niedziela, 15 września 2013

The experience cz 76 1/2

Chwilę stałam przed drzwiami zanim w nie zapukałam, serce biło mi szybciej a w środku czułam niezrozumianą niepewność. W końcu zdałam się na odwagę i zapukałam. Zmierzenie się ze sobą samą i swoimi prawdziwymi uczuciami zawsze było emocjonalnie trudne. Byłam pewna, że chciałam wyjaśnić zaistniałą sytuację, nie lubiłam odkładać spraw na potem.
- Cześć – ujrzałam twarz brata Bartka. Przywitał mnie uśmiechem i wpuścił do środka. Chwila mojego spotkania z Bartkiem przeciągała się co dodatkowo przysparzało mi nerwów, czułam że z minuty na minutę serce biło mi szybciej, co nie było komfortowym zjawiskiem.
- Hej, jest Bartek? - starałam nie dać po sobie poznać, że byłam zestresowana, chociaż miałam wrażenie, że marnie mi to wychodziło.
- Jestem – z kuchni wyszedł Bartek. Wyglądał nieco inaczej, Jego wyraz twarzy nie należał do przyjemnych, był taki pozbawiony uczuć. Brat Bartka musiał to zauważyć bo bez słowa zostawił nas samych i poszedł do kuchni. Bartek nic nie mówił tylko patrzył na mnie, jakby oczekiwał żebym zaczęła się przed nim płaszczyć albo błagać o przebaczenie. Jego postawa dodatkowo mnie zirytowała, ponieważ też nie zachował się w porządku a wyglądał tak jakby tego w ogóle nie zauważał.
- Porozmawiamy? - zmarszczyłam czoło bo nie zamierzałam tak stać i się patrzeć w Niego jak ciele w malowane wrota. Może moje odczucia były mylne ale zdawało mi się, że tylko mnie zależało na dojściu do porozumienia a Bartek unosił się honorem.
- No słucham – założył dłonie na klatce piersiowej i stał tak dalej nic nie mówiąc. Nie rozumiałam o co mu chodziło i dlaczego tak się zachowywał. Jego obojętność i gra pozorów działała na mnie jak płachta na byka. Czułam się małoważna, jakbym nie zasługiwała na szczerość i szacunek z Jego strony. To zachowanie było całkiem niepodobne do Niego. Jeszcze tydzień temu, na mazurach, deklarował  wielką miłość wobec mnie a w obecnym momencie nie było mowy o jakimś głębszym uczuciu.
- Nie tutaj – nie powiedziałam tego spokojnie. Chyba zauważył, że nie przyszłam z tym czego oczekiwał. Niechętnie wskazał ręką na drogę do Jego pokoju, bez wahania udałam się tam. Gdy zamknął drzwi odwróciłam się twarzą do Niego i postanowiłam powiedzieć wszystko co w tamtej chwili myślałam. Zebranie się na szczerość przy Jego postawie, nie było łatwe ale nie zamierzałam brać z Niego przykładu.  
- Żeby była jasność, nie przyszłam tutaj skamlać o Twoje przebaczenie. Byłam zaangażowana w Maćka urodziny bo chciałam zrobić dla Niego coś wspaniałego i nie rozumiem czemu  nie potrafisz tego zrozumieć? Rozumiem, że mogło  Ci się zrobić przykro, jak kilka razy nie miałam czasu iść z Tobą na spacer ale zrozum, że oprócz Ciebie są inne rzeczy, inni ludzie  i nie mogę każdej chwili spędzać z Tobą. Może to okrutne ale taka jest prawda. Nie dlatego, że nie chcę, ale dlatego, że mam rodziców, brata, przyjaciela z którymi również chcę spędzać czas. Mam wrażenie, że traktujesz to jako grę, ja odmówiłam Ci parę razy to Ty wczoraj nie przyszedłeś. - twardo mówiłam co czułam. Miałam przypływ siły i ani razu nie zwątpiłam w to co mówiłam ani też nie miałam  łez w oczach. Byłam zaskoczona swoją postawą i pewnością, jaka w tamtej chwili mi towarzyszyła. To nie było łatwe ale zależało mi by wszystko wyjaśnić.
- To Ty niczego nie rozumiesz. Nie chcę żeby było tak, że masz czas dla innych a dla mnie nie. Jak wróciliśmy to nagle nie miałaś dla mnie czasu. Chciałem Ci coś ważnego powiedzieć, przez cały tydzień próbowałem a  Ty ciągle mnie zbywałaś. - poczułam siłę naszych charakterów i czułam, że nie będzie nam łatwo się dogadać. Każdy stawał murem za swoim zdaniem i oboje mieliśmy do tego prawo, ale gdzieś musieliśmy znaleźć ścieżkę porozumienia. On czuł się pokrzywdzony i ja również.
- To nie mogłeś mi powiedzieć, że masz coś ważnego mi do powiedzenia? Ja nie miałam czasu chodzić na spacery ale wieczorem znalazłabym chwilę na rozmowę. Musisz mi mówić o takich rzeczach a nie czaisz się. - zrobiłam krok do przodu nie dlatego, żeby przepraszać i całą winę wziąć na siebie ale by znaleźć się bliżej Niego, a On odwrócił głowę co spowodowało, że się ponownie napuszyłam. Chciałam złagodzić całą sytuację ale Bartek nie miał zamiaru pójść w moje ślady. Bronił swojego zdania by czasem nie wyjść na trywialnego w swych uczuciach.
- Nic nie rozumiesz, to nie jest takie proste. - stał tyłem do mnie, nie wiedziałam o co chodziło, zachowywał się jak obcy chłopak, miałam wrażenie, że go w ogóle nie znałam. To nie był ten sam chłopak, którego pokochałam silną miłością ale ktoś, kto w danej chwili był mi całkowicie nieznany.
- To wyjaśnij mi to. Nie umiesz rozmawiać? To jak mamy się porozumiewać skoro uciekasz od rozmowy. Dlaczego Cię wczoraj nie było? - próbowałam jakoś do Niego dotrzeć ale to było jak walenie głową w mur. Panowała cisza a ja zwątpiłam w Nas.  - Bartek odezwij się. Tak nie dojdziemy do porozumienia. O co chodzi? - czułam jakbym rozmawiała z głuchą osobą. On puszczał moje słowa obok siebie, nic do niego nie docierało. Już nie wiedziałam co powiedzieć, jak się zachować by On w końcu zaczął mówić a nie uciekać. Nie trudno było odczytać z ruchy Jego ciała, że wolałby abym sobie poszła, by mógł mieć spokój. Byłam intruzem co dotykało w moje uczucia i równie dobrze mogłam wyjść bez słowa ale moja miłość do Niego nie pozwała mi tego zrobić.
- Jacek bierze ślub i o tym chciałem z Tobą porozmawiać. - wreszcie odwrócił się do mnie twarzą i przemówił. Nie rozumiałam co takiego było w tej wiadomości, że pilnie chciał ze mną o tym porozmawiać oraz, że się obraził na mnie.

Kolejna część już niedługo :) 

5 komentarzy:

  1. Nooo... robi się ciekawie. Czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To bardzo się cieszę i czekam na dalej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Błagam dodawaj częściej... codziennie wchodzę i sprawdzam czy może się coś nowego pojawiło. Masz wielki talent podziwiam Cię :*

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne :* - mika

    OdpowiedzUsuń
  5. czekam na nn :D i zapraszam againsttheyou.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń