piątek, 17 stycznia 2014

The experience cz 104

-    Co Ty tu robisz? - podeszłam do Bartka stojącego obok mojego samochodu przed hotelem. Założyłam ręce na piersi i wpatrywałam się w chłopaka, który opierał się o samochód. Mój ton głosu nie był za miły i nawet się z tym nie kryłam, po prostu byłam zła na Niego i nie mogłam pozwolić, by robił ze mną, co tylko chciał.
-    Pisałem, że będę czekać – podszedł do mnie i dał mi całusa w policzek, na co zareagowałam odwróceniem twarzy w bok. Nie miałam ochoty na czułości z Jego strony.  Dzisiaj był inny niż wczoraj, był taki jak zawsze a nieznudzony jak dziewięćdziesięcioletni dziadek.
-    A ja pisałam, że jestem samochodem i jutro mam, na 6 więc nigdzie nie jadę – moja skorupa nie pękała. Jak najszybciej chciałam znaleźć się w łóżku i iść spać. Bartek patrzył się na mnie również nie mięknąc. Jasno miał postawiony cel i ewidentnie chciał go zrealizować. Czułam się mało ważna, jakby moje zdanie nie było istotne.
-    Przyszedłem na nogach i chcę Cię zabrać do siebie a jutro ode mnie pojedziesz do pracy. Nie bocz się na mnie za wczoraj, przepraszam – swoją dłonią złapał mnie za brodę podnosząc ją do góry bym na Niego spojrzała. Nie powiem, podobały mi się te Jego czułe gesty, ale nie mogłam pozwolić by to wzięło górę, czułam się zraniona i musiałam o tym pamiętać.
-    A to, czego ja chcę, to ma jakiekolwiek znaczenie? – nie bałam się przeciwstawić a moim zamiarem na pewno nie była kłótnia. Po prostu nie lubiłam, jak ktoś decydował za mnie. Czasem to było fajne, ale nie w takiej sytuacji. Potrzebowałam autonomii i niezależności, a czułam się bardzo ograniczana przez Bartka.
-    Skąd w ogóle to pytanie? Oczywiście, że ma i to duże. – Bartek zachowywał się jakby w ogóle nie rozumiał zaistniałej sytuacji albo nie nadążał za obiegiem spraw. Pomyślałam, że może zrobił to nieświadomie, że może nie takie były Jego intencje.
-    Jakoś tego po Tobie nie widać. – powoli schodziłam z tonu i pokorniałam. Wiedziałam, że przedłużanie tego w niczym mi nie pomoże. Nie chciałam kwitnąć na parkingu i marnować czasu, skoro już mogłam być w domu i kłaść się do łóżka.
-    Gosia możemy później o tym porozmawiać, chodź zabiorę Cię do mnie. Wyśpisz się i jutro pojedziesz do pracy – Bartek również złagodniał i wyciągnął ku mnie dłoń. Podałam mu kluczyki i wsiadłam do samochodu. Nie byłam zadowolona z obiegu spraw, jak i tego, że odpuściłam natomiast byłam naprawdę zmęczona i marzyłam tylko o tym, by iść spać. Napisałam sms'a tacie, że będę nocować u Bartka i żeby się nie złościł, że dopiero teraz dałam znać. Obiecałam też, że jutro po pracy przyjadę do domu, tylko wcześniej musiałam jechać na badania.
-    Jak było w pracy? - Bartek zwrócił się do mnie, gdy kończyłam pisać wiadomość do taty.
-    Dzisiaj Cię to interesuje? - pozwoliłam sobie na małą złośliwość by nie myślał, że jak po mnie przyszedł to od razu zapomniałam o tym, jak się zachowywał poprzedniego dnia.
-    Cały czas mnie to interesuje. - spojrzał na mnie znacząco, ale ja nie zamierzałam odpuszczać. Nie wiedziałam co Jego „później” oznaczało. Uznałam, że w między czasie, zanim jeszcze dojechaliśmy do Jego mieszkania, mogliśmy o tym porozmawiać.
-    No wczoraj nie było tego widać – patrzyłam na widoki za oknem, to była taka ucieczka przed patrzeniem mu w oczy, chociaż to on zawinił i to on powinien uciekać wzorkiem a nie ja. Zastanawiałam się, kiedy w końcu będzie normalnie i nasz związek będzie tak ustabilizowany jak innych ludzi. Zaczynały mnie męczyć te zmiany nastrojów.
-    Źle spałem i miałem gorszy dzień. Każdy chyba czasem potrzebuje się ponudzić. Gosia nie sprzeczajmy się o głupstwa – położył swoją dłoń na moim kolanie i patrzył na mnie wyraźnie oczekując odpowiedzi z mojej strony. Nie chciałam by poczuł, że zawsze wszystko łatwo mu będę odpuszczać. Musiał się ciągle starać a nie tylko od czasu do czasu.
-    Dobra, nie ważne – patrzyłam przed siebie, kiedy ruszyliśmy na skrzyżowaniu. Po kilku minutach byliśmy już pod mieszkaniem Bartka. Nie czekałam, aż otworzy mi drzwi, bo w cale tego od Niego nie oczekiwałam.. W milczeniu poszliśmy do mieszkania. Kiedy weszliśmy do środka Bartek od razu poszedł do kuchni a ja niepewnie poszłam za nim. Czułam się tam nieswojo i skrępowana.
-    Jesteś głodna? – chłopak zwrócił się do mnie, kiedy opierałam się o ścianę w kuchni. Przypatrywałam się Jego poczynaniom a dodatkowo w głowie miałam kompletny mętlik, nie wiedziałam, co robić, myśleć i jak się zachowywać.
-    Może bym coś zjadła. – niepewnie odpowiedziałam na zadane mi pytanie. – Pójdę wziąć prysznic – po tych słowach zawróciłam i poszłam do łazienki. Gdy znalazłam się w pomieszczeniu odetchnęłam z ulgą i od razu przemyłam twarz zimną wodą, chcąc otrzeźwieć z towarzyszących mi emocji. Czułam, że zaplątałam się w swoje uczucia i myśli i nie wiedziałam jak z nich wybrnąć, tylko dalej w nich tkwiłam w cale nie czerpiąc z tego przyjemności. Byłam nerwusem i strasznie zawziętą, upartą osobą i dlatego trudniej było mi zrezygnować z swoich poczynań jak i przyznać się do błędu. Czułam się zagubiona, nie łatwo było usłyszeć głos swojego serca, szczególnie, gdy dookoła kłębiły się różne emocje. Było mi przykro, że nie dogadywaliśmy się tak, jakbym sobie tego życzyła. Zostawiając te sprawy i przemyślenia na boku, weszłam pod prysznic i starałam się odprężyć. Gdy się umyłam to zawinięta w ręcznik wyszłam z łazienki zdając sobie sprawę z tego, że nie miałam żadnych ubrań na przebranie i byłam zmuszona pożyczyć coś od Bartka.
-    Masz jakąś dłuższą koszulkę? – swoim głosem wyrwałam chłopaka z zamyślenia i spowodowałam, że spojrzał na mnie, dokładnie filtrując mnie wzrokiem. Chwilę musiałam poczekać, zanim się odezwał.  Zadziałałam na Niego jak kobieta na faceta, widziałam w Jego oczach, że miał ochotę na to by się przytulić, swego rodzaju pożądanie, lecz biorąc pod uwagę relacje, w jakich się znajdywaliśmy, nie miało to najmniejszej racji bytu.
-    Już, poszukam czegoś – wytarł ręce w ściereczkę i od razu poszedł do pokoju delikatnie mnie omijając oraz uśmiechając się pod nosem. Długo nie musiałam czekać aż wróci, ponieważ już po chwili był z granatową koszulką w ręce. Unikałam Jego wzroku by czasem nie rzucić się na Niego z objęciami i nie zanurzyć swoich ust w Jego.
-    Dzięki – gdy t-shirt znalazł się w moich rękach, od razu zawróciłam do łazienki by zdjąć z siebie ręcznik a założyć coś wygodniejszego. Kiedy byłam przebrana to nadal nie byłam gotowa by wyjść do chłopaka, bałam się czegoś, sama nie byłam w stanie określić, co to było. Byłam jak w kołowrotku mając kompletnie sprany mózg. Byłam już na tyle głodna i zmęczona, że musiałam wyjść.
-    Chodź – Bartek miło powiedział w moją stronę. Na stoliku czekała na mnie szklanka z jakimś jedzeniem a obok stał talerz z Bartka spaghetti. Byłam mu wdzięczna, że zrobił coś specjalnie dla mnie i przede wszystkim, że pamiętał o moim jadłospisie.
