niedziela, 22 września 2013

The experience cz 77 2/2

Ubrałam legginsy i szarą długą bluzę i z powrotem zeszłam do domowników. Marcin leżał na leżaku i odpoczywał, mama była zajęta porządkami w ogródku, to był czas kiedy mogłam spokojnie porozmawiać z tatą, zależało mi na tym by w miarę możliwości porozmawiać z nim na osobności. Podeszłam do Niego a on od razu spojrzał w moją stronę.
- Dzisiaj Cię nakarmię smażonym kurczakiem – zaśmiał się w moją stronę i wolną ręką mnie przytulił. Wtuliłam się w Niego jak mała dziewczynka, od razu przypomniały mi się dawne czasy, kiedy to w dzieciństwie nosił mnie na barana czy robił samoloty. Zawsze byłam Jego córeczką. Pomimo swoich 18 lat nadal miałam ochotę by nadal bawił się ze mną tak jak kiedyś.  - Hej, mała, coś się stało? - odsunął mnie trochę i spojrzał w moje oczy, nie byłam w stanie ukryć wszystkich swoich zmartwień  przed tym wzrokiem.
- Tak sobie patrzę na nas i myślę jakie mam szczęście. Mam kochających rodziców, brata, dom, pieniądze. Nie muszę się martwić czy jutro będę miała co zjeść czy gdzie mieszkać. Zapewniliście nam wszystko o czym można było tylko pomarzyć. Wiem, że rzeczy materialne to nie wszystko lecz Wy umożliwiliście nam godne życie. - ponownie się wtuliłam w tatę. Byłam mu bardzo wdzięczna, za tą miłość i opiekę. Naprawdę doceniałam to co dla Nas robili.
- Cieszę się, że to mówisz. Zawsze z mamą staraliśmy się robić wszystko by Wam niczego nie brakowało, głównie żebyście czuli naszą miłość do Was oraz że w każdej sytuacji możecie na nas liczyć. - to co sobie z mamą założyli zrealizowali po całości. Dziękowałam Bogu, że miałam tak wspaniałych rodziców. W takich momentach jak śmierć Maćka poczułam jak mocnym oparciem byli moi rodzice. Życzyłam każdemu dziecku takich rodziców, rzeczy materialne to był tylko dodatek do życia, najważniejsi byli rodzice i ich miłość, bo to oni gwarantowali nam poczucie bezpieczeństwa.
- Tato chciałabym żebyś mi pomógł. Chociaż nie do końca mnie ale Bartkowi. - spojrzałam na tatę a w Jego oczach pojawiła się niewiadoma. Wiedziałam, że za wiele sama nie wymyślę więc postanowiłam poprosić tatę o jakąś podpowiedź co Bartek mógł zrobić i jak rozwiązać swój problem. Niekoniecznie oczekiwałam od Niego porady prawniczej ale głównie rodzicielskiej.  
- W czym mogę mu pomóc? - tato wrócił do zajmowania się grillem, nie wiedziałam czy odwrócił się ode mnie ponieważ nie przepadał za Bartkiem czy by faktycznie zająć się rożnem.
- Pamiętasz jak opowiadałam Wam, że mieszka z bratem? - zaczęłam spokojnie i delikatnie. Chciałam by tata zrozumiał całą sytuację.
- Pamiętam i ? - spojrzał się na mnie pytająco.
- Jego brat bierze ślub i Bartek czuje, że powinien się od niego wyprowadzić, to mieszkanie jest małe a jego brat jak każde małżeństwo pewnie będą myśleli o dzieciach. - miałam wrażenie, że tata zaczynał rozumieć o co mi chodziło. Oczywiście nie rozmawiałam z nim o tym, by opłacał Bartkowi mieszkanie ale po to by podsunął nam jakieś rozwiązanie. Był wspaniałym ojcem, mężczyzną z sporym doświadczeniem życiowym więc mogłam liczyć na Jego pomoc.
- Mówiłaś, że Jego mama zmarła. Kto jest jego prawnym opiekunem? - uśmiechnęłam się do taty bo poczułam, że naprawdę mogłam na Niego liczyć. Cieszyłam się, że wyraził zainteresowanie tą sprawą.
- Jego tata, natomiast Bartek nie chce z nim mieszkać, tzn. kiedyś mieszkali wspólnie, przez niecały rok ale nie potrafili się dogadać. Jego tata ma nową rodzinę, żonę i dziecko a Bartek nie ma z nimi dobrego kontaktu. Cały czas ma żal do ojca, że zostawił mamę i pozwolił jej się zmarnować. - wiedziałam, że mogłam zaufać tacie i mu o tym powiedzieć. Jeżeli oczekiwałam od Niego pomocy to musiałam być z nim szczera.
- No ale mówiłaś, że jak byliście na Mazurach to rozmawiali ze sobą i nie było źle.
