Razem z Piotrkiem udaliśmy do moich dziadków, Piotrek na
początku był trochę skrępowany, ale później się rozluźnił. Babcia uraczyła nas
pysznym domowym obiadem a później ciastem. Gdy już nasze brzuchy były pełne
siedzieliśmy sobie „u mnie” w pokoju na łóżku wraz z laptopem i winem.
Musieliśmy sobie jakoś umilić to późne popołudnie. Przeglądaliśmy facebooka w
poszukiwaniu przypadkowego chłopaka z naszego miasta, który nie będzie znajomym
dziewczyny, wokół której kręciła się cała ta akcja. Ją również znaleźliśmy na
portalu, ma na imię Kasia i była w ostatniej klasie liceum, czyli w moim wieku.
Z Piotrkiem wybraliśmy chłopaka, który wyglądał całkiem normalnie, ale był
przystojny, miałam nadzieję, że spodoba się Kasi jak i przystanie na nasz
układ. Zdecydowaliśmy z Piotrkiem, że jeszcze to przemyślimy, że damy sobie
jeden dzień i jak nic lepszego nie przyjdzie nam do głowy, to zrealizujemy ten
plan. Gdy już to mieliśmy ustalone, siedziałam z Piotrkiem naprzeciwko siebie i
rozmawialiśmy sobie o życiu.
- Nie myślałaś by wrócić do domu? Twój ojciec tęskni za Tobą
– Piotrek poruszył bardzo delikatny temat, ale wiedziałam, że mogłam z nim o
tym porozmawiać. Ostatnimi dniami, nie znalazłam osoby, z którą mogłabym
podzielić się swoimi uczuciami. Filip ciągle był zajęty Martyną, co starałam
się zrozumieć, ale czułam się przez Niego trochę opuszczona. Było jasne, że
Piotrek będzie stał po mojej stronie, ale też i chciał zrobić coś dla mojego
taty, chyba jako wyraz wdzięczności za to, co On robił dla Piotrka.
- Ja wiem, że On tęskni, ale jest jeszcze mama i Marcin.
Uwierz mi, że śmierć Maćka bardzo nas zmieniła i wszyscy oddaliliśmy się od
siebie. Dobrze mi tutaj i jakoś nie myślę o powrocie. Jest tyle spraw w mojej
głowie, że chyba zapominam o tym, że mieszkam tutaj a nie tam – kończyliśmy pić
pierwszą butelkę wina i chyba dlatego było mi łatwiej mówić. Zastanawiałam się
kiedy w swoim życiu osiągnę spokój i upragnioną stateczność, ale jak na razie
nic tego nie zwiastowało.
- A co się takiego dzieje? – Piotrek ciągnął mnie za język,
co w cale mi nie przeszkadzało. Czułam się jak na wizycie u Pani psycholog u
której zresztą dawno nie byłam. Promile alkoholu we krwi sprawiały, że nie
czułam bariery i pozwalałam wejść Piotrkowi w głąb mojej duszy.
- Złożyłam wymówienie z pracy. Było to konieczne ze względu
na zbliżający się rok szkolny, ale już czuję, że będzie mi brakowało tego
miejsca, ludzi. Szybko się tam zaaklimatyzowałam i polubiłam tamto miejsce.–
mówiłam powoli, ale szczerze sięgałam do swojej duszy, co rusz odkrywając nowe
karty. - Ponad to Bartek spędza mi sen z
powiek. Te krótkie włosy, to głownie wynik chęci zmiany z Jego powodu, chciałam
się poczuć lżej i o dziwo lepiej mi. Coś się posypało między nami i nie wiem
jak to poskładać. Wiadomo, zaczyna się od bzdur ale my to już bijemy rekordy.
On tęskni za dawną mną, a ja mam wrażenie, że już wróciłam z tej wycieczki i
powoli zbliżam się do tamtej Gosi. – może za bardzo siebie usprawiedliwiałam i
oczyszczałam, może to była zasłona dymna, by czasem się nie przyznać, że ja też
sporo zawiniłam – Wiesz czego mi brakuje? Takich rozmów wprost. On mówi coś,
ale ja kompletnie nie wiem o co mu chodzi, a on do czegoś zmierza. Chciałabym
móc z Nim, tak jak z Tobą, wprost powiedzieć pewne rzeczy, a on się kryje.
- Gosia jesteś naprawdę fajną dziewczyną. Jesteś pełna
ciepła i wrażliwości, masz uczucia i nie możesz się ich wyrzekać. Z dnia na
dzień jesteśmy innymi osobami, wzbogaconymi o doświadczenia, uczucia jakie
doświadczamy każdego dnia. To nie jest tak, że te pół roku rzucisz w niepamięć
i pozbędziesz się uczuć jakie Ci towarzyszyły, tak się nie da. Nikogo na siłę
nie uszczęśliwisz, może potrzebujecie czasu by zatęsknić znowu za sobą. Ale
pamiętaj, musisz być sobą, bez względu na to co inni oczekują – Piotrek trzymał
mnie za rękę a swoimi oczami filtrował moją twarz. On doskonale mnie rozumiał i
czułam, że Jego słowa odnosiły się nie tylko do mojej osoby, ale także i do
Niego. Oboje mieliśmy ciężki czas za sobą jak i obecnie. Fajne było to, że
mogliśmy się wspierać i razem przez to przejść. On był przy mnie a ja przy nim.
Każde z bagażem doświadczeń i sporą masą negatywnych uczuć a mimo to,
znajdowaliśmy siłę by być przy sobie, pocieszać i wspierać. Gdy usłyszałam, że
ktoś złapał za klamkę to obróciłam się za siebie. Byłam przekonana, że to była
babcia albo dziadek, ale moim oczom ukazał się ktoś inny. To był Bartek. Czułam
jak robiłam się czerwona na twarzy i szybko puściłam dłoń Piotrka. Jego wyraz
twarzy mówił sam za siebie, był wściekły a w dłoniach trzymał bukiet moich ulubionych,
białych róż. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć już Go nie było.
- Bartek!- krzyknęłam za chłopakiem i nie zastanawiając się
ani chwili dłużej pobiegłam za nim. O mały włos nie przewróciłam się na
schodach, ale miałam to gdzieś. Za wszelką cenę musiałam Go dogonić, wybiegłam
za nim boso przed dom i złapałam dopiero gdy był przy samochodzie – Poczekaj!-
wrzasnęłam sile sił w sobie miałam. Miałam wrażenie, że cała wieś słyszała mój
głos. Byłam pod wrażeniem swojej siły, bo po chwili Bartek przystanął i
gardzącym wzrokiem patrzył na mnie. To było strasznie uczucie. W Jego oczach
widziałam odrazę i cholerny zawód. Z oddali też widziałam Piotrka, stał w
sporej odległości od nas, ale przypatrywał się całemu zajściu. Miałam niepokój
w sobie, byłam pełna obaw, stresu i złości na siebie i na Bartka.
- Szybko się pocieszyłaś –
mówiąc te słowa wskazał ręką na Piotrka. Chłopak ewidentnie czuł pogardę
dla mojej osoby, dał temu wyraz w głosie jak i w swoim zachowaniu. Zranił mnie
tym, ale miałam świadomość, że to co przed chwilą zobaczył, mogło Go również
zaboleć. To nie było tak, że byliśmy kwita, bo tak to nie działało. Pomiędzy
naszymi zachowaniami nie było równowagi.
- O czym Ty mówisz!? Nie dopowiadaj niczego sobie. Po prostu
siedzieliśmy i rozmawialiśmy – niczego się nie wypierałam, tylko starałam się
realnie na to spojrzeć. To była głupia sytuacja i bardzo niezręczna, ale nic
złego się nie działo. Nie wiedziałam jak miałam mu to wytłumaczyć.
- Żartujesz sobie ze mnie?! Siedzieliście na łóżku,
trzymając się za ręce i spokojnie piliście sobie wino, to mało?! Miałem Was
zobaczyć jak się kochacie?! Gośka nie wal ściemy, kogo chcesz oszukać, siebie
czy mnie? Nie wmówisz mi, że rozmawialiście o mnie! - Bartek zrobił krok do
przodu czym zmniejszył dystans pomiędzy nami. W ogóle mi nie pomagał, a kiedy
przybliżył się do mnie, to tak naprawdę miałam wrażenie, że się oddalał.
- Tak właśnie było! Odrzuć swoje domysły czy zazdrość.
Kocham Cię i myślisz, że mogłabym Ciebie zdradzić?! Naprawdę tak uważasz?! Aż
tak bardzo mi nie ufasz? – pomimo, że to było trudne i bardzo bolało, to byłam
silna, chociaż zbierało mi się na płacz. Skutecznie się powstrzymywałam,
natomiast chyba w tamtym momencie płacz
byłby wskazany, może wzbudziłby w nim litość.
