sobota, 3 stycznia 2015

The experience cz 195

Wigilię spędziliśmy u dziadków i co tu ukrywać, pomimo, że babcia starała się jak tylko mogła by te święta były dla każdego niezapomniane i radosne, to niestety czuć było ciężar, który chyba był zawieszony nad stołem. To były nasze pierwsze święta zarówno  bez Maćka, jak i bez mamy, więc nie sposób było ukryć dwóch wolnych krzeseł przy stole. Co rusz spoglądałam na miejsce zawsze zajmowane przez zmarłego brata i naprawdę odczuwałam tęsknotę za tym chłopakiem. Pogodziłam się, że był już w innym świecie, ale właśnie takie sytuacje powodowały, że wspomnienia wracały i pojawiała się myśl „dlaczego?”. Podobnie było z mamą, która tego dnia wysłała nam tylko sms z życzeniami. Przykro mi było, że nie stać jej było na szczerość, telefon, spotkanie, a ja nie czułam się na siłach by rządzić się jej życiem. Widocznie podjęła już decyzję o swoim dalszym życiu, była teraz wolna i nikt jej nie zawadzał. Było to niesamowicie krzywdzące bo przecież to była moja mama, ale dzięki tacie czułam, że miałam zapewnione maksimum miłości i dom, który kojarzyłam przede wszystkim z tym uczuciem. Podziwiałam mojego tatę, uważałam, że był wspaniałym rodzicem i był dla mnie autorytetem. Po prostu go uwielbiałam i nie potrafiłam mu się przeciwstawić czy go skrzywdzić, w swoim życiu dążyłam do tego, by był ze mnie dumny i nigdy nie chciałam go zawieść.
Pomimo tych wszystkich myśli i uczuć, wigilia przebiegła spokojnie i co najważniejsze w zaufanym, rodzinnym gronie. Od dziadków wróciliśmy jakoś wieczorem i całą trójką – tata, Marcin i ja, usiedliśmy sobie w salonie i oglądaliśmy Kevina, popijając czerwone wino, jedząc mandarynki i co rusz śmiejąc się ze scen w filmie. Każdy z nas już się wyluzował i wtedy tak naprawdę poczułam święta. Nie potrzebowałam prezentów, ogromnej uczty, ale właśnie takich drobnych chwil, które przypominały mi to tym, co sprawiało mi największe szczęście. Ta atmosfera panowała dopóki kiedy ktoś nie zapukał do drzwi i przerwał nam ten rodzinny wieczór. Z początku wszyscy byliśmy przekonani, że to wigliarze, więc to tata udał się do drzwi.
- Dobry wieczór – kiedy tylko usłyszałam ten głos, z wielkim uśmiechem i zaskoczeniem odwróciłam się do drzwi. Naprawdę byłam w szoku kiedy w drzwiach zobaczyłam sylwetkę Kamila.
- Dobry wieczór, wchodź – tato wpuścił chłopaka to środka i również nie krył swojego zaskoczenia jego obecnością.
- Hej, co ty tutaj robisz? – poderwałam się z kanapy i podeszłam do chłopaka, którego kurtka była obsypana płatkami śniegu, a on sam wyglądał bardzo przystojnie i tak elegancko.
- Wiozę mamę i dziadków na pasterkę i przy okazji chciałem życzyć wam wesołych świąt – odczuwałam niepewność Kamila, trochę się krępował co akurat w jego przypadku było rzadkim widokiem.
- To naprawdę miłe z twojej strony, przekaż swoim bliskim życzenia od nas – tato nadal stał przy nas i nie trudno było zauważyć, że to zachowanie Kamila bardzo mu się spodobało. Podał mu swoją dłoń, którą Kamil z uśmiechem uścisnął.
- Dziękuję bardzo – Kamil trochę się rozluźnił, a ja byłam naprawdę dumna z niego. Był niecodzienny i to było w nim najlepsze.
- Masz jeszcze chwilę? – nie chciałam go tak szybko puścić, wiedziałam, że w samochodzie czekała na niego mama z dziadkami, ale potrzebowałam kilku minut.
- Ale taką małą.
- To chodź na chwilę do pokoju – pomimo, że ufałam swoim domownikom, to nadal się trochę krępowałam być przy nich bardziej otwartą. Z Kamilem poszliśmy do mojego pokoju, a tam stanęłam naprzeciwko chłopaka niemal dotykając jego rozpiętej kurtki. Tęskniłam za nim pomimo, że nie wiedzieliśmy się tylko dwa dni. – Jesteś naprawdę kochany – nie będę się wypierać, że go kokietowałam. Powiedziawszy te słowa zagryzłam swoją dolną wargę i nadal nie odlepiałam wzroku od chłopaka.
- Cieszę się, że tak sądzisz. Mam coś jeszcze – chłopak z kurtki wyciągnął kawałek opłatka, czym mnie naprawdę urzekł. Nie spodziewałam się, że będzie uciekał się do takich gestów. Kamil co rusz sprawiał, że jeszcze bardziej go lubiłam - Nie lubię składać życzeń i zawsze jest to najbardziej krępująca chwila podczas wigilii, ale chciałbym ci tylko życzyć by ten rok był dla ciebie szczęśliwszy i aby ten uśmiech zawsze gościł na twojej twarzy – Kamil nie przestawał się na mnie patrzeć i w jego oczach widziałam szczerość i niesamowitą troskę o mnie.
- A ja życzę ci byś zawsze był sobą, szczery, otwarty i nieprzeciętny – właśnie te cechy najbardziej w nim kochałam, nie chciałam by kiedykolwiek się ich pozbył.
- Wesołych świąt – łamiąc opłatek chłopak ciepłym głosem zwrócił się w moją stronę.
- Wesołych świąt – powtórowałam mu i wtedy nasze usta złączyły się w delikatny i krótki pocałunek.  Czułam się kompletna. Nic więcej nie potrzebowałam, nic poza nami się nie liczyło. Jak dotykałam ciepła jego ust, to czułam, że odnalazłam swoje miejsce na ziemi.
- Zbieram się bo już pewnie się tam niecierpliwią w tym samochodzie – Kamil lekko się roześmiał a ja miałam podobnie dobry humor. Tak jakbym właśnie zażyła dawkę narkotyku.
- Nie chce mi się z tobą rozstawać – przytuliłam się mocniej do niego i  zachowywałam się niczym marudne dziecko, któremu chcieli odebrać zabawkę. Zrobiłam grymas na twarzy i wpatrywałam się maślanymi oczami w Kamila.
- To jedź z nami, później cię odwiozę.
- Nie będę ci robiła problemu, pewnie chcesz ten czas spędzić z rodziną…
- Gosia nie marudź tylko się zbieraj, bo mój dziadek nie jest cierpliwą osobą – Kamil przerwał mi moją wypowiedź i pewnym głosem nakazał mi bym się przebrała i spędziła następną godzinę w jego towarzystwie.
- Ale…
- Dalej, bo zaraz sam cię ubiorę – chłopak zaprowadził mnie do garderoby i poważnie na mnie popatrzył. Ucieszyłam się, że w ogóle wpadł na pomysł bym z nimi pojechała, poczułam się częścią jego.
- Już dobra – po poddaniu się, ściągnęłam dresową sukienkę, którą założyłam od razu po przyjściu od dziadków a na jej miejsce założyłam czerwoną. Kamil lubił mnie właśnie w sukienkach i dlatego jak najczęściej starałam się je nosić. Później szybko przeczesałam włosy i zeszliśmy na dół.
- Gdzieś się wybierasz? – tata spojrzał na mnie marszcząc czoło nie rozumiejąc tego, co się działo.
- Jadę z Kamilem na pasterkę – pospieszne odpowiedziałam w międzyczasie zakładając kozaki i kurtkę, a ku mojemu zaskoczeniu tata wstał z kanapy i podszedł do nas.
- Może zjesz jutro z nami obiad? Oczywiście jeżeli twoja rodzina nie miałaby nic przeciwko – na te słowa taty momentalnie mnie wmurowało. On raczej nie był skory do takich gestów i zaproszeń, ale tym zachowaniem pokazał, że akceptował chłopaka i lubił jego osobę. Kiedy przeniosłam wzrok na Kamila to naprawdę było widać, że poczuł się ważny w naszym domu.
- Dziękuję to naprawdę miłe z Pana strony i oczywiście chętnie skorzystam z zaproszenia –  jeżeli chodzi o wypowiedzi, to Kamil zawsze był poprawny, na dodatek  bardzo kulturalny i elegancki.
- Zachowujecie się jak jacyś dyplomaci – przeciwieństwem Kamila był mój brat, który lubił szydzić i był zwolennikiem prostych słów jak i prostych gestów.
- Niech chłopak trochę się po stresuje - tato uraczył nas wszystkich swoim jakże inteligentnym żartem i humorem. On stwarzał tylko takie pozory, że był poważny i zasadniczy, a tak naprawdę był prostolinijnym facetem.  – Mam nadzieję, że później odwieziesz Gosię do domu?
- Oczywiście, proszę nie martwić. Dobranoc – Kamil uścisnął dłoń, którą wyciągnął mój tata i objął mnie w pasie. Oboje rozweseleni wyszliśmy z domu i od razu wsiedliśmy do stojącego pod domem samochodu. Kamil jak na dżentelmena przystało otworzył mi drzwi i usiadłam obok jego mamy i babci.
- Dobry wieczór – teraz przyszła na to, abym to ja się trochę po stresowała.
- Gosia jedzie z nami – Kamil od razu wyjaśnił wszystkim moją obecność i ruszyliśmy. Po drodze za dużo nie rozmawialiśmy, a potem to już byliśmy w kościele i całą mszę stałam trzymając się ręki chłopaka, który nie wypuszczał mnie z objęć. Wtedy po raz pierwszy byłam pewna, że to uczucie, które było pomiędzy nami to była miłość. Do tej pory myślałam, że to zauroczenie, jakaś fascynacja, ale w tamtym momencie byłam pewna.  Postanowiłam nie ukrywać tego, co czułam i w ciągu najbliższych dni wyznać chłopakowi to, co czułam. Miałam pewne obawy, że on jeszcze tego nie poczuł, ale koniec było z chowaniem się w cieniu.
Po mszy, Kamil najpierw odwiózł mamę i dziadków a dopiero później mnie. Namawiałam go aby wszedł do nas domu, może nawet spał ze mną, tak jak kiedyś, ale on jednak uznał, że jak ma być na jutrzejszym obiedzie, to woli przyjść o ustalonej godzinie, a nie od rana się pałętać po domu. W sumie to było rozsądne, zapewne Kamil też się stresował i chciałam też uszanować jego zasady.

