Zawsze
Nowy Rok zmusza nas do podsumowań, chcąc
nie chcąc jesteśmy nimi otoczeni. Gdzie się nie ruszymy, to pełno jest
rankingów na temat mijającego roku – telewizja, internet ( w szczególności
portale plotkarskie), gazety i wreszcie same refleksje indywidualnych ludzi.
Otaczająca rzeczywistość nakłoniła mnie do tego samego. W niepozornej sytuacji,
bo pod prysznicem, zadałam sobie pytanie jaki był dla mnie 2013 rok. Na odpowiedź
nie musiałam długo czekać ponieważ nadeszła szybko. Był trudny i ciężki.
Dlaczego tak sądzę?
Tato
na początku roku, w okolicach lutego, stracił pracę z którą był związany 10
lat. Najbardziej chyba nie zabolało to, że ją stracił, tylko to w jaki sposób. Poniekąd to była świadoma
decyzja mojego taty, natomiast po 10 latach nie spotkało Go nic dobrego, żadne
podziękowanie a wręcz przeciwnie. Widząc jak mu z tym ciężko, zajęłam się
prostowaniem spraw i załatwianiem formalności, by spokojnie mógł ruszyć w
kolejny etap życia. Na szczęście na nową pracę nie musiał długo czekać, bo po
tygodniu już znalazł nowe miejsce. Na początku było fajnie ale jak to często
bywa, pojawiają się schody. Zawsze wszystko udawało się przezwyciężać,
natomiast pod koniec listopada stracił pracę w dość chamski sposób, bo przez
sms’a. Pokrzyżowało to nasze wszystkie plany, pojawiły się myśli niepokoju i
złość na sytuację jaka zaistniała. W takich chwilach nie ma miejsca na uwagi,
mądrości tylko na wsparcie. Musisz otoczyć ukochaną osobę miłością i
świadomością, że może na Ciebie liczyć i pomimo ciężkich chwil, nikt nie ma do
Niej pretensji. Chociaż boisz się przyszłości, musisz to zachować dla siebie bo
najważniejszy jest komfort psychiczny bliskiej osoby.
Pojawiało
się też wiele przykrych sytuacji o których nie chcę pamiętać, kłótnie z różnymi
osobami, powiedzenie o kilka słów za dużo. Rozstanie się z przyjaciółką a
jednocześnie osobą, z którą żyło się codziennie przez dwa lata i nagle wszystko
ucicha i obie idziecie w swoje strony.
Cierpienie
i łzy przez lenistwo innych osób. Doświadczyłam uczucia kiedy ktoś kradnie
rzecz, która niby jest tylko materialna ale cenna. Doceniasz coś, na co Twoi
rodzice pracują bardzo długo, cieszysz się z tego i szanujesz, a ktoś komu się
pracować nie chce, kradnie. Tracisz wiarę w ludzi a przecież w przyszłości, między
innymi z takimi ludźmi, będziesz pracować. Denerwuje Cię to, że ktoś tak łatwo
się wzbogacił na Twoim nieszczęściu.
Spotkało mnie też dużo
problemów zdrowotnych, najbardziej boisz się wtedy, gdy wiesz, że dzieje się
coś co może rzutować na Twoje samodzielne poruszanie się. Boisz się a ból nie
ustaje. Kiedy co miesiąc robisz badania, boisz się tego co w nich wyjdzie, nie
wiesz czy jest gorzej czy tak jak było. Wiesz, że zdrowie jest najważniejsze a
w Twoim przypadku ono szwankuje.
To tylko kilka sytuacji
ale z pewnością było ich więcej, tak samo jak było dużo tych dobrych.
Jestem osobą, która nie
wierzy w przypadki. Wiem, że nic nie dzieje się bez przyczyny a wszystko jest
po coś i życie utwierdza mnie w tym przekonaniu. Dostałam pracę, choć w cale
jej nie szukałam. Pracę, która spełnia wszystkie moje oczekiwania, jest moją
pasją i pozwala mi wzbogacać swoją wiedzę. Dziwnym trafem, kiedy miałam dostać
swoją pierwszą wypłatę, akurat mój tato stracił pracę. Przypadek? Nie sądzę.
