wtorek, 31 grudnia 2013

The experience cz 100!

Cieszę się, że jesteście ze mną, że wspólnie dobrnęliśmy do setnej części i to w niecały rok. Jestem dumna z siebie, że nie zwątpiłam, że cały czas mi się chce pisać i ciągle mnie do tego ciągnie. Lubię sprawiać Wam niespodzianki i bardzo często po napisaniu posta zastanawiam się, czy Wam się spodoba i jak zareagujecie na efekty mojej wyobraźni.
Jestem też dumna z Was, że zaglądacie, czytacie i jeszcze macie ochotę czytać moje wypociny. Jesteście cudownymi czytelnikami i dziękuję Wam za każdy komentarz, każde wejście na bloga i słowa wsparcia.

Z Okazji Nowego Roku życzę Wam siły i wytrwałości w dążeniu do celu. Spełniajcie swoje marzenia i nawet na chwilę nie przestawajcie. Życzę Wam wszystkiego co najlepsze, najcudowniejsze. Samych radości, uśmiechu i wysokich lotów. :) Bawcie się dobrze i uważajcie na siebie.
A my widzimy się już jutro z zapowiadaną niespodzianką !



Panowała idealna cisza a ja nagle poczułam jak ktoś wchodził do łóżka i przytulił się do mnie. Miałam wrażenie, że tworzyliśmy jedność a nasze ciała idealnie do siebie pasowały. Leżałam tyłem do Niego a on przodem do mnie, swoją rękę położył na mnie próbując mnie objąć. Czułam na sobie Jego ciepło i delikatnie cofnęłam się by jeszcze bardziej Go poczuć. Nic nie mówił a ja też nie chciałam przerywać panującej ciszy, która była idealna a słyszałam tylko jak oddychał. Gdy otworzyłam oczy to na zegarku zobaczyłam, że dochodziła 4. Na złość nie mogłam zasnąć, było coś we mnie co nie pozwalało mi ponownie zasnąć.
- Śpisz? - po jakiś 10 minutach odezwałam się do Bartka. Nie wiem czemu to zrobiłam, pewnie był zmęczony i chciał odpocząć a ja nie dawałam mu spać.
- Myślałem, że Ty śpisz – mówił cicho ale w ogóle nie był zaspany. Chyba tak samo jak ja nie mógł zasnąć. Mimo, że nie było Go tylko kilka godzin, to naprawdę stęskniłam się za Nim i czułam się obco będąc sama w Jego mieszkaniu.
- Spałam ale teraz już nie mogę zasnąć – obróciłam się w Jego stronę i wtuliłam się w Jego goły tors. - Jak było w pracy? - moje oczy były dosyć ciężkie i prawie same się zamykały lecz nie mogłam odmówić sobie wpatrywania się w Jego twarz.
- Spoko, tylko bardzo dużo ludzi – Bartek głaskał mnie po włosach i plecach. Było mi tak przyjemnie, że nie chciałam by przestawał, ta chwila mogłaby dla mnie trwać wiecznie.
- Dużo dziewczyn? - byłam trochę zazdrosna o te wszystkie dziewczyny w klubie a szczególnie o te przy barze. Widziałam jak kiedyś wpatrywały się w Bartka i trochę było mi źle z świadomością, że był poniekąd obiektem westchnień dziewczyn, które były wtedy w klubie ale wiedziałam, że taka była Jego praca i to nie zależało od Niego.
- Nie wiem, po prostu dużo klientów. Gosia jesteś zazdrosna? - lekko oddalił się ode mnie tak by móc patrzeć mi w oczy. Ton z jakim powiedział te słowa był dziwny. Miałam wrażenie, że irytowałam Go swoimi słowami, jakby już miał dosyć mojego gadania, zapewniania mnie o swoim uczuciu do mnie.
- Nie..., może trochę – niepewnie przyznałam się do swoich obaw. To nie było tak, że mu nie ufałam, ale miałam jakiś niepokój w sobie. Z niektórymi dziewczynami nie mogłam nawet rywalizować, były ode mnie o tysiąc razy atrakcyjniejsze, wyglądały jak milion dolarów, a ja? Grzałam łóżko i wyciągniętej pidżamie.
- To miłe, ale tylko Ciebie kocham – dał mi całusa w czoło i ponownie przytulił mnie do siebie. W Jego ramionach czułam się bardzo bezpiecznie ale też tak jak dziecko czuło się w brzuchu mamy. Już nic nie powiedziałam tylko po tym wyznaniu zasnęłam.


