wtorek, 14 stycznia 2014

The experience cz 103

Wczorajszego dnia do późna siedziałam u dziadków. Poza rozmawianiem o moim tacie pomówiliśmy o mojej kłótni z mamą oraz o tym, że miałam pracę. Z dziadkami mogłam swobodnie rozmawiać na wiele tematów, nawet o moim związku z Bartkiem. Nie czułam się przy tym w ogóle skrępowana. Wiedziałam, że to, co mówiłam, zachowają dla siebie a ponad to mnie zrozumieją.
Wstałam wcześnie rano, ponieważ była już 8 ale nie miałam ochoty spać. Słońce przedzierało się przez spuszczone rolety w pokoju dając mi znać, że szykował się piękny dzień. Nie zamierzałam leżeć w łóżku i grzać kołdry. Przebrałam się w zwykłe krótkie dresowe szorty i czarną bokserkę i zeszłam na śniadanie. Już schodząc po schodach słyszałam, że w kuchni byli rodzice, ale nie zamierzałam zawracać, by specjalnie nie unikać mamy.
-    Cześć – uśmiechnęłam się do rodziców i podeszłam do lodówki penetrując jej zawartość. Postanowiłam zrobić sobie jajecznicę, ale płynną jak zalecał lekarz.
-    Już na nogach? Do pracy idziesz? - tato zwrócił się do mnie a mama cały czas milczała, co mnie w ogóle nie zdziwiło. Zastanawiałam się, czy nie przełamać góry lodowej, która się zebrała pomiędzy nami, ale uznałam, że to ona miała problem ze mną a nie ja z nią. Nie wiedziałam za co miałabym ją przeprosić, jedynie chyba za to, że nie poszłam wtedy do szkoły, ale to wydawało mi się błahe i przedawnione.
-    Dopiero na 14. Pracuję na dwóch zmianach, od 6 do 14 i od 14 do 22. Także będę późno w domu – uśmiechnęłam się do taty, który również miał dobry humor. Jak tak sobie na Niego patrzyłam to nie mogłam uwierzyć, że aż tak niezłe ziółko z Niego było. Śmiać mi się z tego chciało, ale nie mogłam dać tego po sobie poznać, szczególnie w obecności mamy. Cały czas robiłam swoje śniadanie a gdy już było gotowe usiadłam obok taty przy stole.
-    A jak wczoraj pierwszy dzień? - było mi bardzo miło, że się spytał i że to go interesowało. Nie mieliśmy okazji wcześniej porozmawiać, więc to była chwila dla nas.
-    Dobrze, wszyscy są naprawdę bardzo mili i pomocni. Okazało się, że będę pracować na restauracji i uczyć się by zostać recepcjonistką. Myślałam, że na początek będę musiała sprzątać pokoje i obawiałam się toalet, ale na szczęście to były tylko moje obawy. A, tato masz jeszcze chwilę? Bo muszę dzisiaj zanieść podpisaną umowę. Przeczytałam ją i nic złego w niej nie znalazłam, ale na wszelki wypadek wolałam ją wziąć byś jeszcze przejrzał – dobrze, że sobie o tym przypomniałam, bo inaczej musiałabym ją zanieść bez pokazania tacie a nie czułabym się z tym komfortowo. Młodych ludzi łatwo oszukać nawet na tak prostych rzeczach.
-    Jasne, przynieś – mój tato to był anioł. Od razu pobiegłam na górę po dokumenty i gdy wróciłam podałam je tacie. Podczas gdy on czytał papiery, które mu dałam to dokończyłam śniadanie, wzięłam tabletki i naszykowałam sobie drugie śniadanie. - Wszystko w porządku, normalna umowa. Tylko gdybyś chciała zrezygnować to masz dwutygodniowy okres wypowiedzenia, więc pamiętaj o tym. Śmiało możesz podpisać – tato wstał od stołu i zaczął się zbierać. Byłam mu niesamowicie wdzięczna za poświęconą uwagę.
-    Dziękuję – przytuliłam się do Niego a on standardowo dał mu buziaka w czoło. To było sztampowe zachowanie, ale bardzo czułe i strasznie je lubiłam.
-    Lecę do pracy – pożegnał się ze mną a później z mamą. Zostałyśmy same, ale nie było nam po drodze do rozmowy. Mama gdy posprzątała to bez słowa wyszła do sypialni. Kilka razy miałam już ochotę coś powiedzieć, ale darowałam sobie. Poszłam do swojego pokoju po książkę i telefon i zeszłam do ogrodu by się trochę poopalać. Był ranek a słońce prażyło niesamowicie, pozwoliło mi się to zrelaksować.
-    Już się opalasz? – z czytania wyrwał mnie głos Marcina. Wraz z talerzem pełnym kanapek usiadł obok mnie. Dawno ze sobą nie rozmawialiśmy.
