Następnego
dnia po pracy pojechałam do mieszkania Bartka gdzie chciałam spędzić trochę
czasu z ukochanym jak i obgadać kilka kwestii, które zrodziły się w mojej
głowie. Miałam kilka pomysłów, które musiałam z nim skonsultować. Takie dni jak
tamten, bardzo lubiłam, ponieważ prawie całe popołudnie mieliśmy dla siebie i
to oznaczało, więcej czasu na rozmowy. Moja babcia była wyrozumiała dla mnie i
nie przeszkadzało jej to, że średnio dwie czy trzy noce w tygodniu spędzałam u
chłopaka. Ona cieszyła się moim szczęściem i to było dla mnie ważne.
Ustaliłyśmy tylko, że będę ją informować o tym gdzie śpię a ona będzie na to
przystawać. Byłam już dorosła i ona doskonale to rozumiała i szanowała moje
decyzje. Kiedy przebrnęłam przez
zakorkowane miasto, w końcu dotarłam pod blok mieszkalny gdzie mieszkał Bartek.
Wzięłam swoje rzeczy z bagażnika i
popędziłam do drzwi.
- Cześć –
powiedziałam do Niego kiedy otworzył mi drzwi i nie zwlekając podeszłam do
Niego i złożyłam pocałunek na Jego ustach. Brakowało mi namiętności, jaka
kiedyś była pomiędzy nami. Nie można było mówić o wypaleniu, kiedy byliśmy ze
sobą zaledwie kilka miesięcy.
- Hej –
Bartkowi moje zachowanie ewidentnie się spodobało i miał ochotę na więcej, ale
wszystko w swoim czasie. Najpierw chciałam coś zjeść i chwilę odpocząć. Na
relaksowanie się przy cieple ukochanego jeszcze przyjdzie czas.
- Co na
obiad? – rozgościłam się i weszłam w głąb mieszkania i szperałam w garnkach.
Bartek wiedział, że przyjadę, więc oczywistym było dla mnie to, że pomyślał o
posiłku dla nas dwojga. W mieszkaniu bardzo ładnie pachniało, że aż burczało mi
w brzuchu.
- Nie dotykaj. Cierpliwości – Bartek wziął ścierkę
w ręce i uderzył mnie ją po dłoniach, na znak bym odeszłam od kuchenki. Nie
powiem, było to zabawne i jeszcze bardziej mnie zaintrygowało co Bartek
przygotowywał na obiad.
- Głodna
jestem – tupnęłam nogą jak mała dziewczynka i dałam upust swojemu
niezadowoleniu. Bartka to bardzo rozśmieszyło i podszedł do mnie i swoje ręce
położył na moich biodrach. Odległość pomiędzy nami była znikoma przez co byłam
przywarta do Niego. Zachowywaliśmy się tak jak kiedyś i miło było wrócić do
wspomnień, które wydawały się być odległe, ale to była kwestia miesiąca.
- No to
będziesz musiała jeszcze poczekać – ściszonym głosem powiedział mi te słowa do
ucha. Nie spodziewałam się tego, myślałam, że zacznie prawić czułości a nie, że
wróci do tematu jedzenia. Obróciłam głowę w drugą stronę z uśmiechem na ustach,
to był wyraz mojego zaskoczenia i tym razem, to on narobił mi ochoty na coś
więcej i zgasił moje pragnienie.
- Bardzo
śmieszne – wyraziłam swoje
niezadowolenie, a chłopak zanosił się śmiechem i puścił mnie. Dalej poszedł
gotować a ja wygodnie położyłam się na kanapie i oglądałam jakieś durne
programy w telewizji dla zabicia nudy.
- Jak było w
pracy? - Bartek rzadko pytał o takie rzeczy i tym razem wiedziałam czym było
spowodowane. Chciał się po prostu dowiedzieć czy działo się coś pomiędzy mną,
Michałem a Patrycją.