- Jestem wprost wzruszony. – szydził ze mnie i z mojej
szczerości. To tak cholernie bolało, jakby ktoś przypalał mi skórę wokół serca
i próbował wyrwać Jego kawałek.
- My naprawdę nic nie robiliśmy i nie zamierzaliśmy robić –
Piotrek podszedł bliżej stając obok mnie.
- Podziwiam Twój takt, ale weź się nawet nie odzywaj, ok? –
Bartek dość ostro i bezpretensjonalnie odezwał się do Piotrka. On nie tylko
gardził mną ale i Piotrkiem, czego w ogóle nie krył. Nie lubiłam Go takiego. Za
wszelką cenę starał się dwa razy mocniej nas potraktować niż na to
zasłużyliśmy. Zaciskałam wargę by tylko się nie rozpłakać, by nie wyjść na
histeryczkę.
- Bartek daj spokój, porozmawiaj ze mną normalnie, proszę –
gdy to mówiłam powoli traciłam nadzieję, że da się to jeszcze odkręcić. Stałam
tam boso na piasku, wyglądałam jak ofiara losu i tak się zaczynałam czuć. To
było nieporozumienie i jak najszybciej należało to wytłumaczyć.
- Nie będę Wam przeszkadzał bo ewidentnie Wam przerwałem,
miłej nocy – Bartek rzucił kwiaty w ręce Piotrka i zawrócił do samochodu. Nie
mogłam mu tak pozwolić odejść, bo to oznaczałoby koniec, zaczęłam panikować.
Bałam się i ten strach złamał mnie na pół, ale musiałam walczyć.
- Bartek, nie zostawiaj mnie tak! – podbiegłam do chłopaka i
rzuciłam mu się na plecy, chciałam Go zatrzymać chociaż na chwilę, poczuć Jego
ciepło, smak Jego ust. To, co po chwili zrobił, jeszcze bardzo mnie zabolało,
odepchnął mnie tak mocno, że upadłam na ziemię, dookoła było dużo kamieni i
moje lądowanie nie było przyjemne. Miałam wrażenie, że odrzucił mnie z całej
swojej siły. Próbowałam sobie tłumaczyć, że On mnie nie uderzył, tylko mnie
popchnął. Zaczęłam płakać nie z bólu fizycznego, który też mi towarzyszył ale z
wewnętrznego. Kątem oka zobaczyłam jak Piotrek podbiegł do Bartka i rzucił się
na Niego z pięściami. Z domu wybiegł dziadek i omijając mnie próbował
rozdzielić chłopaków.
- Przestańcie, rozejść się! – dziadek mocno krzyknął na nich
a ja, szybko otrzepując się z piachu podbiegłam do Bartka starając się Go
odciągnąć od Piotrka.
- Proszę, przestań – cichym głosem powiedziałam do Bartka.
On spojrzał na mnie i poprawiając ubranie puścił Piotrka. Dziadek mocno trzymał
Piotrka i zabrał Go na bok, zdążyłam zauważyć, że krwawił z nosa. Bartek miał
ogromną siłę uderzenia, wyćwiczone ciosy i naprawdę mógł mu zrobić sporą
krzywdę.
- Żegnaj – chłopak cicho pożegnał się ze mną i nie czekając
ani chwili wsiadł do samochodu i pozostawiając za sobą kurz odjechał. Czułam,
że Go straciłam i Jego ostatnie słowo oznaczało rozstanie. Nie byłam na to
przygotowania, nie spodziewałam się, że Go stracę i to z takiego powodu.
Dusiłam z płaczu, kurzu jaki pozostał po Bartku. To było straszne uczucie. W filmach rozstania
wydawały się prostsze, czemu w rzeczywistości tak bardzo bolało?
Babcia mocno mnie do siebie przytuliła i pozwoliła wypłakać
się w Jej ramię, później zabrała mnie do domu, gdzie okryta kocem siedziałam w
kuchni patrząc, jak opatrywała Piotrka. Nie spodziewałam się, że tak mocno
dostał od Bartka, czułam się winna a to było okropne uczucie. Nie tylko zraniłam
Bartka ale i Piotrka. Zrozumiałam, że krzywdziłam każdego, kto znajdował się
przy mnie.
