Następnego dnia spałam już u dziadków i
kiedy tylko wstałam to pojechałam do pracy, czyli tak jak zawsze. Humor miałam
średni i dosyć byłam przytłoczona tym co działo się w moim życiu. Było mi wstyd
za swoje zachowanie i to jak lekko żyłam, w szczególności jeżeli chodzi o
kontakty z innymi mężczyznami. Z tego co piszę, wychodzi, że byłam rozwiązła,
ale w sumie tak nie było, jedynie w 5 procentach. Powinnam była być wierna
jednemu i nie stwarzać sytuacji, które mogłyby być co najmniej dwuznaczne, bądź
dawać jakiekolwiek znaki. To chyba było spowodowane tym, że poczułam się nazbyt
pewnie będąc z Bartkiem i za bardzo sobie ufając. Dlatego też w pracy
zwiększyłam dystans pomiędzy sobą a Michałem. Ponad to, nie chciałam więcej
mieć nieprzyjemności ze strony Patrycji, ale wiedziałam jedno, że jeszcze jedna
sytuacja a już nie będę tak grzeczna. Moja cierpliwość też się kiedyś kończy i
na pewno nie pozwoliłabym sobie na zastraszanie czy naruszanie spokoju jaki
panował w moim życiu szczególnie przez taką dziewczynę, jaką ona była.
Po pracy wracałam spokojnie samochodem do
dziadków gdzie na samą myśl o babcinym obiedzie robiłam się głodna. Ich dom
traktowałam jak swój i nawet nie tęskniłam za swoim domem czy rodzicami. Wiem,
że to może wydawać się dziwne, ale przyczyn doszukiwałam się w pędzie życia
jaki mi swego czasu towarzyszył, mam na myśli pracę, spotkania z Bartkiem,
obiad u Jego ojca, spotkanie z Piotrkiem itp. Nie znajdowałam czasu na nudę
chociaż marzyłam o tym, by mieć wolną chwilę i zero obowiązków.
Po zjedzonym obiedzie udałam się do
„swojego” pokoju by się przebrać, ale moją czynność przerwał dźwięk telefonu.
Niemalże byłam pewna, że to był Bartek, lecz na wyświetlaczu widniało inne,
męskie imię. Zaskoczyło mnie to, że mój starszy bart w końcu sobie o mnie
przypomniał. Na początku nie miałam ochoty obierać tego telefonu, ale przecież
nie mogłam się zachować jak tchórz.
- Tak słucham? – nie będę ukrywać, że
powiedziałam to z dużą dozą niechęci, która pojawiła się w mojej głowie. Z moim
kochanym bratem nie miałam kontaktu przez ponad dwa tygodnie i on nie raczył
się do mnie przez ten czas odezwać i było mi najzwyczajniej w świecie przykro z
tego powodu.
- Hej, gdzie Ty jesteś? – Marcin był
rozbawiony i w bardzo dobrym humorze, dla Niego wszystko było w porządku. Ja
nie byłam taka jak On, chyba w ogóle byłam inna od swojej rodziny i gdybym się
dowiedziała, że zostałam podrzucona albo adoptowana, to w ogóle bym się nie
zdziwiła.
- Przecież rodzice na pewno Ci powiedzieli,
u dziadków – wpatrywałam się w widok za oknem i ciągle marzyłam o tym by ta
rozmowa się zakończyła. Nie wiem czemu kiedyś się łudziłam, że z Marcinem będę
miała tak dobry kontakt jak z Maćkiem. Zrozumiałam, że to było niemożliwe i bez
żadnych szans.
- Co Ty taka zła jesteś? – wreszcie zauważył,
że z mojej strony płynął jad. Nie zamierzałam się tego wypierać, bo im dłużej
dusiłabym to w sobie to byłoby gorzej.
- Zdziwiony? – ale zanim wyłożyłabym mu
wszystko na stół i przedłożyła przed Jego uszy, to chciałam zmusić brata by
choć trochę pomyślał nad swoim zachowaniem. Jasne, nie byłam święta ale jakoś
uważałam, że mniej zawiniłam niż On.
- Ale ja nie rozumiem o co Ci chodzi.
Możesz jaśniej? – ewidentnie miał problem z myśleniem i dostrzeganiem swoich
błędów. Irytował mnie swoim rozbawieniem i tym, jak lekko to traktował. Zdałam
sobie sprawę, że byłam głupia, że tak bardzo się tym wszystkim
przejmowałam.
