poniedziałek, 23 grudnia 2013

The experience cz 97

Dzisiaj czekała mnie druga rozmowa kwalifikacyjna ale nie stresowałam się zbyt mocno. Przygotowania były podobne co dnia poprzedniego, nawet ten sam strój. Spakowałam również torbę z kilkoma rzeczami na przebranie, piżamą, kosmetykami i innymi potrzebnymi rzeczami by móc nocować poza domem. Gotowa z spakowaną torbą zeszłam na dół, gdzie był tylko tata, mama musiała być już w pracy ponieważ była godzina 10.
-  Powiesz mi co się dzieje? Dlaczego chodzisz tak elegancko ubrana? - tato zwrócił się do mnie gdy tylko stanęłam przed nim. Dzisiaj już wiedziałam, że mi nie odpuści, sam ton Jego głosu był poważny. Martwił się o mnie co zresztą było zrozumiałe. Wzięłam głęboki oddech i starałam się jakoś wytłumaczyć swoje zachowanie. Nie mogłam trzymać go dłużej w niepewności, nie zasługiwał na to.
-  Idę na rozmowę o pracę – nie patrzyłam na Niego tylko spoglądałam w lodówkę próbując znaleźć coś co mogłabym zjeść. Wcale nie chciałam by odebrał moje zachowanie lekceważąco, po prostu bałam się tego co mogłam ujrzeć w Jego oczach.
-  Co? Czy Ty jesteś niepoważna? Masz się oszczędzać a nie pracować – tato był zły i ewidentnie niezadowolony z mojego pomysłu. Wstał od stołu i przystanął przy mnie. Czułam, że czekała mnie niewygodna rozmowa ale wiedziałam, że zdania nie zmienię.
-  Rozmawiałam o tym z lekarzem i się zgodził. Tato, ja wiem co robię, nie traktuj mnie jak małej dziewczynki. Mam 18 lat i chcę pracować, nie zabronisz mi tego – nie chciałam być niemiła ale musiałam postawić na swoim. Nie mogłam pozwolić by zniszczył to, nad czym tak długo myślałam. To była moja szansa, musiałam  Go do tego przekonać, przekonać, że wcale nie oszalałam.
-  Zapomniałaś chyba o tym, że masz się oszczędzać – nadal był zły i poddenerwowany. Nie chciałam się z nim kłócić i starałam się do tego nie dopuścić. Naprawdę wierzyłam, że byłam w stanie zapanować nad tym wszystkim.
-  Nie, o niczym nie zapomniałam. Pamiętam, że mam jeść a jak nie pamiętam to mam bransoletkę, która mi o tym przypomina, pamiętam o lekach, o tym, że mam chodzić na kontrole i do psychologa. O tym wszystkim pamiętam ale nie chcę całego swojego życia temu podporządkować. Muszę coś robić bo inaczej zwariuję. -  nie wiedziałam co miałam mu jeszcze powiedzieć, by go przekonać. Nie chodziło mi o wzbudzanie litości ale by zrozumiał, że siedzenie w domu nie oddziaływałoby na mnie pozytywnie.
-   Możesz u mnie w kancelarii pracować – tato chyba wyczuł, że poniekąd miałam rację ale chciał wywalczyć kompromis. Gdybym się zgodziła, to cały czas miałby nade mną kontrolę i pilnowałby mnie a tego nie chciałam.
-  Chcę zrobić coś sama, na własny rachunek, by mieć z tego większą satysfakcję, więc przepraszam Cię ale nie mogę się zgodzić ale dziękuję. Tato uwierz mi, że wiem co robię. Muszę lecieć bo się spóźnię. Będę dzisiaj nocować u Bartka – spakowałam wszystkie leki i kilka butelek wody bym mogła rozpuścić leki w proszku. - Kocham Cię i nie martw się tak o mnie. Wszystko jest dobrze – dałam mu buziaka w policzek a on położył swoje dłonie na moich ramionach, jakby chciał mnie tym zatrzymać. Patrzyłam mu głęboko w oczy mając nadzieję, że i tym razem mi ulegnie.
-  To przez to co mama powiedziała? - aż ciężko było mi ślinę przełknąć gdy wypowiedział te słowa. Odwróciłam wzrok ponieważ nie chciałam go okłamywać. - Nie musisz nikomu niczego udowadniać, ja wiem, że jest inaczej. - dał mi całusa w czoło i zwolnił uścisk. Rzuciłam mu uśmiech i wyszłam z domu. Było mi ciężko po tej rozmowie i nie wpłynęła ona na mnie zbyt dobrze. Miałam tysiąc różnych myśli i przez chwilę nabrałam wątpliwości, myślałam nad tym, czy aby dobrze robiłam. Czas mnie naglił więc już dłużej nie zwlekając pojechałam do galerii handlowej gdzie miała odbyć się walka o posadę w sklepie odzieżowym.