-    Dzięki – uśmiechnęłam się do Niego chcąc odgonić towarzyszącą mi niechęć pomieszaną z jakimś dziwnym stresem. Zajęłam miejsce na kanapie i smakowałam przygotowanego dla mnie posiłku. Bartek milczał, może nie wiedział, co miał powiedzieć a może czekał na moją reakcję? Trudno było stwierdzić, ale nie chciałam się dłużej zastanawiać nad tym, czego powinnam wymagać od Niego a czego nie. – Bardzo dobre – przerwałam krępującą ciszę i ponownie uraczyłam chłopaka uśmiechem. Bartek oderwał się od swojego jedzenia i posłał mi szczery uśmiech. Chyba nie spodziewał się tego, że będę miła dla Niego.
-    To się bardzo cieszę – był dumny i zadowolony z siebie i miał do tego święte prawo. Znowu w głowie pojawiły mi się różne myśli, ale tym razem większość z nich była pozytywna, dotyczyła tego jak było fajnie. Mogłam to zatrzymać dla siebie, ale chciałam by mój chłopak o tym wiedziałby miał dostęp do moich myśli.
-    Chciałabym, żeby było tak zawsze. Byś się starał o mnie i zabiegał, nigdy nie odpuszczał. Tak jak teraz. – nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam mówiąc mu to, czy aby nie było to zbyt dwuznaczne jak i egoistyczne. Niecierpliwie czekałam na Jego reakcję. Mogłam się po nim spodziewać dosłownie wszystkiego, dlatego też patrzyłam się na Niego jak na obrazek.
-    Ale ja nie odpuszczam i nie mam takiego zamiaru. Nie wiem skąd w Tobie takie myśli – był spokojny i na pewno swoimi słowami starał się być ostrożnym, aby mnie nie urazić. Byłam zaskoczona, że nie rozumiał, z jakiego powodu o tym mówiłam. Dla mnie było to dziwne, że nie zauważał problemów, które ja wszędzie dostrzegałam. Zastanawiałam się czy to czasem ja ze sobą nie miałam jakiegoś problemu, może to ja zbyt dużo oczekiwałam, ale musiałam to z Nim wyjaśnić.
-    Wczoraj poczułam się tak, jakbyś był mną znudzony. Nie chcę Cię urazić i zdaję sobie sprawę, że może nie takie były Twoje intencje, ale wczoraj poczułam się tak, jakbym Ci tylko była potrzebna do seksu. Może jestem przewrażliwiona, ale odniosłam wrażenie, że Ty tylko chcesz przebywać w mieszkaniu by się kochać – bardzo powoli dobierałam słowa, bo wiedziałam, że to, o czym mówiłam to było mocne i temat, jaki poruszyłam, był bardzo delikatny. Wewnątrz modliłam się, żeby to wszystko nie doprowadziło Go dzikiej kłótni. Chciałam to szybko wyjaśnić i iść spać. Patrzyłam się na Bartka, który był bardzo zdziwiony moimi słowami i chyba z niedowierzania kręcił głową.
-    Naprawdę takie odniosłaś wrażenie? – Jego ton głosu już nie był tak spokojny jak przy ostatniej wypowiedzi. Oczy miał strasznie duże i z tego wszystkiego aż odłożył talerz na bok. Zmienił pozycję by siedzieć centralnie naprzeciwko mnie, jakby chciał mieć dostęp do moich oczu, z których chyba czytał to, co we mnie tkwiło.
-    Przepraszam – wstałam z kanapy i chciałam iść do łazienki, ponieważ już nie wytrzymywałam tego napięcia. Zbierało mi się na wymioty jak i na płacz. Pierwsza chciałam rozmawiać a sama uciekałam. Poczułam się jak jakaś idiotka, która za dużo sobie dopowiadała. Bartek od razu podążył za mną i złapał mnie za rękę a tym samym zatrzymując mnie i patrząc mi w oczy.
-    Gosia, ale nie uciekaj teraz. Zaczęłaś to skończ – nie był jakoś specjalnie miły dla mnie, ale chyba sobie na to zasłużyłam, nie rozumiałam, dlaczego wstydziłam się własnych uczuć, przecież ja mu tylko powiedziałam to, co czułam i byłam z nim szczera, ale chyba przerosło mnie to. Byłam w kropce, nie wiedziałam jak miałam zareagować, co powiedzieć. Czemu rozmowy o swoich odczuciach były tak drażliwe?
-    Co mam Ci jeszcze powiedzieć? – irytowałam się i zaczynałam tracić cierpliwość. Bartek chyba również. Najgorsze było to, że zaczęło się jak drobiazgu, ale z drugiej strony były moje uczucia. Czasami takie błahe sprawy rzutowały na dalsze postrzeganie związku i naszych ról w nim.
