Siedziałam w samochodzie wraz z
tatą, który odwoził mnie do Martyny, długo nie milczał ponieważ jak tylko
ruszyliśmy zaczął mówić. Wiedziałam, że bez powodu nie zaproponował mi odwózki,
oczywiste było to, że musiało się coś za tym kryć.
- Chciałbym
żebyś porozmawiała z mamą – zdziwiły mnie słowa taty i że to właśnie ode mnie
wymagał wyciągnięcia ręki. Wiedziałam, że zachowanie moje i mamy było bezsensowne
ale uważałam, że to mama podjęła taką decyzję i to ona dokonała wyboru, ja się
tylko dostosowałam do zaistniałej sytuacji.
- Ja?
Nie sądzisz, że ja tu najmniej zawiniłam? Mogę ja przeprosić jedynie za to, że
nie poszłam wtedy do szkoły – nie spoglądałam na tatę, tylko w okno ponieważ
chciałam uniknąć Jego wzroku. Poczułam się trochę urażona tym czego ode mnie
oczekiwał. Sądziłam, że stał po mojej stronie a Jego słowa zrozumiałam jako
uznanie mnie za winną tej całej sytuacji. Nie mogłam się z tym zgodzić i głośno
protestowałam.
- Gosia
chcecie marnować czas na nieodzywanie się do siebie? Przecież to głupie –
czułam wzrok taty na sobie co było bardzo krępujące ale nie zamierzałam się
poddać, musiałam się bronić. Może w tamtej chwili byłam egoistką ale nie
widziałam swojej winy, więc nie miałam za co przepraszać. Dodatkowo gdybym Go
posłuchała to mama od razu pomyślałaby sobie, że miała rację a ja tym samym
przyznałabym się do winy co było kompletną bzdurą.
- Twoim
zdaniem za co mam ją przeprosić? Jak Ty sobie to wyobrażasz? Mam iść do niej i
powiedzieć „przepraszam mamo, że uważasz mnie za rozpieszczone dziecko?” albo „
przepraszam mamo, że jesteście bogaci i zawsze staraliście się dać nam wszystko
co najlepsze”. Nie uważasz, że to jest właśnie głupie? - zirytowałam się i to
porządnie. W konflikcie przeważnie obie strony były winne i naprawdę nie
uważałam siebie za świętą ale na pewno, nie do mnie należało zawieszenie broni
bo ja wcale jej nie wyciągałam. Nie lubiłam takich rozmów i bardzo szybko się denerwowałam
co od razu tato podchwycił.
- Nie
bądź sarkastyczna, chodzi mi o to, byś z nią szczerze porozmawiała, nie musisz
za nic przepraszać, nikt Cię nie będzie do tego zmuszał. Proszę Cię jedynie o
to, byś postąpiła mądrze – tato swoim głosem starał się mnie uspokoić i
złagodzić „kły”, które się pojawiły. Nie miałam zamiaru się z nim kłócić, to na
pewno nie było moim celem. On doskonale wiedział co mówić by wprowadzić mnie w
stan zastanowienia a w efekcie bym postąpiła zgodnie z Jego prośbą. Uważał, że
porozmawianie z mamą to będzie akt mojej mądrości co poniekąd było prawdą, bo
to było przysłowiowe pójście o rozum do głowy, natomiast zawsze istnieją dwie
strony medalu.
- Przemyślę
to, ale dlaczego ja ? - intrygowało mnie,
dlaczego akurat mnie prosił o rozmowę z mamą a nie mamę. Patrzyłam
znacząco na tatę kiedy byliśmy już pod domem Martyny. Kiedy zaparkował samochód
spojrzał na mnie gładząc mnie ręką po twarzy.
- Bo
wiem, że mogę Cię o to prosić – Jego odpowiedź była tajemnicza i wiedziałam, że
nie wyciągnęłabym od Niego dłuższego wytłumaczenia. Chciałam to jeszcze
przemyśleć zanim zaczęłabym zadawać inne, kolejne pytania. - Zmykaj, jakbyś
późno wracała to zadzwoń po mnie, przyjadę po Ciebie bo i tak w nocy będę
pracował. – tato dał mu buziaka w czoło i patrzył na mnie z ojcowską miłością.
Rozpieszczał mnie swoim wzrokiem, nie potrzebowałam ustnych deklaracji
miłosnych, wystarczyło spojrzeć w Jego oczy by dowiedzieć się, co czuł do mnie.
Gdy pożegnałam się z tatą i zanim
jeszcze poszłam do Martyny postanowiłam zadzwonić do Bartka.
- Hej
– chłopak przywitał się ze mną a ja słysząc Jego głos, od razu uśmiechnęłam się
sama do siebie.
- Hej,
co robisz? - nie chciałam od razu wystrzelać z prośbą do Bartka, by nie
pomyślał, że dzwoniłam tylko w jednym celu. Poza tym, fajnie było usłyszeć Jego
głos, niby widziałam się z nim rano a już zdążyłam zatęsknić.
- Przeglądam
ogłoszenia w Internecie, bo pomyślałem sobie, że może znajdę jakąś dodatkową
pracę. Jestem w sumie zajęty tylko wieczorami w weekendy, więc może udałoby mi
się coś znaleźć. A Ty, co robisz? Byłaś u lekarza? - miał dużo energii w sobie,
co było miłym zaskoczeniem po ostatnich dniach. Miał 19 lat i zamiast iść z
pędem życia, to on przez ostatnie dni zatrzymał się w miejscu, jakby uszło z
Niego powietrze. Ucieszyłam się, że pamiętał o mojej wizycie u lekarza, to było
bardzo miłe z Jego strony.
- Byłam
i wszystko idzie w dobrym kierunku. Jestem właśnie pod domem Martyny i zaraz do
Niej idę. Robi remont pokoju i chcę jej pomóc w sprzątaniu, bo jutro będzie
przyjadą meble i musi być wszystko gotowe. Słuchaj mam do Ciebie prośbę w sumie
nie ja, ale Martyna. Przyszedłbyś jutro do Martyny i pomógł jej złożyć meble?
Filip idzie do pracy i ona zostanie z tym sama, no i nie ma kto jej pomóc. -
chciałam przekonać Bartka do pomocy Martynie, miałam nadzieję, że się zgodzi,
ponieważ Martyna należała do „naszej paczki”. Traktowałam Ją jak siostrę i
chciałam jej pomóc, a że osobiście nie byłam w stanie postanowiłam poprosić o
to Bartka.
- Jasne
i tak nie mam nic lepszego do roboty. O której mam być? - niesamowicie się
ucieszyłam, że Bartek nie miał nic przeciwko. Po Jego głosie poznałam, że ten
pomysł mu się spodobał, więc nie było przeszkód. Takiego Go kochałam, ciepłego,
pomocnego z dużą dawką energii.
- Meble
będą, o 11 więc jakbyś mógł tak być jakoś przed, to byłoby super. Ja jeszcze
porozmawiam z Marcinem jak będę w domu, może w dwójkę Wam to lepiej pójdzie – w
żadnym wypadku nie chciałam im rządzić i wiedziałam, że Bartek z swoimi
muskułami doskonale sobie poradzi, nawet bez niczyjej pomocy. Moim celem
jedynie było sprawienie, żeby Bartek nie czuł się skrępowany będąc sam na sam z
Martyną.
- Chyba
nie wątpisz w moje kompetencje? A Ciebie nie będzie? - Bartek był trochę
zaskoczony i chyba dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że nie będzie mnie z nimi.
- Idę
do pracy na 14 ale jak chcesz to mogę iść z Tobą a później pójdę, ale chyba się
nie wstydzisz, co? - przyznam się, że trochę go podpuszczałam, ale nie miał
czego się obawiać. Może nie znał się jakoś wybitnie z Martyną, natomiast nie
byli sobie kompletnie obcy, rozmawiali ze sobą kilka razy a Martyna była bardzo
komunikatywną osobą, także wiedziałam, że dobrze sobie poradzą beze mnie.
Zależało mi na tym, by Bartek czuł się komfortowo, ale nie chciałam go
niańczyć.
- No
przestań, napisz mi tylko adres sms'em. A Ty będziesz nocować u Martyny czy
wracasz do domu? - czułam się kochana przez Niego, każde kolejne zadane pytanie
utwierdzało mnie w przekonaniu, że zależało mu na mnie, a mnie na nim jeszcze
bardziej. Pomimo tylu kłótni i nieporozumień, z nikim mi jeszcze tak dobrze nie
było.
- Wracam,
nie wiem jeszcze o której ale tata zaoferował się, że po mnie przyjedzie, ma
jakoś pracować do późna, więc kazał mi po siebie dzwonić. Dobra kochany, ja
lecę – nie chciałam zwlekać z przyjściem do Martyny, bo w końcu sama sobie z
wszystkim by poradziła i moja obecność byłaby zbędna.
