tym samym błyskiem. To nie była miłość od pierwszego wejrzenia, ale przeznaczenia nie można oszukać. Mogłam się wzbraniać, być ostrożną i sceptyczną, ale i tak by mnie dopadło to, co było pisane. Czułam się trochę jak mała dziewczynka, która miała swój świat i swoje zabawki, a rzeczywistość pozbawiona była nienawiści, zawiści i zazdrości. Było czysto i spokojnie.
- Nad czym tak myślisz? – rozmyślanie nad moim obecnym miejscem w otaczającej rzeczywistości, przerwał Kamil, który akurat wyszedł z łazienki. Usiadł obok wyciągniętego mojego ciała na parapecie i delikatnie gładził moją nogę.
- Wiesz, że jestem szczęśliwa i to uczucie mnie zadziwia? Tyle miesięcy tego nie czułam, a teraz…. Wydaje się to być takie zwykłe i naturalne, a z drugiej strony jest w tym jakaś niezwykłość – ciągle wpatrywałam się w moje prywatne lazurowe morze znajdujące się  w oczach Kamila. On był moim światem i starał się, aby było jeszcze coś poza nim.
- Dzięki temu doceniasz to, co masz i nie marudzisz, nie wybrzydzasz, tylko bierzesz to, co daje los – Kamil był mądrym chłopakiem i w rozmowie z nim czułam jakby był moim nauczycielem i takim prywatnym mędrcem. Uwielbiałam patrzeć na jego uniesiony kącik ust, który składał się na przyjemny uśmiech.
- Zastanawiasz się czasem co będzie za kilka tygodni, miesięcy, a nawet lat? – przesunęłam się trochę na parapecie, by chłopak również mógł wyciągnąć swoje ciało. Teraz znajdowaliśmy się idealnie naprzeciwko siebie.
- Jak zasypiam to lubię sobie wyobrażać nas jako rodzinę, jak w przyszłości ci się oświadczam, jak mieszkamy razem, wspólnie spędzamy czas z Kacprem… W każdej myśli o przyszłości widzę ciebie przy sobie i jest to bardzo miłe – Kamil trochę spoważniał, jakby bał się jak zareaguję na jego wyznanie, ale ciągle pozostawał pogodny i nie przestawał mnie czule głaskać.  
- Nie boisz się tych wszystkich problemów, przeciwności jakie nas czekają? – może kogoś to zdziwi, ale byłam życiową optymistką, natomiast zawsze przeważał u mnie realizm. Nie czułam się skrępowana szczerze rozmawiając z Kamilem. Jak miałam jakąkolwiek wątpliwość wolałam ją z nim omówić, niż tłumić w sobie i toczyć bezsensowną, wewnętrzną walkę.
- Czym one są przy myśli, że spędzimy razem wiele wspaniałych chwil? – Kamil przeniósł swoje ręce na moje włosy i delikatnie mnie głaskał, a później musnął mój policzek i oparł swoje czoło o moje. Uwielbiałam te jego czułe, a zarazem proste gesty. – Co ci chodzi po tej główce, co? – nie przestawał się we mnie wpatrywać, a ja nawet nie miałam odwagi by odwrócić wzrok.
- Niedługo matura, studia… Ja… nie mogę ci obiecać, że zostanę tutaj w mieście – bałam się tego, bałam się, że zaraz wszystko się rozsypie, że fundament, który ledwo co został zbudowany, runie i pozostaną po nim tylko drobne kawałki.
- Spójrz na mnie – chłopak uniósł moją brodę bym w ten sposób spojrzała mu prosto w oczy – Pamiętasz, miało być bez żadnych obietnic? – wtedy ujrzałam piękny uśmiech, który był zapowiedzią, że nic złego się nie wydarzy - Będę z tobą gdziekolwiek będziesz. Nawet jak nie będę mógł się za tobą wyprowadzić, to są weekendy, raz ty tu przyjedziesz, raz ja do ciebie i damy sobie radę. Nie możesz rezygnować z swoich marzeń, pragnień ze względu na mnie, a ja nie mogę wymagać od ciebie, że obiecasz mi, że tu zostaniesz.
- Myślisz, że to się uda? – moje pytania nie były oznaką mojej niewiary, po prostu chciałam mieć pewny grunt pod nogami.
- Myszko, ja jestem tego pewien. Widzę, że się boisz, ale zaufaj mi. Proszę, nie myśl o tym, tylko mi zaufaj, pozwól mi się tym zająć – Kamil delikatnie głaskał mnie po policzku i zaczynałam mu ufać, bardzo chciałam by faktycznie się tym zajął.
- Dziękuję – wtedy, na przypieczętowanie mojej zgody i zawartego paktu, nasze usta złączyły się w jedną całość. Czułam ciepło na swoich ustach i delikatne mrowienie. Uwielbiałam kiedy pomiędzy naszymi ustami przelewała się ta szala uczuć, kiedy czułam jego wargi na swoich, jak delikatnie otwierał moje usta swoim językiem, uwielbiałam jego smakować. Czułam to iskrzenie i przyciąganie, które panowało między nami, jak moje ciało reagowało na jego dotyk, nawet ten najmniejszy.
- Wiesz, niesamowicie się cieszę, że rozmawiasz ze mną o tym, dajesz mi możliwość poznania twoich myśli i że mogę jakoś z nimi walczyć – widziałam uśmiech na jego twarzy, chyba naprawdę sprawiłam mu tym radość. Natomiast ja,  poczułam się lżejsza, że zrzuciłam z siebie ten ciężar. Nie byłam z tym wszystkim sama i to dodawało mi sił i odwagi w zmaganiu o przyszłość.
Po naszej szczerej rozmowie udaliśmy się do restauracji na obiad, gdzie wspólnie mogliśmy się posilić i ogrzać ciepłymi posiłkami. Potem zgodnie stwierdziliśmy, że pójdziemy na spacer. Czułam, że to był czas tylko i wyłącznie dla nas, że mogliśmy się lepiej poznać i przede wszystkim dotrzeć do siebie. Nie liczyło się nic poza nami, nie było niczego co by odwracało naszą uwagę od drugiej osoby. Cieszyłam się każdym jego dotykiem, uśmiechem, gestem, spojrzeniem… To uzależniało, ale i powodowało, że odkrywałam nową siebie. Poznawałam swoje nowe myśli, uczucia, obawy.
Spacerując po plaży i trzymając się za ręce, analizowałam naszą poprzednią rozmowę. Moich obaw było wiele i wiedząc jak Kamil cieszył się, kiedy mógł je poznać, nie chciałam tłumić ich w sobie, ale na bieżąco wyjaśniać.
- Naprawdę wyobrażasz sobie nas jako rodzinę? – spojrzałam na chłopaka, który miał uroczo zaczerwieniony nos i pomimo, że obojgu nam było zimno, to jakoś nie mogliśmy odmówić sobie tego spaceru.
- Tak, a ty nie? – Kamil spojrzał na mnie porozumiewawczo, ale w żadnym bądź razie z wyrzutem.
- Nie o to chodzi, tylko… - trochę bałam się wypowiedzieć te słowa na głos, bałam się jak zabrzmią w obliczu tych wszystkich ciągnących się wątpliwości.
- Nie bój się – jego uśmiech zawsze sprawiał, że nabierałam odwagi i przełamywałam pewne obawy. Ruszyliśmy przed siebie i chyba łatwiej było mi mówić, nie patrząc się na jego twarz.
- Mówisz, że wyobrażasz sobie nas jako rodzinę, ale widzisz wtedy jeszcze kogoś? – zacisnęłam usta i chyba z ogromnej niepewności, ścisnęłam mocniej dłoń chłopaka bojąc się, że puści moją. Kamil zatrzymał się, stanął na przeciwko mnie i miałam wrażenie, że wciskał we mnie swoje oczy.
- Zastanawiasz się czy to, że mam Kacpra nie sprawi, że nie chciałbym mieć w przyszłości więcej dzieci, prawda? – nawet w takich okolicznościach, Kamil nie przybierał oskarżycielskiego tonu. On był zdecydowanie wyrozumiałym chłopakiem, dzięki czemu budował bezpieczeństwo i zaufanie co do jego osoby, już się nie bałam.
- Zdarza się, że niektórym wystarczy tylko jedno dziecko i nie chcą więcej.... – próbowałam uzasadnić swoje zdanie i to nie było tak, że doszukiwałam się problemów. Facet z dzieckiem nie był taką samą kartą co przeciętny chłopak. Ta sytuacja była dla mnie nowa, nie wiedziałam jak się zachować. A na co dzień, nie tylko w filmach czy w  książkach, ale także w życiu codziennym, można spotkać osoby, którym ciężar opieki i utrzymania jednego dziecka w zupełności wystarczał. Chciałam budować swoją przyszłość na pewnym fundamencie, a nie na jakiejś strzesze, która przy pierwszym podmuchu wiatru mogła runąć.
- Tak, wiem. Natalia jest taką osobą… Natomiast  jeśli chodzi o mnie, to oczywiście, że chciałbym mieć z tobą pełną rodzinę, owoce tego, co jest pomiędzy nami, ale chciałbym aby z nami było inaczej, w sensie, żeby wszystko było po kolei. – delikatnie przybliżył się do mnie, nasze ciała stykały się ze sobą a jego oczy tak delikatnie świeciły, że dodawało mi to wiary i coraz większego zaufania co do jego osoby.
- I nie jesteś zły na mnie za te wszystkie pytania i wątpliwości? – czasem miałam wrażenie, że zachowywałam się jak mała dziewczynka, która była przerażona otaczającą rzeczywistością.
- Głuptas z ciebie, wiesz? Ja wiem, że bierzesz pakiet, mnie i Kacpra i to powoduje, że masz coraz więcej obaw, ale wiem, że robisz to by mnie nie skrzywdzić. Twój problem leży w tym, że za dużo myślisz, ciągle w głowie toczysz jakąś bitwę i tak naprawdę to cię gubi. Wyluzj, poczuj ten zew przyszłości, żyj. Przestań się zamartwiać, bo to jest niepotrzebne napędzanie dziwnej machiny. Jestem przy tobie i pozwól mi stworzyć bezpieczny świat. – Kamil trzymał rękę na moim policzku, a lewą obejmował mnie w pasie. Może źle robiłam, że tak szybko mu ufałam, że wierzyłam w każde jego słowo, ale nie potrafiłam inaczej.
- Dziękuję, jesteś… niesamowity. Miałam cholerne szczęście, że cię spotkałam – tym razem to ja pierwsza zrobiłam ten krok i musnęłam jego usta. Nie musiałam czekać ani sekundy by Kamil odwzajemnił ten pocałunek, który stał się bardzo intensywny i namiętny. Przez chwilę zapomniałam gdzie jesteśmy jak i o wszelkich zasadach i barierach. Naprawdę niewiele brakowało, a byśmy zaczęli się rozbierać i kochać na plaży pełnej śniegu.


Hej! Przepraszam, że część pojawia się tak późno, ale mimo wszystko cieszę się, że udało mi się ją zamieścić zgodnie z obietnicą, czyli w piątek. Jak możecie zauważyć, ostatnio mało mnie w komentarzach jak i na instagramie. Niestety sesja dopadła mnie już w tym momencie, więc całą swoja uwagę poświęcam nauce. Niby egzaminy powinnam zacząć 30 stycznia, natomiast tak się złożyło, że mam możliwość pozdawania wszystkiego w terminach zerowych, więc podczas gdy mam kolokwia zaliczeniowe, projekty i prezentacje, muszę się nie tylko na to nauczyć, ale także na egzaminy jak i zajęcia, które jeszcze przez dwa tygodnie normalnie trwają.  Skutek jest taki, że śpię po 4 godziny i chodzę zmęczona jakbym pracowała w kamieniołomach. Czy to się opłaci, to się okaże. Trzymajcie za mnie kciuki i oczywiście piszcie jakie macie odczucia! A wszystkim studentom życzę powodzenia!

6 komentarzy:

  1. Trzymam kciuki za ciebie! Co do rozdzialu jest świetny, duzo milosci, namietnosci super poprostu ;) tylko ten kamil jest za idealny moim zdaniem. I wolalam bartka no ale potoczylo sie inaczej. Powodzenia z egzaminami ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No co ja mogę napisać... to co zwykle, zajebiście. Wiem pewnie Ci się znudziło to , ale coż, dziś nic z siebie nie wykrzeszę. Wracam do nauki :(
    Rozumiem mniej więcej co przechodzisz.
    Powodzonka :* trzymam kciuki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale sie oczekalam! Nawet nie zliczysz ile razy zagladalan tu czekajac na tego posta. Jestem niecierpliwa ale wiem ze brak pospiechu sie oplaci! Dziekuje za ten rozdzial, ze potrafilas na moja twarz wlozyc usmiech ktory zaginal juz wczoraj.. pozdrawiam i powodzenia krakowianko❤�� meggi

    OdpowiedzUsuń
  4. kolejna niesamowita pełna uczuć część :)
    kochana trzymam kciuki za egzaminy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzymam kciuki z Ciebie, trzymam kciuki za tego bloga i wszystkie Twoje opowiadania! : ) // Nieś

    OdpowiedzUsuń
  6. A mi niestety się nie podoba. Ostatnie części to lanie wody, nic nie wnosi, trochę nudnawe, ale gdzieś tak do 180 części było rewelacyjne <3
    I mam pytanko: czy do końca opowiadania pojawi się jeszcze Bartek? <3
    / Ingrid

    OdpowiedzUsuń