-    Zbieram siły. Która godzina? - to nic, że miałam obok telefon, nie chciałam odrywać się od książki.
-    Jedenasta. Słyszałem, że pracujesz – uzmysłowiłam sobie, że obiecałam mu, iż pierwszy się dowie. Było mi niezmiernie głupio, że nie dotrzymałam swojej obietnicy. Tyle się ostatnio działo, że nawet nie miałam czasu mu o tym powiedzieć.
-    Tak. - odłożyłam książkę i przesiadłam się tak, by być naprzeciwko brata. - Przepraszam Cię, że wcześniej Ci nie powiedziałam. Ale jak chciałam, to Ciebie nie było a później byłam u Bartka. Ale tak, dostałam pracę w hotelu, na razie jestem kelnerką, ale będą mnie uczyć bym była recepcjonistką. Dzisiaj idę na 14. – w jak najkrótszym czasie chciałam mu jak najwięcej przekazać. Miałam poczucie winy i nie chciałam by brat był zły na mnie.
-    Przestań, nie przejmuj się tym. Gratuluję – Marcin dał mu całusa w policzek i promiennie się do mnie uśmiechnął. - Słuchaj a myślałaś by jechać gdzieś na wakacje? W piątek jadę z znajomymi nad morze, nie chcesz się dołączyć? Oczywiście z Bartkiem?– byłam zaskoczona Jego propozycją oraz tym, że już w piątek wyjeżdżał. Zdałam sobie sprawę z tego, że czas niesamowicie gnał, a My powoli mieliśmy coraz mniej czasu dla siebie.
-    Nie chcę na razie brać urlopu, ledwo co zaczęłam pracę – uśmiechnęłam się do brata dając mu do zrozumienia, że to zły pomysł. Fajnie byłoby gdzieś wspólnie się wybrać, ale nie był to odpowiedni moment. Chciałam też się bardziej wzmocnić i musiałam pamiętać też o tym, że co tydzień musiałam stawiać się w szpitalu.  
-    A w sierpniu? Zawsze jeździliśmy razem na wakacje może i w tym roku gdzieś się wybierzemy? Gdzieś za granicę? - to, co mówił, było bardzo miłe i poczułam Jego braterską miłość. To nie był głupi pomysł, ale musiałam mieć głowę na karku.
-    Nie widzę przeciwwskazań, ale postanowiłam utrzymywać się sama. Nie chcę pieniędzy od rodziców i nie wiem jak będę stała z kasą, muszę też o tym z Bartkiem porozmawiać. Nie wiem czy będzie nas stać by wyjechać gdzieś za granicę, ale nad morze albo w góry chyba damy radę. - nie mogłam podejmować decyzji bez Bartka, ale i też musiałam brać pod uwagę swoje finanse.
-    Przestań się martwić kasą, nie chcesz od rodziców to możesz wziąć ode mnie. Przecież pieniądze nigdy nie były problemem. Chodzi o to, co mama mówiła, tak? Gośka, weź to olej przecież wszyscy wiemy, że to nie prawda. - Marcin był trochę oburzony moimi słowami i nie był już tak spokojny jak wcześniej. Poniekąd miał rację, słowa mamy były oderwane od rzeczywistości tylko, że ona tego nie zauważała a ja chciałam jej udowodnić, ze się myliła.
-    Może i tak, ale chcę pokazać, że bez jej pieniędzy też sobie poradzę. Karta kredytowa od rodziców leży schowana głęboko w szufladzie i nie ruszę jej. Pracuję po to by mieć satysfakcję i oderwać się od siedzenia w domu. Dzięki temu czuję się lepiej.  - starałam się by Marcin zrozumiał moje zachowanie. Byłam uparta i jak już postanowiłam, że nie będę korzystać z karty to chciałam się tego trzymać. Nie wiedziałam co musiałoby się wydarzyć bym ruszyła te pieniądze.
-    Okej, rozumiem chcesz pracować, pracuj. Ale nie mów, że może nie być Cię stać na wyjazd. Jak nie chcesz brać kasy ode mnie to Ci pożyczę, później będziesz mi oddawać. - Marcin był nieugięty i wiedziałam, że nie robił tego, by coś z tego mieć, ale robił to dla mnie, bym odpoczęła i zregenerowała siły po ostatnich przejściach.
-    Porozmawiam o tym z Bartkiem i jak już coś postanowimy to dam Ci znać. Nie martw się tak o mnie, jestem pod dobrą opieką - dałam mu sójkę w bok i wróciłam do czytania książki.
-    Jak ktoś o Ciebie nie zadba to już sama o sobie nie pamiętasz – to zdanie Marcin wypowiedział niby żartem, ale dosyć poważnie, nie było o co się oburzać, ponieważ większość ludzi bardziej martwiła się innymi, dbała o czyjeś szczęście zapominając o sobie. Dlatego ważni byli przyjaciele, rodzeństwo, rodzice, by dbali o nas, kiedy sami o tym zapominaliśmy.


