piątek, 18 października 2013

The experience cz 82 2/2

-  Dzięki. Nie chciałabyś ze mną zamieszkać ? - patrzył na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami a na mojej twarzy malowało się zdumienie pomieszane z przerażeniem. Zbił mnie z pantałyku tym pytaniem. Przez chwilę nie wiedziałam co miałam mu odpowiedzieć.
-  Nie bierz tego do siebie ale jest chyba jeszcze za wcześnie, żebyśmy ze sobą zamieszkali. Poza tym sądzę, że moi rodzice nie byli by zadowoleni z tego pomysłu a ja też nie chcę jeszcze opuszczać domu. - starałam się jak tylko mogłam by go niczym nie urazić lecz nie mogłam przystać na jego propozycję. Byłam bardzo związana z rodzicami, Marcinem, moim pokojem, domem, że nie czułam się gotowa na wyprowadzkę. Miałam dopiero 18 lat i nie chciałam tak szybko wkroczyć w dorosłość.
-  Spokojnie, rozumiem, tak tylko rzuciłem. Nie jesteś głodna? - kiedy zobaczyłam uśmiech na Jego twarzy od razu rozpromieniałam, bałam się tego, że nasz związek rozwijał się w za szybkim tempie, po kilku miesiącach miałoby nastąpić wspólne mieszkanie a później pewnie ślub. Oczywiście, że Go kochałam i pragnęłam z nim spędzić resztę życia ale nie chciałam się spieszyć, podejmować poważnych decyzji pod wpływem silnych emocji, tak naprawdę pod wpływem impulsu.
-  W sumie może i bym coś zjadła. A Ty? - popatrzyłam na Niego ale nie musiał nic mówić, widać było, że był głodny a ja dopiero teraz to zauważyłam.
-  Właśnie jestem. To gdzie idziemy? Na co masz ochotę? - wstaliśmy z ławki i szliśmy w stronę wyjścia z parku. Zastanawiałam się chwilę na co mam ochotę ale prawda była taka, że zjadłabym coś a nie wiedziałam co, w sumie było mi to kompletnie obojętne.
-  Ty decyduj, ja nie umiem się określić. - spojrzałam na Niego a on miał dziwny wzrok, nie umiałam go zdefiniować. Był nurtujący ale taki niepokojący.
-  Co jadłaś na śniadanie? - przystanęłam i patrzyłam na Niego jak na ufo. Nie rozumiałam sensu tego pytania ani jego celu. Jego ton głosu od razu spoważniał a uśmiech, jaki gościł na Jego twarzy momentalnie się ulotnił. Byłam zaskoczona obrotem spraw. Bartek cierpliwie czekał a nawet miałam wrażenie, że zignorował moje zdziwienie.
-  A jakie to ma znaczenie? - założyłam ręce na piersi oczekując odpowiedzi na moje pytanie. Sposób w jaki Bartek zadał swoje pytanie był taki inny, odbiegał od naszej rozmowy, był kompletnie od niej oderwany.
-  Ma i to duże. Więc? - Bartek nie odpuszczał a ja nie wiedziałam co tak naprawdę miałam o tym myśleć. Po chwili powróciłam myślami do dzisiejszego poranka i próbowałam przypomnieć sobie co jadłam na śniadanie lecz nie wychodziło mi to, dlatego, że nic nie zjadłam.
-  Jogurt z płatkami – głupio było mi się przyznać, że nic nie zjadłam. Była godzina 15 a ja od południa poprzedniego dnia nic nie jadłam a to nie było zdrowe czy normalne. Każdy człowiek do tej pory powinien zjeść śniadanie, II śniadanie, obiad. A przede mną był pierwszy posiłek. Nie czułam się dobrze z tym, że Go okłamałam ale nie potrafiłam inaczej. Powiedzenie, jaka była prawda było czymś w rodzaju porażki. Może nie powinnam była odbierać tego w takich kategoriach ale właśnie tak to traktowałam.
-  Na pewno? - mimo że go okłamałam zabolało mnie to, że mi nie wierzył i chciał się jeszcze upewnić.
-  Nie ufasz mi? Chodźmy bo jestem głodna – jak najszybciej chciałam skończyć ten temat i już coś zjeść. Zanim dalej ruszyliśmy Bartek spojrzał na mnie, rozpoznałam ten wzrok, uwierzył mi. To był sukces pomieszany z porażką, smak miał gorzki ale przynajmniej pomiędzy mną a Bartkiem było w porządku. Nie zniosłabym kolejnej sprzeczki.
Poszliśmy do amerykańskiej knajpy i zamówiliśmy sobie po burgerze. Nie było to zdrowe jedzenie ale przynajmniej można było się tym najeść. Chciałam sobie tym zrekompensować niezjedzone śniadanie. Mój tok rozumowania był błędny i wiedziałam o tym, ale cały czas się łudziłam, że była w nim chociaż krzta prawdy.
- A myślałeś z kim pójdziesz na wesele ? - spytałam się Bartka kiedy jedliśmy jedzenie przyniesione przez kelnera.
- Ty nie pójdziesz ze mną ? - niepewnie spojrzał na mnie mając nadzieję, że jeszcze zmienię zdanie co było niemożliwe, cały czas byłam pogrążona w żałobie.
- Wiesz, że nie mogę. - popatrzyłam na Niego i czułam, że gasiłam drzemiące w nim pokłady nadziei ale nie byłam w stanie zmienić swojego zdania.
- Wiem, wiem. No co będę Cię oszukiwał, poza Tobą to nie mam z kim pójść. Zresztą to chyba nie byłoby w porządku wobec Ciebie. - złapał mnie za rękę i uroczo się uśmiechnął. Moje wyrzuty sumienia narastały, przed chwilą okłamałam go a  teraz on nie martwił się o siebie, tylko myślał o mnie. Nie mogłam tak tego zostawić.
- Nie patrz na mnie. Bez sensu, żebyś tam szedł i grzał krzesło. Co powiesz, żeby Martyna Ci towarzyszyła? - to była jedyna osoba, która nasunęła mi się na myśl. Ufałam Bartkowi i Martynie także nic złego nie mogło z tego wyniknąć. Poza tym Martyna miała chłopaka.
- Nie wiem, mówiłaś, że ona tylko na trochę przyjechała – Bartek bardzo sceptycznie podchodził do mojego pomysłu lecz moim zadaniem było Go przekonać. Musiałam zrobić wszystko by się zdecydował. Jak na razie wyszukiwał powody by się nie zgodzić.
- Tak, ale może przyjechać na weekend. Kiedy to wesele? - zachowywałam entuzjazm by oddalić Jego troski. Miałam nadzieję, że uda mi się go namówić na to rozwiązanie oraz, że Martyna się zgodzi.
- We wrześniu. Ona się w ogóle zgodzi?
- Spytam się jej. Jutro na grillu będziesz miał okazję się przekonać. Nie martw się. Ona jest naprawdę fajną dziewczyną, także wydaje mi się, że pójdzie z Tobą. Będziesz się z nią dobrze bawił. - uśmiechnęłam się by udzielił się mu mój humor. Wiedziałam, że to było dobre wyjście i zamierzałam dokonać wszelkich możliwych czynności by Martyna się zgodziła oraz by Bartek nie wstydził się iść z prawie nieznaną mu dziewczyną.
- Nie będziesz miała nic przeciwko? - nadal myślał o mnie a nie o sobie. To było takie miłe i kochane ale poważnie nie widziałam żadnych przeciw wskazań.
- Już Ci mówiłam, że nie. - uśmiechnęłam się jak najszerzej mogłam a on złapał mnie za rękę i pocałował moją dłoń.
- Jesteś cudowna. - wypowiedział te słowa z ogromną pasją w głosie. Poczułam się kochana i to było piękne.
- Kocham Cię – miałam przed sobą Anioła a nie chłopaka. Ja nie byłam cudowna, czułam się okropnie z tym, że oszukałam tak cudowną osobę lecz już nie mogłam cofnąć czasu. Nawet nie byłam pewna czy nie zrobiłabym tego ponownie mimo, że żałowałam.
Dokończyliśmy posiłek i udaliśmy się na pieszą wędrówkę do mojego domu.
- A w ogóle kim jest narzeczona Twojego brata? Nigdy nic o niej nie mówiłeś – zwróciłam się do Bartka ponieważ byłam ciekawa co to za dziewczyna. Myślałam, że Jacek był singlem a tu się okazało, że bierze niedługo  ślub.
- Ola jest w Jego wieku i znają się już z 5 lat. Pracuje w banku, to sosyć fajna dziewczyna. Może niedługo ją poznasz to sama zobaczysz jaka jest, co Ci będę mówić – zaśmiał się w moją stronę. Nic mu już nie odpowiedziałam tylko szłam trzymając go za rękę. 


