sobota, 6 grudnia 2014

The experience cz 190

Z okazji Mikołajek, chciałam sprawić Wam jakiś przyjemny prezent, a jako, że mogę zrobić to tylko przez pisanie, to przygotowałam dla Was bardzo długi post! Mam nadzieję, że taki prezent Wam się podoba ;)


Odkąd znałam Kamila, bardziej doceniałam czas wolny, a przede wszystkim weekendy. Wtedy  obydwoje organizowaliśmy sobie życie poza szkołą i pracą, mogliśmy odetchnąć, pobyć ze sobą i to sprawiało, że oboje byliśmy szczęśliwi. Znaliśmy się ponad 3 miesiące a ja w ogóle nie odczuwałam nudy czy monotonii. Każde nasze spotkanie dawało nam coś nowego, zaskakującego i budziło motyle w brzuchu. To, co imponowało mi w Kamilu to to, że nie ścigał się z czasem, nie wyprzedzał biegu zdarzeń, tylko pozwolił się pewnych rzeczom dziać a innym dopiero zadziać. Oboje czuliśmy, że byliśmy sobie bliscy, chociaż miałam wrażenie, że każde z nas próbowało trochę to ukryć, ale nie robiliśmy nic na siłę. Mam na myśli to, że przed każdym kolejnym spotkaniem zastanawiałam się co ono przyniesie i co się stanie. Nie było żadnych obaw, obiekcji, nic z tych rzeczy. Chodzi o to, że bardzo rzadko trzymaliśmy się za ręce, przytulaliśmy, w ogóle się nie całowaliśmy i to, że tych gestów było mało, albo nie było ich w ogóle, dostarczało pewnej dawki adrenaliny, dozę tajemniczości, ale i też pojawiała się tęsknota. Kiedy każdym kolejnym razem spotykałam Kamila, tęskniłam za jego dotykiem i ciepłem, niemalże nie mogłam się tego doczekać. Może gdyby tych gestów było więcej, to nie wypatrywałabym go z takim utęsknieniem? Reasumując, podobało mi się to, było to ciekawe i takie tajemnicze. Dodatkowo nie mogłam się doczekać, momentu w którym złoży pocałunek na moich ustach, kiedy poczuję to ciepło. Byłam bardzo ciekawa jak zareaguje mój organizm, czy uczucie to będzie tak samo przyjemne jak dotyk jego dłoni, ciepło ust na policzku…
No nic, trzeba się szykować. Przez te moje rozmyślenia omal nie zasnęłam w wannie. Dzisiaj Kamil miał dla mnie jakąś niespodziankę, wiedziałam tylko tyle, że gdzieś mieliśmy wspólnie wyjść. Zabrałam się za suszenie włosów, później zrobiłam wyrazisty makijaż i ubrałam białą koronkową sukienkę z czarnym żakietem. Pogoda nie sprzyjała mojemu trochę letniemu strojowi, ale miałam rajstopy, żakiet, kurtkę, miałam nadzieję, że nie zmarznę.
- Gośka! – kiedy kończyłam się szykować, usłyszałam głos Marcina dochodzący z dołu. Czułam, że przyszedł już Kamil, więc pospiesznie dopięłam bransoletkę i zeszłam na dół.
- Cześć – uśmiechnęłam się miło do chłopaka, ale po chwili zrzedła mi mina. Boże, tak się wygłupiłam. On był ubrany w czarne spodnie i zwykły szary T-shirt z jakimiś mrocznymi nadrukami, trampki i jeszcze granatową kurtkę, a ja… Matko, to było straszne. Wyglądaliśmy jak flip i flap. Jego luźny strój z moimi obcasami i dosyć elegancką sukienką.
- Hej, ślicznie wyglądasz – Kamil podszedł do mnie i dał mi buziaka w policzek. Nie wiem czy dobrze odczytałam jego zachowanie, ale był trochę rozbawiony moją miną i pewnie strojem także.
- Taaa, pójdziemy jeszcze na chwilę na górę? – nie chciałam rozmawiać o tym przy moim bracie i tacie, którzy też byli rozbawieni moim ubiorem. Na Boga, nie myślałam, że tak elegancko będę wyglądać. Nie wiem co mi przyszło do głowy, ubierając sukienkę, żakiet i obcasy…
- Ok – Kamil przystał na moje słowa i poszedł za mną do mojego pokoju. Kiedy już się w nim znaleźliśmy nie zważając na nic, zaczęłam ściągać żakiet a zaraz po tym buty. – Gośka, no co ty robisz.?– chłopak podszedł bliżej mnie i złapał mnie w pasie przyciągając do siebie. Byliśmy bardzo blisko siebie, a ja czułam palącą ochotę pocałowania go.
- Jest chyba za zimno na moją sukienkę – nie chciałam mu zdradzić powodu swojego zachowania, chociaż pewnie był on oczywisty. Chłopak delikatnie się zaśmiał i lekko obrócił głowę w prawą stronę, jakby chciał ukryć swoje rozbawienie, co sprawiło, że już wiedziałam, że on wiedział co było grane.
- Nie lubię jak mnie kłamiesz – nadal nie wypuszczał mnie z swoich objęć, przez co cały czas byliśmy bardzo blisko siebie. Tak naprawdę w tym położeniu mogłabym spędzić całą noc.
- Naprawdę chcesz to usłyszeć na głos? – po tych słowach, Kamil kiwnął mi lekko głową, co było odpowiedzią na moje pytanie, które wydawało mi się retoryczne – Otóż, podejrzewam, że mój strój nie jest stosowny do miejsca do którego mieliśmy się udać, zgadłam?
- Nic nie szkodzi, zmienimy miejsce. Poza tym, ty wszędzie pasujesz – chłopak miał tak cudowny uśmiech, że niemal mnie nim hipnotyzował. Czułam takie ciepło od niego, taką radość, szczęście i milion innych pozytywnych uczuć, którymi mnie zarażał.
- Ale ja chcę pasować do ciebie – utrzymując pogodny ton głosu, robiąc wszystko by czasem nie spoważniał, delikatnie z nim flirtowałam. Uwielbiałam nasze rozmowy, które były trochę niecodzienne, ale przede wszystkim szczere z dużą dawka luzu.
- Prawidłowa odpowiedź – widziałam, że sprawiłam mu radość swoimi słowami, a zaraz po tym wypuścił mnie ze swoich objęć pozwalając dokończyć to, co zaczęłam.
- Powiesz mi gdzie idziemy? Nie chciałabym się znowu wygłupić – zanim zniknęłam w garderobie, ściągałam kolczyki i bransoletki, chcąc jeszcze się czegoś dowiedzieć.
- Na koncert – Kamil był odwrócony do mnie tyłem i widziałam jak spoglądał na półki, na których znajdowały się przeróżne zdjęcia, głównie moje z Maćkiem. Po chwili weszłam do garderoby wyciągając z półki jeansy i czarną koszulkę z różnymi napisami. Kiedy ściągnęłam sukienkę, spojrzałam w lustro i zobaczyłam postać Kamila, który pomimo, że był w moim pokoju, patrzył się na mnie. Dopiero wtedy uzmysłowiłam sobie, że zapomniałam zamknąć drzwi.
- Nie sądziłam, że będziesz bezczelnie podglądał jak się przebieram. Cholerny zboczeniec – nie mogłam odebrać sobie przyjemności na tą kąśliwą uwagę. Tym razem, to ja chciałam go zawstydzić  i postanowiłam, że nie będę przerywała czynności, przecież nie byłam naga, tylko w bieliźnie.
