piątek, 24 stycznia 2014

The experence cz 106

Siedziałam w samochodzie wraz z tatą, który odwoził mnie do Martyny, długo nie milczał ponieważ jak tylko ruszyliśmy zaczął mówić. Wiedziałam, że bez powodu nie zaproponował mi odwózki, oczywiste było to, że musiało się coś za tym kryć.
-  Chciałbym żebyś porozmawiała z mamą – zdziwiły mnie słowa taty i że to właśnie ode mnie wymagał wyciągnięcia ręki. Wiedziałam, że zachowanie moje i mamy było bezsensowne ale uważałam, że to mama podjęła taką decyzję i to ona dokonała wyboru, ja się tylko dostosowałam do zaistniałej sytuacji.
-  Ja? Nie sądzisz, że ja tu najmniej zawiniłam? Mogę ja przeprosić jedynie za to, że nie poszłam wtedy do szkoły – nie spoglądałam na tatę, tylko w okno ponieważ chciałam uniknąć Jego wzroku. Poczułam się trochę urażona tym czego ode mnie oczekiwał. Sądziłam, że stał po mojej stronie a Jego słowa zrozumiałam jako uznanie mnie za winną tej całej sytuacji. Nie mogłam się z tym zgodzić i głośno protestowałam.
-  Gosia chcecie marnować czas na nieodzywanie się do siebie? Przecież to głupie – czułam wzrok taty na sobie co było bardzo krępujące ale nie zamierzałam się poddać, musiałam się bronić. Może w tamtej chwili byłam egoistką ale nie widziałam swojej winy, więc nie miałam za co przepraszać. Dodatkowo gdybym Go posłuchała to mama od razu pomyślałaby sobie, że miała rację a ja tym samym przyznałabym się do winy co było kompletną bzdurą.
-  Twoim zdaniem za co mam ją przeprosić? Jak Ty sobie to wyobrażasz? Mam iść do niej i powiedzieć „przepraszam mamo, że uważasz mnie za rozpieszczone dziecko?” albo „ przepraszam mamo, że jesteście bogaci i zawsze staraliście się dać nam wszystko co najlepsze”. Nie uważasz, że to jest właśnie głupie? - zirytowałam się i to porządnie. W konflikcie przeważnie obie strony były winne i naprawdę nie uważałam siebie za świętą ale na pewno, nie do mnie należało zawieszenie broni bo ja wcale jej nie wyciągałam. Nie lubiłam takich rozmów i bardzo szybko się denerwowałam co od razu tato podchwycił.
-  Nie bądź sarkastyczna, chodzi mi o to, byś z nią szczerze porozmawiała, nie musisz za nic przepraszać, nikt Cię nie będzie do tego zmuszał. Proszę Cię jedynie o to, byś postąpiła mądrze – tato swoim głosem starał się mnie uspokoić i złagodzić „kły”, które się pojawiły. Nie miałam zamiaru się z nim kłócić, to na pewno nie było moim celem. On doskonale wiedział co mówić by wprowadzić mnie w stan zastanowienia a w efekcie bym postąpiła zgodnie z Jego prośbą. Uważał, że porozmawianie z mamą to będzie akt mojej mądrości co poniekąd było prawdą, bo to było przysłowiowe pójście o rozum do głowy, natomiast zawsze istnieją dwie strony medalu.
-  Przemyślę to, ale dlaczego ja ? - intrygowało mnie,  dlaczego akurat mnie prosił o rozmowę z mamą a nie mamę. Patrzyłam znacząco na tatę kiedy byliśmy już pod domem Martyny. Kiedy zaparkował samochód spojrzał na mnie gładząc mnie ręką po twarzy.
-  Bo wiem, że mogę Cię o to prosić – Jego odpowiedź była tajemnicza i wiedziałam, że nie wyciągnęłabym od Niego dłuższego wytłumaczenia. Chciałam to jeszcze przemyśleć zanim zaczęłabym zadawać inne, kolejne pytania. - Zmykaj, jakbyś późno wracała to zadzwoń po mnie, przyjadę po Ciebie bo i tak w nocy będę pracował. – tato dał mu buziaka w czoło i patrzył na mnie z ojcowską miłością. Rozpieszczał mnie swoim wzrokiem, nie potrzebowałam ustnych deklaracji miłosnych, wystarczyło spojrzeć w Jego oczy by dowiedzieć się, co czuł do mnie.