To, że dzielę tak części wynika tylko z tego, że po wklejeniu z worda przy większych ilościach tekstu pojawiają się problemy i wszystko się przestawia. Mam nadzieję, że część się Wam podoba :) Jako, że wiernie mnie czytacie mogę Wam zdradzić, że czeka na Was jeszcze wiele niespodzianek :) 
Chciałabym, żebyście w komentarzach szczerze napisali co Wam się podoba w opowiadaniu a co nie. Bardzo liczę na konstruktywną krytykę. Oczywiście miło mi jest, że piszecie "super" "dalej" "fajne", ale chciałabym poznać szerszą opinię. Niezmiernie się ucieszę, jeśli napiszecie co Was wciąga, co sprawia, że chcecie dalej to czytać oraz jakie momenty Was denerwują :) Oczywiście, czeka na Was małe wynagrodzenie :)

10 komentarzy:

  1. Świetnie jak zawsze :) jeszcze nigdy nie czytałam takie ciekawe i fascynujące opowiadanie . Super by było gdyby chociaż była perspektywa Bartka .. w opowiadaniach Gosia ciągle myśli jaki Bartek jest wspaniały itp .. chciałabym też poznać opinie Bartka o Gosia nie że ona ciągle myśli i mówi o nim :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Domyślam się , że Martyna pójdzie na to wesele z Bartkiem i wtedy Bartek zdradzi Gosię z Martyną . Ale to tylko moje przypuszczenia . Bloga czytam od początku jest niesamowity zarówno Ty jak i blog :) Życzę weny .!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej też mi to przyszło do głowy ... Mam nadzieję ,że tak nie będzie

      Usuń
    2. W sumie mi też czy to prawda? ;3

      Usuń
    3. Nie wiem czy Was rozczaruję, czy też nie, ale tak nie będzie :) za to mam inne niespodzianki :)

      Usuń
  3. Ja czekam na dalej.Do tej pory wszystko mi sie podobało życzę ci weny !:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze , że tak nie będzie liczyłam na to. ♥ chciałaby aby to opowiadanie było zawsze takie ciekawe i niespodziewane! :D Z niecierpliwościąą , czekam na kolejną , albo najlepiej kolejne części , jak najszybciej!! PS : czytam od zawsze hehe. x)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieje że Bartek nie pójdzie na to wesele z Maryną , a Gosia zmieni jednak zdanie. Czytam Twoje opowiadanie od początku , strasznie mi się podoba masz talent i ciesze się gdy widzę że coś nowego wstawiłaś , niektóre opowiadania mnie bawią inne wzruszają , dobrze jest sobie czasami odbić się od rzeczywistości . ^ ^

    OdpowiedzUsuń