- Nudno.
Mało ludzi i jakoś tak pusto. Z bardzo się nie narobiłam. – byłam z nim szczera
i po chwili zastanawiałam się czy moja odpowiedź była dobra, ponieważ
zastanawiałam się nad Jego tokiem myślenia. Czy skoro się nudziłam to nie
miałam więcej czasu na rozmowy z Michałem, ale postanowiłam, że będę szczera z
chłopakiem i już nie chciałam niczego przed nim ukrywać.
- A ta
dziewczyna, miała do Ciebie znowu jakieś pretensje? – Bartek cały czas był
odwrócony do mnie plecami i nie mogłam zobaczyć Jego wyrazu twarzy. To pytanie
nie zaskoczyło mnie, mogłam się tego po Nim spodziewać. To, że przy ostatnim
naszym spotkaniu przemilczał ten temat nie oznaczało, że był on zakończony.
- Nie, nie
widziałam jej w ogóle dzisiaj. Ona jest naprawdę dziwna. Z tego co wiem, to już
wcześniej do innych dziewczyn, które pracowały z Michałem miała pretensje, że
mają bliskie relacje. Prawda jest taka, że jak się ze sobą pracuje to normalnym
jest, że się ze sobą rozmawia, idzie na przerwę na obiad itp. Bo pracujemy
razem, to razem mamy przerwy. – starałam się wytłumaczyć ukochanemu jak to
wszystko funkcjonowało i, że to była tylko i wyłącznie praca. – Jak dla mnie,
ta dziewczyna ma problemy ze sobą. – wyraziłam tylko swoje zdanie na temat tej
dziewczyny. Mało ludzi nie lubiłam, ale ona działała mi na nerwy. Tym, że
ostrzegła Bartka przegięła i tymczasowo to odroczyłam, ale wiedziałam, że gdy
zdarzy się jeszcze jedna taka sytuacja, to tak tego nie zostawię. – Proszę, nie
rozmawiajmy o niej. Rzygać mi się chce jak o niej myślę – pragnęłam zakończyć
ten temat i skupić się na sobie i Bartku. Nie chciałam przenosić pracy do domu
i rozważać problemów z hotelu w wolnym czasie. To miała być chwila dla mnie i
dla Bartka, a nie dywagowanie na temat platonicznej miłości Patrycji.
- Obiad już
jest – Bartek co prawda zmienił temat, ale nie byłam pewna, czy przekonałam Go
do swojego toku myślenia. Zawsze szybka zmiana tematu była najlepszym wyjście,
a raczej ucieczką od tematu.
- Bartek,
wiesz, że kocham Cię i to całym sercem. Wszystko zrobiłabym dla Ciebie –
przytuliłam się do chłopaka, który nadal był odwrócony do mnie. Moja deklaracja
była prawdziwa. Wiele rzeczy robiłam dla Niego i poniekąd to z Jego powodu
wyprowadziłam się z domu, chociaż On o tym nie wiedział i nie miał się
dowiedzieć.
- Wiem,
wiem. – wreszcie spojrzał na mnie swoimi czekoladowymi oczami. Na twarzy nie
miał uśmiechu, był poważny i nie wiedziałam, czy do końca przekonany o prawości
moich słów. Ale dalsze przekonywanie Go miało nastąpić później. Najpierw
musiałam nabrać sił i zaspokoić swój głód. – Siadaj – Bartek wziął garnek w
ręce i nakładał nam jedzenie. Na obiad zaserwował ryż z sosem i kurczakiem.
- Bardzo
dobre – od razu spróbowałam dania jakie znalazło się na moim talerzu. W ciszy
jedliśmy obiad a gdy skończyliśmy Bartek wyciągnął pudełko z lodami
czekoladowymi. Znał mnie bardzo dobrze i nie nakładał ich w pucharki a wziął
tylko łyżeczki. Usiedliśmy na kanapie i oglądając komedię w telewizji
zajadaliśmy się lodami. – Rozpieszczasz mnie – skierowałam się do chłopaka,
który tylko się uśmiechnął. Czułam się przez Niego maksymalnie kochana i dbana.
