To był ważny dzień i na pewno stresujący.
To właśnie dzisiaj miała odbyć się rozprawa dotycząca Piotrka. Bałam się o Niego
i bardzo chciałam mu pomóc. Nie był mi obojętny i czułam, że gdyby coś złego mu
się stało, czy poszedłby do więzienia to byłby cios dla mnie. Każda osoba,
która zostawiła ślad w moim sercu była ważna i zależało mi na jej szczęściu,
nawet jeżeli kiedyś mnie zraniła. Do pracy miałam na popołudnie i szczerze
miałam nadzieję, że zdążę na zmianę, chociaż uprzedziłam o moim ewentualnym
spóźnieniu. Wstałam wcześnie rano, ponieważ już o 9 miałam stawić się w sądzie.
Cały czas czułam niepokój i zwyczajny stres, który powodował, że nie mogłam
spać w nocy. O godzinie 6 wstałam z łóżka i najpierw przeglądałam rzeczy, jakby
to od nich zależało powodzenie tego, co miało się wydarzyć. Ubrałam się
zwyczajnie, ale i wygodnie, ponieważ
było lato i temperatury szalały. Należałam do osób, które wolały jak
było chłodniej, czyli coś w okolicach wiosny albo wczesnej jesieni. Założyłam
czarną sukienkę i zwykłe płaskie sandałki. Ciągle miałam żałobę i jakoś nie
mogłam się przemóc do jasnych ubrań, bardzo raziły mnie w oczy i sprawiały, że
nie czułam się komfortowo. Gdy byłam gotowa, czyli już o 7 zeszłam na dół gdzie
krzątała się babcia. Popatrzyła na mnie dosyć niepewnie.
- Co tak wcześnie? – podeszła do mnie
bliżej i uraczyła mnie swoim pięknym uśmiechem. Była cudowną kobietą, która był
dla mnie wzorem. Nie potrafiłam jej okłamywać czy oszukiwać, jej postawa i
dobro jakie z niej płynęło powodowały, że z automatu byłam z nią naprawdę
szczera.
- Nie mogłam spać. Martwię się o Piotrka –
usiadłam przy stole, a babcia od razu postawiła na nim sałatkę jaką
przygotowała. Mieszkając u Niej musiałam dostosować się do zasad jakie
wprowadzała w swoim domu, czyli pierwsza podstawowa była taka, że nie wyjdę z
domu bez śniadania. Nie trudno było w tym odnaleźć troskę i strach o mnie,
chociaż już sama pamiętałam o jedzeniu.
- Kruszynko, spokojnie. Jest pod dobrą
opieką i nie musisz się martwić. Ty bądź szczera i nie kłam, a reszta już nie
zależy od Ciebie – niby pozorne słowa a dały mi nadzieję i otuchę. Oczywiście,
że miała rację i nie mogłam się z tym nie zgodzić, ale wiedziałam, że gdybym
mogła, to poruszyłabym niebo i ziemię by mu pomóc. – Jedz – babcia ponagliła
mnie i już nie sposób było się ociągać. Pilnowała mnie, co było miłe, a ja nie zamierzałam się przed tym
bronić. Gdy zjadłam, miałam jeszcze mnóstwo czasu, lecz chciałam już jechać.
- Będę się zbierać, po drodze wstąpię na
cmentarz – gdy mieszkałam w domu miałam bliżej do tego miejsca i bywałam tam
częściej, ale to nie oznaczało, że zapomniałam, czy przestałam tęsknić. Po woli
uczyłam się z tym żyć i to powodowało, że miałam większy komfort psychiczny.
- To poczekaj, dam Ci znicze to zapalisz –
babcia poszła do swojego pokoju i wyciągnęła z szafy dwa znicze, które
zapakowała mi w torbę. Przytuliłam się do starszej kobiety i uśmiechem się z
Nią pożegnałam.
Na cmentarzu spędziłam chwilę czasu a
później to już pojechałam do sądu. Byłam przed czasem, może z dwadzieścia minut,
ale czułam się pewniej, że się nie spóźnię i nikogo nie zawiodę.
Stałam na korytarzu trochę w nerwach i
zestresowana. Niby nie miałam się czym martwić, ponieważ moje zeznania w tej
sprawie nie były kluczowe, to i tak bałam się by nie zaszkodzić Piotrkowi. Poza
tym, pierwszy raz brałam udział w rozprawie sądowej i pomimo, że mój tato był
prawnikiem, to jakoś dużego doświadczenia nie miałam jeżeli chodziło o sesje w
sądzie czy zaznajomienie się z panującymi tam obyczajami.