- Tak, no ale on mieszka ponad sto kilometrów stąd. Bartek się przyzwyczaił do nowej szkoły, ma tutaj znajomych. A poza tym jesteśmy razem i nie chcę się z nimi rozstawać. - powiedziałam to niemal z wyrzutem. Oczywiście najważniejsze było to, żeby Bartek miał gdzie mieszkać ale naprawdę nie chciałam by coś nas rozłączyło. Wiedziałam, że teraz tata pomoc Bartkowi będzie odbierał w innym aspekcie, głównie dlatego by uratować mnie od rozstania z ukochanym i tęsknotą za nim.
- Sprawy rodzinne to nie moja działka natomiast co Ty jako prawnik poradziłabyś swojemu klientowi? Pomyśl. - uśmiechnął się do mnie tak zadziornie. Czułam w tym jakiś jego chwyt abym poważnie myślała o studiach prawniczych.  Odwróciłam głowę ponieważ chciało mi się śmiać z tego, że cały czas nie odpuszczał by zainteresować mnie tym zajęciem. Przez chwilę starałam się myśleć kodeksami, ale przecież ja nie znałam żadnych artykułów, lecz tata też nie znał ich z zakresu rodzinnego a ewidentnie miał jakiś pomysł, więc musiało to nie mieć związku z prawem. Szukałam rozwiązania w swojej głowie, wiedziałam, że musiało to być coś prostego, nieskomplikowanego.
- Chyba rozmowę z tatą o samodzielnym mieszkaniu. Chociaż Bartek rozmawiał z tatą i zakończyło się to kłótnią ale z tego co wiem rozmawiali o tym, by Bartek się do niego przeprowadził a nie by sam zamieszkał. Bartek ma 18 lat więc może sam mieszkać prawda? - spojrzałam pytająco na tatę a on się tylko uśmiechnął.
- Masz rozwiązanie. Wiesz ja bym tej sprawy nie powierzał żadnemu prawnikowi. Niech spróbują się sami porozumieć, jeżeli to nie pomoże to Bartek może złożyć wniosek o mediację a już ostatecznie może złożyć wniosek do sądu o to by ojciec na Niego płacił. Ale jak Bartka mama zmarła to on dostaje rentę? - popatrzył na mnie pytająco a ja nie miałam zielonego pojęcia jaka jest odpowiedź na Jego pytanie.
- Nie wiem. - ale jeżeli odpowiedź była twierdząca to sytuacja Bartka nie była tak beznadziejna jak mi wydawało na początku.
- A teraz go brat utrzymuje? - kolejne pytanie zadane przez tatę pogłębiło moją niewiedzę, ale wiedziałam do czego zmierza.
- Nie wiem, ale podejrzewam, że ojciec płaci na Jego utrzymanie. I jeżeli tak by było i gdyby miał tą rentę to mógłby sam coś wynająć i nie mieszkać ani z ojcem ani z bratem – mój tata był genialny. Niby nic wielkiego nie zrobił ale skierował mnie na odpowiednia drogę. Od razu się ucieszyłam i rzuciłam mu się na szyję.- Dziękuję – pocałowałam go w policzek. Byłam mu bardzo wdzięczna.
- Spokojnie – tata zaśmiał się w moja stronę i przytulił mnie mocno. – Bartek też może ubiegać się o różne zasiłki czy stypendia, ale to musiałby się dowiedzieć w urzędzie. A teraz w podziękowaniu zjesz porządną porcję mięsa. Musisz nabrać siły, bo aż strach na Ciebie patrzeć. - nie miałam wyboru, ale nawet byłam głodna. Tato zawołał mamę i wszyscy razem usiedliśmy przy stole i jedliśmy. W myślach jeszcze raz dziękowałam Bogu za to, że dał mi takie szczęście w postaci rodziny i mimo że zabrał nam Maćka wiedziałam, że on też duszą był z nami.




8 komentarzy:

  1. Powiem tak, czytam od dłuższego czasu i mało kto umie tak malować obrazy emocjami jak Ty, więc życzę dalszej weny w tworzeniu dzieła sztuki. :)

    P.s. Z niecierpliwością czekam na kolejną część. Pozdrawiam S.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam to. ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. wszystko ładnie i pięknie ale już Rzygam Mackiem i jego śmiercią... To już trochę Długo się ciągnie. Okej? Zmarł ale ile można o tym pisać... Maciej pewnie to, Maciej pewnie tamto...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widocznie nie wiesz co to jest strata najbliższej osoby, która odgrywała bardzo ważną rolę w twoim życiu...
      Miśka

      Usuń
    2. Przykro mi, że nie rozumiesz, że Maciek jest taką samą częścią tego opowiadania jak Gosia czy Bartek.

      Usuń
    3. Bardzo dobrze że wspomina o Maćku ponieważ też miał w tym opowiadaniu nie małą role

      Usuń
  4. świetne :* - mika

    OdpowiedzUsuń
  5. wspaniałe, napiszesz kiedyś z perspektywy Bartka?

    OdpowiedzUsuń