Ktoś inny mógłby być
wściekły, że musi pomagać rodzicom, że pieniądze na które pracował cały miesiąc
de facto nie będą Jego, nawet ich nie odczuje. Ale czy jest większa radość niż
pomoc drugiej osobie? Cieszę się, że pomagam rodzicom, że daję im wsparcie nie
tylko psychiczne ale i materialne. Wiem, że dzięki mojej pracy jest nam łatwiej
i te przykre zdarzenia zostają umniejszone, stają się mniej dotkliwe. Wiem też,
że sobie poradzimy bo jesteśmy rodziną i pomimo, że ten rok był trudny dla
całej mojej rodziny to umocnił nas. Moja rodzina nie jest idealna i nigdy taka
nie będzie, ale wiem, że robię wszystko by jej pomóc, by nigdy się nie
rozłamała na drobne części.
A jaki był dla Was 2013 r.? Przeważa pozytywna strona czy negatywna?
Mój rok? Hmm... Nic szczególnego się w nim nie wydarzyło, nie było większych problemów czy radości z jakiejkolwiek rzeczy. Na pewno moje wakacje były bardzo nudne i zmarnowałam je, a że także nie wierze w przypadki, to jestem przekonania, że te wakacje tak mi upłynęły, abym zauważyła jak nie warto jest marnować czas na internet, komputer, a więcej poświęcić go rodzinie. Mia,lam okazję pojechać parę razy do większego miasta, odreagować trochę, zmienić tą codzienność, a ja zmarnowałam ten czas i tak na siedzenie przed laptopem i interesowanie się czyimiś sprawami... A więc te wakacje pokazały mi i utwierdził w przekonaniu, że kolejne nie mogą takie być oraz, że muszę je jakoś wykorzystać, bo przecież czas, który własnie na upłynął już nigdy nie wróci. Każda godzina, minuta, sekunda naszego życia gdzie umyka i to od nas zależy jak ją wykorzystamy. Czy dobrze zagospodarujemy ten czas czy też nie. Warto zdać sobie sprawę jak ważny jest każdy dzień i to, co się w nim wydarzy. Może zaważy ona na naszym dalszym życiu? Kto wie... nie należy go marnować na rzeczy bezsensowne, bezcelowe itp, itd. Zauważyłam też jedną rzecz. Otóż bardzo zmieniłam się przez ostatni rok. Chodzi tu o mój charakter... stałam się dość opryskliwa, jeszcze bardziej nerwowa niż byłam i ogólnie to mój charakter zmienił się na negatywny i to co najgorsze - w stosunku do moich domowników. Szybko się złoszczę, dużo rzeczy nie denerwuje. Nie wiem czym jest to spowodowane. Dostrzegam to i mimo tego, że staram się to zmienić, nie wychodzi mi. Umiem zmienić swoje nastawienie do świata, obcych ludzi, traktować ich inaczej, ale jeśli chodzi o bliskie mi osoby, to jest już zupełnie inna sprawa. Może to dlatego, że wiem, iż ich miłość, przywiązanie do mnie itp. nie pozwolą im się długo na mnie złościć i prędzej czy później mi wybaczą, ale przecież sama dobrze wiem jak to jest irytujące, gdy ktoś wstaje lewą nogą i od samego rana jest zły na wszystko co go otacza, ma skwaszoną minę i nic mu się nie chce. Gdyby to był jakieś pojedyncze dni to okej, ale u mnie są one coraz częstsze....Ehh, w sumie to to, co teraz napisałam skłoniło mnie do jakiś refleksji i może teraz coś się ruszy. No nic. Jak wspomniałam, ja także jestem zdania, że nic nie dzieje się bez przyczyny i należy zwracać na to uwagę. Pamiętajmy tylko ,że nie wolno się poddawać i bagatelizować wszelkich spraw, bo to, że może gdzieś tam jest dla nas napisany z góry plan, nie znaczy, iż nasze działania nic nie dadzą. Ja życzę ci wytrwałości, zdrowia i tego, aby ten rok był jednak lepszy od poprzedniego, choć każdy jest dobry, nawet ten zły, ponieważ czegoś zawsze na s nauczy i może sprawi, że będziemy patrzeć na pewne sprawy z innej perspektywy :)
OdpowiedzUsuńMnie też zmusiłaś do refleksji nad czasem i jego przemijaniem. Czasem warto przystanąć i pomyśleć o tym co przeżyliśmy i jak wykorzystaliśmy dany nam czas. Lepiej teraz niż na łożu śmierci, kiedy niczego nie będzie już w stanie zmienić. Teraz masz szansę by zrobić to o czym marzysz, nadrobić stracony czas.
