piątek, 26 grudnia 2014

The experience cz 194 1/2

Czas do świąt Bożego Narodzenia tak naprawdę upłynął nam bardzo szybko i sama w pewnym momencie nie wiedziałam gdzie podziały się te dwa tygodnie. Swój czas dzieliłam pomiędzy szkołę, naukę, Kamila i rodzinę. Zbliżał się koniec roku, a co za tym idzie koniec semestru, więc nauki miałam ogrom, ale Kamil dzielnie to wytrzymywał, ale także mi pomagał. Czułam niesamowite wsparcie z jego strony, zero jakiegokolwiek ciśnienia, pretensji czy jakiś uwag. Bardzo się szanowaliśmy, swoje obowiązki, zasady, pragnienia jak i oczekiwania. Uzupełnialiśmy się, ale również dobrze się rozumieliśmy.   Ja nawet nie wiedziałam o co my moglibyśmy się pokłócić. Byłam zdziwiona naszą zgodnością, ale to był tylko powód do radości.
W ciągu minionych dni odbyła się impreza pożegnalna dla Piotrka, który pojechał do Rzymu na trzymiesięczny staż, a ja obiecałam mu, że jak tylko będą ferie to do niego polecę i tak naprawdę już nie mogłam się tego doczekać. W kółko tylko o tym myślałam, zastanawiałam się jak będzie na miejscu, co uda nam się zobaczyć i tak dalej…  Kamil zgodził się tam ze mną tam lecieć, więc to miała być nasza pierwsza wspólna podróż, ale co ja o tym myślę. Do tego czasu jeszcze dwa miesiące, a teraz przyszedł czas by zająć się świętami.

