- Cześć, jest
tata? - zwróciłam się do Tomka, chłopaka, który pracował w
kancelarii mojego taty. Tego dnia był inny w stosunku do mnie. Tym
razem nie wyglądałam jak jakiś niechluj w wyciągniętej bluzie,
a byłam kobietą.
- Tak, czeka na
Ciebie – chłopak uśmiechnął się do mnie a ja odwróciłam się
do Bartka. Zastanawiałam się czy powinien tam ze mną wchodzić
czy teź nie. Trzymałam Go mocno za rękę jakby to miało mi
pomóc. Czułam się jakbym była przed ważnym egzaminem a przecież
czekała mnie tylko rozmowa z własnym tatą.
- Poczekasz tutaj? -
zwróciłam się do Niego gdy już chciałam tam wchodzić. Nie
byłam pewna, czy tata byłby ze mną maksymalnie szczery gdyby
Bartek był obecny przy rozmowie.
- Na pewno nie
chcesz bym tam z Tobą wszedł? - nie powiedział tego jakby był
obrażony, że poprosiłam Go aby poczekał poza gabinetem, ale
opiekuńczo i troskliwie. Zdawało mi się, że Bartek zmienił się
od mojej wizyty w szpitalu, zaczął bardziej o mnie dbać i starał
się przed wszystkim mnie chronić, co miało dobre i złe strony.
- Jak coś to będę
Cię wołać – delikatnie Go pocałowałam i weszłam do środka
nawet nie pukając. Tato z każdej strony był otoczony papierami i
różnymi aktami.
- Jesteś, siadaj –
tato podniósł głowę znad tych wszystkich kartek, które
znajdowały się pośród Niego i spojrzał na mnie ale jego wzrok
znowu utonął w dokumentach.
- Co się dzieje? -
nie wiedziałam czego się spodziewać i co mogłam mieć wspólnego
z tym nad czym pracował. Zajęłam miejsce naprzeciwko Niego i
zwracałam uwagę na każdy Jego ruch, gest.
- Ruszyła sprawa
Piotrka. Nie wiem czy mogę Cię o to prosić ale wiem, że zależało
Ci na tym, by nie poszedł do więzienia – tato był poważny ale
i też w Jego głosie było dużo niepewności. Był rozdarty
pomiędzy adwokatem a tatą. Nadszedł moment kiedy te dwie role
życiowe jakie pełnił, gryzły się ze sobą.
- Tak i nadal
zależy. Co mogę zrobić? - byłam gotowa wiele zrobić by mu
pomóc, wierzyłam Piotrkowi i byłam pewna, że był niewinny.
- Zeznawać w sądzie
– tato dokładnie mi się przyglądał. Widziałam, że nie był
całkowicie przekonany do tego pomysłu ale te wątpliwości
wynikały z tego, że był moim tatą. Prosił mnie o to nie jako
tata ale jako prawnik.
- Nie ma sprawy ale
co miałabym powiedzieć? - byłam gotowa opowiedzieć wszystko co
tylko potrzeba było, by tylko ratować Piotrka ale tak naprawdę,
nie miałam nic wspólnego z Jego problemami dlatego też nie bardzo
rozumiałam co miałabym mówić.
- Przedstawimy Cię
jako przyjaciółkę. Powiesz jaki jest Piotrek i jak się
dowiedziałaś o tej całej sprawie. Twoje zeznania oczywiście nie
spowodują, że sąd uniewinni go ale poświadczy to o tym, że jest
dobrym chłopakiem i nie byłby w stanie tego zrobić. - tato starał
się dokładnie wytłumaczyć o co mogłam zostać zapytana ale nie
rozumiałam jednego, dlaczego miał wątpliwości co do wezwania
mnie na świadka.
- Czemu nie jesteś
przekonany to tego pomysłu? - chciałam się dowiedzieć z czego
wynikała Jego niepewność, czy tylko z tego, że był moim tatą,
czy było coś jeszcze.
- Bo to poważna
sprawa i boję się o Ciebie. Piotrek zadarł z ludźmi z którymi
nie chciałbym żebyś miała kiedykolwiek jakiś kontakt.
Zamieszani są w dealerkę i handel narkotykami. Jeżeli uda mi się
wygrać tą sprawę to będzie przełom a ja automatycznie będę
jakby na wyższym szczeblu. Ale nie chcę tego robić Twoim kosztem.
- tato usiadł obok mnie i trzymał mnie za rękę. Rozumiałam Jego
obawy ale nie chciałam dać się zastraszyć. Poza tym, nie
sądziłam, że ta sprawa była aż tak zagmatwana a Ci ludzie
zamieszani w narkotyki.