- Nie jestem zboczeńcem, a koneserem sztuki – zaskoczyły mnie jego słowa, głównie dlatego, że byłam pewna, iż się zawstydzi, a pn wykazał się refleksem i ogromną pewnością siebie.
- Widzę, że już masz doświadczenie i gotowe odpowiedzi – nie chciałam chwytać się znaczenia jego słów, które były ogromnym komplementem, tylko przykuć uwagę do postawy chłopaka.
- Praktyka czyni mistrza – miałam wrażenie, że z każdym słowem punktował, a ja wychodziłam na jakąś durną idiotkę. On zawsze wychodził z twarzą, a ja marnie się z nim siłowałam.
- To się jeszcze okaże.
- Masz tatuaż – to nie było pytanie, ale luźne stwierdzenie tego, co zobaczył. Wtedy zauważyłam, że Kamil podszedł bliżej i opierał się o futrynę nie przestając wlepiać we mnie swojego wzroku.
- Tak, a masz coś przeciwko? – nie oskarżałam go, ani nie oceniałam, po prostu byłam ciekawa jaki miał stosunek do takich urozmaiceń ciała.
- Nie, skąd. Nic wcześniej nie mówiłaś – Kamil był osobą, której zależało na zbieraniu informacji, miałam wrażenie, że z każdego spotkania starał się wyciągnąć coś nowego, to było miłe, bo nie byłam mu obojętna.
- To jest pamiątka po Maćku. Jestem gotowa – wyszłam z garderoby a chłopak tajemniczo uśmiechnął się do siebie. - Coś nie tak? – już zaczynałam myśleć, że i tym razem wygłupiłam się ze swoim strojem, ale nie miałam zamiaru po raz kolejny się przebierać.
- Nie, po prostu co nie założysz, to i tak wyglądasz pięknie.
- Bajerant, zbierajmy się –  zaśmiałam się w jego stronę, natomiast mogłam tylko sprawiać wrażenie obojętnej, a tak naprawdę byłam zawstydzona. Sięgnęłam po kurtkę i buty i wyszliśmy z pokoju kierując się do samochodu. Tata nad czymś usilnie pracował, a Marcin szykował się na jakąś imprezę. Po pożegnaniu z domownikami, ruszyliśmy w drogę.
- A gdzie jest ten koncert? – byłam ciekawa gdzie mieliśmy się bawić i w ogóle co to był za koncert, ale stwierdziłam, że nie wszystko na raz.
- W kwadracie, znasz to miejsce? – wmurowało mnie na te słowa, poczułam straszne ukłucie w środku i jak zalewała mnie fala gorąca. Wszystkiego bym się spodziewała, ale nie tego. – Wszystko w porządku? – Kamil musiał zauważyć moje zachowanie i to, że nie czułam się pewnie
- Tak, przepraszam. Znam ten klub – zastanawiałam się czy powinnam go uprzedzić, co czekało na nas po przybyciu w to miejsce, czy może udawać, że jest to nie istotne.
- Coś z nim nie tak? – dopytywał się o moją reakcję, a ja… no właśnie, nie wiedziałam co robić. Było tyle miejsc w naszym mieście, a my musieliśmy jechać akurat do tamtego klubu. Pech to pech.
- Sama nie wiem, Bartek tam pracuje – stwierdziłam, że przecież mieliśmy być wobec siebie szczerzy i nie powinnam była tego ukrywać przed nim. Pewnie i tak by go w klubie zobaczył, a zatajając to, mógłby uznać, że zależy mi na Bartku, a w sumie po mojej reakcji, też mógłby być tego zdania…
- Jeżeli chcesz to możemy zmienić miejsce – Kamil zachowywał spokój i w ogóle nie było po nim widać, że w jakiś sposób go to poruszyło. Może obawiałam się czegoś, co nie istniało i panikowałam na zapas?
- A ty chcesz? – czułam, że byłam w stanie to pokonać i już tyle razy znosiłam obecność byłego chłopaka, że i tym razem bym sobie z tym poradziła, przecież miałam przy sobie Kamila, więc nie mogło być inaczej.
- Ja tylko nie chcę, żebyś źle się tam czuła, mieliśmy się dobrze bawić i …
- I tak będzie, bo będę tam z tobą. Jeżeli uważasz, że jego obecność będzie dla ciebie problemem, to zrozumiem to – naprawdę, bardziej martwiłam się o Kamila niż o siebie, ja byłam w stanie znieść tą świadomość, dla mnie to niczego nie zmieniało, bo ten rozdział był już definitywnie zamknięty.
- W takim razie nie ma problemu. – na swojej dłoni, poczułam jego ciepło. Byliśmy tam razem i razem mieliśmy stawić temu czoła. Gdybym miała być tam sama, pewniej byłoby mi ciężej, a tak, miałam oparcie. Będąc na miejscu chłopak złapał mnie za dłoń i prowadził ku wejściu. Nie było jakiegoś tłumu przed klubem, więc weszliśmy niemal od razu. Widziałam wzrok Tomka – ochroniarza, który tym razem nie był jakoś sympatycznie nastawiony do mnie. Poczułam, że nie byłam tam mile widzianą osobą, ale musiałam to znieść.
W środku było bardzo dużo ludzi, więc nie byłam w stanie dostrzec czy aby na pewno Bartek stał za barem, ale po chwili przestało mnie to interesować. Powoli stawałam się obojętna na jego osobę, co dało mi ogromną nadzieję, na to, że kiedyś stanie się całkowicie nieistotny dla mojego serca.
- Chodź – Kamil uraczył mnie cudownym uśmiechem i prowadził na balkon w klubie, na którym znajdowały się loże. Nie spodziewałam się, że wynajął jedną z nich, ale poczułam, że czekało nas sporo atrakcji tego wieczoru. Zatrzymaliśmy się przy miejscu w którym siedziało dwóch mężczyzn – Gosia, poznaj to jest Kuba a to Mateusz, chłopaki grają dzisiaj na scenie – chłopak przedstawił mnie swoim kumplom, którzy byli raczej w wieku Kamila.
- Gosia – uścisnęłam ich dłonie i wraz z Kamilem usiedliśmy obok nich. Zapowiadał się ciekawy wieczór, poznawałam znajomych Kamila a dzięki temu, dowiadywałam się też nieco o nim.
- Skoczę do baru, co chcesz do picia?
- Wódkę z colą – uśmiechnęłam się do niego po czym, wstał i już go nie było. Może było to trochę krępujące, że zostałam z dwoma obcymi facetami, ale przecież nie byłam dzieckiem i nie potrzebowałam niańki.
- Kamil dużo o tobie opowiadał, wpadłaś mu w oko – Kuba przerwał ciszę, która de facto nie trwała zbyt długo. Zaskoczył mnie swoimi słowami, lecz to co powiedział, było bardzo miłe.
- To dobrze, natomiast was okrywał tajemnicą – tak naprawdę nie wiedziałam jaką muzykę grali, jak długo się znali z Kamilem, nic nie wiedziałam w przeciwieństwie do nich.
- Po to są niespodzianki – tym razem odpowiedział mi Mateusz, chyba chciał interweniować, by drugi z kumpli za dużo mi nie powiedział.
- Gośka? – naszą jakże szczerą rozmowę przerwał znajomy głos, ale nie była to osoba, której się obawiałam.
