poniedziałek, 29 grudnia 2014

The experience cz 194 2/2

Będąc pod mieszkaniem Bartka czułam lekkie zdenerwowanie, ale nie aż takie, które byłoby w stanie mnie sparaliżować. Wiedziałam, po co to robiłam i naprawdę nie miałam ku temu żadnych wątpliwości. Ten chłopak odegrał w moim życiu znaczącą rolę i nie wyobrażałam sobie byśmy na zawsze pozostali w konflikcie. Chciałam mieć z nim czystą relację i chyba dlatego to robiłam.
Widziałam palące się światło w oknach jego mieszkania i naszły mnie wspomnienia sprzed kilku miesięcy, kiedy to również przyjechałam porozmawiać i zastałam go pijanego z obcą dziewczyną.  Odganiając złe wspomnienia, zadzwoniłam domofonem, a drzwi od razu zostały otworzone, a Bartek nawet się nie spytał kto dzwonił. Zaskoczyło mnie to, ale postanowiłam się nad tym dłużej nie rozwodzić tylko od razu pójść na górę. Kiedy zapukałam do drzwi, Bartek od razu stanął po ich drugiej stronie. Wyglądał tak normalnie, jakby czas zatrzymał się w miejscu. Nic się nie zmienił. Znowu był tym wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną z tatuażami, zmierzwionymi włosami, lekkim zarostem i brązowymi oczami. Nawet jego koszulka była mi bardzo dobrze znana, kilka razy w niej spałam. Nie mogłam się nie uśmiechnąć na jego widok, chociaż on wyglądał na bardzo zaskoczonego, widziałam jak kilka razy mrugał oczami, rozglądał się jakby chciał sprawdzić, czy czasem nie śnił.
- Hej, nie rozglądaj się tak, naprawdę tutaj jestem – chciało mi się śmiać na jego reakcję, co wyraziłam uśmiechem na swojej twarzy, a on stał jakby nie był w stanie się ruszyć.
- Hej – Bartka wzrok był bardzo niepewny i nagle poczułam, że swoim uśmiechem i pewnością siebie mogłam dać mu do zrozumienia, że przyszłam ponieważ chciałam wrócić do niego.
- Co ci się stało w rękę? – postanowiłam zachowywać się tak, jakby moja rozmowa z Jackiem w ogóle nie miała miejsca. Od czegoś musiałam zacząć, a gips na ręce był dobrym pretekstem.
- Mały wypadek na siłowni, co Ty tu robisz? – Bartka twarz nadal była pozbawiona emocji, co poniekąd było mi na rękę, bo przynajmniej nie wściekał się na mnie ani nie chciał wziąć mnie w ramiona.
- Chciałam pogadać, naprawić nasze relacje. Mogę? – nie spuszczałam wzroku z jego twarzy ani oczu. Widziałam w nim Bartka, za którym naprawdę tęskniłam. Ten facet był mi tak cholernie bliski, znałam każdy zakamarek jego ciała, wiedziałam o każdej jego bliźnie, znamieniu, tatuażu, a mimo to był mi daleki.
- Proszę – przesunął się w wejściu, żebym spokojnie mogłam wejść do środka i zaczęłam ściągać kurtkę i kozaki, a on stał jakby wrósł w podłogę. -  Chcesz coś do picia?
- Herbatę poproszę – uroczyłam go lekkim uśmiechem i wpatrywałam się w jego sylwetkę, która udała się do kuchni i próbowała poradzić sobie z szafkami, herbatą a  kiedy doszedł by wstawić wodę w czajniku nie wytrzymałam. – Daj, ja to zrobię – było mi żal jak widziałam jego zmagania z otworzeniem czajnika. Podeszłam i z uśmiechem wzięłam od niego czajnik. O dziwo, w jego kuchni w ogóle nie czułam się skrępowana, mogłam się nawet pokusić o stwierdzenie, że czułam się jakbym była u siebie.
- Dzięki – to zdecydowanie Bartek był bardziej skrępowany ode mnie, aż chciałam dodać mu trochę wsparcia, by się trochę rozluźnił.
- Jak sam sobie radzisz z tą ręką? – trochę z dozą ironii wypowiedziałam te słowa, bo widziałam, jaką trudność sprawiło mu zrobienie herbaty, a co dopiero mówić o  innych czynnościach.