Następnego dnia jakoś nie spałam długo, bo przecież trzeba było przygotować obiad, więc jeszcze półśpiąca zeszłam do kuchni gdzie akurat tata pił kawę.
- Też chcesz? – byłam pod wrażeniem, że tata niemal czytał mi w myślach i od razu rozpoznał moje intencje. Rzadko piłam kawę, raczej nie byłam ogromnym zwolennikiem tego napoju, był mi niemal obojętny, lecz tego poranka bardzo chciałam napić się świeżej kawy w towarzystwie taty.
- Poproszę – lekko uśmiechnęłam się do rodzica i usiadłam na kanapie. Podkuliłam nogi pod brodę i wpatrywałam się w sylwetkę mężczyzny – Dziękuję ci, że zaprosiłeś Kamila na obiad.
- Cieszysz się? – nie wiem skąd to wynikało, ale wyczuwałam iż tata nie był do końca pewien czy dobrze zrobił zapraszając go na obiad.
- Bardzo, to naprawdę miłe z twojej strony – kiedy tato podał mi kubek z napojem, usiadł obok mnie i miałam doskonały widok na jego twarz.
- Wczoraj nic nie mówiłaś, więc śmiałem sądzić, że może nazbyt wtrącam się w twoje sprawy.
- Nie było kiedy coś powiedzieć, a poza tym lubię jak ingerujesz w moje życie, jesteś moim tatą, więc to nawet twój obowiązek – nie chciałam by tata stał obok mojego życia, zależało mi na tym, by był obecny i chciałam korzystać z jego doświadczenia i wiedzy.
- Nie wiedziałem, że mam tak rozsądną córkę – na jego twarzy widniała duma i radość. Ja sama miałam wrażenie, że przez ostatnie miesiące naprawdę dojrzałam.
- Staram się – upiłam łyk kawy i oparłam głowę o ściankę kanapy.Patrzyłam to na choinkę, to na tatę i  rozkoszowałam się panującym dookoła spokojem.
- Jesteś taka szczęśliwa – zaskoczyło mnie stwierdzenie taty, ale on miał rację, odżyłam, byłam jakby nowonarodzona.
- Zdecydowanie tak  – związek z Kamilem był takim oknem na świat i sprawił, że widziałam coś więcej niż związek, widziałam cały świat, jego możliwości i potencjał jaki krył w sobie.
- Jak wczoraj się pojawił, oczy błyszczały ci jak diamenty – tato zauważał bardzo wiele, może nawet więcej ode mnie…
- Kiedy ostatni raz byłeś naprawdę szczęśliwy?
- Moim szczęściem jesteście wy z Marcinem, tylko kiedy wy jesteście szczęśliwi, to ja już nie mam żadnych zmartwień. – komuś może wydać się to bardzo patetyczne i takie pod publiczkę, ale rozumiałam, że jak już się miało swoje własne dzieci, to ich szczęście warunkowało nasze własne szczęście.
- Ja też cię mocno kocham, najbardziej na świecie – uśmiechnęłam się do niego i mocno wtuliłam w jego klatkę piersiową. Przypomniałam sobie jak w dzieciństwie siadałam mu na kolanach, a on czytał mi bajki. Tęskniłam za tym beztroskim czasem.
- Podjęłaś już decyzję odnośnie studiów? – tata zainteresował się tematem, który od dłuższego czasu był dla mnie zagadką.
- Myślę o komunikacji wizerunkowej, ale zobaczymy jak zdam maturę. Będę zdawać rozszerzony polski, angielski i historię i podstawową matematykę, chociaż Kamil namawia mnie na rozszerzenie.
- Może warto spróbować? Gdybyś potrzebowała pomocy z historią to daj znać, chętnie się z tobą pouczę – widziałam radość na twarzy taty, poniekąd szłam w jego ślady, chociaż do prawa było mi daleko, ale plan awaryjny był taki, że jak wybitnie zdam maturę to będę kandydować na prawo.
- Dzięki, z chęcią skorzystam. – odwdzięczyłam się tacie ogromnym uśmiechem i właśnie też kończyłam pić swoją kawę.
- Chyba czas się zająć obiadem, co? – no tak, było już po 9 a my w sumie nie mieliśmy nic przygotowane, a ja nawet nie wiedziałam, co miało być na obiad.
- No wypadałoby – zaraz po moich słowach obydwoje marszem ruszyliśmy do kuchni i wspólnie zajęliśmy się przygotowaniami. Takich chwil jak ta, nie było dużo. Tata pomimo, że lubił gotować, to na co dzień nie miał na to czasu, a to powodowało, że nie miałam jak mu pomagać. Później dołączył do nas Marcin i wspólnie zjedliśmy śniadanie i dalej przygotowywaliśmy obiad.  Było tak wesoło, swobodnie, a przede wszystkim rodzinnie…
Kochałam swoją rodzinę właśnie za takie momenty, jak i za wsparcie w trudnych chwilach. Cały czas się przekomarzaliśmy, moi mężczyźni dokuczali mi odnośnie Kamila i tego „oficjalnego” obiadu, śmiali się, że urządzą mu przesłuchanie, albo co rusz będą wyciągali jakieś kompromitujące fakty z mojego dzieciństwa, wraz z oglądaniem zdjęć z tego okresu.

