Z okazji Mikołajek, chciałam sprawić Wam jakiś przyjemny prezent, a jako, że mogę zrobić to tylko przez pisanie, to przygotowałam dla Was bardzo długi post! Mam nadzieję, że taki prezent Wam się podoba ;)
Odkąd znałam Kamila, bardziej doceniałam
czas wolny, a przede wszystkim weekendy. Wtedy obydwoje organizowaliśmy sobie życie poza
szkołą i pracą, mogliśmy odetchnąć, pobyć ze sobą i to sprawiało, że oboje
byliśmy szczęśliwi. Znaliśmy się ponad 3 miesiące a ja w ogóle nie odczuwałam
nudy czy monotonii. Każde nasze spotkanie dawało nam coś nowego, zaskakującego
i budziło motyle w brzuchu. To, co imponowało mi w Kamilu to to, że nie ścigał
się z czasem, nie wyprzedzał biegu zdarzeń, tylko pozwolił się pewnych rzeczom
dziać a innym dopiero zadziać. Oboje czuliśmy, że byliśmy sobie bliscy, chociaż
miałam wrażenie, że każde z nas próbowało trochę to ukryć, ale nie robiliśmy
nic na siłę. Mam na myśli to, że przed każdym kolejnym spotkaniem zastanawiałam
się co ono przyniesie i co się stanie. Nie było żadnych obaw, obiekcji, nic z
tych rzeczy. Chodzi o to, że bardzo rzadko trzymaliśmy się za ręce,
przytulaliśmy, w ogóle się nie całowaliśmy i to, że tych gestów było mało, albo
nie było ich w ogóle, dostarczało pewnej dawki adrenaliny, dozę tajemniczości,
ale i też pojawiała się tęsknota. Kiedy każdym kolejnym razem spotykałam
Kamila, tęskniłam za jego dotykiem i ciepłem, niemalże nie mogłam się tego
doczekać. Może gdyby tych gestów było więcej, to nie wypatrywałabym go z takim
utęsknieniem? Reasumując, podobało mi się to, było to ciekawe i takie
tajemnicze. Dodatkowo nie mogłam się doczekać, momentu w którym złoży pocałunek
na moich ustach, kiedy poczuję to ciepło. Byłam bardzo ciekawa jak zareaguje
mój organizm, czy uczucie to będzie tak samo przyjemne jak dotyk jego dłoni,
ciepło ust na policzku…
No nic, trzeba się szykować. Przez te
moje rozmyślenia omal nie zasnęłam w wannie. Dzisiaj Kamil miał dla mnie jakąś
niespodziankę, wiedziałam tylko tyle, że gdzieś mieliśmy wspólnie wyjść.
Zabrałam się za suszenie włosów, później zrobiłam wyrazisty makijaż i ubrałam
białą koronkową sukienkę z czarnym żakietem. Pogoda nie sprzyjała mojemu trochę
letniemu strojowi, ale miałam rajstopy, żakiet, kurtkę, miałam nadzieję, że nie
zmarznę.
- Gośka! – kiedy kończyłam się szykować,
usłyszałam głos Marcina dochodzący z dołu. Czułam, że przyszedł już Kamil, więc
pospiesznie dopięłam bransoletkę i zeszłam na dół.
- Cześć – uśmiechnęłam się miło do
chłopaka, ale po chwili zrzedła mi mina. Boże, tak się wygłupiłam. On był
ubrany w czarne spodnie i zwykły szary T-shirt z jakimiś mrocznymi nadrukami,
trampki i jeszcze granatową kurtkę, a ja… Matko, to było straszne. Wyglądaliśmy
jak flip i flap. Jego luźny strój z moimi obcasami i dosyć elegancką sukienką.
- Hej, ślicznie wyglądasz – Kamil
podszedł do mnie i dał mi buziaka w policzek. Nie wiem czy dobrze odczytałam jego
zachowanie, ale był trochę rozbawiony moją miną i pewnie strojem także.
- Taaa, pójdziemy jeszcze na chwilę na
górę? – nie chciałam rozmawiać o tym przy moim bracie i tacie, którzy też byli
rozbawieni moim ubiorem. Na Boga, nie myślałam, że tak elegancko będę wyglądać.
Nie wiem co mi przyszło do głowy, ubierając sukienkę, żakiet i obcasy…
- Ok – Kamil przystał na moje słowa i
poszedł za mną do mojego pokoju. Kiedy już się w nim znaleźliśmy nie zważając
na nic, zaczęłam ściągać żakiet a zaraz po tym buty. – Gośka, no co ty robisz.?–
chłopak podszedł bliżej mnie i złapał mnie w pasie przyciągając do siebie.
Byliśmy bardzo blisko siebie, a ja czułam palącą ochotę pocałowania go.
- Jest chyba za zimno na moją sukienkę –
nie chciałam mu zdradzić powodu swojego zachowania, chociaż pewnie był on
oczywisty. Chłopak delikatnie się zaśmiał i lekko obrócił głowę w prawą stronę,
jakby chciał ukryć swoje rozbawienie, co sprawiło, że już wiedziałam, że on
wiedział co było grane.
- Nie lubię jak mnie kłamiesz – nadal
nie wypuszczał mnie z swoich objęć, przez co cały czas byliśmy bardzo blisko
siebie. Tak naprawdę w tym położeniu mogłabym spędzić całą noc.
- Naprawdę chcesz to usłyszeć na głos? –
po tych słowach, Kamil kiwnął mi lekko głową, co było odpowiedzią na moje
pytanie, które wydawało mi się retoryczne – Otóż, podejrzewam, że mój strój nie
jest stosowny do miejsca do którego mieliśmy się udać, zgadłam?
- Nic nie szkodzi, zmienimy miejsce.
Poza tym, ty wszędzie pasujesz – chłopak miał tak cudowny uśmiech, że niemal
mnie nim hipnotyzował. Czułam takie ciepło od niego, taką radość, szczęście i
milion innych pozytywnych uczuć, którymi mnie zarażał.
- Ale ja chcę pasować do ciebie –
utrzymując pogodny ton głosu, robiąc wszystko by czasem nie spoważniał,
delikatnie z nim flirtowałam. Uwielbiałam nasze rozmowy, które były trochę
niecodzienne, ale przede wszystkim szczere z dużą dawka luzu.
- Prawidłowa odpowiedź – widziałam, że
sprawiłam mu radość swoimi słowami, a zaraz po tym wypuścił mnie ze swoich
objęć pozwalając dokończyć to, co zaczęłam.
- Powiesz mi gdzie idziemy? Nie
chciałabym się znowu wygłupić – zanim zniknęłam w garderobie, ściągałam
kolczyki i bransoletki, chcąc jeszcze się czegoś dowiedzieć.
- Na koncert – Kamil był odwrócony do
mnie tyłem i widziałam jak spoglądał na półki, na których znajdowały się
przeróżne zdjęcia, głównie moje z Maćkiem. Po chwili weszłam do garderoby
wyciągając z półki jeansy i czarną koszulkę z różnymi napisami. Kiedy
ściągnęłam sukienkę, spojrzałam w lustro i zobaczyłam postać Kamila, który
pomimo, że był w moim pokoju, patrzył się na mnie. Dopiero wtedy uzmysłowiłam
sobie, że zapomniałam zamknąć drzwi.
- Nie sądziłam, że będziesz bezczelnie
podglądał jak się przebieram. Cholerny zboczeniec – nie mogłam odebrać sobie
przyjemności na tą kąśliwą uwagę. Tym razem, to ja chciałam go zawstydzić i postanowiłam, że nie będę przerywała
czynności, przecież nie byłam naga, tylko w bieliźnie.
- Nie jestem zboczeńcem, a koneserem
sztuki – zaskoczyły mnie jego słowa, głównie dlatego, że byłam pewna, iż się
zawstydzi, a pn wykazał się refleksem i ogromną pewnością siebie.
- Widzę, że już masz doświadczenie i gotowe
odpowiedzi – nie chciałam chwytać się znaczenia jego słów, które były ogromnym
komplementem, tylko przykuć uwagę do postawy chłopaka.
- Praktyka czyni mistrza – miałam
wrażenie, że z każdym słowem punktował, a ja wychodziłam na jakąś durną
idiotkę. On zawsze wychodził z twarzą, a ja marnie się z nim siłowałam.
- To się jeszcze okaże.
- Masz tatuaż – to nie było pytanie, ale
luźne stwierdzenie tego, co zobaczył. Wtedy zauważyłam, że Kamil podszedł
bliżej i opierał się o futrynę nie przestając wlepiać we mnie swojego wzroku.
- Tak, a masz coś przeciwko? – nie
oskarżałam go, ani nie oceniałam, po prostu byłam ciekawa jaki miał stosunek do
takich urozmaiceń ciała.
- Nie, skąd. Nic wcześniej nie mówiłaś –
Kamil był osobą, której zależało na zbieraniu informacji, miałam wrażenie, że z
każdego spotkania starał się wyciągnąć coś nowego, to było miłe, bo nie byłam
mu obojętna.
- To jest pamiątka po Maćku. Jestem
gotowa – wyszłam z garderoby a chłopak tajemniczo uśmiechnął się do siebie. -
Coś nie tak? – już zaczynałam myśleć, że i tym razem wygłupiłam się ze swoim
strojem, ale nie miałam zamiaru po raz kolejny się przebierać.
- Nie, po prostu co nie założysz, to i
tak wyglądasz pięknie.
- Bajerant, zbierajmy się – zaśmiałam się w jego stronę, natomiast mogłam
tylko sprawiać wrażenie obojętnej, a tak naprawdę byłam zawstydzona. Sięgnęłam
po kurtkę i buty i wyszliśmy z pokoju kierując się do samochodu. Tata nad czymś
usilnie pracował, a Marcin szykował się na jakąś imprezę. Po pożegnaniu z domownikami,
ruszyliśmy w drogę.
- A gdzie jest ten koncert? – byłam
ciekawa gdzie mieliśmy się bawić i w ogóle co to był za koncert, ale
stwierdziłam, że nie wszystko na raz.
- W kwadracie, znasz to miejsce? –
wmurowało mnie na te słowa, poczułam straszne ukłucie w środku i jak zalewała
mnie fala gorąca. Wszystkiego bym się spodziewała, ale nie tego. – Wszystko w
porządku? – Kamil musiał zauważyć moje zachowanie i to, że nie czułam się
pewnie
- Tak, przepraszam. Znam ten klub –
zastanawiałam się czy powinnam go uprzedzić, co czekało na nas po przybyciu w
to miejsce, czy może udawać, że jest to nie istotne.
- Coś z nim nie tak? – dopytywał się o
moją reakcję, a ja… no właśnie, nie wiedziałam co robić. Było tyle miejsc w
naszym mieście, a my musieliśmy jechać akurat do tamtego klubu. Pech to pech.
- Sama nie wiem, Bartek tam pracuje –
stwierdziłam, że przecież mieliśmy być wobec siebie szczerzy i nie powinnam
była tego ukrywać przed nim. Pewnie i tak by go w klubie zobaczył, a zatajając
to, mógłby uznać, że zależy mi na Bartku, a w sumie po mojej reakcji, też
mógłby być tego zdania…
- Jeżeli chcesz to możemy zmienić
miejsce – Kamil zachowywał spokój i w ogóle nie było po nim widać, że w jakiś
sposób go to poruszyło. Może obawiałam się czegoś, co nie istniało i
panikowałam na zapas?
- A ty chcesz? – czułam, że byłam w
stanie to pokonać i już tyle razy znosiłam obecność byłego chłopaka, że i tym
razem bym sobie z tym poradziła, przecież miałam przy sobie Kamila, więc nie
mogło być inaczej.
- Ja tylko nie chcę, żebyś źle się tam
czuła, mieliśmy się dobrze bawić i …
- I tak będzie, bo będę tam z tobą.
Jeżeli uważasz, że jego obecność będzie dla ciebie problemem, to zrozumiem to –
naprawdę, bardziej martwiłam się o Kamila niż o siebie, ja byłam w stanie
znieść tą świadomość, dla mnie to niczego nie zmieniało, bo ten rozdział był
już definitywnie zamknięty.
- W takim razie nie ma problemu. – na
swojej dłoni, poczułam jego ciepło. Byliśmy tam razem i razem mieliśmy stawić
temu czoła. Gdybym miała być tam sama, pewniej byłoby mi ciężej, a tak, miałam
oparcie. Będąc na miejscu chłopak złapał mnie za dłoń i prowadził ku wejściu.
Nie było jakiegoś tłumu przed klubem, więc weszliśmy niemal od razu. Widziałam
wzrok Tomka – ochroniarza, który tym razem nie był jakoś sympatycznie nastawiony
do mnie. Poczułam, że nie byłam tam mile widzianą osobą, ale musiałam to
znieść.
W środku było bardzo dużo ludzi, więc
nie byłam w stanie dostrzec czy aby na pewno Bartek stał za barem, ale po
chwili przestało mnie to interesować. Powoli stawałam się obojętna na jego
osobę, co dało mi ogromną nadzieję, na to, że kiedyś stanie się całkowicie
nieistotny dla mojego serca.
- Chodź – Kamil uraczył mnie cudownym
uśmiechem i prowadził na balkon w klubie, na którym znajdowały się loże. Nie
spodziewałam się, że wynajął jedną z nich, ale poczułam, że czekało nas sporo
atrakcji tego wieczoru. Zatrzymaliśmy się przy miejscu w którym siedziało dwóch
mężczyzn – Gosia, poznaj to jest Kuba a to Mateusz, chłopaki grają dzisiaj na
scenie – chłopak przedstawił mnie swoim kumplom, którzy byli raczej w wieku
Kamila.
- Gosia – uścisnęłam ich dłonie i wraz z
Kamilem usiedliśmy obok nich. Zapowiadał się ciekawy wieczór, poznawałam
znajomych Kamila a dzięki temu, dowiadywałam się też nieco o nim.
- Skoczę do baru, co chcesz do picia?
- Wódkę z colą – uśmiechnęłam się do niego
po czym, wstał i już go nie było. Może było to trochę krępujące, że zostałam z
dwoma obcymi facetami, ale przecież nie byłam dzieckiem i nie potrzebowałam
niańki.
- Kamil dużo o tobie opowiadał, wpadłaś
mu w oko – Kuba przerwał ciszę, która de facto nie trwała zbyt długo. Zaskoczył
mnie swoimi słowami, lecz to co powiedział, było bardzo miłe.
- To dobrze, natomiast was okrywał
tajemnicą – tak naprawdę nie wiedziałam jaką muzykę grali, jak długo się znali z
Kamilem, nic nie wiedziałam w przeciwieństwie do nich.
- Po to są niespodzianki – tym razem
odpowiedział mi Mateusz, chyba chciał interweniować, by drugi z kumpli za dużo
mi nie powiedział.
- Gośka? – naszą jakże szczerą rozmowę
przerwał znajomy głos, ale nie była to osoba, której się obawiałam.
- Cześć – poderwałam się z miejsca i
podeszłam do Jacka, który był menagerem klubu. W sumie ja również byłam
zaskoczona jego obecnością, tak samo jak on moją.
- Nie wiedziałem, że lubisz takie
brzmienia – Jacek zachowywał się bardzo naturalnie, w ogóle nie dawał mi
odczuć, że pomiędzy nami coś się zmieniło, ani że nie powinnam być w tamtym
miejscu.
- Powoli się przekonuję – nie wiedziałam
o jakie brzmienia mu chodziło, lecz nie chciałam wyjść na idiotkę.
- Co w ogóle u ciebie, wszystko w
porządku? – z bratem byłego chłopaka rozmawiało mi się jak z dobrym znajomym i pomimo, że nie
znaliśmy się jakoś wybitnie to, nie przeszkadzało nam to.
- Tak, wszystko powoli się układa. – po
uśmiechnięciu się do chłopaka, postanowiłam zmienić temat – Mogę cię o coś
zapytać?
- Jasne – byłam pod wrażeniem jego
naturalności, swobody i otwartości co do mojej osoby. Moje rozstanie z Bartkiem
nie sprawiło, że nagle pałaliśmy do siebie niechęcią.
- Myślisz, że nie powinnam się tutaj
pojawiać? No wiesz, ze względu na Bartka – tak naprawdę ciągle nie miałam
pewności, czy dobrze zrobiłam, że jednak z Kamilem nie zdecydowaliśmy się
zmienić miejsca. Ciągle towarzyszyły mi jakieś rozterki z tego powodu.
- Gośka
to miejsce jest otwarte dla wszystkich i jak myślisz, że jesteś na
jakiejś wyimaginowanej czarnej liście to jesteś w błędzie. Poza tym, on tu
tylko pracuje a ty tak naprawdę jesteś klientem i jeżeli ktokolwiek zaznaczy,
że nie powinnaś tu być to daj znać, dobrze? – Jacek złapał mnie za ramię i
dokładnie przyglądał się mojej twarzy. On chyba miał rację.
- Dzięki – tylko tyle zdążyłam
powiedzieć bo znalazł się przy nas Kamil. Widziałam dezorientację w jego
oczach, jak i swego rodzaju niepewność. – Poznajcie się, to jest Kamil a to
Jacek, menager – nie odważyłam się dodać, że był to brat Bartka. Chłopaki
uścisnęli sobie dłonie i Kamil objął mnie w pasie, jakby chciał zaznaczyć, że
byłam jego.
- Jakbyście czegoś potrzebowali to
dajcie znać, a teraz bawcie się dobrze – Jacek był w ogóle nie wzruszony tym,
co miało miejsce. Na pożegnanie dał mi buziaka w policzek a Kamilowi ponownie
uścisnął dłoń.
- Jacek? – zawołałam go jeszcze, co
spowodowało, że się odwrócił w naszym kierunku – Wszystkiego co najlepsze na
nowej drodze życia, widać, że małżeństwo ci służy – tak naprawdę powinnam
zrobić to trzy miesiące temu, ale przez ten czas tyle się działo, że
zapomniałam o tym. Podeszłam trochę bliżej chłopaka by zaakcentować swoje słowa
a nie krzyczeć tak na cały korytarz.
- Dzięki, życzę ci takiego samego
szczęścia – po tych słowach zniknęliśmy w przyjacielskim uścisku - mam
nadzieję, że on nie okaże się takim palantem jak mój brat – Jacek szeptem
wypowiedział te słowa a po chwili odsunął mnie od siebie i pogodnie spojrzał mi
w oczy – Bawcie się dobrze – uśmiechnął się jeszcze do Kamila i wrócił do
swoich obowiązków, a ja spojrzałam na Kamila, który wyglądał na nieco
spokojniejszego, gdy usłyszał, że Jacek był żonaty.
- Skąd go znasz? – chłopak obiema dłońmi
obejmował mnie w pasie i intensywnie patrzył mi
w oczy. Myślałam, że odpuści ten temat, ale widocznie jemu zależało na
klarownej wiedzy.
- To brat Bartka – z niepewności
zagryzałam dolną wargę. Kamil lekko się do siebie uśmiechnął, a ja nie
rozumiałam co zabawnego w tym było.