Był moim najlepszym opiekunem na ziemi. Kiedy pudełko było w połowie puste,
odłożyłam łyżeczkę i lody na stolik a usiadłam na kolanach chłopaka.
- Co Ty
robisz? – był zdziwiony moim zachowaniem, ale chyba w pozytywnym znaczeniu tych
słów. Siedział jak książę i czekał na rozwój akcji. Wydawało mi się, że chciał
upewnić się, czy aby dobrze się
domyślał.
- Cicho –
szepnęłam mu do ucha i zaczęłam składać pocałunku na Jego twarzy po czym ciągle
odpinałam guziki Jego koszuli. Zawsze to On mnie rozgrzewał, a tamtego dnia
postanowiłam przejąć inicjatywę i sprawić by On poczuł się tak kochany przeze
mnie, jak ja przez Niego. Uwielbiałam dotykać Jego klatki piersiowej, tatuaży.
Bardzo mnie pociągał i z każdą chwilą pragnęłam więcej. Bartek masował mnie po
plecach jak i mierzwił moje włosy. Gdy dotknęłam Jego ust bardzo namiętnie mnie
całował, a swoimi dłońmi rozbierał mnie. To wszystko co się działo, działo się
powoli, subtelnie, ale cały czas bardzo namiętnie. Gdy już świeciłam przed nim
gołym biustem zanurzył się swoimi ustami w te okolice mojej klatki i zimnymi
dłońmi jeździł po moim ciele, co wzbogacało mnie o dodatkowe dreszcze. Nawet
nie zauważyłam kiedy Bartek wstał ze mną na swoich rękach i szedł w stronę
sypialni. Później działo się jak zawsze, ale nie mniej namiętnie. Kochaliśmy
się z jednej strony długo a z drugiej wydawało mi się krótko. Był moim
najlepszym partnerem seksualnym, lubiłam patrzeć na to jak wprowadzał mnie w
krainę rozkoszy, jak posuwistymi ruchami sprawiał mi najlepszą w życiu
przyjemność. W każdym ruchu Jego ciała było maksymalnie dużo miłości. W naszych
aktach miłości lubiłam to, że nie byliśmy monotonii a Bartek dbał o to, by
podczas jednego stosunku raz on rządził a raz ja. Cały czas mnie to wszystko
podniecało i to było jak narkotyk.
Gdy oboje
zaspokoiliśmy swoje pragnienia seksualne i byliśmy pozytywnie zmęczeni a cały
czas szczęśliwi leżeliśmy obok siebie, trzymałam głowę na Jego torsie. Wracając
jeszcze do tego co miało miejsce przed chwilą to lubiłam to, że gdy już oboje
doznaliśmy spełnienia to Bartek nie przerywał tak od razu a jeszcze mnie
namiętnie całował w ramach jakiegoś podziękowania czy uznania, przynajmniej tak
to odbierałam.
Przypomniałam
sobie o burzy myśli z jaką jechałam do Bartka i uznałam, że panująca cisza była
odpowiednia, by ją przerwać i rozpatrzyć kilka kwestii z Bartkiem.
- Mam ochotę
to wszystko rzucić i odpocząć, złapać wiatr w żagle i popłynąć. Oczywiście to
przenośnia – moje sprostowanie nastąpiło z jednego bardzo prostego powodu,
bałam się żaglować. Użyłam tych słów by jakoś rozjaśnić Bartkowi wizję na moje
słowa i pomysły jakie wpadły mi do głowy.
- Mówisz o
pracy? – chłopak starał się jak najlepiej mnie zrozumieć co było oczywiste.
Chciał się upewnić do czego dążyłam. Moja wypowiedź mogła mieć niejednoznaczne
brzmienie i byłam tego świadoma.
- Między
innymi. Mam wrażenie, że przez to, że pracuję życie mi ucieka. Nie mam czasu
dla Martyny i Filipa, dla Nas też mam mało czasu– najpierw chciałam za
argumentować swoje słowa po to, by jakoś lepiej mnie zrozumiał. Lubiłam prace w
hotelu, ale czułam, że zabierała mi za dużo czasu, którego mi ostatnio
brakowało.
- No to zrozumiałe,
ale coś postanowiłaś? – Lubiłam sposób w jaki Bartek ze mną rozmawiał. Był
spokojny i chciał zrozumieć każdy szczegół. Uwielbiałam w nim to, jak mnie
czarował. Powodował, że sama zaczynałam inaczej myśleć i odczuwać otaczającą
rzeczywistość.
- Chciałabym
wyjechać gdzieś na wakacje. Mam dosyć tego miejsca i chciałabym odpocząć. Co Ty
o tym myślisz? O takich mini wakacjach? – miałam nadzieję, że nie będę musiała
Go zbyt długo namawiać i Bartek przyjmie takie samo stanowisko co ja. Chciałam
Go skusić wizją spędzenia kilku dni ze sobą, tak samo jak w weekend majowy na
mazurach.
- Już dawno
chciałem o tym z Tobą porozmawiać. Chcesz gdzieś w Polskę ruszyć czy gdzieś
dalej? – od razu poprawił mi się humor gdy Bartek uświadomił mnie, iż
myśleliśmy w tym samym kierunku. W końcu były wakacje i należał się nam jakiś
wypoczynek, szczególnie po ostatnim czasie jak pobyt w szpitalu, kłótnia z
mamą, tatą i Marcinem. Potrzebowałam się od tego oderwać.
- No wiesz,
mam trochę kasy odłożonej, ale muszę myśleć przyszłościowo. Podejrzewam, że
będę musiała zrezygnować z pracy w hotelu ponieważ zbliża się szkoła. Nie
chciałabym zawalić klasy maturalnej. A z drugiej strony muszę się z czegoś
utrzymywać, bo jak na razie nie planuję powrotu do domu a dziadkom też się nie
przelewa. Od nich do szkoły jest kawałek więc już wykluczając jazdę samochodem
potrzebuję kasy na bilety miesięczne, muszę też opłacać telefon i załatwić
sobie internet. Dlatego też myślałam, żeby przyoszczędzić i pojechać gdzieś w
góry. Bo za granicę potrzeba trochę kasy, tysiąc przynajmniej i to lekko a tak,
może jak pojedziemy na tydzień to tak źle nie będzie, co to tym myślisz? –
trochę się rozgadałam, ale w końcu miałam czas by przekazać Bartkowi to, o czym
myślałam przez ostatnie dni i noce. Moje życie obrało całkiem inny kierunek i
musiałam jakoś to poukładać. Nie mogłam żyć z dnia na dzień a wręcz przeciwnie,
musiałam myśleć przyszłościowo. Kiedyś tego nie rozumiałam, miałam pieniądze to
je wydawałam, lecz obecnie musiałam zacisnąć pasa i oszczędzać by mieć na
podstawowe potrzeby. Nie mogłam brać pieniędzy od dziadków bo oni żyli tylko z
skromnej renty a już i tak bardzo mi pomagali.
- Gosia
przecież wiesz, że możesz zawsze na mnie liczyć, tak? O kasę się nie martw,
zawsze Ci dam, to nie problem. Możesz się do mnie wprowadzić, to nie będziesz
musiała wydawać kasy na autobus czy załatwiać neta. Razem będzie nam lżej –
Bartek zachował się jak prawdziwy facet. Chciał zadbać o swoją kobietę i zrobić
wszystko co dla Niej najlepsze. To było bardzo miłe z Jego strony, że się tak
zaoferował, natomiast nie mogłam przystać na Jego propozycję. Zmieniłam pozycję
i usiadłam na łóżku patrząc na leżącego Bartka.
- Dziękuję,
ale nie chcę Ci się zwalać na głowę. To nie jest tak, że Ci nie ufam czy coś w
tym stylu. Ale chcę sobie sama radzić, pokazać nie tylko rodzicom, ale i sobie,
że dam radę. To jest wykaz mojej siły i muszę być odpowiedzialna, a to wiąże
się z ponoszeniem konsekwencji za swoje decyzje. Dam sobie radę, ale obiecuję,
że jak będę potrzebowała kasy czy pomocy to na pewno się do Ciebie zwrócę –
dałam mu buziaka w policzek i z powrotem położyłam się na Jego brzuchu. Bartek
na nowo bawił się moimi włosami, miałam wrażenie, że uzależnił się od tej
czynności.
- Uparta
jesteś – to był doskonały komentarz do zaistniałej sytuacji. Z początku bałam
się, że mógł się obrazić czy poczuć mało ważny, ale jednak zrozumiał moje
postępowanie. Nie chciałam zapeszać, lecz czułam, że się docieraliśmy i byliśmy
silniejsi i bardziej dopasowani do siebie.
- To co z
naszymi wakacjami ? – jako, że byłam uparta to byłam pamiętliwa i powróciłam do
pierwotnego tematu naszej rozmowy. Bardzo chciałam już coś ustalić i móc zacząć
działać.
- Dla mnie
możemy jechać nawet teraz. Na ile chcesz jechać i wymyśliłaś jakieś miejsce? –
Bartek dawał mi pełną swobodę i wszelkie decyzje pozostawił mnie, a ja chciałam
by to była nasza wspólna decyzja.
- Wydaje mi
się, że tydzień będzie spoko. A co do miejsca, to chciałam byśmy oboje
rozważyli – znowu powróciłam do pozycji siedzącej by mieć ogląd na twarz
ukochanego.
- Ja za
bardzo morza nie lubię, wolałbym jakieś spokojniejsze miejsce. – wypowiedź
chłopaka była zaskakująca. Myślałam, że właśnie zaproponuje morze, ale się
pozytywnie rozczarowałam.
- Też
myślałam o jakimś spokoju. Co Ty na to byśmy pojechali w góry ? Bieszczady?
Nigdy nie byłam – Bieszczady, to było miejsce do którego zawsze chciałam
dotrzeć, ale nigdy nie było mi po drodze. Zawsze wybór padał na Zakopane, ale
tym razem miało być inaczej. Jak już się tak dogadywaliśmy to nie było opcji,
żeby to nas poróżniło.
- Dla mnie
spoko. A jedziemy sami czy kogoś zabieramy? – cieszyło mnie zainteresowanie ze
strony chłopaka i to, że w końcu chciał brać czynny udział w planowaniu naszych
wakacji. Fajnie było tak we dwoje planować wspólną przyszłość. Niby to nie było
nic takiego, a cieszyło.
- Nie
myślałam nad tym, ale w sumie jeżeli nie masz nic przeciwko moglibyśmy się
zapytać Martyny i Filipa, co Ty na to? W końcu to nasi najbliżsi przyjaciele i
fajnie byłoby nadrobić zaległości, co? Pojechalibyśmy samochodem, we czwórkę? –
nowy plan jaki narodził się w mojej głowie spowodował, że nagle dostałam
dodatkowego zastrzyku energii. Gdyby Bartek na to poszedł, to byłoby świetnie. Miałam
dar przekonywania i wiedziałam, że byłam w stanie zrobić może nie wszystko, ale
wiele by Go urobić na swoją stronę.
- No w sumie
to nie jest głupie. A np. Damian? – nie poznawałam chłopaka, który leżał przede
mną. Kiedyś chciał spędzać ze mną czas sam na sam, by mieć sporą dawkę
intymności a w tamtej chwili planował grupowy wypad. W końcu byliśmy młodzi i
powinniśmy byli korzystać z tego tytułu.
- Jak Damian
to i Asia.. – ucięłam swoją wypowiedź bo nie wiedziałam co więcej miałam dodać.
Byli ze sobą i nie mogłam stawiać muru pomiędzy nimi tak, jak Asia pomiędzy mną
a Bartkiem, nie byłam taka sama jak ona i nie chciałam taką się stać.
- Nie
myślałaś o tym, by się pogodzić? – na te słowa wyciągnęłam rękę przed siebie i
położyłam ją na czole chłopaka. Gdyby nie to, że temperaturę na czole miał
normalną to pomyślałabym, że był chory albo się czegoś naćpał. To, co
powiedział ocierało się o żart albo o bajkę.
- Nie –
powiedziałam to ironicznie i dodatkowo kiwając głową. To miał być znak dla
chłopaka, że wygadywał brednie – A w ogóle umiałbyś z nią pić piwo i nie wiem
grać w jakieś gry, czy coś? – to pytanie było retoryczne i nie wymagało,
żadnych odpowiedzi z Jego strony. – Zakończmy ten temat, bo nie chcę się z Tobą
kłócić – trochę byłam zła na to co powiedział, ale chciałam to uciąć i
zapomnieć, albo pozostawić na rozważenie w innym terminie. Na razie, odroczyłam
tą sprawę na później.
- Dobrze,
dobrze. To trzeba się zapytać Martyny i Filipa czy pojadą z Nami – Bartek
powrócił do początkowej rozmowy i chwała mu za to. Miał rację, zanim mieliśmy
zająć się szukaniem miejsca, to musieliśmy się porozumieć z przyjaciółmi by
wiedzieć na ile osób rezerwować. W ogóle znalezienie czegoś na początku
sierpnia graniczyło z cudem, ale postanowiliśmy tego dokonać.
- Co powiesz
na to, byśmy zaprosili ich pojutrze na jakąś kolację czy coś? Oczywiście nic
wystawnego, po prostu spotkać się, pogadać – według mnie to był dobry pomysł.
To miała być okazja nie tylko na zaproponowanie przyjaciołom wspólnych wakacji,
ale i doskonały moment by nadrobić zaległości.
- Dla mnie
spoko. Jutro rano skoczymy na zakupy i zaprosimy ich, może być ? – zdawało mi
się, że Bartek chciał zająć się czymś innym bo ta nasza długa rozmowa zaczynała
Go męczyć.
- Jasne –
uśmiechnęłam się do Niego i przybliżyłam się by położyć się na nim. Nasze usta
złączyły się w namiętny pocałunek co zakończyło się w ogóle nie zadziwiający
sposób.
Mam nadzieję, że się podoba :)
Swietne jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńCieszę się że układa się Gosi i Bartkowi w związku !:) Oby tak dalej <3 Czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPo prostu Ciebie podziwiam. Inni jak wstawiają rozdziały w tygodniu to są krótkie . A Twoje nie dość.że są długie to jeszcze cudowne. To w jaki sposób piszesz jest niesamowite. Czuję się jakbym to ja była na miejscu Gosi. Nie umiem słowami przekazać tego po jakim jestem wrażeniem. Z resztą chyba słowa tego nie okazałyby. Zdolna z Ciebie osóbka.
OdpowiedzUsuńPo prostu kocham to opowiadanie i Ciebie za nie!
Życzę dużo pomysłów.
Czekam na kolejny wpis :-)
/Eli..
super. czekam na kolejne
OdpowiedzUsuńBosz , jak ja kocham to opowiadanie <3 jest ono cudowne , tak jak Ty :* ! Czekam z niecierpliwością na następny rozdział . :) Pozdrawiam <3 / Patrycja.
OdpowiedzUsuń