Po pewnym czasie na korytarzu pojawił się
mój tato z Piotrkiem. Od razu rzuciłam się w ramiona koledze chcąc przekazać mu
siły. Był zestresowany niemalże jak ja i widziałam niepokój w Jego oczach.
- Będzie dobrze – swoimi słowami nie tylko
chciałam Go przekonać do optymistycznego zakończenia, ale i siebie. Wierzyłam,
że mój tato mu pomoże, a tym samym mnie. W tej kwestii ufałam mu znacząco i
wiedziałam, że był na właściwym miejscu. Piotrek nie miał wyjścia, tak samo jak
ja musiał w to uwierzyć i cały czas mieć nadzieję. Do taty się tylko
uśmiechnęłam, nie potrafiłam mu się rzucić w ramiona jak Piotrkowi. Nie trudno
było zauważyć dystans pomiędzy nami, lecz nie potrafiłam tak się przełamać i
nagle grać, że wszystko było w porządku.
- Gotowa? – tato znał mnie dobrze i na
pewno poznał, że się stresowałam. Jak każdy ojciec martwił się o swoje dziecko
i tak też było w tym przypadku. Chciał dla mnie jak najlepiej, chociaż nie
zawsze dawał temu wyraz, ale ciągle wewnątrz była troska o mnie.
- Tak – wzięłam głęboki oddech i zobaczyłam
jak drzwi do sali się otworzyły. Zostały wywołane strony a Piotrek w tym
momencie mnie mocniej uścisnął. Weszłam wraz z nimi do sali a po wyczytaniu
imiona i nazwiska zostałam poproszona o poczekanie na korytarzu. Najpierw miała
zeznawać jakaś kobieta, wydawało mi się, że była to żona mężczyzny, który
został pobity.
- Pani Małgorzata Pilarz proszona na salę
– po około 10 minutach usłyszałam swój
głos przez głośnik znajdujący się na korytarzu. Wzywali mnie i to była oznaka,
że przyszedł na mnie czas. Od razu pociągnęłam za klamkę i weszłam do sali.
- Proszę podejść do barierki i podać dowód
osobisty – zwróciła się do mnie Pani Sędzia, a ja pokornie wypełniłam jej
słowa. Podałam dowód i stałam za barierką mając naprzeciwko Wysoki Sąd. Gdy
spojrzałam w prawo, zobaczyłam tatę w todze i Piotrka, który delikatnie
uśmiechał się do mnie. Tato też dał mi znać, że będzie dobrze. Cieszyłam się,
że pomimo iż był tam w innej roli, to mnie wspierał.
- Jak się Pani nazywa? – te słowa
spowodowały, że ponownie spojrzałam przed siebie.
- Małgorzata Pilarz – moje imię brzmiało
bardzo poważnie i w sumie dawno tak się nie przedstawiałam. Przyzwyczaiłam się
do bycia Gosią i było mi tak dobrze.
- Ile ma Pani lat? – Przewodnicząca
rozprawy nadal zadawała mi pytania. Trudno było mi stwierdzić czy była miła
oraz jakie miała ustosunkowanie do mnie. Później zapytała mnie jeszcze o
miejsce zamieszkania oraz o to czy jestem obca do oskarżonego.
- Co Pani wiadomo w tej sprawie? –
przeszliśmy do meritum sprawy. Niby nic takiego nie wiedziałam a jednak mój
tata powołał mnie na świadka. Czułam na sobie wzrok prokuratora i mężczyzny,
który był pokrzywdzony. Nie wiedziałam jakie złożył wcześniej zeznania, ale
przeczuwałam, że nie powiedział prawdy.
- Bezpośrednim świadkiem wydarzenia nie
byłam, natomiast o wszystkim dowiedziałam się od Piotrka. Nalegał na spotkanie
ze mną kilka dni po tym jak to się wydarzyło. Zgodziłam się i najpierw nie
powiedział mi o tym co się stało, tylko poprosił o pomoc. Jak zapewniłam Go o
tym, że pomogę mu to zrelacjonował mi to co się stało.
- Co mówił ? – Pani Sędzia chciała poznać
szczegóły mojej rozmowy z Piotrkiem co oznaczało, że w pewnym sensie była
zainteresowana moimi zeznaniami
- Powiedział, że pożyczył pieniądze od
jakiś mężczyzn i nie miał jak tego spłacić, a odsetki rosły. Podobno część
wpłacił, ale jeszcze jakaś część długu pozostawała nieuregulowana. Umówił się z
jakimś mężczyzną by omówić co dalej, ponieważ chciał się jakoś z nim dogadać.
Piotrek mówił coś wtedy, że tym mężczyznom bardzo się spieszyło i postanowili
Go ostrzec, by jak najszybciej oddał im pieniądze. Poszedł na spotkanie z tymi
mężczyznami, podobno było ich trzech i jeszcze jeden mężczyzna, który wg
Piotrka też był winien pieniądze. Trzech mężczyzn, których Piotrek był
dłużnikiem, pobili tego obcego, który był z nimi a później zmusili Piotrka, by
też uderzył go parę razy. Najpierw odmawiał a jak zaczęli Go bić i pokazywać
zdjęcia mamy i siostry, to złamał się i uderzył Go kilka razy – powiedziałam to
co wiedziałam z opowiadań kolegi, nic od siebie nie dodając.
- Jak się zachowywał jak to mówił? –
kolejne pytanie również byłó zadane przez kobietę siedzącą naprzeciwko mnie.
- Był bardzo przejęty i poddenerwowany. Na
początku nie chciał mi opowiedzieć co się stało, ponieważ bał się o mnie i nie
chciał mnie narażać na jakieś niebezpieczeństwa. – taka była prawda. Pamiętałam
ten dzień bardzo dobrze i zapadł mi głęboko w pamięci.
- Czemu w końcu zgodził powiedzieć się o
wydarzeniach z tamtego dnia? – kobieta co rusz łapała mnie za słowa, a ja
czułam, że wtedy moja gadatliwość, była moją wadą.
- Poprosiłam Go by mi zaufał – wydało mi
się to proste i logiczne, a inne tłumaczenie nie przychodziło mi do głowy.
- Jakieś pytania do świadka? – to był
koniec pytań ze strony Sędzi, ale czekało mnie odpowiadanie na pytania ze
strony prokuratora i mojego taty, czyli obrońcy Piotrka. Poniekąd chciałam już
opuścić salę, natomiast czułam, że nie zrobiłam wystarczająco dużo by pomóc
byłemu chłopakowi.
- Tak, kim jest Pani dla oskarżonego i czy
długo się znacie? – pan prokurator zaczął dowiadywać się więcej ode mnie.
Wiedziałam, że w razie czego mój tato będzie zgłaszał sprzeciw a tym samym
zechce mnie uchronić od niewygodnych pytań.
- Koleżanką. Znamy się od kilku miesięcy,
nie wiem od kiedy dokładnie, ale chyba od grudnia zeszłego roku – nie mówiłam,
że byłam byłą dziewczyną, ponieważ to już była przeszłość, jak na tamtą chwilę
byłam koleżanką a nawet przyjaciółką, choć już to stwierdzenie było na wyraz.
- Dlaczego właśnie do Pani zwrócił się o
pomoc, skoro jest Pani tylko koleżanką? – oskarżyciel nie przestawał mnie
przepytywać. Wcześniej wydawało mi się, że Pani Sędzia nie była jakoś miła w
stosunku do mnie, ale w porównaniu do tego mężczyzny, była bardzo sympatyczna.
- Ponieważ On kiedyś mi bardzo pomógł i
wspierał mnie w trudnych dla mnie chwilach. Mamy zaufanie do siebie i
naturalnym jest, że udzielamy sobie pomocy – nie chciałam wyskakiwać z tym, że
umarł mój brat i Piotrek był wtedy przy
mnie. Nie chciałam do tego wracać ani
powodować litościwych spojrzeń ze strony pozostałych osób.
- Czyli to nie jest tak, że jesteście parą
i chce Pani za wszelką cenę mu pomóc, albo spłacić dług wdzięczności? – czułam,
że skończyła się litość dla mnie i sympatia, a zaczęło się konkretne
przesłuchiwanie i podważanie mojej wierzytelności.
- Wysoki Sądzie to są insynuacje – tata
wstał z miejsca i chciał oddalić to pytanie, co moim zdaniem było zbędne i bez
problemu mogłam udzielić odpowiedzi.
- Oddalam pytanie. – Sędzia przyznała
mojemu tacie rację po czym on usiadł a Pan prokurator kontynuował.
- Czy oskarżony podczas rozmowy z Panią,
miał na ciele jakieś obrażenia? – prokurator zmienił punkt zainteresowania i
skupił się na tych, które dotyczyły rozpatrywanego wydarzenia.