- Co cię tak śmieszy? – byłam bardzo
ciekawa co doprowadziło go do takiej reakcji, bo w sumie nie tego spodziewałam
się po nim.
- Bo z jednej strony przynajmniej nie jest
to twój kolejny były, a z drugiej mam wrażenie, że nigdy nie uwolnimy się od
tego Bartka – w tonie jego głosu czułam pogardę i straszliwą niechęć w stosunku
do Bartka. Kamil był bardzo szczerym chłopakiem i wiedziałam to od samego
początku, lecz tym razem dosłownie się o tym przekonałam. Gdybym chciała
rozebrać jego wypowiedź na czynniki pierwsze, to pewnie bym się obraziła, ale
musiałam pamiętać o tym, że my zawsze lubiliśmy sobie żartować.
- Czyżbyś był zazdrosny? – dużo mnie
kosztowało by nie przyczepić się do jego słów, które delikatnie zasugerowały,
że miałam chłopaków na pęczki, co nie było prawdą.
- A powinienem? – to ja miałam wprawić go
w zakłopotanie, a nie on mnie. Prychnęłam z śmiechem, bo już brakowało mi sił.
- Znowu to robisz – wróciłam do stolika
a Kamil zrobił to samo. Rozmawialiśmy z jego kumplami, a po kilku minutach
poszli na scenę bo miał zacząć się ich koncert. Czułam się bardzo bezpiecznie i
spokojnie siedząc tam z Kamilem, który obejmował mnie ramieniem i bawił się
moimi włosami. Chłopak opowiadał mi o swoich kumplach i o zamiłowaniu do
bardziej rockowej muzyki, którą oni grali. W trakcie mini koncertu staliśmy na
balkonie i poruszaliśmy się w rytm muzyki, do której trudno było jakoś tańczyć,
bo ludzie generalnie bardziej skakali
niżeli tańczyli. Po około godzinie chłopaki skończyli grać, a w klubie
zabrzmiała typowo klubowa muzyka. Bawiłam się naprawdę świetnie, poznawałam znajomych
chłopaka, a tym samym jego.
Później stwierdziliśmy, że pójdziemy
tańczyć, więc zeszliśmy na parkiet, gdzie było sporo ludzi, ale wbiliśmy się
pomiędzy nich i wspólnie szaleliśmy w rytm muzyki, co było bardzo miłe. W tańcu
rozumieliśmy się z Kamilem idealnie i czułam, że tworzyliśmy zgraną parę. Było
mi cudownie w jego objęciach, czuć jego oddech, cieszyć się ciepłem jego
dotyku.
- Muszę do toalety – po około dwóch
godzinach dzikich tańców musiałam chwilę odpocząć i przede wszystkim udać się
do wc.
- To pójdę z tobą – Kamil od razu
zaoferował się, że będzie mi towarzyszył, lecz spodziewałam się kolejek i nie
chciałam by tam ze mną czekał.
- Zamów nam po drinku a ja zaraz przyjdę
– dałam mu buziaka w policzek i udałam się do toalety, gdzie o dziwo nie było
tak wielu ludzi, jak się tego spodziewałam.
- Gosia?- wychodząc usłyszałam głos, na
którego dźwięk, moje serce stanęło a ja poczułam lekki strach. Sama nie
wiedziałam skąd wezbrało się we mnie to uczucie, bo było ono trochę
przerażające.
- Cześć – odwróciłam się do Bartka i
starałam się powściągnąć wszelkie uczucia, które akurat w tamtym momencie
wezbrały się we mnie.
- Co tu robisz? – widziałam zaskoczenie
na jego twarzy, bo ewidentnie się mnie nie spodziewał i miał ku temu powody.
Dlatego też wydawało mi się, iż myślał, że pojawiałam się tam z jego powodu.
- Przyszłam na koncert – myślałam, że
trudniej mi będzie z nim rozmawiać, a o dziwo byłam spokojna i odpowiadanie mu
na pytania, nie było czymś trudnym.
- Sama?
- Przecież wiesz – ciężko było mi wprost
powiedzieć mu, że byłam tam z Kamilem. Niby nie miałam się czego wstydzić i z
czym kryć, ale nie było mnie stać na taką szczerość.
- Powinienem się domyślić… - chłopak
wziął powietrze w płuca i spojrzał w sufit, jakby chciał odetchnąć i zebrać w
sobie opanowanie. Nagle poczułam, że go krzywdziłam, że nieświadomie zadawałam
mu ból, który i ja poczułam. – Jesteś z nim szczęśliwa? – pomiędzy nami nastała
cisza, nie wiedziałam co powiedzieć, jak się zachować…
- Przepraszam – spuściłam wzrok na swoje buty, tylko na tyle
było mnie stać, nie mogłam patrzeć na te smutne oczy, ani na zawód jaki mu
sprawiłam.
- Gosia – zanim całkiem odeszłam,
jeszcze raz usłyszałam swoje imię. Powoli odwróciłam się do niego i jedyne co
dostałam, to była cisza.
- Przepraszam – powtórzyłam swoje słowa
sprzed chwili i odeszłam. To było takie przykre, że nie mogło mi wyjść z głowy,
ale wiedziałam, że musiałam się z tym uporać zanim dojdę do Kamila. Nie mogłam
i jego krzywdzić. Nikt nie był w stanie znosić ciągłego pojawiania się mojego
byłego chłopaka i moich humorów i rozterek z tym związanych. Na swe usta
przykleiłam sztuczny uśmiech i usiadłam obok chłopaka.
- Wszystko w porządku? – w pierwszej
chwili myślałam, że zorientował się iż nie byłam tak spokojna i szczęśliwa jak
niedawno, ale postanowiłam brnąć w to dalej.
- Tak, pójdziemy tańczyć? – wiedziałam,
że jak będziemy siedzieć i rozmawiać to nie będę w stanie stłumić w sobie tego
wszystkiego. Dokończyliśmy nasze drinki i zeszliśmy na parkiet, który
całkowicie nas pochłonął. Bawiliśmy się cudownie, on był doskonałym tancerzem a
ja tańcząc u jego boku byłam naprawdę szczęśliwa i nie wmawiałam sobie tego.
Czułam to w każdym kawałku swojego ciała. Kiedy czułam jego oddech na swojej
szyi, kiedy czułam na swoim ciele ciepło jego dłoni, kiedy moja klatka
spotykała się z jego torsem, wszystko było w porządku, niczego mi nie
brakowało. Uzmysłowiłam sobie moje uczucia do niego, jego istotę w moim życiu i
to, że byłam w stanie złamać złożoną sobie obietnicę, że nie będę się angażować
i co najważniejsze, w najbliższym czasie w nikim się nie zakocham.