Rozmowa by miła tak samo jak mężczyzna,  który był managerem. Odpowiedź miałam dostać tego samego dnia do godziny 20. Nie wiedziałam czego miałam się spodziewać, ponieważ bardziej zależało mi na pracy w hotelu, po prostu byłaby ciekawsza ale ta również była fajna, przede wszystkim lżejsza. Od razu z galerii pojechałam do Bartka, marzyłam o tym by wziąć prysznic i przebrać się w coś luźniejszego i przewiewnego. Było strasznie gorąco, a ja w czarnej obcisłej sukience myślałam, że spłonę.
Jako, że mój chłopak mieszkał na osiedlu obok centrum handlowego, to po niedługim czasie byłam pod blokiem w którym miało znajdować się mieszkanie Bartka. Będąc na dole zadzwoniłam do Niego by spytać się który ma numer mieszkania i jak już wiedziałam gdzie miałam się udać, to po prostu tam poszłam.
-  Hej – Bartek otworzył mi drzwi. Przywitał mnie uśmiechem i od razu podszedł bliżej mnie by złożyć na moich ustach namiętny pocałunek.
-  Wow – tylko  na tyle było mnie stać po takim przywitaniu. Nie spodziewałam się tego, ale nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo byłam za tym stęskniona. Kiedy zatraciłam się w Jego ustach, poczułam dreszcze na całym ciele ale także serce zaczęło bić mi znacznie szybciej.
-  Chodź – zgodnie z Jego słowami weszłam w głąb mieszkania, które było proste ale i nowoczesne, przede wszystkim przestronne. Korytarz był biały z jasnymi panelami. Salon również był ozdobiony jasnymi ścianami, znajdowała się w nim czarna skórzana kanapa, szklany stolik i telewizor. Salon był mały ale połączony z kuchnią wyposażoną w czarno czerwone meble. Wszystko było takie typowo męskie ale i estetyczne. Bardzo mi się tam podobało.
-  Ładnie tu – odwróciłam się twarzą do Bartka, który od razu wziął mnie w ramiona i przytulił do siebie. Dawno Go takiego czułego nie widziałam. W sumie ostatni raz byliśmy blisko siebie na weekendzie majowym, a to już minęły dwa miesiące od tamtego czasu. Jemu też musiało brakować czułości i bliskości. Uwielbiałam się do Niego przytulać a raczej, wtulać się w Jego ciało. - Mogę wziąć prysznic? Muszę się przebrać bo zaraz spłonę – popatrzyłam na Niego, a on wcale nie miał zamiaru się ze mną rozstawać.
-  Mogę Ci pomóc – szepnął mi do ucha i zaczął składać pocałunki na mojej szyi. Zaśmiałam się sama do siebie ponieważ było mi bardzo przyjemnie a z drugiej strony niezręcznie.
-  Bartek, opanuj swoje męskie popędy – zdecydowanie ale i delikatnie odepchnęłam Go od siebie co spowodowało, że i u Niego pojawił się figlarny uśmiech. Był nieco zawiedziony lecz i chyba znał mnie na tyle dobrze, by wiedzieć, że to się nie uda. Spojrzałam na zegarek, dochodziła 12. Powoli przychodziła pora byśmy zaczęli myśleć co zjeść na obiad. - Ja wezmę szybki prysznic, przebiorę się w coś wygodniejszego i pójdziemy do sklepu. Pomyśl co chcesz zjeść, ja muszę coś płynnego więc mogę jakąś zupę sobie zrobić a Ty myśl co byś wrzucił na ruszt. Będę za kilka minut – dałam mu buziaka w policzek i zniknęłam w łazience. Na początku wzięłam głęboki oddech ponieważ trochę było mi duszno i to była chwila na odetchnięcie.  Włosy związałam w wysoki kok i wzięłam prysznic. Od razu poczułam się lepiej. Założyłam krótkie dresowe spodenki i czarną bokserkę. Gdy wyszłam z łazienki Bartek siedział przed telewizorem.
-  Możemy iść – uśmiechnęłam się do Niego po czym on wstał z kanapy i zaczął ubierać buty. Ja włożyłam białe trampki i byłam gotowa. Bartek otworzył drzwi i gdy już wyszliśmy z mieszkania objął mnie i udaliśmy się do sklepu.

 Mam nadzieję, że się podoba :) A z życzeniami pojawię się jutro :) 

7 komentarzy:

  1. Super <3 Nareszcie więcej Bartka :P / Lovciak

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie , oczywiście że się podoba : P oby tak dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :) bardzo podoba mi się to opowiadanie , jest inne od tych wszystkich innych :)) zawsze kiedy widze że jest kolejna część to sie ciesze ;* oby tak dalej :3 /Julka

    OdpowiedzUsuń
  4. Barteek <3 wreszcie! Bardzo mi sie podoba ta czesc i lucze ze w kolejnej bedzie wiecej ich bliskosci. Nie boj sie wplatac czasem jakies elementy wrecz erotyczne. Mi osobiscie to soe podoba :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajne zgadzam sie z innymi. No i w koncu bartek ! Swietnie

    OdpowiedzUsuń