- Jeżeli chodzi o twarz to nie zauważyłam,
natomiast miał siniaka na ręce, z tego co pamiętam, to na prawej. Chyba miał
jakieś obrażenia na brzuchu, ponieważ widziałam, że był obolały i gdy
przytuliłam się do Niego, to oddalił się – wiedziałam, że to były moje
przypuszczenia i nic na pewno, ale tylko to wiedziałam i zaobserwowałam.
- Ale nie widziała Pani tego? – mężczyzna
był bardziej dociekliwy i dążył do sprecyzowania moich zeznań.
- Nie, ale to są moje spostrzeżenia z Jego
zachowania – postanowiłam bronić swoich
słów by nie wyjść na jakąś laleczkę, która broni faceta z którym podobno łączy ją coś więcej.
- Jak się wtedy widzieliście, to ile dni
było po bójce? – oskarżyciel cisnął mnie coraz bardziej i dopytywał się, ale ja
byłam cierpliwa i bez problemu mogłam odpowiadać mu na pytania.
- Coś około trzech, czterech dni – nie
potrafiłam sobie tego do końca przypomnieć natomiast to było coś w tym okresie
czasu.
- Mówiła Pani, że jesteście kolegami i czy
nie zwrócił się do Pani o pomoc ponieważ Pański tata jest prawnikiem? –
spojrzałam na tatę i kiwnęłam przecząco głową, ponieważ to pytanie było podobne
co uchylił sąd, ale chciałam na nie odpowiedzieć by uniknąć niedomówień.
- Wysoki Sądzie ja odpowiem na to pytanie. –
najpierw spojrzałam na kobietę, a później na Piotrka - Piotrek zwrócił się do
mnie, by mój tato polecił mu jakiegoś adwokata. Ja, zresztą tak samo jak mój
tato, mamy spory szacunek do Piotrka. Kilka miesięcy temu zmarł mój brat w
wypadku samochodowym i wtedy Piotrek był przy mnie i pomagał mi. Relacje
pomiędzy nami są naprawdę szczere i mocne. Nie jesteśmy parą, ponieważ ja już
jestem w związku. Piotrek jest ważną osobą w moim życiu i wiem, ze jest
niewinny dlatego też poprosiłam tatę by zajął się tą sprawą - moje obiekcje
przed podjęciem tego tematu musiały odejść na bok bo czułam, że bez tego się
nie obędzie. Nie miało to związku ze sprawą, ale pozostawienie tego na boku
było niestosowne.
- Skąd to Pani wie? – do rozmowy mojej z
prokuratorem włączyła się Sędzia. Popatrzyłam na nią z sporą siłą w sobie i
pewnością swoich słów.
- Znam Go i wiem, że jest dobrym
człowiekiem i sam z siebie by tego nie zrobił. On się nie wyrzeka tego, że
uderzył tego mężczyznę, ale został zmuszony. Ja nie mam powodów by mu nie
wierzyć. Uważam, że jestem dla Niego ważną osobą i by mnie nie okłamał. – nie
potrzebowałam żadnych przyrzeczeń ze strony Piotrka by mu wierzyć. Dla mnie to
było naturalne i ufałam mu. Ani przez moment nie przebrnęła mi myśl, że mógł
mnie okłamać.
- Jakieś pytania do świadka? – to pytanie w
sumie było skierowane do mojego taty. Wstał z miejsca i uśmiechnął się do mnie.
Czułam, że jeszcze kilka denerwujących pytań ze strony mężczyzny w todze z
czerwoną obwolutą a już nie byłabym tak spokojna.
- Tak ja mam. Wspomniałaś, że mu
uwierzyłaś, dlaczego? – poniekąd na pytanie taty już wcześniej odpowiedziałam,
że czułam, że chodziło mu sprecyzowanie tego wszystkiego, więc nie było to dla
mnie żadnym problemem.
- Bo przejął się tym wszystkim a w
szczególności stanem tego mężczyzny. On poczuwał się do winy i nie próbował się
przede mną wybielić. Był szczery i to można było odczuć. – popatrzyłam na
Piotrka z którego trochę uszło życie. Przejmował się tym wszystkim i
wiedziałam, że był w trudnej sytuacji. Współczułam mu i jeszcze bardziej
chciałam się postarać by mu pomóc.
- Dziękuję to wszystko. – tata ponownie
zajął miejsce obok Piotrka i zobaczyłam, że Pan prokurator wstał co oznaczało,
że on jeszcze ze mną nie skończył.