- Nie bój się,
będę zeznawać. Na jakim etapie jest sprawa? – jakoś nie bardzo
przejęłam się tym, że miałam być świadkiem, bardziej
zastanawiałam się nad tym, czy były jakieś postępy, dowody
świadczące o niewinności Piotrka.
- Wszystko idzie
bardzo topornie, ale w dobrą stronę. Prokurator chciał
tymczasowego aresztu ale udało mi się oddalić ten wniosek. Robię
wszystko co w mojej mocy. - ufałam mu i wiedziałam, że da radę.
Wierzyłam w Niego i cieszyłam się, że zgodził się zająć tą
sprawą i całkowicie się jej poddał.
- A jak Piotrek się
trzyma? - dawno się z nim nie widziałam i głupio było mi z tego
powodu, że nawet nie zadzwoniłam do Niego, ale ostatnio miałam
tyle na głowie, że po prostu o tym zapomniałam.
- Daje radę, to
silny chłopak. Zaraz tu ma być to nie wiem czy chcesz poczekać
czy masz coś do zrobienia?
- Bartek na mnie
czeka, więc lepiej będzie chyba jak się nie spotkamy. Pojedziemy
coś zjeść a później przyjadę do domu – wstałam z krzesła i
uśmiechałam się do taty. On podszedł do mnie i powoli
odprowadzał mnie do drzwi.
- Już myślałem,
że u Niego zamieszkasz – nie powiedział tego z radością ale z
zawodem. Momentalnie zrobiło mi się przykro, że tak mało czasu
spędzałam w domu. Poczułam też, że gdybym zrobiła to o czym
mówił, czyli zamieszkała z Bartkiem, to zraniłabym Go a tego
bardzo nie chciałam. Cieszyłam się, że w tej kwestii, miałam
dla Niego dobrą wiadomość.
- Przestań, mam
swój dom. Dostałam pracę w hotelu, zaczynam w poniedziałek –
pochwaliłam się tacie swoi sukcesem. Jego reakcja była dosyć
stonowana, chyba miał nadzieję, że nic z tego nie wyjdzie i
odstąpię od pomysłu pójścia do pracy. - Tato nie martw się.
Porozmawiamy w domu – dałam mu buziaka w policzek i wyszliśmy do
holu gdzie czekał Bartek, który jak tylko nas zobaczył poderwał
się z krzesła i stanął przy mnie.
- Dzień dobry –
przywitał się z moim tatą, który wyciągnął dłoń ku
Bartkowi. Bartek stresował się na widok mojego taty, czuł do
Niego respekt co akurat było miłe.
- Cześć – tato
był zaskakująco miły w stosunku do Bartka. Czułam, że darzył
go sympatią co mnie ucieszyło. - O której będziesz w domu? -
spojrzał na mnie a jego wzrok mówił, byle nie późno. Chyba tym
samym chciał dać znać Bartkowi, że lepiej dla Niego będzie, jak
tym razem, będę wcześniej w domu.
- Nie wiem, ale za
dwie, trzy godziny – moja odpowiedź ewidentnie go
usatysfakcjonowała. Śmiać mi się chciało z tego wszystkiego.
Bartek stał tak , jakby miał kija w plecach a mój tato, niby był
miły ale starał się trzymać dystans.
- Dobra, to do
zobaczenia w domu – tato pożegnał się z nami i wrócił do
pracy a my udaliśmy się do samochodu a później od razu gdzieś
coś zjeść. Bartek znowu miał ochotę na amerykańskie jedzenie
więc też do takiej knajpy się udaliśmy. Bartek zamówił sobie
burgera a ja zupę krem z łososia.
- O czym Twój tata
chciał z Tobą porozmawiać? - całą drogę do restauracji
milczałam ponieważ zastanawiałam się jak Bartek ustosunkuje się
do tego co zamierzałam zrobić. Wiedziałam, że był
nieprzewidywalny i nie sposób było z góry określić Jego
zachowanie.
- Pamiętasz jak Ci
mówiłam o tym, że Piotrek potrzebował prawnika i wpakował się
w tarapaty? - Bartek kiwnął głową na znak, że to wszystko
pamiętał – No właśnie, tata wziął tą sprawę i będę
zeznawała w sądzie. - zagryzłam wargę trochę bojąc się tego,
co miało nastąpić. Intensywnie na Niego patrzyłam chcąc jak
najwięcej odczytać z Jego twarzy.
- A Ty co masz z
tym wspólnego ? - nie był już tak spokojny jak przed chwilą ale
na pewno nie zamierzałam zmienić swojej decyzji.
