wtorek, 22 października 2013

The experience cz 84 1/2

- Chodźcie na dół bo już Bartek z Damianem przyszli – Marcin wszedł do mojego pokoju i powiadomił nas o przyjściu gości. Z Jego wypowiedzi wywnioskowałam, że Martyny jeszcze nie było. Spojrzałam na Filipa, który prawdopodobnie myślał tak samo jak ja. Uśmiechnęłam się do Niego by dodać mu otuchy i trzymając się za ręce zeszliśmy na dół zaraz za Marcinem. Przywitałam się najpierw z Damianem a później z Bartkiem. Wszyscy mieli dobre humory i od razu atmosfera udzieliła się Filipowi, który i tak cały czas był spięty. Siedzieliśmy całą paczką w ogrodzie, piliśmy piwa i żartowaliśmy sobie. Marcin robił za grillowego, a my mieliśmy z Niego niezły ubaw. Po około 40 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi, wtedy Filip od razu spojrzał na mnie a ja wstając od stołu położyłam mu dłoń na ramieniu chcąc choć trochę uspokoić Jego nerwy.
- Otworzę – zwróciłam się do pozostałych osób i ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Kiedy otworzyłam drzwi ujrzałam Martynę, która była w równie dobrym humorze  co pozostali goście. Od razu rzuciłyśmy się sobie w ramiona.
- Hej, ślicznie wyglądasz – Martyna zmierzyła mnie wzrokiem i szeroko się uśmiechnęła. Dzisiaj nie miała prawa uznać mnie za niechluja co spowodowało, że i ja się uśmiechnęłam.
- Dzięki, a Ty kwitniesz – spojrzałam na jej piękną kwiecistą sukienkę. - Jak z Chrisem? – bardzo byłam ciekawa jak przebiegła ich rozmowa oraz jakie były relacje pomiędzy nimi, ponieważ nie zamierzałam psuć jej związku, chociaż na jego temat miałam swoje zdanie.
- Chwilę z nim porozmawiałam i od razu tutaj przyszłam. Nie był zadowolony, że tak mało czasu mu poświęciłam no ale co, muszę korzystać póki jestem tutaj. Jak wrócę do Niemiec to będę poświęcała mu więcej czasu. Tutaj mam czas dla znajomych a nie na wiszenie na telefonie czy na skype – nie poznawałam jej, była silniejsza i taka zdecydowana,  bardziej stanowcza niż ostatnio. Cieszyłam się, że w końcu w tym wszystkim dostrzegła siebie i zmieniła nastawienie do życia.
- Słuchaj, zanim tam pójdziemy mam pytanie do Ciebie, a w sumie prośbę. Zrozumiem jeżeli odmówisz – popatrzyłam na nią próbując przewidzieć jej reakcję. Starałam się być delikatna oraz dać jej do zrozumienia, że nic by się nie stało, gdyby nie spełniła mojej prośby.
- No dawaj – jej ton głosu i zachowanie napawało mnie optymizmem co spowodowało, że nie krępowałam się, robiłam to dla swojego chłopaka, także obiecałam walczyć i walczyłam.
- Bartek we wrześniu idzie na wesele swojego brata, ja mam żałobę więc nie mogę z nim iść...
- Jasne, nie ma sprawy. - Martyna przerwała mi wypowiedź, nawet nie zdążyłam jej zadać pytania a ona z wielkim uśmiechem na twarzy, zgodziła się. Byłam w szoku i patrzyłam na nią jak na kretynkę. Moje zachowanie poniekąd było egoistyczne, ponieważ wolałam jej się o to wcześniej zapytać, zanim jeszcze ujrzy Filipa gdyż wtedy mogłoby  być różnie.
- Naprawdę? - z ogromnym niedowierzaniem spoglądałam na nią, nie wierząc jej słowom.