- Powinniśmy jechać do szpitala, lekarz powinien to zobaczyć
– babcia zwróciła się ni to do mnie ni to do Piotrka. Moje myśli błądziły
gdzieś daleko, wokół Bartka, który mnie zostawił.
- Nic mi nie jest. – Piotrek mówił to patrząc na mnie, jakby
chciał złagodzić moje poczucie winy, ale i tak widziałam, że Go to bolało.
Znałam Bartka możliwości, poznałam je kiedyś podczas walki, na której byłam,
żeby Go odzyskać. Poznałam je także dzisiaj, jak mnie pchnął.
- Zostawicie nas samych? – starając opanować swój płacz,
zwróciłam się do dziadków, kiedy Piotrek już miał opatrzony nos. Chciałam
zostać z nim sam na sam. Należało mu się kilka słów wyjaśnienia, a godzina była
już na tyle późna, że dziadkowie powinni byli się położyć. Ich postanowiłam
przeprosić następnego dnia.
- Tylko nie siedźcie zbyt długo – dziadek dał mi całusa w
czoło, jak zwykle czynił to tato. Babcia pogłaskała mnie po plecach dając do
zrozumienia, że wspierała mnie.
- Dobrze, dobranoc – pożegnałam się z nimi i wzrok zwróciłam
na Piotrka. Widać było, że ciosy Bartka sprawiły mu ból i to jeszcze bardziej
potęgowało moje poczucie winy.
- Przepraszam Cię, to nie powinno się stać. Nie powinnam
była Go prowokować, to moja wina.– siedziałam w sporej odległości od Niego i
nie potrafiłam złamać tego dystansu. Moje oczy powoli znowu zapełniały się
łzami a w środku czułam okropny ból.
- Gośka przestań, co Ty w ogóle mówisz – Piotrek usiadł
bliżej mnie, swoją rękę położył na moim kolanie a drugą obejmował mnie za
plecy. Schowałam swoją twarz w Jego klatce piersiowej i zaczęłam płakać. Nie
potrafiłam się zebrać w sobie i być silną. Zwiodłam Bartka i siebie i to
kosztem Piotrka, a co najgorsze ja naprawdę nie zrobiłam nic, za co powinnam
była się wstydzić. Nie całowałam się z Piotrkiem, nie obejmowałam Go, tylko
trzymałam za rękę, to naprawdę nic nie znaczyło i nie oszukiwałam siebie, tylko
tak po prostu było. Nie wiedziałam jak to udowodnić i sprawić by Bartek zrozumiał.
– Mała, głowa do góry. To on powinien się wstydzić, uderzył Cię. Zachował się
jak palant i to nie Ty powinnaś się przejmować. Nie powinnaś Go także bronić –
Piotrek poniekąd miał rację a mnie trudno było to przyjąć do świadomości. To
odepchnięcie przez Bartka bardzo bolało, nie sądziłam, że było Go na to stać.
To, że Piotrek ujął to jako uderzenie nie było do końca adekwatne, ponieważ On
tylko mnie odepchnął bo się rzuciłam na Niego, ale wiedziałam, że z boku mogło
to tak wyglądać. On się tylko bronił, to był mechanizm. A może ja tylko sobie
tak wmawiałam?
- Nie mów tak, on
tylko się bronił – podniosłam głowę na wysokość Jego oczu, by spojrzeć na Niego
i przekonać do swojej racji.
- Bronił? Przed kim? Przed kimś kogo kocha? Gośka…
- Wyolbrzymiasz, on tylko mnie odepchnął – odwróciłam głowę
bo nie chciałam i z Nim się kłócić.
- Uderzył Cię i dobrze o tym wiesz – chłopak złapał mnie
ręką za brodę i skierował tak, bym spojrzała mu w oczy.
- Kocham Go i nie chcę Go stracić – załzawionymi oczami
przekonywałam Go by to on mi uwierzył. By stanął po mojej stronie, zrozumiał.
- Za wszelką cenę? Jak zrobił to raz, to zrobi kolejny –
uważałam to za bzdurę, nie chciałam dłużej tego słuchać. Bartek, On nigdy by
mnie nie uderzył, nigdy.
- Boli?– postanowiłam jak najszybciej zmienić temat i delikatnie
przejechałam dłonią po Jego policzku, robiłam to bardzo delikatnie, prawie Go
muskałam a miałam wrażenie, że i tak to bolało. Jego ból sprawiał i że ja go
czułam. Piotrek lekko się uśmiechnął do mnie, podejrzewam, że miało mnie to
rozchmurzyć.
- Nie martw się tym, będę z tym żył. Powinnaś odpocząć,
chodź – Piotrek wyciągnął do mnie rękę, którą od razu złapałam i poszliśmy na
piętro. Podziwiałam Go za spokój i opanowanie. Czułam się bezpiecznie przy nim
i chciałam czerpać z spokoju jaki miał w sobie.
- Pościelę Ci w drugim pokoju – od razu chciałam udać się do wolnego pokoju,
by naszykować mu miejsce do spania, ale Piotrek ponownie złapał mnie za dłoń,
co sprawiło że się zatrzymałam.
- Będzie lepiej jak pojadę do siebie, zadzwonię po taksówkę
a Ty wyśpij się – Piotrek zaskoczył mnie swoimi słowami i na początku chciałam
Go zatrzymać, ale wiedziałam, że miał rację. Poczekałam aż zadzwoni po taksówkę
a później pożegnał się ze mną tak jak wcześniej dziadek. Czule mnie przytulił i
dał całusa w czoło. Biło od Niego wsparcie. Gdy pojechał, położyłam się do
łóżka i próbowałam zasnąć, chociaż na marne mi to wychodziło. Męczyły mnie
wyrzuty sumienia i okropne poczucie niesprawiedliwości. Zastanawiałam się jak
przekonać Bartka, by mnie nie zostawiał, jak zatrzymać Go przy sobie. Nie
potrafiłam wyobrazić sobie przyszłości bez Niego. Moje życie nabierało kolorytu
tylko dzięki Niemu i nie chciałam by zapanowała szarość.
Miałam też poczucie, że bardzo Go zraniłam, że ten widok
musiał boleć. On zawsze był zazdrosny, a o Piotrka to już w szczególności.
Gdybym wiedziała, że On tak to może zinterpretować to naprawdę nigdy bym się
tak nie zachowała. Dla mnie Piotrek był przyjacielem i nie zamierzałam
przekraczać tej granicy, a Bartek nie ufał mi. Od razu założył, że będę chciała
iść z Nim do łóżka. Byłam wściekła na siebie, miałam ogromne poczucie winy i
takie potworne przekonanie, że zawiodłam.
Moim zdaniem Gośka zachowuję sie juz o wiele lepiej to dobrze że zauważyła winne w sobie :* rozdział swietny :*
OdpowiedzUsuńTeż mam takie samo zdanie jak komentarz wyżej.Szkoda mi trochę Bartka . Ale mam nadzieję że znów będą razem . :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!:)
Nareszcie coś do niej dociera, wie, że swoim postępowaniem rani Bartka. Szkoda mi chłopaka, ale mam nadzieję, że będą razem!!!!!!
OdpowiedzUsuńRozdział super!!!!!
Pozdrawiam. Ania
Mnie jest strasznie żal Bartka, przemyślał wszystko, chciał się pogodzić, przyszedł z kwiatami, a tu taka niespodzianka. Gośka jest sama sobie winna i zastanawiam się nieraz czy ona na niego zasługuje. To naprawdę świetny facet, kocha ją, stara się, dba o nią, a jej tylko mało i mało, wiecznie robi z igły widły, a potem robi z siebie męczennicę. No i się doigrała. O takiego chłopaka, jak Bartek trzeba dbać i doceniać, a nie robić ciągle afery o jakieś wyimaginowane krzywdy.
