sobota, 11 stycznia 2014

The experience cz 102 2/2

 Z Bartkiem był prawdziwy rollercoaster, raz wspaniale a następnego dnia nie wiedząc czemu, sytuacja była odwrócona do góry nogami. Potrzebowałam stabilizacji w swoim życiu i gdy już ją osiągnęłam, to On musiał sprawić, że znowu byłam niepewna przyszłości i zaczynałam bać się żyć. Nie chciałam dłużej męczyć swojej głowy tymi myślami. Przebrałam się w krótkie jeansowe spodenki i założyłam czarną prześwitującą koszulę na ramiączkach. Postanowiłam wybrać się do dziadków, chciałam spędzić kilka godzin na świeżym powietrzu, a tam mogłam to bez problemu uczynić. Dodatkowo miałam możliwość porozmawiania z babcią, która była dla mnie niesamowitym oparciem. Bardzo mi imponowała i była godnym wzorem do naśladowania. Kiedyś, w gimnazjum, kiedy mieliśmy napisać opowiadanie o swoim autorytecie, to jako jedna z nielicznych osób opisałam właśnie swoją babcię.
Droga do domu dziadków minęła bardzo szybko, miałam wrażenie, że ledwo ruszyłam a już byłam na miejscu, odległość pomiędzy naszymi domami wynosiła 30 kilometrów.
Gdy byłam na miejscu zastałam iście sielankowy widok. Dziadek  właśnie podawał babci herbatę czule się przy tym do niej uśmiechając. Kiedy mnie zauważyli to od razu na ich twarzach rozgościł promienisty uśmiech, nie mogłam się jemu oprzeć i poszłam w ich ślady. Czym prędzej wysiadłam z samochodu i podeszłam do nich chcąc się przywitać. Ich uściski były pełne miłości i radości z powodu mojej wizyty.
- Ale ja się za Wami stęskniłam – mimo, że odwiedzili mnie w szpitalu to i tak czułam się bardzo stęskniona. Tęskniłam za ich widokiem, za tym szczęściem i miłością jaka od nich emanowała.
- Wypijesz z nami herbatę? – dziadek popatrzył na mnie ewidentnie mając nadzieję, że zostanę na dłużej. Kiedyś bardzo lubiłam u nich nocować a w wakacje pozostawałam u nich cały miesiąc. Z ogromną chęcią chciałam wrócić do dawnych czasów i gdyby nie to, że miałam pracę znów chciałabym u nich pomieszkać.
- Bardzo chętnie – po moich słowach dziadek od razu poszedł do domu a babcia obejmując mnie prowadziła do stołu gdzie przed chwilą siedziała.
- Na długo zostaniesz ? – nie myliłam się, oboje myśleli że przyjechałam na kilka dni. Przykro mi było, że musiałam ich rozczarować.
- Niestety nie, dzisiaj wracam do domu, ale obiecuję, że będę częściej wpadać. Mam Ci tyle do opowiedzenia, że nie wiem od czego zacząć – czule zwróciłam się do babci, która  posmutniała ale moje zapewnienie trochę ją uspokoiło.
- To siadaj i mów – babcia wskazała mi wolne krzesło i usiadła obok mnie. Słońce jeszcze grzało jak szalone więc łapiąc jego ostatnie promienie wpatrywałam się w rozpościerający widok natury. Zastanawiałam się od czego zacząć i jak wszystko ubrać w słowa, by nie przybrać oskarżycielskiego tonu.
- Często kłóciłaś się ze swoją mamą? – babcia rzadko opowiadała mi o swojej mamie więc byłam ciekawa jakie relacje panowały pomiędzy nimi. Byłam świadoma, że kiedyś były całkiem inne czasy i wychowanie oraz stosunek dzieci do rodziców był odmienny, od tego co można było zauważyć w rzeczywistości, ale pewne rzeczy były niezmienne.
- Rzadko. Twoja prababcia była bardzo silną kobietą i uważała, że dzieci nie miały prawa głosu. Wiele razy się z nią nie zgadzałam, ale siedziałam cicho by nie dostać po ciele. Czasami miałam ochotę wykrzyczeć jej co czułam ale to i tak wtedy nie miałoby sensu. Nie mogłam z nią być szczera i opowiedzieć o swoich zmartwieniach bo traktowała to jako błahostki. – babcia się zamyśliła i urwała swoją wypowiedź. Za moją sprawą wracała do czasów dzieciństwa, które były już naprawdę odległe. – Wielką radością było dla mnie to, że jako mama nie brałam z Niej przykładu pomimo, że była dobrą kobietą, że Twój tata pomimo, że jest chłopakiem to przychodził do mnie i miał zaufanie. Z Twoim tatą naprawdę rzadko się kłóciłam, dziadek zarzucał mi, że Go rozpieszczałam. On chciał trzymać reżim, by Twój ojciec wyrósł na silnego mężczyznę. – babcia wspominając dawne czasy uśmiechała się do siebie a ja dokładnie, nie przerywając jej wypowiedzi przysłuchiwałam się opowiadaniom. – Twój ojciec był strasznie rozrywkowym dzieckiem, ciągle Go gdzieś ciągnęło, nie lubił pomagać w gospodarstwie. Zawsze szybko wykonywał swoje obowiązki by tylko dziadek pozwolił mu jechać na boisko. Miał obraną swoją ścieżkę i można było z nim gadać, namawiać, prawić kazania a on i tak robił wszystko po swojemu – dzięki słowom starszej kobiety zrozumiałam jak bardzo byłam podobna do swojego taty. To było niesamowite ale czułam jakby opowiadała o mnie. Uśmiechałam się do siebie nie mogąc uwierzyć w to co słyszałam.