- No – zaśmiałyśmy się obie i ponownie rzuciłyśmy się sobie w ramiona. Była cudowna.
- Dzięki – z radości, która mnie ogarniała dałam jej buziaka w policzek. Miałam wspaniałą przyjaciółkę i chciałam to docenić. Niby dopiero co ją zyskałam ale tak naprawdę odzyskałam. Żałowałam, że kiedyś po prostu pozwoliłam jej odejść, teraz nie zamierzałam popełnić tego samego błędu. Mimo czasu jaki minął od naszych ostatnich rozmów, to czułam, że tak naprawdę to nie miało znaczenia i nie wpłynęło na nas.
- Co tutaj się dzieje? - Marcin wszedł do kuchni gdzie zastał nas obściskujące się.
- Po prostu ją kocham – Martyna zaśmiała się w stronę mojego brata. Marcin na jej słowa zareagował śmiechem. Ciężko było mi wyrazić, jak bardzo byłam szczęśliwa. Małe rzeczy, gesty to wszystko powodowało, że promieniałam i odzyskiwałam dawną siebie. W oczach brata widziałam, że cieszył się z mojego zachowania, samopoczucia, chyba  był dumny ze mnie.
- Chodźcie – Marcin zwrócił się do nas  podając nam po czteropaku piwa i złapał nas obie w pasie. Weszliśmy razem do ogrodu a ja już z daleka widziałam wzrok Filipa, który skupiał się tylko na Martynie.
- Chyba wszystkich znasz oprócz Damiana – spojrzałam na Martynę a później na Damiana. Przedstawiłam ich sobie i dopiero wtedy Martyna zauważyła Filipa. Najpierw obróciła się w moją stronę, gdzie zobaczyła uśmiech na mojej twarzy a później z powrotem popatrzyła na Filipa. Była zaskoczona i momentalnie zrobiła się blada.
- Siadaj. - powiedziałam do Martyny i wskazałam na wolne miejsce obok tego, które ja zajęłam, a tym samym siedziała obok Filipa. To nie był zabieg celowy ale dobrze się stało, że ta dwójka siedziała obok siebie. Martwiłam się o Martynę, ponieważ jej reakcja była trochę niepokojąca natomiast dziwnym trafem, zareagowała tak samo jak Filip. Może to podpięłam do siebie na siłę, ale w ich reakcjach widziałam wspólny mianownik.
- Co się tak uśmiechasz? - Bartek zwrócił się w moją stronę. Wtuliłam się w Niego, wpatrując się na zapatrzonych w siebie Filipa i Martynę. Mimo, że byłam uśmiechnięta to obawiałam się o Martynę, że zaraz wstanie i wyjdzie a ja nie będę w stanie jej zatrzymać.
- Martyna pójdzie z Tobą na wesele – podniosłam głowę by zobaczyć Jego minę. Moje słowa wywołały u niego uroczy uśmiech.
- Jesteś niemożliwa – pocałował mnie w czoło po czym mocniej mnie uścisnął. Był mi wdzięczny i to było urocze. Chociaż tyle mogłam dla Niego zrobić. Chciałam jakoś zagłuszyć wyrzuty sumienia, jakie pojawiły się we mnie po tym jak ostatnio go okłamałam.
- Czas wnieść toast. Jesteśmy już wszyscy i proponuję się napić za nas, paczkę przyjaciół, by nic ani nikt nigdy nas nie rozdzielił – Marcin wstał i po kolei patrzył na nas. Każda osoba siedząca przy stole sięgnęła po piwo i ponieśliśmy nasze puszki do góry i się nimi stuknęliśmy. Było nas 6 osób i każda osoba, którą sięgałam wzorkiem była dla mnie ważna. Począwszy od Bartka, z którym chciałam spędzić resztę życia, Damiana, który przypominał mi wspaniałe czasy kiedy jeszcze żył Maciek, Marcina, który  był moim bratem, osobą, która zgadzała się na każdy mój szalony pomysł jak i pomagała mi w jego realizacji, Filipa – chłopaka, który był cenniejszy niż złoto i skończywszy na Martynie, którą znałam od tak dawna a dopiero teraz budowałyśmy prawdziwą przyjaźń. Kochałam ich wszystkich całym swoim sercem i za każdego z nich skoczyłabym w ogień.