- Cześć – poderwałam się z miejsca i podeszłam do Jacka, który był menagerem klubu. W sumie ja również byłam zaskoczona jego obecnością, tak samo jak on moją.
- Nie wiedziałem, że lubisz takie brzmienia – Jacek zachowywał się bardzo naturalnie, w ogóle nie dawał mi odczuć, że pomiędzy nami coś się zmieniło, ani że nie powinnam być w tamtym miejscu.
- Powoli się przekonuję – nie wiedziałam o jakie brzmienia mu chodziło, lecz nie chciałam wyjść na idiotkę.
- Co w ogóle u ciebie, wszystko w porządku? – z bratem byłego chłopaka rozmawiało mi się  jak z dobrym znajomym i pomimo, że nie znaliśmy się jakoś wybitnie to, nie przeszkadzało nam to.
- Tak, wszystko powoli się układa. – po uśmiechnięciu się do chłopaka, postanowiłam zmienić temat – Mogę cię o coś zapytać?
- Jasne – byłam pod wrażeniem jego naturalności, swobody i otwartości co do mojej osoby. Moje rozstanie z Bartkiem nie sprawiło, że nagle pałaliśmy do siebie niechęcią.
- Myślisz, że nie powinnam się tutaj pojawiać? No wiesz, ze względu na Bartka – tak naprawdę ciągle nie miałam pewności, czy dobrze zrobiłam, że jednak z Kamilem nie zdecydowaliśmy się zmienić miejsca. Ciągle towarzyszyły mi jakieś rozterki z tego powodu.
- Gośka  to miejsce jest otwarte dla wszystkich i jak myślisz, że jesteś na jakiejś wyimaginowanej czarnej liście to jesteś w błędzie. Poza tym, on tu tylko pracuje a ty tak naprawdę jesteś klientem i jeżeli ktokolwiek zaznaczy, że nie powinnaś tu być to daj znać, dobrze? – Jacek złapał mnie za ramię i dokładnie przyglądał się mojej twarzy. On chyba miał rację.
- Dzięki – tylko tyle zdążyłam powiedzieć bo znalazł się przy nas Kamil. Widziałam dezorientację w jego oczach, jak i swego rodzaju niepewność. – Poznajcie się, to jest Kamil a to Jacek, menager – nie odważyłam się dodać, że był to brat Bartka. Chłopaki uścisnęli sobie dłonie i Kamil objął mnie w pasie, jakby chciał zaznaczyć, że byłam jego.
- Jakbyście czegoś potrzebowali to dajcie znać, a teraz bawcie się dobrze – Jacek był w ogóle nie wzruszony tym, co miało miejsce. Na pożegnanie dał mi buziaka w policzek a Kamilowi ponownie uścisnął dłoń.
- Jacek? – zawołałam go jeszcze, co spowodowało, że się odwrócił w naszym kierunku – Wszystkiego co najlepsze na nowej drodze życia, widać, że małżeństwo ci służy – tak naprawdę powinnam zrobić to trzy miesiące temu, ale przez ten czas tyle się działo, że zapomniałam o tym. Podeszłam trochę bliżej chłopaka by zaakcentować swoje słowa a nie krzyczeć tak na cały korytarz.
- Dzięki, życzę ci takiego samego szczęścia – po tych słowach zniknęliśmy w przyjacielskim uścisku - mam nadzieję, że on nie okaże się takim palantem jak mój brat – Jacek szeptem wypowiedział te słowa a po chwili odsunął mnie od siebie i pogodnie spojrzał mi w oczy – Bawcie się dobrze – uśmiechnął się jeszcze do Kamila i wrócił do swoich obowiązków, a ja spojrzałam na Kamila, który wyglądał na nieco spokojniejszego, gdy usłyszał, że Jacek był żonaty.
- Skąd go znasz? – chłopak obiema dłońmi obejmował mnie w pasie i intensywnie patrzył mi  w oczy. Myślałam, że odpuści ten temat, ale widocznie jemu zależało na klarownej wiedzy.
- To brat Bartka – z niepewności zagryzałam dolną wargę. Kamil lekko się do siebie uśmiechnął, a ja nie rozumiałam co zabawnego w tym było.
- Co cię tak śmieszy? – byłam bardzo ciekawa co doprowadziło go do takiej reakcji, bo w sumie nie tego spodziewałam się po nim.
- Bo z jednej strony przynajmniej nie jest to twój kolejny były, a z drugiej mam wrażenie, że nigdy nie uwolnimy się od tego Bartka – w tonie jego głosu czułam pogardę i straszliwą niechęć w stosunku do Bartka. Kamil był bardzo szczerym chłopakiem i wiedziałam to od samego początku, lecz tym razem dosłownie się o tym przekonałam. Gdybym chciała rozebrać jego wypowiedź na czynniki pierwsze, to pewnie bym się obraziła, ale musiałam pamiętać o tym, że my zawsze lubiliśmy sobie żartować.
- Czyżbyś był zazdrosny? – dużo mnie kosztowało by nie przyczepić się do jego słów, które delikatnie zasugerowały, że miałam chłopaków na pęczki, co nie było prawdą.
- A powinienem? – to ja miałam wprawić go w zakłopotanie, a nie on mnie. Prychnęłam z śmiechem, bo już brakowało mi sił.
- Znowu to robisz – wróciłam do stolika a Kamil zrobił to samo. Rozmawialiśmy z jego kumplami, a po kilku minutach poszli na scenę bo miał zacząć się ich koncert. Czułam się bardzo bezpiecznie i spokojnie siedząc tam z Kamilem, który obejmował mnie ramieniem i bawił się moimi włosami. Chłopak opowiadał mi o swoich kumplach i o zamiłowaniu do bardziej rockowej muzyki, którą oni grali. W trakcie mini koncertu staliśmy na balkonie i poruszaliśmy się w rytm muzyki, do której trudno było jakoś tańczyć, bo  ludzie generalnie bardziej skakali niżeli tańczyli. Po około godzinie chłopaki skończyli grać, a w klubie zabrzmiała typowo klubowa muzyka. Bawiłam się naprawdę świetnie, poznawałam znajomych chłopaka, a tym samym jego.
Później stwierdziliśmy, że pójdziemy tańczyć, więc zeszliśmy na parkiet, gdzie było sporo ludzi, ale wbiliśmy się pomiędzy nich i wspólnie szaleliśmy w rytm muzyki, co było bardzo miłe. W tańcu rozumieliśmy się z Kamilem idealnie i czułam, że tworzyliśmy zgraną parę. Było mi cudownie w jego objęciach, czuć jego oddech, cieszyć się ciepłem jego dotyku.
- Muszę do toalety – po około dwóch godzinach dzikich tańców musiałam chwilę odpocząć i przede wszystkim udać się do wc.
- To pójdę z tobą – Kamil od razu zaoferował się, że będzie mi towarzyszył, lecz spodziewałam się kolejek i nie chciałam by tam ze mną czekał.
- Zamów nam po drinku a ja zaraz przyjdę – dałam mu buziaka w policzek i udałam się do toalety, gdzie o dziwo nie było tak wielu ludzi, jak się tego spodziewałam.
- Gosia?- wychodząc usłyszałam głos, na którego dźwięk, moje serce stanęło a ja poczułam lekki strach. Sama nie wiedziałam skąd wezbrało się we mnie to uczucie, bo było ono trochę przerażające.
- Cześć – odwróciłam się do Bartka i starałam się powściągnąć wszelkie uczucia, które akurat w tamtym momencie wezbrały się we mnie.
- Co tu robisz? – widziałam zaskoczenie na jego twarzy, bo ewidentnie się mnie nie spodziewał i miał ku temu powody. Dlatego też wydawało mi się, iż myślał, że pojawiałam się tam z jego powodu.
- Przyszłam na koncert – myślałam, że trudniej mi będzie z nim rozmawiać, a o dziwo byłam spokojna i odpowiadanie mu na pytania, nie było czymś trudnym.
- Sama?
- Przecież wiesz – ciężko było mi wprost powiedzieć mu, że byłam tam z Kamilem. Niby nie miałam się czego wstydzić i z czym kryć, ale nie było mnie stać na taką szczerość.
- Powinienem się domyślić… - chłopak wziął powietrze w płuca i spojrzał w sufit, jakby chciał odetchnąć i zebrać w sobie opanowanie. Nagle poczułam, że go krzywdziłam, że nieświadomie zadawałam mu ból, który i ja poczułam. – Jesteś z nim szczęśliwa? – pomiędzy nami nastała cisza, nie wiedziałam co powiedzieć, jak się zachować…
- Przepraszam –  spuściłam wzrok na swoje buty, tylko na tyle było mnie stać, nie mogłam patrzeć na te smutne oczy, ani na zawód jaki mu sprawiłam.
- Gosia – zanim całkiem odeszłam, jeszcze raz usłyszałam swoje imię. Powoli odwróciłam się do niego i jedyne co dostałam, to była cisza.
- Przepraszam – powtórzyłam swoje słowa sprzed chwili i odeszłam. To było takie przykre, że nie mogło mi wyjść z głowy, ale wiedziałam, że musiałam się z tym uporać zanim dojdę do Kamila. Nie mogłam i jego krzywdzić. Nikt nie był w stanie znosić ciągłego pojawiania się mojego byłego chłopaka i moich humorów i rozterek z tym związanych. Na swe usta przykleiłam sztuczny uśmiech i usiadłam obok chłopaka.
- Wszystko w porządku? – w pierwszej chwili myślałam, że zorientował się iż nie byłam tak spokojna i szczęśliwa jak niedawno, ale postanowiłam brnąć w to dalej.
- Tak, pójdziemy tańczyć? – wiedziałam, że jak będziemy siedzieć i rozmawiać to nie będę w stanie stłumić w sobie tego wszystkiego. Dokończyliśmy nasze drinki i zeszliśmy na parkiet, który całkowicie nas pochłonął. Bawiliśmy się cudownie, on był doskonałym tancerzem a ja tańcząc u jego boku byłam naprawdę szczęśliwa i nie wmawiałam sobie tego. Czułam to w każdym kawałku swojego ciała. Kiedy czułam jego oddech na swojej szyi, kiedy czułam na swoim ciele ciepło jego dłoni, kiedy moja klatka spotykała się z jego torsem, wszystko było w porządku, niczego mi nie brakowało. Uzmysłowiłam sobie moje uczucia do niego, jego istotę w moim życiu i to, że byłam w stanie złamać złożoną sobie obietnicę, że nie będę się angażować i co najważniejsze, w najbliższym czasie w nikim się nie zakocham.
- Zbieramy się? – zwróciłam się do chłopaka kiedy już byłam na tyle zmęczona, że nie byłam w stanie dalej tańczyć. Nogi mnie już tak bolały, że uznałam, że lepiej się już zbierać.
- Jasne, chodź – Kamil złapał mnie za dłoń i przeciskaliśmy się w tłumie chcąc dojść do szatni. Było gdzieś po 2 w nocy, więc w klubie było jeszcze sporo osób.
- Pójdę jeszcze do toalety, ok? – zwróciłam się do chłopaka kiedy zrobiło się na tyle luźno, byśmy mogli iść obok siebie a nie gęsiego.
- Dobra, a ja odbiorę kurtki – rozdzieliliśmy się, przez co znowu poczułam się niepewnie, że znowu  natkę się na kogoś , ale o dziwo, tym razem Bóg miał mnie w opiece, tylko, że jak wróciłam do Kamila, to zauważyłam, że rozmawiał z nieznaną mi dziewczyną, która nota bene była bardzo ładna. Gdy tak na nich patrzyłam, poczułam się zazdrosna, tak samo, jak kiedyś byłam zazdrosna o Bartka. Oczywiście, że Kamil mógł rozmawiać z innymi dziewczynami, przecież de facto nie byliśmy razem, ale ja poczułam, że chciałam aby był tylko mój.
- Możemy iść? – podeszłam do nich starając się nie dać po sobie poznać, że wywarło to na mnie większe wrażenie. Ku mojemu zaskoczeniu, dziewczyna zmierzyłam mnie wzrokiem od góry do dołu i bez słowa odeszła. – Kto to był? – nie wiedziałam czy znali się już wcześniej, może to była jakaś jego dawna znajoma.
- Nie wiem, szukała transportu – Kamil wzruszył ramionami i podał mi kurtkę, którą pomógł mi założyć.
- I akurat do ciebie podeszła? – korzystając z okazji, że stałam tyłem do miego, postanowiłam upewnić się czy miałam rywalkę.
- Zupełnie niepotrzebnie jesteś o mnie zazdrosna – po odwróceniu się, ujrzałam piękny i taki zadziorny uśmiech na jego twarzy. Triumfował a ja przecież musiałam się jakoś bronić.
- Żebym była zazdrosna, musiałabym najpierw coś do ciebie czuć – te słowa były wbrew mnie, ale miałam nadzieję, że chłopak nie będzie miał mi za złe, że trochę go oszukiwałam.
- Jeszcze poczujesz – uśmiech nie schodził mu z twarzy a oczy nie opuszczały widoku moich. Mogłam stać tam całą wieczność i nigdy by mi się to nie znudziło.
- To groźba? – postanowiłam poddać jego pewność siebie próbie i nie dać poznać, że mówiliśmy o czymś, co już miało miejsce.
- Nie, obietnica – chłopak zrobił krok do przodu i niebezpiecznie blisko się do mnie zbliżył. Nasze ciała dotykały siebie a ja poczułam… pożądanie. Pierwszy raz od kilku miesięcy doświadczyłam tego uczucia. Nie chciałam znowu grać, opierać się czy wzbraniać przed czymś. Pragnęłam pozwolić uwolnić się swoim uczuciom, zrealizować palące potrzeby i wreszcie, nie zastanawiać się czy powinnam, czy dobrze robię, czy nie za wcześnie. Zbliżyłam swoje usta do jego i delikatnie je musnęłam. Kamil od razu odwzajemnił pocałunek i bardzo powoli pieścił moje usta. Nie zastanawiałam się kto zrobił ten pierwszy krok, kto dominował, to nie było ważne . Na początku delikatnie muskaliśmy swoje usta, lecz z czasem pocałunek zyskał na sile i stał się bardzo namiętny. Miałam wrażenie, że oboje uwolniliśmy swoje uczucia, które tliliśmy w sobie od kilku tygodni. Po jakimś czasie, który był trudny do określenia, odkleiliśmy się od siebie i nie mogłam powstrzymać śmiechu, który mnie dopadł. To był śmiech wyrażający pełne szczęście. Tyle na to czekałam i warto było tyle razy się powstrzymywać, by doznać tego, co przed chwilą miało miejsce. To było cudowne i maksymalnie magiczne.
- Widzisz, już się spełniła – Kamil nonszalancko był dumny z siebie. Na początku chciałam zaprzeczyć, że to wcale nie oznaczało, że coś do niego czułam, ale na Boga, przecież ten pocałunek powiedział mu całą prawdę! Miałam wrażenie, że zdecydowanie za dużo słów zostało dzięki niemu wyrażonych. Jak mogłam po tym co się stało próbować go okłamać? Nawet w żarcie zabrzmiałoby to dosyć idiotycznie. Kamil objął mnie ramieniem, a na twarzy triumfowała mu radość i po chwili wspólnie wyszliśmy z klubu. Jako, że oboje piliśmy, taksówką pojechaliśmy do mojego domu. Cała drogę milczeliśmy a ja myślałam tylko nad tym, jak było mi dobrze. Miałam ochotę cały świat powiadomić o tym, że byłam szczęśliwa, że czułam, iż odpowiednia osoba była przy moim boku.
- Wejdziesz do mnie? – nie chciałam się z nim rozstawać, chciałam aby ten wieczór trwał wiecznie, bym nigdy nie musiała za nim tęsknić, ani zastanawiać się gdzie i z kim był. Ufałam mu i wiedziałam, że nie zrani mnie tak jak Bartek, ale to doświadczenie sprawiło, że jakaś wątpliwość była we mnie zasiana.
- Nie jest za późno na odwiedziny? – Kamil miał bardzo spokojny głos i był on dla mnie kołysanką. Uwielbiałam w nim tą nieskazitelność.
- Martwisz się tym? – nie patrzyliśmy sobie w oczy, tylko każde z nas patrzyło przed siebie. To sprawiało, że pomiędzy nami panował spokój, który był oznaką bezpieczeństwa.
- A nie powinienem? – nasza rozmowa nie była jakoś wybitnie inteligentna a na dodatek zawsze denerwowało mnie to, jak ktoś odpowiadał mi pytaniem na pytaniem, tylko, że w tym przypadku było to bardzo urocze.
- Nie – mocniej uścisnęłam dłoń chłopaka, a on wzmocnił uścisk, którym mnie obdarzał. Nie chciałam tracić tego ciepła, chciałam zatrzymać je jak najdłużej. Po jakiś kilku minutach byliśmy już na miejscu i wspólnie szliśmy w kierunku domu. – Jesteś głodny? – będąc w środku i zostawiając okrycie wierzchnie udałam się do kuchni bo przede wszystkim chciało mi się pić.
- Nie, dziękuję. – biorąc butelkę z wodą, trzymając się za ręce, poszliśmy do mojego pokoju.
- Możesz jako pierwszy skorzystać z łazienki – uśmiechnęłam się do chłopaka a sama poszłam po pidżamę. Chłopak od razu zniknął za drzwiami łazienki a ja pościeliłam nam łózko i dołożyłam kilka poduszek, by dobrze nam się spało. Kiedy chłopak wyszedł, był w samych bokserkach, dzięki czemu wyglądał bardzo pociągająco. Pierwszy raz miałam okazję widzieć go takiego i trochę mnie ten widok onieśmielał. Był normalnym facetem, normalnie zbudowanym, ale było w nim coś takiego, że miałam ochotę go dotykać, przyglądać się czy naznaczyć, że był mój.
- Chcesz jakąś koszulkę czy nie potrzebujesz? – tak naprawdę nie widziałam czy wolał spać bez czy może lepiej czułby się mając na sobie jakieś okrycie, ta sytuacja była trochę krępująca, ale podejrzewałam, że to ze względu na jej nowość.
- Nie, ale jeśli tobie będzie lepiej to możesz dać – to co uwielbiałam w Kamilu to przede wszystkim szczerość i nieskrępowanie. W każdej sytuacji czuł się pewnie, albo nie dawał po sobie poznać, że jakoś nowa sytuacja wprawiała go w zakłopotanie.
- To idę się przebrać  – zostawiając go samego schowałam się w łazience, gdzie nie siedziałam jakoś długo. Zmyłam makijaż, umyłam zęby i przebrałam się w zwykłą koszulkę i krótkie spodenki, a kiedy wyszłam, Kamil leżał już w łóżku, wyraźnie na mnie czekając. Nie zamierzałam się z nim kochać, nie zamierzałam także kusić go, ale tylko przy nim być. Od razu weszłam pod kołdrę i przytuliłam się do chłopaka, kładąc głowę na jego torsie. Kiedy objął mnie dłonią i bawił się moimi włosami, poczułam się kompletna.
- Dlaczego chciałaś abym tutaj był? – Kamil zaskoczył mnie swoim pytaniem, które wypadło bardzo naturalnie, a mnie wprawił w zakłopotanie.
- Nie domyślasz się? – ciężko było mi tak nagle otworzyć się przed nim i nie dlatego, że mu nie ufałam, lecz nie należałam do osób, które z łatwością mówiły o swoich uczuciach.
- Chciałbym byś ty mi to powiedziała – nadal bawił się moimi słowami, a głos miał jedwabiście miękki i kojący. Nie umiałam mu nic odpowiedzieć, zbyt  trudne to dla mnie było. Nastała lekko krępująca cisza - Popatrz na mnie – chłopak trochę podniósł się do góry, a ja usiadłam patrząc mu prosto w twarz, byłam ciekawa co chciał mi powiedzieć – Chciałbym abyśmy otwarcie sobie mówili o pewnych sprawach, abyśmy nie musieli się niczego domyślać, przypuszczać i zachodzić w głowę co czuje druga osoba. Chcę wiedzieć co cię denerwuje, co sprawia ci radość, chcę byś otwarcie mówiła co do mnie czujesz. Wiem, że to nie jest łatwe, ale nie chcę abyśmy cokolwiek ukrywali przed sobą czy wstydzili się czegoś. Wtedy wiem czego mam oczekiwać, wiem co jest faktem a co było złudną nadzieją. I to nie jest tak, że cię o coś oskarżam, broń Boże, ale chcę byś wiedziała co siedzi w moim sercu, chcę byś mówiła mi co cię trapi. Kiedy będziesz chciała abym przyniósł ci kwiaty, powiedz mi po prostu, że czasem mógłbym kupić ci kwiaty, kiedy będziesz miała dosyć moich telefonów to powiedz mi to, nie obrażę się, zrozumiem bo mi zależy na tobie. Nie mamy umiejętności czytania sobie w myślach, możemy błędnie odczytać pewne reakcje, zachowania, słowa… stąd się biorą kłótnie, a ja nie chcę byś znowu przez to przechodziła, sam nie chcę cię stracić – Kamil z każdym słowem zaskakiwał mnie coraz bardziej, a to, co mówił, miało sens, brzmiało jak recepta na idealny związek, która de facto nie istniała, ale wierzyłam, że to nam pomoże. Uwielbiałam i szanowałam go za tą szczerość, której mogłam się od niego uczyć.
- Jesteś cudowny – złapałam go za dłoń i delikatnie ją gładziłam, a w duszy trawiłam jego słowa.
- Dlaczego? – to pytanie było efektem tego co mówił, powoli zaczynałam rozumieć o co mnie prosił i jak chciał abyśmy rozmawiali ze sobą. Chodziło o to by nie tylko mówić, ale by uzasadniać swoje zdanie, argumentować, by nie było niedomówień.
- Bo jesteś szczery i traktujesz mnie poważnie – chyba najbardziej bałam się, że nasz związek stanie się luźną znajomością, a to nie współgrałoby z moimi oczekiwaniami. Chyba przez długi czas sama siebie oszukiwałam, że niczego nie oczekiwałam od tego prostego chłopaka, ale w rzeczywistości zupełnie tak nie było.
- Podoba ci się to? – Kamil oczekiwał jasnych komunikatów i jasne, było to trudne i nawet nie sądziłam, że tak bardzo, natomiast byłam gotowa pracować nad tym.
- Bardzo – moje lakoniczne wypowiedzi pokazywały, że czekała mnie jeszcze długa droga, ale z takim nauczycielem, byłam w stanie ją pokonać.
- Mnie też nie jest łatwo, dopiero przy tobie się tego uczę. Może dlatego nasze poprzednie związki się rozpadały? Bo ludzie mają trudności z rozmawianiem o swoich uczuciach? I nawet gdy tą naukę, będziesz stosowała przy kimś innym, będę szczęśliwy, tylko wtedy gdy ty będziesz szczęśliwa. – Kamil był bardzo dojrzały i miał już spory bagaż doświadczeń, a ja czułam, że ucząc się tego razem, byliśmy znacznie silniejsi. Może to wyglądało jak błądzenie w ciemności, ale ważne, że byliśmy w tym razem.
- Chyba masz rację, często oczekujemy, żeby ktoś się czegoś domyślił, a później jesteśmy źli, że tego nie zrobił… - tak mniej więcej było ze mną i Bartkiem, zaczęło się od drobnostki, on mówił coś, co ja błędnie zinterpretowałam, a może gdybyśmy wtedy otwarcie ze sobą porozmawiali, nie byłoby tego wszystkiego, kolejnych kłótni, wyrzucania, zawodów, zdrady, wypadku. W życiu nie ma przypadków, nie bez kozery poznałam Kamila i nie bez powodu mamy teraz razem uczyć się uczuć. Może to nie było żadną receptą, może to nie był sposób na życie, a przysporzy nam tylko więcej zmartwień i kłótni, ale byłam w stanie podjąć to ryzyko.
- Dlatego nie chowaj się przede mną. Obserwuję cię i widzę, że się boisz, nie jesteś pewna czy dobrze robisz, czy nie za szybko, a może powinnaś dać szansę Bartkowi, tylko, że ja chcę byś mi o tym mówiła. Ranisz mnie nie wtedy gdy mówisz prawdę, ale wtedy, gdy uciekasz i gdy nic nie mówisz. Nie wiem czy cię kocham, może za szybko by to stwierdzić, ale zależy mi na tobie, jak na żadnej kobiecie w moim życiu. Wiem, że nie ufasz ludziom tak jak dawniej, że tam, wewnątrz, jesteś rozbita na milion kawałków, ale głęboko wierzę, że pewnego razu przytulę cię tak mocno, że te wszystkie kawałki połączą się w jedną całość – tym wyznaniem wprawił mnie w niemałe zakłopotanie, ale nie czułam się wystraszona, cieszyłam się, że chciał być ze mną pomimo świadomości, że nie byłam sama, a miałam bagaż doświadczeń, który był pełen niezaleczonych ran. Chciał mnie taką jaką byłam, wewnętrznie połamaną.
- Nie chcę cię nigdy ranić, chcę byś wiedział, że twoja obecność w moim życiu jest nadzieją. Patrzę na ciebie i wierzę, że będę szczęśliwa, już jestem. Boję się nie tylko tego, że będę cierpieć, to jest mniejszy strach, ale bardziej boję się, żeby ciebie nie zranić. Bartek nie wytrzymał mnie i tych ran, które się zrodziły przez ten cały rok i pomyślałam sobie, że może to znak, żebym nie obarczała tym kogoś innego, że może nikt nie będzie w stanie mnie takiej znieść, a tym samym nie jestem gotowa na nowy związek. – trudno było mi patrzeć mu w oczy, dlatego też skupiałam się na jego dłoni, którą delikatnie masowałam. Gładzenie jej, uspokajało mnie i dzięki temu zachowywałam równowagę.
- A może właśnie teraz nie powinnaś być sama? Może nie powinnaś się bronić tylko pozwolić pewnym rzeczom się zadziać i starać się je zbudować, a nie walczyć z nimi? Powiesz mi dlaczego tak naprawdę chciałaś abym tu teraz był? – przechodziliśmy do punktu wyjścia, a myślałam, że skrzętnie go ominęliśmy. W tamtym momencie zrozumiałam to, czym mówił Kamil, że uciekałam, chowałam się, nie chciałam zdać się na szczerość o którą prosił Kamil.
- Czuję się bezpiecznie jak jestem przy tobie i nie chciałam się z tobą rozstawać. Chciałam zasnąć przy tobie i się obudzić, po prostu, żebyś był – kończąc to zdanie odważyłam się wreszcie na niego spojrzeć i ujrzałam najpiękniejszy uśmiech świata, widziałam radość, zadowolenie i dumę.
- Tego potrzebowałem – spontanicznie przytuliliśmy się do siebie a ja poczułam jak kamień spadł mi z serca, naprawdę odczułam ogromną ulgę i jakbym przemierzyła tysiąc kilometrów. Kamil uraczył mnie delikatnym, ale bardzo namiętnym pocałunkiem. Pieścił moje usta, sprawiając, że czułam się kompletna, jakby moje serce budziło się do życia, na nowo odzyskiwało rytm. Ten pocałunek był inny, miałam wrażenie, że składał mi hołd. To było piękne, takie spokojne, niewymuszone. – Mogę ci coś zdradzić, tylko się nie śmiej ani nie obraź – po krótkim uścisku, znowu patrzyliśmy na siebie, a ja byłam niezmiernie ciekawa co tym razem wymyślił.
- Jasne – bardziej obawiałam się nie tego, że się obrażę, tylko, że wywoła to we mnie taki śmiech, że złamię dane słowo.
- Następnym razem po prostu powiedz mi „Kamil nie chcę się z tobą kochać, ale tylko spać z tobą” a nie będę toczył o tej godzinie takich rozmów bo wiem jaka jesteś zmęczona  – widziałam rozbawienie na jego twarzy, co spowodowało, że sama nie umiałam się powstrzymać. Wtedy wszystko ułożyło mi się w jedną całość i było jeszcze bardziej zabawniejsze.
- Przepraszam, że cię rozczarowałam – nadal nie zdejmując uśmiechu z twarzy igrałam sobie z chłopakiem. Poczułam się lekko zmiażdżona jego słowami, ale szczerość u niego była fenomenalna. Oboje wiedzieliśmy, że tak rozmowa nie poszła na marne, a to było tylko rozładowanie napięcia.
- Tego nie powiedziałem. Nawet rzeknę, że to, co powiedziałaś jest cenniejsze – chłopak ucałował mnie w czoło i położyliśmy się tak jak wcześniej.
- Lubię słyszeć bicie twego serca – to było jak kołysanka, dookoła panowała idealna cisza, było tylko słychać nasze oddechy i bicie jego serca. Nie wiem w którym momencie zasnęłam, nie pamiętam czy Kamil coś jeszcze do mnie mówił, ale poczułam się najbardziej w świecie spokojna i bezpieczna, że mogłam zamknąć oczy. 