- Dobra,
to napisz mi sms albo zadzwoń jak będziesz już w domu.
- Okej,
pa – pożegnałam się z Bartkiem i nie ociągając się poszłam do Martyny. Po
zapukaniu w drzwi otworzyła mi przyjaciółka, która wyglądała jak prawdziwy
robotnik. Dresy miała brudne od farby a włosy prawie siwe od pyłu, wydawała się
tez być naprawdę zmęczona.
- Chyba
przyszłam w porę – uśmiechnęłam się do Niej a ona oparła się o drzwi jakby
chciała się wesprzeć na nich. Martyna nic nie mówiąc, wpuściła mnie do środka i
nawet nie zdejmując butów zabrałam się do sprzątania, nie było za wiele do roboty,
ale i tak na coś się przydałam. Gdy umyłyśmy okna wraz z podłogą wzięłyśmy się
do wynoszenia kilku worków z śmieciami i wreszcie mogłyśmy usiąść i spokojnie
pogadać.
- Bartek
przyjdzie jutro i Ci pomoże – uśmiechnęłam się do przyjaciółki, kiedy
siedziałyśmy na podłodze i z lampką wina, na którą obie po ciężkim dniu
zasłużyłyśmy.
- Dzięki
wielkie, nie wiem jak Wam się odwdzięczę – patrzyła na mnie z wielką wdzięcznością,
co w ogóle było nieakceptowalne, ponieważ od tego byli przyjaciele a nie od
obecności tylko w dobrych chwilach. Ona właśnie w swoim życiu przechodziła
prawdziwą rewolucję i uporządkowanie tego, było znacznie większym wysiłkiem niż
remont pokoju.
- Przestań,
mamy się wspierać, zawsze i wszędzie. Proszę Cię o jedno, w przyszłości dzwoń
po mnie i poproś o pomoc, nie tylko mnie, ale i Bartka czy Marcina, od tego
przecież jesteśmy – złapałam ją za rękę i naprawdę miałam nadzieję, że już
następnym razem nie będzie się wstydziła czy krępowała, bo nie miała kogo i
czego się wstydzić. Dla nas to była czysta przyjemność móc komuś pomóc i
dostarczało nam to wiele radości.
- Dobrze,
dobrze. Ale chyba już z Bartkiem zażegnaliście wszelkie nieporozumienia? -
Martyna popatrzyła na mnie znacząco, wyglądała tak jakby znała już odpowiedź,
którą de facto nie było trudno zauważyć, a ja nie miałam czego się wstydzić.
Wreszcie mogłam się pochwalić, że układało mi się w związku, ale nie chciałam
zapeszać, by nagle wszystko nie odwróciło się do góry nogami.
- Tak,
powiem Ci, że od mojego wyjścia ze szpitala wszystko idzie w dobrym kierunku.
To też zasługa tego, że Bartek mieszka sam, ale nie tylko. Są wakacje i mamy
więcej czasu dla siebie, chociaż teraz, gdy mam pracę to mamy pewne ograniczenia,
ale radzimy sobie – nie przestawałam się uśmiechać, gdy mówiłam o tym co działo
się w moim życiu, wiedziałam, że z Martyną mogłam być naprawdę szczera. Tak
naprawdę po wczorajszej kłótni nie było już śladu, zapomniałam o tym i
traktowałam to jako nieznaczny epizod.
- Czekaj,
czekaj. Bartek mieszka sam? Gdzie pracujesz? - przyjaciółka była zaskoczona
moimi słowami, ale nic dziwnego, dawno a raczej tydzień ze sobą nie
rozmawiałyśmy i miałyśmy spore zaległości.
- No
tak, Bartek sam wynajmuje kawalerkę, w sumie to małe mieszkanie, łazienka,
sypialnia i salon z kuchnią. A pracę mam w hotelu, jestem kelnerką, ale
kształcę się na recepcjonistkę. Jestem naprawdę zadowolona, ludzie fajni, praca
fajna a zarobki też dobre, jak na początek to może być. - pokrótce przedstawiłam jej jak to wszystko
wyglądało. Nie sądziłam, że tak wiele zmieniło w krótkim czasie zmieniło się w
moim życiu.