- Wysoki
sądzie ja mam jeszcze pytanie do świadka. Skoro jesteście kolegami i macie
zaufanie do siebie, to czemu do Pani się nie zwrócił z prośbą o pożyczkę, tylko
do obcych mężczyzn? – na to pytanie nie byłam przygotowana i spowodowało ono
zamęt w mojej głowie. To było trudne i wezbrały się we mnie wyrzuty sumienia,
że tym pytaniem mogłam zawalić całe swoje zeznania.
- Ja nie wiem o jaką kwotę chodzi i
podejrzewam, że mówi Pan o kwocie większej niż kilkaset złotych. Ja nie
dysponuję większą gotówką niż z 500 złotych, także nie miałabym skąd wziąć
takich pieniędzy – postanowiłam się tym ratować, chociaż wg prokuratora na
biedę nie mogłam narzekać, skoro mam tatę adwokata. On chyba wyczuł, że się
wymijałam od odpowiedzi.
- Ale mając takich rodziców mogłaby chyba
Pani zorganizować większą sumę pieniędzy czy nie ? A może jest jakiś inny
powód? – mężczyzna patrzył się na mnie znacząco jakby do czegoś dążył. On chyba
wyrobił sobie zdanie na temat Piotrka i uznał go za bezwzględnie winnego.
- Gdyby przyszedł do mnie to na pewno
postarałabym mu się pomóc, natomiast to trochę skomplikowane. My przez jakiś
czas nie mieliśmy ze sobą kontaktu i dopiero po jakimś czasie zaczęliśmy
ponownie utrzymywać kontakt – w głowie zastanawiałam się nad tym czy wziąć winę
na siebie czy powiedzieć, że to Piotrek mnie zranił. Gdybym trzymała się
pierwszej wersji to można by uznać, że bronię go w ramach rekompensaty a w
drugim przypadku wyglądałoby to lepiej.
- Nie było tak, że dopiero gdy zdarzyło się
do zajście, to dziwnym trafem zaczęliście ponownie utrzymywać kontakt ? – pan prokurator
był zawzięty i uparty, ale nie wiedział na kogo trafił. Tak szybko nie dałam
sobie wmówić pewnych rzeczy.
- Nie. Widzieliśmy się może miesiąc przed
tym jak się o tym dowiedziałam. Przypadkiem się spotkaliśmy i porozmawialiśmy.
Kolejny raz widziałam się z nim po około miesiącu a chyba po kolejnych dwóch
tygodniach dowiedziałam się o tej sprawie .
- A dlaczego nie mieliście kontaktu ? –
pytanie to padło z ust Wysokiego Sądu i musiałam odpowiedzieć. Musiałam też
wybrać wersję zdarzeń chociaż obie były prawdziwe, ja go zraniłam odchodząc do
Bartka a on mnie swoimi słowami.
-Poznałam kogoś i poświęcałam mu dużo
czasu, sama też miałam problemy ze zdrowiem i nie miałam czasu na spotkania,
natomiast to była tylko chwilowa przerwa. – popatrzyłam na tatę, którego mina
dała mi znać, że było dobrze. Trochę ciężar spadł mi z serca i poczułam się
lżej.
- Jeżeli nie ma więcej pytań do świadka, to
dziękuję. Może Pani opuścić salę – po tych słowach od razu wyszłam na korytarz.
Napiłam się wody i wzięłam głęboki oddech powietrza jakie wpadło przez otwarte
okno. Na korytarzu czekałam jeszcze z 10
minut do zakończenia rozprawy. Po tym czasie wyszedł tata z Piotrkiem i
pokrzywdzony. Na Niego czekała żona i córka. Zastanawiałam się, dlaczego nawet
w obecności sądu i z świadomością odpowiedzialności karnej za składanie
fałszywych zeznań, kłamał. Patrzyłam się i niedowierzałam. Facet ten był już
sporo po 40 i wydawać się mogło, że był odpowiedzialny. Chyba świadomość
umorzenia długu, była niczym w porównaniu, że mógłby iść do więzienia na 3
lata. Podeszłam do Piotrka i przytuliłam Go do siebie, potrzebowałam tego ja i
On.
- Dziękuję – usłyszałam te słowa z Jego ust,
ale były one zbędne. Nie miał za co, przecież nic takiego nie zrobiłam.
- Przestań – uśmiechnęłam się do Niego i
popatrzyłam na tatę z którym ciągle miałam na pieńku.
- Chyba mu nie zaszkodziłam? – chciałam się
upewnić co do swoich zeznań i poddać się Jego ocenie.
