sobota, 11 lipca 2015

Trudna rozłąka cz 37

- Jesteś pewna? - zwróciła się do mnie mama, kiedy pod koniec tygodnia przyjechała wraz z Tomaszem po część swoich rzeczy. Co prawda mama nie wyprowadzała się całkowicie, pakowała jedynie wszystkie swoje niezbędne rzeczy, ale i tak wiedziałam, że nie prędko tu wróci. Widziałam z jakim trudem to robiła, natomiast ja cieszyłam się z decyzji, którą podjęłam i byłam pewna, że obojgu nam wyjdzie to na dobre.
- Tak – oparłam się o ścianę w przedpokoju i założyłam ręce na piersi. Przyglądałam się mamie i temu z jakim zaangażowaniem Tomasz jej pomagał. Musiał ją naprawdę kochać i miałam nadzieję, że to uczucie było maksymalnie szczere.
- Gdybyś tylko zmieniła zdanie, potrzebowała czegoś, to dzwoń. W razie potrzeby, zapisałam ci numer do Tomasza, jest w notesie w kuchni w szufladzie - mama zapiąwszy ostatnią torbę, przystanęła naprzeciwko mnie i z smutkiem w oczach, a może nawet i z łzami przypatrywała się mojej twarzy.
- Dobrze. Nie martw się, poradzę sobie. I tak od dłuższego czasu prawie tutaj nie bywałaś – mimo, że mogło to zabrzmieć jak zarzut z mojej strony, to tak nie było. Pomimo jej wszystkich wad i tego, jak układały się nasze relacje, bardzo ją kochałam i wiedziałam, że nic ani nikt tego nie zmieni. Po prostu obie musiałyśmy odpocząć od siebie a przede wszystkim  nabrać dystansu.
- Nie chciałam by to tak wyszło.
- Wiem, dlatego cieszę się, że się przeprowadzasz do niego. Też zasługujesz na szczęście – na moich ustach pojawił się drobny uśmiech, którym chciałam dodać mamie otuchy. Nie byłam w stanie jej przytulić, więc jedynie został nam kontakt bezdotykowy.
- Zawsze będziesz u mnie na pierwszym miejscu, proszę pamiętaj o tym. - kiedy mama złapała mnie za dłoń, jej dotyk był dla mnie obcy i czułam się z tym co najmniej dziwnie. Miałam na uwadze to, że zabranie ręki mogłoby sprawić jej przykrość, dlatego tego nie zrobiłam.
- Wiem, a teraz zbierajcie się, bo już chyba nigdy nie wyjdziecie – chciałam trochę rozładować napiętą atmosferę, a zdawałam sobie sprawę, że mama mogła tak w nieskończoność się ze mną żegnać chociaż nie wyjeżdżała daleko, jedynie kilka ulic dalej.
- W naszym domu zawsze będzie dla ciebie miejsce – tym razem głos zabrał Tomasz, który przystanął obok mnie.
- Dziękuję –  za bardzo nie wiedziałam co miałam mu odpowiedzieć. Te zapewnienia słyszałam już milion razy i znałam je dosłownie na pamięć.
- Zostawisz nas na chwilę samych? Zaraz przyjdę do samochodu – mężczyzna podał mamie klucze od auta i delikatnie się do niej uśmiechnął. W każdym jego geście było dużo miłości i opiekuńczości, skierowanej do mojej mamy.
- Jasne – mama z czułością pogłaskała Tomasza po ramieniu a do mnie delikatnie się uśmiechnęła. Odpowiadając jej tym samym, odprowadziłam ją wzrokiem do drzwi i w myślach zastanawiałam się, o czym chciał ze mną porozmawiać nowy partner mojej mamy.
- Wiesz, że zależy mi na twojej mamie i chciałbym żeby naprawdę była szczęśliwa. Jedyne, czego jej brakuje, to dobrego kontaktu z tobą. Nie chciałbym żebyś tą przeprowadzkę traktowała jako, odebranie ci mamy. Dla niej zawsze będziesz najważniejsza – pouczający ton mężczyzny sprawił, że nie chciało mi się z nim rozmawiać. Rozumiałam całą tą troskę zarówno o mamę jak i o  mnie, ale nie byłam w stanie wiecznie słuchać kazania skierowanego w moją stronę.
- Zachowujecie się tak, jakbyście przeprowadzali się na koniec świata. To nieunikniona kolej rzeczy. Jakbym wyjeżdżała na studia, to także mieszkałabym z dala od mamy, więc proszę nie traktujcie mnie jak niedorozwinięte dziecko. Miło mi, że oboje się o mnie martwicie, ale jestem już duża i rozumiem pewne rzeczy. Z całego serca i z ogromną szczerością życzę wam szczęścia i trzymam za was kciuki – pragnęłam żyć na własną rękę, przynajmniej częściowo i na tyle ile tylko mogłam. To nie było tak, że nie lubiłam Tomasza, ale nie chciałam by mnie wychowywał.
- To nie chodzi o to, że nie wierzymy, że sobie poradzisz. Twoja mama cierpi, że wasze kontakty tak wyglądają. Dlatego myślę, że gdybyście były bliżej siebie, byłoby wam łatwiej się dogadać – mężczyzna włożył ręce do kieszeni i nie wyglądało na to, żeby gdziekolwiek mu się spieszyło, a więc nadal zamierzał ciągnąć ten temat.
- To mamy odmienne zdanie na ten temat. Jak jesteśmy blisko siebie, to nie zdaje to egzaminu. A tak serio, to naprawdę chcesz się bawić w mojego tatę i mnie pouczać? - z politowaniem spojrzałam na mojego rozmówcę  i chciałam usłyszeć od niego, jaką rolę zamierzał pełnić w moim życiu.
- Wiem, że nigdy nie zastąpię ci taty i nie zamierzam tego robić. Chciałbym abyśmy się po prostu dogadali i spróbowali stworzyć dom. Chciałbym zapewnić ci bezpieczeństwo i dbać o twoją przyszłość – tego się najbardziej obawiałam. W momencie w którym chciałam być niezależna, to ktoś postanowił zadbać o moje wychowanie.