UsuńKażdy z nas staje się coraz bardziej nerwowy przez otaczającą nas rzeczywistość, która jest jak wyścig szczurów. Każdy biegnie i robi wszystko by mieć lepsze jutro, którego nie zauważa. Może Twój stosunek do domowników wynika z odmienności waszych charakterów, tego, że macie inne spojrzenie na świat, inne oczekiwania, pragnienia? Jak o tym napisałaś to pomyślałam, że mam tak z moją siostrą i mamą. Do innych ludzi jestem miła, żartuję, mam inne nastawienie. A jeżeli chodzi o siostrę i mamę to każda ich pomyłka, błąd, zrobienie czegoś źle, nie po mojej myśli bardzo mnie denerwuje i irytuje i też tego nie potrafię zmienić.
Dziękuję Ci za ten komentarz, też mnie zmotywowałaś i spowodowałaś, że pomyślałam nad swoim postrzeganiem czasu. Masz rację, nie ważne co się dzieje, niech się dzieje bo wtedy zbieramy nasze doświadczenia :*
Trafne spostrzeżenie, że moje nastawienie do domowników może być spowodowane naszymi odmiennymi charakterami... albo i nie. Kiedyś pewna osoba powiedziała mi, że jeśli nie możemy się z kimś dogadać to właśnie dlatego, że mamy takie same charaktery. Ja jestem uparta, nerwowa, niecierpliwa, chcę aby wszystko było dopięte na ostatni guzik, jestem też trochę idealistką, a może i pedantką. Moi domownicy także są w większości uparci, a więc może to jest problemem? To, że każdy chce dążyć do swojego nie patrząc na innych, a że się szybko denerwujemy, to atmosfera robi się napięta? Mam nadzieję, że przyjdzie taki moment u mnie w domu, że zasiądziemy wszyscy i ustalimy pewne reguły, których mamy się trzymać, aby nikogo nie zranić i, żeby każdy czuł się swobodnie tam, gdzie przebywa. I Tobie też tego życzę, bo jak już zdążyłam doświadczyć, nie warto marnować życia na takie kłótnie, sprzeczki czy dąsy. Teraz potrafię to dostrzec, a do codziennego życia wprowadzić jakoś trudno... ;) Pozdrawiam
Usuńdla mnie rok 2013 okazal sie bardzo trudny wiele rzeczy sie zmienilo w tym Ja i moj charakter. W listopadzie dowiedzialam sie ze ma nietolerancja laktozy i fruktozy.dla mnie to wiadomosc byl taja ze musze zmniec jedzenie i wiele innych rzeczy. nie jest to łatwe. jest jeszcze jedna rzeczy w moim zyciu ktora sie zmieniala sa tp reakacje i kontakty z moja przyjaciolka nie umiem rozmowac z nia jak rok temu. wszystkie rzeczy ktore sie dzieja w moim zyciu daja mi duzo do myslenia. moze ten bedzie lepszy dla mnie i dla cb. zycze ci zdrowia milosc i zeby byl lepszy.
OdpowiedzUsuńZmiany nigdy nie są łatwe, ale pomyśl w ten sposób, że będziesz się lepiej czuła i Twój organizm będzie Ci wdzięczny. Trzeba iść do przodu i nauczyć się na nowo żyć, uważać. Może właśnie w tym tkwi Twoja wyjątkowość? Zawsze obracaj trudności w pozytywy.
UsuńNie przekreślaj swojej przyjaźni, spróbuj ją naprawić, zawalczyć o nią. Jeżeli nie przetrwa tego, to widocznie nie była to prawdziwa przyjaźń i nie masz czego żałować :*
Hej, taak, to znowu ja :) pod tym postem również podzielę się z Tobą, na temat, jaki był mój rok. Początek okazał się dość trudny, bo moja przyjaciółka związała się z chłopakiem, miała dla mnie dużo mniej czasu, więc wkroczyłam w rok 2013 sama. Lecz w kwietniu poznałam kogoś, mam nadzieję, że to jest miłość już na całe życie, razem przywitaliśmy rok 2014 z czego się bardzo cieszę :) a więc po pojawieniu się Łukasza w moim życiu, zrozumiałam, dlaczego przyjaciółka ma dla mnie mniej czasu. Hmm ogólnie rok ten nie był rewelacyjny, było mnóstwo kłótni, problemów w szkole, w domu. Co prawda mieszkam sama z mamą, więc mówią, że `takim to dobrze`, ale wcale tak nie jest. Brakuje mi bliskiej osoby, która jednak powinna być tą ` głową rodziny`, jak to mówią :) mama też nie pracuje na stałe, pracuje, kiedy po prostu ta praca jest. W tym roku wkroczyłam w dorosłość, więc pewne obowiązku staram się przejąć od mamy :) Rok 2013 dał mi jednak nadzieję, że może być już tylko lepiej :) lecz muszę się o to także postarać, bo matura mnie czeka w tym nowym roku, wybór studiów :) Bardzo mi przykro, jeśli chodzi o sytuację w Twojej rodzinie, lecz bardzo się cieszę, że starasz się w jakiś sposób pomóc rodzicom, baardzo gorąco Was pozdrawiam i wierzę, że będzie teraz tylko lepiej :) A jeśli chodzi o opowiadanie, to czytam od samego początku, i jestem pod wrażeniem Twojego stylu pisania, a także pomysłu, bo cały czas coś się tutaj dzieje :) Buziaaaaki :* Trzymaj się :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci dużo miłości i by trwała ona wiecznie. Dbaj o nią i przede wszystkim szanuj.
UsuńDorosłość jest ciężka ale to kolejne nasze doświadczenia i trzeba iść z głową podniesioną. Nie można się załamywać.
Dziękuję za miłe słowa, wsparcie i za to, że jesteś!:*
Z góry chciałabym przeprosić bo nie mam pojęcia dlaczego, ale tak się dzieje że jak chcę dodać jakiś komentarz on nagle się kopiuje i pojawiają się 2 takie same, a ja nie mam na to żadnego wpływu. :-) Jeśli chodzi o rok 2013 był on zarówno dla mnie i jak moich najbliższych pełen nerwów, rozczarowań. Te wszystkie sprawy w sądzie, które dłużą się od 2012 strasznie mnie przygnębiaja. Nie mam pojęcia jak moja mama z tym wszystkim sobie radzi. Tyle przepłakanych nocy nieraz nawet i dni przez moją byłą rodzinę. Fakt faktem wszystko powoli idzie w dobrym kierunku, ale w życiu różnie to bywa.. Jeśli chodzi o samą mnie strasznie się zmieniłam szczególnie charakter jestem bardziej nerwowa i nieraz zdarza mi się (chodź teraz prawie wgl) płakać tak po prostu bez przyczyny. Atakuje mnie fala łez i szybko uciekam do łazienki płakać. Tak wiem trochę to dziwaczne. ;-) No dobra dosyć tego złego. O dziwo ten rok przyniósł mi również wiele radości. :-D Przeżyłam wspaniałe, niezapomnianie wakacje, zaprzyjaźniłam się z pewną osobą i z tego powodu bardzo się cieszę. Było jeszcze parę powodów do radości, ale nie mam siły już pisać. :-) Życzę wam wszystkim aby ten rok był jeszcze lepszy od poprzedniego, i żebyście trwali w swoich postanowieniach noworocznych. Mi niestety się już nie udało, ale próbuje dalej i się nie poddaje. :-)
OdpowiedzUsuńMasz silną mamę i dbaj o nią, wspieraj. To naprawdę ważne doceniać swoich bliskich a jeszcze ważniejszym jest, powiedzieć im o tym. Wtedy dodajemy im siły i uskrzydlamy.
UsuńKażdy z nas jest coraz bardziej nerwowy, tracimy opanowanie i szybko wpadamy złość. Takie czasy gdzie rządzi gonitwa i towarzyszy nam wyścig szczurów, brakuje czasu na przyjaźń, miłość i zwykłe znajomości. Natomiast wg mnie płacz, łzy nie są powodem do wstydu, to pewien sposób oczyszczenia, nasze katharsis.
Tobie również życzę wszystkiego dobrego, przede wszystkim wiecznej przyjaźni :*
Z góry chciałabym przeprosić bo nie mam pojęcia dlaczego, ale tak się dzieje że jak chcę dodać jakiś komentarz on nagle się kopiuje i pojawiają się 2 takie same, a ja nie mam na to żadnego wpływu. :-) Jeśli chodzi o rok 2013 był on zarówno dla mnie i jak moich najbliższych pełen nerwów, rozczarowań. Te wszystkie sprawy w sądzie, które dłużą się od 2012 strasznie mnie przygnębiaja. Nie mam pojęcia jak moja mama z tym wszystkim sobie radzi. Tyle przepłakanych nocy nieraz nawet i dni przez moją byłą rodzinę. Fakt faktem wszystko powoli idzie w dobrym kierunku, ale w życiu różnie to bywa.. Jeśli chodzi o samą mnie strasznie się zmieniłam szczególnie charakter jestem bardziej nerwowa i nieraz zdarza mi się (chodź teraz prawie wgl) płakać tak po prostu bez przyczyny. Atakuje mnie fala łez i szybko uciekam do łazienki płakać. Tak wiem trochę to dziwaczne. ;-) No dobra dosyć tego złego. O dziwo ten rok przyniósł mi również wiele radości. :-D Przeżyłam wspaniałe, niezapomnianie wakacje, zaprzyjaźniłam się z pewną osobą i z tego powodu bardzo się cieszę. Było jeszcze parę powodów do radości, ale nie mam siły już pisać. :-) Życzę wam wszystkim aby ten rok był jeszcze lepszy od poprzedniego, i żebyście trwali w swoich postanowieniach noworocznych. Mi niestety się już nie udało, ale próbuje dalej i się nie poddaje. :-)
OdpowiedzUsuń2013... Jak zawsze w mojej głowie pojawia się mnóstwo planów i to ambitnych planów, ale nic z nich zazwyczaj nie wychodzi. Z czyjej winy ? Tylko i wyłącznie z mojej. Z jednej strony jestem bardzo ambitną osobą, która chce coś osiągnąć, spełnić swoje marzenia bla bla bla... A z drugiej, kiedy tylko pojawia się jakaś większa przeszkoda- rezygnuję. Dlaczego ? nie, nie chodzi o to, że nie dam rady, ale że mi się nie chce. Ot co. Jedyne czym żyję to sport. Uwielbiam piłkę nożną (zwłaszcza ligę hiszpańską- mogę ci wymienić zawodników każdej drużyny, ), sama gram w siatkówkę i jako, że liceum, do którego chodzę słynie z wysokich osiągnięć sportowych- mój nauczyciel wf-u zaproponował mi grę w miejscowym klubie (chociaż de facto jestem na profilu humanistycznym), ale oczywiście wolałam odpuścić, bo po1. zawsze wydaje mi się, że są lepsi ode mnie i dlaczego to niby ja miałabym tam grać ?, po2. treningi zajmują mnóstwo czasu, a mi i tak już go brakuje, po3. co już pisałam pod poprzednim postem- mam kilka kilogramów za dużo, nie żeby to było coś, co mi przeszkadza w grze, ale nie czułabym się dobrze wśród innych dziewczyn. Jestem w drugiej klasie liceum, więc teoretycznie powinnam już wiedzieć co dalej, ale ja nie mam zielonego pojęcia. Cały rok wszyscy z rodziny truli mi o tym, że powinnam wiedzieć, ale co z tego... Ja przeważnie nie robię tego, co powinnam. Ogólnie 2013 nie był zbyt wesoły, masa problemów, zawodów, rozczarowań... Ale czym on się różnił od poprzedniego i następnego ? W moim przypadku zapewne niczym. Mnóstwo marzeń, które prawdopodobnie się nie spełnią, przepłakanych dni bez konkretnego powodu... Ale uświadomił mi dwie cholernie ważne rzeczy. Nie warto żyć dla nikogo, bo prędzej czy później i tak tego pożałujesz oraz to, że jestem silniejsza niż myślałam. Nie znoszę się nad sobą użalać i zazwyczaj nikomu nie mówię o tym, co czuję więc w sumie nie wiem dlaczego to napisałam, może