-
Co Ty tu robisz? - podeszłam do Bartka stojącego
obok mojego samochodu przed hotelem. Założyłam ręce na piersi i wpatrywałam się
w chłopaka, który opierał się o samochód. Mój ton głosu nie był za miły i nawet
się z tym nie kryłam, po prostu byłam zła na Niego i nie mogłam pozwolić, by
robił ze mną, co tylko chciał.
-
Pisałem, że będę czekać – podszedł do mnie i dał
mi całusa w policzek, na co zareagowałam odwróceniem twarzy w bok. Nie miałam
ochoty na czułości z Jego strony. Dzisiaj był inny niż wczoraj, był taki jak
zawsze a nieznudzony jak dziewięćdziesięcioletni dziadek.
-
A ja pisałam, że jestem samochodem i jutro mam,
na 6 więc nigdzie nie jadę – moja skorupa nie pękała. Jak najszybciej chciałam
znaleźć się w łóżku i iść spać. Bartek patrzył się na mnie również nie mięknąc.
Jasno miał postawiony cel i ewidentnie chciał go zrealizować. Czułam się mało
ważna, jakby moje zdanie nie było istotne.
-
Przyszedłem na nogach i chcę Cię zabrać do
siebie a jutro ode mnie pojedziesz do pracy. Nie bocz się na mnie za wczoraj,
przepraszam – swoją dłonią złapał mnie za brodę podnosząc ją do góry bym na
Niego spojrzała. Nie powiem, podobały mi się te Jego czułe gesty, ale nie
mogłam pozwolić by to wzięło górę, czułam się zraniona i musiałam o tym
pamiętać.
-
A to, czego ja chcę, to ma jakiekolwiek
znaczenie? – nie bałam się przeciwstawić a moim zamiarem na pewno nie była
kłótnia. Po prostu nie lubiłam, jak ktoś decydował za mnie. Czasem to było
fajne, ale nie w takiej sytuacji. Potrzebowałam autonomii i niezależności, a
czułam się bardzo ograniczana przez Bartka.
-
Skąd w ogóle to pytanie? Oczywiście, że ma i to
duże. – Bartek zachowywał się jakby w ogóle nie rozumiał zaistniałej sytuacji
albo nie nadążał za obiegiem spraw. Pomyślałam, że może zrobił to nieświadomie,
że może nie takie były Jego intencje.
-
Jakoś tego po Tobie nie widać. – powoli
schodziłam z tonu i pokorniałam. Wiedziałam, że przedłużanie tego w niczym mi
nie pomoże. Nie chciałam kwitnąć na parkingu i marnować czasu, skoro już mogłam
być w domu i kłaść się do łóżka.
-
Gosia możemy później o tym porozmawiać, chodź
zabiorę Cię do mnie. Wyśpisz się i jutro pojedziesz do pracy – Bartek również
złagodniał i wyciągnął ku mnie dłoń. Podałam mu kluczyki i wsiadłam do
samochodu. Nie byłam zadowolona z obiegu spraw, jak i tego, że odpuściłam
natomiast byłam naprawdę zmęczona i marzyłam tylko o tym, by iść spać. Napisałam
sms'a tacie, że będę nocować u Bartka i żeby się nie złościł, że dopiero teraz
dałam znać. Obiecałam też, że jutro po pracy przyjadę do domu, tylko wcześniej
musiałam jechać na badania.
-
Jak było w pracy? - Bartek zwrócił się do mnie,
gdy kończyłam pisać wiadomość do taty.
-
Dzisiaj Cię to interesuje? - pozwoliłam sobie na
małą złośliwość by nie myślał, że jak po mnie przyszedł to od razu zapomniałam
o tym, jak się zachowywał poprzedniego dnia.
-
Cały czas mnie to interesuje. - spojrzał na mnie
znacząco, ale ja nie zamierzałam odpuszczać. Nie wiedziałam co Jego „później”
oznaczało. Uznałam, że w między czasie, zanim jeszcze dojechaliśmy do Jego
mieszkania, mogliśmy o tym porozmawiać.
-
No wczoraj nie było tego widać – patrzyłam na
widoki za oknem, to była taka ucieczka przed patrzeniem mu w oczy, chociaż to
on zawinił i to on powinien uciekać wzorkiem a nie ja. Zastanawiałam się, kiedy
w końcu będzie normalnie i nasz związek będzie tak ustabilizowany jak innych
ludzi. Zaczynały mnie męczyć te zmiany nastrojów.
