Cały tydzień nie wracaliśmy już do
tematu mojego spotkania z tatą. Jasne było, że spełnię obietnicę daną
Przemkowi, ale kiedyś. Oboje się zastanawialiśmy, czy nie lepiej zostawić to na
czas po maturach, żeby czasem, w razie jakiś komplikacji, nie leżała rozbita psychicznie
w łóżku i nie zalewała się łzami, co było bardzo prawdopodobne. Chcąc nie
chcąc, matura była najważniejsza i nie chciałam zawieźć samej siebie na tym
polu, dlatego też cały tydzień robiliśmy z Przemkiem powtórki i wypełnialiśmy
różne testy sprawdzające.
Wieczorami, co drugi dzień, chodziliśmy do
biura rodziców chłopaka by sprzątać, więc niemal każdą chwilę spędzaliśmy
razem. Nie myślałam wtedy o swoich uczuciach do niego, po prostu cieszyłam się,
że to właśnie ze mną przebywał i bardzo schlebiało
mi to, że całą swoją uwagę koncentrował na mojej osobie.
Całą niedzielę przesiedziałam sama w
domu - mama tradycyjnie była u Tomasza, a Przemek pojechał z rodzicami do jego
dziadków na jakąś rodzinną uroczystość. Nie miałam ochoty by się uczyć, więc prawie cały dzień leżałam na
kanapie w salonie i oglądałam film za filmem. Mama wróciła do mieszkania
dopiero wieczorem i od razu, gdy na nią spojrzałam wydała mi się dziwna.
Zdecydowanie była szczęśliwa, ale taka to ona była odkąd Tomasz zaczął nocować
u nas w domu. Dzisiaj natomiast było coś jeszcze, była odrobinę spięta i co
chwilę robiąc sobie kolację w kuchni rzucała na mnie wzrokiem. Od naszej
ostatniej kłótni miął ponad tydzień, a przez ten czas miałam wrażenie, że nasze
stosunki były na przyzwoitym poziomie.
- Chciałabym z tobą porozmawiać - mama usiadła
na fotelu obok kanapy i wzięła pilota od telewizora i ściszyła teleturniej,
który akurat oglądałam.
- O czym? - aż pod skórą czułam, że to
nie będzie żadne pitu pitu, ale jakiś konkret.
-
O Tomku, jesteśmy razem – mamy wzrok był trochę przenikliwy i słuchając jej
zdawkowych odpowiedzi, miałam wrażenie, że nie chciałam uczestniczyć w tej
rozmowie. Nie zapowiadało się nic, co byłoby przyjemne.
-
Nic nowego – wiedziałam, że mama i
Tomasz będą razem, nawet bez oficjalnego komunikatu dało się zauważyć, że ta
dwójka miała się ku sobie. Nie czułam się z tym źle, ani nie miałam do mamy
pretensji. Nawet było mi to na rękę, bo dzięki temu, ja miałam więcej swobody.
-
Nie jesteśmy dziećmi i nie zamierzamy się ukrywać. Zależy mi na nim i pierwszy
raz od bardzo długiego czasu, czuję się szczęśliwa i na właściwym miejscu - mama
obracała w dłoniach pilota, co było oznaką, że się stresowała. W pierwszym
odruchu chciałam ją objąć, przytulić, powiedzieć, że ja też się cieszę, że
widzę ją taką, ale nie potrafiłam się przemóc. Miałam w sobie blokadę, której
nie byłam w stanie przezwyciężyć.
-
To fajnie, cieszę się. Mogę już iść do siebie? - ta rozmowa była dla mnie
naprawdę trudna i nie potrafiłam zrozumieć uczuć, które mi towarzyszyły. Z
jednej strony cieszyłam się jej szczęściem , a z drugiej chyba byłam trochę
zazdrosna.
-
Poczekaj, proszę. - kiedy już wstałam, mama złapała mnie za dłoń i również
stanęła na nogach, patrząc mi prosto w oczy – Tomek zaproponował, żebyśmy się
do niego przeprowadziły – kobieta z dużą niepewnością przyglądała się mojej
twarzy, ewidentnie czekając na jakiś ruch z mojej strony. Stałam lekko
skamieniała i nie wiedziałam co począć.
-
Co proszę? - chciałam by okazało się, że tylko mi się przesłyszało, albo, że
coś źle zrozumiałam.
-
On ma swój dom, jest tam dużo miejsca, nie będziemy musieli siedzieć w dwóch
pokojach. Będziesz miała swój własny pokój z balkonem i łazienką. Będziesz
także miała bliżej do szkoły. Jest tam też ogród. To piękne miejsce, na pewno
ci się spodoba.