- Nie, wszystko jest dobrze. Sprawa
odroczona za tydzień, tamci mężczyźni zostaną doprowadzeni przez policję i
wtedy ich dociśniemy. Jeszcze muszę cos wymyślić Jeżeli chodzi o Niego – tata
patrzył się na mężczyznę, który odchodził z żoną i córką. W głowie miałam mały
plan, ale chciałam o tym sam na sam z Piotrkiem porozmawiać. Na dzisiaj miałam
koniec myślenia.
- Dziękuję Panu – Piotrek wyciągnął dłoń do
mojego taty, którą to on od razu uścisnął i uśmiechnął się do chłopaka, który
był w wieku Marcina.
- Nie ma za co, do zobaczenia. Gosia
porozmawiamy? – tata chciał skorzystać z okazji że się widzieliśmy i jak się
domyślałam pogadać o sytuacji jaka pomiędzy nami panowała, ale ja nie miałam
siły i ochoty na to.
- Spieszę się, do zobaczenia. Pa – dałam
buziaka w policzek tacie i Piotrkowi, odwróciłam się na pięcie i odeszłam zanim
zdążyli cokolwiek powiedzieć. Szybki krokiem szłam do samochodu a potem od razu
pojechałam do pracy.
Mam nadzieję że Piotrem zostanie uniewinniony m szkoda mi Go .
OdpowiedzUsuńNatala
Ciekawe, jak zwykle ;) tylko razi mnie jeden błąd .. ` pomorze ` :) hihiii
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, już poprawiłam :) Chciałam dobrze i dodać część jak najszybciej a jak widać, 8 rano mi nie służy :)
Usuńmam nadzieję że piotrek nie pójdzie do wiezienia i ze gosia pogodzi się z tata . czekam na następny rozdział
OdpowiedzUsuńfajnie podoba mi sie.mam nadzieje ze wszystko bedzie dobrze.i gosia dogada sie z tata. ola
OdpowiedzUsuńTo,że mi się podoba to oczywiste. :-D
OdpowiedzUsuńPatrząc na zeznania Gosi ,chyba mogę byc spokojna jeśli chodzi o Piotrka. Cos mi się zdaje,że ona tega faceta przekona do powiedzenia co tak naprawde sie zdarzyło. Gosia ma charakterek i tak łatwo nie ustąpi. Jak jej na kimzależy to niebo i piekło poruszy.
Szkoda,że nie może dogadać się z rodzicami i Marcinem. Miejmy nadzieję,że z czasem wszystko się ułoży. Dobrze,że ma Bartka i jest przy niej.
To tak reasumując JAK ZAWSZE FENOMENALNIE!!!
Życzę dużo weny i komentarzy( czyt. radości z tego co piszesz,bo naprawdę jest z czego )
Pozdrawiam
/Eli..
Fajny rozdział:)
OdpowiedzUsuńWciąż jednak mam nadzieję, ze Gosia pogodzi się z rodzicami( szczególnie szkoda mi taty) i bratem. Sądząc po charakterze dziewczyny, wydaje mi się, że okaże się bardzo pomocna w sprawie Piotra- być może to nawet nakieruje ją na ścieżkę zawodową...Tylko aby Piotrek nie myślał, ze ma jakieś szanse, szczególnie, ze sprawy z Bartek są już poukładane.
Pozdrawiam
Darka
Witaj autorko tego świetnego opowiadania :)
OdpowiedzUsuńMasz dziewczyno ogromny talent.
Czytam to opowiadanie od samego początku, jeszcze na quku...
Gratuluję Ci już tylu części i życzę kolejnych tylu :)
Nieś.
Ojojoj, dużo się dzieje. Rozumiem Gośkę i to że nie chce się gadać z rodzicami, ale trochę smutno mi gdy czytam i ona tak jakby ucieka od ojca.
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieje, że Piotrek jest niewinny i wyjdzie. No i oczywiście na koniec jak zwykle rozdział wspaniały (nigdy nie znudzi mi się pisanie tego do Ciebie xD) i czekam na nn :*
Ja to się boję co będzie się działo, gdy Bartek się dowie o pocałunku Gosi i Piotra i ogólnie o tym jak Gosia mu pomaga, no ale zobaczymy. Mówiłaś, że niedługo będzie ciekawie, już nie mogę się doczekać! :D Ewa
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowyspodziewajsieniespodziewanego.blogspot.com na nowy rozdział
OdpowiedzUsuńkiedy kolejna?ola
OdpowiedzUsuń