Przed godziną 13 poszłam wziąć prysznic i zaczęłam zbierać się do pracy. Nie ubierałam się jakoś specjalnie, bo i tak miałam strój pracowniczy. Zrobiłam lekki makijaż a włosy związałam w kok by mi nie przeszkadzały. Postanowiłam, że gdy dostanę wypłatę pójdę do fryzjera, ponieważ włosy miałam już za długie i chciałam coś z nimi zrobić, po prostu potrzebowałam zmiany. Pakując torebkę zerknęłam na telefon, na którym widniała wiadomość od Bartka. Zdziwiłam się, że się odezwał. „O której kończysz pracę?”. Byłam zaskoczona tym smsem. Nie byłam na Niego obrażona, ale było mi przykro, że nie zainteresował się jak mi poszło. Ale cóż, nie miałam czasu się tym przejmować. Szybko odpisałam mu, że o 22 i pojechałam do hotelu. Przebrałam się w odpowiedni strój i najzwyczajniej w świecie pracowałam. Było bardzo dużo ludzi, więc znowu nie było mowy bym udała się na recepcję, ale miałam nadzieję, że w końcu wieczorem uda mi się tam pójść. Podczas przerwy poszłam do bufetu i gdy szłam z zupą do stolika zawołała mnie Natalia, która siedziała wraz z chłopakiem z recepcji, nie miałam pojęcia jak się nazywał, ale od razu przyciągnął moją uwagę, ponieważ miał jakieś zagraniczne korzenie, bardziej egzotyczne. Nie był murzynem, ale był ciemniejszy niż Polacy, był mulatem.
-    Hej –  po tym jak się uśmiechnęłam to dosiadłam się do stolika, który zajmowali. Przypomniałam sobie słowa Natalii jak opowiadała mi o osobach pracujących w hotelu. Mówiła o Dawidzie i Michale, że wraz z nią pracują na recepcji, oraz że są strasznymi podrywaczami. Nie wiedziałam, czy ten chłopak to Dawid czy Michał, ale wiedziałam, że był przystojny i nie dziwiłam się, dlaczego uważano go za podrywacza, ewidentnie miał na co uwodzić – Gosia – wyciągnęłam rękę do chłopaka chcąc się przywitać, ale i poznać Jego imię.
-    Michał – chłopak z pięknym uśmiechem na twarzy uścisnął moją dłoń. Serce zabiło mi szybciej, co spowodowało, że czułam się głupio, ponieważ miałam chłopaka i obcy facet nie powinien był tak na mnie działać.  Nie zastanawiając się dłużej wzięłam się za jedzenie zupy by zdążyć zjeść ją podczas przerwy.
-    Jak Ci się pracuje? - Natalia zwróciła się do mnie wyrywając mnie z karcenia siebie samej za to, jakie uczucia wzbudził we mnie nowo poznany chłopak.
-    Dobrze, jak na razie nie mam zastrzeżeń. - uśmiechnęłam się do niej i nie mogłam się powstrzymać by nie spojrzeć na Michała, który jak na złość też się patrzył na mnie.
-    Około 19 zrobi się luźniej do przyjdź do nas, zapoznasz się ze wszystkim – Natalia była bardzo pomocna i gdyby nie ona, byłoby mi znacznie ciężej. Mimo, że znałam ją bardzo krótko to zdążyłam ją naprawdę polubić.
-    Dobra. - powtórowałam dziewczynie i dokończyłam jeść. Trudno było mi się skupić na trzymaniu łyżki, ponieważ nieustannie czułam na sobie wzrok młodego chłopaka, zastanawiałam się jakie miał korzenie i co myślał o mnie.
-    Może zrobimy jakąś małą imprezę? Tak na powitanie Gosi – zaskoczyły mnie słowa Michała. Poczułam się niezręcznie z tym, że miałam być powodem organizowania imprezy. Zanim zdążyłam zgasić ich entuzjazm, Natalia powtórowała koledze.
-    Super pomysł. – dziewczynie ewidentnie spodobała się ta myśl a ja nie czułam się komfortowo, ponieważ miałam żałobę i nie chciałam imprezować. Z jednej strony fajnie było się zintegrować, ale wewnątrz czułam sporą barierę, której chyba nie w stanie byłam pokonać.
-    Słuchajcie ja nie mogę, mam żałobę – niepewnie spojrzałam na towarzyszące mi osoby, które nieco spokorniały, ale zobaczyłam, że to co powiedziałam, nie spowodowało, że całkowicie zrezygnują z tych planów.
-    To pójdziemy do baru, na piwo – Michał chciał rozwiać towarzyszące mi wątpliwości i na Jego twarzy pojawił się czarujący uśmiech, któremu nie sposób było się oprzeć. - Ludzie, kto w piątek chętny na piwo?! - Michał donośnym głosem zwrócił się do ludzi przebywających na stołówce. Nie zaskoczyło mnie to, że osoby młodsze wiekiem zgodziły się iść się napić. Michał już wszystko z pozostałymi ustalił. W piątek o 18 mieliśmy spotkać się w knajpie piwnej w centrum miasta. Tego dnia mieliśmy ranną zmianę, więc nie było problemu żeby następnego dnia iść do pracy.
-    Dobra, to ja idę do szatni – powiedziałam do Natalii i po uraczeniu Michała uśmiechem, udałam się do swojej szafki by wziąć leki. Na telefonie czekała na mnie wiadomość od Bartka „Przyjadę po Ciebie. Będę czekał o 22 pod hotelem”. Nie rozumiałam, po co chciał po mnie przyjechać i nawet nie spytał się czy tego chciałam, zresztą przyjechałam samochodem, więc wolałam sama wrócić do domu. Najbardziej zezłościłam się na to, że zdecydował za mnie. „Jestem samochodem a jutro mam na 6 rano, więc chcę jechać do domu.”. Pospiesznie odpisałam na otrzymaną wiadomość i wróciłam do pracy. Dzisiejsza praca w restauracji była bardzo obfita, poza kilkoma komplementami otrzymałam też spore napiwki. Zdecydowałam, że przeznaczę je na zatankowanie samochodu. Trochę to bolało, że pieniądze pójdą na jeden, mało widoczny cel, ponieważ w portfelu miałam tylko 20zł, ale żyłam nadzieją, że kolejne dni również będą dorodne.