ze względu na to, że nie wiecie kim jestem. Jednak mimo wszystko nadal potrafię cieszyć się życiem i wbrew temu, co jest wyżej, nie jestem ponurą osobą, a wprost przeciwnie. Nadal mam nadzieję, że 2014 będzie lepszy i, że wraz z moimi przyjaciółmi spełnimy nasze wspólne marzenia, a przede wszystkim to moje jedno, najbardzej absurdalne i nieprawdopodobne. Zrobiło się poważne, ale moje życie zdecydowanie takie nie jest. Cieszę się, że mam wokół siebie ludzi, którym mogę zaufać i że pozbyłam się kilku "intruzów". Ogólnie to dobre i złe doświadczenia z zeszłego roku się równoważą i myślę, że jedyne czego żałuję, to fakt, że niekiedy mówię za dużo, co już z resztą pisałam ;)
OdpowiedzUsuńPowinnaś rozwijać swoje pasje i zainteresowania, wtedy naprawdę poczujesz radość i spełnienie. Twoje wymówki są tylko w Twojej głowie, tak naprawdę jesteś w stanie to pogodzić. Nigdy nie będziesz lepsza jak nie będziesz trenować, próbować i dążyć do celu. Uwierz mi, że zawsze nowe wyzwanie wprowadza zamęt w głowie, masę pytań, obaw itp. Ale jak się spróbuje to przynosi to niesamowitą satysfakcję. Zawsze należy spróbować, zawalczyć bo później będziesz pluła sobie w brodę i miała żal do siebie, że zmarnowałaś taką szansę. Pomyśl ile osób chciałoby mieć Twoje umiejętności. Przecież gdybyś nie była kimś utalentowanym to nauczyciel nie zaproponował Ci gry w klubie. Nie skupiaj się na negatywach ale na tym co możesz zyskać a jedno jest pewne, zdobędziesz doświadczenie. Nasze pasje są naszym prawdziwym życiem, to one nas dowartościowują, są naszą ucieczką od codzienności. Nie poddawaj się tak szybko, zawalcz.. Zrób to dla siebie, doceń samą siebie. Jedyne czego Ci brakuje to odwagi, ale uwierz mi, że masz ją w sobie. To wszystko jest w Tobie tylko musisz to odkryć, musisz odważyć się żyć, podążać za zainteresowaniami.
UsuńJa w Twoim wieku też nie wiedziałam co chciałam robić w przyszłości, wszystko przyszło naturalnie i spontanicznie. Przeglądałam informator maturalny z kierunkami, uczelniami i wybrałam co wydało mi się interesujące. Nie byłam pewna, że to było to, ale wiedziałam kilka rzeczy. Chciałam pracować z ludźmi ( siedzenie za biurkiem nie jest dla mnie) i nie chciałam iść na łatwiznę.
Najważniejsze jest to, by żyć dla siebie, mieć swoje marzenia, cele. Odkryć to co daje nam prawdziwą radość. A ludzie są ważną częścią naszego życia, tylko nie warto iść na ilość tylko na jakość. Dookoła jest pełno ludzi, którzy mają wielkie grono przyjaciół a czy tak naprawdę jest w tej grupie ktoś prawdziwy i na całe życie?
Spełniaj marzenia, walcz o siebie i swoją przyszłość. Nie bój się próbować, to nic nie kosztuje. Zawsze możesz się wycofać z gry w drużynie ale nigdy możesz nie dostać drugiej takiej szansy.
Daj znać co postanowiłaś :) w razie czego odezwij się na maila paulina.opowiadania@gmail.com
hej :-) hmm mój 2013 rok minął źle dobrze?? nie wiem... tak pół na pół. dużo zmian napewno. zdałam maturę egzamin zawodowy teraz pracuje w Warszawie... to można uznać że oki. ale za to dowiedziałam się że mój chłopak gdy ja wyjechałam zaczął mnie zdradzać... dowiedziałam się miesiąc przed świętami ... trochę za bolało i boli... sylwester o łzach spędziłam bo wspomnienia :-( ale ogólnie jest dobrze. dobry rok. miłość nie jest najważniejsza... :-(
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cię to znowu ja Ania