-
Źle spałem i miałem gorszy dzień. Każdy chyba
czasem potrzebuje się ponudzić. Gosia nie sprzeczajmy się o głupstwa – położył
swoją dłoń na moim kolanie i patrzył na mnie wyraźnie oczekując odpowiedzi z
mojej strony. Nie chciałam by poczuł, że zawsze wszystko łatwo mu będę
odpuszczać. Musiał się ciągle starać a nie tylko od czasu do czasu.
-
Dobra, nie ważne – patrzyłam przed siebie, kiedy
ruszyliśmy na skrzyżowaniu. Po kilku minutach byliśmy już pod mieszkaniem
Bartka. Nie czekałam, aż otworzy mi drzwi, bo w cale tego od Niego nie
oczekiwałam.. W milczeniu poszliśmy do mieszkania. Kiedy weszliśmy do środka Bartek
od razu poszedł do kuchni a ja niepewnie poszłam za nim. Czułam się tam
nieswojo i skrępowana.
-
Jesteś głodna? – chłopak zwrócił się do mnie,
kiedy opierałam się o ścianę w kuchni. Przypatrywałam się Jego poczynaniom a
dodatkowo w głowie miałam kompletny mętlik, nie wiedziałam, co robić, myśleć i
jak się zachowywać.
-
Może bym coś zjadła. – niepewnie odpowiedziałam
na zadane mi pytanie. – Pójdę wziąć prysznic – po tych słowach zawróciłam i
poszłam do łazienki. Gdy znalazłam się w pomieszczeniu odetchnęłam z ulgą i od
razu przemyłam twarz zimną wodą, chcąc otrzeźwieć z towarzyszących mi emocji.
Czułam, że zaplątałam się w swoje uczucia i myśli i nie wiedziałam jak z nich
wybrnąć, tylko dalej w nich tkwiłam w cale nie czerpiąc z tego przyjemności.
Byłam nerwusem i strasznie zawziętą, upartą osobą i dlatego trudniej było mi
zrezygnować z swoich poczynań jak i przyznać się do błędu. Czułam się
zagubiona, nie łatwo było usłyszeć głos swojego serca, szczególnie, gdy dookoła
kłębiły się różne emocje. Było mi przykro, że nie dogadywaliśmy się tak, jakbym
sobie tego życzyła. Zostawiając te sprawy i przemyślenia na boku, weszłam pod
prysznic i starałam się odprężyć. Gdy się umyłam to zawinięta w ręcznik wyszłam
z łazienki zdając sobie sprawę z tego, że nie miałam żadnych ubrań na
przebranie i byłam zmuszona pożyczyć coś od Bartka.
-
Masz jakąś dłuższą koszulkę? – swoim głosem
wyrwałam chłopaka z zamyślenia i spowodowałam, że spojrzał na mnie, dokładnie
filtrując mnie wzrokiem. Chwilę musiałam poczekać, zanim się odezwał. Zadziałałam na Niego jak kobieta na faceta,
widziałam w Jego oczach, że miał ochotę na to by się przytulić, swego rodzaju
pożądanie, lecz biorąc pod uwagę relacje, w jakich się znajdywaliśmy, nie miało
to najmniejszej racji bytu.
-
Już, poszukam czegoś – wytarł ręce w ściereczkę
i od razu poszedł do pokoju delikatnie mnie omijając oraz uśmiechając się pod
nosem. Długo nie musiałam czekać aż wróci, ponieważ już po chwili był z
granatową koszulką w ręce. Unikałam Jego wzroku by czasem nie rzucić się na
Niego z objęciami i nie zanurzyć swoich ust w Jego.
-
Dzięki – gdy t-shirt znalazł się w moich rękach,
od razu zawróciłam do łazienki by zdjąć z siebie ręcznik a założyć coś
wygodniejszego. Kiedy byłam przebrana to nadal nie byłam gotowa by wyjść do
chłopaka, bałam się czegoś, sama nie byłam w stanie określić, co to było. Byłam
jak w kołowrotku mając kompletnie sprany mózg. Byłam już na tyle głodna i
zmęczona, że musiałam wyjść.
-
Chodź – Bartek miło powiedział w moją stronę. Na
stoliku czekała na mnie szklanka z jakimś jedzeniem a obok stał talerz z Bartka
spaghetti. Byłam mu wdzięczna, że zrobił coś specjalnie dla mnie i przede
wszystkim, że pamiętał o moim jadłospisie.