- Zbieramy się? – zwróciłam się do
chłopaka kiedy już byłam na tyle zmęczona, że nie byłam w stanie dalej tańczyć.
Nogi mnie już tak bolały, że uznałam, że lepiej się już zbierać.
- Jasne, chodź – Kamil złapał mnie za
dłoń i przeciskaliśmy się w tłumie chcąc dojść do szatni. Było gdzieś po 2 w
nocy, więc w klubie było jeszcze sporo osób.
- Pójdę jeszcze do toalety, ok? –
zwróciłam się do chłopaka kiedy zrobiło się na tyle luźno, byśmy mogli iść obok
siebie a nie gęsiego.
- Dobra, a ja odbiorę kurtki –
rozdzieliliśmy się, przez co znowu poczułam się niepewnie, że znowu natkę się na kogoś , ale o dziwo, tym razem
Bóg miał mnie w opiece, tylko, że jak wróciłam do Kamila, to zauważyłam, że
rozmawiał z nieznaną mi dziewczyną, która nota bene była bardzo ładna. Gdy tak
na nich patrzyłam, poczułam się zazdrosna, tak samo, jak kiedyś byłam zazdrosna
o Bartka. Oczywiście, że Kamil mógł rozmawiać z innymi dziewczynami, przecież
de facto nie byliśmy razem, ale ja poczułam, że chciałam aby był tylko mój.
- Możemy iść? – podeszłam do nich starając
się nie dać po sobie poznać, że wywarło to na mnie większe wrażenie. Ku mojemu
zaskoczeniu, dziewczyna zmierzyłam mnie wzrokiem od góry do dołu i bez słowa
odeszła. – Kto to był? – nie wiedziałam czy znali się już wcześniej, może to
była jakaś jego dawna znajoma.
- Nie wiem, szukała transportu – Kamil
wzruszył ramionami i podał mi kurtkę, którą pomógł mi założyć.
- I akurat do ciebie podeszła? –
korzystając z okazji, że stałam tyłem do miego, postanowiłam upewnić się czy
miałam rywalkę.
- Zupełnie niepotrzebnie jesteś o mnie
zazdrosna – po odwróceniu się, ujrzałam piękny i taki zadziorny uśmiech na jego
twarzy. Triumfował a ja przecież musiałam się jakoś bronić.
- Żebym była zazdrosna, musiałabym
najpierw coś do ciebie czuć – te słowa były wbrew mnie, ale miałam nadzieję, że
chłopak nie będzie miał mi za złe, że trochę go oszukiwałam.
- Jeszcze poczujesz – uśmiech nie
schodził mu z twarzy a oczy nie opuszczały widoku moich. Mogłam stać tam całą
wieczność i nigdy by mi się to nie znudziło.
- To groźba? – postanowiłam poddać jego
pewność siebie próbie i nie dać poznać, że mówiliśmy o czymś, co już miało
miejsce.
- Nie, obietnica – chłopak zrobił krok
do przodu i niebezpiecznie blisko się do mnie zbliżył. Nasze ciała dotykały
siebie a ja poczułam… pożądanie. Pierwszy raz od kilku miesięcy doświadczyłam
tego uczucia. Nie chciałam znowu grać, opierać się czy wzbraniać przed czymś.
Pragnęłam pozwolić uwolnić się swoim uczuciom, zrealizować palące potrzeby i
wreszcie, nie zastanawiać się czy powinnam, czy dobrze robię, czy nie za wcześnie.
Zbliżyłam swoje usta do jego i delikatnie je musnęłam. Kamil od razu odwzajemnił
pocałunek i bardzo powoli pieścił moje usta. Nie zastanawiałam się kto zrobił
ten pierwszy krok, kto dominował, to nie było ważne . Na początku delikatnie
muskaliśmy swoje usta, lecz z czasem pocałunek zyskał na sile i stał się bardzo
namiętny. Miałam wrażenie, że oboje uwolniliśmy swoje uczucia, które tliliśmy w
sobie od kilku tygodni. Po jakimś czasie, który był trudny do określenia,
odkleiliśmy się od siebie i nie mogłam powstrzymać śmiechu, który mnie dopadł.
To był śmiech wyrażający pełne szczęście. Tyle na to czekałam i warto było tyle
razy się powstrzymywać, by doznać tego, co przed chwilą miało miejsce. To było
cudowne i maksymalnie magiczne.
- Widzisz, już się spełniła – Kamil
nonszalancko był dumny z siebie. Na początku chciałam zaprzeczyć, że to wcale
nie oznaczało, że coś do niego czułam, ale na Boga, przecież ten pocałunek
powiedział mu całą prawdę! Miałam wrażenie, że zdecydowanie za dużo słów
zostało dzięki niemu wyrażonych. Jak mogłam po tym co się stało próbować go
okłamać? Nawet w żarcie zabrzmiałoby to dosyć idiotycznie. Kamil objął mnie
ramieniem, a na twarzy triumfowała mu radość i po chwili wspólnie wyszliśmy z
klubu. Jako, że oboje piliśmy, taksówką pojechaliśmy do mojego domu. Cała drogę
milczeliśmy a ja myślałam tylko nad tym, jak było mi dobrze. Miałam ochotę cały
świat powiadomić o tym, że byłam szczęśliwa, że czułam, iż odpowiednia osoba
była przy moim boku.
- Wejdziesz do mnie? – nie chciałam się
z nim rozstawać, chciałam aby ten wieczór trwał wiecznie, bym nigdy nie musiała
za nim tęsknić, ani zastanawiać się gdzie i z kim był. Ufałam mu i wiedziałam,
że nie zrani mnie tak jak Bartek, ale to doświadczenie sprawiło, że jakaś
wątpliwość była we mnie zasiana.
- Nie jest za późno na odwiedziny? –
Kamil miał bardzo spokojny głos i był on dla mnie kołysanką. Uwielbiałam w nim
tą nieskazitelność.
- Martwisz się tym? – nie patrzyliśmy
sobie w oczy, tylko każde z nas patrzyło przed siebie. To sprawiało, że
pomiędzy nami panował spokój, który był oznaką bezpieczeństwa.