- Jakoś sobie daję – przerwał nam dzwonek do domofonu, a mnie zalała fala potu. W głowie miałam tysiąc myśli, że musiał się kogoś spodziewać, więc dlatego tak ufnie otworzył mi drzwi. Bartek nic nie mówiąc podszedł do domofonu i otworzył nieznajomemu gościowi drzwi a ja zrobiłam nam herbatę i wyczekująco wpatrywałam się w chłopaka. Niedługo po tym, zobaczyłam go z pizzą w ręku a w głowie beształam siebie za swoje myśli. Byłam głupia, ale nadal nie byłam o niego zazdrosna, po prostu obawiałam się, że ktoś nam przeszkodzi, a czułam się zdecydowana by z nim porozmawiać. – Zjesz ze mną? – dopiero wtedy na jego twarzy zagościł uśmiech, a ja wzięłam herbatę i postawiłam na stoliku w salonie.
- Chętnie – byłam zaskoczona, że potrafiliśmy nie skakać sobie do gardeł, a zachowywaliśmy się jakby pomiędzy nami nie było żadnych nieporozumień. Byłam szczęśliwa, że z naszych ust nie wylewał się jad. Bartek położył pizzę, pomogłam mu ją otworzyć i najpierw urwałam kawałek dla niego, a potem dla siebie.
- Więc, co cię sprowadza? – Bartkiem rządziła ciekawość i nic nie musiał mówić, żebym to wiedziała. Usiadłam wygodnie na kanapie, skuliłam nogi i wzięłam głęboki oddech.
- Nie wiem od czego zacząć… Mam pustkę, chociaż chciałabym ci tyle powiedzieć – nagle zabrakło mi słów, by wyrazić wszystko co czułam. Musiałam uważać na to, co mówiłam, by nie zrobić mu jakiś nadziei, nie mogłam ponownie go skrzywdzić.
- Mamy czas, a ja cieszę się, że tu jesteś – Bartek wzruszył ramionami i uraczył mnie swoim uśmiechem, na widok którego, szybciej zabiło mi serce. Wydawał się być bardzo pewny siebie, chociaż śmiałam podejrzewać, że było tu złudne wrażenie.  
- Ja też – odwzajemniłam jego uśmiech i poczułam się jak dawniej. Przypomniały mi się wszystkie nasze rozmowy na tej kanapie, pieszczoty, jak się kochaliśmy…. Moje myśli poszły zdecydowanie w złym kierunku i karcąc siebie w duchu, wróciłam do rzeczywistości -  Eh… doszłam do wniosku, że sytuacja pomiędzy nami po tym wszystkim co razem przeżyliśmy, jest czymś co nie powinno mieć miejsca. Ja wiem, że zawaliłam, nie dawałam ci szansy, odpychałam na każdym kroku i chciałabym cię za to przeprosić. – nie odrywałam wzroku od Bartka, chciałam rejestrować każdą zmianę na jego twarzy.
- Ty? Ty nie masz za co mnie przepraszać, to ja cię skrzywdziłem. Kiedy powinienem był być dla ciebie wsparciem, byłem dla ciebie największym katem – jego głos był drżący, a ja powoli zaczynałam się denerwować.
- Nie, to nie tak – bolały mnie jego słowa, które tak naprawdę krzywdziły jego. Nie chciałam by siebie obwiniał – nie traktuj tego tak… To, że zrobiłeś co zrobiłeś, to nie był przypadek. Znasz mnie i wiesz, że nie wierzę w przypadki. Musiało cię coś do tego skłonić. To ja…. To ja  nie dałam ci tego na co zasługiwałeś, gdybym była dla ciebie wystraczająco dobra, to nie szukałbyś szczęścia u kogoś innego – nie czułam się słaba mówiąc te słowa ani nie miałam ochoty płakać. Było mi trochę ciężko, wracanie myślami do bolącej przeszłości nie było niczym przyjemnym, ale byłam w stanie to zrobić i dostrzec sprawy, które mi wtedy umykały.
- Z tobą byłem najszczęśliwszy, nic ani nikt nie może się z tobą równać. Zrobiłem to, bo byłem pijany i niczego bardziej w swoim życiu nie żałuję jak tego, że cię zdradziłem. Robiłem wiele głupich rzeczy, ale niczego bardziej nie żałuję oprócz straty ciebie. – ukłucie w sercu jakie poczułam słysząc te słowa, było powrotem tego, co towarzyszyło mi kiedyś. Przypomniałam sobie jaka czułam się szczęśliwa będąc z nim, uważałam, że nic lepszego nie mogło mnie spotkać. Dziwnie było słuchać, jak ważna byłam dla niego, szczególnie wiedząc, że to już przeszłość. Nie umiałam mu odpowiedzieć na te słowa, wzięłam kubek z herbatą w dłonie i szukałam odpowiednich słów w głowie, natomiast Bartek musiał wyczuć moje lekkie zażenowanie ponieważ przerwał ciszę – Jesteś z nim szczęśliwa? – podniosłam głowę, zaskoczona jego pytaniem.
- Też kiedyś będziesz jeszcze szczęśliwy, zasługujesz na to, a my chyba nie byliśmy sobie pisani – starałam się powiedzieć coś wymijającego, by tylko nie zranić go jeszcze bardziej. On naprawdę zasługiwał na wszystko co najlepsze i chętnie bym mu to wszystko dała, ale nasze drogi gdzieś się rozchodziły.
