-
Jesteś pewna? - zwróciła się do mnie mama, kiedy pod koniec tygodnia
przyjechała wraz z Tomaszem po część swoich rzeczy. Co prawda mama nie
wyprowadzała się całkowicie, pakowała jedynie wszystkie swoje niezbędne rzeczy,
ale i tak wiedziałam, że nie prędko tu wróci. Widziałam z jakim trudem to
robiła, natomiast ja cieszyłam się z decyzji, którą podjęłam i byłam pewna, że
obojgu nam wyjdzie to na dobre.
-
Tak – oparłam się o ścianę w przedpokoju i założyłam ręce na piersi.
Przyglądałam się mamie i temu z jakim zaangażowaniem Tomasz jej pomagał. Musiał
ją naprawdę kochać i miałam nadzieję, że to uczucie było maksymalnie szczere.
-
Gdybyś tylko zmieniła zdanie, potrzebowała czegoś, to dzwoń. W razie potrzeby,
zapisałam ci numer do Tomasza, jest w notesie w kuchni w szufladzie - mama
zapiąwszy ostatnią torbę, przystanęła naprzeciwko mnie i z smutkiem w oczach, a
może nawet i z łzami przypatrywała się mojej twarzy.
-
Dobrze. Nie martw się, poradzę sobie. I tak od dłuższego czasu prawie tutaj nie
bywałaś – mimo, że mogło to zabrzmieć jak zarzut z mojej strony, to tak nie
było. Pomimo jej wszystkich wad i tego, jak układały się nasze relacje, bardzo
ją kochałam i wiedziałam, że nic ani nikt tego nie zmieni. Po prostu obie
musiałyśmy odpocząć od siebie a przede wszystkim nabrać dystansu.
-
Nie chciałam by to tak wyszło.
-
Wiem, dlatego cieszę się, że się przeprowadzasz do niego. Też zasługujesz na
szczęście – na moich ustach pojawił się drobny uśmiech, którym chciałam dodać
mamie otuchy. Nie byłam w stanie jej przytulić, więc jedynie został nam kontakt
bezdotykowy.
-
Zawsze będziesz u mnie na pierwszym miejscu, proszę pamiętaj o tym. - kiedy
mama złapała mnie za dłoń, jej dotyk był dla mnie obcy i czułam się z tym co
najmniej dziwnie. Miałam na uwadze to, że zabranie ręki mogłoby sprawić jej
przykrość, dlatego tego nie zrobiłam.
-
Wiem, a teraz zbierajcie się, bo już chyba nigdy nie wyjdziecie – chciałam
trochę rozładować napiętą atmosferę, a zdawałam sobie sprawę, że mama mogła tak
w nieskończoność się ze mną żegnać chociaż nie wyjeżdżała daleko, jedynie kilka
ulic dalej.
-
W naszym domu zawsze będzie dla ciebie miejsce – tym razem głos zabrał Tomasz,
który przystanął obok mnie.
-
Dziękuję – za bardzo nie wiedziałam co
miałam mu odpowiedzieć. Te zapewnienia słyszałam już milion razy i znałam je
dosłownie na pamięć.
-
Zostawisz nas na chwilę samych? Zaraz przyjdę do samochodu – mężczyzna podał
mamie klucze od auta i delikatnie się do niej uśmiechnął. W każdym jego geście
było dużo miłości i opiekuńczości, skierowanej do mojej mamy.
-
Jasne – mama z czułością pogłaskała Tomasza po ramieniu a do mnie delikatnie
się uśmiechnęła. Odpowiadając jej tym samym, odprowadziłam ją wzrokiem do drzwi
i w myślach zastanawiałam się, o czym chciał ze mną porozmawiać nowy partner
mojej mamy.
-
Wiesz, że zależy mi na twojej mamie i chciałbym żeby naprawdę była szczęśliwa.
Jedyne, czego jej brakuje, to dobrego kontaktu z tobą. Nie chciałbym żebyś tą
przeprowadzkę traktowała jako, odebranie ci mamy. Dla niej zawsze będziesz
najważniejsza – pouczający ton mężczyzny sprawił, że nie chciało mi się z nim
rozmawiać. Rozumiałam całą tą troskę zarówno o mamę jak i o mnie, ale nie byłam w stanie wiecznie słuchać
kazania skierowanego w moją stronę.
- Zachowujecie się tak, jakbyście
przeprowadzali się na koniec świata. To nieunikniona kolej rzeczy. Jakbym
wyjeżdżała na studia, to także mieszkałabym z dala od mamy, więc proszę nie
traktujcie mnie jak niedorozwinięte dziecko. Miło mi, że oboje się o mnie
martwicie, ale jestem już duża i rozumiem pewne rzeczy. Z całego serca i z
ogromną szczerością życzę wam szczęścia i trzymam za was kciuki – pragnęłam żyć
na własną rękę, przynajmniej częściowo i na tyle ile tylko mogłam. To nie było
tak, że nie lubiłam Tomasza, ale nie chciałam by mnie wychowywał.