- No i widzisz tutaj także się nie zgadzamy. Nie potrzebuję ojcowania, wychowania czy umoralniania. Chcę żyć tak, jak tego chcę, po swojemu. Wiem, że nie każdy mój wybór będzie trafny i nie raz napotkam na jakieś problemy, a droga którą obiorę może okazać się błędna, ale to będzie moja lekcja życia i moje doświadczenia. Tyle lat byłam okłamywana i to przez najbliższą mi osobę i nie dopuszczę, by jeszcze kiedykolwiek miało to  miejsce – miałam jasno określony cel, znałam swoje potrzeby i to, do czego zamierzałam dążyć, więc nie chciałam by ktokolwiek pokrzyżował moje plany.
- Ona to robiła dla twojego dobra. Poza tym tak jak mówisz, nie zawsze podejmujemy właściwe decyzje.
- Wiem, ale nie da się ot tak odbudować zaufania. Rozmawialiśmy już kiedyś o tym i nie widzę sensu by się powtarzać. Dbaj o mamę, wiem, że przy tobie jest szczęśliwa – nie ukrywam, że jak najszybciej chciałam zakończyć tą wymianę zdań i nacieszyć się zapachem samotności.
- Zrobię wszystko by była jeszcze bardziej. Do zobaczenia – mężczyzna zrobił krok na przód i dał mi wielką nadzieję, że będzie to koniec tego wykładu.
- Do zobaczenia – uśmiechem pożegnałam mojego gościa i od razu po jego wyjściu zamknęłam drzwi i położyłam się na sofie. Tak cudownie było móc poczuć się wolną. Przede mną był ogromny sprawdzian. Musiałam nie tylko dbać o siebie, ale  i o całe mieszkanie. Wszystko było na mojej głowie i sama byłam ciekawa jak sobie poradzę. Póki co, nie chciałam spędzić tego wieczoru w samotności, więc napisałam sms'a do Przemka by wpadł na wspólne świętowanie nowego rozdziału w moim życiu. Przygotowałam kilka smakołyków, a także ogarnęłam siebie. Nie wiem skąd wezbrała się we mnie potrzeba by wyglądać atrakcyjnie i bardziej niż zwykle zadbać o siebie. Założyłam czarną obcisłą sukienkę, która sięgała mi do połowy uda, a włosy lekko zakręciłam, a żeby poczuć się już maksymalnie seksownie, usta pomalowałam czerwoną szminką. Gotowa przeglądałam się w lustrze i nie mogłam sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz tak ładnie wyglądałam. Czułam się kobieco i pierwszy raz od bardzo dawna podobałam się sobie. Moje trochę egocentryczne zachowanie przerwał mi dźwięk domofonu i podnosząc słuchawkę wpuściłam przyjaciela do środka. Cieszyłam się, nie będę musiała spędzać tego wieczoru sama a na dodatek, ostatnimi czasy, w obecności Przemka czułam się po prostu najlepiej.
- Hej - uśmiechnęłam się do chłopaka, kiedy otworzyłam mu drzwi od domu. Stał tam z mega pociągającym uśmiechem na ustach, a w ręce trzymał butelkę białego wina.
- Cześć, nie wiedziałem, że obowiązują eleganckie stroje, ubrałbym się jakoś stosowniej, a tak wracam z treningu - Przemek wszedł do środka i zdejmując kurtkę zauważyłam, że jego odzienie zupełnie nie pasowało do mojego wyglądu, natomiast w zupełności mi to nie przeszkadzało. Uwielbiałam go w wydaniu dresowym, a ja mój ubiór wcale nie był skomponowany z myślą o chłopaku. Przynajmniej tak mi się wydawało.
- Da radę - puściłam do niego oko i weszłam do  kuchni szukając otwieracza do wina w szufladzie.
- Rozumiem, że świętujemy zdobycie nowej imprezowni? - przyjaciel jak tylko dowiedział się, że będę mieszkała sama, ochrzcił moje mieszkanie nową meliną naszej ekipy. Wiedziałam, że było w tym sporo humoru, jednak miałam na uwadze, że w niedługim czasie faktycznie będę musiała pomyśleć o jakiejś imprezie na mieszkaniu.
- Oto przed tobą stoi nowa burdel mama - odkąd poznałam Przemka i przebywałam wśród jego znajomych moje poczucie humoru znacznie się zmieniło, a spojrzenie na świat uległo dosyć dużej zmianie. Nabrałam większego dystansu do siebie i na większość aspektów patrzyłam ze sporą rezerwą.
- To wypijmy za nasz nowy interes - stukając się kieliszkami, nie mogłam oderwać wzroku od swojego towarzysza. Przy nim czułam się zupełnie inaczej, a raczej doświadczałam niecodziennych uczuć. Starałam się zachować trzeźwość myślenia i patrzeć na niego jako na przyjaciela, ale nie łatwo było mi się wyzbyć swoich uczuć.
- A tak serio, to naprawdę ładnie wyglądasz... Kurde, zawsze wyglądasz ślicznie, ale dzisiaj.. no cóż, trochę szczęka mi opadła - widziałam, że Przemek coś za bardzo przyglądał się mojej osobie, ale nie chciałam dopisywać do tego jakiś większych znaczeń by się czasem nie rozczarować.
- Dziękuję, jesteś głodny? - kiedy rumieniec wchodził mi na policzki, musiałam odwrócić się plecami do chłopaka by czasem nie zauważył jaką rekcję wywołały u mnie jego słowa.
- O tak, w sumie dzisiaj mało co jadłem, co moja pani domu przygotowała? - Przemek poszedł za mną do kuchni i zerkając mi przez ramię, próbował dojrzeć co dla nas ugotowałam. Bliskość jego ciała wywołała u mnie gęsią skórkę i naprawdę chciałam jakoś nad sobą zapanować bo coraz to głupiej mi się robiło.
- Mamy zapiekankę z warzywami i ryżem. Co oglądamy? - starałam się maksymalnie skupić na wykonywanych przeze mnie czynnościach, by choć trochę zignorować swoje uczucia.

