- Chodźcie na dół bo już Bartek z Damianem
przyszli – Marcin wszedł do mojego pokoju i powiadomił nas o przyjściu gości. Z
Jego wypowiedzi wywnioskowałam, że Martyny jeszcze nie było. Spojrzałam na
Filipa, który prawdopodobnie myślał tak samo jak ja. Uśmiechnęłam się do Niego
by dodać mu otuchy i trzymając się za ręce zeszliśmy na dół zaraz za Marcinem.
Przywitałam się najpierw z Damianem a później z Bartkiem. Wszyscy mieli dobre
humory i od razu atmosfera udzieliła się Filipowi, który i tak cały czas był
spięty. Siedzieliśmy całą paczką w ogrodzie, piliśmy piwa i żartowaliśmy sobie.
Marcin robił za grillowego, a my mieliśmy z Niego niezły ubaw. Po około 40
minutach usłyszałam dzwonek do drzwi, wtedy Filip od razu spojrzał na mnie a ja
wstając od stołu położyłam mu dłoń na ramieniu chcąc choć trochę uspokoić Jego
nerwy.
- Otworzę – zwróciłam się do pozostałych osób i
ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Kiedy otworzyłam drzwi ujrzałam Martynę,
która była w równie dobrym humorze co
pozostali goście. Od razu rzuciłyśmy się sobie w ramiona.
- Hej, ślicznie wyglądasz – Martyna zmierzyła
mnie wzrokiem i szeroko się uśmiechnęła. Dzisiaj nie miała prawa uznać mnie za
niechluja co spowodowało, że i ja się uśmiechnęłam.
- Dzięki, a Ty kwitniesz – spojrzałam na jej
piękną kwiecistą sukienkę. - Jak z Chrisem? – bardzo byłam ciekawa jak
przebiegła ich rozmowa oraz jakie były relacje pomiędzy nimi, ponieważ nie
zamierzałam psuć jej związku, chociaż na jego temat miałam swoje zdanie.
- Chwilę z nim porozmawiałam i od razu tutaj
przyszłam. Nie był zadowolony, że tak mało czasu mu poświęciłam no ale co,
muszę korzystać póki jestem tutaj. Jak wrócę do Niemiec to będę poświęcała mu
więcej czasu. Tutaj mam czas dla znajomych a nie na wiszenie na telefonie czy
na skype – nie poznawałam jej, była silniejsza i taka zdecydowana, bardziej stanowcza niż ostatnio. Cieszyłam
się, że w końcu w tym wszystkim dostrzegła siebie i zmieniła nastawienie do
życia.
- Słuchaj, zanim tam pójdziemy mam pytanie do
Ciebie, a w sumie prośbę. Zrozumiem jeżeli odmówisz – popatrzyłam na nią
próbując przewidzieć jej reakcję. Starałam się być delikatna oraz dać jej do
zrozumienia, że nic by się nie stało, gdyby nie spełniła mojej prośby.
- No dawaj – jej ton głosu i zachowanie
napawało mnie optymizmem co spowodowało, że nie krępowałam się, robiłam to dla
swojego chłopaka, także obiecałam walczyć i walczyłam.
- Bartek we wrześniu idzie na wesele swojego
brata, ja mam żałobę więc nie mogę z nim iść...
- Jasne, nie ma sprawy. - Martyna przerwała mi
wypowiedź, nawet nie zdążyłam jej zadać pytania a ona z wielkim uśmiechem na
twarzy, zgodziła się. Byłam w szoku i patrzyłam na nią jak na kretynkę. Moje
zachowanie poniekąd było egoistyczne, ponieważ wolałam jej się o to wcześniej
zapytać, zanim jeszcze ujrzy Filipa gdyż wtedy mogłoby być różnie.
- Naprawdę? - z ogromnym niedowierzaniem
spoglądałam na nią, nie wierząc jej słowom.
- No – zaśmiałyśmy się obie i ponownie rzuciłyśmy
się sobie w ramiona. Była cudowna.
- Dzięki – z radości, która mnie ogarniała
dałam jej buziaka w policzek. Miałam wspaniałą przyjaciółkę i chciałam to
docenić. Niby dopiero co ją zyskałam ale tak naprawdę odzyskałam. Żałowałam, że
kiedyś po prostu pozwoliłam jej odejść, teraz nie zamierzałam popełnić tego
samego błędu. Mimo czasu jaki minął od naszych ostatnich rozmów, to czułam, że
tak naprawdę to nie miało znaczenia i nie wpłynęło na nas.
- Co tutaj się dzieje? - Marcin wszedł do
kuchni gdzie zastał nas obściskujące się.
- Po prostu ją kocham – Martyna zaśmiała się w
stronę mojego brata. Marcin na jej słowa zareagował śmiechem. Ciężko było mi
wyrazić, jak bardzo byłam szczęśliwa. Małe rzeczy, gesty to wszystko
powodowało, że promieniałam i odzyskiwałam dawną siebie. W oczach brata
widziałam, że cieszył się z mojego zachowania, samopoczucia, chyba był dumny ze mnie.
- Chodźcie – Marcin zwrócił się do nas podając nam po czteropaku piwa i złapał nas
obie w pasie. Weszliśmy razem do ogrodu a ja już z daleka widziałam wzrok
Filipa, który skupiał się tylko na Martynie.
- Chyba wszystkich znasz oprócz Damiana –
spojrzałam na Martynę a później na Damiana. Przedstawiłam ich sobie i dopiero wtedy
Martyna zauważyła Filipa. Najpierw obróciła się w moją stronę, gdzie zobaczyła
uśmiech na mojej twarzy a później z powrotem popatrzyła na Filipa. Była
zaskoczona i momentalnie zrobiła się blada.
- Siadaj. - powiedziałam do Martyny i wskazałam
na wolne miejsce obok tego, które ja zajęłam, a tym samym siedziała obok
Filipa. To nie był zabieg celowy ale dobrze się stało, że ta dwójka siedziała
obok siebie. Martwiłam się o Martynę, ponieważ jej reakcja była trochę
niepokojąca natomiast dziwnym trafem, zareagowała tak samo jak Filip. Może to
podpięłam do siebie na siłę, ale w ich reakcjach widziałam wspólny mianownik.
- Co się tak uśmiechasz? - Bartek zwrócił się w
moją stronę. Wtuliłam się w Niego, wpatrując się na zapatrzonych w siebie
Filipa i Martynę. Mimo, że byłam uśmiechnięta to obawiałam się o Martynę, że
zaraz wstanie i wyjdzie a ja nie będę w stanie jej zatrzymać.
- Martyna pójdzie z Tobą na wesele – podniosłam
głowę by zobaczyć Jego minę. Moje słowa wywołały u niego uroczy uśmiech.
- Jesteś niemożliwa – pocałował mnie w czoło po
czym mocniej mnie uścisnął. Był mi wdzięczny i to było urocze. Chociaż tyle
mogłam dla Niego zrobić. Chciałam jakoś zagłuszyć wyrzuty sumienia, jakie
pojawiły się we mnie po tym jak ostatnio go okłamałam.
- Czas wnieść toast. Jesteśmy już wszyscy i
proponuję się napić za nas, paczkę przyjaciół, by nic ani nikt nigdy nas nie
rozdzielił – Marcin wstał i po kolei patrzył na nas. Każda osoba siedząca przy
stole sięgnęła po piwo i ponieśliśmy nasze puszki do góry i się nimi
stuknęliśmy. Było nas 6 osób i każda osoba, którą sięgałam wzorkiem była dla
mnie ważna. Począwszy od Bartka, z którym chciałam spędzić resztę życia,
Damiana, który przypominał mi wspaniałe czasy kiedy jeszcze żył Maciek,
Marcina, który był moim bratem, osobą,
która zgadzała się na każdy mój szalony pomysł jak i pomagała mi w jego
realizacji, Filipa – chłopaka, który był cenniejszy niż złoto i skończywszy na
Martynie, którą znałam od tak dawna a dopiero teraz budowałyśmy prawdziwą
przyjaźń. Kochałam ich wszystkich całym swoim sercem i za każdego z nich
skoczyłabym w ogień.
- Dziękuję Wam, a szczególnie Gosi za to, że
mimo iż Maciek nie żyje i jestem z Asią to nadal traktujecie mnie jak
przyjaciela a nie wroga – Damian miał poważny ton głosu i widziałam, że był nam
naprawdę wdzięczny ale całkiem niepotrzebnie, ponieważ mimo wszystkich
przeciwności losu był i będzie naszym przyjacielem.
- A przestań, tak Ci się tylko wydaje – Marcin
zaśmiał się do chłopaka, który dał mu sójkę w bok. Wszyscy byli wyluzowani
oprócz Martyny i Filipa. Postanowiłam im pomóc w przełamaniu lodów. Siedzieli
obok siebie a wyglądali tak, jakby nie zauważali siebie nawzajem.
- Porozmawiaj z nim – szeptem powiedziałam do Martyny, która była
zaskoczona moimi słowami, wydawało mi się, że wyrwałam ją z zamyślenia. Na jej
twarzy nie było ani grama uśmiechu, radości czy czegokolwiek pozytywnego. Jej
doskonały humor sprzed chwili prysł a ja czułam się winna.
- Gdyby nie to, że przed chwilą wyznałam Ci
miłość i jesteś moją przyjaciółką, to wykrzyczałabym Ci co właśnie w tej chwili
myślę o Tobie – Martyna starała się zachować pogodny ton głosu i być opanowaną
ale średnio jej to wychodziło. Postanowiłam się nie poddawać i nie przepraszać
za to co zrobiłam.
- Kochasz go i walcz – ponownie szepnęłam jej
do ucha i odwróciłam się do niej tyłem. Chciałam już dać jej spokój i zostawić
ją sama z tym co jej powiedziałam i tym co miała w głowie. Zostawiając Bartka,
który pomagał Marcinowi w grillowaniu, usiadłam obok Damiana by z nim chwilę
porozmawiać.
- Asia nie miała nic przeciwko, że do nas
przyszedłeś? - zwróciłam się do Niego ponieważ martwiłam się, czy jego
dziewczyna nie robiła mu wyrzutów, że ze mną się zadawał. Damian lekko odwrócił
głowę i wziął łyk piwa. Przeczuwałam, że Asia nie puściła go tak bez żadnych
pretensji.
- Nie martw się tym, poradzę sobie. Naprawdę
dużo dla mnie znaczy to, że traktujesz mnie jak przyjaciela – Damian objął mnie
ramieniem, jak siostrę i tak też się poczułam. Z Damianem kojarzyło mi się
wiele wspomnień, szczególnie z Maćkiem ponieważ oni byli prawie nierozłączni. Wiedziałam,
że gdyby była taka potrzeba to byłabym w stanie porozmawiać z Asią na ten
temat. Byłam w stanie walczyć o każdą osobę w tamtym gronie. Każde z nich było
ważną częścią mnie i mojego życia i tak szybko bym z nich nie zrezygnowała.
- To ja dziękuję – uśmiechnęłam się kątem oka i
zobaczyłam jak Martyna rozmawiała z Filipem co mnie jeszcze bardziej uradowało.
Wydawało mi się, że to bardziej Filip z nią rozmawiał niżeli ona z nim ale i
tak mnie to cieszyło.
- Między nimi coś iskrzy? - Damian popatrzył na
mnie, widocznie musiał zauważyć, że przyglądałam się swoim przyjaciołom.
- Stara miłość nie rdzewieje – tajemniczo
powiedziałam do Niego i nadal patrzyłam na Filipa i Martynę.
- O czym rozmawiacie? - Marcin przerwał nam
rozmowę i wtedy poczułam piękny zapach mięsa które kładł na stole.
- Takie tam nasze gadki – Damian popatrzył na
Bartka, który chyba trochę był zazdrosny, ponieważ intensywnie na nas patrzył,
lecz oboje to zlekceważyliśmy. Nie było sensu się tym przejmować i psuć sobie
humoru.
- Smacznego ! - Marcin dał okrzyk radości i to
było równoznaczne z słowem „start”. Wszyscy zaczęliśmy napełniać swoje talerze
mięsem i sałatkami. Siedzieliśmy i luźno wspólnie rozmawialiśmy. Wieczór
przebiegał w znakomitej atmosferze. Gdy się ściemniło zapaliłam świeczki i uruchomiłam
środki przeciw komarom. Było tak romantycznie i miło. Ten wieczór mógł trwać
wiecznie.
- Macie ochotę pośpiewać? - Marcin popatrzył na
nas a wszyscy byliśmy zaskoczeni jego słowami. To było szalone ale i fajne.
Spodobał mi się ten pomysł. Przypomniały mi się dawne czasy, kiedy jako dzieci
siedzieliśmy z rodzicami przy ognisku i biesiadowaliśmy z rytmem granym na
gitarze.
- Jasne. - Martyna od razu się ożywiła i każdy
kiwał głową, że się z nią zgadzał. Marcin poszedł po gitarę i z początku śpiewaliśmy
wszystkim znane piosenki, takie hity z wczesnej młodości. Martyna wcześniej
mówiła mi, że uczyła się w szkole muzycznej ale nie podejrzewałam, że jej głos
będzie tak cudowny. Był bardzo aksamitny oraz ukojeniem dla uszu.
- Gosia może zaśpiewasz piosenkę, którą
śpiewałaś na cmentarzu ? - Filip zwrócił się w moja stronę czym mnie bardzo
zaskoczył. Z początku nie wiedziałam co zrobić, chciałam uciec i schować się
pod kanapę ale to było niedojrzałe. Filip chyba dopiero po czasie spostrzegł
się, że trochę jego słowa nie były odpowiednie. Moja piosenka nie pasowała do
panującej atmosfery. Rozklejałam się przy niej i wtedy wszystko powracało,
głównie niepohamowana tęsknota za ukochanym bratem. Martyna złowrogo spojrzała
na Filipa dając mu do zrozumienia, że strzelił gafę. Musiałam ratować sytuację
by przyjaciółka nie zabiła go tym wzrokiem.
- Sorry – Filip przepraszającym wyrazem twarzy
spojrzał na mnie. Zrobiło mi się go żal ponieważ po głębszym zastanowieniu nie
było o co robić problemu.
- Spoko, nic się nie stało. Bartek też kiedyś
chciał posłuchać. Marcin pamiętasz nuty? - spojrzałam na brata, który miał
gitarę. Postanowiłam bronić Filipa by nie czuł się źle, a to, że wciągnęłam w
to Bartka, to nie było problemem. Bartek złapał mnie za rękę a drugą mnie
objął. Słowa piosenki znałam na pamięć, były dla mnie czymś w rodzaju pacierza.
Marcin pokiwał głową, na znak, że czekał na mnie. Kiedy usłyszałam pierwsze
dźwięki spojrzałam w gwiazdy wysoko na niebie, upatrując jedną, która lśniła
najbardziej, wyróżniała się pośród gwieździstego nieba. Zaczęłam śpiewać,
wypowiadać pierwsze słowa w rytm grany przez Marcina. Czułam na sobie wzrok
wszystkich osób, ale to była odpowiednia chwila by oddać hołd Maćkowi. Mimo, że
dobrze się bawiłam tamtego wieczoru, to nawet na moment o Nim nie zapomniałam.
Cały czas był w mojej pamięci.
Popatrz na mnie,
Popatrz w moje oczy.
Czy widać w nich tęsknotę, którą czuję?
I czy pokazują, że chcę uciec i schować się
Przed tym uczuciem
Przebacz mi teraz
Te momenty, kiedy nie byłam z tobą
Wszystkie twoje zmartwienia
Kiedy myślałeś, że nic mnie nie obchodzi
Ale bez względu na to co robię
Bez względu na to co mówią
Prawdą jest, że
Nadal Cię bardzo kocham
Mówisz, że wszystko jest dobrze i że wiesz, czego potrzebuję,
Że powinnam rozwinąć skrzydła i po prostu być wolna.
Popatrz w moje oczy.
Czy widać w nich tęsknotę, którą czuję?
I czy pokazują, że chcę uciec i schować się
Przed tym uczuciem
Przebacz mi teraz
Te momenty, kiedy nie byłam z tobą
Wszystkie twoje zmartwienia
Kiedy myślałeś, że nic mnie nie obchodzi
Ale bez względu na to co robię
Bez względu na to co mówią
Prawdą jest, że
Nadal Cię bardzo kocham
Mówisz, że wszystko jest dobrze i że wiesz, czego potrzebuję,
Że powinnam rozwinąć skrzydła i po prostu być wolna.