19 komentarzy:

  1. -Idź dokończyć te ciastka!-powiedział rozum
    -Nie, najpierw opowiadanie-rzekło serce
    Kochana Paulino, brakuje mi słów, żeby opisać jak niesamowicie ta część mi się podoba.
    Wiem ile wkładasz serca w prowadzenie tego bloga i życzę Ci siły i wszystkiego co najlepsze, żeby nigdy nam Ciebie nie zabrakło.
    Osobiście cicho kibicowałam Kamilowi i Gośce i cieszę się, że ten wypadek tak ich do siebie zbliżył.
    Jestem ciekawa, jak ich życie wyglądałoby za 10-15 lat.. kochana, to jest świetny materiał na książkę <3
    Buziaki, Nieś

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest świetny materiał na książkę. Nie, co ja gadam! Na tysiąc książek!

    OdpowiedzUsuń
  3. ech a ja nadal chcę i wierzę że Gosia będzie razem w Bartkiem....w końcu przecież to oni są sobie pisani i z piotrkiem też byłą 'szczęśliwa' a rozstali się...:)

    OdpowiedzUsuń
  4. To najlepszy prezent jaki mogłam dostać! Po prostu cudowna część, tyle w niej emocji, aż serce szybciej bije. Jesteś NIEZASTĄPIONA!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja myślę ,że z Nim będzie jej dobrze i ,że już go tak naprawdę bardzo kocha . A to opowiadanie to najlepszy prezent na mikołajki ❤/ little.lucky.girl

    OdpowiedzUsuń
  6. Booożeee!!!! Genialna ejst ta część! :) Kamil jest genialny, więcej takich Kamilów w realnym świecie po proszę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest mega !!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ta czesc to najlepszy prezent na Mikolajki jaki tylko mozna bylo sobie wymarzyc!Czesc cudowna, mogłabym ja wiele razy czytac i czytac w nieskonczosc! Nie spodziewałam sie takiego obrotu sprawy z Gosia i Kamilem czym pozytywnie mnie zaskoczylas :)
    czekam na kolejna czesc, Madzia! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudownie. Zajebiście. Badzo się cieszę , że Gosia otworzyła się przed Kamilem. Najlepszy prezent na Mikołaja. Kocham Cię normalnie. Cudownie!! Całusy :*:*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale ta cześć wzbudziła we mnie emocji...Poproszę takiego Kamila w prezencie na Gwiazdkę :D
    Pozdrawiam,
    Darka

    OdpowiedzUsuń
  11. nie mogę znieść myśli, że to ostatnie rozdziały tego opowiadania :'(
    rozdział był cudowny. gdzie znaleźć takiego chłopaka? :P
    pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  12. czytając tą część poczułam coś czego dawno nie czułam w moim życiu ...
    nie wiem czy jeszcze ktoś czytając Twoje opowiadanie (dosłownie) ryczał tak jak ja
    Kochana jesteś CUDOWNA !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dostaję wiadomości, że ludziom także zdarza się uronić łzę ;) To jest dla mnie coś abstrakcyjnego, ciężko mi uwierzyć, że swoim zwykłym, domowym pisaniem jestem w stanie oddać tyle emocji ;)

      Usuń
  13. dluga i piekna czesc. jak czytalam to mialam usmiech na twarzy. fajnie ze znajomosc Gosi i Kamila tak sie rozwinela. ola

    OdpowiedzUsuń
  14. I jak tu Ciebie nie kochać? Jesteś CUDOWNA! Czytając tą część totalnie się wyłączyłam. Pochłonął mnie ten rozdział w całości. Daje poczucie dla mnie takiego spokoju i relaksu w tym szalonym i zakręconym świecie. Takie prezenty mogę dostawać codziennie. ;-D Szkoda,że ja nie mogę dać Ci nic od siebie :-(
    Ale mogę życzyć Ci wszystkiego dobrego :-*
    Mocno ściskam i idę menatlnie przygotowywać na ciężki poniedziałek.
    Buziaki :-*
    \Eli..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Ty dajesz mi naprawdę wiele radości, każdy Twój komentarz jest dla mnie nagrodą i prezentem. Uwielbiam Twoje komentarze i dziękuję Ci za nie, jesteś cudowna! I nie piszę tego tylko dlatego, bo wypada, czy że to samo mi napisałaś, ale naprawdę ktoś zostawiający takie piękne, emocjonalnie szczere komentarze nie może być kimś zwykłym :*

      Usuń
  15. Genialna czesc. Kamil jest wymatzonym chlopakiem dla kazdej dziewczyny. Czuje sie dziwnie bo gdy koncze czytac rodzial zdaje sobie sprawe z tego, ze to fikcja, ze tak naprawde Gosi i Kamila nie ma. Potrafisz wprowadzic w taki nastroj ze moja wyobraznia sięga zenitu i umiem sobie "narysowac" a glowie kazda scene choc tak naprawde nie wiem jak oni wygladaja. Ciekawa jestem jak ty ich widzisz, jak wygladaja w twojej glowie. Pozdrawiam.��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy z nas ma pewnie swoje własne wyobrażenie na temat wyglądu Kamila i Gosi i podejrzewam, że nawet gdybym wam dokładnie ich opisała, co już kiedyś zrobiłam względem Gosi, to i tak każdy by miał swój punkt widzenia ;)
      Dziękuję, że podzieliłaś się ze mną swoimi odczuciami, ciągle to dla mnie abstrakcja, ja nie wierzę, że tak oddziałuje na Was to, co pisze :) To jakby nierealne, ale naprawdę piękne ;)

      Usuń
  16. cześć :-) nie znacie może jakiegoś fajnego bloga z opowiadaniami? Szukam już od pewnego czasu ale jakoś nie mogę na nic trafić..

    OdpowiedzUsuń