Kiedy się obudziłam na zegarku dochodziła 8 a moja bransoletka znowu dawała znać, że była pora jedzenia. To był jej największy minus, nie można było spać długo tylko trzeba było wstawać już o 8 rano i iść jeść śniadanie. Bartek smacznie spał a nie chciałam go budzić więc delikatnie wymsknęłam się z Jego ramion i poszłam do kuchni. Gdy zjadłam jogurt z otrębami i wzięłam tabletki, usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a na mój telefon. Jak się okazało to była wiadomość od taty z prośbą bym zadzwoniła do Niego, kiedy tylko się obudzę. Zaskoczył mnie tym, ponieważ to musiało być coś pilnego skoro nie mogło poczekać do popołudnia. Nie czekałam ani chwili dłużej tylko zadzwoniłam do Niego, by dowiedzieć się o czym chciał porozmawiać.
- Hej tato – przywitałam się z nim miło – Co tam? – od razu przeszłam do rzeczy. Martwiłam się tym dlaczego chciał ze mną pomówić, miałam nadzieję, że to nie było nic złego.
- Gosia dasz radę być w kancelarii około 10? - miał poważny ton głosu, że aż miałam ciarki na całym ciele. Odnosiłam wrażenie, że spieszył się też gdzieś i nie za bardzo mógł ze mną rozmawiać.
- Tak, ale coś się stało? - byłam zaniepokojona, nie wiedziałam czego się spodziewać i jak to wszystko miałam rozumieć. Było bardzo wcześnie rano i nie bardzo umiałam konstruktywnie myśleć.
- Nie mogę teraz rozmawiać bo wchodzę do sądu. Bądź o 10 w kancelarii. Pa– nic już nie zdążyłam powiedzieć bo tato się rozłączył. Spojrzałam na zegarek, była dopiero 9 a on już był w sądzie. Miałam mętlik w głowie i multum pomysłów. Wróciłam do sypialni gdzie Bartek nadal spał i wcale mu się nie dziwiłam, bo sama bym chętnie jeszcze pospała. Starałam się być cicho by go nie obudzić, wrócił późno i to zmęczony, więc powinien był wypocząć. Z fotela wzięłam swoje rzeczy i poszłam do łazienki by się ubrać. Nie wzięłam do Bartka zbyt dużo ubrań więc byłam zmuszona ubrać to co miałam dnia poprzedniego, czyli długą maxi niebieską spódnicę i czarną bokserkę. Gdy byłam gotowa poszłam jeszcze do sypialni ponieważ nie chciałam tak wychodzić bez słowa, znikać jak kopciuszek.
- Bartek – ukucnęłam przed łóżkiem naprzeciwko Bartka i szeptem starałam się go obudzić, było mi bardzo głupio ale z dwojga złego wolałam to zrobić niż uciekać nic wcześniej nie powiedziawszy. Delikatnie dmuchałam mu w twarz mając nadzieję, że to pomoże i się nie myliłam ponieważ chłopak otworzył oczy. Był zdezorientowany i bardzo zaspany.
- Co się dzieje? - przeciągał się i po chwili znowu zamknął oczy. Jego zachowanie mi nie pomagało, sprawiało, że czułam się coraz bardziej winna. Spał zaledwie kilka godzin a ja go budziłam. Żałowałam, że to zrobiłam, mogłam mu zostawić kartkę i później zadzwonić by wytłumaczyć się ze swojego zachowania.
- Muszę jechać, tata prosił bym przyjechała do kancelarii bo ma jakąś ważną sprawę. - szybko wyjaśniłam mu powód swojego zachowania. Nie chciałam przedłużać i jeszcze bardziej Go rozbudzać. - Śpij – dałam mu buziaka w policzek i podniosłam się z ziemi chcąc wychodzić.
- Poczekaj, to pojadę z Tobą – zaskoczył mnie swoimi słowami, dlatego też zawróciłam i ponownie spojrzałam na Niego.
- Śpij, bez sensu żebyś ze mną jechał. Zadzwonię później – było mi go tak szkoda ponieważ zarwał nockę a jeszcze chciał mi towarzyszyć, był kochany ale nie mogłam mu na to pozwolić.