- Powiesz mi coś?- Bartek w ogóle nie odrywał ode mnie oczu, przestał jeść, a całą uwagę koncentrował na mojej osobie. Kiedy skinęłam mu głową kontynuował – Co sprawia, że wolisz być z nim? Co on takiego ci daje, czego ja nie potrafiłem? – szczerze, to byłam przygotowana na to pytanie, ale mimo wszystko było dla mnie krępujące. Bartek był udręczony, czułam, że szukał jakiegoś wytłumaczenia czemu tak szybko związałam się z Kamilem, on nadal szukał w sobie winy.
- Nie zadręczaj się tym co on ma a czego ty nie masz. To tak, jakbym ja się zastanawiała dlaczego spałeś z nią a nie ze mną. To nas do niczego nie zaprowadzi. – bardzo chciałam by po tej rozmowie chłopak wreszcie się otrząsnął z przeszłości i żył tym, co na niego czekało, nie chciałam mu dokładać cierpienia, tylko dać mu ujście.  
- Dlaczego więc to wszystko robisz? Z litości, sentymentu? – pomimo wrażenia, iż to było oskarżenie w moją stronę, to nie chciałam się wściekać, moim celem było wytłumaczenie wszystkich nieporozumień i doprowadzenie do zgody.
- Tu nie chodzi o sentyment, chociaż on na pewno gdzieś jest, ale przede wszystkim o szacunek. Byliśmy ze sobą naprawdę szczęśliwi i byliśmy razem w tych  najcięższych chwilach i tego nie można zapomnieć i nawet nie chcę. Chcę żyć z tobą w zgodzie, bo wiem, że tak powinno być i bardzo tego chcę. Uważam cię za naprawdę mądrego  i wspaniałego faceta, jesteś bardzo inteligentny i rozsądny i wiele razy sprawiłeś, że kochałam życie, byłeś ze mną kiedy miałam przeciwko sobie cały świat i nie wyobrażam sobie, żebyśmy po tym wszystkim co razem przeszliśmy, traktowali siebie jak wrogów. Nie chcę byś widział we mnie wroga – nie wiem czy to było rozsądne z mojej strony, ale chciałam widzieć w nim osobę, z którą spędziłam cudowny czas w swoim życiu. Ja naprawdę byłam z nim bardzo szczęśliwa i oprócz tych wielu złych momentów było także wiele tych dobrych i nie zamierzałam wyprzeć ich ze swojej świadomości. On już na zawsze będzie częścią mojej historii.
- Kochałaś mnie?
- Jak możesz o to pytać? Proszę cię, nigdy w to nie wątp. Nigdy nie wątp w moją miłość do ciebie. Przypomnij sobie jak moje ciało reagowało na twój dotyk, jak dostawałam gęsiej skórki jak mnie całowałeś… Tego nie da się oszukać. Kochałam cię najbardziej jak tylko w potrafiłam – te wspomnienia sprawiły, że moja siła gdzieś ulatywała. Nie sądziłam, że przypominając sobie te chwile, poczuję tęsknotę. Z Kamilem było mi naprawdę dobrze, ale brakowało mi takiej cielesnej bliskości, chociaż to był mój wybór. Sama zdecydowałam, że było za wcześnie żebyśmy poszli do łóżka. Bartek był zamyślony, byłam niemal pewna, że on też przypomniał sobie wszystkie nasze upojne chwile.
- Wybaczysz mnie kiedyś? Przestaniesz mnie nienawidzić, za to jak cię skrzywdziłem?
- Bartek, ja nigdy cię nienawidziłam. Potrzebowałam czasu by się z tym uporać, nie sądziłam, że kiedykolwiek będę w stanie z tobą tak spokojnie rozmawiać. Może ci się wydawać, że mam o tobie okropne zdanie, ale ja naprawdę uważam cię za kogoś wspaniałego i mam do ciebie ogromny szacunek za to wszystko co dla mnie zrobiłeś. To, że nie jesteśmy już razem nie musi oznaczać, że musimy udawać, że się nie znamy. Oboje wiemy jak dobrze się znamy, więc po co kłamać, że jest inaczej?
- Masz rację. Wiesz, że się zmieniłaś? Jesteś taka… odżyłaś. Taką cię poznałem, silną, stanowczą i bezpośrednią. – w kąciku jego ust błąkał się uśmiech, który pozwalał mi sądzić, że moja misja przebiegła pomyślnie.
-  Taka się właśnie czuję. Wiesz, cieszę się, że potrafimy nie skakać sobie do gardeł.