Chcę się rozpłakać i poddać, bo
masz rację,
Ale wiem, że w moim sercu miłość do ciebie jest silna.
Ale wiem, że w moim sercu miłość do ciebie jest silna.
Chcę twoje serce
Przycisnąć do mojego
Chcę zatopić siebie na zawsze w tym uczuciu.
Przycisnąć do mojego
Chcę zatopić siebie na zawsze w tym uczuciu.
Jednak w moich myślach wciąż jesteś
przy mnie
Będę cię kochać w każdej chwili mojego życia
Będę cię kochać w każdej chwili mojego życia
Przemierzyłabym wielkie jeziora by
dotrzeć do ciebie
I nawet wieczność nie byłaby przeszkodą.
I nawet wieczność nie byłaby przeszkodą.
Więc gdy prosisz bym dalej żyła
Przyrzekam kochać cię w każdej
chwili mojego życia,
wiem, że kiedyś, gdzieś cię znajdę
weźmiesz mnie w ramiona i uwolnisz
weźmiesz mnie w ramiona i uwolnisz
bo obiecaliśmy sobie
przyrzekliśmy z całych sił
ze zostaniemy ze sobą
co najmniej na zawsze
przyrzekliśmy z całych sił
ze zostaniemy ze sobą
co najmniej na zawsze
Z tobą przezwyciężyłam tyle
deszczowych i burzliwych dni
Chłód zimy zamieniliśmy na lato
Razem sprawialiśmy, że wszystko co złe stało się lepsze
Bez ciebie byłabym kimś innym
Bez ciebie straciłabym siebie
Chłód zimy zamieniliśmy na lato
Razem sprawialiśmy, że wszystko co złe stało się lepsze
Bez ciebie byłabym kimś innym
Bez ciebie straciłabym siebie
Zapadła cisza a moje oczy napełniły
się łzami. Starałam się je powstrzymać lecz cisnęły się coraz mocniej. Wytarłam
je i wtuliłam się w Bartka, który był taką moja ostoją, murem obronnym i
oparciem. Nie było sensu oszukiwać siebie i przyjaciół, że to było bez
znaczenia, że nie odbiło się w mej duszy. Na swoim ciele poczułam jeszcze jedną
dłoń, która nie należała do Bartka.
- Gosia znasz tekst piosenki Mirrors ? - nagle
usłyszałam głos Martyny. Bartek otarł mi łzy i mogłam spojrzeć na przyjaciółkę.
- Tak – ta piosenka Justina Timberlak'a była
piękna i niosła niesamowite przesłanie. Była hitem na listach przebojów więc
nie dało się jej nie znać. Ja miałam taką przypadłość, że lubiłam śpiewać i
zawsze pod nosem nuciłam sobie piosenki lecące w radiu, takim też sposobem
nieświadomie uczyłam się teksów.
- Marcin daj mi gitarę – miałam wrażenie, że
Martyna chciała ratować ponury nastrój, który zapanował. Robiła to nie dla poklasku
lecz by mi pomóc.
Zaczęłyśmy śpiewać, razem. Nie
wiedziałam, że tak dobrze znałam tekst tej piosenki, kiedy ja zapominałam co
miało być dalej to Martyna kontynuowała. Miałam wrażenie, że nasze głosy
doskonale do siebie pasowały i tworzyły jedność.