Gdy pożegnałam się z tatą i zanim jeszcze poszłam do Martyny postanowiłam zadzwonić do Bartka.
-  Hej – chłopak przywitał się ze mną a ja słysząc Jego głos, od razu uśmiechnęłam się sama do siebie.
-  Hej, co robisz? - nie chciałam od razu wystrzelać z prośbą do Bartka, by nie pomyślał, że dzwoniłam tylko w jednym celu. Poza tym, fajnie było usłyszeć Jego głos, niby widziałam się z nim rano a już zdążyłam zatęsknić.
-  Przeglądam ogłoszenia w Internecie, bo pomyślałem sobie, że może znajdę jakąś dodatkową pracę. Jestem w sumie zajęty tylko wieczorami w weekendy, więc może udałoby mi się coś znaleźć. A Ty, co robisz? Byłaś u lekarza? - miał dużo energii w sobie, co było miłym zaskoczeniem po ostatnich dniach. Miał 19 lat i zamiast iść z pędem życia, to on przez ostatnie dni zatrzymał się w miejscu, jakby uszło z Niego powietrze. Ucieszyłam się, że pamiętał o mojej wizycie u lekarza, to było bardzo miłe z Jego strony.
-  Byłam i wszystko idzie w dobrym kierunku. Jestem właśnie pod domem Martyny i zaraz do Niej idę. Robi remont pokoju i chcę jej pomóc w sprzątaniu, bo jutro będzie przyjadą meble i musi być wszystko gotowe. Słuchaj mam do Ciebie prośbę w sumie nie ja, ale Martyna. Przyszedłbyś jutro do Martyny i pomógł jej złożyć meble? Filip idzie do pracy i ona zostanie z tym sama, no i nie ma kto jej pomóc. - chciałam przekonać Bartka do pomocy Martynie, miałam nadzieję, że się zgodzi, ponieważ Martyna należała do „naszej paczki”. Traktowałam Ją jak siostrę i chciałam jej pomóc, a że osobiście nie byłam w stanie postanowiłam poprosić o to Bartka.
-  Jasne i tak nie mam nic lepszego do roboty. O której mam być? - niesamowicie się ucieszyłam, że Bartek nie miał nic przeciwko. Po Jego głosie poznałam, że ten pomysł mu się spodobał, więc nie było przeszkód. Takiego Go kochałam, ciepłego, pomocnego z dużą dawką energii.
-  Meble będą, o 11 więc jakbyś mógł tak być jakoś przed, to byłoby super. Ja jeszcze porozmawiam z Marcinem jak będę w domu, może w dwójkę Wam to lepiej pójdzie – w żadnym wypadku nie chciałam im rządzić i wiedziałam, że Bartek z swoimi muskułami doskonale sobie poradzi, nawet bez niczyjej pomocy. Moim celem jedynie było sprawienie, żeby Bartek nie czuł się skrępowany będąc sam na sam z Martyną.
-  Chyba nie wątpisz w moje kompetencje? A Ciebie nie będzie? - Bartek był trochę zaskoczony i chyba dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że nie będzie mnie z nimi.
-  Idę do pracy na 14 ale jak chcesz to mogę iść z Tobą a później pójdę, ale chyba się nie wstydzisz, co? - przyznam się, że trochę go podpuszczałam, ale nie miał czego się obawiać. Może nie znał się jakoś wybitnie z Martyną, natomiast nie byli sobie kompletnie obcy, rozmawiali ze sobą kilka razy a Martyna była bardzo komunikatywną osobą, także wiedziałam, że dobrze sobie poradzą beze mnie. Zależało mi na tym, by Bartek czuł się komfortowo, ale nie chciałam go niańczyć.
-  No przestań, napisz mi tylko adres sms'em. A Ty będziesz nocować u Martyny czy wracasz do domu? - czułam się kochana przez Niego, każde kolejne zadane pytanie utwierdzało mnie w przekonaniu, że zależało mu na mnie, a mnie na nim jeszcze bardziej. Pomimo tylu kłótni i nieporozumień, z nikim mi jeszcze tak dobrze nie było.
-  Wracam, nie wiem jeszcze o której ale tata zaoferował się, że po mnie przyjedzie, ma jakoś pracować do późna, więc kazał mi po siebie dzwonić. Dobra kochany, ja lecę – nie chciałam zwlekać z przyjściem do Martyny, bo w końcu sama sobie z wszystkim by poradziła i moja obecność byłaby zbędna.