- Ja też. Masz rację, nie powinniśmy udawać, że się nie znamy. Też nie chcę mieć w tobie wroga i przepraszam za te wszystkie przykre słowa, nie powinienem był cię obrażać ani mówić tego wszystkiego. To ja zawaliłem i oskarżając ciebie, pokazałem jakim jestem dupkiem  – nie spodziewałam się usłyszeć przeprosin z jego ust. Doskonale pamiętałam, że powiedział iż szybko się pocieszyłam, że lecę na kasę i na samochody itd.
- Nie mów tak, byłeś rozgoryczony, a ja zamiast z tobą porozmawiać, wyjaśnić, ciągle cię odpychałam. Przejrzałam cię, tylko szkoda, że tak późno.
- O czym mówisz?
- Wiem, że chciałeś mnie wkurzyć bym z tobą pogadała, bym się w końcu tak wściekła i zaczęła z tobą rozmawiać. Szkoda tylko, że tak późno to zrozumiałam – uśmiech na moich ustach był wynikiem mojego zadowolenia z siebie. Okazałam się odrobinę bardziej przebiegła od niego.
- Znasz mnie – Bartek kręcił głową z niedowierzania, a na uśmiech na jego twarzy bardzo przyjemnie się patrzyło.
- Nigdy w to nie wątp, nie wątp w moją miłość do ciebie, szacunek i wiarę. Nigdy też nie wątp w siebie… Wiesz, wiele razy w ciężkich chwilach myślałam o tobie, o tym, jaką musiałeś mieć w sobie siłę gdy byłeś dzieckiem, jak wiele cię kosztowało by wyjść z tego całego bagna. Chciałam sobie udowodnić, że ja też  taka potrafię być. Może ci się wydawać, że dałeś mi tylko złe chwile, ale to nie jest prawda. Nauczyłeś mnie walki o siebie, że warto pokonywać swoje słabości. I mimo, że nie jesteśmy razem, to to, czego mnie nauczyłeś zawsze będzie ze mną – nie traktowałam czasu spędzonego z Bartkiem za stracony. Każda chwila z nim była dla mnie doświadczeniem, a to składało się na naszą siłę i mądrość życiową.
- Ty też mnie wiele rzeczy nauczyłaś. Dałaś mi tak wiele, że do końca życia powinienem nosić cię na rękach. Dziękuję, za wszystko co dla mnie zrobiłaś, ja też cię kochałem, całym sobą…
- Wiem, naprawdę wiem i nigdy w to nie zwątpiłam. – złapałam go za rękę i czułam się jakby to miał być nasz ostatni raz. Nie chciałam się z nim żegnać… - Wybaczysz mi? – spojrzałam w jego czekoladowe oczy z wielką nadzieją.
- Wszystko co tylko zapragniesz – Bartek mocniej ścisnął moją dłoń, a ja czułam, że nadchodził koniec. Nie chciałam tego, ale nie mogłam też tam dłużej zostać.
- Będę się zbierać. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć – ostatni raz spojrzałam w jego oczy i poczułam chęć objęcia jego ciała, poczucia ciepła, zapachu…
- Ty na mnie również – Bartek wstał i poszedł za mną do drzwi. Ubierając się, czułam na sobie jego wzrok.
- Wesołych świąt i uważaj na siebie. – pogłaskałam go po ramieniu, a mój wzrok tkwił w jego czekoladowych oczach.
- Ty na siebie również – Bartek pierwszy przełamał dzielącą nas granicę i objął mnie mocno, a ja poczułam się tak znajomo. Czując wilgoć w oczach, mocno zacisnęłam powiek. Chciałam być silna, do końca. Jego ramiona były dla mnie prawdziwą opoką i tęskniłam za nimi. Może już przebijał się przeze mnie sentyment, ale naprawdę nie mogłam wyrzuć go z swojego życia.
- Dbaj o siebie, dobrze? – wskazałam na jego rękę i już sięgałam za klamkę od drzwi.
- Obiecuję. Fajnie cię widzieć szczęśliwą i dziękuję, że przyszłaś. Dobrze wiedzieć, że nie mam w tobie wroga.
- Nigdy nie miałeś i nie będziesz miał. Pa – uśmiechnęłam się do niego i z wielkim spokojem wyszłam z mieszkania. Odetchnęłam z ulgą, ale już dłużej nie potrafiłam powstrzymać łez. Byłam pomiędzy młotem a kowadłem. Z jednej strony była ogromna tęsknota za Bartkiem, a z drugiej miłość do Kamila. Pomimo wszystko byłam szczęśliwa, że zrobiłam coś, o co nigdy bym siebie nie podejrzewała. Zmierzenie się z własnymi słabościami, strachem i wątpliwościami, dodało mi ogrom siły, ale także utwierdziło mnie w przekonaniu, że kochałam Kamila. On był moim przeznaczeniem, był moją przyszłością.