- Czekaj, już wstaję. - byłam w wielkim szoku gdy zobaczyłam, że podnosił się z łóżka. Uśmiechałam się sama do siebie i patrzyłam na Niego jak na dziwaka – No sama mówiłaś, że ma ważną sprawę do Ciebie a musi to być coś poważnego skoro masz jechać do kancelarii i mam zostawić Cię samą? Później pojedziemy gdzieś na obiad – Bartek mozolnie ubierał się a ja czułam się niesamowicie kochana przez Niego. Mówił te słowa jakby to było naturalne, jakby nie robił nic specjalnego ale cholerka, jak mógł bardziej pokazać, że mnie kochał?
- Wariat – żeby nie marnować czasu poszłam do salonu po swoją torbę z rzeczami i czekałam na Bartka w korytarzu. Gdy byliśmy gotowi poszliśmy na parking i pojawił się problem.
Pojedziemy moim samochodem – zwróciłam się do Niego a Bartek patrzył na mnie nie rozumiejąc moich słów a przecież wszystko co powiedziałam było proste i w zrozumiałym dla Niego języku – No nie patrz tak na mnie. Później Cię odwiozę. Chodź – poszłam w stronę swojego samochodu a on tym razem musiał mnie posłuchać. Cieszyłam się, że stanęło na moim. Może to była błahostka ale chciałam czuć, że ja też rządziłam w naszym związku, że mogłam decydować nawet o najdrobniejszych sprawach
- To daj mi chociaż prowadzić – stanął przede mną wyciągając rękę po kluczyki. Głos miał litościwy i słyszałam w nim pewną dozę rozpaczy.
Spałeś tylko kilka godzin, zmęczony jesteś – nie chciałam by się męczył ale by odpoczął sobie trochę.
- Nie marudź – podszedł bliżej mnie i sam wziął sobie to co chciał, zalotnie rzucając mi uśmiech. Nie miałam czasu na dalsze przekomarzanie się, ponieważ musieliśmy ruszać jeśli nie chcieliśmy się spóźnić. - Gdzie ta kancelaria? - spojrzał na mnie gdy wyjeżdżaliśmy z osiedla, podałam mu dokładny adres i pojechaliśmy w odpowiednie miejsce. Byłam poddenerwowana i zachodziłam w głowę o co tak naprawdę mogło chodzić.
- Stresujesz się – to był fakt, który Bartek stwierdził. Nie wiedziałam po czym to poznał ponieważ starałam się niczego nie okazywać, zachowywać naturalnie.
- Skąd taki pomysł? - starałam się by mój głos brzmiał jakby słowa Bartka były absurdem. Nie wiem dlaczego broniłam się przed przyznaniem, że miał rację. Chciałam być twardzielką i swoje obawy zachować dla siebie.
- Milczysz i bawisz się dłońmi – po Jego wypowiedzi zaśmiałam się sama do siebie bo sama nie zdawałam sobie sprawy z tego co robiłam. Tak bardzo starałam się nie dać niczego po sobie poznać, że zapomniałam o podstawowych czynnościach.
- Spostrzegawczy jesteś – nie mogłam uwierzyć w to, że tak bardzo mnie obserwował i skupiał się na mojej osobie. Cieszyłam się, że był razem ze mną, że był obok. To było duże wsparcie z Jego strony. Właśnie dojeżdżaliśmy na miejsce i byliśmy prawie punktualni, mieliśmy jeszcze kilka minut. Bartek zaparkował samochód i razem ze mną udał się do kancelarii. Im byliśmy bliżej tym serce biło mi mocniej. Bałam się tego spotkania.

4 komentarze:

  1. dzięki i życzę Ci wytrwałości w pisaniu szczęścia w życiu codziennym dużo radości z pisania i innych niewielkich lub wielkich rzeczy, zdrowia, miłości no i pieniędzy :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmmm ciekawe co to za niespodzianka :d, trochę się jej boję. Dla Ciebie też wszystkiego naj 20 14 :D Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuje i nawzajem :) część świetna. Jakaś krótka, ale to nic :) ciekawe co będzie w następnej część, bardzo się niecierpliwie :*

    OdpowiedzUsuń
  4. JEST SUPER. WSZYSTKIEGO NAJ W 2014

    OdpowiedzUsuń