- Mam lepszą propozycję, w torbie mam kinecta, może pogramy, co? Rozruszamy się, trochę potańczymy - iskierka błysku w oczach chłopaka zachęciła mnie do przystania na jego propozycję. W sumie fajnie było porobić coś aktywnego, a nie tylko siedzieć przez telewizorem. Zaraz po zjedzeniu posiłku oddaliśmy się tańcu i w sumie mieliśmy przy tym naprawdę wielki ubaw, a w szczególności Przemek, który śmiał się ze mnie, bo ja w swojej kusej sukience, miałam dość ograniczone ruchy i czasem zapominając o przytrzymaniu ubrania, świeciłam nagością. Na początku strasznie się tym krępowałam, lecz Przemek kategorycznie zabronił mi się przebierać i sam ściągnął z siebie koszulkę odsłaniając spory kawałek ciała. Nie wiem czy to przez nasz dobry humor, czy wypity alkohol, ale zapomnieliśmy trochę o postawionych przez nas wcześniej granicach. 

8 komentarzy:

  1. Ojoojojo Ale się dzieje 😆 czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  2. To ciekawe jak sobie teraz poradzi mieszkając sama. Przemek..Ehh uwielbiam go :) Fajna część:))/Kinga

    OdpowiedzUsuń
  3. .chcę więcej <3 ! Kocham twoja tworczosc !

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaaaaaaaaa Przemo jest boski <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochammm. Niech to sie rozkreci w sposob o ktorym mysle!!! Pozdrawiam.:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zakochalam sie w Przemku, albo w Tobie, autorko :D Haha :D
    Czekam z niecierpliwoscia na nastepna czesc, pozdrawiam Paula \\ Nies :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Paulino fajna część. A czy sobie poradzi mieszkając sama?. Pozdrawiam Wiktor

    OdpowiedzUsuń
  8. Rewelacyjny !! Czekam z niecierpliwością na następny :)

    OdpowiedzUsuń