Obiad przebiegł bardzo rodzinnie i śmiało mogę powiedzieć, że bardzo w swobodnej atmosferze. Dużo się śmialiśmy, a co było dla mnie dużym zaskoczeniem, to Kamil w ogóle się nie stresował. Już wcześniej poznał moją rodzinę, więc to, że był to świąteczny obiad nie wpłynął jakoś na całokształt wydarzeń.
Po niecałych dwóch godzinach, Kamil poprosił mnie abym pojechała z nim po Kacpra i na kolację do jego rodziny. To sprawiło, że poczułam się dla niego naprawdę ważna i już wiedziałam, że nie byłam przelotną zabawką. Nasz związek polegał na tym, że oboje nie chcieliśmy traktować go jako coś śmiertelnie poważnego, mieliśmy się bawić, korzystać z życia i wyrzekać zachowywania jak małżeństwo. Zero powagi, ale z racji świąt musieliśmy trochę nagiąć tą umowę, szczególnie, że mój tato zaprosił Kamila na obiad, a on nie chciał pozostać dłużny, bo uważał, że jak nie zaprosi mnie do siebie, to będzie wyglądać  to tak, jakby się mnie wstydził, albo że nie byłam dla niego tak ważna jak on dla mnie. Kompletna bzdura, ale Kamil nie chciał się rozwodzić na ten temat, poza tym uznał, że nie chce się ze mną rozstawać.
Na szczęście już wcześniej kupiłam Kacprowi prezent, były to klocki lego, które chłopiec wprost uwielbiał. Było mi bardzo miło kiedy malec nie tylko ucieszył się z prezentu, ale także z widoku mojej osoby. W domu Kamila nie było tak spokojnie jak u mnie, tam po prostu było z dwadzieścia ludzi plus niezła gromadka dzieci. Nigdy nie doświadczyłam tak rodzinnej atmosfery i nie mogłam się temu wszystkiemu nadziwić. Zanim usiedliśmy do stołu, chłopak przedstawił mnie niektórym członkom jego rodziny. Jego dziadków i mamę już znałam, natomiast zostali mi przedstawieni chrzestni chłopaka. Każdy był bardzo życzliwy i ci ludzie po prostu kipieli radością. Wiadomo, każdy z nich miał swoje problemy, ale wszyscy porzucili je na ten wieczór i to było piękne. Wokół nas biegały dzieci z Kacprem na czele. Z Kamilem trochę siedzieliśmy przy stole rozmawiając trochę to o mnie, trochę to o Kamilu i różnych sprawach z życia codziennego, to jednak większą radość sprawiła mi zabawa z dzieciakami. Każde fascynowało się prezentem znalezionym pod choinką, a my z Kamilem układaliśmy puzzle, klocki, malowaliśmy, składaliśmy samoloty, samochody i inne dziwadła wokół roześmianych dzieciaków. Kamil miał super podejście do tych malców i nie zajmował się tylko swoim synem, ale uwagę rozkładał na każde dziecko i to mi się bardzo podobało. Trochę sama poczułam się dzieckiem, ale przede wszystkim naładowałam się ogromem energii i trochę inaczej spoglądałam na świat.
Chciałam wymagać od siebie jeszcze więcej i jeszcze więcej dawać. Bardzo podobało mi się zachowanie Kamila i dzięki temu, że na własne oczy zobaczyłam jego dobro, to wiedziałam, że on nikogo nie udawał, był po prostu sobą i za żadne skarby nie starał się komuś przypasować. Był szczery i otwarty, ale przede wszystkim  pozytywnie nastawiony i rozsądny. Wiedziałam także, że był inteligentny i to, że czasem czułam się przy nim głupia, to nie odciągało mnie od niego. Po prostu patrzyłam i podziwiałam, ale także się uczyłam – głównie podejścia do życia. On  nie przestawał mi imponować i cieszyłam się, że mogłam być z kimś od kogo mogłam się uczyć, dzięki komu stawałam się lepszym człowiekiem, zauważałam swoje wady i mogłam nad sobą pracować. Czasem zastanawiałam się, co takiego powodowało, że on chciał być ze mną, co ja takiego mu dawałam, że nieustannie trwał przy mnie. Ciągle mnie to nurtowało, szczególnie, że nie miałam siebie za człowieka z cudownym charakterem. Często byłam odbierana jako egoistka ze strasznie ciężkim charakterem, która wymagała tylko od kogoś, ale niczego od siebie nie dawała, ale może to były tylko pozory? Może tylko z zewnątrz tak to wyglądało? Nie wiedziałam od czego to zależało, a może ja faktycznie taka byłam? Nie wiem, byłam zagubiona. Natomiast jedyne co wiedziałam to, to, że miałam wokół siebie bardzo dużo szczęścia, które naprawdę sobie ceniłam.