- A nie powinienem? – nasza rozmowa nie
była jakoś wybitnie inteligentna a na dodatek zawsze denerwowało mnie to, jak
ktoś odpowiadał mi pytaniem na pytaniem, tylko, że w tym przypadku było to
bardzo urocze.
- Nie – mocniej uścisnęłam dłoń
chłopaka, a on wzmocnił uścisk, którym mnie obdarzał. Nie chciałam tracić tego
ciepła, chciałam zatrzymać je jak najdłużej. Po jakiś kilku minutach byliśmy
już na miejscu i wspólnie szliśmy w kierunku domu. – Jesteś głodny? – będąc w
środku i zostawiając okrycie wierzchnie udałam się do kuchni bo przede
wszystkim chciało mi się pić.
- Nie, dziękuję. – biorąc butelkę z wodą,
trzymając się za ręce, poszliśmy do mojego pokoju.
- Możesz jako pierwszy skorzystać z
łazienki – uśmiechnęłam się do chłopaka a sama poszłam po pidżamę. Chłopak od
razu zniknął za drzwiami łazienki a ja pościeliłam nam łózko i dołożyłam kilka
poduszek, by dobrze nam się spało. Kiedy chłopak wyszedł, był w samych
bokserkach, dzięki czemu wyglądał bardzo pociągająco. Pierwszy raz miałam
okazję widzieć go takiego i trochę mnie ten widok onieśmielał. Był normalnym
facetem, normalnie zbudowanym, ale było w nim coś takiego, że miałam ochotę go
dotykać, przyglądać się czy naznaczyć, że był mój.
- Chcesz jakąś koszulkę czy nie
potrzebujesz? – tak naprawdę nie widziałam czy wolał spać bez czy może lepiej
czułby się mając na sobie jakieś okrycie, ta sytuacja była trochę krępująca,
ale podejrzewałam, że to ze względu na jej nowość.
- Nie, ale jeśli tobie będzie lepiej to
możesz dać – to co uwielbiałam w Kamilu to przede wszystkim szczerość i
nieskrępowanie. W każdej sytuacji czuł się pewnie, albo nie dawał po sobie
poznać, że jakoś nowa sytuacja wprawiała go w zakłopotanie.
- To idę się przebrać – zostawiając go samego schowałam się w
łazience, gdzie nie siedziałam jakoś długo. Zmyłam makijaż, umyłam zęby i
przebrałam się w zwykłą koszulkę i krótkie spodenki, a kiedy wyszłam, Kamil
leżał już w łóżku, wyraźnie na mnie czekając. Nie zamierzałam się z nim kochać,
nie zamierzałam także kusić go, ale tylko przy nim być. Od razu weszłam pod
kołdrę i przytuliłam się do chłopaka, kładąc głowę na jego torsie. Kiedy objął
mnie dłonią i bawił się moimi włosami, poczułam się kompletna.
- Dlaczego chciałaś abym tutaj był? –
Kamil zaskoczył mnie swoim pytaniem, które wypadło bardzo naturalnie, a mnie
wprawił w zakłopotanie.
- Nie domyślasz się? – ciężko było mi
tak nagle otworzyć się przed nim i nie dlatego, że mu nie ufałam, lecz nie
należałam do osób, które z łatwością mówiły o swoich uczuciach.
- Chciałbym byś ty mi to powiedziała –
nadal bawił się moimi słowami, a głos miał jedwabiście miękki i kojący. Nie
umiałam mu nic odpowiedzieć, zbyt trudne
to dla mnie było. Nastała lekko krępująca cisza - Popatrz na mnie – chłopak
trochę podniósł się do góry, a ja usiadłam patrząc mu prosto w twarz, byłam
ciekawa co chciał mi powiedzieć – Chciałbym abyśmy otwarcie sobie mówili o
pewnych sprawach, abyśmy nie musieli się niczego domyślać, przypuszczać i zachodzić
w głowę co czuje druga osoba. Chcę wiedzieć co cię denerwuje, co sprawia ci radość,
chcę byś otwarcie mówiła co do mnie czujesz. Wiem, że to nie jest łatwe, ale
nie chcę abyśmy cokolwiek ukrywali przed sobą czy wstydzili się czegoś. Wtedy
wiem czego mam oczekiwać, wiem co jest faktem a co było złudną nadzieją. I to
nie jest tak, że cię o coś oskarżam, broń Boże, ale chcę byś wiedziała co
siedzi w moim sercu, chcę byś mówiła mi co cię trapi. Kiedy będziesz chciała
abym przyniósł ci kwiaty, powiedz mi po prostu, że czasem mógłbym kupić ci
kwiaty, kiedy będziesz miała dosyć moich telefonów to powiedz mi to, nie obrażę
się, zrozumiem bo mi zależy na tobie. Nie mamy umiejętności czytania sobie w
myślach, możemy błędnie odczytać pewne reakcje, zachowania, słowa… stąd się
biorą kłótnie, a ja nie chcę byś znowu przez to przechodziła, sam nie chcę cię
stracić – Kamil z każdym słowem zaskakiwał mnie coraz bardziej, a to, co mówił,
miało sens, brzmiało jak recepta na idealny związek, która de facto nie
istniała, ale wierzyłam, że to nam pomoże. Uwielbiałam i szanowałam go za tą
szczerość, której mogłam się od niego uczyć.
- Jesteś cudowny – złapałam go za dłoń i
delikatnie ją gładziłam, a w duszy trawiłam jego słowa.
- Dlaczego? – to pytanie było efektem
tego co mówił, powoli zaczynałam rozumieć o co mnie prosił i jak chciał abyśmy
rozmawiali ze sobą. Chodziło o to by nie tylko mówić, ale by uzasadniać swoje
zdanie, argumentować, by nie było niedomówień.
- Bo jesteś szczery i traktujesz mnie
poważnie – chyba najbardziej bałam się, że nasz związek stanie się luźną
znajomością, a to nie współgrałoby z moimi oczekiwaniami. Chyba przez długi
czas sama siebie oszukiwałam, że niczego nie oczekiwałam od tego prostego
chłopaka, ale w rzeczywistości zupełnie tak nie było.
- Podoba ci się to? – Kamil oczekiwał
jasnych komunikatów i jasne, było to trudne i nawet nie sądziłam, że tak
bardzo, natomiast byłam gotowa pracować nad tym.
- Bardzo – moje lakoniczne wypowiedzi
pokazywały, że czekała mnie jeszcze długa droga, ale z takim nauczycielem,
byłam w stanie ją pokonać.