- Nic, tylko mam
opowiedzieć jaki jest Piotrek i jak dowiedziałam się o tej
sprawie. Nic wielkiego, ale jak mogę mu tym pomóc to dlaczego mam
tego nie zrobić? - chciałam go przekonać by mnie samej z tym nie
zostawiał, by był przy mnie. Chciałam też by zrozumiał, że
nie mogłam Go tak zostawić. Wiedziałam, że darzył Piotrka
wielką niechęcią ale pragnęłam by to przezwyciężył.
- Nie może ktoś
inny zeznawać? Chyba ma innych znajomych – Bartek szukał innego
wyjścia chcąc mnie chronić. Czułam, że zależało mu na tym,
abym nie zadawała się z Piotrkiem ale nie mogłam mu tego obiecać
ponieważ było to niemożliwe.
-A czy to ma
jakieś znaczenie? Nie zmienię decyzji i masz dwa wyjścia, albo
mnie wspierać i być ze mną albo zostawić mnie samą. Twój
wybór, idę do toalety – wstałam od stolika i poszłam do wc,
chciałam ochłonąć i schłodzić kark by trochę napięcie ze
mnie zeszło. Zależało mi na tym, by również Bartek miał
chwilę na zastanowienie się. Nie chciałam się z nim kłócić i
to o Piotrka. Wierzyłam, że Bartek to zaakceptuje i zrozumie moje
intencje. Po jakiś 5 minutach dołączyłam do Bartka, który
czekał wraz z jedzeniem na stole. Nic nie mówiąc z powrotem
zajęłam miejsce i zaczęłam jeść zupę. Bartek spojrzał na
mnie po czym złapał mnie za wolną rękę co spowodowało, że
przeniosłam wzrok na Niego.
- Smacznego –
nie sądziłam, że akurat to usłyszę z Jego ust. Odszedł od
tematu co było bardzo dziwne natomiast wskazywało to na to, że
nie chciał dłużej o tym rozmawiać. Być może tym samym odłożył
to na inny moment, mając nadzieję, że zrezygnuję z tego pomysłu
ale ja już podjęłam decyzję i nie zamierzałam jej zmieniać.
- Dziękuję. – w
końcu mogliśmy wziąć się za jedzenie. Gdy już oboje
opróżniliśmy nasze talerze to odwiozłam Bartka i pojechałam do
domu. Moje relacje z Bartkiem trochę się ochłodziły, ale nie
chciałam na Niego naciskać. Czułam, że potrzebował czasu na
przemyślenie i oswojenie się z tym. Oboje byliśmy w gorącej
wodzie kąpani i rozmawianie tak na świeżo, nie służyło nam.
Fakt faktem, trochę niechętnie wracałam do domu , prawda była
taka, że było mi bardzo dobrze u Bartka i chciałam tam jak
najczęściej nocować. Gdy wracałam było już po 14 więc
spodziewałam się, że mama będzie w domu. Nadal nie
rozmawiałyśmy ze sobą i wcale nie czułam się z tym źle, byłam
uparta i widziałam, że pierwsza ręki do Niej nie wyciągnę.Dziękuję za tak miły odzew pod ostatnim postem. Naprawdę Wasze komentarze sprawiły, że się wzruszyłam i popłakałam. Mam bardzo mądre Czytelniczki i dziękuję Wam za każde słowo:* Wierzę, że razem możemy więcej a wzpierając siebie na zwzajem, łatwiej będzie nam iść przez życie :)
Ahh, nie mogłam się doczekać xD , miałam już najgorsze scenariusze w głowie, ale podświadomość podsuwała mi Piotrka. Ciekawi mnie jak zachowa się Bartek . :)
OdpowiedzUsuńP.S. nie rycz głupia - jak to mówią :D :P
Fajnie, fajnie :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajna część. :)
OdpowiedzUsuńNie możesz brać wszystkiego do siebie. Niby łatwiej jest to powiedzieć ale uwierz że też się przekonałam o tym. Nie ma chyba takiej rodziny idealnej. Jak nie mają się czego czepić to się czepiają byle czego. Np u mnie moja "kochana ciocia" szukała zeza, kiedy miałam 2 lata rozpowiadała do całej rodziny że jestem daltonistka itd. chyba proste że takie małe dziecko nie jest geniuszem ale cóż ;/. Się rozpisałam :P. Mówię ci ważne jest to co ty czujesz to co kochasz robić, A takie głupie gadanie jednym uchem wpuszczaj drugim wypuszczaj ;). Życzę ci powodzenia :* i cierpliwości w pisaniu kochana :* Monika
jest zajebiste.nie mogłam sie doczekać. czekam na nastepno
OdpowiedzUsuń