piątek, 3 stycznia 2014

The experience cz 101


- Cześć, jest tata? - zwróciłam się do Tomka, chłopaka, który pracował w kancelarii mojego taty. Tego dnia był inny w stosunku do mnie. Tym razem nie wyglądałam jak jakiś niechluj w wyciągniętej bluzie, a byłam kobietą.
- Tak, czeka na Ciebie – chłopak uśmiechnął się do mnie a ja odwróciłam się do Bartka. Zastanawiałam się czy powinien tam ze mną wchodzić czy teź nie. Trzymałam Go mocno za rękę jakby to miało mi pomóc. Czułam się jakbym była przed ważnym egzaminem a przecież czekała mnie tylko rozmowa z własnym tatą.
- Poczekasz tutaj? - zwróciłam się do Niego gdy już chciałam tam wchodzić. Nie byłam pewna, czy tata byłby ze mną maksymalnie szczery gdyby Bartek był obecny przy rozmowie.
- Na pewno nie chcesz bym tam z Tobą wszedł? - nie powiedział tego jakby był obrażony, że poprosiłam Go aby poczekał poza gabinetem, ale opiekuńczo i troskliwie. Zdawało mi się, że Bartek zmienił się od mojej wizyty w szpitalu, zaczął bardziej o mnie dbać i starał się przed wszystkim mnie chronić, co miało dobre i złe strony.
- Jak coś to będę Cię wołać – delikatnie Go pocałowałam i weszłam do środka nawet nie pukając. Tato z każdej strony był otoczony papierami i różnymi aktami.
- Jesteś, siadaj – tato podniósł głowę znad tych wszystkich kartek, które znajdowały się pośród Niego i spojrzał na mnie ale jego wzrok znowu utonął w dokumentach.
- Co się dzieje? - nie wiedziałam czego się spodziewać i co mogłam mieć wspólnego z tym nad czym pracował. Zajęłam miejsce naprzeciwko Niego i zwracałam uwagę na każdy Jego ruch, gest.
- Ruszyła sprawa Piotrka. Nie wiem czy mogę Cię o to prosić ale wiem, że zależało Ci na tym, by nie poszedł do więzienia – tato był poważny ale i też w Jego głosie było dużo niepewności. Był rozdarty pomiędzy adwokatem a tatą. Nadszedł moment kiedy te dwie role życiowe jakie pełnił, gryzły się ze sobą.
- Tak i nadal zależy. Co mogę zrobić? - byłam gotowa wiele zrobić by mu pomóc, wierzyłam Piotrkowi i byłam pewna, że był niewinny.
- Zeznawać w sądzie – tato dokładnie mi się przyglądał. Widziałam, że nie był całkowicie przekonany do tego pomysłu ale te wątpliwości wynikały z tego, że był moim tatą. Prosił mnie o to nie jako tata ale jako prawnik.
- Nie ma sprawy ale co miałabym powiedzieć? - byłam gotowa opowiedzieć wszystko co tylko potrzeba było, by tylko ratować Piotrka ale tak naprawdę, nie miałam nic wspólnego z Jego problemami dlatego też nie bardzo rozumiałam co miałabym mówić.
- Przedstawimy Cię jako przyjaciółkę. Powiesz jaki jest Piotrek i jak się dowiedziałaś o tej całej sprawie. Twoje zeznania oczywiście nie spowodują, że sąd uniewinni go ale poświadczy to o tym, że jest dobrym chłopakiem i nie byłby w stanie tego zrobić. - tato starał się dokładnie wytłumaczyć o co mogłam zostać zapytana ale nie rozumiałam jednego, dlaczego miał wątpliwości co do wezwania mnie na świadka.
- Czemu nie jesteś przekonany to tego pomysłu? - chciałam się dowiedzieć z czego wynikała Jego niepewność, czy tylko z tego, że był moim tatą, czy było coś jeszcze.
- Bo to poważna sprawa i boję się o Ciebie. Piotrek zadarł z ludźmi z którymi nie chciałbym żebyś miała kiedykolwiek jakiś kontakt. Zamieszani są w dealerkę i handel narkotykami. Jeżeli uda mi się wygrać tą sprawę to będzie przełom a ja automatycznie będę jakby na wyższym szczeblu. Ale nie chcę tego robić Twoim kosztem. - tato usiadł obok mnie i trzymał mnie za rękę. Rozumiałam Jego obawy ale nie chciałam dać się zastraszyć. Poza tym, nie sądziłam, że ta sprawa była aż tak zagmatwana a Ci ludzie zamieszani w narkotyki.
- Nie bój się, będę zeznawać. Na jakim etapie jest sprawa? – jakoś nie bardzo przejęłam się tym, że miałam być świadkiem, bardziej zastanawiałam się nad tym, czy były jakieś postępy, dowody świadczące o niewinności Piotrka.
- Wszystko idzie bardzo topornie, ale w dobrą stronę. Prokurator chciał tymczasowego aresztu ale udało mi się oddalić ten wniosek. Robię wszystko co w mojej mocy. - ufałam mu i wiedziałam, że da radę. Wierzyłam w Niego i cieszyłam się, że zgodził się zająć tą sprawą i całkowicie się jej poddał.
- A jak Piotrek się trzyma? - dawno się z nim nie widziałam i głupio było mi z tego powodu, że nawet nie zadzwoniłam do Niego, ale ostatnio miałam tyle na głowie, że po prostu o tym zapomniałam.
- Daje radę, to silny chłopak. Zaraz tu ma być to nie wiem czy chcesz poczekać czy masz coś do zrobienia?
- Bartek na mnie czeka, więc lepiej będzie chyba jak się nie spotkamy. Pojedziemy coś zjeść a później przyjadę do domu – wstałam z krzesła i uśmiechałam się do taty. On podszedł do mnie i powoli odprowadzał mnie do drzwi.