Czyż nie jesteś czymś do podziwiania, ponieważ Twój blask jest niczym lustro
I nie mogę nic na to poradzić, bo zauważ, że odbijasz się w mym sercu
Jeśli kiedykolwiek poczujesz się samotna i blask będzie utrudniał znalezienie mnie
To wiedz, że ja zawsze jestem odbiciem po drugiej stronie
Ponieważ z Twoją dłonią w mojej dłoni i z głową pełną marzeń
Mogę Ci powiedzieć, że nie ma miejsca, do którego nie moglibyśmy się udać
Po prostu machnij ręką na przeszłość, jestem przy Tobie, próbuję pomóc przez to przejść
Tylko musisz być silna
Ponieważ nie chcę Cię teraz stracić
Patrzę teraz na swoją drugą połowę
Puste miejsce w moim sercu
Jest teraz miejscem którym się opiekujesz
Pokaż mi, jak mam teraz walczyć
A ja Ci powiem, kochanie, że to było łatwe
Wracając do Ciebie, uświadomiłem sobie
Że Ty zawsze tu byłaś
To jest tak, jakbyś była moim odbiciem
Moim lustrem wpatrującym się we mnie
I nie mogłem stać się już lepszym
Z kimś innym obok mnie
I teraz to już jest tak oczywiste jak ta przysięga
Że zmieniamy dwa odbicia w jedno
Ponieważ to jest tak, jakbyś Ty była moim lustrem
Moim odbiciem wpatrującym się we mnie, wpatrującym się we mnie.
Czyż nie jesteś czymś, oryginałem, ponieważ nie wydaje się to być tylko namiastką
I nic nie mogę poradzić, tylko się przyglądam, ponieważ widzę prawdę gdzieś w Twoich oczach
Nie mogę się zmienić bez Ciebie, Ty mnie odzwierciedlasz, uwielbiam to w Tobie
I jeśli bym mógł, to patrzyłbym na nas przez cały czas
Ponieważ z Twoją dłonią w mojej dłoni i z głową pełną marzeń
Mogę Ci powiedzieć, że nie ma miejsca, do którego nie moglibyśmy się udać
Po prostu machnij ręką na przeszłość, jestem przy Tobie, próbuję pomóc przez to przejść
Tylko musisz być silna
Ponieważ nie chcę Cię teraz stracić
Patrzę teraz na swoją drugą połowę
Puste miejsce w moim sercu
Jest teraz miejscem którym się opiekujesz
Pokaż mi, jak mam teraz walczyć
A ja Ci powiem, kochanie, że to było łatwe
Wracając do Ciebie uświadomiłem sobie
Że Ty zawsze tu byłaś
To jest tak, jakbyś była moim odbiciem
Moim lustrem wpatrującym się we mnie
I nie mogłem stać się już lepszym
Z kimś innym obok mnie
I teraz to już jest tak oczywiste jak ta przysięga
Że zmieniamy dwa odbicia w jedno
Ponieważ to jest tak, jakbyś Ty była moim lustrem
Moim odbiciem wpatrującym się we mnie, wpatrującym się we mnie.
Wczoraj jest historią
Jutro jest tajemnicą
Widzę, że się na mnie patrzysz
Patrzysz na mnie
Kochanie, patrz się na mnie
Moim odbiciem wpatrującym się we mnie, wpatrującym się we mnie.
Ty jesteś, Ty jesteś miłością mojego życia
Kochanie, Ty jesteś inspiracją dla tej cennej piosenki
I chcę widzieć Twoją rozpromienioną twarz skoro mnie wybrałaś
Więc teraz mówię do widzenia dawnemu mnie, to już minęło
I nie potrafię się doczekać, żeby zabrać Cię do domu
Dać Ci do zrozumienia, że jesteś...
Dziewczyno, Ty jesteś moim odbiciem, wszystkim, co widzę, jesteś Ty
Moim odbiciem, we wszystkim, co robię
Jesteś moim odbiciem i wszystkim, co widzę, jesteś Ty
Moim odbiciem, we wszystkim, co robię
Dopiero gdy zaśpiewałam tą piosenkę
to uzmysłowiłam sobie, że ta piosenka była taką odpowiedzią Maćka na słowa
mojej piosenki, która de facto była skierowana do Niego. Wiedziałam, że ta
piosenka była piękna ale w tamtym momencie odkryłam jej drugie dno.
Przytuliłam się do Martyny i
podziękowałam jej za to co zrobiła. Dzięki niej przypomniałam sobie jaka miłość
łączyła mnie z Maćkiem i poczułam ją w swoim sercu, tak jakby on był obok.
cdn. :)
jestem za tym żebyś jutro dodała następną część . kocham twoje opowiadania
OdpowiedzUsuńOoo ja też <3
Usuńsuper :*
OdpowiedzUsuńDługie i cudowne takie jak najbardziej kocham! Proszę jutro dodaj kolejną część!!! :D
OdpowiedzUsuń