-
Dzięki – uśmiechnęłam się do Niego chcąc odgonić
towarzyszącą mi niechęć pomieszaną z jakimś dziwnym stresem. Zajęłam miejsce na
kanapie i smakowałam przygotowanego dla mnie posiłku. Bartek milczał, może nie wiedział,
co miał powiedzieć a może czekał na moją reakcję? Trudno było stwierdzić, ale
nie chciałam się dłużej zastanawiać nad tym, czego powinnam wymagać od Niego a
czego nie. – Bardzo dobre – przerwałam krępującą ciszę i ponownie uraczyłam
chłopaka uśmiechem. Bartek oderwał się od swojego jedzenia i posłał mi szczery
uśmiech. Chyba nie spodziewał się tego, że będę miła dla Niego.
-
To się bardzo cieszę – był dumny i zadowolony z
siebie i miał do tego święte prawo. Znowu w głowie pojawiły mi się różne myśli,
ale tym razem większość z nich była pozytywna, dotyczyła tego jak było fajnie. Mogłam
to zatrzymać dla siebie, ale chciałam by mój chłopak o tym wiedziałby miał
dostęp do moich myśli.
-
Chciałabym, żeby było tak zawsze. Byś się starał
o mnie i zabiegał, nigdy nie odpuszczał. Tak jak teraz. – nie wiedziałam czy
dobrze zrobiłam mówiąc mu to, czy aby nie było to zbyt dwuznaczne jak i egoistyczne.
Niecierpliwie czekałam na Jego reakcję. Mogłam się po nim spodziewać dosłownie wszystkiego,
dlatego też patrzyłam się na Niego jak na obrazek.
-
Ale ja nie odpuszczam i nie mam takiego zamiaru.
Nie wiem skąd w Tobie takie myśli – był spokojny i na pewno swoimi słowami
starał się być ostrożnym, aby mnie nie urazić. Byłam zaskoczona, że nie rozumiał,
z jakiego powodu o tym mówiłam. Dla mnie było to dziwne, że nie zauważał
problemów, które ja wszędzie dostrzegałam. Zastanawiałam się czy to czasem ja
ze sobą nie miałam jakiegoś problemu, może to ja zbyt dużo oczekiwałam, ale
musiałam to z Nim wyjaśnić.
-
Wczoraj poczułam się tak, jakbyś był mną
znudzony. Nie chcę Cię urazić i zdaję sobie sprawę, że może nie takie były
Twoje intencje, ale wczoraj poczułam się tak, jakbym Ci tylko była potrzebna do
seksu. Może jestem przewrażliwiona, ale odniosłam wrażenie, że Ty tylko chcesz
przebywać w mieszkaniu by się kochać – bardzo powoli dobierałam słowa, bo
wiedziałam, że to, o czym mówiłam to było mocne i temat, jaki poruszyłam, był
bardzo delikatny. Wewnątrz modliłam się, żeby to wszystko nie doprowadziło Go
dzikiej kłótni. Chciałam to szybko wyjaśnić i iść spać. Patrzyłam się na
Bartka, który był bardzo zdziwiony moimi słowami i chyba z niedowierzania
kręcił głową.
-
Naprawdę takie odniosłaś wrażenie? – Jego ton
głosu już nie był tak spokojny jak przy ostatniej wypowiedzi. Oczy miał
strasznie duże i z tego wszystkiego aż odłożył talerz na bok. Zmienił pozycję
by siedzieć centralnie naprzeciwko mnie, jakby chciał mieć dostęp do moich oczu,
z których chyba czytał to, co we mnie tkwiło.
-
Przepraszam – wstałam z kanapy i chciałam iść do
łazienki, ponieważ już nie wytrzymywałam tego napięcia. Zbierało mi się na
wymioty jak i na płacz. Pierwsza chciałam rozmawiać a sama uciekałam. Poczułam
się jak jakaś idiotka, która za dużo sobie dopowiadała. Bartek od razu podążył
za mną i złapał mnie za rękę a tym samym zatrzymując mnie i patrząc mi w oczy.
-
Gosia, ale nie uciekaj teraz. Zaczęłaś to skończ
– nie był jakoś specjalnie miły dla mnie, ale chyba sobie na to zasłużyłam, nie
rozumiałam, dlaczego wstydziłam się własnych uczuć, przecież ja mu tylko
powiedziałam to, co czułam i byłam z nim szczera, ale chyba przerosło mnie to.
Byłam w kropce, nie wiedziałam jak miałam zareagować, co powiedzieć. Czemu
rozmowy o swoich odczuciach były tak drażliwe?
-
Co mam Ci jeszcze powiedzieć? – irytowałam się i
zaczynałam tracić cierpliwość. Bartek chyba również. Najgorsze było to, że
zaczęło się jak drobiazgu, ale z drugiej strony były moje uczucia. Czasami
takie błahe sprawy rzutowały na dalsze postrzeganie związku i naszych ról w
nim.