-
To nie chodzi o to, że nie wierzymy, że sobie poradzisz. Twoja mama cierpi, że
wasze kontakty tak wyglądają. Dlatego myślę, że gdybyście były bliżej siebie,
byłoby wam łatwiej się dogadać – mężczyzna włożył ręce do kieszeni i nie
wyglądało na to, żeby gdziekolwiek mu się spieszyło, a więc nadal zamierzał
ciągnąć ten temat.
-
To mamy odmienne zdanie na ten temat. Jak jesteśmy blisko siebie, to nie zdaje
to egzaminu. A tak serio, to naprawdę chcesz się bawić w mojego tatę i mnie
pouczać? - z politowaniem spojrzałam na mojego rozmówcę i chciałam usłyszeć od niego, jaką rolę
zamierzał pełnić w moim życiu.
-
Wiem, że nigdy nie zastąpię ci taty i nie zamierzam tego robić. Chciałbym abyśmy
się po prostu dogadali i spróbowali stworzyć dom. Chciałbym zapewnić ci
bezpieczeństwo i dbać o twoją przyszłość – tego się najbardziej obawiałam. W
momencie w którym chciałam być niezależna, to ktoś postanowił zadbać o moje
wychowanie.
-
No i widzisz tutaj także się nie zgadzamy. Nie potrzebuję ojcowania, wychowania
czy umoralniania. Chcę żyć tak, jak tego chcę, po swojemu. Wiem, że nie każdy
mój wybór będzie trafny i nie raz napotkam na jakieś problemy, a droga którą
obiorę może okazać się błędna, ale to będzie moja lekcja życia i moje
doświadczenia. Tyle lat byłam okłamywana i to przez najbliższą mi osobę i nie
dopuszczę, by jeszcze kiedykolwiek miało to miejsce – miałam jasno określony cel, znałam
swoje potrzeby i to, do czego zamierzałam dążyć, więc nie chciałam by
ktokolwiek pokrzyżował moje plany.
-
Ona to robiła dla twojego dobra. Poza tym tak jak mówisz, nie zawsze
podejmujemy właściwe decyzje.
-
Wiem, ale nie da się ot tak odbudować zaufania. Rozmawialiśmy już kiedyś o tym
i nie widzę sensu by się powtarzać. Dbaj o mamę, wiem, że przy tobie jest
szczęśliwa – nie ukrywam, że jak najszybciej chciałam zakończyć tą wymianę zdań
i nacieszyć się zapachem samotności.
-
Zrobię wszystko by była jeszcze bardziej. Do zobaczenia – mężczyzna zrobił krok
na przód i dał mi wielką nadzieję, że będzie to koniec tego wykładu.
-
Do zobaczenia – uśmiechem pożegnałam mojego gościa i od razu po jego wyjściu zamknęłam
drzwi i położyłam się na sofie. Tak cudownie było móc poczuć się wolną. Przede
mną był ogromny sprawdzian. Musiałam nie tylko dbać o siebie, ale i o całe mieszkanie. Wszystko było na mojej
głowie i sama byłam ciekawa jak sobie poradzę. Póki co, nie chciałam spędzić
tego wieczoru w samotności, więc napisałam sms'a do Przemka by wpadł na wspólne
świętowanie nowego rozdziału w moim życiu. Przygotowałam kilka smakołyków, a
także ogarnęłam siebie. Nie wiem skąd wezbrała się we mnie potrzeba by wyglądać
atrakcyjnie i bardziej niż zwykle zadbać o siebie. Założyłam czarną obcisłą sukienkę,
która sięgała mi do połowy uda, a włosy lekko zakręciłam, a żeby poczuć się już
maksymalnie seksownie, usta pomalowałam czerwoną szminką. Gotowa przeglądałam
się w lustrze i nie mogłam sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz tak ładnie
wyglądałam. Czułam się kobieco i pierwszy raz od bardzo dawna podobałam się
sobie. Moje trochę egocentryczne zachowanie przerwał mi dźwięk domofonu i
podnosząc słuchawkę wpuściłam przyjaciela do środka. Cieszyłam się, nie będę
musiała spędzać tego wieczoru sama a na dodatek, ostatnimi czasy, w obecności
Przemka czułam się po prostu najlepiej.
-
Hej - uśmiechnęłam się do chłopaka, kiedy otworzyłam mu drzwi od domu. Stał tam
z mega pociągającym uśmiechem na ustach, a w ręce trzymał butelkę białego wina.