OdpowiedzUsuńA ja się z wami zgadzam tylko po części bo przecież Piotrek jest dla niej tylko przyjacielem taką dobrą duszą. A Bartek trochę przesadził ze swoim zachowaniem przecież nie przyłapał ich na tym że się całowali czy na tym jak uprawiali sex tylko na tym jak gawędzili i trzymali się za ręce a to przecież nic takiego. Przecież są takie przyjaźnie między chłopakiem i dziewczyną. Wiele historii takiego typy przeczytałam i dlatego tak twierdzę. Ale też trochę Gośka przesadza z tymi swoimi 'humorkami'. Ale coś zaczęło się wreszcie dziać, bo już miałam taką myśl żeby zaprzestać czytania tego opowiadania.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię zatrzymałam :* Mam nadzieję, że dalszymi częściami sprawię, iż nie będziesz chciała Nas opuszczać :)
UsuńOj szkoda Bartka- szkoda i to bardzo...Wiadomo, że wina leży po oby stronach, ale jednak w tym wypadku Gosia przechyliła szalę zdecydowanie w swoim kierunku. Mimo wszystko licze na to, ze chłopak do jej dość do głosu. Uwierzy, zrozumie może nawet polubi Piotrka i pomoże w zrealizowaniu planu pomocy. Rozdział świetny, taki energiczny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Darka :)
szkoda mi bratka ale troche za bardzo sie zdenewowal sie. ale goska tez nie jest bez winna poniewaz wiedzila ze bartek nie lubi piortka. mam nadzieje ze porozmawija i bede razem.ola
OdpowiedzUsuńooo się porobiło :O Bartek trochę przesadził :( mam nadzieję, że jeszcze będą razem :)
OdpowiedzUsuńPatkii
i Ty kochana zastanawiasz się, czy kiedyś tego nie skończyć (pisanie tego opowiadania)?!
OdpowiedzUsuńNIGDY, NIGDY, NIGDY ! Łezka mi poleciała. Właściwie to w pełni rozumiem Bartka. Przyjechał z nadzieją, a zastał taki widok...
Bardzo jestem ciekawa kolejnych części.
Twój komentarz to istny miód na mój tragiczny dzień. Dziękuję Ci, kochana jesteś :* Ściskam Cię bardzo mocno:)
UsuńBrakuje mi słów, żeby opisać to co napisałaś. Mega pozytywna część. Zwroty akcji...
OdpowiedzUsuńDziewczyno, masz ogromny talent.
Pozdrawiam, Nieś.
Dziękuję :*
Usuńwow...o nieee...oni nie moga się rozstać..tylko nie to :(((((((((((((((((((((
OdpowiedzUsuńoo kurdee , nie wiem co powiedzieć.
OdpowiedzUsuńNapisałaś to bardzo realistycznie (w sumie jak każda część), Czytając to wydawało by mi się jakby tam była i stała z boku.
O mało się nie popłakałam. Żal mi Gosi, bo chciała dobrze w sensie pomóc Piotrkowi , a tu akuku bo rozwaliła swój związek.
Mam cichą nadzieje, że dogadają się z Bartkiem.
Dziękuję, za te słowa. To naprawdę ogromny komplement co do mojego pisania :)
UsuńPogubili się oni w tym swoim życiu, zarówno Gosia jak i Bartek są winni zaistaniałej sytuacji, chociaż bardziej Gosia.
OdpowiedzUsuńmaja silne charaktery, oboje są nadpobudliwi. Gosia musi zastanowić nad sobą, swoim postępowaniem, jest troche egoistyczna, wszystko musi sie kręcic tak jak ona chce, a cóz bartek ja odepchnął, fakt nie powinien tego robić, ale to były emocje, nad którymi nie umie zapanować.
Szkoda mi i jego i jej. Mam tylko nadzieję, że będą razem, pokonają wszystkie przeszkody, wiekszość dzisiejszych związków jest bardzo trudna, i zawiła.
Strasznie jestem wkurzona na Gosie ale na Bartka tez i na Piotrka rowniez. Juz nie wiem co myslec. Mam nadzieje ze sie jakos to ulozy ale chcialabym aby nie byla ona z Piotrem. Chociaz rozdzial taki realistyczny jakby autorka sama przezywala ta akcje, w co nie watpie. Weny zycze i pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńOj dzieje się ,dzieje. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Bartek poczuł się oszulany, odstawiony na bok. Sama bym zareagowała w podobny sposób jakbym zobaczyła mojego chłopaka w takiej spytuacji. Wyobraźnia podpowiada zbyt mocno w takeij sytacji. A zazdrośći brak zaufania to najgorszy doradzca. Jestem przekonana,że Bartek żałuje,że w taki sposób oddrącił Gosie. Wedłu mnie Gosia powinna mu jeszcze raz to wyjaśnić i dać czas na przemyślenie,ułożenie tego sobie.
OdpowiedzUsuńDawno mnie tu nie było :-(
jak Ty to robisz,że tak mnie zacikawiłaś historią Gosi i Bartka? Mogłabym czytać i czytać. Jesteś cudowna. Dziękuję.
Życzę dużo pomysłów.
Pozdrawiam :-*
/Eli..