-
Ale ja nie chcę się nigdzie
przeprowadzać, mnie jest tutaj dobrze – lubiłam swój pokój, swój ciasny, ale
własny kąt. Nie chciałam być w obcym miejscu z jakimś obcym facetem.
-
Zobaczysz, tam też będzie ci dobrze. Ja go naprawdę kocham i chciałabym ci
stworzyć prawdziwą rodzinę. Zawsze chciałaś mieć tatę. - mama zrobiła krok do
przodu i położyła mi dłonie na moich ramionach.
-
Nie sądzisz, że na to, to jest trochę za późno? Jak on chce mieć dziecko, to
niech sobie je zrobi. Ja mam już tatę i innego nie potrzebuję – robiłam się
naprawdę zła na mamę i nie wierzyłam, że ona poważnie uważała, że po 19 latach,
nagle jakiś obcy facet będzie robił za
mojego ojca.
-
Iza, proszę cię. On jest cudownym mężczyzną, zobaczysz, polubisz go. On jest
lepszy od Grześka, lepiej się sprawdzi jako twój opiekun.
-
Skąd niby to wiesz? Skąd możesz to wiedzieć, skoro nie dałaś mu na to szansy?
Żeby była jasność, ja do niego nic nie mam, jesteś z nim szczęśliwa, super.
Bardzo się cieszę i gratuluję, ale ode mnie trzymaj go z daleka. Nie potrzebuję
taty, a w szczególności czyjejś łaski.- wyrwałam się z objęć kobiety i stanęłam
kilka kroków od niej. Byłam zniesmaczona jej zachowaniem i tym jak przedmiotowo
traktowała rodzicielstwo.
-
Czy ty naprawdę chociaż raz możesz nie myśleć tylko i wyłącznie o sobie? Czemu
musisz wszystko utrudniać?
-
To moja wina, że chcesz zrobić konkurs na najlepszego ojca? O dziewiętnaście
lat za późno. Chcesz się do niego wprowadzać, proszę bardzo, droga wolna, ja
zostaję. - założyłam ręce na piersi i hardo patrzyłam na mamę. Nie zamierzałam
odpuścić i nawet nie dopuszczałam do siebie myśli, że w najbliższym czasie
zmienię miejsce zamieszkania.
-
Jesteś jeszcze dzieckiem i twoje miejsce jest przy mnie. Jak ty sobie to
wyobrażasz? Pomyśl, tam jest dużo miejsca, nie będzie kolejek do łazienki,
Tomasz będzie odwoził cię do szkoły, będziemy mogli robić grilla w ogrodzie. To
naprawdę piękne miejsce, polubisz je.
-
Czy ty w ogóle słuchasz co ja do ciebie mówię? Nigdzie się nie przeprowadzam.
Ile razy mam to powiedzieć? Jestem już pełnoletnia i nie widzę problemu, żebym
sama mieszkała.
-
A za co będziesz się utrzymywała? - widziałam wyraźną zmianę w ciele mamy,
wyprostowała się, podniosła wyżej głowę i patrzyła na mnie spod przymrużonych
oczu.
-
A jak bym mieszkała z wami, to nie musiałabyś mnie utrzymywać? To śmieszne, że
chcesz mnie zaszantażować pieniędzmi, to naprawdę słabe. - mama była zdolna do
wszystkiego i wcale nie zdziwiły mnie jej słowa. Dla niej zawsze najważniejsze
były pieniądze i to głównie wokół tego tematu przeważnie toczyły się nasze
kłótnie.
-
Ja chcę dla ciebie po prostu jak najlepiej. Dzieci powinny być przy rodzicach i
wychowywać się w rodzinie, czemu nie możesz zachować się jak każde normalne
dziecko i cieszyć się, że będziesz miała nowy dom, pokój?
-
Bo mnie nie można kupić. Myślisz, że polecę na kasę jakiegoś faceta? Może ty
jesteś do tego zdolna, ale ja na szczęście nie. I nie mów mi nigdy więcej o
rodzinie, normalnym domu, bo to żywna kpina z twojej strony. Normalna rodzina
składa się z mamy, taty i dziecka, a ty o czymś kiedyś zapomniałaś. - ta
rozmowa była dla mnie męcząca i temat braku ojca też już był dla mnie
przeżytkiem. Chciałam żyć po swojemu i wreszcie ruszyć na przód.
-
Ale teraz chcę to naprawić, dać ci wszystko, czego nie dałam wcześniej. - mama
zrobiła kilka kroków w moją stronę, natomiast niemal automatycznie odsunęłam
się od niej zwiększając odległość między nami.
-
Za późno. Tu jest mój dom, a mój tata nazywa się Grzegorz Urbaniak, zapamiętaj
to sobie i już nigdy więcej nie próbuj układać mi życia. - kiedy wypowiedziałam
imię i nazwisko taty, mama zamarła. Ona zatrzymała się na etapie, kiedy znałam
tylko jego imię. Widziałam jaki szok wywołały u niej moje słowa.
-
Skąd wiesz jak ma na nazwisko? Nie powiedziałam ci przecież – mama z wrażenia
usiadła na krześle, a na twarzy znacząco pobladła.
-
Po prostu wiem, okej? Nie muszę ci się spowiadać, bo ty nigdy tego przede mną
nie robiłaś. Dlatego najlepiej będzie jak sama się przeprowadzisz a ja tu
zostanę. Obu nam wyjdzie to na dobre. A co do pieniędzy, nie chcesz mnie
utrzymywać, twoja decyzja, ja nawet mogę
się stąd wyprowadzić i sama gdzieś zamieszkać. Poradzę sobie bez twojej pomocy.
- nie chciałam litości z jej strony. Byłam pewna, że miałam w sobie na tyle
siły by stanąć na wysokości zadania.
-
Iza to nie tak....
-
Nie chce mi się już dłużej z tobą rozmawiać. Życzę ci szczęścia na nowej drodze
życia. - byłam zmęczona tą wymianą zdań i tym,
że nadal nie potrafiłyśmy normalnie ze sobą rozmawiać i załatwić to w
przyzwoity sposób. Traciłam wiarę, że jeszcze kiedykolwiek będziemy w stanie
usiąść razem przy jednym stole i patrzeć na siebie z miłością i sympatią a nie
pogardą.
-
Poczekaj, daj mi minutę. Dobrze, skoro nie chcesz z nami mieszkać, to Tomek
przeprowadzi się do nas – mama nadal siedziała, a jej słowa spowodowały, że
ponownie obróciłam się w jej stronę i spojrzałam na nią.
-
To jakaś kolejna zagrywka z twojej strony? Skoro tam macie mieć więcej miejsca,
to nie widzę powodu, żebyśmy musieli tutaj się gnieździć, ale jak chcesz. Mnie
to jest obojętne, a teraz pójdę do siebie, bo chciałabym możliwie przyjemnie
spędzić ten wieczór - kiedy mama już nic się nie odezwała, wróciłam do swojego
pokoju i odetchnąwszy rzuciłam się na łóżko i wpatrywałam się w sufit. Kiedy
byłam sama, już nie byłam taka silna i twarda jak przed mamą. Było mi przykro,
że dla niej posiadanie taty było tak przedmiotowe, było to czymś co ot tak, na
pstryknięcie można było mieć. Nie liczyły się dla niej więzy krwi ani więź
emocjonalna. Nie chciałam być traktowana jak zdobycz. Chciałam by ktoś mnie
pokochał jak tata, a ja także chciałam móc uraczyć kogoś taką miłością. W
chwili słabości, włączyłam komputer i położywszy się na łóżku, wpatrywałam się
w fotografię mojego prawdziwego taty. Nic nie poradziłam na łzy płynące mi z
oczu i na silną potrzebę przytulenia się do jego ciała. Chciałam by powiedział
„nie martw się, wszystko będzie dobrze, jestem z tobą”. Naprawdę chciałam, by był.
Dziękuję wszystkim, którzy stanęli w mojej obronie pod poprzednim postem. Dziękuję Wam za ciepłe słowa :* Zapraszam na mój snapchat: npaulinaa oraz instagram/paulina.opowiadania
Super super super część :)
OdpowiedzUsuńWitaj Paulino!!!. Dzięki za część!. Pozdrawiam Wiktor
OdpowiedzUsuńAaaa super rozdzial !! Mam nadzieję że wszystko sie ułoży i będzie dobrze !! Pozdrowienia i miłych wakacji !! Weronika :)
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie jakoś tego jej spotkania z tatą..Tak dziwnie. Rozdział ogólnie bardzo mi się podoba, już nie wiem co mam pisać, brakuje mi słów :) I jak zawsze czekam na więcej. Pozdrawiam cieplutko! /Kinga :)
OdpowiedzUsuń