-  Dobra, to napisz mi sms albo zadzwoń jak będziesz już w domu.
-  Okej, pa – pożegnałam się z Bartkiem i nie ociągając się poszłam do Martyny. Po zapukaniu w drzwi otworzyła mi przyjaciółka, która wyglądała jak prawdziwy robotnik. Dresy miała brudne od farby a włosy prawie siwe od pyłu, wydawała się tez być naprawdę zmęczona.
-  Chyba przyszłam w porę – uśmiechnęłam się do Niej a ona oparła się o drzwi jakby chciała się wesprzeć na nich. Martyna nic nie mówiąc, wpuściła mnie do środka i nawet nie zdejmując butów zabrałam się do sprzątania, nie było za wiele do roboty, ale i tak na coś się przydałam. Gdy umyłyśmy okna wraz z podłogą wzięłyśmy się do wynoszenia kilku worków z śmieciami i wreszcie mogłyśmy usiąść i spokojnie pogadać.
-  Bartek przyjdzie jutro i Ci pomoże – uśmiechnęłam się do przyjaciółki, kiedy siedziałyśmy na podłodze i z lampką wina, na którą obie po ciężkim dniu zasłużyłyśmy.
-  Dzięki wielkie, nie wiem jak Wam się odwdzięczę – patrzyła na mnie z wielką wdzięcznością, co w ogóle było nieakceptowalne, ponieważ od tego byli przyjaciele a nie od obecności tylko w dobrych chwilach. Ona właśnie w swoim życiu przechodziła prawdziwą rewolucję i uporządkowanie tego, było znacznie większym wysiłkiem niż remont pokoju.
-  Przestań, mamy się wspierać, zawsze i wszędzie. Proszę Cię o jedno, w przyszłości dzwoń po mnie i poproś o pomoc, nie tylko mnie, ale i Bartka czy Marcina, od tego przecież jesteśmy – złapałam ją za rękę i naprawdę miałam nadzieję, że już następnym razem nie będzie się wstydziła czy krępowała, bo nie miała kogo i czego się wstydzić. Dla nas to była czysta przyjemność móc komuś pomóc i dostarczało nam to wiele radości.
-  Dobrze, dobrze. Ale chyba już z Bartkiem zażegnaliście wszelkie nieporozumienia? - Martyna popatrzyła na mnie znacząco, wyglądała tak jakby znała już odpowiedź, którą de facto nie było trudno zauważyć, a ja nie miałam czego się wstydzić. Wreszcie mogłam się pochwalić, że układało mi się w związku, ale nie chciałam zapeszać, by nagle wszystko nie odwróciło się do góry nogami.
-  Tak, powiem Ci, że od mojego wyjścia ze szpitala wszystko idzie w dobrym kierunku. To też zasługa tego, że Bartek mieszka sam, ale nie tylko. Są wakacje i mamy więcej czasu dla siebie, chociaż teraz, gdy mam pracę to mamy pewne ograniczenia, ale radzimy sobie – nie przestawałam się uśmiechać, gdy mówiłam o tym co działo się w moim życiu, wiedziałam, że z Martyną mogłam być naprawdę szczera. Tak naprawdę po wczorajszej kłótni nie było już śladu, zapomniałam o tym i traktowałam to jako nieznaczny epizod.
-  Czekaj, czekaj. Bartek mieszka sam? Gdzie pracujesz? - przyjaciółka była zaskoczona moimi słowami, ale nic dziwnego, dawno a raczej tydzień ze sobą nie rozmawiałyśmy i miałyśmy spore zaległości.
-  No tak, Bartek sam wynajmuje kawalerkę, w sumie to małe mieszkanie, łazienka, sypialnia i salon z kuchnią. A pracę mam w hotelu, jestem kelnerką, ale kształcę się na recepcjonistkę. Jestem naprawdę zadowolona, ludzie fajni, praca fajna a zarobki też dobre, jak na początek to może być. -  pokrótce przedstawiłam jej jak to wszystko wyglądało. Nie sądziłam, że tak wiele zmieniło w krótkim czasie zmieniło się w moim życiu.
-  To fajnie, a skoro Bartek ma mieszkanie to chyba i lepiej sprawy łóżkowe Wam się układają – Martyna śmiała się w moją stronę zadziornie i jednoznacznie, co mnie trochę zawstydziło.. Cieszyłam się, że weszłyśmy na ten temat, ponieważ chciałam z kimś o czymś porozmawiać, ale nie miałam z kim, z mamą nie rozmawiałam, więc nie chciałam nagle iść do niej i zaczerpnąć rady.