W drugi dzień świąt trochę sobie pospałam, co pozwoliło mi naprawdę wypocząć. Obiecałam sobie, że w czasie świąt i kilku dni do sylwestra, nie będę zawracać swojej głowy nauką, to był czas dla mnie i dla Kamila. Chciałam się maksymalnie zrelaksować. Szczerze, to marzyły mi się wakacje, i teraz siedząc na łóżku przeglądałam zdjęcia, które zrobione były dokładnie rok temu w Sydney. Niby było to tylko rok temu, lecz odnosiłam wrażenie, że było to strasznie dawno temu. Byli wtedy z nami Damian, mój i Maćka kolega, z którym teraz kompletnie nie miałam kontaktu, bo chłopak poszedł na studia i kontakt nam się urwał. Marcin był wtedy z Kasią, z którą się rozstał i tak naprawdę można uznać, że nasze grono przyjaciół bardzo się zwęziło, ale pomimo tego było mi dobrze. Z Filipem miałam przyjaźń na całe życie i czułam, że fakt iż teraz będzie miał własną rodzinę nie zaważy na naszej relacji. Z Marcinem byliśmy na dobre i na złe, to była siła rodzeństwa i mogło się walić, palić, to my i tak  zawsze będziemy bratem i siostrą. Był też Kamil, który był moim prywatnym słońcem, zaskakującym połączeniem tego, za czym tęskniłam, czyli Maćkiem, ale także ogromną nowością i świeżością w moim jakże nudnym życiu.
Swoje nudne życie tego dnia prowadziłam do momentu w którym komuś nie zachciało się tego przerwać.
- Gosia jadę na cmentarz, jedziesz ze mną? – Marcin wparował do mojego pokoju trochę jak poparzony.
- Jasne, mogę jechać. Skąd ten pomysł? – byłam zaskoczona propozycją brata, bo przecież byliśmy na cmentarzu dwa dni temu, a nic wcześniej nie mówił, że chce się tam wybrać, ani nie rozumiałam jego nagłej potrzeby jechania w to miejsce.
- Nie no nic, tak po prostu, święta są – jego wytłumaczenie w ogóle mnie nie przekonało, ale co ja mogłam? Skoro nie chciał mi sam powiedzieć o co chodzi, to wiedziałam, że z czasem wszystko się wyjaśni.
- No dobra, już się ubieram – poszłam do garderoby i wciągnęłam na siebie spodnie  i cieplejszy sweter i w sumie byłam gotowa, przecież jechaliśmy tylko na cmentarz. Po ubraniu kurtek, od razu ruszyliśmy samochodem, gdzie byliśmy dosłownie po kilku minutach. Brat objął mnie w pasie i szliśmy wąskimi alejkami nad grób Maćka.  
- Wiesz co? Tęsknię za nim, naprawdę mi go brakuje i jakoś do tej pory tak bardzo tego nie zauważałem, a teraz? Jest tak pusto w domu. Bez niego. Bez mamy. – Marcin zaskoczył mnie swoim wyznaniem, zawsze wydawał mi się być tak silny i odporny na to wszystko, a teraz naprawdę otworzył się przede mną.
- Ja też tęsknię, ale głęboko wierzę, że jemu jest tam lepiej. Musimy być silni, mamy siebie, tatę. Tyle wytrzymaliśmy, że już nic nas nie złamie – dziwnie się czułam w tej roli, bo to zawsze wszyscy mnie wspierali, a teraz znalazłam się po drugiej stronie.
- Wiem…
- Ale?
- Nie nic, po prostu –  czułam, że nie był ze mną szczery i ten jego dziwny bełkot tylko mnie w tym upewnił. Coś wisiało w powietrzu.
- Marcin, proszę bądź szczery, ja cię naprawdę znam i widzę, że coś jest nie tak
- Teraz masz Kamila – te słowa wszystko mi wyjaśniły, czuł się zazdrosny o mojego nowego chłopaka. Bał się, że zostanie sam. Wiadomo, miał kolegów, ale to ja i Maciek byliśmy jego najbliższymi przyjaciółmi.
- On nic nie zmienia, nie pomiędzy nami. Kocham cię najmocniej na świecie, ciebie i tatę. Kocham was ponad wszystko i nigdy się od was nie odwrócę, bo to wy jesteście najważniejsi. – byłam głupia, że kiedyś dla Bartka porzuciłam rodzinę, i dopiero z biegiem czasu to dostrzegłam. Teraz wiedziałam, że mogło się walić, palić, świat mógł się obrócić o 360 stopni, ale tata, Marcin i Filip zawsze byli, są i będą i nikt nie sprawi, że te więzi się rozluźnią.
- Też cię kocham – wtedy Marcin ucałował mnie w czoło i mocno do siebie przytulił.
- Głuptas z ciebie – nie mogłam uwierzyć, że naprawdę dostrzegał w Kamilu jakieś zagrożenie. Chociażby nie wiem kto się pojawił, to nigdy nie sprawi, że moja rodzina przestanie być dla mnie ważna, kiedyś może tak, ale teraz nie było takiej możliwości. – I proszę zapamiętaj to sobie, nic, nigdy nas nie rozłączy. Ty, ja i Maciek, na zawsze. On jest z nami, czuję jego obecność w swoim życiu, musisz ją tylko dostrzec – uśmiechnęłam się do brata i mocniej go objęłam. Maciek nas nie zostawił, nie byłby w stanie tego zrobić. On za bardzo nas kochał, a my jego. Śmierć umocniła naszą miłość, bo to był jej najwyższy wymiar. 