- Dziękuję Wam, a szczególnie Gosi za to, że mimo iż Maciek nie żyje i jestem z Asią to nadal traktujecie mnie jak przyjaciela a nie wroga – Damian miał poważny ton głosu i widziałam, że był nam naprawdę wdzięczny ale całkiem niepotrzebnie, ponieważ mimo wszystkich przeciwności losu był i będzie naszym przyjacielem.
- A przestań, tak Ci się tylko wydaje – Marcin zaśmiał się do chłopaka, który dał mu sójkę w bok. Wszyscy byli wyluzowani oprócz Martyny i Filipa. Postanowiłam im pomóc w przełamaniu lodów. Siedzieli obok siebie a wyglądali tak, jakby nie zauważali siebie nawzajem.
- Porozmawiaj z nim –  szeptem powiedziałam do Martyny, która była zaskoczona moimi słowami, wydawało mi się, że wyrwałam ją z zamyślenia. Na jej twarzy nie było ani grama uśmiechu, radości czy czegokolwiek pozytywnego. Jej doskonały humor sprzed chwili prysł a ja czułam się  winna.
- Gdyby nie to, że przed chwilą wyznałam Ci miłość i jesteś moją przyjaciółką, to wykrzyczałabym Ci co właśnie w tej chwili myślę o Tobie – Martyna starała się zachować pogodny ton głosu i być opanowaną ale średnio jej to wychodziło. Postanowiłam się nie poddawać i nie przepraszać za to co zrobiłam.
- Kochasz go i walcz – ponownie szepnęłam jej do ucha i odwróciłam się do niej tyłem. Chciałam już dać jej spokój i zostawić ją sama z tym co jej powiedziałam i tym co miała w głowie. Zostawiając Bartka, który pomagał Marcinowi w grillowaniu, usiadłam obok Damiana by z nim chwilę porozmawiać.
- Asia nie miała nic przeciwko, że do nas przyszedłeś? - zwróciłam się do Niego ponieważ martwiłam się, czy jego dziewczyna nie robiła mu wyrzutów, że ze mną się zadawał. Damian lekko odwrócił głowę i wziął łyk piwa. Przeczuwałam, że Asia nie puściła go tak bez żadnych pretensji.
- Nie martw się tym, poradzę sobie. Naprawdę dużo dla mnie znaczy to, że traktujesz mnie jak przyjaciela – Damian objął mnie ramieniem, jak siostrę i tak też się poczułam. Z Damianem kojarzyło mi się wiele wspomnień, szczególnie z Maćkiem ponieważ oni byli prawie nierozłączni. Wiedziałam, że gdyby była taka potrzeba to byłabym w stanie porozmawiać z Asią na ten temat. Byłam w stanie walczyć o każdą osobę w tamtym gronie. Każde z nich było ważną częścią mnie i mojego życia i tak szybko bym z nich nie zrezygnowała.
- To ja dziękuję – uśmiechnęłam się kątem oka i zobaczyłam jak Martyna rozmawiała z Filipem co mnie jeszcze bardziej uradowało. Wydawało mi się, że to bardziej Filip z nią rozmawiał niżeli ona z nim ale i tak mnie to cieszyło.
- Między nimi coś iskrzy? - Damian popatrzył na mnie, widocznie musiał zauważyć, że przyglądałam się swoim przyjaciołom.
- Stara miłość nie rdzewieje – tajemniczo powiedziałam do Niego i nadal patrzyłam na Filipa i Martynę.
- O czym rozmawiacie? - Marcin przerwał nam rozmowę i wtedy poczułam piękny zapach mięsa które kładł na stole.
- Takie tam nasze gadki – Damian popatrzył na Bartka, który chyba trochę był zazdrosny, ponieważ intensywnie na nas patrzył, lecz oboje to zlekceważyliśmy. Nie było sensu się tym przejmować i psuć sobie humoru.
- Smacznego ! - Marcin dał okrzyk radości i to było równoznaczne z słowem „start”. Wszyscy zaczęliśmy napełniać swoje talerze mięsem i sałatkami. Siedzieliśmy i luźno wspólnie rozmawialiśmy. Wieczór przebiegał w znakomitej atmosferze. Gdy się ściemniło zapaliłam świeczki i uruchomiłam środki przeciw komarom. Było tak romantycznie i miło. Ten wieczór mógł trwać wiecznie.
- Macie ochotę pośpiewać? - Marcin popatrzył na nas a wszyscy byliśmy zaskoczeni jego słowami. To było szalone ale i fajne. Spodobał mi się ten pomysł. Przypomniały mi się dawne czasy, kiedy jako dzieci siedzieliśmy z rodzicami przy ognisku i biesiadowaliśmy z rytmem granym na gitarze.
- Jasne. - Martyna od razu się ożywiła i każdy kiwał głową, że się z nią zgadzał. Marcin poszedł po gitarę i z początku śpiewaliśmy wszystkim znane piosenki, takie hity z wczesnej młodości. Martyna wcześniej mówiła mi, że uczyła się w szkole muzycznej ale nie podejrzewałam, że jej głos będzie tak cudowny. Był bardzo aksamitny oraz ukojeniem dla uszu.
- Gosia może zaśpiewasz piosenkę, którą śpiewałaś na cmentarzu ? - Filip zwrócił się w moja stronę czym mnie bardzo zaskoczył. Z początku nie wiedziałam co zrobić, chciałam uciec i schować się pod kanapę ale to było niedojrzałe. Filip chyba dopiero po czasie spostrzegł się, że trochę jego słowa nie były odpowiednie. Moja piosenka nie pasowała do panującej atmosfery. Rozklejałam się przy niej i wtedy wszystko powracało, głównie niepohamowana tęsknota za ukochanym bratem. Martyna złowrogo spojrzała na Filipa dając mu do zrozumienia, że strzelił gafę. Musiałam ratować sytuację by przyjaciółka nie zabiła go tym wzrokiem.
- Sorry – Filip przepraszającym wyrazem twarzy spojrzał na mnie. Zrobiło mi się go żal ponieważ po głębszym zastanowieniu nie było o co robić problemu.
- Spoko, nic się nie stało. Bartek też kiedyś chciał posłuchać. Marcin pamiętasz nuty? - spojrzałam na brata, który miał gitarę. Postanowiłam bronić Filipa by nie czuł się źle, a to, że wciągnęłam w to Bartka, to nie było problemem. Bartek złapał mnie za rękę a drugą mnie objął. Słowa piosenki znałam na pamięć, były dla mnie czymś w rodzaju pacierza. Marcin pokiwał głową, na znak, że czekał na mnie. Kiedy usłyszałam pierwsze dźwięki spojrzałam w gwiazdy wysoko na niebie, upatrując jedną, która lśniła najbardziej, wyróżniała się pośród gwieździstego nieba. Zaczęłam śpiewać, wypowiadać pierwsze słowa w rytm grany przez Marcina. Czułam na sobie wzrok wszystkich osób, ale to była odpowiednia chwila by oddać hołd Maćkowi. Mimo, że dobrze się bawiłam tamtego wieczoru, to nawet na moment o Nim nie zapomniałam. Cały czas był w mojej pamięci.

Popatrz na mnie,
Popatrz w moje oczy.
Czy widać w nich tęsknotę, którą czuję?
I czy pokazują, że chcę uciec i schować się
Przed tym uczuciem

Przebacz mi teraz
Te momenty, kiedy nie byłam z tobą
Wszystkie twoje zmartwienia
Kiedy myślałeś, że nic mnie nie obchodzi
Ale bez względu na to co robię
Bez względu na to co mówią
Prawdą jest, że
Nadal Cię bardzo kocham

Mówisz, że wszystko jest dobrze i że wiesz, czego potrzebuję,
Że powinnam rozwinąć skrzydła i po prostu być wolna.

Chcę się rozpłakać i poddać, bo masz rację,
Ale wiem, że w moim sercu miłość do ciebie jest silna.

Chcę twoje serce
Przycisnąć  do mojego
Chcę zatopić siebie na zawsze w tym uczuciu.

Jednak w moich myślach wciąż jesteś przy mnie
Będę cię kochać w każdej chwili mojego życia
Przemierzyłabym wielkie jeziora by dotrzeć do ciebie
I nawet wieczność nie byłaby przeszkodą.

Więc gdy prosisz bym dalej żyła
Przyrzekam kochać cię w każdej chwili mojego życia,
wiem, że kiedyś, gdzieś cię znajdę
weźmiesz mnie w ramiona i uwolnisz

bo obiecaliśmy sobie
przyrzekliśmy z całych sił
ze zostaniemy ze sobą
co najmniej na zawsze

Z tobą przezwyciężyłam tyle deszczowych i burzliwych dni
Chłód zimy zamieniliśmy na lato
Razem sprawialiśmy, że wszystko co złe stało się lepsze
Bez ciebie byłabym kimś innym
Bez ciebie straciłabym siebie

Zapadła cisza a moje oczy napełniły się łzami. Starałam się je powstrzymać lecz cisnęły się coraz mocniej. Wytarłam je i wtuliłam się w Bartka, który był taką moja ostoją, murem obronnym i oparciem. Nie było sensu oszukiwać siebie i przyjaciół, że to było bez znaczenia, że nie odbiło się w mej duszy. Na swoim ciele poczułam jeszcze jedną dłoń, która nie należała do Bartka.
- Gosia znasz tekst piosenki Mirrors ? - nagle usłyszałam głos Martyny. Bartek otarł mi łzy i mogłam spojrzeć na przyjaciółkę.
- Tak – ta piosenka Justina Timberlak'a była piękna i niosła niesamowite przesłanie. Była hitem na listach przebojów więc nie dało się jej nie znać. Ja miałam taką przypadłość, że lubiłam śpiewać i zawsze pod nosem nuciłam sobie piosenki lecące w radiu, takim też sposobem nieświadomie uczyłam się teksów.
- Marcin daj mi gitarę – miałam wrażenie, że Martyna chciała ratować ponury nastrój, który zapanował. Robiła to nie dla poklasku lecz by mi pomóc.
Zaczęłyśmy śpiewać, razem. Nie wiedziałam, że tak dobrze znałam tekst tej piosenki, kiedy ja zapominałam co miało być dalej to Martyna kontynuowała. Miałam wrażenie, że nasze głosy doskonale do siebie pasowały i tworzyły jedność.

Czyż nie jesteś czymś do podziwiania, ponieważ Twój blask jest niczym lustro
I nie mogę nic na to poradzić, bo zauważ, że odbijasz się w mym sercu
Jeśli kiedykolwiek poczujesz się samotna i blask będzie utrudniał znalezienie mnie
To wiedz, że ja zawsze jestem odbiciem po drugiej stronie

Ponieważ z Twoją dłonią w mojej dłoni i z głową pełną marzeń
Mogę Ci powiedzieć, że nie ma miejsca, do którego nie moglibyśmy się udać
Po prostu machnij ręką na przeszłość, jestem przy Tobie, próbuję pomóc przez to przejść
Tylko musisz być silna

Ponieważ nie chcę Cię teraz stracić
Patrzę teraz na swoją drugą połowę
Puste miejsce w moim sercu
Jest teraz miejscem którym się opiekujesz
Pokaż mi, jak mam teraz walczyć
A ja Ci powiem, kochanie, że to było łatwe
Wracając do Ciebie, uświadomiłem sobie
Że Ty zawsze tu byłaś
To jest tak, jakbyś była moim odbiciem
Moim lustrem wpatrującym się we mnie
I nie mogłem stać się już lepszym
Z kimś innym obok mnie
I teraz to już jest tak oczywiste jak ta przysięga
Że zmieniamy dwa odbicia w jedno
Ponieważ to jest tak, jakbyś Ty była moim lustrem
Moim odbiciem wpatrującym się we mnie, wpatrującym się we mnie.

Czyż nie jesteś czymś, oryginałem, ponieważ nie wydaje się to być tylko namiastką
I nic nie mogę poradzić, tylko się przyglądam, ponieważ widzę prawdę gdzieś w Twoich oczach
Nie mogę się zmienić bez Ciebie, Ty mnie odzwierciedlasz, uwielbiam to w Tobie
I jeśli bym mógł, to patrzyłbym na nas przez cały czas

Ponieważ z Twoją dłonią w mojej dłoni i z głową pełną marzeń
Mogę Ci powiedzieć, że nie ma miejsca, do którego nie moglibyśmy się udać
Po prostu machnij ręką na przeszłość, jestem przy Tobie, próbuję pomóc przez to przejść
Tylko musisz być silna

Ponieważ nie chcę Cię teraz stracić
Patrzę teraz na swoją drugą połowę
Puste miejsce w moim sercu
Jest teraz miejscem którym się opiekujesz
Pokaż mi, jak mam teraz walczyć
A ja Ci powiem, kochanie, że to było łatwe
Wracając do Ciebie uświadomiłem sobie
Że Ty zawsze tu byłaś
To jest tak, jakbyś była moim odbiciem
Moim lustrem wpatrującym się we mnie
I nie mogłem stać się już lepszym
Z kimś innym obok mnie
I teraz to już jest tak oczywiste jak ta przysięga
Że zmieniamy dwa odbicia w jedno
Ponieważ to jest tak, jakbyś Ty była moim lustrem
Moim odbiciem wpatrującym się we mnie, wpatrującym się we mnie.

Wczoraj jest historią
Jutro jest tajemnicą
Widzę, że się na mnie patrzysz
Patrzysz na mnie
Kochanie, patrz się na mnie

Moim odbiciem wpatrującym się we mnie, wpatrującym się we mnie.

Ty jesteś, Ty jesteś miłością mojego życia

Kochanie, Ty jesteś inspiracją dla tej cennej piosenki
I chcę widzieć Twoją rozpromienioną twarz skoro mnie wybrałaś
Więc teraz mówię do widzenia dawnemu mnie, to już minęło
I nie potrafię się doczekać, żeby zabrać Cię do domu
Dać Ci do zrozumienia, że jesteś...

Dziewczyno, Ty jesteś moim odbiciem, wszystkim, co widzę, jesteś Ty
Moim odbiciem, we wszystkim, co robię
Jesteś moim odbiciem i wszystkim, co widzę, jesteś Ty
Moim odbiciem, we wszystkim, co robię

Dopiero gdy zaśpiewałam tą piosenkę to uzmysłowiłam sobie, że ta piosenka była taką odpowiedzią Maćka na słowa mojej piosenki, która de facto była skierowana do Niego. Wiedziałam, że ta piosenka była piękna ale w tamtym momencie odkryłam jej drugie dno.

Przytuliłam się do Martyny i podziękowałam jej za to co zrobiła. Dzięki niej przypomniałam sobie jaka miłość łączyła mnie z Maćkiem i poczułam ją w swoim sercu, tak jakby on był obok. 


cdn. :)

4 komentarze:

  1. jestem za tym żebyś jutro dodała następną część . kocham twoje opowiadania

    OdpowiedzUsuń
  2. Długie i cudowne takie jak najbardziej kocham! Proszę jutro dodaj kolejną część!!! :D

    OdpowiedzUsuń