- To
fajnie, a skoro Bartek ma mieszkanie to chyba i lepiej sprawy łóżkowe Wam się
układają – Martyna śmiała się w moją stronę zadziornie i jednoznacznie, co mnie
trochę zawstydziło.. Cieszyłam się, że weszłyśmy na ten temat, ponieważ
chciałam z kimś o czymś porozmawiać, ale nie miałam z kim, z mamą nie rozmawiałam,
więc nie chciałam nagle iść do niej i zaczerpnąć rady.
- No,
nie narzekam – czułam, że zaczynałam się rumienić co trochę mnie speszyło –
nawet zastanawiałam się nad tym czy nie iść do ginekologa po tabletki.
Oczywiście używamy prezerwatyw, no, ale – nie wiedziałam jak dokładnie wyjaśnić
to co mnie niepokoiło. Przez ostatnie kłótnie z Bartkiem poważnie zastanawiałam
się nad tym, a raczej nad przyszłością. Dziecko w tamtym momencie nie było
rozważnym posunięciem i chciałam od tego stronić. Wiedziałam, że gdyby się
pojawiło to oczywiście bym sobie z tym poradziła, niezależnie czy Bartek byłby ze mną czy też nie, ale chodziło o to,
że chciałam się od tego ustrzec.
- Stosunek
intensywności do możliwości zrobienia dzidziusia duży? - powiedziała to z takim
żartem w głosie, że aż mi się głupio zrobiło, ale doskonale to ujęła, dokładnie
to chciałam powiedzieć.
- Tak,
nie wiem co robić, czy przy tych tabletkach, które obecnie biorę jest sens brać
antykoncepcyjne bo nie wiem czy jedne nie osłabią działania drugich. Kurczę
wiesz jak to jest, nie to żebym była spanikowana, bo jak przyszłoby mi mieć
dziecko to na pewno nie myślałabym o usuwaniu, ale to nie jest dobry moment by
być w ciąży. - miałam mętlik w głowie i najnormalniej w świecie nie wiedziałam
co robić i co myśleć. Potrzebowałam wsparcia bo sama czułam się przytłoczona i
zlękniona.
- A
rozmawiałaś o tym z Bartkiem? - zrobiło się bardzo poważnie a nie chciałam też
całego czasu poświęcać sobie i swoim problemom. Chciałam porozmawiać z Martyną
o niej i o Filipie, jak i o tym jak przebiegła jej rozmowa z Chrisem.
- Nie,
na razie to taki moje myśli. Co Ty o tym myślisz? - oczekiwałam bardzo wiele od
Martyny, głównie tego, że powie mi, co mam robić, ale to było kompletnie nie na
miejscu, ponieważ to było moje życie i takie decyzje powinnam była podejmować
sama albo ze swoim chłopakiem. Trochę miałam żal do siebie, że tak dużo od niej
wymagałam.
- Najpierw
porozmawiaj z lekarzem czy Ci w ogóle wolno, a dopiero później myśl nad tym. Bo
teraz nie ma sensu byś nad tym ślęczała, skoro się może okazać, że lekarz Ci
zabroni. Jak pójdziesz na kontrolę to nie bój się zapytać – przyjaciółka
udzieliła mi niby prostej rady, ale bardzo znaczącej, miała rację, od tego
powinnam była zacząć, a ja jak zwykle zaczynałam od dupy strony.
- Dobra,
koniec już o mnie. Opowiadaj jak Ci poszła rozmowa z Chrisem? - poniekąd byłam
ciekawa jak to wszystko przebiegło, ale głównie chodziło mi to, by wiedzieć czy
wszystko obyło się bez przeszkód.
- Wiesz,
długo zastanawiałam się nad tym jak mu to wszystko powiedzieć, żeby nie czuł
się winny bo to ja zawiniłam zdradzając Go, a nie chciałam mu o tym mówić, bo
wtedy pogorszyłoby to sytuację. Powiedziałam mu to tak, że zastanawiałam się
nad tym jak chciałabym żeby wyglądało moje życie za kilka lat a jak wygląda
teraz i zauważyłam dużą rozbieżność. Myślałam też nad tym, czego szukam w życiu
i może tego kiedyś pożałuję, ale zapragnęłam zmian. Wtedy powiedziałam mu, że
chcę się przenieść do Polski, do miejsca gdzie tak naprawdę czuję się
szczęśliwa, a ja nie sprawdzam się w związkach na odległość i chciałabym, żebyśmy
się rozstali. Nie proponowałam mu przyjaźni bo to było bez sensu ale też nie
chciałam się rozstawać w kłótni. No i Chris nie przyjął tego jakoś mega spokojnie,
ale w ostateczności pogodził się z tym. Starał się mnie przekonać byśmy dali
sobie krótką przerwę i za jakiś czas do tego wrócili, ale byłam
zdecydowana. - na jej twarzy widziałam wiele radości i w
końcu była szczęśliwa. Pokonała swoje obawy i zawalczyła o szczęście.