- Z Maćkiem byliście takim Jego połączeniem. Marcin jest już inny. – nagle dziadek wtrącił się do rozmowy. To co powiedział bardzo mnie zastanowiło i zaczęłam o tym intensywnie myśleć.
- Tak to prawda. – babcia kiwała głową na znak aprobaty słów dziadka. W jej oczach zauważyłam łzy. – Wy mieliście swój rytm życia i nim kroczyliście. Wasze szalone wybryki przypominały mi zachowania Waszego ojca. Nawet jak byliście mali to wszędzie wsadzaliście swój nos, nie szło Was upilnować. Po Waszym skoku z boungee, Wasz tata przyjechał do nas chwaląc się, że to Jego krew. Był strasznie dumy z tego co zrobiliście i nie mógł przestać się cieszyć – tym mnie babcia jeszcze bardziej zaskoczyła. Nigdy mi o tym nie mówiła a tu się okazało, że tato szczycił się naszym dokonaniem. Kręciłam głową ze zdumienia.
- A mama ? – babcia ciągle mówiła tylko o tacie a ani razu nie wspomniała o mojej mamie. Nie wiedziałam czy specjalnie to robiła czy to był tylko przypadek.
- Twoja mama bardzo uspokoiła ojca i sprawiła, że usiadł na tyłku. Kto by pomyślał, jeszcze nie tak dawno ciągle stawiał na swoim i kroczył swoją drogą a po pewnym czasie zrezygnował – jej słowa były gorzkie. Z pozoru można było pomyśleć, że dobrze się stało ale widziałam zawód w Jej oczach. Ewidentnie miała żal o to, że tata przestał dopinać swego, że porzucił swój indywidualizm, chociaż ja uważałam, że nie do końca tak było. Tata zawsze był w stanie się sprzeciwić i trzymał się swojego zdania, więc babci musiało chodzić o coś innego.
- Oj tak, Jego szalone pomysły – dziadek znowu powtórował babci a ja byłam ciekawa o czym oni mówili. Musiało im chodzić o jakąś konkretną sytuację bo znacząco na siebie popatrzyli. Za wszelką cenę musiałam się dowiedzieć o czym tak rozprawiali.
- To znaczy? – z uśmiechem spojrzałam na dziadków, którzy wpatrzeni byli w swoje twarze chcąc odczytać jedno z drugiego czy aby dobrze robili.
- To tajemnica, ale i tak wiem, że nikomu nie powiesz – dziadka wypowiedź tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że coś skrywali. Moje zaciekawienie znacznie wzrosło i byłam rządna wiedzy.
- Ojciec zawsze miał szalone pomysły. Kiedy Twoja mama była z Tobą w ciąży, to koledzy Twojego ojca wyciągali go na przystanek Woodstock. Twoja mama nie chciała w ogóle o tym słyszeć i kategorycznie zabroniła mu tam jechać, mimo, że Twoi bracia pozostawali z nianią. Teraz Andrzej by odpuścił ale nie kiedyś. On miał ogromną ochotę tam jechać. Jak chodził jeszcze do szkoły to jeździł na różne takie festiwale, miał długie włosy i w ogóle był nieposkromiony. I jako, że naprawdę chciał tam jechać to powiedział Twojej mamie, że jedzie w delegację na dwa dni. Przyjechał do nas, przepakował torbę, schował samochód do szopy i z kolegami pociągiem pojechał. Jego radość po powrocie była ogromna. Gdy się urodziłaś też pojechał, chyba przez 3 lata tak jeździł a później odpuścił, chociaż ciągle mówił, że chciałby tam wrócić. Twoja mama nigdy nie chciała się zgodzić a on miał wyrzuty sumienia, że ją okłamywał, że zostawiał Was samych z nianią – nie mogłam uwierzyć, że mój szanowany ojciec, prawnik takie rzeczy robił. Śmiałam się z tego w niebogłosy. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że byliśmy do siebie podobni. Z Maćkiem też chcieliśmy się tam wybrać ale mama nam nie pozwalała i bojąc się, że pojedziemy bez jej zgody wykupowała nam wakacje na czas Woodstocku. 
- Ojciec to miał pomysły – nie mogłam wyjść z podziwu kreatywności mojego taty. Dziadkowie poszli w moje ślady ponieważ również nie mogli opanować swojego śmiechu.
- Tak, nie narzekaliśmy na brak rozrywki, już on o to dbał – dziadek mimo swojego reżimu chyba był dumny z indywidualności swojego syna.