Dwa dni przed świętami zaczęłam rozmyślać nad minionym rokiem i chciałam zrobić taki swój własny bilans. Było wiele wspaniałych i magicznych chwil, natomiast wszystko przykrywało jedno zdarzenie, czyli śmierć Maćka. Nie chciałam znowu nad tym rozmyślać, ponieważ wałkowałam to już chyba z milion razy i nie chciałam znowu zastanawiać się dlaczego. Moje myśli  poszły oczywiście w kierunku Bartka i tego jak wyglądało nasze życie przez minione miesiące. Pomimo tych cudownych chwil, było też wiele takich, które były ciężkie i owiane cierpieniem. Oczywiście kłótnie w związkach były na porządku dziennym, niemal prawie każda para przechodziła przez kryzys, natomiast miałam poczucie, że zawsze kiedy się waliło to mogłam na niego liczyć, że nie ważne co zrobiłam, co złego się nie wydarzyło, miałam do kogo pójść. Szczególnie wtedy gdy cały świat miałam przeciwko sobie – mamę, tatę, Marcina. Wyprowadzka z domu była czymś co wywołało we mnie ogromny ból i gdyby nie Bartek to chyba nie poradziłabym sobie z tym. Miałam jego i dzięki temu jakoś to wszystko przetrwałam. Jego postawa wobec mnie zawsze była stosowna, był miły, czuły, kulturalny. Zastanawiałam się więc, co sprawiło, że w ostatnim czasie zachowywał się jak ostatni dupek i cham. Nigdy taki nie był. Mogło mu coś nie pasować, z czymś się nie zgadzał, ale zawsze wykazywał się kulturą i elokwencją. Wszystko to zmieniło się jak zaczęłam go odrzucać, jak nawet nie chciałam z nim porozmawiać. Nagle zrozumiałam o co mu chodziło. To było wołanie o pomoc. Chciał mnie zmotywować, sprawić, że się wścieknę i zacznę z nim rozmawiać. To był sygnał w moją stronę, a ja to lekceważyłam. Przecież nie nachodził mnie w domu, nie śledził i nie czekał aż zostanę sama i będziemy mogli porozmawiać. Pomimo swojego durnego zachowania, a raczej swoich nieprzyjemnych słów, nadal był kulturalny i nie przekraczał granic, a przecież mógł to zrobić. Mój przyjść do mnie do domu jak nikogo nie będzie, mógł wystawać pod oknem, a on tylko wchodził mi na ambicję, jakby chciał obudzić we mnie uczucia. I pewnie by tak było, gdyby nie to, że przy Kamilu się zmieniłam. Czemu dopiero teraz to zrozumiałam? To nie było tak, że się nagle obudziłam i chciałam rzucić wszystko i znowu do niego wrócić, było już na to zdecydowanie za późno, a ja żyłam w innej bajce. Tylko, że on nie był mi kompletnie obojętny. Był ze mną wtedy, gdy było najgorzej. Tak naprawdę to dzięki niemu przeżyłam, a teraz całkowicie się od niego odwróciłam, bo popełnił błąd. Chyba nikt z nas nie jest święty i każdemu zdarzają się gorsze momenty. Nie wiem czy adekwatnie jest nazwać zdradę gorszym momentem, ale to na pewno nie był powód by całkiem go skreślić. Czułam się winna i zła na siebie, że musiały minąć aż cztery miesiące bym przejrzała na oczy. Miałam wrażenie, że nagle obudziłam się z jakiegoś transu, byłam kompletnie zaaferowana miłością Kamila i jego osobą i nie dostrzegłam tego, co było kiedyś. Nie mogłam wyrzucić dotychczasowego życia do kosza, bo bez względu na to jaką mamy za sobą przeszłość to ona nigdy nas nie opuszcza. Przez cały ten czas starałam się wyprzeć Bartka ze swojej świadomości i przez te cztery miesiące niemal mi się to udało, ale teraz, wszystko przyszło, jak zwykle w najmniej oczekiwanym momencie.
Poczułam, że tak być nie mogło, czułam się źle, że zlekceważyłam jego wołanie.
Pospiesznie wstałam z łóżka i pomimo wieczoru postanowiłam do niego jechać. Nie chciałam z tym czekać do jutra, jakbym bała się, że może uciec, albo moja odwaga mogła się ulotnić. Nie było jakoś nazbyt późno, chociaż podejrzewałam, że o tej porze będzie już w pracy. Ubrałam zwykłe czarne spodnie, na górę zarzuciłam czarną koszulę, poprawiłam makijaż i zbiegłam na dół.
- Gdzie się wybierasz? – ze strony kanapy dobiegł do mnie głos taty, którego twarz wyłoniła się znad dokumentów.
- Umówiłam się na drinka z dziewczynami, nie wrócę za późno – starałam się nie patrzeć w stronę taty by nie poznał, że go kłamałam. Nie chciałam tego robić, ale czułam, że gdybym powiedziała prawdę, próbowałby mnie zatrzymać.
- Jedziesz samochodem? – byłam pod ostrzałem pytań i musiałam przyznać, że nie zastanowiłam się nad alibi albo jakimś sensem, tego co mówiłam.
- Póki co tak, najwyżej wrócę taksówką, albo Kamil po mnie podjedzie, pa – uśmiechnęłam się do taty i pospiesznie wybiegłam z domu. W myślach ganiłam siebie, za wymówkę, że Kamil po mnie przyjedzie. Na pewno, w szczególności, że jadę do Bartka i on nic o tym nie wie…
Po drodze zamiast zastanawiać się co powiem Bartkowi, skupiłam swoje myśli na Kamilu. Szukałam rozwiązania tej sytuacji, czy powinnam mu powiedzieć, że rozmawiałam z byłym chłopakiem. Czułam, że chyba by zrozumiał. Na pewno nie chciałam go okłamywać, źle to wróżyło w szczególności na początku związku.
Po jakiś 20 minutach byłam już przed klubem, gdzie pracował Bartek. Od razu skierowałam się do baru, ale nigdzie go nie widziałam. Podeszłam do barmana cały czas rozglądając się za Bartkiem.
- Hej, zastałam Bartka? – starając się być uprzejmą spojrzałam na chłopaka, który jakby z łaski raczył podnieść na mnie swoje oczy.
- Nie pracuje dzisiaj – poczułam się zawiedziona, ale na pewno nie zniechęcona. W głowie szukałam innego rozwiązania.
- A jest Jacek? – na te słowa chłopak znowu niechętnie na mnie spojrzał, jakbym naprawdę bardzo mu przeszkadzała. – Możesz go poprosić?
- Jasne – chłopak podał dziewczynie drinka i zniknął na zapleczu a ja rozglądałam się dookoła, jakbym czegoś szukała. Napięcie we mnie rosło i nie wiedziałam o czym tak naprawdę chciałam rozmawiać z Jackiem, ale czułam, że ta rozmowa poniekąd przygotuje mnie do rozmowy z Bartkiem.
- Hej – chłopak z uśmiechem na twarzy podszedł do mnie i miło się ze mną przywitał.
- Cześć, mogę zająć ci chwilę? – nie chciałam mu przeszkadzać w pracy, ale potrzebowałam kilku minut na zebranie się w sobie.
- Jasne, chodź do mojego pokoju. Napijesz się czegoś ? – Jacek patrzył na mnie z wielka sympatią i czułam, że nie miałam czym się przejmować.
- Nie, ja tylko na chwilę – zaraz po tych moich słowach udaliśmy się do jego gabinetu. Jacek usiadł za biurkiem a ja naprzeciwko niego.
- Co mogę dla ciebie zrobić?
- Tak naprawdę szukałam Bartka, ale podobno dzisiaj nie pracuje – nie unikałam kontaktu wzrokowego z Jackiem, chciałam sprawdzić jego reakcję na moje słowa, by zobaczyć, czy miałam się czego obawiać.
- Złamał rękę i przez jakiś czas nie będzie go tutaj.
- Co mu się stało? Miał wypadek? – byłam szczerze zaniepokojona tym faktem, chociaż złamanie ręki nie było czymś bardzo groźnym to i tak poczułam ukłucie w sercu.
- Miał walkę kilka dni temu i źle ocenił swoje siły – każde słowo powodowało, że coraz to bardziej wciskałam się w fotel i czułam się przygwożdżona.  Martwiłam się o niego i cieszyłam się, że zdecydowałam się tam przyjechać. Czułam potrzebę bycia z nim.
- Ale złamał tylko rękę czy coś więcej się stało? – chciałam jak najszybciej dokończyć tą rozmowę i pojechać do chłopaka, by na własne oczy sprawdzić, czy naprawdę mu nic nie było.
- Wiesz jaki on jest, dał sobie gips założyć i…
- I wyszedł ze szpitala… To i tak cud, że tam pojechał – znałam Bartka chyba bardziej niż mi się wydawało.
- Dokładnie, musieliśmy się nieźle natrudzić, by zgodził się jechać. Chcieli mu zrobić tomografię, ale wiesz jaki on jest. Mówi, że głowa go nie boli, że czuje się dobrze, ale martwimy się o niego. Wiesz, objawy takich urazów mogą wystąpić później. – Jacek był poważnie zmartwiony bratem i poczułam złość na Bartka, że tak lekceważył swoje zdrowie. Pomimo tego strachu, urodziła mi się w głowie inna myśl. Gdy byliśmy razem Bartek zaprzestał walkom, skupiał się na mnie i owszem jeździł na treningi, ale walki sobie odpuścił. Bałam się, że znowu do tego powrócił.
- Gdzie on teraz jest?
- W domu, namawiałem go aby zamieszkał z nami, przecież z tą rękę ledwo co sam się ubiera…
- Ale nie chciał? Uparty dupek – kręciłam głową z niedowierzania, że mógł być tak kompletnie nieodpowiedzialny – Przepraszam, nie powinnam – dopiero po chwili zrozumiałam co powiedziałam, a raczej co wymsknęło się z moich ust.
- Nie masz za co, przecież masz rację. Jutro zawożę go do ojca.
- Zgodził się jechać? – Bartka zachowanie było jak sinusoida, czasem było w normie, typowe dla niego a czasem miał niezłe odchyły.
- Miał do wyboru, wigilię z moimi teściami, albo z ojcem..
- Nie chciał ci przeszkadzać – to nie było pytanie, ale luźne stwierdzenie. Znałam stosunek Bartka do rodziny, nie chciał narobić wstydu Jackowi, jakby uważał, że był złem wcielonym i przynosił ludziom tylko wstyd.
- Znasz go jak własną kieszeń – kąciki ust Jacka wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu, a mnie zrobiło się trochę głupio. Niby znałam Bartka, chociaż trochę czasu upłynęło żebym zrozumiała jego ostatnie zachowanie.
- Powiedz mi, on od dawna walczy? – nie dawało mi to spokoju, a czułam, że zmiana tematu wyjdzie nam na dobre.
- Nie, od jakiegoś miesiąca. Wiem o czymś myślisz, ale uważam, że to nie ma związku z tobą i nawet nie próbuj się czegoś doszukiwać. To dorosły facet, który sam jest za siebie odpowiedzialny. Ty i tak dużo dla niego zrobiłaś – Jacek wpatrywał się we mnie z ogromną sympatią, czego nie potrafiłam do końca zrozumieć.
- Ale także go skrzywdziłam, wyrządziłam mu przykrość i może właśnie niewiele dla niego zrobiłam? Skupiałam się na sobie, zupełnie o nim zapominając – miałam żal do siebie, że byłam taką egoistką. Niekoniecznie tylko teraz, po zakończeniu związku, ale także w czasie jego trwania. Ciągle była mowa o moim cierpieniu, o moim bólu, o mojej stracie. Przytłoczyłam go oczekując, że on zawsze będzie na moje skinienie.
- O czym ty mówisz? Zmieniłaś go, sprawiłaś, że jest inny, rozważny. Dokonałaś niemożliwego, pogodziłaś go z ojcem. Wiesz ile razy próbowałem to zrobić? Nauczyłaś go wielu rzeczy i to, że teraz nie jesteście razem, nie świadczy o tym, że on o tym wszystkim zapomniał. Gdyby nie ty, nie zgodziłby się jutro jechać do ojca i spędzić z nim świąt. Znasz Bartka i doskonale wiesz, jaki to dla niego wysiłek. Dlatego nie mów, że nic nie zrobiłaś. Pokazałaś mu, że nie może żyć tylko dla siebie, ale i dla innych. – chciałam to wszystko dostrzec o czym mówił Jacek, ale to nie było łatwe. Musiałam prosić Bartka o wybaczenie, bardzo tego potrzebowałam.  
- Jest teraz u siebie? Sam? – bałam się, że na miejscu zastanę jakąś dziewczynę, nie dlatego, że byłabym zazdrosna, ale chciałam swobodnie z nim porozmawiać. Wyjaśnić wszystko by nic nie zostało niedopowiedziane.
- Tak.
- Myślisz, że źle robię chcąc z nim porozmawiać? No wiesz.. My już nie będziemy razem, ale…
- Gosia uwierz mi, że on tego potrzebuje. – Jacka uśmiech był pokrzepiający, a słowa, które usłyszałam dały mi wiele do myślenia. Czyżby Bartek rozmawiał z nim na ten temat? Czy on chciał ze mną rozmawiać? Głupia jestem. Przecież chciał, stąd to jego zachowanie i wołanie o pomoc.
- Dziękuję – uścisnęłam jego dłoń i pospiesznie udałam się do wyjścia. Byłam pewna, że dobrze robiłam. Może miałam się sparzyć i zostać wyrzucona z jego mieszkania, ale chciałam spróbować. Po tym wszystkim co dla mnie zrobił, nie zasłużył na takie traktowanie. Każdemu należała się rozmowa i miałam ogromny żal do siebie, że wcześniej mu tego odmówiłam.

Czekam na Wasze opinie, a kolejna część  już niebawem ;)

14 komentarzy:

  1. Och skończyłaś w takim momencie, teraz musisz dodać szybko następnnastępną cześć, bo inaczej umrę. Bardzo fajna cześć �� Ewa

    OdpowiedzUsuń
  2. Prosze daj jak najszybciej nastepna czesc dlaczego w takim momencie?!? Nie mogę się doczekać następnego rozdziału:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zrobiłam tego specjalnie. Napisałam jedną długą część, ale, że przy wklejaniu na blogspota często wszystko się przesuwa, to musiałam podzielić na pół :)

      Usuń
  3. CZEMU SKOŃCZYŁAŚ W TAKIM MOMENCIE JA SIĘ PYTAM?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam... ;) Nie zrobiłam tego by, Was dręczyć. Musiałam podzielić część na pół by to miało ręce i nogi, i to był jedyny sposób ;) Kolejna część już niedługo ;)

      Usuń
  4. Przeczytałam wszystkie części jakie do tej pory napisałaś. Jestem zachwycona, nigdy nawet nie czytałam tak dobre książki jak twoje opowiadanie.
    Pisz dalej,masz ogromy talent. Czekam na kolejne części. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo :* Cieszę się, że Ci się podoba. Dziękuję za poświęcony czas, jest mi niezmiernie miło :*

      Usuń
  5. HPodziwia Gośkę. Ja bym chyba nie umiała się tak zachować jak ona ...
    Nie wiem co napisać więcej. Wiesz przecież doskonale, że jest mega zajebiście😍

    OdpowiedzUsuń
  6. Matka z córką, ojciec z synem, Gośka z Kamilem i jedzie do Barka, ale jaja :D Nie każ nam czekać długo, błaaaagam! // nieś :D

    OdpowiedzUsuń
  7. opowiadanie zostawilas w takim napieciu, ze nie moge doczekac sie kolejnej czesci!

    OdpowiedzUsuń
  8. Fanastyczna część i czekam na kolejną :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ooo zatliła się we mnie nadzieja że Gosia z Bartkiem wrócą do siebie...muszą być razem :)
    cudownie że Gosia przejrzała na oczy..:*

    OdpowiedzUsuń
  10. O Matko . Nie spodziewałam się czegoś takiego. Rozmowa Gosi z Bartkiem wywoła na pewno masę emocji. :-D
    Radział jak zawsze GENIALNY!
    :-*
    \Eli..

    OdpowiedzUsuń