Nie chciałam ukrywać przed Kamilem swojej rozmowy z Bartkiem, by cokolwiek stanęło między nami. Byliśmy razem i o takich rzeczach powinniśmy ze sobą rozmawiać i pomimo niewygodności i świadomości, że ten temat był grząski, to musiałam się z tym zmierzyć. Kiedy już opanowałam łzy i uspokoiłam swoje drżące ciało, nadal siedząc w samochodzie wykręciłam numer do chłopaka i oczekiwałam aż odbierze połączenie.
- Hej – jego głos był dla mnie osobistym ciepłem, nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu na ustach.
- Cześć chłopaku, co robisz? – oparłam się wygodnie o zagłówek i czekałam na rozwój wydarzeń.
- Zestawienia finansowe na koniec roku, sama nuda. A ty już się za mną stęskniłaś? – czułam, że się do siebie uśmiechał, żałowałam tylko, że nie mogłam na niego patrzeć, chociaż sama nie wiedziałam czy byłoby mi wtedy łatwiej.
- Nic nowego. Chciałam ci o czymś powiedzieć – zaczęłam bardzo powoli i ostrożnie, co pewnie nie umknęło jego uwadze.
- Coś się stało? – Kamil od razu spoważniał, a ja zamknęłam oczy, jakby to miało mnie przed czymś uchronić.
- Nie skąd, nie martw się. Po prostu muszę coś ci powiedzieć, ale obiecaj, że nie będziesz na mnie zły – nie byłam głupia i doskonale wiedziałam jakie zdanie na temat Bartka miał Kamil i to pozwalało mi sądzić, że nie będzie zadowolony z tego co chciałam mu przekazać.
- Gosia martwisz mnie – nic nowego, sama siebie martwiłam. Nie wiem czemu, ale już rozmowa z Bartkiem była prostsza niż poinformowanie o tym Kamila. Już zaczynałam się zastanawiać czy czasem nie wyolbrzymiałam.
- To nic czym miałbyś się denerwować, naprawdę. Po prostu nie chcę niczego przed tobą ukrywać – pragnęłam mieć to za sobą, w końcu to z siebie wydusić, żeby już było po całej tej sprawie i bym mogła wrócić do domu.
- No i słusznie, ale mów co to takiego – pomimo dzielącej nas odległości można było odczuć rosnące napięcie. Wzięłam głęboki oddech i z mocno zamkniętymi oczami zaczęłam mówić.
- Widziałam się z Bartkiem… - urwałam nie wiedząc jak dalej pokierować rozmową, ale cisza po drugiej stronie telefonu zmusiła mnie do kontynuowania – musiałam z nim wszystko wyjaśnić, nie chciałam tego tak zostawiać. Ta sprawa… o matko, Kamil powiedz coś – ręce trzęsły mi się ze zdenerwowania. Zależało mi na tym chłopaku i nie chciałam by cokolwiek nas rozdzieliło. W tamtym momencie tak naprawdę zdałam sobie sprawę, jak bardzo mi na nim zależało.
- Nie wiem co mam ci powiedzieć – nie wiedziałam dlaczego, ale te słowa trochę mnie zabolały, oczekiwałam czegoś innego, zapewnienia, że pomiędzy nami jest tak jak dawniej, bez względu na wszystko.
- Idą święta i nie chciałam spędzić ich w niezgodzie z Bartkiem. Nie mogłam dłużej przed tym uciekać, to i tak by mnie kiedyś dopadło. Chciałam mieć z nim wszystko wyjaśnione by móc całkowicie się tobą cieszyć. Gdybym tego nie zrobiła, to cały czas miałabym to gdzieś z tyłu głowy, a on nigdy  nie dałby mi spokoju. Byłam mu winna tą rozmowę – z niecierpliwością czekałam na reakcję Kamila. Każda sekunda maksymalnie się wydłużała.
- Rozumiem i co się działo? – nadal był niepewny i chyba trochę przytłoczony. Zapewne nie spodziewał się usłyszeć tych słów ode mnie.
- Nic, rozmawialiśmy, wytłumaczyliśmy sobie wszystko, przebaczyliśmy. Naprawdę nic złego się nie wydarzyło, nie całowaliśmy się…. Było w porządku – chciałam by ta sytuacja była jasna, by miał jasny obraz tego co się tam działo, by nie zastanawiał się czy czasem któreś z nas do czegoś się nie posunęło.