Z cmentarza wróciliśmy do domu i tak naprawdę wróciłam do punktu wyjścia. Marcin szykował się na imprezę, na którą nota bene mnie namawiał, ale to nie leżało w moim nastroju. Teraz pada pytanie, co w nim leżało? Miałam ochotę się wyrwać, zrobić coś niezaplanowanego, po prostu nie potrafiłam dłużej usiedzieć na miejscu. Taka już była moja narwana natura i tysiąc pomysłów na minutę. Jedyna osoba, która mogła to podzielić to był Kamil, dużo ryzykowałam dzwoniąc do niego, przecież mógł mnie wyśmiać albo zganić za głupie wieczorne pomysły. Była godzina 20 a mnie się zamarzyło by gdzieś pojechać i to pod koniec drugiego dnia świąt. Jednak postanowiłam zaryzykować.
- Już moja dziewczyna się stęskniła? – te słowa usłyszałam, kiedy tylko zniknął sygnał nawiązujący połączenie i momentalnie zrobiło mi się milej, tak cieplej na sercu. Wiedziałam, że to była najodpowiedniejsza osoba, do której mogłam w tamtej chwili zadzwonić.
- Bardzo. A co robi mój facet?
- Właśnie będę odwoził Kacpra, a ty co porabiasz?- no cóż, musiałam przyznać, że jak na razie wszystko szło zgodnie z moim planem. Nie mogłam przestać uśmiechać się sama do siebie.
- Trochę się nudzę, natomiast wpadłam na genialny pomysł.
- Oho, już się nie mogę doczekać – przez telefon słyszałam, że Kamil wyczuł iż to nie było byle co. On znał moje cudowne i genialne pomysły, zresztą mój tato jak słyszał, że wpadłam na genialny pomysł, to brał dwa wdechy by czasem nie dać się ponieść emocjom.
- Chyba się nie boisz? – trochę go podpuszczałam, ale przede wszystkim grałam na zwłokę bo nie wiedziałam jak chłopak zareaguje na rewelacje, którymi chciałam go uraczyć.
- Skąd, ciekaw jestem co tym razem wymyśliłaś.
- Jestem przekonana, że masz niesamowitą ochotę by wyjechać na kilka dni – nie miałam innego pomysłu by przekazać mu tą jakże radosną nowinę. Zagryzałam wargę z niepewności a te sekundy, w czasie których czekałam na odpowiedź maksymalnie się dłużyły.
- A to ciekawe, a powiesz mi dokąd to mam ochotę wyjechać? – chłopak był zaskoczony, nie powiem, że nie, natomiast z racji jego dobrego humoru rozmowa toczyła się dalej, a moje plany miały swoje dalsze życie.
- Zawsze marzyłeś by zobaczyć morze zimą, więc proszę bardzo – prawda była taka, że to ja zawsze chciałam jechać zimą nad morze, byłam ciekawa jak to wszystko wyglądało podczas tej pory roku, więc uznałam, że najwyższy czas było to sprawdzić.  
- Samych rewelacji się dzisiaj dowiaduję – Kamil zareagował śmiechem i naprawdę pozytywnym podejściem czym mnie zaskoczył, bo miałam wrażenie, że moje słowa nie były dla niego dużym szokiem. –  I jak mniemam, ty pewnie trochę niechętnie, ale w końcu zgodziłabyś się mi towarzyszyć?
- Jak mus to mus – to była typowa nasza rozmowa, wszystko przekręcone do góry nogami i tak naprawdę panował wielki bałagan, ale ważne było to, że to my siebie nawzajem rozumieliśmy.
- To jak już mam dziewczynę czarownicę, to niech mi zdradzi, kiedy mamy się udać w tą podróż?
- Najlepiej jak najszybciej, teraz? – zamknęłam oczy w obawie przed tym co teraz miałam usłyszeć. Tak właśnie wyglądały te moje szalone i genialne pomysły.
- Czekaj, czekaj. Gosia,  czy ty poważnie chcesz teraz, zaraz jechać nad morze? – nagle Kamil spoważniał i zebrał wszystkie fakty do kupy i był bardzo zaskoczony. Nie wiem co on sobie myślał, że ja tak na żarty to wszystko mówiłam, a może uprawiałam jakąś nową dyscyplinę sportu?
- A co w tym złego? Taki stary jesteś, że nie stać cię na spontaniczność? – zagrałam za bank, teraz to mógł mnie wyzwać, obrazić się i nie wiadomo co jeszcze wymyśleć by ukarać mnie za moje słowa.
-  Hola hola, tylko nie stary. Wypraszam sobie. Radzę zacząć się pakować, bo nie będę na ciebie czekał, tylko sam pojadę. Do zobaczenia – teraz to mnie oczy wyszły na wierzch i niemal otworzyłam szczękę. Ta sytuacja nauczyła mnie, że na Kamila działało podpuszczanie i lekkie wątpienie w jego osobę. Już poznałam patent na to, by chłopak ulegał moim każdym zachciankom. Nie mogłam dłużej siedzieć i rozmyślać nad tym co przed chwilą miało miejsce, a szybko pobiegłam do garderoby i wyciągnęłam walizkę do której pakowałam cieplejsze rzeczy. W końcu to był mój pierwszy wyjazd z Kamilem, więc bardzo zależało mi by zadbać o odpowiednią garderobę, szczególnie o bieliznę, ale także sukienki itp. Pakowałam się w niesamowitym tempie i starałam się by o niczym nie zapomnieć – rajstopy, buty, kosmetyki, szaliki, rękawiczki, czapka, biżuteria, ładowarka, aparat itp. Było tego naprawdę sporo, że aż musiałam zamienić walizkę na większą i wszystko przepakowywać, co zabrało mi tylko więcej czasu. Kiedy byłam już gotowa, szybko zbiegłam na dół bo w końcu musiałam jeszcze powiadomić tatę o swoim wyjeździe.