- Mnie też nie jest łatwo, dopiero przy
tobie się tego uczę. Może dlatego nasze poprzednie związki się rozpadały? Bo
ludzie mają trudności z rozmawianiem o swoich uczuciach? I nawet gdy tą naukę,
będziesz stosowała przy kimś innym, będę szczęśliwy, tylko wtedy gdy ty
będziesz szczęśliwa. – Kamil był bardzo dojrzały i miał już spory bagaż
doświadczeń, a ja czułam, że ucząc się tego razem, byliśmy znacznie silniejsi.
Może to wyglądało jak błądzenie w ciemności, ale ważne, że byliśmy w tym razem.
- Chyba masz rację, często oczekujemy,
żeby ktoś się czegoś domyślił, a później jesteśmy źli, że tego nie zrobił… -
tak mniej więcej było ze mną i Bartkiem, zaczęło się od drobnostki, on mówił
coś, co ja błędnie zinterpretowałam, a może gdybyśmy wtedy otwarcie ze sobą
porozmawiali, nie byłoby tego wszystkiego, kolejnych kłótni, wyrzucania,
zawodów, zdrady, wypadku. W życiu nie ma przypadków, nie bez kozery poznałam
Kamila i nie bez powodu mamy teraz razem uczyć się uczuć. Może to nie było
żadną receptą, może to nie był sposób na życie, a przysporzy nam tylko więcej
zmartwień i kłótni, ale byłam w stanie podjąć to ryzyko.
- Dlatego nie chowaj się przede mną. Obserwuję
cię i widzę, że się boisz, nie jesteś pewna czy dobrze robisz, czy nie za
szybko, a może powinnaś dać szansę Bartkowi, tylko, że ja chcę byś mi o tym
mówiła. Ranisz mnie nie wtedy gdy mówisz prawdę, ale wtedy, gdy uciekasz i gdy
nic nie mówisz. Nie wiem czy cię kocham, może za szybko by to stwierdzić, ale
zależy mi na tobie, jak na żadnej kobiecie w moim życiu. Wiem, że nie ufasz
ludziom tak jak dawniej, że tam, wewnątrz, jesteś rozbita na milion kawałków,
ale głęboko wierzę, że pewnego razu przytulę cię tak mocno, że te wszystkie
kawałki połączą się w jedną całość – tym wyznaniem wprawił mnie w niemałe
zakłopotanie, ale nie czułam się wystraszona, cieszyłam się, że chciał być ze
mną pomimo świadomości, że nie byłam sama, a miałam bagaż doświadczeń, który
był pełen niezaleczonych ran. Chciał mnie taką jaką byłam, wewnętrznie
połamaną.
- Nie chcę cię nigdy ranić, chcę byś
wiedział, że twoja obecność w moim życiu jest nadzieją. Patrzę na ciebie i
wierzę, że będę szczęśliwa, już jestem. Boję się nie tylko tego, że będę
cierpieć, to jest mniejszy strach, ale bardziej boję się, żeby ciebie nie
zranić. Bartek nie wytrzymał mnie i tych ran, które się zrodziły przez ten cały
rok i pomyślałam sobie, że może to znak, żebym nie obarczała tym kogoś innego,
że może nikt nie będzie w stanie mnie takiej znieść, a tym samym nie jestem
gotowa na nowy związek. – trudno było mi patrzeć mu w oczy, dlatego też skupiałam
się na jego dłoni, którą delikatnie masowałam. Gładzenie jej, uspokajało mnie i
dzięki temu zachowywałam równowagę.
- A może właśnie teraz nie powinnaś być
sama? Może nie powinnaś się bronić tylko pozwolić pewnym rzeczom się zadziać i
starać się je zbudować, a nie walczyć z nimi? Powiesz mi dlaczego tak naprawdę
chciałaś abym tu teraz był? – przechodziliśmy do punktu wyjścia, a myślałam, że
skrzętnie go ominęliśmy. W tamtym momencie zrozumiałam to, czym mówił Kamil, że
uciekałam, chowałam się, nie chciałam zdać się na szczerość o którą prosił
Kamil.
- Czuję się bezpiecznie jak jestem przy
tobie i nie chciałam się z tobą rozstawać. Chciałam zasnąć przy tobie i się
obudzić, po prostu, żebyś był – kończąc to zdanie odważyłam się wreszcie na niego
spojrzeć i ujrzałam najpiękniejszy uśmiech świata, widziałam radość,
zadowolenie i dumę.
- Tego potrzebowałem – spontanicznie
przytuliliśmy się do siebie a ja poczułam jak kamień spadł mi z serca, naprawdę
odczułam ogromną ulgę i jakbym przemierzyła tysiąc kilometrów. Kamil uraczył
mnie delikatnym, ale bardzo namiętnym pocałunkiem. Pieścił moje usta,
sprawiając, że czułam się kompletna, jakby moje serce budziło się do życia, na
nowo odzyskiwało rytm. Ten pocałunek był inny, miałam wrażenie, że składał mi
hołd. To było piękne, takie spokojne, niewymuszone. – Mogę ci coś zdradzić,
tylko się nie śmiej ani nie obraź – po krótkim uścisku, znowu patrzyliśmy na
siebie, a ja byłam niezmiernie ciekawa co tym razem wymyślił.
- Jasne – bardziej obawiałam się nie
tego, że się obrażę, tylko, że wywoła to we mnie taki śmiech, że złamię dane
słowo.
- Następnym razem po prostu powiedz mi
„Kamil nie chcę się z tobą kochać, ale tylko spać z tobą” a nie będę toczył o
tej godzinie takich rozmów bo wiem jaka jesteś zmęczona – widziałam rozbawienie na jego twarzy, co
spowodowało, że sama nie umiałam się powstrzymać. Wtedy wszystko ułożyło mi się
w jedną całość i było jeszcze bardziej zabawniejsze.
- Przepraszam, że cię rozczarowałam –
nadal nie zdejmując uśmiechu z twarzy igrałam sobie z chłopakiem. Poczułam się
lekko zmiażdżona jego słowami, ale szczerość u niego była fenomenalna. Oboje
wiedzieliśmy, że tak rozmowa nie poszła na marne, a to było tylko rozładowanie
napięcia.
- Tego nie powiedziałem. Nawet rzeknę,
że to, co powiedziałaś jest cenniejsze – chłopak ucałował mnie w czoło i
położyliśmy się tak jak wcześniej.