- Gosia… nie ufam mu, przepraszam, ale nie rozumiem.. Staram się, ale to dupek, sama wiesz jak się wobec ciebie zachowywał a teraz mówisz, że było w porządku? – czułam jego zdenerwowanie, jakby był  gdzieś obok mnie.
- Ja wiem, że uważasz go za dupka i nie będę cię przekonywać jaki on to jest super i zajebisty…
- A jest? – Kamil szybko mi przerwał, co sprawiło, że ta rozmowa stawała się coraz to trudniejsza.
- W jakimś stopniu jest fajny, ale ten rozdział jest definitywnie zamknięty, dlatego tam pojechałam. Po tym wszystkim co razem przeżyliśmy, należała nam się ta rozmowa. Nie chciałam wyssanych z palca nieporozumień. Pewne rzeczy należało już dawno wyjaśnić, a ja na własne życzenie to odwlekałam – postanowiłam być szczera z Kamilem, by naprawdę uwierzył, jakie miałam intencje. Bez sensu było zaprzeczać, że Bartek w ogóle nie był fajny, przecież z jakiegoś powodu musiałam z nim być.
- Uwierz mi, że po tym jak cię skrzywdził mogłaś go tak zostawić, on nie zasłużył na rozmowę z tobą – Kamil te słowa cedził przed usta, był trochę rozgoryczony, a ja nie wiedziałam jak z tego wybrnąć.
- Jesteś pesymistą.
- Nie, jestem człowiekiem, któremu rozszerzasz horyzonty i nie chcę by cokolwiek mi cię zabrało. Po prostu on nie przypadł mi do gustu i chciałbym by trzymał się od ciebie z daleka, tylko tyle.
- Wiem, że go nie lubisz i nie zamierzam cię prosić byś zmienił o nim zdanie czy mu zaufał. Chcę żebyś to mnie zaufał, jedynie o to cię proszę. Nic ani nikt mnie nie zabierze, jestem twoja – byłam tego pewna tak jak tego, że do oddychania potrzebowałam tlenu. Nic ani nikt nie było w stanie mnie odciągnąć od Kamila.
- Ufam ci.
- Proszę nigdy nie wątp we mnie. Nie potrafiłabym cię skrzywdzić a tym bardziej zdradzić. Przecież wiesz o tym i obiecałeś mi – kilka dni temu, gdy byliśmy u mnie w domu, po tym jak Kamil pierwszy raz został na noc, obiecał mi, że nigdy nie pomyśli, że go byłabym w stanie go zdradzić. Znałam gorycz tego uczucia i nigdy nikomu nie potrafiłabym tego zrobić.
- Przepraszam. Masz rację… po prostu… Nie ważne, przepraszam.
- Nic się nie stało, ale pamiętaj o tym. Zależy mi na tobie, a Bartek to przeszłość, dawna przeszłość – moje uczucia do byłego chłopaka wygasły, pozostały wspomnienia i sentyment, nic poza tym. - Nie chcę się z tobą sprzeczać o Bartka – czułam się winna tej sytuacji, to ja do tego doprowadziłam, do naszego pierwszego spięcia. Może było ono małe, ale właśnie z takich małych rzeczy, wynikały ogromne kłótnie i cierpienia.
- Nic nas nie rozłączy. Jesteś moja.
- Tylko twoja – uśmiechnęłam się na te słowa. Naprawdę chciałam na zawsze tylko do niego należeć.
- Gdzie teraz jesteś?
- Na parkingu.
- To jedź do domu i zadzwoń jak będziesz w łóżku, chciałbym ci pomruczeć na dobranoc – propozycja chłopaka od razu poprawiła mi humor i jak najszybciej chciałam znaleźć się w domu.
- Już się robi, do usłyszenia.
- Jedź ostrożnie – po tych słowach od razu się rozłączyliśmy a ja udałam się do domu. Tak bardzo na usta cisnęły mi się dwa słowa, ale jeszcze było za wcześnie by je powiedzieć. Czułam to, doskonale wiedziałam co się działo w moim sercu, ale jakoś nie byłam na to gotowa. Podejrzewałam, że on czuł to samo, ale też tego nie powiedział. Może właśnie brakowało mi odwagi i gdyby to on pierwszy zdał się na tą śmiałość, to pewnie bym mu się tym samym odwdzięczyła. Był o mnie zazdrosny, bał się mnie stracić, chciał mnie dla siebie. To mogło oznaczać tylko jedno.  


I jak? Bardzo się denerwuję, bo ten post może wywołać mieszane uczucia. Proszę piszcie, co myślicie ;)

21 komentarzy:

  1. Nie spodziewalam sie gego. Rozdzial byl swietny ale balam sie ze przypominajac sobie wszystkie dobre chwile w mieszkaniu bartka gosia da sie poniesc emocjom.. ardzo sie ciesze ze stalo sie inaczej i jest ta sama dziewczyna co za zycia brata. A co do kamila.. zareagowal slusznie, i wiadomo ze chociaz mowi sie jedno to mysli sie drugie, to teraz bedzie bardziej czujny wobec tej znajomosci.. mam nadzieje ze im sie uda!! Pozdrawiam !!�� meggi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam to! Gosia to super dziewczyna zasługuje na szczęście a szczęście w jej przypadku to Kamil. Czekam niecierpliwie na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeny..prawie się poplakałam przy rozmowie Gosi z Bartkiem. Ciesze się że sobie wszystko wyjaśnili. Twój blog nauczył mnie bardzo dużo i dziękuje ci za to bardzo mocno. Ten rozdział jest świetny. Nic dodać nic ująć. Myślę że niepotrzebnie się denrwujesz, bo ja na przykład już się przyzwyczaiłam że twoje opowiadania są genialne i nie mogę się doczekać następnego posta.
    Pozdrawiam
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za te słowa. Nie ma dla mnie większej radości, jak ktoś wyniesie coś dla siebie z opowiadania. Nie chcę tylko pisać dla rozrywki, moim marzeniem jest by to, co wychodzi spod moich rąk, było jakąś nauką, drogowskazem, doświadczeniem i cieszę się, że udaje mi się to osiągnąć :)
      A denerwuję się, bo nie chcę Was zawieść, szczególnie w tych ostatnich częściach:*

      Usuń
  4. Jejku jak się cieszę ze Gosia sobie wszystko wyjaśniła z Bartkiem:)Aż się popłakałam;)

    OdpowiedzUsuń
  5. to niemożliwe że uczucia Gosi do Bartka wygasły...właśnie podczas tej rozmowy było widać że nadal go kocha. i dlatego mam nadzieję że będą razem....oni są sobie pisani i się kochają choć Gosia ma trochę przyćmiony umysł przez kamila..ok dał jej dużo dobrego ale gdyby przejrzała na oczy wcześniej to Bartek sprawiłby że byłaby właśnie w takim stanie ...ale Gosia powoli dochodzi do pewnych wniosków i oby doszła też do tego że cały czas kocha Bartka. Niech przestanie wreszcie to z siebie wypierać a to zobaczy, a póki co wmawia sobie miłość do kamila która jest raczej zauroczeniem i fascynacją tym, że pomógł jej stanąć na nogi.

    OdpowiedzUsuń
  6. dla mnie Kamil wykorzystał okazje, a to Bartek starał się nauczyć czegoś Gosię.. Kamil w łatwiejszy sposób dał Gosi swego rodzaju szczęście ale to raczej nie nauczyło czegoś Gosi bo ta dziewczyna jest inna i ma wyjątkowy charakter i osobowość, którą jak nikt inny znał Bartek i dlatego przy nim była na prawdę szczęśliwa bo wiedział jak do niej trafić, a sposób Kamila był czymś nowym dla Gosi i dlatego to ją zauroczyło ale na dłuższą metę powinna zrozumieć że nikt jej nie zastąpi Bartka...oboje dbają o jej dobro ale przecież gdyby nie przykra sytuacja z Bartkiem to Kamil nie miałby żadnych szans u Gosi a to o czymś świadczy-o miłości Gosi i Bartka :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Niesamowity rodział. Wzruszyłam się czytają rozmowe Bartk i Gosi. Ma ona w sobie tyle siły,że aż jej zazdroszczę czasami. Mam nadzieję,że jeszcze coś przeczytamy o Bartku. Ciężko się z nim rozstać. :-)
    UWIELBIAM Twoje opowiadanie ( chociaż nie, ja je kocham - o ile takie coś jest możliwe ) ;-)
    Już nie mogę doczekać kolejnego rozdziału.
    Buziaki ;-*
    \Eli..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty też masz w sobie dużo siły, jeszcze więcej od niej. Musisz ją po prostu w sobie odnaleźć :*
      Mam nadzieję, że rozstanie z The experience nie będzie bolesne, a w przyszłości jakoś to wynagrodzę :)

      Usuń
  8. Ta część zaskoczyla mnie ale bardzo pozytywnie. Gratuluje! Madzia

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie zrozum tego na poważnie :)
    KOCHAM CIĘ

    wyjaśnienie: nie mogłem wytrzymać już bez następnej części :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Do końca zostało 6 części, a ja czytając właśnie tą, miałam wrażenie, że jeszcze o 180 stopni odwrócą się lody bohaterów.
    Paulina, naprawdę NIESAMOWITA część.Jak już kilka osób napisało, ja też to powtórzę- prawie się poryczałam, czytając. Od jakiegoś czasu naprawdę brakuje mi słów, żeby opisać to, co czuję po przeczytaniu Twoich nowych części opowiadań. Wiem ile wkładasz w to serca i "wysiłku" za co Ci serdecznie dziękuję. :)
    Nie mogę doczekać się kontynuacji ;) //Nieś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja nadal mam nadzieję że losy obrócą się o 180 stopni i wszystko wróci do normy (czyt. że Gosia i Bartek będą razem:) )

      Usuń
    2. *losy bohaterów

      Usuń
    3. Może to wynika z mojej słabości, ale czytając tą część, popłakałam się. Może to głupie, żeby płakać na tym co samemu się pisze, ale jak czytam to, co udaje mi się napisać, to nie mam wrażenia, że ja to napisałam.
      Wkładam całe swoje serce w to opowiadanie, całą siebie. To jest lustro na moją duszę :)
      Dziękuję Ci za te słowa:*

      Usuń
    4. pisząc to odczuwasz słabość do Bartka..bo w podświadomości czujesz i wiesz że to on powinien być z Gosią:) pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  11. Dziękuję za tą część miałam łzy w oczach co ty dziewczono zrobiłaś ze mną? Czekam na kolejną część z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
  12. Twoje opowiadanie jest cudowne. Mnie także czegoś na uczyło i na pewno to wykorzystam jak będzie okazja :-). Nigdy nie komentowałam ale jestem z Tobą od połowy, przeczytałam wiele opowiadań, a to jest jedne z moich ulubionych. :-) Mam nadzieję, że jak skończysz to opowiadanie to powstanie nowe.:-) Z niecierpliwością czekam na kolejną część :-) Pozdrawiam i życzę udanej zabawy Sylwestrowej ;)
    ~Klaudia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Chyba w tym momencie byłabym w stanie stanąć na rzęsach - taką siłę mi dałaś! Cieszę się, że polubiłaś moje opowiadanie, a jeszcze większą radość czerpię z tego, że czegoś Cię ono nauczyło.
      Wiem, że nie zawsze znajdzie się czas na napisanie komentarza, ale cieszę się, że się odezwałaś. Jesteś winna moim łzom właśnie!
      Na pewno będzie nowe opowiadanie, nie zamierzam przestać pisać :)

      Usuń