-  Tato, jadę z Kamilem na kilka dni nad morze – dysząc, bez ceregieli, owijania w bawełnę i dbania o formę wypowiedzi, powiedziałam wszystko jak tylko najjaśniej potrafiłam. W tych kilku słowach, zawarłam gdzie, z kim i na ile.
- Co? Oszalałaś? – tato był bardzo zaskoczony, szczerze powiedziawszy trochę go wmurowało, miałam nadzieję, że tylko trochę i na chwilę.
- Chyba, tak , nie wiem... Proszę nie miej nic przeciwko, to tylko kilka dni, Kamil jest fajnym chłopakiem, przecież wiesz…
- Spokojnie. Kiedy? – tato przerwał mi mój monolog, bo on doskonale wiedział, że potrafiłam wynaleźć milion powodów, dla których powinien mnie puścić.
- Teraz, zaraz. Kocham cię! – nie dając mu możliwości na powiedzenie czegokolwiek rzuciłam mu się w ramiona i mocno uścisnęłam. Nie potrafię określić jak bardzo szczęśliwa byłam w tamtej chwili.
- Gośka, tylko…
- Tak wiem, ostrożnie, uważać na siebie, ciepło się ubierać i zabezpieczać – kto z nas nie znał tego na pamięć? Standardy rodzicielskiej opiekuńczości.
- Jesteś najbardziej szalonym dzieckiem jakie mogło mi się trafić – mój opiekun tylko kręcił głową, jakby trochę nie mógł mi się nadziwić, ale ja poznawałam, że był dumny, iż płynęła we mnie jego krew. Byliśmy do siebie tacy podobni, że jak on mógłby podciąć mi skrzydła?
- Dlatego mnie kochasz – ponownie dałam mu całusa w policzek i wtedy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Byłam szczęśliwa, że ten moment tak szybko nadszedł, ale także, że zdążyłam się spakować i porozmawiać z tatą.  Po otworzeniu drzwi ujrzałam postać Kamila i od razu uśmiechnęłam się do niego.
- Hej – nie skończyło się jedynie na uśmiechu, musiałam go mocno ucałować i wyściskać, bo przecież był dla mnie taki dobry. Nie mogłam odmówić sobie wyrażenia wdzięczności, za to, że pozwolił kontynuować moje szaleństwo.
- Spokojnie – Kamil zaśmiał się w odpowiedzi na moje szaleńcze rzucenie się na jego osobę - spakowana? – kiedy oderwałam od niego swoje usta, chłopak zadał naprawdę retoryczne pytanie.
- Oczywiście, że tak – prychnęłam jakbym była zła, że we mnie wątpił. Byłam z siebie tak naprawdę dumna i sama byłam zaskoczona swoją pomysłowością, szybkością działania i że było mnie stać na taką wariację.
- A walizka gdzie?
- Do góry
- Ok, to się ubieraj, a ja ją zniosę – tym razem to chłopak dał mi całusa i bez żadnych próśb z mojej strony, poszedł po torbę czym mi naprawdę zaimponował. To było miłe z jego strony i to był kolejny punkt, dzięki któremu pokazał swoje dobre wychowanie. Kamil znikł z moich oczu, a wtedy to ja zaczęłam ubierać kozaki i kurtkę. Kiedy chłopak zszedł to zetknął się jeszcze z moim tatą.
- Kamil tylko proszę jedźcie ostrożnie – tato miał poważną minę i widziałam, że się martwił bo przecież zimą drogi nie były najlepsze a już na pewno nie w nocy. Tata pomimo, że lubił Kamila, to jeszcze nie darzył go stuprocentowym zaufaniem, które przecież buduje się latami, a z Kamilem znaliśmy się zaledwie 4 miesiące.
- Dobrze, proszę się nie martwić. Jak droga będzie zła to zaczekamy do rana – Kamil starał się uspokoić mojego rodzica, co nie do końca było możliwe.
- Zadzwonię jak dojedziemy, ok? Kocham cię i nie martw się – na pożegnanie jeszcze postanowiłam dać tacie trochę czułości i byłam mu wdzięczna za wyrozumiałość.
- Ja ciebie też kocham, i proszę uważajcie na siebie – gdy tata skinął głową w stronę Kamila, wyszliśmy na zewnątrz, gdzie chłopak włożył torbę do bagażnika i spojrzeliśmy na siebie znacząco. Mnie uśmiech nie mógł zejść z twarzy, tak się cieszyłam na te kilka dni, sam na sam, nad morzem, zimą…
- Gotowa? – Kamil stał przodem do swoich drzwi i opierał się rękoma o dach, a ja stojąc dokładnie tak samo po drugiej stronie miałam dobry widok na chłopaka.
- Jeszcze pytasz – żachnęłam się szczerząc zęby jakbym miała problem z zwolnieniem uśmiechu. Już mnie nawet policzki zaczynały boleć.
- Pozostaje jeszcze jedno pytanie, dokąd jedziemy? – Kamil to jednak miał głowę na karku, albo jak kto woli, po prostu jej używał w przeciwieństwie do mnie.
- Mnie obojętne, byleby nad morze – tak naprawdę to nie miało większego znaczenia, przynajmniej dla mnie, ale przecież gdzieś trzeba było mieć swój punkt odniesienia by wiedzieć jak jechać.
- No nie wiem, Kołobrzeg, Trójmiasto, Hel – widziałam niepewność na twarzy chłopaka, ale przecież jak byliśmy w związku to musiało być równouprawnienie. Ja zdecydowałam, że nad morze, to on niech decyduje o miejscowości.
- Decyduj, ja i tak jestem szczęśliwa – mnie dużo do szczęścia nie potrzeba był. Byłam z ukochanym człowiekiem, jechaliśmy w naszą pierwszą długą podróż, miałam zobaczyć morze zimą… Czego chcieć więcej?
- No dobra, to w drogę – czas było powiedzieć „Ahoj przygodo” i ruszyć w daleką podróż, ale nie ważne ile by godzin nie trwała, byłam w stanie to wytrzymać, bo przecież cel był tego wart.