- Lubię słyszeć bicie twego serca – to było jak kołysanka, dookoła panowała idealna cisza, było tylko słychać nasze oddechy i bicie jego serca. Nie wiem w którym momencie zasnęłam, nie pamiętam czy Kamil coś jeszcze do mnie mówił, ale poczułam się najbardziej w świecie spokojna i bezpieczna, że mogłam zamknąć oczy.
- Lubię słyszeć bicie twego serca – to było jak kołysanka, dookoła panowała idealna cisza, było tylko słychać nasze oddechy i bicie jego serca. Nie wiem w którym momencie zasnęłam, nie pamiętam czy Kamil coś jeszcze do mnie mówił, ale poczułam się najbardziej w świecie spokojna i bezpieczna, że mogłam zamknąć oczy.
-Idź dokończyć te ciastka!-powiedział rozum
OdpowiedzUsuń-Nie, najpierw opowiadanie-rzekło serce
Kochana Paulino, brakuje mi słów, żeby opisać jak niesamowicie ta część mi się podoba.
Wiem ile wkładasz serca w prowadzenie tego bloga i życzę Ci siły i wszystkiego co najlepsze, żeby nigdy nam Ciebie nie zabrakło.
Osobiście cicho kibicowałam Kamilowi i Gośce i cieszę się, że ten wypadek tak ich do siebie zbliżył.
Jestem ciekawa, jak ich życie wyglądałoby za 10-15 lat.. kochana, to jest świetny materiał na książkę <3
Buziaki, Nieś
To jest świetny materiał na książkę. Nie, co ja gadam! Na tysiąc książek!
OdpowiedzUsuńech a ja nadal chcę i wierzę że Gosia będzie razem w Bartkiem....w końcu przecież to oni są sobie pisani i z piotrkiem też byłą 'szczęśliwa' a rozstali się...:)
OdpowiedzUsuńTo najlepszy prezent jaki mogłam dostać! Po prostu cudowna część, tyle w niej emocji, aż serce szybciej bije. Jesteś NIEZASTĄPIONA!!! :)
OdpowiedzUsuńA ja myślę ,że z Nim będzie jej dobrze i ,że już go tak naprawdę bardzo kocha . A to opowiadanie to najlepszy prezent na mikołajki ❤/ little.lucky.girl
OdpowiedzUsuńBooożeee!!!! Genialna ejst ta część! :) Kamil jest genialny, więcej takich Kamilów w realnym świecie po proszę :)
OdpowiedzUsuńTo jest mega !!
OdpowiedzUsuńTa czesc to najlepszy prezent na Mikolajki jaki tylko mozna bylo sobie wymarzyc!Czesc cudowna, mogłabym ja wiele razy czytac i czytac w nieskonczosc! Nie spodziewałam sie takiego obrotu sprawy z Gosia i Kamilem czym pozytywnie mnie zaskoczylas :)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejna czesc, Madzia! :*
Cudownie. Zajebiście. Badzo się cieszę , że Gosia otworzyła się przed Kamilem. Najlepszy prezent na Mikołaja. Kocham Cię normalnie. Cudownie!! Całusy :*:*
OdpowiedzUsuńAle ta cześć wzbudziła we mnie emocji...Poproszę takiego Kamila w prezencie na Gwiazdkę :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Darka
nie mogę znieść myśli, że to ostatnie rozdziały tego opowiadania :'(
OdpowiedzUsuńrozdział był cudowny. gdzie znaleźć takiego chłopaka? :P
pozdrawiam :D
czytając tą część poczułam coś czego dawno nie czułam w moim życiu ...
OdpowiedzUsuńnie wiem czy jeszcze ktoś czytając Twoje opowiadanie (dosłownie) ryczał tak jak ja
Kochana jesteś CUDOWNA !
Dostaję wiadomości, że ludziom także zdarza się uronić łzę ;) To jest dla mnie coś abstrakcyjnego, ciężko mi uwierzyć, że swoim zwykłym, domowym pisaniem jestem w stanie oddać tyle emocji ;)
Usuńdluga i piekna czesc. jak czytalam to mialam usmiech na twarzy. fajnie ze znajomosc Gosi i Kamila tak sie rozwinela. ola
OdpowiedzUsuńI jak tu Ciebie nie kochać? Jesteś CUDOWNA! Czytając tą część totalnie się wyłączyłam. Pochłonął mnie ten rozdział w całości. Daje poczucie dla mnie takiego spokoju i relaksu w tym szalonym i zakręconym świecie. Takie prezenty mogę dostawać codziennie. ;-D Szkoda,że ja nie mogę dać Ci nic od siebie :-(
OdpowiedzUsuńAle mogę życzyć Ci wszystkiego dobrego :-*
Mocno ściskam i idę menatlnie przygotowywać na ciężki poniedziałek.
Buziaki :-*
\Eli..
Kochana Ty dajesz mi naprawdę wiele radości, każdy Twój komentarz jest dla mnie nagrodą i prezentem. Uwielbiam Twoje komentarze i dziękuję Ci za nie, jesteś cudowna! I nie piszę tego tylko dlatego, bo wypada, czy że to samo mi napisałaś, ale naprawdę ktoś zostawiający takie piękne, emocjonalnie szczere komentarze nie może być kimś zwykłym :*
UsuńGenialna czesc. Kamil jest wymatzonym chlopakiem dla kazdej dziewczyny. Czuje sie dziwnie bo gdy koncze czytac rodzial zdaje sobie sprawe z tego, ze to fikcja, ze tak naprawde Gosi i Kamila nie ma. Potrafisz wprowadzic w taki nastroj ze moja wyobraznia sięga zenitu i umiem sobie "narysowac" a glowie kazda scene choc tak naprawde nie wiem jak oni wygladaja. Ciekawa jestem jak ty ich widzisz, jak wygladaja w twojej glowie. Pozdrawiam.��
OdpowiedzUsuńKażdy z nas ma pewnie swoje własne wyobrażenie na temat wyglądu Kamila i Gosi i podejrzewam, że nawet gdybym wam dokładnie ich opisała, co już kiedyś zrobiłam względem Gosi, to i tak każdy by miał swój punkt widzenia ;)
UsuńDziękuję, że podzieliłaś się ze mną swoimi odczuciami, ciągle to dla mnie abstrakcja, ja nie wierzę, że tak oddziałuje na Was to, co pisze :) To jakby nierealne, ale naprawdę piękne ;)
cześć :-) nie znacie może jakiegoś fajnego bloga z opowiadaniami? Szukam już od pewnego czasu ale jakoś nie mogę na nic trafić..
OdpowiedzUsuń