-
Myślałem, że mnie znasz i wiesz, jaki jestem,
ale chyba się myliłem – był taki twardy, szorstki i trochę mi obcy. Miał prawo
poczuć się urażony za moje słowa, ale ja również miałam prawo do swoich uczuć,
przecież nie wzięły się one z kosmosu, nie wymyśliłam ich sobie. Widocznie
musiały istnieć jakieś podstawy bym tak uważała. Bartek stał na przeciwko mnie
i już mnie nie trzymał za rękę. Czułam dystans pomiędzy nami.
-
To nie jest tak. Ja wiem, że specjalnie nigdy
byś tak nie zrobił i nie dał mi powodów ku temu bym tak myślała. Ale ja tylko
powiedziałam o moich emocjach i o tym jak się poczułam. O nic Ciebie nie
oskarżam. – gdy tłumaczyłam się ze swoich słów to Bartek wyminął mnie i
podszedł do okna. Musiałam być silna i doprowadzić to do końca. Pomimo swojego
zmęczenia i chęci spania nie mogłam odpuścić.
-
No chyba nie do końca. Jakie według Ciebie dałem
Ci powody byś tak myślała? – obrócił się twarzą do mnie. Czułam się jakbym
zderzyła się z górą lodową. Było mi ciężko się z tego wykaraskać i jeszcze wyjść
cało, co w ogóle wydało się niemożliwe. Tak trudno mi się z Nim o tym
rozmawiało, że opadałam z sił i brakowało mi już słów by to wszystko określić.
Oboje mieliśmy podobne charaktery, więc napotykaliśmy na wiele trudności by się
porozumieć a oczywiście, żadne nie chciało odpuścić.
-
Nigdzie nie chciałeś ze mną wyjść tylko chciałeś
siedzieć w mieszkaniu a wiadomo, co robimy jak jesteśmy sami. To nie jest takie
proste. Ja chcę czuć Twoją miłość, zainteresowanie mną – podeszłam bliżej do
Niego kładąc swoje dłonie na Jego torsie. Nie miałam zamiaru prosić Go o
przebaczenie, czy brać winy na siebie. Mimo swojej miłości do Niego i chęci
dogadania się, nie mogłam tego zrobić, wtedy to już w ogóle dałabym się
podporządkować i pokazałabym swoją słabość do Niego a przecież byłam silna,
wystarczająco silna by się z tym zmierzyć.
-
Raz Ci odmówiłem a Ty już aferę z tego robisz.
Gośka, zastanów się – chłopak wyminął mnie i usiadł na kanapie dokańczając
posiłek. Czułam się zlekceważona, jakbym dostała w policzek. Brakowało mi Jego
opiekuńczości, ciepła. Stałam i patrzyłam się na Niego pełna bezradności i
rozgoryczenia. Nie chciałam tego tak zakańczać, ale sam wybrał. W pierwszej
chwili chciałam jechać do domu, ale stałam tam tylko w Jego koszulce a na
dodatek było już bardzo późno, ponieważ już po północy. Nic więcej już nie
mówiąc poszłam do sypialni i po nastawieniu budzika zasnęłam z nadzieją na
lepszy dzień.
Kolejna długa część, ale mam nadzieję, że wytrzymaliście do końca :)
Komentujcie, żebym wiedziała, czy się podoba :)
znakomicie... :)
OdpowiedzUsuńSuper ;)
OdpowiedzUsuńświetnie. prosze o nastepną część
OdpowiedzUsuńŚwietne :D Czekam na kolejne części :) Czy Gosia przypadkiem nie jest w ciąży? Ja mamtakiemałe wrażenie :) / Lovciak
OdpowiedzUsuńZapewniam Cię, że nie jest :) Po prostu ona nie traktuje seksu jako coś koniecznego. Chciałaby też inaczej spędzać czas z Bartkiem:)
Usuńuwielbiam długie czesci :))) ojj Gosia przesadziła... no bez przesady żeby odnosić aż takie wrażenie ;p
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest ekstra ;-)
OdpowiedzUsuńOpowiadanie super!!!! ale gosia przesadzila juz zapomniala jak sama bartka kiwala i sie z nim nie spotykala dlatego ze nie miala ochoty na spotkanie!!!!!! A teraz sama oczekuje nie wiadomo czego !!!! Gosia musi przemyslec swoje zachowanie i wrocic pamiecia ze ona nie raz odrzucala bartka !!!!!
OdpowiedzUsuń