Było tak jak mówiła Natalia, już przed 19 w restauracji był znikomy ruch, więc udałam się na recepcję. Byłam nieco przestraszona tym, czego musiałam się nauczyć, ale wiedziałam, że miałam czas i nikt mnie nie poganiał. Natalia wraz z Michałem uczyli mnie obsługiwać program w komputerze, cały czas byliśmy pod ostrzałem spojrzeń ze strony concierg'a więc musieliśmy zachować powagę. Michał niby mi wszystko tłumaczył, ale miałam wrażenie, że flirtował ze mną, starałam się być nieugięta i niedostępna, ale nie dlatego by go jeszcze bardziej do siebie przyciągnąć, ale by dać mu kosza, zanim miał zamiar podjąć jakieś szersze działania.
O 22 wszyscy zebraliśmy się do szatni i przebieraliśmy się. Dzisiaj byłam zmęczona i chciałam się położyć by już o 6 być wypoczętą i gotową do pracy. Wraz z Natalią i Michałem opuściłam hotel gdzie przy swoim samochodzie zauważyłam Bartka, co prawda pisał, że będzie na mnie czekał, ale miałam nadzieję, że odwiodłam Go od tego pomysłu.
-    Co to za chłopak? - Natalia popatrzyła na mnie ze sporym strachem. Faktycznie, trochę to dziwnie wyglądało. Wysoki, dobrze zbudowany chłopak, ubrany w ciemne ubrania, opierał się o mój samochód. Sama na początku się przestraszyłam, ale poznałam stojącego tam chłopaka. Michał też patrzył na mnie z niepokojem w oczach, był gotowy ruszyć i rozmówić się z nieznajomym.
-    Mój facet, muszę lecieć. Do jutra – pożegnałam się z nowymi znajomymi i podeszłam do samochodu, chciałam jak najszybciej wyjaśnić zaistniałą sytuację.

I jak Wam się podoba? Mam nadzieję, że nie za długa ta część :)

8 komentarzy:

  1. Genialne opowiadanie jak zawsze :3 ja właśnie lubie takie dłuższe części :)

    OdpowiedzUsuń
  2. za długa? właśnie dobra. takie krótkie są gorsze, bo robisz ochotę na dobrą akcję a tu nagle koniec ;<
    ale piszesz cudownie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. kiedy następena część? Opowiadanie. cudowne, czekam z niecierpliwością na next <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super to opowiadanie , masz talent dziewczyno! Moim zdaniem te dłuższe części są wiele lepsze i ciekawsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja lubię i tek krótkie, co nie znaczy oczywiście, że długie są złe ;D Podoba mi się ta część. Oby więcej takich :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna ;) Czekam na kolejną :*

    OdpowiedzUsuń
  7. hyhy super michał zobaczy że Gosia jest zajęta ..powinna jeszcze czule przywitać się z Bartkiem :D

    OdpowiedzUsuń