Już nie myślałam nad tym czemu
Bartek nie przyszedł. Gdy wróciliśmy z cmentarza sprawdziłam telefon i portale
społecznościowe w celu sprawdzenia, czy Bartek czasem nie wysłał jakiejś
wiadomości, ale na próżno to zrobiłam, ponieważ nic nie było. Oczywiście nie
miałam mu za złe, że nie przyszedł na mszę bo nie łączyła go jakaś szczególna
więź z moim bratem, ale myślałam, że będzie mnie wspierał, doda mi otuchy.
Czułam żal do Niego ale nie mogłam mieć pretensji, bo nikogo się nie przymusza
do chodzenia do kościoła. Było mi najzwyczajniej w świecie przykro, gdyż mógł
chociaż coś powiedzieć, uprzedzić lub odmówić, a nie tak po prostu nie przyjść.
Zastanawiałam się czy mam do
Niego zadzwonić ale w sumie nie wiedziałam co miałabym mu powiedzieć.
Postanowiłam nic nie robić, poczekać aż sam się odezwie.
Wzięłam gorącą kąpiel i poszłam
spać. Odetchnęłam po ciężkim dniu. Sen przynosił ukojenie i wtedy mogłam
swobodnie oddychać, lecz ta noc była inna. Miałam piękny sen w którym byłam z
Maćkiem. Siedzieliśmy na kamienistym wzgórzu z widokiem na ocean. Oboje byliśmy
szczęśliwi i tacy radośni. Nic do siebie nie mówiliśmy, za każdym razem gdy
nasze dłonie złączały się w jedną materię to przenosiliśmy się do marzeń i oto
w taki sposób mogliśmy w ciągu jednej nocy spełnić wszystkie swoje marzenia.
Byliśmy w Stanach Zjednoczonych, w większości z Europejskich państw, lataliśmy
w przestworzach, robiliśmy wszystko na co mieliśmy ochotę i najważniejsze było
to, że byliśmy razem. Moje największe marzenie czyli, żebyśmy byli znowu blisko
siebie, poniekąd się spełniło.
Gdy się obudziłam czułam się
dziwnie, ale miałam wrażenie, że to było podziękowanie za prezent jaki mu
podarowałam wczorajszego dnia. Wspaniale było poczuć Jego bliskość i znów móc
trzymać Go za rękę.
- Dziękuję – podeszłam do
zdjęcia Maćka, które znajdowało się na mojej komodzie. W piżamie zeszłam na
dół. Ku mojemu zdziwieniu zastałam tam rodziców z Marcinem. O tej porze zawsze
bywali w pracy.
- Coś się stało? - niepewnie na
nich spojrzałam. Nie wiedziałam co było grane, czy czasem czegoś nie
przeoczyłam albo nie zapomniałam o czymś.
- Czemu? Po prostu wzięliśmy z
mamą wolne. Chcieliśmy pobyć z Wami. - dosiadłam się do stołu i zaczęłam
szykować sobie śniadanie.
- Pięknie wczoraj zaśpiewałaś.
- tata z wielką dumą spojrzał na mnie. W Jego oczach zobaczyłam prawdziwe
uznanie dla tego co zrobiłam. Cieszyłam się, że podobało się im.
- Dziękuję – zawstydziłam się.
W Jego oczach widziałam coś więcej niż duma czy zadowolenie ze mnie.
- Zastanawialiśmy się z mamą
nad tym, czy nie chciałabyś przenieść się od nowego roku do szkoły muzycznej
albo zapisać się na lekcje śpiewu. To co wczoraj zrobiłaś było piękne, masz
talent. - odwróciłam głowę w drugą stronę. Miło było wiedzieć, że rodzice
wierzyli we mnie ale z drugiej strony już kiedyś byłam w chórze.
- Próbowałam kiedyś, ale nie
wyszło.
- Córeczko do pewnych rzeczy
trzeba czasem dojrzeć, może jest tak i w tym przypadku. - mama włączyła się do
rozmowy. Usiadła bliżej mnie i złapała mnie za rękę. - Kochamy Cię i to był
najpiękniejszy prezent jaki mogłaś podarować Maćkowi.
- Zastanowię się jeszcze nad
tym. - uśmiechnęłam się do nich. Musiałam sobie to wszystko przemyśleć, może to
nie był zły pomysł, wymagało to gruntownego przemyślenia.
- Pojedziesz ze mną na zakupy ?
- mama ponownie spojrzała na mnie. Czułam, że miała zaplanowany dzisiejszy
dzień co w cale mnie nie zmartwiło. W końcu mogłam pobyć z rodzicami i
Marcinem. Spędzić czas z bliskimi mi osobami. Przez ostatni czas mało było
chwil, kiedy mogliśmy razem wyjść.
- Jasne – uśmiechnęłam się do
niej i przystałam na jej propozycję chociaż początkowo miałam inne plany,
chciałam jechać do Bartka i z nim szczerze porozmawiać, ale mogło to poczekać.
Jeżeli to był jakiś element gry z Jego strony to byliśmy po równo, ja nie
mogłam się z nim spotkać a on nie przyszedł, kiedy poniekąd się ze mną umówił.
Naszego związku nie traktowałam jako gry i nie rozumiałam Jego zachowania.
- To idź się szykuj i jedziemy.
- po mamy słowach udałam się do pokoju by się przygotować. Włosy związałam w
wysoki kok i zrobiłam lekki makijaż z czerwonymi ustami. Z garderoby wybrałam
czarną maxi spódnicę oraz szary top. Ubrałam również złote sandałki i zeszłam
na dół gdzie już czekała na mnie mama. Wspólnie pojechałyśmy do centrum
handlowego, gdzie obie zanurzyłyśmy się w sklepach i nie patrząc na żadne
ograniczenia kupowałyśmy to co nam się podobało.
Na obiad umówiłyśmy się z tatą i
Marcinem w naszej ulubionej knajpie z sushi. Takie rodzinnie dni nie zdarzały
się nazbyt często w mojej rodzinie, im dalej w przyszłość tym każdy miał mniej
czasu, podążał za coraz innymi rzeczami. Czasami ma się ochotę nacisnąć na
niewidzialnym pilocie życia nacisk pauza i przystanąć w miejscu w którym się
znajdujemy i obejrzeć się dookoła i wtedy moglibyśmy zobaczyć ile rzeczy nam
umyka.
- Podrzucisz mnie gdzieś? -
spojrzałam na mamę gdy po zjedzeniu obiadu tato płacił rachunek.
- A gdzie dokładnie? -
spojrzała na mnie dosyć niepewnie.
- Do Bartka, mieszka na osiedlu
przy ulicy Ogrodowej – wyjaśniłam je gdzie chciałam pojechać gdy wyszliśmy już
wszyscy z restauracji. Tato wraz z Marcinem przysłuchiwali się naszej rozmowie.
- Ja ją odwiozę a Ty z Marcinem
jedźcie do domu – tato wkroczył do rozmowy a ja uśmiechnęłam się do niego na
znak aprobaty.
Jechaliśmy w ciszy, czułam, że
jemu było niezręcznie, że chciałby zadać mi jakieś pytania ale się bał. Dla
mnie ta cisza również była czymś co mi przeszkadzało bo zawsze miałam z tatą
temat do rozmowy a teraz siedzieliśmy obok w jednym samochodzie z ciszą, to
naprawdę było bardzo dziwne i niecodzienne.
- Tato – głowę miałam opartą na
zagłówku i patrzyłam w Jego stronę. On czule spojrzał na mnie.
- Tak córeczko – z rodzicielską
miłością i dumą wypowiedział drugie słowo. Dawno nie słyszałam tak ciepłego
słowa. Poczułam się jak malutka dziewczyneczka rozpieszczana przez ojca.
- Wyrzuć to co siedzi Ci w
głowie, coś Cię męczy – gdy zwróciłam się do Niego to momentalnie odwrócił
głowę i wtedy miałam pewność, że coś go frapowało.
- Zastanawiam się czy u Ciebie
wszystko w porządku, chodzi mi o Bartka. Nie chcę byś znowu cierpiała,
zdecydowanie za dużo ostatnio miałaś problemów, a tak bardzo chciałbym byś była
szczęśliwa. Tylko nie oszukuj mnie bo widzę, że coś się dzieje. Dawno go u nas
nie było i także wczoraj nie przyszedł, chyba, że mu nie powiedziałaś o Mszy. -
patrzył przed siebie i powoli wyrzucał to co mu chodziło po głowie. Przez
chwile milczałam bo tak naprawdę nie wiedziałam co miałam mu powiedzieć. Miałam
wrażenie, że znowu się coś sypało w moim życiu a ja nie miałam nad tym
kontroli, w ogóle nie miałam nad tym władzy, tak jakby moje życie się rozpadało
a ja byłam bierna wobec tego precedensu.
- Ostatnio nie mieliśmy dla
siebie czasu i po tym jak przez ostatni czas każdy dzień spędzaliśmy razem to
dla nas taka przepaść i trudno się w tym odnaleźć. Chciałabym z nim porozmawiać
bo dawno tego nie robiliśmy – uśmiechnęłam się do taty chcąc odwiać Jego strach
o mnie ale tak naprawdę on jako rodzic zawsze się będzie martwił o mnie więc co
bym nie zrobiła to instynkt opieki rodzicielskiej zawsze będzie włączony.
Byliśmy już pod Bartka blokiem,
odpięłam pasy i spojrzałam na tatę, w Jego oczach ujrzałam zmartwienie.
Pomyślałam sobie, że miałam wielkie szczęście, że Go miała i że On tak bardzo
mnie kochał.
- Kocham Cię – wyszeptałam do
ucha tacie, kiedy przytuliłam się do Niego a on złożył rodzicielski całus na
moim czole.
- Gdybyś wiedziała, jak bardzo ja kocham Ciebie.
- Nie czekaj na mnie, zamówię sobie
taksówkę – uśmiechnęłam się ponownie i wyszłam. Przez chwilę jeszcze
uśmiechałam się do taty po czym on odjechał a ja udałam się na górę do Bartka.
Dalej błagam cie ^^
OdpowiedzUsuńStaram się :)
UsuńOch czemu takie krótkie dodawaj szybciej proszę ;p
OdpowiedzUsuńsuper :) kiedy kolejna część? :)
OdpowiedzUsuńCudowne. Jestem fanką pełną gębą, jak i pewnie reszta, czekamy z niecierpliwością! :*
OdpowiedzUsuńFajne, ale co kolejna część to coraz krótsza ;) Czekam na następną ;D
OdpowiedzUsuńProszę o dłuższe ee :d. D ;*
OdpowiedzUsuńświetne *.* czekam na kolejne :)
OdpowiedzUsuń