- Nagle sobie o siostrze przypomniałeś? –
byłam bezpośrednia i może nazbyt ironiczna, lecz inaczej nie potrafiłam. Miałam
jakąś gulę w gardle i ścianę przed sobą, której nie potrafiłam pokonać.
- Ale Ty też się nie odzywałaś, a
wiedziałaś, że jadę na wakacje – Marcin próbował się bronić, ale bardzo marnie
mu to wychodziło. Byłam przygotowana na taką odpowiedź i na odbicie piłeczki.
Nie zaskoczył mnie swoimi słowami.
- Tak, ale ja nie wyjechałam na wakacje bez
słowa. Uznałam, że skoro nawet się nie pożegnałeś, ani nie uprzedziłeś o
wcześniejszej dacie wyjazdu to siostra Ci nie potrzebna. Nie chciałam zakłócać
Twoich wakacji – powiedziałam samą prawdę i to co czułam. Oczywiście
przeczuwałam kłótnię pomiędzy nami i nie zrobiłam nic by temu zaradzić, ale nie
mogłam udawać, że było wspaniale. Dodatkowo sytuacja była cięższa, ponieważ
byłam skłócona z mamą i prawie z tatą.
- Gosia, ale to bzdura – właśnie tego się
po Nim spodziewałam, że pomyśli iż robiłam z igły widły, ale tak nie było.
Nadepnął mi na odcisk i musiałam dać temu upust.
- Może dla Ciebie. Nagle po dwóch
tygodniach interesuje Cię gdzie jestem i co u mnie. Kompletnie niepotrzebnie–
chciałam Go spławić, ale też sprawić by poczuł się winny, by na przyszłość
wiedział, czego ma się wystrzegać. Nie wiem skąd znajdowałam w sobie te pokłady
siły, ani razu się nie zawahałam i ani razu nie zwątpiłam w swoje słowa.
- Gosia zejdź z tonu i normalnie ze mną
porozmawiaj. Chcesz się tak pokłócić jak z tatą i mamą? Może wina leży po
Twojej stronie skoro z nami wszystkimi się kłócisz? Nie zastanawia Cię to? –
Marcin zaczął się bronić i to ostro. To był cios poniżej pasa i zabolały mnie
Jego słowa. Czułam, że on działał dokładnie z takimi intencjami. Nie ukrywam,
że zagotowało się we mnie, natomiast nie chciałam dać tego po sobie poznać.
- Nie, bo znasz tylko jedną wersję zdarzeń.
Nie zamierzam się tłumaczyć przed Tobą skoro tak się wobec mnie zachowujesz.
Myślisz, że nie widzę iż trzymasz stronę rodziców? Zawsze byłeś ich ulubieńcem,
a ja z Maćkiem odrębną historią. – działałam zgodnie z zasadą oko za oko a ząb
za ząb. Chociaż w tym przypadku pojechałam po bandzie i jak on mi szpilkę, to
ja dwa razy mocniej.
- Nie przeginasz? Jak w ogóle możesz tak
mówić – czułam, że Go to zabolało, ale tak miało być. Jeżeli myślał, że
spokojnie będę przyjmować Jego ciosy na klatę, to był w błędzie, przecież każdy
miał prawo się bronić.
- Nie. Myślę, że to koniec rozmowy. – nie
czekałam na słowa z Jego strony, tylko po prostu się rozłączyłam i rzuciłam
telefon na łóżko. Ta rozmowa bardzo mnie zmęczyła i odebrała chęci na
cokolwiek.
Tego dnia nie miałam już na nic ochoty.
Postanowiłam się położyć i przespać z tym wszystkim. A następnego dnia chciałam
nocować u Bartka by móc z nim spokojnie pobyć i spędzić miły wieczór.
Dzisiaj taka prosta, zwykła część, ale jutro a najpóźniej w czwartek pojawi się następna, dłuższa.
Chciałabym także podziękować osobom, które od dawna komentują tego bloga. Czytam każdy Wasz komentarz i już zaczęłam kojarzyć Wasze imiona/nicki. Dla osób, które szczególnie zapamiętałam, tylko i wyłącznie na podstawie intensywności mam niespodziankę. Pragnę zaznaczyć, że każda z Was jest dla mnie ważna i czuję w stosunku do Was ogromną sympatię i nie jestem w stanie każdej obdarzyć tą niespodzianką. Proszę, abyście każdy komentarz podpisywali swoim imieniem, albo ksywką, a na pewno już niedługo przygotuję coś dla innych. Dzisiaj wybrałam 5 osób, a są to: "Marzenia się spełniają", "Czekoladowa" "Klaudia Kostuj" Magda i Patrycja.
Czekam na wiadomości od Was na mail paulina.opowiadania@gmail.com
W razie, gdy któraś z Was nie odezwie się do mnie do czwartku wieczora, to wybiorę inne osoby. :)
bardzo fajny rozdzial...moze gosia moglaby sie przeprowadzic do Bartka bo ona czuje sie tam szczesliwa i bezpieczna...taka moja sugestia..pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzekam na maila od Ciebie :)
UsuńSuper część, czekamy na kolejną ;)
OdpowiedzUsuńOd dawna czytam Twojego bloga. Codziennie sprawdzam czy jest kolejny wpis ;) juz wyobrażam sobie ciąg dalszy, a Ty nagle zmieniasz. Wciąga mnie to jeszcze bardziej ;) pisz, pisz, pisz ;**
OdpowiedzUsuńSuper :) /Julkaa
OdpowiedzUsuńOch, niech Marcin do niej przyjedzie do niej i z nią pogada, przecież nie może stracić drugiego brata.. Nie mogę się doczekać tych części o których mowiłaś, że będzie bardzo ciekawie :) /Ewa
OdpowiedzUsuńI znów mnie zaskoczyłaś. Wiedziałam,że do rozmowy z Marcinem prędzej czy później dojdzie ale spodziewałam się,że Marcin obstanie za Gosią . A tu takie zaskoczenie . :-) Dobrze,że ma kochanych dziadków i Bartka. :-)
OdpowiedzUsuńJak Ty to robisz,że wiecznie mi mało i mogłabym czytać i czytać Twoje opowiadanie?
Po prostu KOCHAM. :-D
Życzę dużo pomysłów i jak zawsze ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny wpis.
/Eli..
Czekam na wiadomość mailową :)
UsuńSuper część tylko szkoda ze taka krótka . Czekam na nową część
OdpowiedzUsuńBuziaki :******
czytam wiele opowiadan, ale to wlasnie do Twojego mam pewien sentymentyl gdyz jest to pierwsze opowiadanie ktore zaczelam czytac i ktore nigdy mi sie nie znudzi. Mam.nadzieje ze nigdy nie przestaniesz pisac!:* Madzia :)
OdpowiedzUsuńA co mamy napisac w tym emailu? :)
OdpowiedzUsuńNapisz swoje imię i że piszesz właśnie w sprawie niespodzianki :)
UsuńSzczerze to dobrze, że krótszy , bo muszę ściąge na fizykę ogarnać :P
OdpowiedzUsuńCiesze się, że jej się z Bartkiem układa szkoda , że tak słabo z tym Marcinem i tymi rodzicami. Czekam na nn :*
dlaczego akurat 5 tych osób? Jak dla mnie to bezsensu, ponieważ innym może zrobibc się z tego powodu przykro...
OdpowiedzUsuńwiedz, iż ja również często staram się napisać parę miłych słów, choć dopiero od niedawna pokazuje się mój nick i nie piszę tu tego bo na coś liczę czy coś - po prostu chciałam, żebyś wiedziała ;)
OdpowiedzUsuńczekam niecierpliwie na kolejną część ;)
miłego dnia :)
super bardzo mi sie podoba.szkoda ze marcin tak sie zachowal wie ile dla gosi znaczy maciek. moze niech gosia pojedzie do bartka i moze marcin cos zrobi dla gosi.kocham te opowiadania czekam na kolejna. Ola
OdpowiedzUsuńŚwietna część. Coś "innego" zawsze w modzie! :) / Nieś.
OdpowiedzUsuńHej .Komentuje Twoje opowiadanie już od kilkunastu bądź kilkudziesięciu części. Ale z anonima ...:))
OdpowiedzUsuńJak powtarzałam wcześniej Kocham Twoje opowiadanie , dzięki niemu się uspakajam i zapominam o ciężkim dniu
OdpowiedzUsuńNatala
Uwielbiam ten pamietnik i czytam to z takim skupieniem ze nie dociera do mnie nic.. mi rowniez brakuje macka ale mysle ze gosia znajdzie jeszcze wsparcie w drugim bracie.. zycze weny i pisz jak najdluzej bo umre bez tego opowiadania! :* ~Magda
OdpowiedzUsuń