Witam Was z tą długą częścią :) Mam nadzieję, że taka niespodzianka na Nowy Rok jak najbardziej się Wam podoba. W Nowym Roku życzę Wam spełnienia marzeń, realizacji wszystkich swoich planów, czerpania radości z pasji i cudownych, szczerych ludzi wokół siebie. :) 

45 komentarzy:

  1. Najlepsze , najlepsze , najlepelsze. Jestem szczesliwa razem z nia :D :D :D /littleluckygirl

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam twoje opowiadanie! No po prostu kocham, kocham, kocham. :*
    Nie mogę się doczekać kolejnej notki.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo :) Ogromnie cię cieszę z przypływy tylu pozytywnych emocji :*

      Usuń
  3. Super, extra, maga, fajna!!!!!! Po prostu cudowna część i taka długa, a pochłonęłam ją jednym tchem :D Dodałaś mi nią niesamowicie dużo pozytywnej energii i bardzo Ci za to dziękuję! Również życzę wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku, jak najwięcej uśmiechu i radości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to ja bardzo Ci dziękuję :* Cieszę się, że udało mi się przekazać Ci masę pozytywnej energii :*

      Usuń
  4. Boze dziewczyno jak ty to robisz?? Rozdzial jest genialny! Kocham to opowiadanie i nie wyobrazam sobie ze ono sie skonczy. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiałam się jak to robię i mam dwa wnioski. 1. Trzeba pisać prosto z serca. 2. Mieć cudownych czytelników. Tyle wystarczy :*

      Usuń
  5. Gdybym miał opisywać co sądzę o Twoich opowiadaniach, było by więcej do czytania niż wszystkie opowiadania razem wzięte. Oczywiście same pozytywy. Czytałem jak zaczarowany lub zahipnotyzowany, bo jak można inaczej nazwać osobę która przeczytała wszystkie opowiadania w ciągu 2,5 dnia? Naprawdę nie wyobrażam sobie że po 5 opowiadaniach pożegnamy się ze wszystkimi bohaterami. :( Pisz jak najwięcej i jak najszybciej.
    P.S. Życzę powodzenia w dalszym pisaniu i w życiu osobistym. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 2,5 dnia?! Przecież to... Ja nie mam słów. Jestem Ci ogromnie wdzięczna za poświęcony czas, chociaż w tym czasie mogłeś zrobić milion innych, lepszych rzeczy :)
      Dziękuję Ci za te słowa, to dla mnie ogromna radość. Chyba zrobię sobie jakąś planszę z najciekawszymi komentarzami, a Twój na pewno się na niej znajdzie! :)

      Usuń
  6. a mi kolejny raz brak słów według mnie najlepsza część mająca w sobie coś zaczarowanego? Wydaje mi się że to dopiero początek tego fascynującego opowiadania a to już koniec kochana życzę CI w nowym roku dużo zdrowia bo to jest najważniejsze, oczywiście dużo weny, miłości i spełnienia w życiu :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo :* Dzięki Wam mogę się spełniać, czerpać radość jaką daje mi pisanie i cieszę się, że zdecydowałam się kiedyś to opublikować i że trwa to do dnia dzisiejszego :)
      Zaczarowane są Wasze reakcje! :*

      Usuń
    2. bo Twoje opowiadanie jest magiczne :)

      Usuń
    3. Magiczne jest to, co Wy robicie! Komentujecie, jesteście ze mną zawsze, pomimo wszystko, czy jest dobrze czy źle, czy dodaję części często czy rzadko. Nie wiem czym sobie na to zasłużyłam :)

      Usuń
  7. część fajna, długa ale niedosyt z powodu braku Bartka....jestem pełna nadziei dla niego i dla Gosi :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak ty to ku*** robisz? To jest genialne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, jak? Ja sama nie wiem :) Mam dwa wnioski. 1. Trzeba pisać prosto z serca. 2. Mieć cudownych czytelników. Oto cały sekret :)

      Usuń
    2. Jest jedyny minus twojego pisania: nie da się wytrzymać czekania :)

      Usuń
    3. Niestety sesja idzie i to wcale mi nie pomaga... Następna część w piątek :)

      Usuń
  9. Genialnie. Nie mam nic więcej do dodania. Zresztą i tak wiesz że cię uwielbiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Wszystko pięknie ładnie, ale kiedy wydajesz książkę?! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha. Myślę, że to jeszcze nie ten pułap dla mnie. Mnie cieszy to jak jest. Że jestem niezależna, sama decyduję o opowiadaniu, sama nim kieruję, że robię to po swojemu, ze szczerej i niekłamanej radości :) A jedyne profity jakie czerpię to Wasze komentarze i ciepłe słowa, tyle wystarczy :)

      Usuń
  11. Najlepsza lektura do śniadania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc smacznego i mam nadzieję, że jak najczęściej będę mogła umilać Ci życie :)

      Usuń
  12. Czesc taka cudowna ze az nie wiem co napisac!! Nie spodziewalam sie takiego obrotu sprawy ze Gosi zachce sie nad morze jechac w zime, zaskoczylo mnie to i bardzo pozytywnie jak wszystkie inne Twoje niespodzianki. Z niecierpliwoscia czekam na kolejne czesc. Madzia z nad morza :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miłe, że po dwóch latach pisania, nadal potrafię Was zaskoczyć :) Czyli jeszcze nie jestem taka nudna i przewidywalna :)

      Usuń
  13. Kiedy nastepna czesc ? Mam szczera nadzieje ze bedziesz pisala jeszcze inne opowiadania :) Pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że będę! Jak mogłabym zrezygnować mając Was przy sobie? Nie potrafię już żyć bez pisania :)

      Usuń
  14. Fajna, ciekawa i cudowana czesc. Same pozytywne emocje po przeczytaniu. Uwielbiam czytac twoje opowiadanie jest takie zajebiste i daje do przemyslenia roznych spraw w moim zyciu. zycze Ci w tym nowym 2015 roku aby twoje marzenia sie spelnil duzo weny usmiechu szczescia. Dziekuje ci za te piekne opowiadanie. Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się tak ogromnie, że uśmiech nie chce zejść mi z twarzy :) Dziękuję z całego serca i jak tylko potrafię. Twoje słowa są dla mnie motorem do dalszego pisania. Cieszę się, że to opowiadanie może spełnić jakąś inną rolę poza rozrywkową :)

      Usuń
  15. Myślałaś nad dodaniem zdjęć bochaterow ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oooo fajny pomysł ale ja jestem ciekawa jak sobie ich wyobrazach :) Ola

      Usuń
    2. Tak , ja jestem za tym , zebys dodala zdjecia :) Dzieki zdjeciom te opowiadanie nabierze jeszcze barwniejszych kolorow. Wtedy wyobraznia dziala by na najwiekszych obrotach :) a tak poza tym :) Swietnie piszesz :) W ciagu 3 dni przeczytalam wszystkie czesci , a gdy doszlam juz na koniec , zaczelam czekac na kolejne czesci :) A warto bo naprawde
      jestes swietna . Chociaz to juz prawie koniec tego opowidania , to mam nadzieje ze jeszcze nie raz bede.mogla czytac twoje dziela ;) Moje kolezanki tez czytaja kolega zreszta tez sie skusil ;) Naprawde polecam twoje opowiadania , to jak prawdziwa ksiazka ;* Wciaga , czytasz i nie chcesz jej odlozyc na polke zeby sie zakurzyla ;) Jak przeczytam wszystko , zaczne jeszcze raz od poczatku ;) Bo fajnie jest przeczyc drugi raz to samo ;) Goraco pozdrawiam , i zycze szczescia , i oczywiscie czekam na kolejne czesci <3
      Natalia.

      Usuń
    3. Kiedyś zamieściłam opis głównych bohaterów i chyba na tym poprzestanę. Chciałabym by każdy postrzegał bohaterów jak chce, by miał możliwość samemu wytworzenia ich szerszego wizerunku, zarys Wam podałam :) Poza tym, szukanie zdjęć pewnie zajęłoby mi wieczność i nie wiem czy udałoby mi się coś znaleźć. Obiecuję jeszcze raz przemyśleć ten temat, ale to już po sesji :)

      Usuń
  16. Skradłaś moje serce. Jak tu normalnie funcjonować bez Ciebie i Twoich opowiadań? No właśnie nie możliwe. Boże to część jest FENOMENALNA! Daje duż zastrzyk energii. Uwielbiam,kocham .... uhg jesteś po prostu NIESAMOWITA! :-* Mam szczęście,że trafiłam na Twojego bloga
    Buziaki :-*
    \Eli..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mam szczęście, że trafiłam na tak cudowną czytelniczkę :*

      Usuń
  17. przepraszam , że dawno nie komentowałam no ale brak czasu xD cały czas czytam . Podziwiam Gośkę , że poszła do Bartka ja bym się chyba w życiu nie odważyła . Cieszę się , że układa się jej z Kamilem i mam nadzieję , że teraz kiedy wkońcu przekonałam się do Kamila to ich nie rozdzielisz i nie wprowadzisz jakiegoś następnego potencjalnego chłopaka dla Gośki hahahah . Wspólczuję jej z powodu matki , jak ona może się tak zachowywać ? Pieprzonego smsa wysłać z życzeniami na święta to ja wysyłam tak wszystkim w klasie nawet jak z kimś nie gadam albo się nie lubię . Mam nadzieję , że ojciec Gosi ułoży sobie jakoś życie i może wprowadzisz jakąś kobietę dla niego ? Jak czyatam to opowiadanie i jest scenka z ojcem to strasznie mi się go żal robi więc może to przemyśl xD Czekam na następny rozdział i mam nadzieję , że dodasz np. dziś , chociaż mam tyle nauki ,że chyba się pochlastam to i tak będę polować na nowy rozdział . Chciałam cię również poinformować , że zostałaś nominowana do liebser award , więcej informacji u mnie na blogu : dajszansemilosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że cały czas jesteś, już bałam się, że Cię zanudziłam! :)
      Dziękuję za nominację, oczywiście, że ją przyjmuję i postaram się jeszcze dzisiaj wieczorem albo już jutro odpowiedzieć :)
      Następny rozdział będzie w piątek, także mam nadzieję, że na początek weekendu będzie w sam raz :)
      Dziękuję za wszystkie Twoje sugestie, przemyślę je wszystkie i na pewno coś z nich wyciągnę :)

      Usuń
  18. CzekaMy na rozdział :) Natalia :)

    OdpowiedzUsuń
  19. To już dziś :*

    OdpowiedzUsuń