- Już myślałem, że u Niego zamieszkasz – nie powiedział tego z radością ale z zawodem. Momentalnie zrobiło mi się przykro, że tak mało czasu spędzałam w domu. Poczułam też, że gdybym zrobiła to o czym mówił, czyli zamieszkała z Bartkiem, to zraniłabym Go a tego bardzo nie chciałam. Cieszyłam się, że w tej kwestii, miałam dla Niego dobrą wiadomość.
- Przestań, mam swój dom. Dostałam pracę w hotelu, zaczynam w poniedziałek – pochwaliłam się tacie swoi sukcesem. Jego reakcja była dosyć stonowana, chyba miał nadzieję, że nic z tego nie wyjdzie i odstąpię od pomysłu pójścia do pracy. - Tato nie martw się. Porozmawiamy w domu – dałam mu buziaka w policzek i wyszliśmy do holu gdzie czekał Bartek, który jak tylko nas zobaczył poderwał się z krzesła i stanął przy mnie.
- Dzień dobry – przywitał się z moim tatą, który wyciągnął dłoń ku Bartkowi. Bartek stresował się na widok mojego taty, czuł do Niego respekt co akurat było miłe.
- Cześć – tato był zaskakująco miły w stosunku do Bartka. Czułam, że darzył go sympatią co mnie ucieszyło. - O której będziesz w domu? - spojrzał na mnie a jego wzrok mówił, byle nie późno. Chyba tym samym chciał dać znać Bartkowi, że lepiej dla Niego będzie, jak tym razem, będę wcześniej w domu.
- Nie wiem, ale za dwie, trzy godziny – moja odpowiedź ewidentnie go usatysfakcjonowała. Śmiać mi się chciało z tego wszystkiego. Bartek stał tak , jakby miał kija w plecach a mój tato, niby był miły ale starał się trzymać dystans.
- Dobra, to do zobaczenia w domu – tato pożegnał się z nami i wrócił do pracy a my udaliśmy się do samochodu a później od razu gdzieś coś zjeść. Bartek znowu miał ochotę na amerykańskie jedzenie więc też do takiej knajpy się udaliśmy. Bartek zamówił sobie burgera a ja zupę krem z łososia.
- O czym Twój tata chciał z Tobą porozmawiać? - całą drogę do restauracji milczałam ponieważ zastanawiałam się jak Bartek ustosunkuje się do tego co zamierzałam zrobić. Wiedziałam, że był nieprzewidywalny i nie sposób było z góry określić Jego zachowanie.
- Pamiętasz jak Ci mówiłam o tym, że Piotrek potrzebował prawnika i wpakował się w tarapaty? - Bartek kiwnął głową na znak, że to wszystko pamiętał – No właśnie, tata wziął tą sprawę i będę zeznawała w sądzie. - zagryzłam wargę trochę bojąc się tego, co miało nastąpić. Intensywnie na Niego patrzyłam chcąc jak najwięcej odczytać z Jego twarzy.
- A Ty co masz z tym wspólnego ? - nie był już tak spokojny jak przed chwilą ale na pewno nie zamierzałam zmienić swojej decyzji.
- Nic, tylko mam opowiedzieć jaki jest Piotrek i jak dowiedziałam się o tej sprawie. Nic wielkiego, ale jak mogę mu tym pomóc to dlaczego mam tego nie zrobić? - chciałam go przekonać by mnie samej z tym nie zostawiał, by był przy mnie. Chciałam też by zrozumiał, że nie mogłam Go tak zostawić. Wiedziałam, że darzył Piotrka wielką niechęcią ale pragnęłam by to przezwyciężył.
- Nie może ktoś inny zeznawać? Chyba ma innych znajomych – Bartek szukał innego wyjścia chcąc mnie chronić. Czułam, że zależało mu na tym, abym nie zadawała się z Piotrkiem ale nie mogłam mu tego obiecać ponieważ było to niemożliwe.
-A czy to ma jakieś znaczenie? Nie zmienię decyzji i masz dwa wyjścia, albo mnie wspierać i być ze mną albo zostawić mnie samą. Twój wybór, idę do toalety – wstałam od stolika i poszłam do wc, chciałam ochłonąć i schłodzić kark by trochę napięcie ze mnie zeszło. Zależało mi na tym, by również Bartek miał chwilę na zastanowienie się. Nie chciałam się z nim kłócić i to o Piotrka. Wierzyłam, że Bartek to zaakceptuje i zrozumie moje intencje. Po jakiś 5 minutach dołączyłam do Bartka, który czekał wraz z jedzeniem na stole. Nic nie mówiąc z powrotem zajęłam miejsce i zaczęłam jeść zupę. Bartek spojrzał na mnie po czym złapał mnie za wolną rękę co spowodowało, że przeniosłam wzrok na Niego.
- Smacznego – nie sądziłam, że akurat to usłyszę z Jego ust. Odszedł od tematu co było bardzo dziwne natomiast wskazywało to na to, że nie chciał dłużej o tym rozmawiać. Być może tym samym odłożył to na inny moment, mając nadzieję, że zrezygnuję z tego pomysłu ale ja już podjęłam decyzję i nie zamierzałam jej zmieniać.
- Dziękuję. – w końcu mogliśmy wziąć się za jedzenie. Gdy już oboje opróżniliśmy nasze talerze to odwiozłam Bartka i pojechałam do domu. Moje relacje z Bartkiem trochę się ochłodziły, ale nie chciałam na Niego naciskać. Czułam, że potrzebował czasu na przemyślenie i oswojenie się z tym. Oboje byliśmy w gorącej wodzie kąpani i rozmawianie tak na świeżo, nie służyło nam. Fakt faktem, trochę niechętnie wracałam do domu , prawda była taka, że było mi bardzo dobrze u Bartka i chciałam tam jak najczęściej nocować. Gdy wracałam było już po 14 więc spodziewałam się, że mama będzie w domu. Nadal nie rozmawiałyśmy ze sobą i wcale nie czułam się z tym źle, byłam uparta i widziałam, że pierwsza ręki do Niej nie wyciągnę.

Dziękuję za tak miły odzew pod ostatnim postem. Naprawdę Wasze komentarze sprawiły, że się wzruszyłam i popłakałam. Mam bardzo mądre Czytelniczki i dziękuję Wam za każde słowo:* Wierzę, że razem możemy więcej a wzpierając siebie na zwzajem, łatwiej będzie nam iść przez życie :)

4 komentarze:

  1. Ahh, nie mogłam się doczekać xD , miałam już najgorsze scenariusze w głowie, ale podświadomość podsuwała mi Piotrka. Ciekawi mnie jak zachowa się Bartek . :)
    P.S. nie rycz głupia - jak to mówią :D :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, fajnie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajna część. :)

    Nie możesz brać wszystkiego do siebie. Niby łatwiej jest to powiedzieć ale uwierz że też się przekonałam o tym. Nie ma chyba takiej rodziny idealnej. Jak nie mają się czego czepić to się czepiają byle czego. Np u mnie moja "kochana ciocia" szukała zeza, kiedy miałam 2 lata rozpowiadała do całej rodziny że jestem daltonistka itd. chyba proste że takie małe dziecko nie jest geniuszem ale cóż ;/. Się rozpisałam :P. Mówię ci ważne jest to co ty czujesz to co kochasz robić, A takie głupie gadanie jednym uchem wpuszczaj drugim wypuszczaj ;). Życzę ci powodzenia :* i cierpliwości w pisaniu kochana :* Monika

    OdpowiedzUsuń
  4. jest zajebiste.nie mogłam sie doczekać. czekam na nastepno

    OdpowiedzUsuń