-    Myślałem, że mnie znasz i wiesz, jaki jestem, ale chyba się myliłem – był taki twardy, szorstki i trochę mi obcy. Miał prawo poczuć się urażony za moje słowa, ale ja również miałam prawo do swoich uczuć, przecież nie wzięły się one z kosmosu, nie wymyśliłam ich sobie. Widocznie musiały istnieć jakieś podstawy bym tak uważała. Bartek stał na przeciwko mnie i już mnie nie trzymał za rękę. Czułam dystans pomiędzy nami.
-    To nie jest tak. Ja wiem, że specjalnie nigdy byś tak nie zrobił i nie dał mi powodów ku temu bym tak myślała. Ale ja tylko powiedziałam o moich emocjach i o tym jak się poczułam. O nic Ciebie nie oskarżam. – gdy tłumaczyłam się ze swoich słów to Bartek wyminął mnie i podszedł do okna. Musiałam być silna i doprowadzić to do końca. Pomimo swojego zmęczenia i chęci spania nie mogłam odpuścić.
-    No chyba nie do końca. Jakie według Ciebie dałem Ci powody byś tak myślała? – obrócił się twarzą do mnie. Czułam się jakbym zderzyła się z górą lodową. Było mi ciężko się z tego wykaraskać i jeszcze wyjść cało, co w ogóle wydało się niemożliwe. Tak trudno mi się z Nim o tym rozmawiało, że opadałam z sił i brakowało mi już słów by to wszystko określić. Oboje mieliśmy podobne charaktery, więc napotykaliśmy na wiele trudności by się porozumieć a oczywiście, żadne nie chciało odpuścić.
-    Nigdzie nie chciałeś ze mną wyjść tylko chciałeś siedzieć w mieszkaniu a wiadomo, co robimy jak jesteśmy sami. To nie jest takie proste. Ja chcę czuć Twoją miłość, zainteresowanie mną – podeszłam bliżej do Niego kładąc swoje dłonie na Jego torsie. Nie miałam zamiaru prosić Go o przebaczenie, czy brać winy na siebie. Mimo swojej miłości do Niego i chęci dogadania się, nie mogłam tego zrobić, wtedy to już w ogóle dałabym się podporządkować i pokazałabym swoją słabość do Niego a przecież byłam silna, wystarczająco silna by się z tym zmierzyć.
-    Raz Ci odmówiłem a Ty już aferę z tego robisz. Gośka, zastanów się – chłopak wyminął mnie i usiadł na kanapie dokańczając posiłek. Czułam się zlekceważona, jakbym dostała w policzek. Brakowało mi Jego opiekuńczości, ciepła. Stałam i patrzyłam się na Niego pełna bezradności i rozgoryczenia. Nie chciałam tego tak zakańczać, ale sam wybrał. W pierwszej chwili chciałam jechać do domu, ale stałam tam tylko w Jego koszulce a na dodatek było już bardzo późno, ponieważ już po północy. Nic więcej już nie mówiąc poszłam do sypialni i po nastawieniu budzika zasnęłam z nadzieją na lepszy dzień.


Kolejna długa część, ale mam nadzieję, że wytrzymaliście do końca :) 
Komentujcie, żebym wiedziała, czy się podoba :) 

8 komentarzy:

  1. znakomicie... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetnie. prosze o nastepną część

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne :D Czekam na kolejne części :) Czy Gosia przypadkiem nie jest w ciąży? Ja mamtakiemałe wrażenie :) / Lovciak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewniam Cię, że nie jest :) Po prostu ona nie traktuje seksu jako coś koniecznego. Chciałaby też inaczej spędzać czas z Bartkiem:)

      Usuń
  4. uwielbiam długie czesci :))) ojj Gosia przesadziła... no bez przesady żeby odnosić aż takie wrażenie ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Opowiadanie jest ekstra ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Opowiadanie super!!!! ale gosia przesadzila juz zapomniala jak sama bartka kiwala i sie z nim nie spotykala dlatego ze nie miala ochoty na spotkanie!!!!!! A teraz sama oczekuje nie wiadomo czego !!!! Gosia musi przemyslec swoje zachowanie i wrocic pamiecia ze ona nie raz odrzucala bartka !!!!!

    OdpowiedzUsuń