-  No, nie narzekam – czułam, że zaczynałam się rumienić co trochę mnie speszyło – nawet zastanawiałam się nad tym czy nie iść do ginekologa po tabletki. Oczywiście używamy prezerwatyw, no, ale – nie wiedziałam jak dokładnie wyjaśnić to co mnie niepokoiło. Przez ostatnie kłótnie z Bartkiem poważnie zastanawiałam się nad tym, a raczej nad przyszłością. Dziecko w tamtym momencie nie było rozważnym posunięciem i chciałam od tego stronić. Wiedziałam, że gdyby się pojawiło to oczywiście bym sobie z tym poradziła, niezależnie czy Bartek  byłby ze mną czy też nie, ale chodziło o to, że chciałam się od tego ustrzec.
-  Stosunek intensywności do możliwości zrobienia dzidziusia duży? - powiedziała to z takim żartem w głosie, że aż mi się głupio zrobiło, ale doskonale to ujęła, dokładnie to chciałam powiedzieć.
-  Tak, nie wiem co robić, czy przy tych tabletkach, które obecnie biorę jest sens brać antykoncepcyjne bo nie wiem czy jedne nie osłabią działania drugich. Kurczę wiesz jak to jest, nie to żebym była spanikowana, bo jak przyszłoby mi mieć dziecko to na pewno nie myślałabym o usuwaniu, ale to nie jest dobry moment by być w ciąży. - miałam mętlik w głowie i najnormalniej w świecie nie wiedziałam co robić i co myśleć. Potrzebowałam wsparcia bo sama czułam się przytłoczona i zlękniona.
-  A rozmawiałaś o tym z Bartkiem? - zrobiło się bardzo poważnie a nie chciałam też całego czasu poświęcać sobie i swoim problemom. Chciałam porozmawiać z Martyną o niej i o Filipie, jak i o tym jak przebiegła jej rozmowa z Chrisem.
-  Nie, na razie to taki moje myśli. Co Ty o tym myślisz? - oczekiwałam bardzo wiele od Martyny, głównie tego, że powie mi, co mam robić, ale to było kompletnie nie na miejscu, ponieważ to było moje życie i takie decyzje powinnam była podejmować sama albo ze swoim chłopakiem. Trochę miałam żal do siebie, że tak dużo od niej wymagałam.
-  Najpierw porozmawiaj z lekarzem czy Ci w ogóle wolno, a dopiero później myśl nad tym. Bo teraz nie ma sensu byś nad tym ślęczała, skoro się może okazać, że lekarz Ci zabroni. Jak pójdziesz na kontrolę to nie bój się zapytać – przyjaciółka udzieliła mi niby prostej rady, ale bardzo znaczącej, miała rację, od tego powinnam była zacząć, a ja jak zwykle zaczynałam od dupy strony.
-  Dobra, koniec już o mnie. Opowiadaj jak Ci poszła rozmowa z Chrisem? - poniekąd byłam ciekawa jak to wszystko przebiegło, ale głównie chodziło mi to, by wiedzieć czy wszystko obyło się bez przeszkód.
-  Wiesz, długo zastanawiałam się nad tym jak mu to wszystko powiedzieć, żeby nie czuł się winny bo to ja zawiniłam zdradzając Go, a nie chciałam mu o tym mówić, bo wtedy pogorszyłoby to sytuację. Powiedziałam mu to tak, że zastanawiałam się nad tym jak chciałabym żeby wyglądało moje życie za kilka lat a jak wygląda teraz i zauważyłam dużą rozbieżność. Myślałam też nad tym, czego szukam w życiu i może tego kiedyś pożałuję, ale zapragnęłam zmian. Wtedy powiedziałam mu, że chcę się przenieść do Polski, do miejsca gdzie tak naprawdę czuję się szczęśliwa, a ja nie sprawdzam się w związkach na odległość i chciałabym, żebyśmy się rozstali. Nie proponowałam mu przyjaźni bo to było bez sensu ale też nie chciałam się rozstawać w kłótni. No i Chris nie przyjął tego jakoś mega spokojnie, ale w ostateczności pogodził się z tym. Starał się mnie przekonać byśmy dali sobie krótką przerwę i za jakiś czas do tego wrócili, ale byłam zdecydowana.  -  na jej twarzy widziałam wiele radości i w końcu była szczęśliwa. Pokonała swoje obawy i zawalczyła o szczęście. Zastanawiałam się, czy mnie też kiedyś byłoby stać na taki ruch. Martyna zostawiła wszystko w Niemczech i przeprowadziła się do Polski dla miłości, to naprawdę  było godne podziwu.