-
Cześć, nie wiedziałem, że obowiązują eleganckie stroje, ubrałbym się jakoś
stosowniej, a tak wracam z treningu - Przemek wszedł do środka i zdejmując
kurtkę zauważyłam, że jego odzienie zupełnie nie pasowało do mojego wyglądu,
natomiast w zupełności mi to nie przeszkadzało. Uwielbiałam go w wydaniu
dresowym, a ja mój ubiór wcale nie był skomponowany z myślą o chłopaku.
Przynajmniej tak mi się wydawało.
-
Da radę - puściłam do niego oko i weszłam do
kuchni szukając otwieracza do wina w szufladzie.
-
Rozumiem, że świętujemy zdobycie nowej imprezowni? - przyjaciel jak tylko
dowiedział się, że będę mieszkała sama, ochrzcił moje mieszkanie nową meliną
naszej ekipy. Wiedziałam, że było w tym sporo humoru, jednak miałam na uwadze,
że w niedługim czasie faktycznie będę musiała pomyśleć o jakiejś imprezie na
mieszkaniu.
-
Oto przed tobą stoi nowa burdel mama - odkąd poznałam Przemka i przebywałam
wśród jego znajomych moje poczucie humoru znacznie się zmieniło, a spojrzenie
na świat uległo dosyć dużej zmianie. Nabrałam większego dystansu do siebie i na
większość aspektów patrzyłam ze sporą rezerwą.
-
To wypijmy za nasz nowy interes - stukając się kieliszkami, nie mogłam oderwać
wzroku od swojego towarzysza. Przy nim czułam się zupełnie inaczej, a raczej
doświadczałam niecodziennych uczuć. Starałam się zachować trzeźwość myślenia i
patrzeć na niego jako na przyjaciela, ale nie łatwo było mi się wyzbyć swoich
uczuć.
-
A tak serio, to naprawdę ładnie wyglądasz... Kurde, zawsze wyglądasz ślicznie,
ale dzisiaj.. no cóż, trochę szczęka mi opadła - widziałam, że Przemek coś za
bardzo przyglądał się mojej osobie, ale nie chciałam dopisywać do tego jakiś
większych znaczeń by się czasem nie rozczarować.
-
Dziękuję, jesteś głodny? - kiedy rumieniec wchodził mi na policzki, musiałam
odwrócić się plecami do chłopaka by czasem nie zauważył jaką rekcję wywołały u
mnie jego słowa.
-
O tak, w sumie dzisiaj mało co jadłem, co moja pani domu przygotowała? -
Przemek poszedł za mną do kuchni i zerkając mi przez ramię, próbował dojrzeć co
dla nas ugotowałam. Bliskość jego ciała wywołała u mnie gęsią skórkę i naprawdę
chciałam jakoś nad sobą zapanować bo coraz to głupiej mi się robiło.
-
Mamy zapiekankę z warzywami i ryżem. Co oglądamy? - starałam się maksymalnie
skupić na wykonywanych przeze mnie czynnościach, by choć trochę zignorować swoje
uczucia.
-
Mam lepszą propozycję, w torbie mam kinecta, może pogramy, co? Rozruszamy się,
trochę potańczymy - iskierka błysku w oczach chłopaka zachęciła mnie do
przystania na jego propozycję. W sumie fajnie było porobić coś aktywnego, a nie
tylko siedzieć przez telewizorem. Zaraz po zjedzeniu posiłku oddaliśmy się
tańcu i w sumie mieliśmy przy tym naprawdę wielki ubaw, a w szczególności
Przemek, który śmiał się ze mnie, bo ja w swojej kusej sukience, miałam dość
ograniczone ruchy i czasem zapominając o przytrzymaniu ubrania, świeciłam
nagością. Na początku strasznie się tym krępowałam, lecz Przemek kategorycznie
zabronił mi się przebierać i sam ściągnął z siebie koszulkę odsłaniając spory
kawałek ciała. Nie wiem czy to przez nasz dobry humor, czy wypity alkohol, ale
zapomnieliśmy trochę o postawionych przez nas wcześniej granicach.
Ojoojojo Ale się dzieje 😆 czekam nn :*
OdpowiedzUsuńTo ciekawe jak sobie teraz poradzi mieszkając sama. Przemek..Ehh uwielbiam go :) Fajna część:))/Kinga
OdpowiedzUsuń.chcę więcej <3 ! Kocham twoja tworczosc !
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaa Przemo jest boski <3
OdpowiedzUsuńKochammm. Niech to sie rozkreci w sposob o ktorym mysle!!! Pozdrawiam.:)
OdpowiedzUsuńZakochalam sie w Przemku, albo w Tobie, autorko :D Haha :D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwoscia na nastepna czesc, pozdrawiam Paula \\ Nies :*
Paulino fajna część. A czy sobie poradzi mieszkając sama?. Pozdrawiam Wiktor
OdpowiedzUsuńRewelacyjny !! Czekam z niecierpliwością na następny :)
OdpowiedzUsuń