Zastanawiałam się, czy mnie też kiedyś byłoby stać na taki ruch. Martyna zostawiła
wszystko w Niemczech i przeprowadziła się do Polski dla miłości, to
naprawdę było godne podziwu.
- A
jak z Wam się z Filipem układa? - po jej twarzy widziałam, że wszystko szło w
dobrym kierunku co niesamowicie mnie ucieszyło. To było podwójne szczęście,
ponieważ kiedy Martyna była szczęśliwa to i Filip był szczęśliwy. Dwójka moich
przyjaciół dających sobie nawzajem radość, to było coś pięknego.
- Doskonale.
Gosia, ja dawno taka szczęśliwa nie byłam. To wszystko, co się ostatnio dzieje
w moim życiu jest jak sen, wiele razy marzyłam o tym by wrócić tutaj i zacząć
wszystko od nowa. - jej oczy świeciły się jak pięciozłotówki. Dokładnie
przyglądałam się jej twarzy chcąc ją dokładnie zapamiętać szczególnie z uśmiechem,
co na niej gościł, aby zawsze przypominać sobie, że warto walczyć o siebie i
swoje szczęście.
- To
bardzo się cieszę – przytuliłam przyjaciółkę i gdy spojrzałam na zegarek od
razu zaczęłam się zbierać. Była 22 a ja powinnam była już iść do domu. -
Zadzwonię po tatę, aby po mnie przyjechał, a Ty powinnaś odpocząć –
uśmiechnęłam się do Martyny i wstałam z podłogi, po czym od razu zadzwoniłam do
taty a Martyna odprowadziła mnie do drzwi.
- Dziękuję
Ci za pomoc, rozmowę i za to, że jesteś – jeszcze raz przytuliła się do mnie w
akcie wdzięczności. - Gdyby nie Ty, to był pół nocy z tym walczyła a tak to,
mogę iść spać.
- Nie
ma, za co, polecam się na przyszłość. Pa – dałam jej buziaka w policzek i
poszłam przed dom. Nie musiałam zbyt długo czekać ponieważ tato po kilku
minutach już po mnie przyjechał.
Ostatnio rozpieszczam Was długimi notkami :) Mam nadzieję, że takie posty z zwyczajnych dni, też Wam się podobają :)
Prawdziwym zrządzeniem losu jest to, że w momencie gdzie nie powinnam mieć czasu na pisanie (zajęcia, egzaminy, praca) mam niesamowitą wenę i chęć do pisania. Zdradzę, że czeka na Was wiele niespodzianek, zawrotów akcji i emocji. Już się nie mogę doczekać, aż przeczytacie to, co ostatnimi dniami napisałam :)
Trzymajcie się ciepło w te mroźne dni, czekam na Wasze komentarze :)
To opowiadanie nigdy mi sie nie znudzi! :) Pisz pisz poki jest wena a MY czekamy na dalsze czesci :) Jesli jest mozliwosc to nie karz nam dlugo na nie czekac i dodawaj szybciej jak mozesz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Madzia :*
Genialne ! <3 masz talent ! ;3 i skąd ty bierzesz tyle pomysłów ? ;o
OdpowiedzUsuń"(...) a ja jak zwykle zaczynałam od dupy strony." Hahah, ten kawałek mnie rozwalił! Od dupy strony... hmm, jakoś wydawało mi się, że nie jesteś osobą, która używa takich słów, a tu proszę ! W tym oto opowiadaniu :D
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają te ostatnie części, które piszesz i na prawdę to zadziwiające, jak taki zwykły optymizm w opowiadaniu dodaje człowiekowi energii i sprawia, że gości na mojej twarzy uśmiech :)
Czekam na kolejne części i życzę weny oraz czasu na pisanie opowiadania, a także na Twój relaks i odpoczynek :)
Bardzo wciągające! :)
OdpowiedzUsuńświetna część jak każda inna z reszta. życzę weny i cierpliwości do pisania kolejnych części :*
OdpowiedzUsuńsuper czekamy, ale mam nadzieje że Gosia z Bartkiem się nie rozstaną bo to byłoby przegięcie :P
OdpowiedzUsuń