-  A jak z Wam się z Filipem układa? - po jej twarzy widziałam, że wszystko szło w dobrym kierunku co niesamowicie mnie ucieszyło. To było podwójne szczęście, ponieważ kiedy Martyna była szczęśliwa to i Filip był szczęśliwy. Dwójka moich przyjaciół dających sobie nawzajem radość, to było coś pięknego.
-  Doskonale. Gosia, ja dawno taka szczęśliwa nie byłam. To wszystko, co się ostatnio dzieje w moim życiu jest jak sen, wiele razy marzyłam o tym by wrócić tutaj i zacząć wszystko od nowa. - jej oczy świeciły się jak pięciozłotówki. Dokładnie przyglądałam się jej twarzy chcąc ją dokładnie zapamiętać szczególnie z uśmiechem, co na niej gościł, aby zawsze przypominać sobie, że warto walczyć o siebie i swoje szczęście.
-  To bardzo się cieszę – przytuliłam przyjaciółkę i gdy spojrzałam na zegarek od razu zaczęłam się zbierać. Była 22 a ja powinnam była już iść do domu. - Zadzwonię po tatę, aby po mnie przyjechał, a Ty powinnaś odpocząć – uśmiechnęłam się do Martyny i wstałam z podłogi, po czym od razu zadzwoniłam do taty a Martyna odprowadziła mnie do drzwi.
-  Dziękuję Ci za pomoc, rozmowę i za to, że jesteś – jeszcze raz przytuliła się do mnie w akcie wdzięczności. - Gdyby nie Ty, to był pół nocy z tym walczyła a tak to, mogę iść spać.
-  Nie ma, za co, polecam się na przyszłość. Pa – dałam jej buziaka w policzek i poszłam przed dom. Nie musiałam zbyt długo czekać ponieważ tato po kilku minutach już po mnie przyjechał.

Ostatnio rozpieszczam Was długimi notkami :) Mam nadzieję, że takie posty z zwyczajnych dni, też Wam się podobają :) 
Prawdziwym zrządzeniem losu jest to, że w momencie gdzie nie powinnam mieć czasu na pisanie (zajęcia, egzaminy, praca) mam niesamowitą wenę i chęć do pisania. Zdradzę, że czeka na Was wiele niespodzianek, zawrotów akcji i emocji. Już się nie mogę doczekać, aż przeczytacie to, co ostatnimi dniami napisałam :) 
Trzymajcie się ciepło w te mroźne dni, czekam na Wasze komentarze :) 

6 komentarzy:

  1. To opowiadanie nigdy mi sie nie znudzi! :) Pisz pisz poki jest wena a MY czekamy na dalsze czesci :) Jesli jest mozliwosc to nie karz nam dlugo na nie czekac i dodawaj szybciej jak mozesz :)
    Pozdrawiam Madzia :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne ! <3 masz talent ! ;3 i skąd ty bierzesz tyle pomysłów ? ;o

    OdpowiedzUsuń
  3. "(...) a ja jak zwykle zaczynałam od dupy strony." Hahah, ten kawałek mnie rozwalił! Od dupy strony... hmm, jakoś wydawało mi się, że nie jesteś osobą, która używa takich słów, a tu proszę ! W tym oto opowiadaniu :D
    Bardzo mi się podobają te ostatnie części, które piszesz i na prawdę to zadziwiające, jak taki zwykły optymizm w opowiadaniu dodaje człowiekowi energii i sprawia, że gości na mojej twarzy uśmiech :)
    Czekam na kolejne części i życzę weny oraz czasu na pisanie opowiadania, a także na Twój relaks i odpoczynek :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo wciągające! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetna część jak każda inna z reszta. życzę weny i cierpliwości do pisania kolejnych części :*

    OdpowiedzUsuń
  6. super czekamy, ale mam nadzieje że Gosia z Bartkiem się nie rozstaną bo to byłoby przegięcie :P

    OdpowiedzUsuń