- Ale pod wpływem Twojej mamy się zmienił. – babcia sama nie wiedziała, czy wszystko poszło w dobrą czy w złą stronę ponieważ trudno było to określić. Ważne było, że mój tato wyrósł na odpowiedzialnego mężczyznę, że był wspaniałym ojcem i mężem. Z rozmowy z dziadkami wyciągnęłam inny chyba najbardziej zaskakujący wniosek. Oni chyba do końca nie przepadali za moją mamą, ale nigdy nie dawali temu wyrazu.

Dziękuję, że jesteście i że czytacie:* Tak się cieszę, że Was mam :) 

4 komentarze:

  1. Nooo i kolejnytwój niepowtarzalny bajkowy fragment długiej opowieści o nie zawsze bajkowym życiu. Ale lubie jee :) (Sorka za brak przecinków ale jestem padnięta i nie wiem gdzie mam je stawiać :P )

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż mi się lata i wakacji zachciało. W głowie mam takie przepiękne wyobrażenie domku dziadków Gosi. Niewielka chatka, drewniana, koło drzwi wejściowych mała weranda, wokół której pełno różnorodnych kwiatów i drzew. A oni siedzą tam sobie i cieszą się z życia. Ach. Cudownie, że można tak się rozmarzyć czytając tylko opowiadanie, ale jak niezwykłe! Bardzo podoba mi się ta część, oby więcej takich :D
    A swoją drogą to ja też nie bardzo lubię mamę Gosi ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny blog. Zapraszam do mnie: http://karmazynowabajka.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń
  4. super tylko szkoda że krótki;) czekam z niecierpliwością na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń