piątek, 27 grudnia 2013

The experience cz 98 1/2

Było tak fajnie i kilka razy przez głowę przebrnęła mi myśl, że mogłoby być tak zawsze, na zawsze. Robiliśmy wspólnie obiad a ja czułam, jakbyśmy wspólnie mieszkali. Niczego już do szczęścia nie potrzebowałam oprócz bycia z Nim. Nawet wspólne przygotowywanie posiłku sprawiało mi ogromną radość. Ja robiłam sobie zupę warzywną, oczywiście Bartek musiał się ze mnie śmiać gdy strasznie drobno kroiłam warzywa ale takie były zalecenia lekarza. Bartek jak to facet, robił sobie shoarmę, czyli mięso ponad wszystko.
Gdy każde z nas miało gotowy obiad usiedliśmy sobie wygodnie na kanpie i zajęliśmy się jedzeniem.
-  O czym myślisz? - głos chłopaka wyrwał mnie z zamyślenia. Wcześniej nie zauważyłam, że panowała cisza. Miałam milion myśli w głowie i zapomniałam o tym, że on ich nie słyszał.
-  O tym, jak mi dobrze tutaj z Tobą – spojrzałam na Niego i spontanicznie dałam mu buziaka w policzek. On nic nie powiedział tylko słodko się uśmiechnął. Naszą rozmowę przerwał dźwięk mojego telefonu, odłożyłam miskę z zupą i pobiegłam do torebki by szukać dzwoniącego telefonu. Oczywiście nie mogłam go znaleźć i w akcie desperacji, całą zawartość torebki wyrzuciłam na podłogę.
-  Tak słucham? - jak poparzona odebrałam telefon, który w końcu znalazłam. Numer jaki widniał na wyświetlaczu w ogóle nie był mi znany.
-  Dzień dobry, tutaj Katarzyna Stec, dzwonię z hotelu Nordis – gdy usłyszałam głos kobiety to od razu byłam cała w skowronkach, w sumie jeszcze nic nie było wiadomo, a ja już się ucieszyłam, po prostu miałam dobre przeczucia – Chciałabym zaprosić Panią w poniedziałek na 8 rano – byłam strasznie szczęśliwa wręcz podniecona tym wszystkim. Nie mogłam uwierzyć w jej słowa.
-  O jejku, dziękuję bardzo. Będę na pewno – nie musiałam się ani chwili zastanawiać, byłam pewna, że tego chciałam. Byłam tak zaskoczona, że dałam temu upust w swoich naiwnie brzmiących słowach „o jejku”. Nie wiem co ta kobieta musiała sobie o mnie pomyśleć.
-  To do zobaczenia. Uniform dostanie Pani na miejscu, proszę tylko wziąć wygodne buty bo resztę już Pani posiada – kobieta była bardzo miła i zaśmiała się gdy usłyszała moją radość w głosie. Wiedziałam, że rozumiała moją radość i ona sama chyba była zadowolona ze swojej decyzji.
-  Dziękuję, do zobaczenia w poniedziałek – pożegnałam się z nią i zaczęłam skakać i piszczeć z radości. Nie patrząc na nic wskoczyłam na kanapę, po czym Bartek złapał mnie w pasie i posadził na swoich kolanach. Byłam tak szczęśliwa głównie dlatego, że dostałam tą pracę dzięki własnym umiejętnościom, że zrobiłam to sama, bez niczyjej pomocy. Byłam naprawdę dumna z siebie.
-  Co się stało? Kto to był ? - Bartek nadal żył w błogiej nieświadomości i teraz mogłam mu o wszystkim powiedzieć. Na Jego twarzy malowała się ciekawość ale i radość ze stanu w jakim się znajdowałam.
-  Dostałam pracę w hotelu w charakterze kelnerki i pokojówki. - powiedziałam to z wielką radością niemalże z dumą, jakbym wygrała milion dolarów  – Pamiętasz jak mówiłam Ci, że nie dam mamie za wygraną? Chcę się sama utrzymywać. Wszelkie wyjazdy, ciuchy, kosmetyki, paliwo, telefon, za to wszystko, chcę  płacić sama. Jasne, że jedzenie rodzice kupują, rachunki w domu opłacają ale chcę płacić za siebie w największym stopniu, w jakim jest to możliwe. Udowodnię jej, że się myliła i nie jestem rozpieszczona ani rozkapryszona. Tata wie o tym, że będę pracować, mówiłam mu dzisiaj rano – chciałam wyprzedzić pytania Bartka i jednocześnie dać do zrozumienia, że nie powinien był mieć problemu z moją pracą, skoro tato przystał na mój pomysł. Przytuliłam się do chłopaka, który powoli trawił to, co do niego mówiłam. Z szczęścia, jakie mnie ogarniało mówiłam bardzo szybko ale miałam nadzieję, że wszystko co powiedziałam było zrozumiałe.
-  Słuchaj a to...
-  Nie wpłynie na moje zdrowie. Rozmawiałam też z lekarzem i wyraził zgodę. - wiedziałam o co chciał się spytać, jasne było to, że martwił się o mnie. To, że miał jakiekolwiek obiekcje wcale mnie nie zdziwiło i świadczyło tylko o tym, że chciał dla mnie wszystkiego co najlepsze.
-  To gratuluję – wreszcie uśmiechnął się do mnie a wtedy pocałowałam Go namiętnie. Mocno się Jego trzymałam i nie zamierzałam puszczać. Nagle poczułam wibracje na mojej ręce, to była bransoletka. Byłam zła, że przeszkodziła nam w takim momencie. Jak szybko zaakceptowałam to urządzenie, tak szybko zaczęłam je nie lubić.  - Co to?
-  Moja przypominajka. Muszę dojeść zupę i wziąć tabletki. – z wielką ironią i niezadowoleniem odpowiedziałam Bartkowi na pytanie i rozluźniłam uścisk a zaraz po tym, usiadłam obok Barka zabierając się za jedzenie zupy. Bartek skończył jeść wcześniej ode mnie więc zaczął zmywać a gdy opróżniłam miskę z zupą posprzątałam bałagan jaki zrobiłam wyrzucając wszystko z torebki a z torby z rzeczami wyciągnęłam swoje tabletki.
-  Aż tyle tego bierzesz? - Bartek spojrzał na siatkę z lekami jaką położyłam na blacie w kuchni.
-  No niestety – podczas gdy szykowałam sobie dawkę lekarstw jaką miałam wziąć, Bartek z wielką troską patrzył na mnie, jakby było mu szkoda, że musiałam się tym wszystkim faszerować. Nie chciałam mu tłumaczyć, że pogodziłam się z tą sytuacją. Chciałam jak najszybciej odwrócić temat zainteresowania i zmienić kierunek rozmowy. Dawałam radę i nie potrzebowałam litości ani użalania się nad losem, jaki de facto sama sobie zgotowałam.
-  Dobra, czyli wszystko już zrobiliśmy czy mamy jeszcze jakieś obowiązki? - Bartek stanął naprzeciwko mnie i objął mnie dłońmi w pasie, był w stanie objąć mnie tak, że zacisnął dłonie w pięść na moich biodrach.  Patrzył na mnie słodkim wzrokiem oczekując potwierdzenia swoich słów. W Jego oczach widziałam, że miał jakiś plan i nawet spodziewałam się jaki. Milczałam, a on przytulił mnie bliżej do siebie i delikatnie pocałował. Nie broniłam się przed tym, wiedziałam do czego to prowadziło i nie martwiłam się tym ani trochę. Dłuższą chwilę staliśmy obejmując się i namiętnie całując ale po chwili pragnęliśmy czegoś więcej. Bartek wziął mnie w ręce a ja zaplotłam wokół Niego nogi. Chłopak zaprowadził mnie do pokoju obok, to była Jego sypialnia. Delikatnie postawił mnie na podłodze, ani na chwilę nie przestając całować. Rozluźniłam swój uścisk i usiadłam na kolanach na łóżku czekając na Niego. Bartek zrobił to samo, znajdowaliśmy się naprzeciwko siebie klęcząc na czarno-białej pościeli. Chłopak czule zdjął mi koszulkę a po chwili patrząc mu głęboko w oczy zrobiłam to samo z Jego T-shirtem. Lubiłam jak tak na mnie patrzył, miał wtedy dużo pasji w sobie, jak i akceptował to jaka byłam. Początkowo byłam trochę zestresowana i spięta, co wiązało się z moim wyglądem. Od poprzedniego razu, kiedy widział mnie nagą, minęły dwa miesiące i wtedy wyglądałam trochę inaczej. Byłam bogatsza o kilka kilo, przez co nie było widać mi żeber, obojczyków czy kości biodrowych. Trudno było mi się przełamać, kiedy ja sama nie aprobowałam wyglądu swojego ciała. Natomiast kiedy w Jego oczach zobaczyłam, że nic się nie zmieniło, to przestałam się tym martwić i poczułam, że problem znajdował się jedynie po mojej stronie.  Bartek zdecydowanym ruchem odpiął mi biustonosz i przybliżył się do mnie, czułam swoje piersi na Jego klatce piersiowej. Bartek wstał i ściągnął spodnie wraz z paskiem. Wszedł na łóżko kładąc się na mnie i całował moją szyję, piersi i brzuch. Całkowicie mu się poddałam. Kochałam Go na tyle mocno, że wiedziałam, iż sam wiedział co miał robić. Gdy jeździł po moim ciele językiem, to czułam się wspaniale. Po przez każdy ruch swojego ciała wyrażał pożądanie w stosunku do mojej osoby. W pewnym momencie poczułam Jego dłoń na mojej dolnej bieliźnie i myśl jaka pojawiła mi się w głowie była zaskakująca „wreszcie”. Cieszyłam się, że nie słyszał moich myśli, gdyż sama byłam nimi zdziwiona. Odpłynęłam w nieznane, było mi tak dobrze, że wyłączyłam swoją głowę, co łatwe nie było, ale chciałam się skupić na Nim.
Po chwili Bartek zdjął swoje bokserki a ja czule się do Niego uśmiechnęłam i już nie czekałam na Niego tyko wyszłam mu naprzeciw. Zaczęłam całować Jego tors, składałam pocałunki na całej Jego klatce piersiowej. Nie chciałam już dłużej czekać  i on chyba też nie,  już się nie bawiliśmy się w pieszczenie swoich ciał, tylko zaczęliśmy się kochać. Pragnęłam go bardziej  i bardziej, ciągle było mi mało. Tęskniłam za nim niesamowicie, za czuciem w sobie Jego bliskości. Nie trzymaliśmy się konwenansów tylko próbowaliśmy czegoś nowego, przy nim nie bałam się wychodzić poza granice i standardy. Nie wstydziłam się swoich reakcji i dawałam mu do zrozumienia, że czułam się wspaniale. Uwielbiałam patrzeć, jak sprawiał mi przyjemność a co najlepsze, on też odczuł radość z naszego seksualnego zbliżenia.


I jak tam po świętach, brzuszki pełne? Zadowoleni z prezentów? 
Dziękuję Wam za życzenia i zapraszam do zaglądania na bloga, na dniach pojawią się kolejne części a wraz z nimi dodatkowe informacje :)

3 komentarze:

  1. Po świętach . MASAKRA, znaczy wspaniale. No, a rozdział tak zajebisty że aż mi się oczy świecą i mordka do ekranu śmieje :) . Taki słodkiii !! :* A ty jak tam po świętach ? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Po świętach świetnie tylko szkoda że tak szybko minęły. Oczywiście że zadowoleni z prezentów. Lecz ten fakt że przytyłam nie zbyt mnie cieszy. Opowiadanie bardzo fajne nie mogę się doczekać następnej części. :-)

    OdpowiedzUsuń